• Nie Znaleziono Wyników

Żyjemy w gorączkowych czasach. Tempo zdarzeń przyspiesza się zupeł­

nie widocznie, a przem iany i przełomy, które daw niej potrzebowały dzie­

siątków lat, odbyw ają się dziś w okresach znacznie krótszych. Rewolucyjny Uran, władca nadchodzącej już epoki W odnika, burzy i niszczy stare formy, rozw ala spróchniałe belkowania, by na tern m iejscu budować nowy i piękny świat, św iat słonecznego jutra.

Na czasie będzie zatem zacytowanie kilku dalszych przepowiedni, jakie ostatnio opublikowano w prasie. W Poznaniu baw ił niedaw no znany jasno­

widz inż. Ossowiecki. W wywiadzie dziennikarskim oświadczył on, że w bie­

żącym roku napięcie polityczne dojdzie do zenitu, ale wszystko powoli się rozpręży. Am eryka odegra w tym chaosie politycznym pokojową rolę... Po zajęciu Czechosłowacji Niemcy m ają teraz już tylko jedno wyjście, tj. wojnę, dość się jednak skompromitowały, by o tern mówić. Z czasem wszystko, naw et „protektoraty“ m iną. Inż. Ossowiecki twierdzi stanowczo, chociaż to brzm i sensacyjnie, że wojna, o ile wybuchnie, toczyć się będzie na morzu, na jednym z oceanów. T a możliwość zaistnieć może jeszcze w tym roku.

Nasza ojczyzna może się znaleźć w niebezpieczeństwie, potęga sił duchowych narodu w zrasta jednak szalenie i n i k t j e j n i e z w a l c z y . Pozatem inż. Ossowiecki stwierdza, że śmierć 2 znanych m onarchów Europy, którą przepow iadał w grudniu uh. roku n a rok 1939, faktycznie nastąpiła. Zm arł bowiem Papież Pius XI i abdykował król Achmet Żogu, N astąpiła również przepowiedziana śmierć dwóch znanych mężów w Polsce, tj. K ardynała R a­

kowskiego i Rom ana Dmowskiego. Szereg drogich sercom polskim ludzi odejdzie w tym roku nazawsze.

A teraz przerzućm y się w czasy dawniejsze. Żył w klasztorze Cystersów, koło Poczdamu, u schyłku X III wieku m nich H erm an, którem u tradycja przypisuje księgę proroctw, kreślących przyszłe dzieje państw a Hohenzoller­

nów i Niemiec. Proroctw a H erm ana ukazały się w druku po raz pierwszy w r. 1723. Odtąd były one ze względu n a swą trafność często przedrukow y­

w ane i komentowane. Najobszerniejszy kom entarz opracowano w roku 1827, z polecenia króla pruskiego F ryderyka W ilhelm a III.

Jeśli chodzi o przyszłość Niemiec, to proroctwa te spełniły się w dużej mierze. Ojciec H erm an przepowiedział powstanie cesarstw a w roku 1871, a w dalszym rozdziale powiada, że w następnym okresie dziejowym „naród będzie gorzko płakał w tych czasach, gdyż zdają się nadchodzić dziwnego rodzaju przeznaczenia“. Ma tu na m yśli w ojnę światow ą i klęskę Niemiec.

Przepowiada, że po dynastji cesarskiej (Hohenzollernów) nastąpi w Niem­

czech p r i n c e p s , a więc już nie król ani cesarz, ale naczelnik, wódz. Ów p r i n c e p s poniesie druzgocącą klęskę, bo nie wie, że obok w yrasta nowa potęga (nescit quod nova potentia crescit). Jeden z kom entatorów objaśnia, że potęgą tą będzie Polska, inni w potędze tej w idzą rewolucję. Po upadku naczelnika dzierżyć będzie berło ostatni z rodu (Hohenzollernów), powrót

m onarchji nie przyniesie jednak Niemcom szczęścia i nie ugruntuje ich potęgi, a św iatu nie przywróci upragnionego pokoju. Niemcy staną w ogniu strasznej wojny d o m o w e j , a we w ojnie tej zwyciężą gnębieni obecnie katolicy. Pasterz odzyska trzodę, a German ja króla. (Pastor gregem recipit, Germani regem.) Całe Niemcy wrócą do jedności kościelnej, zaś na tronie zasiądzie, jak w yjaśniają kom entatorowie — potomek Habsburgów.

