• Nie Znaleziono Wyników

(P o n u re uroczysko leś n e — poszarpane zło m y skalne, w śród których rosną stare d rzew a — po lew ej stronie wystrugana figu ra M atki B osk iej, po prawej z e skały b ije źród ełko i pada w kam ienną m iedn icę, wykutą p rz e z

w ieki k rop lam i).

S C E N A P IE R W S Z A .

NIEZABU D K1, M A G D U S IA (k lę c z ą i m odlą s ię ).

M A G D U S IA (m o d li s ię ).

N ie m am ja matki ni o jc a m atko P a n ien k o — jak p a lec jed n a ja m ci je s t na ś w ie c ie M atko P a n ien k o . O d roku błąkam się w lesie, śpię to w dziupli, to p o d skałą — ulituj się M atko P a ­ nienko! U litu j się M atko P a n ien k o nadem ną i nad królew ną L ilijk ą i nad tem i niezabudkam i. ju ż ro c z e k m ija, jak ry cerz R abuś p o rw a ł L ilij- kę i trzym a ją na sw oim zamku. Z a ośm dni ją za b ije, je ś li nie z g o d z i się być mu żoną! L i- lijka żon ą takiej o k ro p eczn ej pokraki! O M atko P a n ien k o ro z w a ż to w sw o jem sercu i pokrop go tak sw oją rączką, że b y ani zipn ął ale dyrd- kiem o d d a ł d ja b łu sw oją n iech lu jn ą duszę!

C H Ó R.

B ą d ź p o zd ro w ion a M atko P a n ien k o! wianki z kwiatuszków n iesiem y ci — każdy kw iatuszek gnie się z podzięką i u tw ych stopek m arzy i śni.

P rzy jm ij paciork i, przyjm ij o ch fia rę i z łask tw ych w ielk ich u życz nam parę,

byśm y L ilijk ę zb a w iły od m ęki i od m ogiły.

(w c h o d z ą M ró z i G łó d ).

S C E N A D R U G A .

TE Ż, M R Ó Z I G Ł Ó D .

(M r ó z ma ręce, nogi i g ło w ę w fo rm ie sopli śniegu— nigdy nie zgina rąk w łokciu, le c z porusza niem i jak drewnia- nem i kłodam i. C ały obsypany śniegiem . W ygląda jak potw orek z e śniegu ulepiony. M ów i wysokim dyszkan­

tem , jakby śnieg skrzypiał w cza sie m ro zu ).

(G łó d je s t piekieln ie chudy k u le je — ma ogrom ne usta i n ie­ słychanie wielkie, o d stają ce u szy,rzu ca w zrok iem tak, jakby nie ja d ł kw artał cały— b e z brody i b e z wąsów, te bow iem nie m iały z cze g o wyróść. N aod w rót M ró z ma wąsy

w k szta łcie potężn ych sopli śniegu ).

M R Ó Z . N ie ma tu ognia? G ŁÓ D . N ie ma tu co z je ś ć ? C H Ó R (w ybucha śm iech em ). A h ah ah a— M ró z i G łód ! M ró z i G łód ! M A G D U S IA . D aw no n ie ja d łe ś G ło d z ie ? [4 7 ]

http://dlibra.ujk.edu.pl

O d u rodzen ia.

M R Ó Z .

T r z y po trzy! nie w idzisz, ż e ani wąsy ani brod a nie m ia ły mu z czeg o uróść? T r z y po trzy! posłuchaj, jak mu gra na wnątrzu z braku pokarm u.

G Ł Ó D ( z g łęb i je g o istoty dolatu ją ch arak terystyczn e d źw ięk i).

K lek le k lek leklekle — p i— i— pi— i—

i

M R Ó Z .

A co ? bu rczą mu kiszki!

G ŁÓ D .

P i— pi— p i— i buu—

C H Ó R.

A h ah ah a—

M R Ó Z .

T r z y po trzy, to je g o b u rczen ie spać m i nie daje.

G ŁÓ D .

A on skrzypi jak o s io ł ciągn ion y za ogon.

M A G D U S IA .

T o w y je s te ś c ie chudaki, odkąd w am Rabuś p o rw a ł w różk ę do n iew oli!

M R Ó Z .

B rrr— zim n o! trzy po trzy jak zim no!

[4 8 ]

M A G D U S IA .

