• Nie Znaleziono Wyników

ANEKDOTY PRAWDZIWE o DZIE

CIACH.

SPOKOYNOŚĆ SUMIENIA W DOBREM DZIECKU.

Niepodobna się ustrzedz, ażeby piastunki lub służące w swoim sposobie tłómacząc wszystko, nie wpaiały baiek w umysł dziecinny, mylnych wyobrażeń mu nie nasuwały ; tak małemu Józio­

wi powiedziano: że kiedy grzmi, to znak iż się Bozia na niego gniewa. Józio przeczytał dobrze co mu zadano, kreślił właśnie kułka i laseczki, i nieźle mu się udawało, bo uważał; gdy grzmot dał się słyszeć. Jozio zdziwiony zwrócił piękne swe oczy ku Nauczycielowi i te słowa

powie-dział: „Piszę z uw agą, czytałem z ochotą, ni-

„cem złego nie zro b ił; niewiem za coby się miał

„B ó g gniew ać? to chyba nie na mnie.”

WYRAZ ŻALU DZIECIĘCIA.

Małemu Frannsiowi Bóg zesłał iedno z nay- większych nieszczęść; które człowiek ponieść m oże, umarła mu dobra Matka. W kilka cza­

sów po iey śmierci ktoś go namawiał, żeby Cio­

tkę swoię która się nim opiekowała, nazywał Mamą. „O nie! odpowiedział chłopczyna, tak

„nie można, bo zawsze tylko iedna M am a ''

•cs-e

IV.

WYIĄTKI DO UKSZTAŁCENIA SERCA i STYLU SŁUŻYĆ MOGĄCE.

S -w i ą z a n i e p o l k i.

STANISŁAWA LUBOMIRSKIEGO (*)

X I Ę C I M O R A L N E , P O L I T Y C Z N E I P O B O Ż N E

P r z y s ł o w i a M o r a l n e czyli ’

O C N O C IE -j O F O R T U N IE .

Treść pierwszego przysłowia.

CZŁOW IEK.

Do Was mówię Smiprtelni! którzy do pozna­

nia stanu człowieka umysłem przystępujecie,...

Oto pierwszy wstęp do żywota ięst doskonałym do śmierci stopniem, wprzód do płaczu niż do światła rodziemy się!.. Nędzni! bo nawszyslkie

(*} Stanisław Lubom irski, Xiąże, Marszałek W . Koronny, ro­

dził się koł'» r. 164°, umarł 170 u D l a cńnt sw o ich /i męż- hiego u m y s łu K a to n e m Polskim , dla mądrości. Salomonem przezw any. Mamy po nim Pisma w łacińskim i w p o k k im ję z y k u , niektóre z nich po sześć. Edycyi. miały. Łacińskie przełożył na ięzyk Oy czysty Xiądz Boh om ©lec, i wydał 1771 roku.

Tom IT . N er XXII. 17

przypadki urodzeni; nędznieysi! bo do występ­

ków skłonni; naynędznieysi! bo ustawiczne do śmierci pielgrzymy. A przecie, iakźe wielka W nas iest do nędzy i próżności skłonność; wszy­

stkie rzeczy za któremi się ubiegamy, do któ­

rych obracamy nadzieie, są omylne, przypad­

kowe, niepewne. Niepewne życie, niepewne zdrowie, niepewne dostatki, niepewna sława, niepewny przyiaciel, niepewne potomstwo, nie pewna śmierci godzina, nadto — niepewny i po­

grzeb. Słowem, na wyrażenie składu wszelkiey nędzy, próżności i udręczeń, dosyć iest wymó­

wić : Człowiek. — Do czegóźeśmy się więc poro­

dzili? Zapewne nie do występków, nie do bie­

siad i roskoszy, nie do uciech i do igrzysk, nie do zbierania dostatków, nie do próżnego zwy- cięztwa, ani do doczesney chwały. Do czegóż więc? Do życia dobrze.

Treść drugiego Przysłowia.

SZLACHETNOŚĆ CZŁOWIEKA.