W śród dalszej powodzi przepowiedni, tak charakterystycznych dla „nie­

pewnych czasów", zasługuje na uwagę proroctwo, którego autorem m a być ostatni hrab ia słowiański n a R o s t o c k u 1), w ziemi pomorskiej. Zm arł on w czasie w ojny światowej, jako zakonnik: ojciec Urban, i pochowany został w klasztorze pocysterskim w W ąchocku.2) Po krótkim wstępie, w którym zakonnik przedstaw ia tragiczne dzieje swego rodu i całej Słowiańszczyzny, której siedziby jeszcze za jego czasów sięgały daleko wgłąb krajów m eklem - burskich i B randenburgji, podaje on proroczą wizję dalszych losów tych ziem. Oto jego natchnione słowa: „W idzę w perzynę obrócone sioła, zburzone świątynie pańskie i lud mój w ucisku straszliwym , nie pam iętający ani nazwy swej, ani języka. Obca przemoc owładnęła m ą ziem ią i zagraża coraz potężniej wschodnim siedzibom Słowiańszczyzny. Miecz z krzyżem złączony niesie pożogę i śmierć coraz to nowym ludom. Nad dziedziną słowiańską c z a r n y , z ł o w r o g i p t a k rozpostarł swe skrzydła. Ze W schodu oczy swe na Zachód obrócił i rozgromił władztwo Franków . Potęga jego rośnie bez końca."

„I oto nadchodzi jej kres. W ielka pożoga, którą wznieci książę germ ań­

ski, osiadły na zgliszczach słowiańskich siedzib, zburzy podstawy jego tronu.

Ale przyjdzie wódz, którzy wy dźwignie naród niem iecki z chwilowego poni­

żenia. Coraz nowe ziemie zagarniać będzie orzeł czarny pod swoje skrzydła.

Nad H r a d c z y n e m powieje złowróżbny znak. Noc niewoli zawiśnie nad światem słowiańskim. Ale kiedy wódz Germanów hufce swe zbrojne skie­

ru je n a ziemie nad W artą i W isłą leżące1), po długim śnie niewoli, pojone słońcem wolności — r o z k r u s z y s i ę p o t ę g a g e r m a ń s k a . Zjedno­

czone ich władztwo, przez które płynie Ren, Odra i D unaj, rozdzielone zosta­

nie. Z pod popielisk żywym płomieniem buchnie "iskra nowego życia. Ziemie Odry po Łabę zaczną wracać pod władzę swych praw owitych właścicieli. Lud mój odnajdzie swe imię i koniec będzie w ładztw u przemocy na ziemiach tych.

Z dumnego m iasta wrogów, które n a zgliszczach siedzib słowiańskich w y­

rosło2), pozostaną gruzy. Gród mój rodzinny Rostock wróci do daw nej świet­

ności. Z zamku, ja k drzew iej3), powiewać będzie herb „Swobody“4). Ci, któ­

rzy innych w niewolę poddawali, sami w niewolę poddani będą. Ziemie, przez nich zrabowane, wrócą do praw ow itych właścicieli. Ziemie Welfów wrócą pod berło Albionu."

■) Rostock, m iasto portow e w M ecklem burgji-Szw erynie, m a około 70.000 m ie­

szkańców, p o siad a u n iw ersy tet i o b serw ato riu m astronom iczne.

2) W ąchock, m iasteczko w pow iecie Iłżeckim , wojew ództw o kieleckie, n ad rzeką K am ienną. Kościół pocysterski pochodzi z X III w.

■) Mowa tu praw dopodobnie o Pom orzu i G dańsku.

2) P ierw o tn a osada słow iańska n a d Szprew ą, B ralin , dzisiaj Berlin.