P le c ie s z ! R an ek m a jo w y — sło n eczk o doskw iera.

G ŁÓ D .

Jeść!! jeść ! je ś ć ! d a w a jcie co n ieb ą d ź! starą skórę! włosy, p a zn ogcie, zęby, zjem jak kiełbasę! jeść ! jeść!!!

M R Ó Z .

Brrr jak zim n o! gw ałtu jak zim n o! zam arzło mi s e r c e — b rrr— hu— huu!

(chucha, w tej sam ej chw ili nad je g o głow ą zaczyn a śnieg padać, ciem n ieje w lesie, niezabu dki także kurczą

się i chuchają w r ę c e )

C H Ó R.

O j, oj, jak zim n o!

M R Ó Z .

A co, maj psianoga nie g r z e je — hu, hu! (chucha).

M A G D U S IA .

B o gd ajś skisł! b ę d zie s z ty je s z c z e tu chuchał? śnieg i m róz nam n ap ędzał! ty S op lu n ie d o jd o !

M R Ó Z .

O wa! hu!-hu!

N IE Z A B U D K I (p rzesk ak u ją z nogi na nogę, tupią nogami, chuchają w r ę c e ).

O j, oj, jak zim no.

G ŁÓ D .

A jaki głód! jaki g łó d ! żeb ym się nie ba ł w różki, to bym was zjadł, dw ie na śniadanie, dw ie

na dodatek, ośm na obiad, cztery na p rzeta rcie zęb ó w , d z ie s ię ć na w ie c z e rzę ! szesn aście na p ó ł­ n o c — oj! oj! za m ało! za m a ło! (m la s k a )

C H Ó R.

O j, oj, jakeśm y gło d n e! oj, oj, jak się kurczy żołą d ek ! oj, oj! jeść! jeść!!

M A G D U S IA .

A to w ściu rn o ście się d o b ra ły! je d e n chucha a drugi m la szcze! (sa m a sk acze i chucha w r ę c e )

w łapy zim n o, w kiszkach burczy! p ó jd z ie s z ty za tra con y sztokfiszu ! bo jak w yjm ę śpilkę!

G ŁÓ D .

Daj spokój M agda! śpilek je s z c z e nie jadam ! to zostaw iam dla pan ienek z m iasta.

M A G D U S IA .

A ty p ó jd z ie s z pokraczn y S oplu ! (c h c e go k oln ą ć)

M R Ó Z .

M agda daj spokój! bo m am takie śm ierteln e m ie jsce, że, ja k w nie kolniesz, to ci noga przy- m arzn ie do łba i b ęd zie sz kuśtygała na je d n e j n od ze aż do śm ierci— amen.

M A G D U S IA .

B ę d z ie s z ty r o b ił śpasy z m o je g o n ieszczęścia ? ty zm a rzn ięte cnuchro!

M R Ó Z .

B ra cie do ro b o ty — hu, hu, hu (śnieg pada).

G Ł Ó D .

M la, mla, mla, m la —

C H Ó R N IE Z A B U D E K I M A G D U S IA .

O j oj, jak zim n o! oj oj, jak głod n o ! lito ś ci] lito ś ci! b rrr— u— u—

M ró z i G łód (w z ię li się pod pachę i pękają z e śm iech u ).

S C E N A T R Z E C IA .

C IŹ , W R Ó Ż K A I L IL IJ K A .

W R Ó Ż K A L E Ś N A (w ch o d zi, niosąc płachtę, podpiera się koszturem , m iła staru szka).

C ic h a jc ie ! c ich a jcie!

(z a nią w ch o d zi L ilijk a ).

M R Ó Z I G Ł Ó D (c a łu ją je j suknie).

O pani nasza, leśna w różko!

N IE Z A B U D K I (c z y n ią to sam o).

O pani nasza, leśna w różko!

M A G D U S IA (c a łu ją c ręce L ilijk i).

O m oja k rólew n o L ilijk o !

W R Ó Ż K A .

P s o ty w am w g ło w ie ! oj ty stary M rozie, oj ty n iep o czciw y G ło d zie.

M R Ó Z .

Z im n o mi w ciąż, odkąd utraciliśm y naszą panią.

[5 1 ]

M n ie ju ż ż o łą d e k sk ręcił się w piszczałkę.

