• Nie Znaleziono Wyników

Królewna Lilijka : baśń w 5 aktach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Królewna Lilijka : baśń w 5 aktach"

Copied!
149
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

KRÓLEWNA LILIJKA.

http://dlibra.ujk.edu.pl

(3)

D Z IE Ł A T E G O Ż A U T O R A :

B IA Ł E P A W IE . K om edya w 3-ch aktach . . . . — .80 D E M O S T E N E S . T r a g e d y a ... 1 •— G IN Ą C A J E R O Z O L IM A . S zk ice pow ieść, z illustr. 1.60 G Ł Ó D S Z C Z Ę Ś C IA . P o w ie ść. W yd. drugie . . . 1.50 K A JE T A N O R U G . Dram at w 4-ch aktach. Wyd. 2-gie 1.— M O D N E L E K A R S T W O . 1 - aktowa krotoch w ila . . — .— N AD G Ł Ę B IA M I. P ow ieść. Wyd. 3-ie pod prasą . 1.30 O S T A T N IA G O D Z IN A . P o w ie ść fan tastyczn a . . 1.60 O T C H Ł A Ń . Dramat. W yd. 2 - g i e ... 1.— P A N I B E LLA . K o m e d y a ... 1.20 P IE L G R Z Y M I. Dram at w 3-ch a k i a c h ...1.— Ś LA D E M T Ę S K N O T Y . P ow ieść. W yd. 2 -gie. . . 1.— S R E B R N E S Z C Z Y T Y . P o w ieść dramat. W yd. 2-gie 1.35 S T R A C E Ń C Y . D r a m a t ... 1.20 W Y S P A S M U T K U . N o w e l l e ... — .60 Z A W R O T N E D R O G I. P o w i e ś ć ... 1.60 K R Ó L E W N A L IL IJ K A . Baśń w 5 aktach . . . . — P o d prasą: B U N T . P o w i e ś ć . — .—

http://dlibra.ujk.edu.pl

(4)

TADEUSZ KONCZYŃSKI

KRÓLEWNA LILIJKA

B A Ś Ń W 5 A K T A C H

SKŁAD Y G ŁÓ W N E : E. W E N D E I SPÓ ŁK A, W A R S Z A W A ,

H. AL TENBERG, G. SEYFFART, E. W E N D E I S-KA z ogr. p. L W Ó W

(5)

C O P Y R IG H T B Y T A D E U S Z K O N C Z Y Ń S K I N IN E ­ TE E N HUNDRED T H IR T E E N . W S Z E L K IE P R A W A P R Z E K Ł A D U I P R ZE D R U K U Z A ST R Z E Ż O N E . DR U K I N A K Ł A D T O W A R Z Y S T W A AKCYJNEGO S. O R G E L B R A N D A S Y N Ó W W W A R S Z A W IE

http://dlibra.ujk.edu.pl

(6)

O S O B Y B A Ś N I:

K R Ó L O R Z E C H . K R Ó L O W A M A T K A . L1LIJKA j ich córki> Z Ł O B R Ę W A i

R y ce rz Z Ł O T O Z B R O J N Y . R y cerz R U D Y , m ąż Z ło b re w ej. W A R T O G L Ó W , b ła ze n królewski. R y c e rz M A R C IN O PÓ J. W R Ó Ż K A . M A G D U S IA . M R Ó Z 1 bracia. G Ł O D / K A N C L E R Z . B IS K U P . S Ę D Z IA . O C H M IS T R Z . R y cerz R A B U Ś . G IE R M E K I. G IE R M E K 11. S T R Ó Ż . C Z A R C IK . P R Z O D O W N IC A C H Ó RU . C H Ó R N IE Z A B U D E K . O sob a prologu: P O E T A .

http://dlibra.ujk.edu.pl

(7)
(8)

PROLOG.

P O E T A D O P U B L I C Z N O Ś C I

(w y c h o d zi p rzed kurtynę).

U kłon g łęb o k i składam pu bliczn ości... J esteś cie w szystkiem tutaj... ja pieśniarzem . W y ście łaskaw i dla tych, co są prości — B ą d ź c ie łaskaw i dla m nie. P r z e d tw órczym ołtarzem S ta ję nie w chm urach dymu, p o życzo n ych blaskach, ani z u śm iechem snobizm u, ni w kaskach cu daczn ych p iew có w z batem ukręconym z piasku, jak ró w n ież m o d z ie nie h ołd u ję ża d n ej, ni b iję c z o łe m bóstw om onym, c o z blagi w zrosły! tw o rzę tak, jak czu ję!

Jest w każdym le s ie taki je d e n kątek, kędy się m ożna zapaść, za p a m ięta ć i snuć m arzenia n iew id zia ln y w ątek i uczuć struny jak w ich ry ro zp ęta ć i grać...

A ch staję dzisiaj tu przed wami,

nie w io d ą c po p rzed ram pę „b ia ły c h p a w i", ani tra g e d ji g reck ie j, co pierś dław i,

ani stra ceń có w w źren ica ch ze łzam i,

(9)

anim w ysypał z korca zło ś liw o ś c i c z e re d y m ałych lu dzi z „ P a n i B e lli" — ale k rólew n ę o o cza ch g a zelli

w io d ę na scen ę i z nad G o p ła go ści zd ro w ych i prostych, takich jak są w baśni, b e z w ym uszonych krygów , min, łam ań ców , b ez „m o d e r n " rysów, b e z b lagi sztu rchańców ! O n i są z bajki, zw ykli, sw oi właśni,

ja k niegdyś przy kominku byli opiewani,

ja k jeszcze nieśmiertelni są dziś w ustach niani.

Ż a dn ych s y m b o ló w nie b ęd ą w yrazem ni sztuczną m yślą ci, co leżą głazem ... nie n aciąg a łem im sta w ów ni kości — są, ja c y byli — b ez p o zy — o t p rości — —

P r z y jd z ie królew n a b iała go łę b ic a , co nie p o tra fi d zie lić się, rach ow ać, le c z gd y m iłośc ią raz sp ło n ę ły lica, u m ie w iern o ści w n ie d o li d o ch ow a ć. W ba ja rzu polskim zn a jd z ie c ie je j im ię... zw ie się L ilijk a — im ię ła tw e w rym ie. I p rzy p o m n iecie so b ie króla i królow ą, parę, staruszków cich ą srebrn o głow ą, p arę co lo sem p o d o b n a L ea ro w i!

L e c z n ie tak krwaw o i nie tak b o leśn ie ani na ja w ie ani n aw et w e śnie

nie cierp ią m o i boh a terzy now i.

P o z n a c ie je s z c z e złą siostrę, tern różną, ż e ani złą je s t z natury ni próżną,

le c z , n am iętn o ści fo lg u ją c poryw om , s ie je z ło w k o ło i ku krwaw ym żn iw om id z ie oślepła !

(10)

Baśń polska śm iech lubi...

za tem błazeńską postać w p lo tłe m w bajkę i nadto M a gd ę w p u ściłem jak czajkę czujną, co w śm iechu n aw et łz y h o łu b i— i dw om fa n to m o m — M róz i G łó d się zow ią — po polskim le s ie n ak azałem gon ić.

J e ż e li cza sem tro ch ę się znarow ią, ani ich m yślę gan ić ani bron ić.

N a k o n ie c ry cerz R u dy was przekona, ż e z ło się sam o niszczy, spala, kona i że m o c w o li i m oc charakteru

(ja k w Z ło to z b r o jn y m ) z duszy jak z krateru law ą w ybu ch n ie i cu d ó w dokona!

N a d G o p łem rz e c z się d z ie je le c z b ez myszy... w śró d ła n ów kw ietnych, pośród burz i ciszy... T a m b ę d zie m m arzyć i śm iać się i d ziw ić — p o e ta pragnie w szystkich u szczęśliw ić!

Z a tem posłu ch a ć baśni z e c h c ie jc ie łaskaw ie, ja z w am i p ośród d ę b ó w za siadam na ła w ie.

(zn ik a ).

(11)

AKT PIERWSZY.

C zaru jący ogród — p rz e z drzew a w g łę b i p rzebłysku je G op ło — z le w e j strony ob szern y taras zamku, k tórego w idać jed n ą ścian ę— kilka stopni w ie d zie na taras. Z pra­ w ej strony m ała grota ob rosła winam i — w śród d rzew w ycięta głęboka aleja, która prow adzi nad b rz eg G opła.

(12)

S C E N A P IE R W S Z A .

( z g łęb i a le ją zb liża się chór N iezabu d ek, na ich c z e le M agdusia — w ie c z ó r m a jow y ).

C H Ó R N IE Z A B U D E K .

O j wiosna, w iosna, w iosna w słon eczku kąpie się — rozpin a z ie ln e krosna i kwiat do kwiatu g n ie —

hej, h e j— kwiaty gn ie—

M y jasn e n iezab ud ki z piosenką dążym tu,

b ieg n ie m y w szystkie m łódk i na zam ek wasz co tchu

hej, h e j— h e j— co tchu!

(s ta ją przed ta ra sem )

B o ry cerz Rabuś w b o rze u w ięził w różk ę nam — kto tylko żyw n ie b o ż e d o w aszych stuka bram,

hej, h ej— hej do bram !

[

11

]

(13)

P rzy tu lc ie , u koch ajcie, o s łó d ź c ie d o lę złą, sierotk om serca d a jcie, co m ać stra ciły swą

h e j— stra ciły swą!

B Ł A Z E N (w y b ie g a z g łę b i zam ku )

C z e g o c h c e c ie od starego króla i starej kró- lo w e j? stary król śpi? stara królow a śpi! o b o je śpią!

M A G D U S IA (w y c h o d zi z pośród n ieza b u dek ).

A no, p rzy w iod ła m te śp ie w a ją ce n iebożątka do zamku, b o ju ż ma się ku n occ e, a spać w lesie m ają strach.

B Ł A Z E N .

N ie c h się n apiją g o rza ły u Jankiela, zaraz na­ b io rą kurażu.

M A G D U S IA .

C o tam p le c ie s z ja śn ie b ła źn ie.

B Ł A Z E N .