") staropolskie w yrażenie, z a m iast „d aw n iej“.

) Jest to herb ro d u „hrabiów n a R ostocku“.

Jak widzimy, w proroctwie tern uderza przedewszystkiem trafność prze­

powiedni co do w ojny światowej i odrodzenia Rzeszy, którego św iadkam i obecnie jesteśmy. W izja ojca Urbana, ostatniego hrabiego na Rostocku, któ­

rego dzieje barw nie opisał Bohdan Ronikier w swej powieści pt. „Hrabia na Rostocku“, pokryw a się praw ie zupełnie z ostatnio opublikowanem i przez H. Szpyrkównę przepow iedniam i5). Potęga Niemiec upadnie, gdy w swym zaborczym pochodzie uderzą na mocną, zw artą i gotową Polskę.

_______ r--- K . C h o d kiew icz.

Horoskop kancl. Hitlera na rok 1939-40.

Jakiekolw iek publikacje, dotyczące horoskopu k a n c le rz a H itle ra są w N iem ­ czech zabronione pod k a rą w ięzienia. Nie m ożna się tem u dziwić. Z pom iędzy euro p ejsk ich m ężów s ta n u n iem a bow iem an i jednego, k tó ry b y m iał n a ro k bie­

żący ta k k a ta stro fa ln ie n iek o rzy stn y horoskop, ja k k an clerz Rzeszy.

P rzed om ów ieniem horoskopu słonecznego n a ro k 1939-40 należy rozpatrzeć, choćby pobieżnie, najw ażniejsze, in teresu jące n as p u n k ty horoskopu urodzenio- wego. Jego głów ną d o m in a n tą je st S a tu rn w X polu. Pozycja ta daje władzę, dum ę, w ygórow ane am bicje i zaborczość. M ożna tu nie bez słuszności zacyto­

w ać ury w ek z biblji: „I sz a ta n zaprow adził go n a w ysoką górę i pokazał m u w szystkie sk a rb y św ia ta “. N iestety je d n a k k a rje ry , jak ie daje S a tu rn w X polu, kończą się zazw yczaj tragicznie, ja k to w iadom o z losów N apoleona. P sycho­

logicznie m ożna to in terp reto w ać pew nego ro d zaju b rak iem elastyczności i u m ie­

jętności przystosow ania się do zm ienionych w aru n k ó w i otoczenia. T a o sta tn ia ten d en cja je st w tym w y p ad k u spotęgow ana k w a d ra tu rą S a tu rn a do Słońca, p rzejaw ia się w ślepym uporze i neguje jak ik o lw iek in n y p u n k t w idzenia poza w łasnym .

N astęp n ą zkolei d o m in a n tą je st U ran w k o n ju n k c ji z ascendentem , połączony bardzo n iek o rzy stn y m i k o n stelacjam i ze słońcem , księżycem , M erkurem i Jow i­

szem. A spekty te d a ją m. i. skłonność do kolizyj, n ag ły ch zm ian losu o z a b ar­

w ieniu k ry ty czn y m i gw ałtow ność; pow odują, m im o wysokiego poziom u in te le k ­ tualnego i oryginalnego sposobu m yślenia, spazm atyczne zryw y o późniejszych u jem n y ch w y n ik ach p rak ty czn y ch ; pozorne zdolności p rzew id y w an ia pew nych sp raw n a dalszą m etę o k azu ją się w rezu ltacie om yłkam i i nieszczęśliw em i spe­

k u la c ja m i (jak np. w odniesieniu do N apoleona).