C H Ó R N 1E ZAB U D EK.

N ie m am y sw o jej pani, nie mamy.

P R Z O D O W N IC A C H Ó R U .

W pu szczy są n ieporządki. O sły zadu siły fi- jo łk i na p o la n ie słońca, sło w ik p o b ił się ze szczy g łem i śpiew a jak ksiądz na p o g rze b ie , kukułka kuka w n o cy zam iast w e dnie, a to w szystko b e z to, że nasza pani W różk a w n iew o li!

M A G D U S IA .

R a zem z królew n ą L ilijk ą u tej b ez kurcyi ry­ cerza Rabusia!

LILIJK A .

M o ja dob ra M agdusiu! m o je koch an e n ieza- bu dki! ju ż was tak daw no nie w id ziałam .

M A G D U S IA .

M yśm y na k rólew n ę czyh ały w e w szelakich m iejsca ch , ale ślad nam za gin ął do teg o u ro­ czyska. U ciek a j k rólew n o z nami.

L IL IJ K A .

N ie m o g ę M agdusiu. Rabuś by m ię d o gn a ł na swym koniu skrzydlatym , ch oć jest stąd tera z o sto m il daleki, a dobra w różka da ła b y g ło w ę za mą u cieczk ę. O tu, do teg o k ryszta łow ego ź ró d ła c h o d zę co dnia rankiem , aby się umyć. T a k ch ce Rabuś, abym była piękna.

G Ł Ó D .

I

[ 5 2 ]

M AGDUS1A.

I nikt je s z c z e nie w y z w o lił c ie b ie królow n o z tej n ie w o li okrutnej?

L ILIJK A .

Nikt, ch o ć w ielu było takich, którzy w a lczyli z R abu siem . W szyscy dali g ło w ę . Z a ośm dni skoń czy się rok zw łoki, którą s o b ie w yp rosiła m i ju ż w ię c e j się nie zob aczym y.

M A G D U S IA .

O la B oga! d la czeg o ?

LILIJK A .

B o żon ą R abu sia n ie zostan ę, a on m nie w ó w ­ cza s za b ije!

M A G D U S IA .

O j, bied n a k rólew n o L ilijk o ! C zem u ż to ry cerz Z ło to z b ro jn y n ie p o w ró c ił i n ie p o b ił R abu sia?

LILIJK A .

A ch, m o d lę się tutaj p od tą figurą dzień po dniu o je g o z d ro w ie i o je g o pow rót, ale naw et słu ch za gin ał o nim.

M A G D U S IA .

O j zaginął! O n je d e n m ó g łb y cię w yzw olić z n iew oli, królew n o L ilijk o !

W R Ó Ż K A .

N a w e t on nie w yzw oli. N ie ma tak p o tężn eg o w ojow n ik a na św iecie , któryby p o b ił ry cerza R a ­

353]

busia. T e n tylko, kto p o sią d zie ta jem n icę m ie ­ cza p o św ięca n ego , u czyni mu koniec. D a lej n ie- zabudki, p o m ó ż c ie m i zb ie ra ć w on n e zio ła . M u­ szę u zb iera ć ca ły to b ó ł na kąpiel dla rycerza R abu sia. G ło d z ie ! o d w ró ć się od nas, bo s p o j­ rzysz na zerw a n e z io ła i z je s z nam wszystko. A ty M r o z ie także się o d w ró ć, bo chu chniesz m im o w o li i zm rozisz m i delikatn e trawki, a Rabuś p o tem b ę d zie m ię b ił! (z b ie r a ją ).

G Ł Ó D .

U u — czu ję m leko w zio ła c h .

M R Ó Z .

T a k b y m się w yg rza ł w tej kąpieli.

LILIJK A .

P o w ie d z m i M agdusiu, co słych ać na zamku m o je g o króla o jc a i k ró lo w ej matki?

M A G D U S IA .

O j ź le królew n o. P a d a li m i lu d zie z e wsi, bom się do nich n ied a w n o przekradła, że Z ło b re w a z Ru dym trzęsą ca łem królestw em , że król stary i królow a stara p ła czą po kątach z żalu za tob ą królew n o L iłijk o i nad sw o im losem . O n i sami są n iep ew n i żyw ota . T a m o j ź le jest ba rd zo, oj źle!

LILIJK A .