C ic h o b ądź N a g d u ś Z na j d o l b o jak zn a jd ę ja ­ ką trzepaczkę, to takie m ie js c e zn a jd ę na tw o ­ je j sk ó rze—

M A G D U S IA .

O je j ja śn ie b ła źn ie! a ja tak c ię pchnę, że s ię w ykopyrtniesz jak bachor.

(14)

C H Ó R N IE Z A B U D E K .

P rzy tu lc ie, u koch ajcie, o s łó d ź c ie d o lę z łą — sierotk o m serca d a jcie, c o m ać stra ciły sw ą—

h e j— stra ciły swą!

B Ł A Z E N (p rz ery w a im w cza s ie śpiew u ).

C ic h o — sza! sza! a b o d aj was!! po c o ś c ie stra­ c iły swą m a ć? trzeba ją było trzym ać za sp ó ­ dnicę.

M A G D U S IA .

B łazen ku W a rto g ło w ie ! ty m asz inaksze s e r c e jak pysk. N ie takie zęb a te. P o p ro ś je jm o ś ć króla i je jm o ś ć królow ą, aby przytulili te b ied n e n iebożątka, które z lasu u ciek ły — nocka ju ż id zie.

B Ł A Z E N .

Stary król śpi! stara królow a śpi! c a łe p o p o ­ łu d n ie śpią! na obu bęb en k ach śpią! i na tern i na tern!

M A G D U S IA .

T o p o p ro ście k rólew n ę L ilijk ę!

B Ł A Z E N .

K ró lew n ę L ilijk ę ? hehehe! a to ty M a gd o ż ó ł- to d zió b n o n ie w iesz, kto tu rzą d zi? ż e ani stary król, ani stara królow a, ani królew na Lilijka, tyl­ ko jasna, jaśn iejsza, n ajjaśn iejsza, n ajp rzeja - śn iejsza je j siostra Z ło b r e w a i je j mąż, rycerz P u d y ?

[1 3 ]

(15)

M A G D U S IA .

C o m i tam! p op roś k rólew n ę L ilijk ę!

B Ł A Z E N .

Głupiaś! jak p o p ro szę Lilijk ę, to ju tro Z ło b r e - wa każe ż o łn ie rz o m b ęb n ić na m o je j skórze — ; tam baram barn, tam barn barn, tam baram barn, tam barn barn — aż m ię sw ęd zi na sam o w sp o ­ m n ien ie.

M A G D U S IA .

P o sm a ru j się z przodku o lejem , a z tyłu o li­ wą, to c ię nie za b oli.

B Ł A Z E N .

H e ? to ju ż i ty b ła zn u jesz kiepska M a gd o? ch cesz mi ro b ić końku ren cyę? ch leb błazeński za b iera ć? naści kaduceusz, a daw aj spódn icę!

M A G D U S IA .

Zam knij papę jaśn ie b ła żn ie. Już c ie b ie i tak nie p o trzeb u ję. K rólew n a Lilijk a sama id zie.

S C E N A D R U G A .

C IŻ , LILIJK A .

LILIJK A .

C o to za hałas?

M A G D U S IA .

A to ten błaznisko, pow sin oga królew ska—

(16)

B Ł A Z E N .

M agda! n ie ró b mi końkurencyi, bo ża d en pa­ ro b e k nie b ę d z ie o c ie b ie konkurował.

M A G D U S IA .

C o ty tam b ę d zie s z mi konie kurował!

B Ł A Z E N .

K ró lew n o Lilijk o , u b ierz tę nieskrom ną d z ie w ­ kę w m o je stare portasy i n iech b ła zn u je tw o ­ je j n a jja śn iejszej siostrze Z ło b r e w e j. P rzy n a j­ m n iej tern się p o cieszę, ż e w tam tej słu żb ie b ę d zie za m iesiąc bezzębn a.

L1LIJKA.

C ich o błazenku i ty M agdusiu. C ze g o ch c e c ie n iezab u d ki?

C H Ó R N IE Z A B U D E K .

P rzy tu lc ie, u koch ajcie, o s łó d ź c ie d o lę złą — sierotk o m serca d a jcie, C o m ać stra ciły sw ą— h e j— stra ciły swą.

B Ł A Z E N (ró w n o c z e ś n ie ).

C iszej! piano! pianissim o! bo Z ło b re w a d o ­ stanie spazm ów z e z ło ś c i— pianissim o, m ruczan­ d o — bo R u dem u se rc e spuchnie z rozd ra żn ien ia i trzaśnie! O n e stra ciły m ać? to i co ? a gd zie m o ja m a ć? a g d zie M a gd y m ać? ja jestem wasza m ać — (b ie g n ie do n ich ) kocham was! kocham !

C H Ó R N IE Z A B U D E K (ro zs y p u je się z piskiem ).

[

15

]

(17)

M A G D U S IA .

C h cą spać w zamku, b o ry cerz R abuś sza le je w b o rze. W z ią ł do n ie w o li d o b rą w różkę, która n iem i rzą d ziła . T e r a z leśna w różka musi mu służyć, zb ie ra ć w on n e z io ła na kąpiel dla n iego . A te n ieb o żą tk a p lątają się po św iecie . T o i ja przystałam do nich i hulam z n iem i za widna, a w n o c y śpię, g d z ie się da. A dziś m yślę tak, co się tutaj prześpim y.

B Ł A Z E N .

W łóżku k rólew n ej Z ło b r e w e j i je j ru d ego m ę­ ża? Z ru d z ie je s z M a gd a. R a n o w staniesz taka ruda jak najrudsza w iew iórka.

LILIJK A .

Z a p ro w a d ź je tera z do kaplicy zam kow ej. N ie c h ich m o ja siostra nie zob a c zy . W p ierw m u szę p o p ro sić króla o jc a o n o c le g dla nich.

M A G D U S IA .

D zięk u ję ci k rólew n o L ilijk o . S ły s za ły ś c ie n iezab u d ki?

C H Ó R N IE Z A B U D E K (ś p ie w a ).

D zięku jem y, d zięk u jem y—• d o b re j nocki w in szu jem y

d o b re j nocki, d o b re j n ocki — d o b re j nocki

(o d c h o d z ą za M agdu sią).

[

16

]

http://dlibra.ujk.edu.pl

(18)

S C E N A T R Z E C IA .

B Ł A Z E N , LILIJK A .

B Ł A Z E N (d o od ch o d zą cych ).

A m nie, k rólo w i b ła zn ów n ie p o d z ię k u je c ie ? M agda ch od ź tu! p o ca łu j m nie w rękę! M agda, b o n ie b ę d ę c ie b ie kochać!

M A G D U S IA .

B o d a jś skisł (z n ik a ).

B Ł A Z E N .

A tom się d o c h o w a ł takiej w ścib sk iej pokraki! K rólew n a L ilijk a sm utna? O co się sm uci? ż e R y cerza Z ło to z b r o jn e g o nie w id a ć od dawna? ż e się b ije na d a lekich granicach , a serce tw o je za nim tęskni?

LILIJK A .

A ch błazenku!

B Ł A Z E N .

O co sm utna? ż e św iat na opak się k ręci? ż e lu dźm i porządn ym i rządzą gałgany? a c ó ż w tern z łe g o ? gałgan czyli gałgan ek to kaw ałek cudn ej m aterji!

LILIJK A .

D o b ry błazenku W a rto g ło w ie ! ch cesz m ię roz~ śm ieszyć, ale to ci się nie uda.

B Ł A Z E N .

H okus pokus, hokus pokus, coś m am dla kró- lew n ej L ilijk i od rycerza Z ło to z b ro jn e g o .

(19)

P o k a ż błazenku.

B Ł A Z E N .

P r o s z ę się w p ierw zaśm iać! n ie tak kwaśno! le p ie j! s ło d z ie j! przyjem n iej! tak p rzyjem n ie, ż e ­ by się z ro b iło n iep rzy jem n ie Z ło b r e w e j — coś mam.

L ILIJK A .

A ch, m o że list?

B Ł A Z E N .

N ie ! listek zielo n y ! gra łem z ry cerze m Z ło t o - zb ro jn ym w z ie lo n e i w łaśn ie m am ostatni je g o listek tu zasuszony. D ał m i go ra zem z tym m ed a ljon em .

LILIJK A .

P o k a ż błazenku.

B Ł A Z E N .

K ie d y to taka okruszyna — le d w ie w idać. O t tycie, ż e ja sam nic nie w id zę (w y c ią ga do niej dłoń, odw raca g ło w ę ). W id a ć tam co k rólew n o L iii j ko?

LILIJK A .

A ch to ten listek! ach!

B Ł A Z E N .

Duży?

LIL IJ K A .

Cudny!

B Ł A Z E N .

A le ja pytam, czy duży?

LILIJK A .

(20)

P rze śliczn y !

B Ł A Z E N .

N o , ale czy b a rd zo duży?

LILIJK A .

O grom n y!

B Ł A Z E N .

Jak głów ka od szpilki?

LILIJK A .

T y s ią c razy w iększy (p rzy cisk a do ust).

B Ł A Z E N .

W y b o rn ie! a m n ie kochasz k rólew n o L ilijk o ?

LILIJK A .

K o ch a m c ię błazenku, boś p o czciw y.

B Ł A Z E N .

A le czy m n ie tak koch asz jak rycerza Z ło to - z b ro jn e g o ?

L IL IJ K A (w ybu cha ś m iech em ).

C o za pytanie! ahahaha!

B Ł A Z E N .

T o ju ż w iem w szystko. K o ch asz go tak, jak m n ie nie kochasz, czyli kochasz go b a rd zie j — a p o n ie w a ż m nie kochasz bard zo, to je g o ko­ ch asz tak, że aj, aj! S p ie c z raczka królew n o L ilijk o , bo m nie aż c ie p ło się robi, gd y p om y­ ś lę o w aszej m iło ś c i — i g o tó w je s te m uściskać M a g d ę P ysk a czk ę (ta ń czy, śp iew a ).

LILIJK A .

1 1 9 ]

(21)

M agda, M agduś! daw nej gęby, ch oć m asz krok od yle z ę b y — gd y c ię w z ę b y p o ca łu ję, m iło ś ć se w ykalkuluję! h ej-h ej!