W horoskopie słonecznym , k tó ry oblicza się za czas od d n ia urodzin, a więc w ty m w y p ad k u od 20 k w ie tn ia 1939 r. do 20 k w ie tn ia 1940 r., za n ajw ażn iejszą ko n stelację należy uw ażać k o n ju n k c ję bieżącego S a tu rn a ze słońcem w VIII polu solarow em , co w skazyw ałoby n a pow staw anie pew nego rozdźw ieku m iedzv k a n ­ clerzem a w spółp raco w n ik am i czy p a rtn e ra m i. W pływ y te p o tęg u ją się do n ie­

byw ałych rozm iarów i o siąg ają p u n k t k u lm in a c y jn y w lipcu, sie rp n iu i w rześniu 1939 roku, pow odując głębokie n ieporozum ienia z so ju szn ik am i i tow arzyszam i oraz gw ałtow ną opozycję, u tra tę p opularności i zu p ełn ą izolację. N aw arstw ienie skutków dotychczasow ych czynów k u m u lu je się, zm uszając do ciężkich i boles­

n y ch postanow ień, przestaw ień i p rzem ian ; pow zięte p la n y o k azu ją się zam k am i n a lodzie.

Ażeby w spom niane p o stan o w ien ia nie p rz y b ra ły form y spokojnej rezy g n acji przy stłum ionej złości i zawiści, o to p o s ta ra ją się dalsze d o m in an ty solarowe.

Bieżący U ran i księżyc w k o n ju n k c ji n ad VII polem horoskopu urodzeniow ego jest pewnego ro d zaju „constellation of d e sp eratio n “ i sk ro p li się w postaci n ie ­ poczytalnych i b ru ta ln y c h posunięć, tw orząc dookoła w łaściciela horoskopu atm osferę m ordu i śm ierci.

W sp o m n ian a wyżej k o n ju n k c ja S a tu rn a i Słońca, w opozycji do ascendentu, stw orzy odpow iednią atm osferę przygotow ując doskonałe w a ru n k i dla ro zsad za­

jącego kom pleksu, ja k im je st k o n ju n k c ja U ra n a z księżycem , z n a jd u ją c a się n ad M arsem horoskopu urodzeniow ego, a M ars tw orzy znów w sw ym biegu groźne k w a d ra tu ry do U rana, A scendentu i Słońca. U jem ne k onstelacje M arsa p o w ta­

s) „Trzy pro ro ctw a“, w ydane w bieżącym roku.

rz a ją się znów w końcu stycznia 1940 r. T ak s iln a k u m u la c ja u jem n y ch konste- lacyj pow tórkow ych n a k a z u je w łaścicielow i horoskopu przygotow ać się n a n a j­

gorsze, jest bowiem c h a ra k te ry sty cz n a dla zam achów z b ro n ią palną.

Lecz n a tern nie koniec. Groźna k w a d ra tu ra M arsa do U ra n a w horoskopie urodzeniow ym po w tarza się znów w pierw szej połowie m a rc a 1940 roku. Już ta je d n a k o n stelacja je st bardzo k ry ty czn a d la życia, poniew aż M ars w horoskopie urodzeniow ym z n a jd u je się w pobliżu szczytu V pola, t. zw. pola śm ierci.

K onju n k cja S a tu rn a ze Słońcem, n a stę p u ją c a w m iesiącach letnich, podm ino- w uje k o n sty tu cję fizyczną kanclerza, przyczem p u n k te m zm niejszonego oporu sta je się k rta ń i gruczoł tarczycow y. Drzem iące procesy patologiczne a k tu a liz u ją się i dochodzą do p u n k tu kulm inacyjnego. P raw o k o relacji ciała i duszy pozw ala n a w yciągnięcie w niosków o reflek sje zab u rzeń p rzem ian y m a te rji n a całość k o n sty tu c ji psychofizycznej, z n a jd u jący ch w yraz w zespole objawów, określanych przez anglosaskich neurologów jako psychosis m in o r (na sk u te k in to k sy k acji organizm u), a o bjaw iających się w niepokoju psychom otorycznym , u tra c ie poczu­

cia m ia ry i proporcji, o słabieniu zm ysłu rzeczyw istości.

E fekty tych n ieskoordynow anych im pulsów zatoczą szerokie koła, rodząc obawę oraz n egatyw ny i buntow niczy oddźw ięk w n ajbliższym otoczeniu p a rtn e ­ rów itp. — K o n k retn ą odpowiedź dałyby n a m horoskopy ty ch ludzi. N iestety dokładne godziny ich u rodzenia nie są n am znane.