B ied n a k rólow a m atuchna, b ied n y m ój król o jc ie c . A ch m o d lę się n iera z za nich i łz y w y­ lew a m i w m yślach p ie s zc zę się z nim i i w yglą­

dam z okien za k lętego pałacu m ało oczu nie w ypatrzę, ale w szystko n ad arem n ie. Z ły los nas r o z d z ie lił. C h o d ź M agdusiu! potrzym asz m i p łó - cien ko. M u szę się um yć w k ryształow em ź r ó ­ dełku. (s ły c h a ć granie rogu ).

W R Ó Ż K A .

P o z n a ję po graniu rogu, że to znow u jakiś ry cerz nieznan y nadciąga. M agdusiu, niezabudki, i ty M ro z ie , i G ło d z ie , u kryjcie się! królew n o Li li j ko

by c ię oko n ie u jrzało, ani ucho n ie słyszało, sw oją postać u rodziw ą zm ień w zie lo n e j żabki dziw o.

(śc iem n ia się, m gła ota cza Lilijk ę, p ocze m na tern m iej­ scu g d zie stała, ukazuje m ała skała porośnięta stor­

czy ka m i).

S C E N A C Z W A R T A .

L IL IJ K A , W R Ó Ż K A , R Y C E R Z C Z A R N Y , G IE R M E K .

W R Ó Ż K A (z b ie r a d alej zio ła , ma ju ż pełn y to b ó ł).

R Y C E R Z C Z A R N Y (w c h o d zi z G ierm kiem , na tarczy ma wykutą srebrną lilję ).

S tąd w idok ro z le g ły na o k o lic ę. D ob rze, ż e kon ie zosta w iliśm y u stóp tej wyżyny. M o żem y tera z spraw d zić, czy d aleko je s z c z e przed nami droga do zamku króla O rzech a .

[ 5 5 ]

G IE R M E K .

Tak rycerzu Z ło to zb ro jn y .

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

Ż a b y rech o cą . C zy żb y tu staw był blisko?

(s p o s trz e g a W r ó ż k ę ). M o ja dob ra k o b ieto , czyście co słyszeli o królu O rzech u ?

W R Ó Ż K A .

S łyszałam , do stojn y rycerzu .

R Y C E R Z C Z A R N Y . C zy z d ro w i starzy królestw o? W R Ó Ż K A . T a k i nie. R Y C E R Z C Z A R N Y . A królew na L ilijk a ? W R Ó Ż K A .

N ie w iem dostojn y rycerzu .

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

Jest li tu staw blisko?

W R Ó Ż K A .

N ie do stojn y rycerzu , ale żabki m a jo w e pou- rastały w naszym lesie o gro m n e i snują się w szędzie.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

S zc zę śliw y kraj (do G ierm k a): Z e jd ź do koni, aby ich kto nie u w iódł, ja sam zaraz w ró cę.

W R Ó Ż K A .

Skąd wasza droga do stojn y i ja k ie w asze m ian o? w y b a c z c ie starow inie, ale jak patrzę na waszą postać u rodziw ą i w a sze g o d ło na tarczy, s e rc e żyw iej m i b ije.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

Z nad granic sto m ilo w ych w racam , z dalekiej, dłu giej, okrutnej w ojny. P o b iłe m w ro gó w kró­ lestw a, z a c z e m do d om w racam , zostaw iw szy w o jsk o na granicach.

W R Ó Ż K A .

A z a li s z c zęśliw ie p rze b y liśc ie te bezm iern e b o ry i góry i rzeki, które was o d nas d zieliły ?

R Y C E R Z C Z A R N Y .

N ie d a le k o stąd na rozstajn ych d rogach czy­ h ało na m nie kilku ło tró w . C h c ie li m ię zasiec. A le żyw jestem , a oni n ieżyw i.

L IL IJ K A .

Kw a, kwa, kwa, kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

Czarna tw oja z b ro ja rycerzu , ale g ło s m iły i se rc e pew n ie' d ob re. Jakie w asze m iano, bom nie słyszała.

[ 5 7 ]

R Y C E R Z C Z A R N Y .

N ie pytaj p o czciw a staruszko. N e m iano ża ­ dne, odkąd p o d e jr z e n ie w kradło się w m oją duszę. U c z y n iłe m śluby i p o ty n ie w yznam d o ­ b ro w o ln ie m e go im ien ia, póki ich nie spełn ię.

