• Nie Znaleziono Wyników

Argument z podziału bliźniaczego

SPÓR O TOŻSAMOŚĆ WCZESNEGO LUDZKIEGO ZARODKA

2. Argument z podziału bliźniaczego

Do drugiej grupy argumentów wysuwanych przeciwko teorii, która uznaje iden-tyczny ludzki organizm istniejący od chwili poczęcia i podlegający wszystkim tym normalnym przemianom, zaliczałyby się różne warianty argumentacji wskazują-cej na możliwość bardziej już szczególnego procesu, do jakiego czasami dochodzi we wczesnych fazach rozwoju zarodka – podziału, w którym z jednej zapłodnio-nej komórki jajowej powstają dwa genetycznie identyczne, monozygotyczne bliź-nięta.

Ujmowany schmatycznie, argument z podziału bliźniaczego przedstawiałby się tak oto:

(PB) Podzielność (niektórych lub wszystkich) wczesnych ludzkich zarodków, która ujawnia się w podziale bliźniaczym, świadczy o tym, że wczesny ludzki za-rodek (w niektórych lub wszystkich przypadkach) nie jest jeszcze indywidualnym organizmem ludzkim, dającym się utożsamić z dojrzałym ludzkim osobnikiem.

Rozmaite szczegółowe konkretyzacje formuły (PB) można wyróżniać z kilku punktów widzenia. Po pierwsze, argument z podziału bliźniaczego przybiera nie-co inny sens zależnie od tego, czy podzielność, o której ma świadczyć realizująca się w niektórych przypadkach możliwość takiego podziału, traktowana jest jako cecha wszystkich, czy tylko niektórych ludzkich zarodków w ich wczesnym eta-pie rozwoju. Po drugie, na konkretny sens tej formuły ma również wpływ to, jak rozumiana jest w niej owa cecha podzielności: czy przypisując ją jakimś zarod-kom, ma się na myśli, że są to zarodki (a) zdolne do podziału (pod wpływem czynników zewnętrznych, zaburzających lub współwyznaczających normalny tok ich rozwoju), czy też (b) mające tendencję do podziału (w normalnym toku rozwoju w większości wypadków ulegną podziałowi), czy może wreszcie (c) zde-terminowane do podziału (w normalnym toku rozwoju ulegną podziałowi, chy-ba że zostanie on zablokowany przez jakiś czynnik zewnętrzny, zakłócający ten normalny rozwój, a w skrajnym przypadku niszczący zarodek, zanim jeszcze mogłoby dojść do jego podziału). Po trzecie, dla uszczegółowienia argumentu z potencjalności jest również istotne, jaką pozytywną tezę wydobywa się z jego negatywnej konkluzji: czy wczesny ludzki zarodek dlatego nie jest jeszcze indy-widualnym organizmem ludzkim, dającym się utożsamić z dojrzałym ludzkim osobnikiem, że w ogóle nie jest żadnym indywidualnym organizmem (lecz raczej zbiorem wielu organizmów lub pewnych innych tworów komórkowych), czy też dlatego, że będąc indywidualnym organizmem, nie jest on jeszcze organizmem ludzkim, tzn. nie realizuje pewnych istotnych własności, charakterystycznych dla gatunku ludzkiego, czy wreszcie dlatego, że chociaż jest indywidualnym organi-zmem oraz organiorgani-zmem ludzkim, nie daje się utożsamić z dojrzałym ludzkim in-dywiduum, gdyż nie łączy się jeszcze z żadną niepowtarzalną osobowością. Po

136

czwarte wreszcie, trzeba też rozstrzygnąć, czy ta negatywna konkluzja argumentu z potencjalności ma się odnosić do wszystkich, czy tylko do niektórych wczesnych ludzkich zarodków, a jeżeli tylko do niektórych, to do jakich: czy do tych, które ze swojej indywidualnej natury są od początku zdolne do podziału bliźniaczego (za-kładając, że nie wszystkie są do niego zdolne), czy do tych, które mają tendencję do tego podziału (przyjmując takie samo założenie), czy wreszcie do zarodków, które są do tego podziału z samej swej konstytucji zdeterminowane (o ile takie w ogóle istnieją).