(W c h o d z i Z ło b re w a ).

LILIJK A .

D ość, d o ść błazenku, ju ż p ła c z ę z e śm iech u.

S C E N A C Z W A R T A .

C IŻ , Z Ł O B R E W A , M A G D U S IA .

B Ł A Z E N .

W ita j przyszła m on arch ini Z ło b r e w o ! C ie s z ę się, ż e c ię w id zę — je s z c z e b a rd zie j c ie s zę się, gdy c ie b ie nie w id zę, b o kied y c ie b ie nie w i­ d zę —

Z Ł O B R E W A .

W ybrn ij z te g o kalam buru, lub dasz g ło w ę.

B Ł A Z E N .

to tęskn ię za to b ą co n ajm niej tak, jak tw ój m ąż R y c e rz Rudy, a tem u z tęskn oty aż się w ło sy za p a liły, przeto je s t rudy.

Z Ł O B R E W A ( z e z ło ś c ią ).

C o to za śp iew y było tu słych ać? Z a b ro n i­ ła m raz na zaw sze.

(22)

B Ł A Z E N .

Ja m ó w iłe m ju ż n iera z tym dzierlatkom , n iezab u d kom , ż e tera z panuje taki zw ycza j na zamku, iż gę b a ma się ruszać tylko do jed zen ia .

M A G D A (w p a d a ).

K ró lew n o L ilijk o ! za p ro w a d ziła m je do kaplicy za m k ow ej, jak kazałaś! tam się m odlą.

Z Ł O B R E W A .

A to ty M agd a znow u p rzy b ieża ła ś z e sw em i n iezab u d kam i? Już was ran o p rze p ęd ziła m !

M AG D A.

K rólew n a L ilijk a p o z w o liła nam.

Z Ł O B R E W A (d o sio stry).

A ch to pod tw oją o p iek ę u ciekła się z niem i ta głupia dziew ka?

B Ł A Z E N .

S łyszysz głupia d ziew k o ? a w iesz d la czeg o je s te ś głu p ia? b o m atka głu p io c ię u rod ziła . A p o n ie w a ż każdy c z ło w ie k je s t głu p io u ro d z o ­ ny, przeto ukłoń się k rólew n ej Z ło b r e w e j i p o ­ wiedz.- d zięk u ję ci królew n o Z ło b r e w o , ż e jestem taka m ądra jak i ty!

Z Ł O B R E W A .

M ilc z b ła źn ie! L ilijk a n ie ma nic do rzą d ze­ nia na zam ku n aszego o jca . P r o s z ę n ieza p o - m in ać o tern, ż e je s te m tw o ją starszą siostrą i zam ężn ą!

[

21

]

(23)

B Ł A Z E N .

P a m ię ta j L ilijk o ! i b ój się, bo m am ru d e g o m ęża.

Z Ł O B R E W A .

D ostan iesz kije!

B Ł A Z E N .

Z p rzy jem n o ścią je w ezm ę. N ie m am w ła śn ie ż a d n ego , a te ra z du żo ga łga n ó w na ś w ie c ie i trzeb a ich p rze trzep a ć!

Z Ł O B R E W A (d o sio stry ).

R o zp u ściła ś w szystkich jak dzia d o w sk ie b ic z e , a le ja u krócę tw oją s a m o w o lę i tej c a łe j d w o r­ skiej h ołoty. L IL IJ K A . . K ról o jc ie c je s z c z e rządzi! Z Ł O B R E W A . Tak, król o jc ie c je s z c z e rzą d zi — B Ł A Z E N .

A le go się w yp o rzą d zi! (W s k a zu je na Z ło b rew ą i na s ie b ie ). M y to zro b im y.

Z Ł O B R E W A .

M ilc z b ła źn ie, bo ci z a ło ż ę kaganiec!

B Ł A Z E N .

W arto za ło ż y ć , bo się w ściek n ę lada d zień i poką­ sam najw iększą m oją k ijo d a jk ę, królo w ą Z ło b r e w ą

(p rzy k lęk a z g iestem r y c e rz a ).

(24)

Z Ł O B R E W A (d o L ilijk i).

K ró l o jc ie c je s z c z e rządzi, ale m nie słucha w e wszystkiem .

B Ł A Z E N .

I d la tego śpi, śpi, w cią ż śpi i w dzień i w n o ­ cy — w zdłu ż łóżk a i w p o p rzek łóżka, do góry nogam i i do gó ry głow ą (ś p ie w a ).

Ś p ij stary królu śpij, N a ś w ie c ie nie ma żm ij, A je ś li jaka jest,

Z ró b p a lcem w b u cie g i e s t ---huha, huhaha.

Z Ł O B R E W A .

P r e c z stąd! b ła zen p recz!

B Ł A Z E N .

Z a w sze z p rzyjem n ością o d c h o d z ę z tego m iejsca, g d zie stoi królow a Z ło b r e w a — bo b o ję się trzęsien ia zie m i (zn ik a ).

Z Ł O B R E W A .

A ty zn a jd o strzeż się! to b ie daleko do przy­ ja źn i z królew ną Lilijk ą . T y się nie p rzech w a ­ laj w e wsi, że k o ch a cie się z królew n ą L ilijką! ty m i n ie buntuj c h ło p ó w i nie kaptuj ich serc dla L ilijk i. Lilijk a je s t ca łk iem głupia, ch o c ia ż je s t z rodu k rólew sk iego ! a tera z p recz stąd! do kaplicy! staniesz z n iezabu dkam i p rzed sądem króla ojca.

M A G D U S IA (o d ch o d zą c, do s ie b ie ).

B o d a j cię w ściu rn ości!

[2 3 ]

(25)

D la c z e g o jesteś taka zła dla w szystkich i dla m nie, Z ło b r e w o ?

Z Ł O B R E W A .

N ie ro zm a w ia m z gąsiętam i. P o d a d z ą w k ró tce w ie c z e rzę . Id ź się p rzeb ra ć. B ę d zie m y m ieli d o stojn ych go ści. (S ły c h a ć fa n fa rę ).

L ILIJK A .

N ie w y jd ę do nich.

Z Ł O B R E W A .

A n i mi się w aż sp rzeciw ia ć, b o in a c ze j król- o jc ie c i matka k rólow a będ ą p rzez c ie b ie płakali.

(L ilijk a w y ch o d zi).

B Ł A Z E N (ś p iew a w g łęb i parku).

Ś pij, stary królu,' śpij — na ś w ie c ie n ie ma żm ij, a je ś li jaka jest,

zró b p a lcem w b u cie g ie st — huha, huhaha —

Z Ł O B R E W A (g ro ż ą c w stron ę b łazn a n ie w id zia n e g o ).

Z a p ła c is z ty mi za to.

(W c h o d z i Jarosław Rudy, p op rzed zon y p rz e z 2 halabard­ ników ).

L ILIJK A .

(26)

S C E N A P IĄ T A .

Z Ł O B R E W A , R U D Y .

Z Ł O B R E W A (ro zp ro m ien io n a ).

M ężu m ój! ju ż w ró c iłe ś z w ypraw y?

R U D Y (m a za ro s t rudy, na g ło w ie porost szczecin ow aty, skutkiem c ze g o głow a je g o w ygląda jak je ż najeżony,

cału je ż o n ę ).

W ró c iłe m , ukochano Z ło b r e w o .

Z Ł O B R E W A .

C zy w szystko się p o w io d ło ?

R U D Y (p o u fn ie ).

D oskon ale. M o i w ysłan n icy w ykradli z na­ m io tu Z ło to zb ro jn e m u h ełm je g o i ta rczę.

Z Ł O B R E W A .

W yk rad li mu? p rzy w ieźli?

R U D Y .

U kryte są w b a szcie n arożn ej (d a je znak hala- bardnikom , aby o d e s z li).

Z Ł O B R E W A .

N akazałam , aby od d a w an o ci na zam ku h o ­ n ory królew sk ie. D la c z e g o ich o d p ra w iłeś?

R U D Y .

N ie p o trze b n i św ia d k o w ie ro zm o w y. Z resztą po c o w ten sp osób ro zb u d za ć z a zd ro ść i czu

j-[ 2 5 ]

(27)

n ość? W szystko b ę d z ie nasze, gd y ca łe k ró le ­ stw o b ę d zie nasze. D otych czas m am y p ó ł kró­ lestw a i to w p rzyszło ści.

Z Ł O B R E W A .

O tó ż to w łaśn ie. T r z e b a raz z tern skoń czyć. P rze d ew szy stk ie m m usim y w yda ć za m ąż L ilijk ę, zanim ry c e rz Z ło to z b ro jn y p o w ró c i z w ojn y. Z n a la zła m ju ż takiego, który zga d za się na w szystko i da nam pism o, iż zrzeka się p o ło w y królestw a, które n a le ży się L ilijc e , a żąda tylko w orka dukatów . M a długi i p o trzeb a mu z ło ta na b ec zk i wina. Ta ki dla nas najlepszy.

RU D Y.

K to to?

Z Ł O B R E W A .

R y c e rz M arcin O p ó j. Lada chw ila p r z y b ę d z ie na zam ek. S łysza ła m fa n fa rę.

R U D Y .

D o b rze się spisałeś. Jesteś d zieln a m oja Z ło to b re w o .

Z Ł O B R E W A .

A ch dla c ie b ie go to w a je s te m w szystko u czy­ nić. N ie w iem , jaki urok rzu ciłe ś na m nie, ale odkąd je s te m tw oją żoną, c a ły św iat stał mi się o b o ję tn y. N ie ch cę znać ani siostry ani ro d z i­ ców ! P o k o c h a ła m c ię na śm ierć i ż y c ie ju ż w ów czas, k ied y w tu rn ieju zw a liłe ś z koni 12 rycerzy. D o stałeś m nie za żon ę. N ie pytałam n aw et jaki tw ój ród i m iano. I ch oć do dziś

(28)

dnia nie w iem , kto za c z c ie b ie ro d ził, jesterp to ­ b ie pow oln a i na wszystko gotow a , co każesz.