Próżnemi ktokolwiek bawi się rzeczami, od istotnych się oddala; a kto niegodne ciało pieści, umysłem pogardza. W umyśle iest szlachetność człowieka, w umyśle panowanie swoie M y w i e ­ czna założyła, ciało zaś1 za niewolnika obrała;

w nmyśle promień się iakiś Bóztwa zamyka, Je ­ żeli więc chcesz żyć dobrze, strzeż się ciała, w umyśle cały przestaway, w umyśle prawdziwa iest w olność, niezmyślone szczęście; przez umysł iesteś nieśmiertelnym i bliskim Boga. Umysł zaś udoskonala się czynieniem sprawiedliwości, za­

chowaniem pobożności, deptaniem pychy, strze­

żeniem skromności, darowaniem uraz, bronie­

niem prawdy, wspomaganiem potrzebnych, lek­

ko-ważeniem niebezpieczeństw, życiem na śmierć zawsze gotowem. Cwiczźe się w tych rzeczach, a żyć dobrze będziesz. Więcey rzekę: Błogo­

sławionym zostaniesz.

Treść trzeciego przysłowia.

POBOŻNOŚĆ,

Ktokolwiek umysłem rządzony bydz pragnie, niech się podda Bogu. Bo umysł od Boga iest, i Bóg sam iest umysłem nieśmiertelnym^ od Nie­

go cnota, rozum , św iatło, iako od zrzódła wie­

cznego pochodzi. Niechże więc pierwszą ci bę­

dzie cnotą Boga uznać, czcić i całym szanować umysłem. Cokolwiek iest, od Boga iest. Ze źy- iesz, m asz, raduiesz się, boleiesz, pocieszonym by wasz, wszystko to od Boga- Uważay tedy, iak wieleś temu powinien od którego wszystek

ie-»7*

steś., wszystko m asz, wszystkiego czekasz.. . . Tak .cię wielce ukochał ten nieśmiertelny Oyciec, źe Stworzywszy cię i poświęciwszy, podobień­

stwo Swoie w ciebie, twoje w,Siebie przeniósł, Fodday-źe się M u całym umysłem, czciy Go czy- stem i uniżonem sercem; Gokolwiek czynić bę­

dziesz, czyn i zaczynay od N iego, a dobrze czy­

nić będziesz.

Treść czwartego przysłowia.

SPRAWIEDLIWOŚĆ,

Zęby dom n ieu p ad ł, potrzeba fundamentu’, żeby świat moralny ..nie zaginął—^sprawiedliwo­

ści: ażeby więc wiekowała cnota w tobie, spra­

wiedliwość ci naypierwey utwierdzić potrzeba, ona wszystkich innych iest świątynią i twierdzą.

Zęby czcić Boga — sprawiedliwość radzi; żeby prawo Jego światu służyło — sprawiedliwość wy­

m aga; żeby żywot każdego był bezpieczny — sprawiedliwość sprawuie; żeby prawdziwy ho­

nor nie został obrażony — sprawiedliwość broni;

żeby niewinność i prawda iaśnie były widziane — sprawiedliwość oświeca; żeby cnota za lepszą od występku była uznana — sprawiedliwość wma­

w ia; żeby życie daleko od zbrodni prowadzone było — sprawiedliwość* zaleca i dokazuie. I tak

— 237 —

do wszystkiego dobrego sprawiedliwość iest dro­

gą, światłem, pobudką, powodem i towarzysz­

ką. Promień Boskiego światła, przez nią M yśl wieczna ciemności człowieka bada, rządzi i ka?

sze; im ią kto doskonaley sprawuie, tern bliż­

szym iest Boga. Jako słońce dniowi, tak Bóg sprawiedliwość chotom przełożył; a człowiek sprawiedliwy słońcem iest między ludźmi. On nic nie postanawia, nie obiera, nie rozkazuie, coby Bogu i cnocie przeciwnego było; a pier­

wszym iest do wykonania tego co na drugich po­

stanawia, bo niesłuszną byłoby rzeczą, własnćm prawem bydź pokonanym.— Sprawiedliwość iest cnot Mistrzynią, przez nią do czynienia inszych cnot nayłatwieysza droga; przez sprawiedliwość będziesz dobrym, bo nikogo nie urazisz i nie u- ciśniesz; będziesz pobożnym, bo oddasz Bogu co iest Bozkiego; będziesz mężnym, bo cię nic od Cnoty nie odbiie , będziesz pomiarkowanym , bo ńic nieprzystoynego niezapragniesz; będziesz skromnym, bo takim się osądzisz iakim iesteś, słowem, żebyś był cnot wzorem, bądź sprawie- dliwy m.