Na czym polega podział bliźniaczy

Zastanówmy się najpierw, jakiego typu przemianą – z ontologicznego punk-tu widzenia – jest podział bliźniaczy. Aby scharakteryzować główne stanowiska możliwe w tej kwestii, wygodnie będzie użyć terminów, które precyzują Smith i Brogaard. W swoim artykule na temat ontologii prenatalnych form bytu ludz-kiego zestawiają oni rozmaite rodzaje binarnych przemian substancjalnych, tzn.

przemian, w wyniku których z dwóch substancji powstaje jedna albo na odwrót.

Wśród przemian, które przebiegają w tym przeciwnym kierunku, autorzy wyróż-niają trzy ważne dla nas rodzaje: (1) separation, co można oddawać jako rozłą-czenie; (2) budding, co będę tłumaczył przez wydzielenie, oraz (3) fi ssion, czyli rozszczepienie. W wypadku rozłączenia „dwa lub więcej bytów jest połączonych w jeden byt i w pewnym momencie relacje łączące części tego bytu zostają ze-rwane w taki sposób, iż wcześniej powiązane ze sobą jednostki istnieją nadal jako osobne nowe substancje”. W wypadku wydzielenia „część indywidualnej substan-cji zostaje odłączona i tworzy nową indywidualną substancję istniejącą osobno, podczas gdy substancja pierwotna istnieje w dalszym ciągu”. Gdy zaś chodzi o roz-szczepienie, różni się ono od rozłączenia tym, że „gdy pewien byt (np. wirus) ulega rozszczepieniu, tworzą się nowe części, które następnie odszczepiają się od siebie, prowadząc do osobnych jednostek. (...) Rozszczepienie daje początek nowym by-tom, niszcząc byt, który istniał wcześniej” (Smith, Brogaard 2003, s. 53).

Każda z wyróżnionych kategorii daje się – mniej lub bardziej naturalnie – za-stosować do tej szczególnej przemiany w życiu embrionalnym człowieka, w wyni-ku której powstają bliźnięta monozygotyczne. Tak więc podział bliźniaczy można by interpretować bądź to jako przypadek rozłączenia już wcześniej istniejących części pewnej całości (w symbolicznym ujęciu: {C1, C2} → C1, C2), bądź to jako przypadek wydzielenia części pewnego bytu bez naruszenia jego tożsamości (C1

→ C1, C2), bądź wreszcie jako przypadek rozszczepienia pewnego bytu, który tym samym ulega zniszczeniu, na dwa nowe byty (C → C1, C2). Przyjrzyjmy się do-kładniej wyróżnionym modelom.

Zgodnie z modelem rozłączenia embrionalne twory, które oddzielają się od sie-bie przez podział bliźniaczy, musiałyby istnieć już przed tym podziałem, czy to od

chwili samego poczęcia, czy to od fazy nieco późniejszej, ale poprzedzającej pro-ces podziału9. Wydaje się, że dla tej koncepcji dość trudno znaleźć potwierdzenie w faktach. Nawet bowiem jeśli zarodki, które faktyczne dzielą się na bliźniacze połówki, są od początku zdeterminowane do podziału, to przecież w początkowej fazie swojego rozwoju, bezpośrednio po poczęciu, nie są one jeszcze wewnętrznie zróżnicowane czy też podzielone.

Zgodnie z modelem wydzielenia jedno z monozygotycznych bliźniąt, z którymi mamy do czynienia po podziale, byłoby tożsame z wcześniejszą zygotą, natomiast drugie – to „odłączające się” lub „wydzielane” – powstawałoby dopiero w wyniku podziału. Ta druga koncepcja pozwala co prawda uniknąć kłopotliwego pytania, co dzieje się z pierwotnym ludzkim osobnikiem, istniejącym rzekomo od chwili poczęcia, w chwili gdy dochodzi do bliźniaczego podziału, lecz za to ma inną wadę: nie uwzględnia faktu, że „podział bliźniaczy, do którego dochodzi przed pojawieniem się smugi pierwotnej, jest na ogół symetryczny” (Oderberg 2008, s. 275). A wobec tej pełnej symetrii wskazanie na jedną i tylko jedną z bliźnia-czych połówek jako na wywodzącą się salva identitate z początkowej zygoty jest rozstrzygnięciem nieuchronnie arbitralnym.