RU D Y .

A ty b ę d zie s z dla m nie za w sze najdroższa, tylko n igdy o m ój ród się nie pytaj.

Z Ł O B R E W A .

A ch w iem . T o tw oja w ielka ta jem n ica. N ie c h i tak b ę d zie ! zatem , co poczyn am y?

RU D Y.

P o z o s ta w m nie d zia ła n ie. M am y h ełm i tar­ czę ry cerza Z ło to z b ro jn e g o . P o d sta w im y fa łs z y ­ w eg o gońca, który d o n ie s ie starem u królow i, iż Z ło to z b ro jn y zd ra d z ił naszą o jc zy zn ę i p rze szed ł na stron ę w rogów . A z takim p o śp iech em u ciek ł z obozu , że aż zo s ta w ił h ełm i ta rczę w na­ m io cie.

Z Ł O B R E W A .

A je ś li w ró ci?

RUDY.

K ied y? T y m cza sem w ydam y za m ąż Lilijk ę. Ona u w ierzy b a jc e i b ę d z ie nam pow oln a. A p o tem c a łe królestw o n asze — i tron i w ładza.

Z Ł O B R E W A .

A le gdy ry cerz Z ło to z b ro jn y w ró ci, b ę d z ie się m ścił!

R U D Y .

N ie w róci. M o i lu d zie będ ą czyh ali na n iego na rozstajnych d rogach i zasieką go. A ni na­ w et słuch nie d o jd z ie o nim na zam ek.

(29)

Z Ł O B R E W A .

Jesteś straszny! potężn y! koch am cię! u w iel­ biam !

S C E N A S Z Ó S T A .

B Ł A Z E N (w p a d a z g łę b i zam ku na taras).

J eg o m o ść król i je jm o ś ć królow a o b u d zili się, w stali, są żyw i, ju ż idą! cich o sza! zasiądą na tarasie i b ęd ą sypać piasek z rączki do rą czk i— czyli — dadzą posłu ch anie!

(W c h o d z i dw ór królew ski, trom p eci, halabardnicy, p a zio ­ w ie, nakoniec król, królow a i Lilijk a — kró lestw o z a ­

siadają na tro n ie).

K R Ó L O R Z E C H .

P rzy je m n y w ie c z ó r m a jow y. S p a łem dziś po p ołu dn iu tak, jakbym m ia ł lat nie 60, ale 20.

B Ł A Z E N .

Ja tak sam o królu śpię, kied y ty czuw asz.

K R Ó L O R Z E C H .

D la c z e g o tylko w ten czas?

B Ł A Z E N .

B o kied y ty królu śpisz, a je jm o ś ć królow a d o p o m a ga ci chrapaniem , to je jm o ś ć sp ra w ie­ d liw o ść za lew a s o b ie uszy w osk iem i u daje, że nic nie słyszy... w o lę zatem czu w ać, aby m nie

(30)

kto ś p ią ce g o n ie ź d źg n ą ł czem ś ostrem . I przeto w cią ż je s te m nie wyspany, bo ty kochany królu w cią ż śpisz — dzień i n oc.

K R Ó L .

Hahaha — nasz b ła zen z a zd ro ści nam snu. C o m yślisz o tern je jm o ś ć k ró lo w o ?

K R Ó L O W A .

Ź e z a w c ze śn ie się o b u d ziła m z drzem ki po- o b ie d n e j.

B Ł A Z E N .

Ś p ijm y je jm o ś ć k r ó lo w o — król czuwa! ja ju ż śpię.

(K ła d z ie się u nóg królew skich, udaje, że za sy p ia ).

K R Ó L .

W itam rycerza R u d ego, m o je g o z ięcia . D o ­ pu szczam y c ię do u ca łow a n ia naszych rąk. S kąd droga w a szecia ? R U D Y . W ró c iłe m z w o je n n ej w ypraw y. K R Ó L. Z w y c ię z k o ? RU D Y. P r z y w io z łe m dwa w o zy z d o b y c z y — m n óstw o zło ta , b isio ró w i d rog ocen n ych naczyń.

B Ł A Z E N .

Z a g łośn o k rzyczysz rycerzu Rudy. N ie da­ je s z m i spać i je jm o ś ć k ró lo w ej. Już śpię na praw ym bębenku (chrapie).

[2 9 ]

(31)

RU D Y.

K rólu ! p ow ścią gn ij błazna.

K R Ó L.

T o nasz p ieszczo szek , zięciu . Jego p rzyw ilej urągać. I m n ie starem u urąga. N ik t praw y nie m o że się na n iego obu rzać.

B Ł A Z E N (p r z e z sen ).

A le każdy lew y je s t w ściek ły na m nie i d la­ te g o zasypiam na lew ym bębenku.

K R Ó L.

Ahahaha, sły sza łeś? jak m ożna gn iew a ć się na n iego ?

B Ł A Z E N .

C zu w aj królu nadem ną. Już śpię.

K R Ó L.

W in szu jem y ci zię c iu zw ycięstw a . Jakąż to spraw ę mamy, L ilijk o , o są d zić?

LILIJK A .

C h cia ła m c ię prosić królu o jc z e , abyś z e z w o lił n iezab u d k om —

Z Ł O B R E W A (p rz ery w a je j).

K rólu panie. N ie m o żem tra cić czasu na d ziecin n e rzeczy, o które Lilijk a ch ce c ię prosić.

K R Ó L.

P o z w ó l je j m ó w ić Z ło b r e w o . C z e g o ch cesz m o je d zieck o ?

(32)

L ILIJK A .

K rólu o jc z e — bła gam cię, p ozw ól, aby ch ór n ieza b u d ek i siero ta M agdusia p rze n o c o w a ły dziś na naszym zamku.

K R Ó L.

A le ż n ajch ętn iej p ozw alam y. Z a w o ła jc ie je tutaj

(k la s z c z e , och m istrz w ypraw ia s łu żą ceg o ).

Z Ł O B R E W A .

T o się stać nie m o że królu panie i o jc z e .

K R Ó L .

D la c z e g o ?

Z Ł O B R E W A .

D la teg o królu o jc z e , p o n iew a ż w sie d ok oła są zbu ntow an e. L ilijk a za d a je się z M agdą Z n a jd ą . C h ło p o m z teg o p ow odu przew raca się w e łb a ch i myślą, ż e są rów ni królom ! O ni w n et sięgną po n asze głow y. Ja nie w iem , ja ­ kie p od stęp n e plany żyw i Lilijka, ale w iem to, iż na zam ku nie m ogą n o co w a ć g roźn e lu d o w e ż y w io ły (w p ad a chór n ieza bu dek z M agdu sią).

C H Ó R N IE Z A B U D E K .

K rólu O rzech u ! je g o m o ś c iu nasz! M asz cudny zam ek i anielską twarz! M y kwiatuszki niezabudki

W szystkie w d zięczn e, w szystkie m łódk i J e g o m o ś c ia p o zd ra w ia m y

i o n o c le g upraszam y.

[

31

]

(33)

KR Ó L.

P rze ś lic z n ie ! i to są o w e groźn e, lu d o w e ż y ­ w io ły ?

B Ł A Z E N (p o c ią g a k rólow ą za sp ód n icę).

K r ó lo w o je jm o ś ć ! K R Ó L O W A . C o błazen ku ? B Ł A Z E N . C zy śpisz? K R Ó L O W A . N ie błazenku. B ŁA Z E N . A król je g o m o ś ć czuw a? K R Ó L O W A . Czuw a błazenku. B Ł A Z E N .

D o b rze, to ry cerz R u dy n ie w yśle m n ie w e śnie na ło n o Abraham a. T a k m i się coś Śniło (z a s y p ia ).

LILIJK A .

Z a tem o jc z e pan ie je s z c z e raz cię proszę...

Z Ł O B R E W A .

T o n ie m o ż e się stać królu panie. T w ó j w zro k królew ski m usi pa trzeć d a lek o w przy­ szło ść. Ja w id z ę c ię ż k ie chm ury w iszą ce nad tern królestw em .

(34)

R U D Y.

T a k je s t królu panie.

Z Ł O B R E W A .

W drobn ych n ap ozór ustępstw ach tkwią z a ro ­ dy w ielk ich n ieraz n ieszczęść i w ielk ich katastrof. P a trz królu o jc z e w przyszłość, która ciężarn a klęskami.

R U D Y.

T a k je s t królu panie. Jać to m ów ię, którym w ró c ił z w ojny.

K R Ó L.

P o jm u ję ja w aszą troskę kochana Z ło b r e w o i m ój d rogi zięciu , ale sprawa jest błaha.

R U D Y .

K rólu panie, sprawa je s t w ielk iej d o n io sło ści. T r z e b a odsunąć L ilijk ę od zgubnych w pływ ów ,

(s ły c h a ć fa n fa ry ).

Z Ł O B R E W A .

J eśli p rzy zw o lisz L ilijc e , to, królu panie, zgod a tw oja w yp ęd zi m nie z tw o je g o zamku.

K R Ó L.

S taw iasz spraw ę na ostrzu m iecza. C o mam p o czą ć?

O C H M IS T R Z (k tó ry w y s ze d ł w c h o d zi).

R y c e rz M arcin O p ój, herbu T rzy g ło w y prosi w aszą królew ską m ość o posłu ch anie.

(35)

K R Ó L.

W p ro w a d zić (d o n ieza bu dek ). W spraw ie w a ­ szej p ó źn iej w ydam wyrok.

R Y C E R Z O P Ó J ( z ogrom nym b rzu ch em ).

Ich królew sk ie M o ś c ie — składam wam p o ­ kłon. P rzy b yw a m z e stron dalekich na skrzy­ dłach m o je g o serca n ie c ie rp liw e g o .

B Ł A Z E N .

S krzyd ła w aszecia były b a rd zo cierp liw e, n io ­ sąc p rzez p o w ietrze taki po tężn y brzuszek.

O P Ó J .

W ie lk ie j ja je s te m tuszy, ale słynny w boju. S za ch m ach m ieczyskiem , trzy p ięć g łó w p o w a ­ lam.

B Ł A Z E N .