T rudno w ra m a c h szczupłego a rty k u łu w ym ienić w szystkie groźne m om enty obecnego horoskopu kan clerza, je st ich bow iem k ilk an aście. M ożna stw ierdzić jedynie, że k anclerz H itler przeżyw a obecnie najg o rszy i najniebezpieczniejszy okres w swem życiu. — Lech Szum an. Dr med. Alfred K alaciński.

(I. K. C. 151/39.)

Szkice Astrologiczne.

Pod jakim znakiem urodziłem się?

P rzy pomocy niżej podanej tablicy, k ażdy znający godzinę i m iejsce swojego urodzenia, może w sposób zupełnie łatw y obliczyć swój ascendent czyli znak zodiaku, pod którym się urodził.

Obliczenie to będzie dość dalekie od ścisłości m atem atycznej, ale dla naszego celu zupełnie w ystarczy.

Tablica odpow iada piętnastem u południkow i czyli czasowi środkow o­

europejskiem u, k tóry został w prow adzony w większych m iastach b, zaboru austriackiego 1 października 1891 r., w b. zab. pruskim 1 kw ietnia 1893, a w b. zab. rosyjskim czas w schodnio-europejski w r. 1893.

Osoby urodzone przed tem i datam i, ko rzy stają z tablicy bez popraw ek.

U rodzeni po tych datach m uszą doliczyć do swej godziny urodzenia odpo­

wiednią ilość m inut (4 m inuty na k ażdy południk), aby uzyskać czas m iej­

scowy, a więc: (zobacz tablicę n a stro n ie 250)

W innych m iejscowościach należy brać najbliższe z m iast wyżej w y­

mienionych.

Co się tyczy miejscowości w b. zab. rosyjskim , to pam iętać trzeba, że w r. 1922 w prow adzony został czas środkow o-europejski na m iejsce wschodnio-europejskiego. N ależy więc w takich w ypadkach odliczyć 1 go­

dzinę. Np. W arszaw a w r. 1923 dolicza się do godziny urodzenia tylko 24 minuty, nie 1 godz. 24 min.

+ 1 godz. 33 min. Pińsk + 1 godz. 45 min.

Dla łatw iejszej orientacji podajem y kilka przykładów : W arszawa, 17 czerw ca 1910, godz. 5 rano.

Tablica ascendentów.

Znak Styczeń Luty Marzec Kwiecień

1 11 21 1 10 20 1 11 21 1 11 21

B aran 11,20 10,40 10,— 9,20 8,40 8 , - 7,25 6,45 6,05 5,25 4,45 4 , -Byk 12,15 11,30 10,45 10,15 9,30 9 , - 8,16 7,35 6,57 6,17 5,35 5,—

B liźnięta 13,20 12,45 12,— 11,20 10,40 10,— 9,30 8,45 8,06 7,26 6,45 6 -R ak 15,10 14,30 13,50 13,10 12,30 12,— 11,15 10,35 9,55 9,15 8,35 8, Lew 17,40 17,— 16,20 15,40 15,— 14,30 13,45 13,05 12,26 11,45 11,— 10,30 P a n n a 20,30 19,50 19,10 18,30 17,50 17,15 16,35 16,— 15,15 14,36 14,— 13,15 W aga 23,20 22,40 22,— 21,20 20,40 20,— 19,25 18,45 18,05 17,25 16,45 1 6 ,-Skorpion 2,10 1,30 0,50 0,10 23,30 23,— 22,15 21,35 20,55 20,15 19,35 19,—

Strzelec 5,— 4,20 3,40 3 , - 2,90 1,45 1, 0,25 23,44 2 3 ,- 22,25 21,45 Koziorożec 7,30 6,50 6,10 5,30 4,50 4,15 3,35 2,55 2,15 1,35 0,55 0,15 W odnik 9,30 8,40 8,— 7,30 6,40 6,— 5,25 4,45 4,04 3,25 2,45 2,—