Treść piątego Przysłowia.

3HĘZTWO.

Nie chcesz upadać, wzmocniy się cnotą, nie chcesz zginąć, uzbróy się mężnym umysłem;

niech będzie niezwyciężony, żelazem nieukróco- ny, złotem niepokonany, ustami nieskłoniony, strachem niezłamany. Choćby pioruny w cię mie­

rzyły, choćby wzburzone powstały przeciwko tobie morza, choćby ziemia przeciwko tobie bi­

ła, choćby płomienie srogą groziły ci śmiercią;

ty umysłem mężnym, iako niewzruszona skała, trway w czynieniu cnoty i w bronieniu prawdy.

Nacierać na cię ludzie będą — nie ustępuy; szu­

kać cię będą podarunki — niedbay; przyciśnie cię zazdrość — nie bóy się; zasmucać cię wszy­

stko złe będzie — nie upaday; prześladować cię będą — nie wzruszay się; dręczyć cię będą męki — nie chwiey się. Albowiem cnota i prawda w rę­

ku iest Bożkiem, nikt zginąć nie może, kto ich wiernie pilnuie, gdyż ręka Boga z nim iest; a a nikt upaść nie może, kim Bóg rządzi. Mężne­

mu umysłowi nic też i zaszkodzić nie potrafi, bo on nieśmiertelny iest , żadnem cielesnem złem nieskazitelny; nikt ci go wziąść nie może, bo on wieczny. Nie masz nic chwalebnieysze- go nad umysł mężny, cnoty i sławy zbroią

oto-czony, którego ponęty nie dobędą, trwogi nie obalą, nie przenikną przeciwności j przybytkiem on iest Bozkiey cnoty i łaski, naywyźszego do­

bra podporą i twierdzą.

( D alszy ciąg nastąpi)

V.

W I A D O M O Ś C I

MOGĄCE BYDŹ MATKOM PRZYDATNE.

LISTY MATKI 0 WYCHOWANIU CÓREK SWOICH.

LIST DWUDZIESTY PIERWSZY.

Odebrałam wczora twóy list kochana Siostroj zaięła mnie ta słuszna uwaga, iź tyle iuź listów napisawszy do ciebie o wychowaniu dziewcząt, niedotknęłam ieszcze owych dwóch stron, któ­

re kiedy o płci naszey mowa, prawie zawsze nay- pierwsze odzywać się zwykły — czułości i pró­

żności, Żądasz abym o nich wspomniała; pytasz się iakim sposobem pierwszą rozwiiam i kształ­

cę w córkach moich? pytasz mi się także iak drugą głuszę, i w kluby rozsądku biorę

zawcża-su? Wybaczysz, iż dziś na pierwsze tylko za­

pytanie odpowiem iak potrafię, w następnym li­

ście starać; się będę rozwiązać drugie. — Nie wiem czy wszystkie dziewczęta tego ułożenia iak moie? ale

w

nich, nie miałam źadney po­

trzeby rozwiiania czułości; zdaie się, że czułe- mi się urodziły; lecz z obiedwiema potrzebo­

wałam i potrzebuję, tę ich przyrodzoną czu­

łość kształcić; a raczey kierować nią; to iest, zjyracać to uczucie ku drugim, nie zas ku so- bie samym, iakby skłonność miały. Bo wy- znaymy szczerze, kochana Siostro; czy owa czu­