P r z y tęgim kuflu.

K R Ó L.

C ic h o błazen ku (d o r y c e rz a ). Z c zem do nas?

O P Ó J .

O rękę k ró lew n ej L ilijk i przybyw am prosić, bo cu dn iejszą je s t dla m nie niż n ajcu d n iejszy obraz! bo je j w izeru n ek c o d zień m am w oczach.

B Ł A Z E N (zry w a s ię ).

A ja k ie L ilijk a ma oczy?

O P Ó J.

O czy ?

(36)

B Ł A Z E N .

P o w ie d z za mną: czarn o - z ie lo n o - n ieb iesk o - szare a trafisz.

O P Ó J.

C zarn o, z ie lo n o , n ieb ies — a tfy b łaźn ie.

B Ł A Z E N .

A jakie ma w ło sy?

O PÓ J.

W łosy?

B Ł A Z E N .

M yślisz, ż e nie ma w ło s ó w ? ma. P o w ie d z za mną: w każdym k o lorze.

O PÓ J.

W każdym k o lo rze — (s p o s trz e g a s ię ), a tfy b ła źn ie! d la c z e g o m ię ła p ies z?

B Ł A Z E N .

S łysza łeś królu, jak on zna L ilijk ę ? jak zna, tak kocha.

O PÓ J.

P rzy s ię g a m na m ó j m ie c z śm iercion ośn y, na m o je m ęstw o sp iżo w om ocn e, na m ój h on or—

B Ł A Z E N .

Lam parcio — zlam partowany. O PÓ J.

Błazeńskich uwag me ucho nie słyszy. [ 3 5 ]

(37)

B Ł A Z E N .

K a ż je s o b ie M o ś c i O p o ju przed ziu ra w ić, b o za g łu ch eg o n ie w y jd z ie L ilijka.

O P Ó J .

W id zia łem , królu, różn ych błazn ów , ale ta­ kieg o ja d o w ite g o je s z c z e nigdy.

B Ł A Z E N .

T o m i się przypatrz i z przodu i z tyłu.

(o b ra c a s ię ).

K R Ó L.

A któż na b ła zn ó w zw aża?

O P Ó J (że g n a s ię ).

W im ię O jc a i Syna i Ducha.

B Ł A Z E N .

A kto bata nie posłu ch a —

O P Ó J.

W szyscy św ięci u z b ró jc ie m ię w cierp liw ość, bo in a czej ro z g n io tę tę glistę! (w ie lk im g ło s e m ).

Ja ry cerz n ieskazitelny, n ajw ięk szy w śród naj­ w iększych, najstraszliw szy w śród n ajstraszliw ­ szych —

B Ł A Z E N (d o k ró lo w e j).

N ie w ą tp liw ie, co się tyczy brzucha.

O P Ó J.

klnę się na n ow eg o B oga, teg o z Judei, że n iep o m iern ie kocham k rólew n ę L ilijk ę, kocham

(38)

tak bezp rzyk ła d n ie, iż je s te m g o tó w z rz e c się p o ło w y królestw a, które ma d zied ziczy ć, tylko mi ją d a jc ie za żo n ę je j k rólew sk ie m oście, jako ż e sam je s te m z krwi królew sk iej zrod zon .

B Ł A Z E N .

W id a ć to za ra z po n osie. K r ó lo w ie noszą purpurę i ty nosisz purpurę — na n osie — stąd królew sk ość tw oja.

K R Ó L.

M a sz-li rycerzu O p o ju listy od krew nych lub zn a jom ych jakich , którzyby m o gli p o rę c zy ć tw e sło w a ?

R U D Y.

Ja znam g o królu ja k o ró w n e go królom . M a on na sw e za w o ła n ie 10,000 rycerzy, w stalow e z b r o ic e zakutych.

K R Ó L.

T a k i m ocarn y?

Z Ł O B R E W A .

I ja go poznałam , królu o jc z e , w e w ło ścia ch m e go m ęża jako n a jg o d n ie js ze g o z rycerzy, który u szczęśliw i L ilijk ę w m ałżeń stw ie.

K R Ó L.

A c o na to p o w ie m o ja córka L ilijk a ?

LILIJK A.

Ja królu ani znać nie ch cę te g o rycerza.

B Ł A Z E N . Zu pełn ie tak sam o jak ja. [3 7 ]

(39)

LILIJK A .

W ie s z ju ż królu panie, ż e od d a ła m m o je s e rce ry c e rzo w i Z ło to zb ro jn e m u .

B Ł A Z E N .

O d d a ła ! b yłem przytem .

LILIJK A .

Z b y t śm iałym je s t ry cerz O p ó j, iż śm ie sięga ć po m o ją rękę.

B Ł A Z E N .

M a tak w ielką cirk u m feren cję, iż m ożna w nim jak w koniu trojańsk im sch ow a ć dwa szw adrony konnicy. N a tern buduje!

Z Ł O B R E W A .

K rólu o jc z e ! P o w ś c ią g n ij języ k sw ego błazna, b o plu gaw i n aszego gościa.

K R Ó L.

C ic h o błazenku!

Z Ł O B R E W A .

N a grym asy L ilijk i n ie zw aża j królu! Czas je j za m ąż. Z ło to z b r o jn e g o n igdy nie poślu bi, b o có ry k rólew sk ie nie p o ślu biają zd ra jcó w !

LILIJK A .

Jak śm iesz zn ie w a ża ć ry cerza Z ło to z b ro jn e g o ?

K R Ó L.

Z ło b r e w o , ham uj sw e o b elgi.

(40)

RU D Y.

K rólu panie! z b ó lem m uszę p o tw ie rd zić słow a m o je j żony. R y c e rz Z ło to z b r o jn y o k a za ł się na w o jn ie p o sp o litym zd ra jcą , a na p o tw ie rd zen ie m ych słów m am d o w o d y (k la s z c z e w d ło n ie ). W p ro ­ w a d ź c ie goń ca z nad granic stom ilow ych .

(W c h o d z i goniec, n iesie ta rc zę i hełm zło te , sam czarno ubrany). S C E N A S IÓ D M A . O P Ó J , K R Ó L, L1LIJKA, R U D Y, B Ł A Z E N , Z Ł O B R E W A . K R Ó L. C o to ma zn a czyć? HL1JKA.

H e łm i tarcza rycerza Z ło to z b ro jn e g o ? (ś p ie s z y

do g o ń ca ). C złow iek u , skąd m asz ten hełm i tę ta rczę?

RU D Y.

N ie m o ż e m ó w ić z e w zru szen ia. T e n h ełm i tę ta rczę przysyła nam w ojsko jako d o w o d y srom otn ej zd ra d y Z ło to z b ro jn e g o . T a k szybko o p u ścił nasz o b ó z p okryjom u w n ocy, iż w p o ­ śpiechu, lęk a ją c się kary, zo s ta w ił ten h ełm i tę tarczę, św iadków n iecn ych i głośn ych tej ha­ n ieb n ej zb ro d n i. K rólu pan ie zła m m ie cz nad p a m ięcią Z ło to z b ro jn e g o . (T rą b y grają, kotły h u czą).

K R Ó L.

N ie c h a j potom n i w spom in ają z e w zgardą je g o im ię, jak m y to czynim y. N ie c h h on or je g o b ę ­

[3 9

(41)

d zie tak złam any, jak ja to czyn ię z tym m ieczem .

(ła m ie m iecz i d e p c z e ).

LILIJK A .

N ie w ierzę! nie w ierzę! to być nie m o że! królu o jc z e ! o d w o ła j te straszne słow a! on nie jest w inien! b ła gam c ię na klęczkach, o d w o ła j! ry­ ce rz Z ło to z b ro jn y jest niew inny! ja ci przysięgam królu o jc z e !

K R Ó L .

P o w sta ń L ilijk o ! darem n e tw e słow a!

LILIJK A .

K rólu o jc z e ! S e rc e mi pęka! jakaż potęga n ieba mi d o p o m o że , aby c ię przekon ać, że jest n iew inn y? U w ierz m em u sercu.

K R Ó L.

W ie rz ę tej tarczy i tem u h ełm ow i.

B Ł A Z E N .

K tó re tylko m ilczą — i m ilczą, bo nie u m ieją m ów ić.

LILIJK A .

K rólu panie! królu o jc z e !

K R Ó L.

D o ść rzek łem ! dość!

Z Ł O B R E W A .

N ie zw ażaj królu na je j łz y n iem ądre. S koro Z ło to z b ro jn y je s t w ym azany z p ośród p a m ięci

(42)

żyw ych, trzeba p om yśleć królu o L ilijc e i o je j lo s ie dalszym . Ja i m ój m ąż p o leca m y jak n aj­ g o r ę c e j tw ej ła s c e i w o li te g o sła w etn ego ry­ cerza O p o ja . O n u szczęśliw i L ilijk ę. N a d to , otrzym aw szy je j rękę, da nam 10,000 ry cerzy na walną ro zp ra w ę z w rogiem .

R U D Y .

W o jn a n ad ciąga królu! L a d a dzień w ybu ch n ie na bliskich granicach. N ie p rz y ja c ie l, w zm o żo n y zdradą Z ło to z b ro jn e g o , w yru szył pośpieszn ym m arszem ze swych dziedzin .

K R Ó L.

W aszym sło w o m w ierzę. R ycerzu O poju ! da ję ci có rk ę L ilijk ę za żon ę.

L ILIJK A .

Ja, królu o jcze, nie m ogę! nie ch cę!

K R Ó L.

M usisz! ja tak każę!

LILIJK A .

N ie m o gę. P rzy s ię g ła m Z ło to zb ro jn e m u d o ­ ch ow a ć w iern o ści!

K R Ó L.

Ja każę.

LILIJK A .

S e rc e mi pęka! C h o ć w aszą królew ską m ość kocham całą duszą, nie m o gę królu p r z y s ta ć !

[4 1 ]

(43)

K R Ó L.

C o to ma zn a czy ć? bunt w yraźn y?

Z Ł O B R E W A .

O to m asz królu o jc z e w yraźn y d o w ó d złych w p ły w ó w chłopskich.

K R Ó L.