Ryby 10,30 9,45 9,10 8,30 7,45 7.16 6,35 5,50 5,13 4,35 3,50 3,15

Znak Maj C zerw iec Lipiec Sierpień

1 11 21 1 10 20 1 11 21 1 11 21

B aran 3,25 2,45 E 2,— 1,25 0,45 2 4 ,- 23,20 22,40 22,— 121,20 20,40 19,50 4,15 3,35 3,— 2,15 1,35 0,50 0,15 23,30 22,50 22,10 21,30 20,45 5,25 4,45 4,— 3,26 2,45 2,— 1,2C 0,40 2 4 ,- 23,20 22,40 22,—

7,16 6,35 6,— 5,15 4,35 3,50 3,10 2,30 1,60 1,10 0,30 23,45 9,45 9 , - 8,25 7,45 7,— 6,20 5,40 5,— 4,20 3,40 8, 2,15 12,35 12,— 11,15 10,36 10,— 9,10 8,30 7,50 7,10 6,30 5,50 5 , -15,25 14,45 1 4 ,- 13,25 12,45 12,— 11,20 10,40 1 0 ,- 9,20 8,40 8, Skorpion 18,15 17,30 1 7 ,- 16,15 15,35 14,50 14.10 13,30 12,50 12,10 11,30 10,45 Strzelec 21,— 20,20 19,46 1 9 ,- 17,25 17,10 1 7 ,- 16,20 15,40 15,— 14,20 13,35 Koziorożec 23,35 22,50 22,15 21,35 21,— 20,10 19,30 18,50 18,10 17,30 16,60 1 6 ,-W odnik 1,25 0,45 24,— 23,25 22,45 22,— 21,20 20,40 2 0 ,- 19,20 18,40 17,50 Ryby 2,30 1,50 1,15 0,30 23,50 23,08 22,30 21,45 21,10 20,30 19,45 1 9

,-Znak W rzesień Październik Listopad Grudzień

1 11 21 1 11 21 1 11 21 i 1 11 21

B aran 19,15 18,35 17,50 17,15 16,30 15,50 15,15 14,35 13,55 13,15 12,35 1 2 ,-20,10 19,25 18,45 18,— 17,25 16 45 16,10 15,30 14,45 14,10 13,30 12,50 B liźnięta 21,15 20,35 19,50 19,15 18,30 17,50 17,15 16,35 16,— 16,15 14,35 14,—

23 — 22,25 21,40 21,— 20,20 19,40 19,— 18,25 17,45 17,— 16,25 15,50 1,36 1 , - 0,15 23,30 23,50 22,15 21,35 21,— 20,15 19,35 19,— 18,20 P a n n a 4,25 3,45 3,— 2,20 1,50 1,— 0,25 23,45 2 3 ,- 22,25 21,45 21,10 W aga 7,16 6,35 5,50 5,15 4,30 3,60 3,15 2,35 2,— 1,16 0,35 2 4 ,-Skorpion 1 0 ,- 9,25 8,40 8,— 7,30 6,40 6 , - 5,25 4,45 4 , - 3,25 2,50 Strzelec 12,50 12,15 11,30 10,50 11,10 9,30 8,50 8.16 7,30 6,50 6,15 5,40 Koziorożec 15,25 14,45 14,— 13,20 12,40 12,— 11,25 10,45 10,— 9,25 8,45 8,10 W odnik 17,15 16,35 15,50 15,10 14,30 13,50 13,16 12,30 11,50 11,25 10,35 10,—

Ryby 18,20 17,45 17,— 16,20 15,40 1 5 ,- 14,20 13,45 13,-1 12,20 11,45 11,10 C# d, n.