W R Ó Ż K A .

T a k ie ż w ielk ie śluby?

R Y C E R Z C Z A R N Y .

W ielk ie! bo kochać, to n ie zn a czy koch ać tylko w d o b re j doli, ale i w n ajgorszej. A m oja ukochana snać w n a jg orszej doli, skoro tego, który ją kocha, ch cia n o za siec na rozstajnych drogach.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

M ó w c ie staruszko, czy o w e m ury i ta b łysz­ czą ca baszta tam daleko, to zam ek króla O rzec h a ?

W R Ó Ż K A .

T a k ci je s t rycerzu Czarny. A le n a tra ficie na w ielką rzekę. M u sicie dwa dni jech a ć aż do b rodu w górę, a p otem je d ź c ie na zam ek, ale o stro żn ie! o stro żn ie!

R Y C E R Z C Z A R N Y .

D zięki w am za radę, d o b ra staruszko. B y zm y lić ich czu jność, pch n ąłem um yślnie p rzo ­

d em w iern eg o słu gę z w ieścią , ż e ten, którego m ian o za siec na rozstajn ych drogach, za sieczon y. M im o to b ę d ę ostrożn y jak lis i w id zą cy w szy­ stko jak w różka. W ro g o w ie m o i ukradli m i ta r­ czę i h ełm zło cisty, o b w o ła li m ię zd ra jcą w kró­ lestw ie, za tem z m ie n iłe m w ygląd i im ię i w tej cza rn ej zb ro i, z zapu szczon ym h e łm e m id ę sp o j­ rzeć m o jem u lo so w i w oczy.

W R Ó Ż K A .

T a k czyń, aby b y ło d o b rze. B ó g z tobą!

(c h c e w zią ć na p lecy to b ó ł z zielem , ale udaje, że je j za ciężko). A to cię żk ie z ie le , ani go unieść.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

P o m o g ę w am zacna staruszko.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

O m ój rycerzu . M n ie nikt nie pom aga. K to b y tam lito w a ł się nad taką b ied otą .

R Y C E R Z C Z A R N Y .

A le ć ja p o m o gę. M am m a teczk ę dom a stąd sto m il drugich. M a o c z y jak w asze. P u ś c ie zacna staruszko. Sam w am zn io sę na d ó ł do strum ienia. T o lekk ie jak piórko.

LIL IJ K A .

Kwa, kwa, kwa.

[5 9 ]

W R Ó Ż K A (u k a zu je się n agle w św ietnej sukni z ło c is te j).

Jam jest d o b ra W ró żk a, ry cerzu Z ło to zb ro jn y . P o z n a ła m cię natychm iast. C h cia łeś p o m ó c sta­ rej, za tem ja ci p o m o gę, c h o c ia ż n ie w e w szy- stkiem , są b o w iem m o c e w ięk sze od m ej m ocy. R y cerzu Z ło to z b ro jn y ! W ła sn em i siły trza w szystko zd o b yw a ć. S zukaj sw ej L ilijki, jako żeś L ilijk ę w ykuł na sw ej tarczy. Z a tem ją kochaj, kochaj c a łe m sercem ! tak ją koch aj —

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

— jak ona c ie b ie . N ie zm ień się ni p rzez ch w ilę. B ądź, jak jesteś, a p rze zw y c ię ży s z co z łe i osią gn iesz d o b ro . Jam d o b ra w różka lo ­ sów. T u m asz o d e m n ie pu zderko szm a ragd o w e i w n iem p erełk ę. P o k a ż ją m a tce królew n ej L ilijk i. O na ją pozna i p o w ie coś w ię c e j.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

O dob ra w różko.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa, kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

T u zaś m asz lu sterko srebrn e. K ie d y w n ie spojrzysz, przeczyta sz w n iem m yśl z łe g o c z ło ­ w ieka.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

O dobra w ró żk o!

W R Ó Ż K A .

Id ź rycerzu Z ło to z b ro jn y . W ię c e j ci p o w ie ­ d z ie ć nie m ogę, ch oćb ym ch ciała.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

Idź, n iech B ó g p row adzi. A m n ie ten to b ó ł ostaw . Jam tylko p ró b ę czyn iła tw o je g o serca. S ta ło się, i żeś bliski z d o b y c ia ta jem n icy m iecza p o ś w ię c o n e g o . Id ź i zw y c ię ża j. Ja z ca łe g o serca ży c z ę ci zw ycięstw i w szelk ieg o dobra.