Najbardziej wiarygodnym modelem procesu powstawania bliźniąt monozy-gotycznych wydaje się zatem model rozszczepienia, zwany też nieraz po prostu modelem podziału (por. DeGrazia 2006, s. 51). Zgodnie z tym ujęciem embrio-nalny twór, który rozszczepia się na bliźniacze połówki, nie przeżywa tego podzia-łu; dzielący się zarodek sam przestaje istnieć, a zatem „umiera”, ustępując miej-sca w bycie dwóm nowym, genetycznie identycznym, lecz numerycznie różnym tworom embrionalnym. Jeżeli zaś nadto przyjąć, że każdy z tych tworów jest już prawdziwym „osobnikiem ludzkim”, wówczas podział bliźniaczy jawi się wręcz jako przypadek „nietypowej reprodukcji”: jeden osobnik ludzki daje w nim życie dwóm innym, które są w rzeczywistości raczej jego dziećmi niż dziećmi ich do-mniemanych rodziców, a naprawdę dziadków (por. Tollefsen 2006, s. 259).

Czego dowodzi podział bliźniaczy?

Jak już wcześniej zaznaczyłem, argument z podziału bliźniaczego przybiera też różny sens w zależności od tego, jak rozumie się jego konkluzję. W czysto

nega-9 Tego typu interpretacji podziału bliźniaczego bronią niektórzy przedstawiciele kreacjoni-stycznego dualizmu. Opowiada się za nią na przykład Rose Koch-Hershenov, proponując taką oto koncepcję kolokacji: „Gdy dwa genetycznie identyczne zarodki rozwijają się z tego, co wydaje się jednym zapłodnionym jajeczkiem, nie mamy do czynienia z podziałem jednej istoty ludzkiej na dwie jednostki, lecz z rozłączeniem się dwóch istot ludzkich. Każda z tych dwóch istot ludzkich skła-da się z duszy i ciała (materii) i każskła-da zaczyna istnieć w chwili zapłodnienia, gdy jednokomórkowe ciało łączy się z dwiema duszami. Po tym połączeniu dusze każdej z tych ludzkich istot są związane z tym samym miejscem (colocated), dzieląc tę samą materię” (Koch-Hershenov 2006, s. 158).

138

tywnym, a przez to ogólniejszym sformułowaniu głosi ona, że wczesny ludzki zarodek nie jest jeszcze indywidualnym organizmem ludzkim, dającym się utoż-samić z dojrzałym ludzkim osobnikiem. Ta negatywna teza dopuszcza jednak tro-jakie rozwinięcie lub uzasadnienie: wczesny ludzki zarodek może nie być tym, czym według niej nie jest, bądź to dlatego, że (a) w ogóle nie jest żadnym indy-widualnym organizmem, bądź wskutek tego, że (b) nie jest jeszcze organizmem ludzkim, bądź wreszcie dlatego, że (c) nie daje się utożsamić z dojrzałym ludzkim osobnikiem, gdyż nie jest bytem niepowtarzalnym. Przyjrzyjmy się każdej z tych możliwości.

A. Podzielność jako oznaka braku biologicznej indywidualności

Najprostszą chyba formą argumentu z możności bliźniaczego podziału zarod-ka jako oznaki jego nieindywidualności będzie ta, zgodnie z którą „zapłodniona komórka jajowa” – czy też zygota lub blastocysta – nie jest jeszcze nowym in-dywiduum, ponieważ może się przekształcić w dwa indywidua. Tej możliwości przemiany w dwa indywidua – czy też dwa osobne embrionalne twory – ludzki zarodek wyzbywa się wszakże, jak się na ogół przyjmuje, dopiero po implantacji.

Tak więc wcześniejszy, przedimplantacyjny zarodek człowieka nie byłby jeszcze wcale indywidualnym organizmem.

Tę najprostszą postać argumentu z podzielności podejrzewa się jednak nie bez racji o to, że wykorzystuje ona w nieuprawniony sposób etymologiczny i meryto-ryczny związek, jaki faktycznie zachodzi między łacińskimi słowami individuum oraz dividere. Jak bowiem pisze jeden z jej krytyków:

niepodzielność (...) nie może być zadowalającym kryterium indywidualności. Dlaczego więc do jednostkowych rzeczy stosujemy nazwę, która sugeruje zaprzeczenie podziału?

Poprzednikiem angielskiego terminu „individual” jest bez wątpienia łaciński techniczny termin „individuum”, który jednak nie znaczy „niepodzielne”. Znaczy on, ma się rozumieć,

„niepodzielone”. Faktycznie tradycyjna metafi zyka podaje elementarną charakterystykę jednostki jako rzeczy, która jest sama w sobie niepodzielona i która jest pojedyncza, ponie-waż jest oddzielona od innych rzeczy (Gómez-Lobo 2007a, s. 458–459).