M. C z. P r z e w ó s k a - H e l j a : „Mieczysław Geniusz“. D zieje ż y w o ta

się do E giptu, do T ow arzystw a k a n a łu

O gnisku jego członkom, sta n ą się zapład- przyczepiane są etykietki, rzadko kiedy tra fn ie i szczęśliwie.

a u to r — czy słusznem je st tw ierdzenie,

zdaniem au to ra, ja k ic h ś sp ecjalnych po

S p ecjaln y d ział p o d re d ak c ją M arji F lo rk o w ej

Tajemnica m ilczenia

Nie należy sądzić, że słowa służą do rzeczywistego porozumienia się dwu istot. W argi lub ję zy k mogą tylko lak duszę przedstawić, jak np. liczba w ka­

talogu przedstawia obraz Memlinga; ilekroć jednak M AM Y SOBIE IS T O T ­ N IE COŚ DO P O W IE D Z E N IA , M USIM Y MILCZEĆ. Jeżeli w takich m om en­

tach sprzeciwiam y się niew idzialnym a koniecznym przykazaniom milczenia, ponosim y wieczną stratę, ja kie j najw iększe skarby ludzkiej mądrości nie zdo­

łają nam wynagrodzić, gdyż zaniedbaliśm y sposobność podsłuchania drugiej duszy i darowania chw ili życia naszej duszy. Są zaś istnienia, w których taka sposobność nie nadarzy się po raz wtóry. M ów im y tylko w chwilach, kiedy nie żyjem y, kiedy N IE CHCEMY Z A U W A Ż Y Ć naszych braci i kiedy czu­

jem y się dalecy od rzeczywistości. Ilekroć tylko m ów im y, powiada coś w na- szem wnętrzu, że gdzieś zam ykają się jakieś drzw i boskie. To też skąpim y tak bardzo z m ilczeniem i nawet najnierozw ażniejsi wśród nas nie milczą wobec pierwszego lepszego. In sty n k t nadludzkich prawd, który wszyscy posiadamy, powiada nam, że niebezpiecznie jest milczeć z kim ś, kogo się nie pragnie poznać, lub kogo się nie kocha. Albow iem słowa przechodzą pom ię­

dzy ludźmi, skoro tylko jednak m ilczenie miało czas zaznaczyć swoje dzia­

łanie, wówczas nie da się ono zatrzeć a praw dziw e życie, jedyne, które jakiś ślad po sobie zostawia, składa się tylko z milczenia.

Poruszam tutaj tylko C ZYN N E m ilczenie ponieważ jest i N IEC ZYNN E, będące tylko odbiciem snu, śmierci albo niebytu. Jest to m ilczenie śpiące, które dopóki drzemie, m n iej jest niebezpieczne od słowa; ale niespodziewana oko­

liczność może je zbudzić, a wówczas wstępuje na tron siostrzane milczenie czynne. Miejcie się na baczności! Dwie dusze siebie dosięgną, m ury się rozejdą, wały runą a zw ykłe życie ustąpi m iejsca życiu, w którem się w szystko staje tragicznem, w szystko bezsilnem, gdzie ju ż nic się nie śmieje, nic się nie słucha, gdzie nie zapom ina się ju ż niczego.

Ponieważ znam y tę ponurą potęgę i je j gry niebezpieczne, m am y taką głęboką obawę przed m ilczeniem . W potrzebie zniesiem y jeszcze samotne milczenie, nasze własne milczenie, lecz m ilczenie w iększej liczby ludzi,

pomnożone milczenie, a szczególnie milczenie tłum u jest dla nas nadludz­

kim ciężarem, którego to ciężaru boją się najsilniejsze nawet dusze. Z u ż y ­ w am y znaczną część naszego życia na w yszukiw anie miejsc, gdzie nie panuje milczenie. Skoro tylko spotka się dw u lub trzech ludzi, m yślą zaraz nad w y ­ pędzeniem niewidzialnego wroga; ileż bowiem przyjaźni opiera się wyłącz­

nie na odrazie do milczenia! A ilekroć uda m u się m im o wszelkie w ysiłki zakraść pom iędzy zgromadzone istoty, tylekroć zwrócą te istoty niespokojnie swe głowy ku ow ej uroczystej stronie rzeczy, której się zw ykle nie widzi.

W tenczas rozejdą się niebawem i ustąpią pola niew iadom em u a w przy­

szłości będą się naw zajem omijać, ponieważ się boją. że stuletnia wojna znowu będzie daremną i że ktoś z nich należy może do tych, którzy przeciw­

nikow i tajem nie drzw i otwierają.