T o w szystko raz się ju ż skończy!

L1LIJKA.

K r ó lo w o m atko ratuj m ię.

K R Ó L O W A .

C óru ch n o m oja, bądź posłuszna ojcu . On w ie, co czyni.

LILIJK A .

N ie m o g ę m atko! przysięgam Bogu , ż e to wszystko, co tu p o w ied zia n o o Z ło to zb ro jn y m , jest p o tw o rn em kłam stw em !

K R Ó L.

D o ść tych szlo ch ó w ! ja król! n ie d z ie c i tutaj rządzą i p o d lo tk i! ja tu rzą d zę! W o lę mą sta­ n o w ię głośną. Jutro w p o łu d n ie ksiądz zw ią że stułą rę c e rycerza O p o ja i m o je j córki L ilijk i! a tym w łó c z ę g o m (w sk a zu je na n ieza bu dk i) dać w ie c z e r z ę i w y p ę d zić je p o tem na c z te ry wiatry!

(O d c h o d z i z orszak iem w śród grania trą b ).

B Ł A Z E N (b ieg n ą c za n im ).

K rólu ! a m nie w yp ęd zisz na w iatr piąty?

(w r a c a ). A w id zisz M a g d a ! m asz za ostre

(44)

zęb y . P o g ry z ła ś króla jeg o m o śc ia , k ied y spał — król o b u d z ił się w złym h u m orze i tera z z g n ie ­ wu prycha i pu szcza bańki nosem .

(U c ie k a za o rsza k iem ).

S C E N A Ó S M A .

LILIJK A , M A G D U S IA , C H Ó R N IE Z A B U D E K .

M A G D U S IA .

C o p o czn ie sz k rólew n o L ilijk o ? żeb y m m ogła, tob ym z te g o O p o ja w ypu ściła duszę śpilką od w ło sów . C o śb y w nim kw ikn ęło, i za ra zb y klapnął jak p ę c h e rz rybi n ad eptan y nogą.

LILIJK A .

Z o n ą O p o ja n igdy nie zostan ę! a skoro król o jc ie c zm usza m ię do tego , to ju ż m n ie w ię c e j, n ie u jrzy na oczy.

M A G D U S IA .

O la B oga !

LILIJK A .

U ciek n ę z w a m i do puszczy. T a m b ę d ę c z e ­ kała na p o w ró t k rólew icza Z ło to z b ro jn e g o . B ę d ę żyw iła się korzonkam i, jajk a m i ptasiem i i ja g o ­ dam i, ale żoną O p o ja n igdy nie zostan ę!

M A G D U S IA .

W lasach d o k o ła h arcu je ry cerz R abuś. P o r w ie c ię królew n o, u w ięzi a m o że za b ije!

[4 3 ]

(45)

L ILIJK A .

B ę d z ie on pew n ie m ia ł w ię c e j honoru, niż m o ja siostra, niż m ąż m o je j siostry i ów ry cerz O p ó j — i w ię c e j serca niż król m ój ro d zic!

(w g łę b i a lei ukazu je się k s ięż y c ). U k ryjem y się w lesie . T a m tera z drzew a i łąki odu rzają za ­ pach em . T a m dobry, srebrn y k siężyc p rze ła zi z dęb u na sosnę, z e sosny na o lc h ę i le c z y ra­ ny serc — tam b ę d z ie m o je m ieszkanie w oln e! n ieprzym u szon e. U ciek a m ra zem z w am i! B ę d ę w am siostrą i w y m n ie siostram i.

M A G D U S IA .

O j b ęd zie m ! oj b ęd zie m !

(O d c h o d z ą w głąb a le ją ).

C H Ó R N IE Z A B U D E K .

0 cudny lesie, w n ock ę m a jow ą w e ź nas p o d liści sw ych dach b ę d zie m gw a rzyły z je le n ie m , sow ą, ża d en n ie straszny nam strach —

pluskać się b ę d zie m w strum ieniu, koch ać w sło n eczk a p rom ieniu ! W ra z z nam i b o c ie k i w iąz 1 w ydra puszczą się w pląs, hej, hej, w pląs!

K O NIEC A K T U PIER W SZE GO .

(46)

AKT DRUGI.

(P o n u re uroczysko leś n e — poszarpane zło m y skalne, w śród których rosną stare d rzew a — po lew ej stronie wystrugana figu ra M atki B osk iej, po prawej z e skały b ije źród ełko i pada w kam ienną m iedn icę, wykutą p rz e z

w ieki k rop lam i).

(47)

S C E N A P IE R W S Z A .

NIEZABU D K1, M A G D U S IA (k lę c z ą i m odlą s ię ).

M A G D U S IA (m o d li s ię ).

N ie m am ja matki ni o jc a m atko P a n ien k o — jak p a lec jed n a ja m ci je s t na ś w ie c ie M atko P a n ien k o . O d roku błąkam się w lesie, śpię to w dziupli, to p o d skałą — ulituj się M atko P a ­ nienko! U litu j się M atko P a n ien k o nadem ną i nad królew ną L ilijk ą i nad tem i niezabudkam i. ju ż ro c z e k m ija, jak ry cerz R abuś p o rw a ł L ilij- kę i trzym a ją na sw oim zamku. Z a ośm dni ją za b ije, je ś li nie z g o d z i się być mu żoną! L i- lijka żon ą takiej o k ro p eczn ej pokraki! O M atko P a n ien k o ro z w a ż to w sw o jem sercu i pokrop go tak sw oją rączką, że b y ani zipn ął ale dyrd- kiem o d d a ł d ja b łu sw oją n iech lu jn ą duszę!

C H Ó R.

B ą d ź p o zd ro w ion a M atko P a n ien k o! wianki z kwiatuszków n iesiem y ci — każdy kw iatuszek gnie się z podzięką i u tw ych stopek m arzy i śni.

(48)

P rzy jm ij paciork i, przyjm ij o ch fia rę i z łask tw ych w ielk ich u życz nam parę,

byśm y L ilijk ę zb a w iły od m ęki i od m ogiły.

(w c h o d z ą M ró z i G łó d ).

S C E N A D R U G A .

TE Ż, M R Ó Z I G Ł Ó D .

(M r ó z ma ręce, nogi i g ło w ę w fo rm ie sopli śniegu— nigdy nie zgina rąk w łokciu, le c z porusza niem i jak drewnia- nem i kłodam i. C ały obsypany śniegiem . W ygląda jak potw orek z e śniegu ulepiony. M ów i wysokim dyszkan­

tem , jakby śnieg skrzypiał w cza sie m ro zu ).

(G łó d je s t piekieln ie chudy k u le je — ma ogrom ne usta i n ie­ słychanie wielkie, o d stają ce u szy,rzu ca w zrok iem tak, jakby nie ja d ł kw artał cały— b e z brody i b e z wąsów, te bow iem nie m iały z cze g o wyróść. N aod w rót M ró z ma wąsy

w k szta łcie potężn ych sopli śniegu ).

M R Ó Z . N ie ma tu ognia? G ŁÓ D . N ie ma tu co z je ś ć ? C H Ó R (w ybucha śm iech em ). A h ah ah a— M ró z i G łód ! M ró z i G łód ! M A G D U S IA . D aw no n ie ja d łe ś G ło d z ie ? [4 7 ]

http://dlibra.ujk.edu.pl

(49)

O d u rodzen ia.

M R Ó Z .

T r z y po trzy! nie w idzisz, ż e ani wąsy ani brod a nie m ia ły mu z czeg o uróść? T r z y po trzy! posłuchaj, jak mu gra na wnątrzu z braku pokarm u.

G Ł Ó D ( z g łęb i je g o istoty dolatu ją ch arak terystyczn e d źw ięk i).

K lek le k lek leklekle — p i— i— pi— i—

i

M R Ó Z .

A co ? bu rczą mu kiszki!

G ŁÓ D .

P i— pi— p i— i buu—

C H Ó R.

A h ah ah a—

M R Ó Z .

T r z y po trzy, to je g o b u rczen ie spać m i nie daje.

G ŁÓ D .

A on skrzypi jak o s io ł ciągn ion y za ogon.

M A G D U S IA .

T o w y je s te ś c ie chudaki, odkąd w am Rabuś p o rw a ł w różk ę do n iew oli!

M R Ó Z .

B rrr— zim n o! trzy po trzy jak zim no!

[4 8 ]

(50)

M A G D U S IA .

P le c ie s z ! R an ek m a jo w y — sło n eczk o doskw iera.

G ŁÓ D .

Jeść!! jeść ! je ś ć ! d a w a jcie co n ieb ą d ź! starą skórę! włosy, p a zn ogcie, zęby, zjem jak kiełbasę! jeść ! jeść!!!

M R Ó Z .

Brrr jak zim n o! gw ałtu jak zim n o! zam arzło mi s e r c e — b rrr— hu— huu!

(chucha, w tej sam ej chw ili nad je g o głow ą zaczyn a śnieg padać, ciem n ieje w lesie, niezabu dki także kurczą

się i chuchają w r ę c e )

C H Ó R.

O j, oj, jak zim n o!

M R Ó Z .

A co, maj psianoga nie g r z e je — hu, hu! (chucha).

M A G D U S IA .

B o gd ajś skisł! b ę d zie s z ty je s z c z e tu chuchał? śnieg i m róz nam n ap ędzał! ty S op lu n ie d o jd o !

M R Ó Z .

O wa! hu!-hu!

N IE Z A B U D K I (p rzesk ak u ją z nogi na nogę, tupią nogami, chuchają w r ę c e ).

O j, oj, jak zim no.

G ŁÓ D .

A jaki głód! jaki g łó d ! żeb ym się nie ba ł w różki, to bym was zjadł, dw ie na śniadanie, dw ie

(51)

na dodatek, ośm na obiad, cztery na p rzeta rcie zęb ó w , d z ie s ię ć na w ie c z e rzę ! szesn aście na p ó ł­ n o c — oj! oj! za m ało! za m a ło! (m la s k a )

C H Ó R.

O j, oj, jakeśm y gło d n e! oj, oj, jak się kurczy żołą d ek ! oj, oj! jeść! jeść!!