Skoro jednak „indywidualność” w pierwotnym znaczeniu oznacza nie tyle ce-chę tego, co niepodzielne, ile własność tego, co niepodzielone – a zatem pewną jedność czy też pojedynczość – to czy o braku indywidualności można wnosić z możności podziału? Otóż ten wniosek wydaje się nieuprawniony, bo chociaż coś, co doznaje podziału, staje się faktycznie podzielone po dokonanym podzia-le, to przecież nie musi ono być podzielone już przedtem. Jak stwierdzają inni autorzy:

Filozofi a grecka już dawno odkryła, że jeśli coś jest potencjalnie dwiema rzeczami, to stąd nie wynika, że nie jest to aktualnie jedna rzecz. Kij w mojej ręce jest potencjalnie dwoma kijami. Mogę go złamać na dwie części, lecz zanim to zrobię, jest on tylko jednym kijem.

Fakt, że z pojedynczej moruli mogłyby powstać dwie blastocysty, nie implikuje, że morula nie jest w rzeczywistości jedna. (...) Przeważająca większość ludzi dorosłych to osobnicy, którzy są transtemporalnie identyczni z morulą i zygotą, którą niegdyś byli, mimo iż bliź-niaczy podział mógł był się dokonać (Damschen et al. 2006, s. 173).

B. Podzielność jako oznaka braku biologicznego człowieczeństwa

Zarodek, który przechodzi podział bliźniaczy, nie może być naturalnie tym samym co oba bliźnięta; zgodnie z modelem wydzielenia jest on identyczny tylko z jednym z nich, zgodnie z modelem rozszczepienia jest numerycznie różny od obydwu. Ale czy stąd wolno wnioskować, że również wczesny zarodek, który nie przechodzi takiego podziału, nie może być identyczny z rozwijającym się z niego późniejszym zarodkiem i płodem, a ostatecznie z dorosłym osobnikiem ludzkim?

Elizabeth Harman wyznaje, że nie rozumie tego wnioskowania:

Nie rozumiem, czemu już sama możliwość podziału bliźniaczego miałaby wystarczać do podważenia identyczności w wypadku, gdy do podziału faktycznie nie dochodzi. Gdyby zarodek podzielił się na bliźniacze połówki, to choć rozwinąłby się w dwie różne osoby, nie byłby tożsamy z żadną z nich. Niemniej jednak, jeśli zarodek faktycznie rozwija się, nie przechodząc podziału bliźniaczego, jest on tożsamy z osobą, w którą się rozwija. (Dla po-równania: ameba w dniu dzisiejszym jest identyczna z samą sobą z wczoraj, choć wczoraj mogła była podzielić się na dwie, a wówczas nie byłaby identyczna z żadną z nich) (Har-man 2007, s. 215).

Zgodnie z przytoczoną wypowiedzią nieidentyczność wczesnego zarodka z osobą, która się z niego rozwija, nie wynika jeszcze stąd, że (niektóre lub wszyst-kie) wczesne zarodki ludzkie są zdolne do bliźniaczego podziału. Tę tezę o nie-wynikaniu można jednak wzmocnić: o różności wczesnych zarodków od póź-niejszych form bytu ludzkiego nie moglibyśmy wnosić nawet wtedy, gdybyśmy przyjęli, że niektóre wczesne zarodki są nie tylko zdolne, lecz także mają tendencję, a nawet jeszcze więcej, są zdeterminowane do tego podziału. Taką mocniejszą tezę najwyraźniej zakłada Oderberg, pisząc:

Nie ma dobrego argumentu wspierającego metafi zyczną konkluzję, zgodnie z którą za-rodek nie jest indywidualnym bytem ludzkim, ponieważ może lub musi podzielić się na bliźniacze połówki. Sam fakt, że może on podzielić się na bliźniacze połówki, nie odróżnia tego przypadku od uderzenia pioruna. Zarodkowi nie można odmawiać indywidualności jedynie z tego powodu, że coś może się mu przydarzyć. Wiele roślin ma zdolność podzia-łu na części, które są same roślinami i mogą w dalszym ciągu rosnąć jako rośliny. (...) To stosuje się również do zwierząt komórkowych takich jak bakterie lub ameby. Czemu więc ludzkie zygoty lub wczesne zarodki miałyby być wyjątkiem? (Oderberg 2008, s. 268–269;

podkr. moje, W.G.)