R Y C E R Z C Z A R N Y (p rz y k lę k a ).

P rzy jm d zięk c zy n ie n ie za te sło d k ie słow a. Z e g n a j m i leśna w różko! (o d c h o d z i, gran ie rogu ).

S C E N A P IĄ T A .

W R Ó Ż K A , L ILIJK A , N IE Z A B U D K I.

W R Ó Ż K A .

P o s z e d ł! jak orzeł, spadł z wyżynnych p ro ­ gów . D o sia d ł rumaka i gna z gierm k iem w dal. B ą d ź z d ró w i szczęsny! (c z y n i znaki ta jem n e).

N ie c h c ię o to czą ta jem n e opary — pow stań L ilijk o ! ju ż prysn ęły czary!

[

61

]

L IL IJ K A (o ta c z a ją m gła, p oczem ukazuje się w swej zw yk łej p os ta ci).

O n! m ój Z ło to zb ro jn y ! o dobra w różko! c z e ­ muś m ię w ię z iła w postaci ża b iej. M o gła m tylko kwakać, a on język a m ych łe z nie ro zu ­ m iał. i ch o ć kwakałam , jak m o głam n ajczu lej, n ie sp o jrza ł n aw et na m nie.

W R Ó Ż K A .

N ie c h a j się pełn ią losy. Jeśli on n ie zm ien i się ani ty w sw em sercu, z w y c ię ż y c ie o b o je i ja przy was. W drogę! w d ro g ę do za k lętego pałacu

(K la s z c z e w dłonie, w padają niezabudki, poryw ają to b ó ł i un oszą z sobą w śród śpiew u ).

C H Ó R.

D u żo traw, du żo z ió ł — K to ukąpie się w w yw arze i w y g rz e je się na parze, siłę ich b ę d z ie czu ł — • siłę ich b ę d z ie czuł.

(Z n ik a ją , za nim i W różka i L ilijk a ).

S C E N A S Z Ó S T A .

M R Ó Z , G ŁÓ D .

M R Ó Z .

W szystkie tak u ciekły, jak ló d na strum ieniu umyka, gd y w alą w o d y o w iosen n ej m ocy.

G Ł Ó D .

T a k je p o n io sło , jak kied yby głod n y p orw a ł kaw ałek ch leb a w karczm ie i u ciekał!

M R Ó Z .

Z im n o m i p iek ieln ie.

G ŁÓ D . G łó d aż mną kręci. M R Ó Z . T w ó j g łó d m ię d o zięb ia ! G ŁÓ D . T w ó j m róz m ię d ogładza. M R Ó Z .

O ch my się kied y tak za łb y w eźm iem y!

G ŁÓ D .

N ie ra d zę ! bo ci z kiszek pou kręcam sznurki.

M R Ó Z .

A ja ci papę z a m ro żę otw artą i w ró b le gnia­ zd o w n iej so b ie uwiją i napaskudzą!

G Ł Ó D .

Ty biały kuternogo! M R Ó Z .

T y g ło d o w a piło!

G ŁÓ D .

B o jak m lasnę (słychać róg)

[ 6 3 ]

M R Ó Z .

B o jak chuchnę — cich o ! słych ać róg! ktoś się tutaj spina!

(W c h o d z i ry ce rz O p ó j).

S C E N A S IÓ D M A .

C IŹ , R Y C E R Z O PÓ J.

R Y C E R Z O PÓ J.

U f, uf, a to w ś c ie k łe skały! n areszciem się w ydrapał (je s t troch ę podpity, u każdego boku wisi mu je d en m ie c z ).

G ŁÓ D .

D aj m i tro ch ę sw eg o tłuszczu!

M R Ó Z .

P rzy tu l m ię do sieb ie, m asz c ie p łe sadło.

O P Ó J.

A w y o b erw a ń ce! jak m achnę m ieczem , tak p rzełu p ię w p ó ł. G d z ie je s t ten pałac zaklęty R abu sia, te g o łotra, który m i p o rw a ł L ilijk ę, a z nią w ó r dukatów ! Jakem ry cerz O p ó j, tak mu te dwa m ie c z e w epch am w g a rd ło po rę ­ k o jeść! M ó w c ie p ow sin ogi!