łość, którą płeć nasza się szczyci, nie iest bar­

dzo często wyszukanem i skrytem samolub- stwem? czy owa mniemana delikatność uczuć, nie pochodzi nayczęściey z zbytecznego do nas samych przywiązania. Wymagamy wiele od dru­

gich; czuiemy żywo każde uchybienie; nie mo­

żemy znieść widoku cierpienia, śmierci, nieszczę- ścia, osób nain drogich ; za naymnieyszem zmar­

twieniem , z. oczów łzy się leią, z ust skargi się sypią; i zdaie nam się, żeśmy delikatne i czułe. Ach! nie taką iest . prawdziwa .czułość, nie taką w sercach dziewcząt moich ukształcic bym rada; ia chcę, żeby one mało dla siebie wymagaiąc, wiele dla drugich czyniły; chcę,

żeby pomiiaiąc uchybienie im wyrządzone, źy.

wo czuły to , którego się względem kogokol­

wiek dopuszczą; chcę, żeby nie tylko patrzeć mogły na cierpienia, śmierć, nieszczęścia osób ukochanych, ale żeby pociechy, odwagi, rady, udzielać im potrafiły; chcę, żeby łzy ich pły­

nęły skrycie, skargi nie nudziły nikogo; słowem:

chcę, żeby ich czułość lubo w niewieściem ser­

cu i w słabe'm ciele, mężną, czynną, na pół u- taioną była; wtedy dopiero samolubną nie bę­

dzie. — Ale prócz samolubney czułości iest le­

szcze inna; Szlachetnieysza bo niezmyślona, bo­

haterki tworzy, do wielkich ofiar staie się po­

budką, i na samych uniesieniach zawisła. Wie­

le osób wysoko ią ceni, u wielu uwielbienie zyskuie, i może nie iedna nazwie gminnym móy sposób myślenia, gdy powiem że i od niey chro­

nię córki moie. Marynia miałaby do niey wiel­

ką skłonność; kilka pochwał, z tuzin zapalonych romansów, wnet by ią na heroinę wykierowa- ły; ale ia ile możności ten zapęd tkliwości przy- krócam. Przekonana iestem,, że podobnego u- łoźenia niewiasty powabne niekiedy, same są nieszczęśliwe, i nikogo uszczęśliwić nie umie- ią. Zdolne iedynje do żywych i gwałtownych poruszeń, nie są bynaymniey do zwyczaynego

1.0i Q

zach, okazuią czułość, wysokie przymioty, zu­

pełne o sobie zapomnienie, ale niedostaie im tych cnot codziennych, tych cnot cichych, na któ­

rych stoi domowe szczęście, które są polem prąwdziwey czułości. Skoczyłyby w ogień, rzu­

ciłyby się w wodę dla wyratowania bliźniego, lecz nie umieią zadosyć uczynić gustom osób zkto- remi żyią, uledz małey wadzie, podiąć chwilę przymusu, nie dostrzegaią alboli też gardzą tern mnóstwem drobnostek, które tkankę życia skła- daią. Dla nich zawsze wielkich wypadków po­

trzeba , a tych szczęściem bardzo mało; rzadko więc kiedy popisać się ze swemi cnotami mogą, i zawsze ich czułość daleko mniey ma wartości od tey, którą ia prawdziwą zowię; bo moiem zdaniem trzeba więcey mocy duszy żeby codzień małe ofiary czynić, jakżeby raz w życiu na wiel­

ką się odważyć. Wreszcie, o tamtey nikt nie wie, ta zwykła głośną bywać. — Jeśli więc speł­

nią się życzenia, i prace moie owoc przyniosą, nie spodzieway się kochana Siostro, aby kto kie­

dy mówił o czułości córek moich; domyślać iey się tylko będzie można po szczęściu źyiących z niemi, osób.

Ś L E P Y

PRZYPOWIEŚĆ.

W ciemnym przechodzie sadzano ślepego z pochodnią zapaloną w ręku; trzymał ią , oświe­

cał wszystkich, a sam b y ł w ciemnościach. D zie­

ci m oie! gdy które z was dorośnie, naukę po- siędzie, i drogim udzielać ie y z e c h c e , niechże się strzeże od dobrowolnego z tym ślepym po­

dobieństwa.

Powiązane dokumenty