M A G D U S IA .

A to w ściu rn o ście się d o b ra ły! je d e n chucha a drugi m la szcze! (sa m a sk acze i chucha w r ę c e )

w łapy zim n o, w kiszkach burczy! p ó jd z ie s z ty za tra con y sztokfiszu ! bo jak w yjm ę śpilkę!

G ŁÓ D .

Daj spokój M agda! śpilek je s z c z e nie jadam ! to zostaw iam dla pan ienek z m iasta.

M A G D U S IA .

A ty p ó jd z ie s z pokraczn y S oplu ! (c h c e go k oln ą ć)

M R Ó Z .

M agda daj spokój! bo m am takie śm ierteln e m ie jsce, że, ja k w nie kolniesz, to ci noga przy- m arzn ie do łba i b ęd zie sz kuśtygała na je d n e j n od ze aż do śm ierci— amen.

M A G D U S IA .

B ę d z ie s z ty r o b ił śpasy z m o je g o n ieszczęścia ? ty zm a rzn ięte cnuchro!

M R Ó Z .

B ra cie do ro b o ty — hu, hu, hu (śnieg pada).

(52)

G Ł Ó D .

M la, mla, mla, m la —

C H Ó R N IE Z A B U D E K I M A G D U S IA .

O j oj, jak zim n o! oj oj, jak głod n o ! lito ś ci] lito ś ci! b rrr— u— u—

M ró z i G łód (w z ię li się pod pachę i pękają z e śm iech u ).

S C E N A T R Z E C IA .

C IŹ , W R Ó Ż K A I L IL IJ K A .

W R Ó Ż K A L E Ś N A (w ch o d zi, niosąc płachtę, podpiera się koszturem , m iła staru szka).

C ic h a jc ie ! c ich a jcie!

(z a nią w ch o d zi L ilijk a ).

M R Ó Z I G Ł Ó D (c a łu ją je j suknie).

O pani nasza, leśna w różko!

N IE Z A B U D K I (c z y n ią to sam o).

O pani nasza, leśna w różko!

M A G D U S IA (c a łu ją c ręce L ilijk i).

O m oja k rólew n o L ilijk o !

W R Ó Ż K A .

P s o ty w am w g ło w ie ! oj ty stary M rozie, oj ty n iep o czciw y G ło d zie.

M R Ó Z .

Z im n o mi w ciąż, odkąd utraciliśm y naszą panią.

[5 1 ]

(53)

M n ie ju ż ż o łą d e k sk ręcił się w piszczałkę.

C H Ó R N 1E ZAB U D EK.

N ie m am y sw o jej pani, nie mamy.

P R Z O D O W N IC A C H Ó R U .

W pu szczy są n ieporządki. O sły zadu siły fi- jo łk i na p o la n ie słońca, sło w ik p o b ił się ze szczy g łem i śpiew a jak ksiądz na p o g rze b ie , kukułka kuka w n o cy zam iast w e dnie, a to w szystko b e z to, że nasza pani W różk a w n iew o li!

M A G D U S IA .

R a zem z królew n ą L ilijk ą u tej b ez kurcyi ry­ cerza Rabusia!

LILIJK A .

M o ja dob ra M agdusiu! m o je koch an e n ieza- bu dki! ju ż was tak daw no nie w id ziałam .

M A G D U S IA .

M yśm y na k rólew n ę czyh ały w e w szelakich m iejsca ch , ale ślad nam za gin ął do teg o u ro­ czyska. U ciek a j k rólew n o z nami.

L IL IJ K A .

N ie m o g ę M agdusiu. Rabuś by m ię d o gn a ł na swym koniu skrzydlatym , ch oć jest stąd tera z o sto m il daleki, a dobra w różka da ła b y g ło w ę za mą u cieczk ę. O tu, do teg o k ryszta łow ego ź ró d ła c h o d zę co dnia rankiem , aby się umyć. T a k ch ce Rabuś, abym była piękna.

G Ł Ó D .

I

[ 5 2 ]

(54)

M AGDUS1A.

I nikt je s z c z e nie w y z w o lił c ie b ie królow n o z tej n ie w o li okrutnej?

L ILIJK A .

Nikt, ch o ć w ielu było takich, którzy w a lczyli z R abu siem . W szyscy dali g ło w ę . Z a ośm dni skoń czy się rok zw łoki, którą s o b ie w yp rosiła m i ju ż w ię c e j się nie zob aczym y.

M A G D U S IA .

O la B oga! d la czeg o ?

LILIJK A .

B o żon ą R abu sia n ie zostan ę, a on m nie w ó w ­ cza s za b ije!

M A G D U S IA .

O j, bied n a k rólew n o L ilijk o ! C zem u ż to ry cerz Z ło to z b ro jn y n ie p o w ró c ił i n ie p o b ił R abu sia?

LILIJK A .

A ch, m o d lę się tutaj p od tą figurą dzień po dniu o je g o z d ro w ie i o je g o pow rót, ale naw et słu ch za gin ał o nim.

M A G D U S IA .

O j zaginął! O n je d e n m ó g łb y cię w yzw olić z n iew oli, królew n o L ilijk o !

W R Ó Ż K A .

N a w e t on nie w yzw oli. N ie ma tak p o tężn eg o w ojow n ik a na św iecie , któryby p o b ił ry cerza R a ­

353]

(55)

busia. T e n tylko, kto p o sią d zie ta jem n icę m ie ­ cza p o św ięca n ego , u czyni mu koniec. D a lej n ie- zabudki, p o m ó ż c ie m i zb ie ra ć w on n e zio ła . M u­ szę u zb iera ć ca ły to b ó ł na kąpiel dla rycerza R abu sia. G ło d z ie ! o d w ró ć się od nas, bo s p o j­ rzysz na zerw a n e z io ła i z je s z nam wszystko. A ty M r o z ie także się o d w ró ć, bo chu chniesz m im o w o li i zm rozisz m i delikatn e trawki, a Rabuś p o tem b ę d zie m ię b ił! (z b ie r a ją ).

G Ł Ó D .

U u — czu ję m leko w zio ła c h .

M R Ó Z .

T a k b y m się w yg rza ł w tej kąpieli.

LILIJK A .

P o w ie d z m i M agdusiu, co słych ać na zamku m o je g o króla o jc a i k ró lo w ej matki?

M A G D U S IA .

O j ź le królew n o. P a d a li m i lu d zie z e wsi, bom się do nich n ied a w n o przekradła, że Z ło b re w a z Ru dym trzęsą ca łem królestw em , że król stary i królow a stara p ła czą po kątach z żalu za tob ą królew n o L iłijk o i nad sw o im losem . O n i sami są n iep ew n i żyw ota . T a m o j ź le jest ba rd zo, oj źle!

LILIJK A .

B ied n a k rólow a m atuchna, b ied n y m ój król o jc ie c . A ch m o d lę się n iera z za nich i łz y w y­ lew a m i w m yślach p ie s zc zę się z nim i i w yglą­

(56)

dam z okien za k lętego pałacu m ało oczu nie w ypatrzę, ale w szystko n ad arem n ie. Z ły los nas r o z d z ie lił. C h o d ź M agdusiu! potrzym asz m i p łó - cien ko. M u szę się um yć w k ryształow em ź r ó ­ dełku. (s ły c h a ć granie rogu ).

W R Ó Ż K A .

P o z n a ję po graniu rogu, że to znow u jakiś ry cerz nieznan y nadciąga. M agdusiu, niezabudki, i ty M ro z ie , i G ło d z ie , u kryjcie się! królew n o Li li j ko

by c ię oko n ie u jrzało, ani ucho n ie słyszało, sw oją postać u rodziw ą zm ień w zie lo n e j żabki dziw o.

(śc iem n ia się, m gła ota cza Lilijk ę, p ocze m na tern m iej­ scu g d zie stała, ukazuje m ała skała porośnięta stor­

czy ka m i).

S C E N A C Z W A R T A .

L IL IJ K A , W R Ó Ż K A , R Y C E R Z C Z A R N Y , G IE R M E K .

W R Ó Ż K A (z b ie r a d alej zio ła , ma ju ż pełn y to b ó ł).

R Y C E R Z C Z A R N Y (w c h o d zi z G ierm kiem , na tarczy ma wykutą srebrną lilję ).

S tąd w idok ro z le g ły na o k o lic ę. D ob rze, ż e kon ie zosta w iliśm y u stóp tej wyżyny. M o żem y tera z spraw d zić, czy d aleko je s z c z e przed nami droga do zamku króla O rzech a .

[ 5 5 ]

(57)

G IE R M E K .

Tak rycerzu Z ło to zb ro jn y .

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

Ż a b y rech o cą . C zy żb y tu staw był blisko?

(s p o s trz e g a W r ó ż k ę ). M o ja dob ra k o b ieto , czyście co słyszeli o królu O rzech u ?

W R Ó Ż K A .

S łyszałam , do stojn y rycerzu .

R Y C E R Z C Z A R N Y . C zy z d ro w i starzy królestw o? W R Ó Ż K A . T a k i nie. R Y C E R Z C Z A R N Y . A królew na L ilijk a ? W R Ó Ż K A .

N ie w iem dostojn y rycerzu .

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

Jest li tu staw blisko?

W R Ó Ż K A .

N ie do stojn y rycerzu , ale żabki m a jo w e pou- rastały w naszym lesie o gro m n e i snują się w szędzie.

(58)

R Y C E R Z C Z A R N Y .

S zc zę śliw y kraj (do G ierm k a): Z e jd ź do koni, aby ich kto nie u w iódł, ja sam zaraz w ró cę.

W R Ó Ż K A .

Skąd wasza droga do stojn y i ja k ie w asze m ian o? w y b a c z c ie starow inie, ale jak patrzę na waszą postać u rodziw ą i w a sze g o d ło na tarczy, s e rc e żyw iej m i b ije.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

Z nad granic sto m ilo w ych w racam , z dalekiej, dłu giej, okrutnej w ojny. P o b iłe m w ro gó w kró­ lestw a, z a c z e m do d om w racam , zostaw iw szy w o jsk o na granicach.

W R Ó Ż K A .