W iększość z nas rozum ie i dopuszcza milczenie tylko dwa lub trzy razy w życiu. W szyscy ośmielają się tego niezbadanego gościa przyjm ow ać tylko wśród uroczystych okoliczności, lecz wszyscy prawie godnie go wtedy p rzy j­

mują, albowiem i najnędzniejsi m ają w życiu chwile, kiedy to postępują, jak gdyby wiedzieli to, co wiedzą bogowie. Czy przypom inacie sobie ów dzień, w którym bez zgrozy stanęliście w obliczu pierwszego milczenia. W ybiła ta okropna godzina i stanęło przed waszą duszą. W idzieliście jak przestąpiło otchłanie życia, o których się nie m ów i i głębie morza wewnętrznego piękna i lęku, a nie umknęliście... Było to podczas powrotu do domu, na progu roz­

stania, pośród w ielkiej radości, nad łożem śmierci lub na krawędzi nieszczę­

ścia. Przypom nijcie sobie owe błogie m inuty, w których nagle odsłonią się w szystkie ukryte szlachetne kam ienie i przebudzą się prawdy drzemiące;

powiedzcie m i też, czy m ilczenie nie było w ow ej godzinie czemś dobrem i koniecznem, czy pieszczoty tego wiecznie prześladowanego wroga nie były pieszczotam i boskiemi? Pocałunki milczenia w nieszczęściu, — gdyż przede- w szystkiem całuje nas m ilczenie w nieszczęściu — niepodobna ju ż nigdy zapomnieć; dlatego też ci, którzy częściej go otrzym yw ali, więcej wartają od innych. Oni jedynie wiedzą może, na jakich niem ych i głębokich wodach spoczywa cienka skorupa codziennego życia; zbliżyli się oni do Boga a kroki, które powiodły ich ku światłu, nie będą nigdy stracone. Dusza bowiem jest czemś, co się może wznieść nie potrafi, ale nigdy nie zdoła się zniżyć.

(„Piękno w ew n ętrzn e“) M _ M a e te rlin ck .

Błogosławieństwo pracy.

Dziękuj Bogu co rano, że masz jakiś obowiązek do spełnienia, choćby przykrym w ydaw ał ci się i niewdzięcznym. Przym us pracy i konieczność jej w ykonania dobrze wyćwiczy cię w panow aniu nad sobą, w cierpliwości, um iarkow aniu i wielu innych cnotach, obcych tym, którzy pędzą życie w gnuśności i bezmyślności. Jeżeli każdy dzień dostarcza nam pola i pod­

niety do ciągłej pracy i m oralnego odradzania się i udoskonalenia, pow in­

niśm y ukochać go za to. Jeżeli zaś będziemy skarżyć się, narzekać i ociągać, stracim y potrzebne nam siły, zam iast zyskiwać coratz nowe. W ładzę nad sobą i okolicznościami osiąga się cierpliwością i wytrwałością, a jest to dobro, którego zdobycz opłaca wszelkie poniesione dlań tru d y i ofiary.

Z. H.

Stanislaw W itkiew icz,*)

Myśli

Najwięcej strat, klęsk, nieszczęść człowiek doznaje i przyczynia innym przez nieuśw iadam ianie swego stosunku, przez nieuśw iadam ianie wartości ludzi, rzeczy, zdarzeń, z którym i jest w zetknięciu. Jest to tak, jak w obra­

zie z tonam i barw nym i, ze stosunkam i kształtów: kto nie pojm uje ich względnej wartości, kto nie pojm uje, jaki m usi być ich stosunek dla osią­

gnięcia harm onijnej całości, ten brnie w chaosie sprzeczności, z którego się w ytw arza brudna, błotna, zam azana płachta. I ja k wszystkie wysiłki m a­

gnięcia harm onijnej całości, ten brnie w chaosie sprzeczności, z którego się w ytw arza brudna, błotna, zam azana płachta. I ja k wszystkie wysiłki m a­

Powiązane dokumenty