Porównianie ludzkiej zygoty z amebą, które pojawia się w obu przytoczonych wypowiedziach, okazuje się wszakże bronią obosieczną. Prowokuje ono do szyb-kiej repliki, że między tym czy innym pierwotniakiem a „indywidualnym

organi-140

zmem ludzkim”, nawet w najwcześniejszych fazach rozwoju tego ostatniego, po-winna chyba zaznaczać się jakaś różnica. Tak zatem Smith i Brogaard, przeprowa-dziwszy ontologiczną analizę wczesnych form bytu ludzkiego, dochodzą do pro-wizorycznej dwoistej konkluzji:

faktycznie możemy zgodzić się na możliwość, że ludzka istota istnieje już przed gastru-lacją – ale jedynie za cenę zgodzenia się na to, że ludzkie istoty, tak jak ameby, płazińce lub państwa, mogą posiadać potencjalną zdolność do podziału. Albo też możemy nadal podtrzymywać tezę (...), że istnienie ludzkich istot (a także innych wyższych organizmów) zakłada tego rodzaju jedność (nadawaną przez gastrulację), która wyklucza tę potencjalną zdolność (Smith, Brogaard 2003, s. 69).

Inni autorzy są jednak bardziej stanowczy i opowiadają się jednoznacznie za drugą z możliwości zarysowanych w powyższym cytacie. Tak zatem Mark T. Brown pisze:

Jeżeli własności, które stanowią o tożsamości embrionalnego tworu indywidualnego, są nie do pogodzenia z istotnymi własnościami istoty ludzkiej, to zarodek nie może być jednym ze stadiów w życiu istoty ludzkiej. Do istotnych własności indywidualnych tworów biolo-gicznych należą warunki ich utrzymywania się w bycie, mamy jednak powody sądzić, że zarodek przed gastrulacją utrzymuje się w bycie w innych warunkach niż człowiek dorosły albo noworodek (Brown 2007, s. 606).

C. Podzielność jako oznaka braku niepowtarzalnej indywidualności

Określając ową indywidualność, o której braku we wczesnym zarodku ma świadczyć jego podzielność, w języku angielskim używa się czasem wyrazu unique, oznaczającego coś, co jest niepowtarzalne, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju czy też charakterze. Można więc również przyjąć, że ludzki zarodek z wczesnego okresu, w którym dokonuje się podział bliźniaczy, jest wprawdzie indywidualnym organiz-mem ludzkim, lecz mimo to nie daje się utożsamić z dojrzałym ludzkim osob-nikiem, ponieważ nie zawiera jeszcze w sobie podstawy dla ściśle indywidualnej, niepowtarzalnej osobowości. W ten sposób argument z podziału bliźniaczego zda-je się interpretować Steinbock, gdy wyczytuzda-je z niego konkluzję, zgodnie z którą

„możliwość podziału bliźniaczego nie pozwala powiedzieć, że w wyniku poczęcia powstaje niepowtarzalna istota ludzka” (Steinbock 1992, s. 50).

Również tak rozumiany argument z możności podziału jako domniemany do-wód braku indywidualności jest jednak narażony na krytykę. Christian M. Mun-the wysuwa przeciw niemu dwa kontrargumenty. Po pierwsze zauważa, że nie-powtarzalność wcale nie musi implikować niepodzielności: „Zarodek może być niepowtarzalnym bytem ludzkim, który w rezultacie podziału bliźniaczego dzieli się na dwa inne niepowtarzalne byty ludzkie, a niepodzielony (podzielny) zarodek może być niepowtarzalnym bytem ludzkim, który mógłby ulec (lecz faktycznie nie ulega) unicestwieniu przez podział” (Munthe 2001, s. 395). Po drugie, nie-powtarzalność sama w sobie podobnie nie wyklucza posiadania pełnego statusu

moralnego, jak nie wyklucza go możliwość podziału: „Przypuśćmy, że okazało się, iż normalne dorosłe istoty ludzkie nie są z konieczności niepowtarzalne (np.

dlatego, że mogą być powielane). To nie oznaczałoby naturalnie, że poddawanie nas torturom lub też zabijanie nas stawałoby się zachowaniem moralnie nieprob-lematycznym” (tamże).