A z a li s z c zęśliw ie p rze b y liśc ie te bezm iern e b o ry i góry i rzeki, które was o d nas d zieliły ?

R Y C E R Z C Z A R N Y .

N ie d a le k o stąd na rozstajn ych d rogach czy­ h ało na m nie kilku ło tró w . C h c ie li m ię zasiec. A le żyw jestem , a oni n ieżyw i.

L IL IJ K A .

Kw a, kwa, kwa, kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

Czarna tw oja z b ro ja rycerzu , ale g ło s m iły i se rc e pew n ie' d ob re. Jakie w asze m iano, bom nie słyszała.

[ 5 7 ]

(59)

R Y C E R Z C Z A R N Y .

N ie pytaj p o czciw a staruszko. N e m iano ża ­ dne, odkąd p o d e jr z e n ie w kradło się w m oją duszę. U c z y n iłe m śluby i p o ty n ie w yznam d o ­ b ro w o ln ie m e go im ien ia, póki ich nie spełn ię.

W R Ó Ż K A .

T a k ie ż w ielk ie śluby?

R Y C E R Z C Z A R N Y .

W ielk ie! bo kochać, to n ie zn a czy koch ać tylko w d o b re j doli, ale i w n ajgorszej. A m oja ukochana snać w n a jg orszej doli, skoro tego, który ją kocha, ch cia n o za siec na rozstajnych drogach.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

M ó w c ie staruszko, czy o w e m ury i ta b łysz­ czą ca baszta tam daleko, to zam ek króla O rzec h a ?

W R Ó Ż K A .

T a k ci je s t rycerzu Czarny. A le n a tra ficie na w ielką rzekę. M u sicie dwa dni jech a ć aż do b rodu w górę, a p otem je d ź c ie na zam ek, ale o stro żn ie! o stro żn ie!

R Y C E R Z C Z A R N Y .

D zięki w am za radę, d o b ra staruszko. B y zm y lić ich czu jność, pch n ąłem um yślnie p rzo ­

(60)

d em w iern eg o słu gę z w ieścią , ż e ten, którego m ian o za siec na rozstajn ych drogach, za sieczon y. M im o to b ę d ę ostrożn y jak lis i w id zą cy w szy­ stko jak w różka. W ro g o w ie m o i ukradli m i ta r­ czę i h ełm zło cisty, o b w o ła li m ię zd ra jcą w kró­ lestw ie, za tem z m ie n iłe m w ygląd i im ię i w tej cza rn ej zb ro i, z zapu szczon ym h e łm e m id ę sp o j­ rzeć m o jem u lo so w i w oczy.

W R Ó Ż K A .

T a k czyń, aby b y ło d o b rze. B ó g z tobą!

(c h c e w zią ć na p lecy to b ó ł z zielem , ale udaje, że je j za ciężko). A to cię żk ie z ie le , ani go unieść.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

P o m o g ę w am zacna staruszko.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

O m ój rycerzu . M n ie nikt nie pom aga. K to b y tam lito w a ł się nad taką b ied otą .

R Y C E R Z C Z A R N Y .

A le ć ja p o m o gę. M am m a teczk ę dom a stąd sto m il drugich. M a o c z y jak w asze. P u ś c ie zacna staruszko. Sam w am zn io sę na d ó ł do strum ienia. T o lekk ie jak piórko.

LIL IJ K A .

Kwa, kwa, kwa.

[5 9 ]

(61)

W R Ó Ż K A (u k a zu je się n agle w św ietnej sukni z ło c is te j).

Jam jest d o b ra W ró żk a, ry cerzu Z ło to zb ro jn y . P o z n a ła m cię natychm iast. C h cia łeś p o m ó c sta­ rej, za tem ja ci p o m o gę, c h o c ia ż n ie w e w szy- stkiem , są b o w iem m o c e w ięk sze od m ej m ocy. R y cerzu Z ło to z b ro jn y ! W ła sn em i siły trza w szystko zd o b yw a ć. S zukaj sw ej L ilijki, jako żeś L ilijk ę w ykuł na sw ej tarczy. Z a tem ją kochaj, kochaj c a łe m sercem ! tak ją koch aj —

L IL IJ K A .

Kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

— jak ona c ie b ie . N ie zm ień się ni p rzez ch w ilę. B ądź, jak jesteś, a p rze zw y c ię ży s z co z łe i osią gn iesz d o b ro . Jam d o b ra w różka lo ­ sów. T u m asz o d e m n ie pu zderko szm a ragd o w e i w n iem p erełk ę. P o k a ż ją m a tce królew n ej L ilijk i. O na ją pozna i p o w ie coś w ię c e j.

R Y C E R Z C Z A R N Y .

O dob ra w różko.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa, kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

T u zaś m asz lu sterko srebrn e. K ie d y w n ie spojrzysz, przeczyta sz w n iem m yśl z łe g o c z ło ­ w ieka.

(62)

R Y C E R Z C Z A R N Y .

O dobra w ró żk o!

W R Ó Ż K A .

Id ź rycerzu Z ło to z b ro jn y . W ię c e j ci p o w ie ­ d z ie ć nie m ogę, ch oćb ym ch ciała.

L IL IJ K A .

Kwa, kwa, kwa.

W R Ó Ż K A .

Idź, n iech B ó g p row adzi. A m n ie ten to b ó ł ostaw . Jam tylko p ró b ę czyn iła tw o je g o serca. S ta ło się, i żeś bliski z d o b y c ia ta jem n icy m iecza p o ś w ię c o n e g o . Id ź i zw y c ię ża j. Ja z ca łe g o serca ży c z ę ci zw ycięstw i w szelk ieg o dobra.

R Y C E R Z C Z A R N Y (p rz y k lę k a ).

P rzy jm d zięk c zy n ie n ie za te sło d k ie słow a. Z e g n a j m i leśna w różko! (o d c h o d z i, gran ie rogu ).

S C E N A P IĄ T A .

W R Ó Ż K A , L ILIJK A , N IE Z A B U D K I.

W R Ó Ż K A .

P o s z e d ł! jak orzeł, spadł z wyżynnych p ro ­ gów . D o sia d ł rumaka i gna z gierm k iem w dal. B ą d ź z d ró w i szczęsny! (c z y n i znaki ta jem n e).

N ie c h c ię o to czą ta jem n e opary — pow stań L ilijk o ! ju ż prysn ęły czary!

[

61

]

(63)

L IL IJ K A (o ta c z a ją m gła, p oczem ukazuje się w swej zw yk łej p os ta ci).

O n! m ój Z ło to zb ro jn y ! o dobra w różko! c z e ­ muś m ię w ię z iła w postaci ża b iej. M o gła m tylko kwakać, a on język a m ych łe z nie ro zu ­ m iał. i ch o ć kwakałam , jak m o głam n ajczu lej, n ie sp o jrza ł n aw et na m nie.

W R Ó Ż K A .

N ie c h a j się pełn ią losy. Jeśli on n ie zm ien i się ani ty w sw em sercu, z w y c ię ż y c ie o b o je i ja przy was. W drogę! w d ro g ę do za k lętego pałacu

(K la s z c z e w dłonie, w padają niezabudki, poryw ają to b ó ł i un oszą z sobą w śród śpiew u ).

C H Ó R.

D u żo traw, du żo z ió ł — K to ukąpie się w w yw arze i w y g rz e je się na parze, siłę ich b ę d z ie czu ł — • siłę ich b ę d z ie czuł.

(Z n ik a ją , za nim i W różka i L ilijk a ).

S C E N A S Z Ó S T A .

M R Ó Z , G ŁÓ D .

M R Ó Z .

W szystkie tak u ciekły, jak ló d na strum ieniu umyka, gd y w alą w o d y o w iosen n ej m ocy.

(64)

G Ł Ó D .

T a k je p o n io sło , jak kied yby głod n y p orw a ł kaw ałek ch leb a w karczm ie i u ciekał!

M R Ó Z .

Z im n o m i p iek ieln ie.

G ŁÓ D . G łó d aż mną kręci. M R Ó Z . T w ó j g łó d m ię d o zięb ia ! G ŁÓ D . T w ó j m róz m ię d ogładza. M R Ó Z .

O ch my się kied y tak za łb y w eźm iem y!

G ŁÓ D .

N ie ra d zę ! bo ci z kiszek pou kręcam sznurki.

M R Ó Z .

A ja ci papę z a m ro żę otw artą i w ró b le gnia­ zd o w n iej so b ie uwiją i napaskudzą!

G Ł Ó D .

Ty biały kuternogo! M R Ó Z .

T y g ło d o w a piło!

G ŁÓ D .

B o jak m lasnę (słychać róg)

[ 6 3 ]

Cytaty

Outline

Powiązane dokumenty

W tej jednej chwili — między już odrzuconym a jeszcze nie wybra- nym — realna jest tylko nadwrażliwość odsłonięcia, realny ból wybierania, czynionego z poczuciem, że

Gdy w pałacu już wszystkie będziemy, To obyczaj jest nam wszystkim znan, Królowej się pięknie ukłonimy, Bo wymaga to królewski stan.. Dobie wychowanie mamy

Wychodząc z zamku posłała całuska swoim rodzicom (spróbuj posłać całuski cmokając), uśmiechnęła się do swojej niani (spróbuj odciągać od siebie i zbliżać do siebie

gląda się darom królewskim). Aha! już wiem! To od króla Wszecharkadji, poznaję herb państwa. Skądże one się tutaj wzięły? Ludzie mówią: .Niema karesu,.. Ludzie są głupi,

Las, w który można się zagłębić, jest często symbolem psychiki i je j penetracji, a więc nie może jeszcze być dostępny bohaterom, którzy unikają

Obraz I Czarodziejskie zwierciadło — Obraz II Szlachetny strzelec — Obraz^ III U karłów — Obraz IV Straszny grzebień — Obraz V Zatrute jabłko — Obraz

PLAKATY, ETYKIETY, ILUSTRACJE, RYSUNKI TECHNICZNE, REKLAMA ŚWIETLNA, REKLAMA TEATRALNA... Marja Hirsz

Wełny Płótna Bielizna damska i męska..