G ŁÓ D .

Daj, co m asz w sakwie, to pow iem .

O P Ó J.

B ie rz g ło d o m o rz e i tak m i za ciężk o . D źw i­ gam dwa m ie cze.

(G łó d i M ró z poryw ają sakwę, w yd ob yw ają z niej za p a sy ).

G ŁÓ D .

Jest ż a rc ie przystojn e.

M R Ó Z .

O ! je s t i ogień ! w tej fla szy gran iatej jest ogień ! jak wy to n azyw a cie?

O P Ó J .

G o rza łą po w sin o go ! gadaj, g d zie je s t p a ła c i g d zie k rólew n a L ilijk a ?

G Ł Ó D (z a ja d a ją c ).

P r o s to na łe b z tej w yżyny! d o b re m asło! lu­ b ię m asło!

O P Ó J.

N o i co ?

M R Ó Z .

P o tern prosto nosa przez p ięć p ro g ó w do góry. G rzeje ! g rzeje! c ie p ło w papie! c ie p ło w gardle!

O PÓ J.

N o i co ?

G Ł Ó D .

T a m u jrzysz zam ek i w oknie królew n ę L ilij- kę. W ypłakała za tob ą c a łe je z io r o łez! b o d a jś

spuchł! Jest słonina! d obra! dobra! ja d łb y m samą słon inę!

O PÓ J.

N o i co ? bo ju ż nie w ytrzym am . G d z ie ten zb ó j, który ją p orw ał?

M R Ó Z .

P r z y le c i! z za sied m iu gór, z za siedm iu rzek! p rzy leci na koniu skrzydlatym i w brzuchu zro b i ci dziu rę! o g rzeje! c ie p ło w piersiach , c ie p ło w kiszkach!

O P Ó J .

Z której stron y p rzyleci, d a rm ozja d y ! ło try?

G ŁÓ D .

O d p ó łn o c n e j strony. O n ju ż takich brzu- c h a czó w jak ty dw u dziestu ro zc ią g n ą ł jak bara- nów ! W ypu ścili ducha i skam ien ieli! i ty ska­ m ie n ieje sz! szkoda, ż e ra zem z tob ą tw o je sadło! m am w kości śpik! d o b ry śpik! zja d łb y m b ec zk ę śpiku!

O PÓ J.

O d p ó łn o cn ej strony! d a lej d o czynu! pałam żą d zą walki! p orw a ł mi L ilijk ę i w ó r dukatów ! m u szę ją o d b ić! m am trzy g ło w ie w h erbie!

(r u s z a ).

M R Ó Z (p rz e d r z e ź n ia ją c g o ).

M a sz i czw artą g ło w ę . D o la łeś do n iej tak go rza ły, że trzy h erb o w e pływ ają w n iej jak szczu paki w sa d za w ce. Id ź i nadłam karku!

G ŁÓ D .

Id ź i rycz głośn o, gd y Rabuś b ę d zie c ię d z ie ­ lił jak c ie lę na d w o je. N y tu ?ię uśm iejem y.

O P Ó J .

O pow sin ogi! p o c z e k a jc ie ino! S koro p o w ró cę, to tu u rządzę takie jatki ż e no! w d ro g ę rycerzu ! L ilijk o czekaj! m am dwa m ie cze i trzy gło w y w h erb ie (znika).

G ŁÓ D .

P o ja d łe m ! b ra c ie N r o z ie kocham cię!

M R Ó Z .

O g rza łem s ię ! b ra c ie G ło d z ie koch am c ię !

(p o n u re granie trą b ).

G ŁÓ D .

O h o! Rabuś le c i od p ó łn ocn ej strony!

M R Ó Z .

D a lej w dyrdy! za tę skałę! za ten zw ał!

G ŁÓ D .

A to p ęd zi z w ich rem w cw ał!

(k ry ją się — cie m n ieje — p rz ez p o w ietrze p rzela tu je w g łę ­ bi ry c e rz Rabuś na skrzydlatym koniu o ognistych

ocza ch — za je g o p lecam i sied zi m ały czarcik).

167

]

S C E N A V III.

R Y C E R Z R A B U Ś .

R A B U Ś (w o ła , le c ą c ).

Z a b ić ! za b ić! czu ję ch ód czło w iek a , który ch ce ją zb a w ić! krwi je g o łakn ę! krwi! krwi! za bić! z a b ić !!

(ro b i się ciem n o— huk w ielki, rozsu w a ją się mgły, uka­ zu je się w g łę b i p rześ liczn y pałac o to czo n y z tyłu m o­ rzem w cudow nem ośw ietlen iu w iosen n ego słoń ca— po obu stronach stopni drogi w io d ą cej do pałacu widać k il­ kanaście kam iennych postaci w przeróżn ych p o za ch ).

S C E N A IX.

R A B U Ś , O P Ó J , LILIJK A .

L IL IJ K A (w y glą d a okn em ).

O PÓ J.

O pięknoszyjn a k rólew n o L ilijk o ! w zo rze n ie­ do ścig n io n y gw ia źd zistych oczu ! duszo m ej du­ szy! z ja d a czk o m o je g o cz u łe g o serca! ja ry cerz M arcin O p ó j, herbu trzy gło w y kocham cię! tak c ię kocham , ż e ju ż nie w iem jak.

LILIJK A .

R ycerzu O p o ju ! rz e c zy w iś c ie nie w iesz, co m ów isz.

O P Ó J.

N ie w iem , co m ó w ię ze w zruszenia, ale w iem , co w id zę! n ajd o sto jn ie jszą królew n ę L ilijk ę, którą p rzy szed łe m w yzw olić!

LILIJK A.

J eden je s t tylko m iły, co ma p ło m ie n ie w oczach, i droższą m o w ę niż śpiew n e słow iki. O n m ię w y zw o li lub nikt inny — ty zaś panie nie ratuj m nie. N a jle p ie j szybko stąd u ciekaj. B yli tu ry c e rze d z ie s ię ć kroć razy p o tężn iejs i od cieb ie, a zgin ęli! o d w a ż się p rzeto i uciekaj.

O P Ó J .

N ie m o gę! ju ż nie m o gę! m am za du żo dłu ­ gów . T w o ja siostra Z ło b r e w a i ry cerz Rudy przyrzekli mi dać za tob ą w ór dukatów. O dkąd to u słyszałem nie mam dnia ani n ocy sp ok ojn ej. R obak m ię toczy, którego, B ó g w idzi, bezsku­ teczn ie zalew am . W ię c c ię m uszę w yzw olić, aby p osiąść to, co mi p rzyrzeczo n o .

L ILIJK A .

S łyszę huk p rze z p o w ie trz e ! R y cerz Rabuś leci.

O P Ó J.

N ik o g o się nie b o ję! w tw o je o c z y patrzę i m y­ ślę o dukatach i trzym am w garściach te dwa m ie cze. W a lc zy ć b ę d ę o c ie b ie i o te dukaty. Z a każdy dukat o d rą b ię mu g ło w ę!

[

69

]

LILIJKA.

R ycerzu O poju , m im o w szystko ża l mi c ie b ie .

O PÓ J.

K ró lew n o L ilijk o , skarbie m ój bogaty, nie bój się o m nie! m am ja dość odw agi, a je ś li trzeba, abym m ia ł je j w ię c e j, za ra z b ę d ę m ia ł w ię c e j!

(w y c ią ga fla s z ę z zan ad rza i p ije ) T e r a z jestem o d w a ­ żny ja k n ie d ź w ie d ź ! (p o c ią g a ) jak lew ! (p o c ią g a )

jak sto lw ów ! (p o c ią g a ) jak cała puszcza afrykań­ ska! Z io n ę odw agą jak krater!

(r o b i się ciem no, p rzec ią g ły huk, w g łęb i p rzela tu je koń skrzydlaty, za pałacem opad a).

LILIJK A .

U ciek a j! u ciekaj! (cofa się).

O PÓ J.

D o b rze to ga d a ć takiej lekk iej pannie (w s ta je z k lęczk ó w z tru d em ) C h o d ź Rabusiu, póki s to ję ! póki trzym am m ie c z e ! p ręd zej n ie d o łę g o ! ło trz e Rabusiu! p ręd zej pod te m ie cze! (u k a zu je się Rabuś

W dokumencie Królewna Lilijka : baśń w 5 aktach (Stron 46-73)

Powiązane dokumenty