• Nie Znaleziono Wyników

Autorka Z otchłani nie zapomina ani chwili, że jest literatką. To też chociaż jej relacja jest pisana językiem

Tadeusz Borowski Alicja w krainie czarów 2

4. Autorka Z otchłani nie zapomina ani chwili, że jest literatką. To też chociaż jej relacja jest pisana językiem

dziwnie niechlujnym (o pasiakach 23, metry kubiczne 30, podobnież 31, uruchomiona syrena 46, pięć kwadransy 108, o szczurach 192, etc, nie wymieniając całych dialogów i opisów zupełnie chybionych), stale czuje ona obecność czytelnika, co parę kartek odzywa się do niego, usiłuje podsunąć mu właściwe reakcje, uprzedzić jego niedowie-rzanie lub zdziwienie, objaśnić mu najpospolitsze fakty (fałszywa interpretacja słowa obóz 1, o paczkach 56), jakby czytelnik spadł z księżyca albo sześć lat był na emigracji.

Sięgając do arsenału dostępnych sobie środków artystycz-nych wprowadza autorka cały szereg figur retoryczartystycz-nych, dialogów, rozważań teoretycznych i obrazków z życia, któ-re przeplatając się bezładnie – dają w sumie chaos zmy-ślenia i prawdy13.

„Prawda! Niech czytelnik nie obawia się, że znajdzie tu przesadę albo propagandę” (2). I rzeczywiście: Czytelnik obok mocno naiwnych dywagacji filozoficznych znajduje w relacji obozowej pewne okruchy prawdy, rzecz inna, że sam je musi zebrać w pewną całość i ocenić konsekwent-nie. Najbardziej typową jest historia z bandażami. A było tak: „Wśród lekarek Polek były niektóre istne bohaterki i społeczeństwo cokolwiek uczyni, nie uczci dostatecznie ich zasług” (210), a jedna z nich, „mówiąca dobrze po nie-miecku, zdobyła się na odwagę i przedstawiając stan cho-rych, poczęła prosić o większy przydział lekarstw, choćby tylko papierowych bandaży… Rany są nieopatrywane po tygodniu, bo nie ma bandaży” (214), o parę zaś stronic da-lej historia dostaje niespodziewaną pointę: oto na zabawie

13 W tym miejscu w oryginalnym tekście następuje błąd składu.

Ten fragment w oryginale brzmi: „przeplatając się bezładnie – dają w su- / przeplatając się bezładnie – dają / w sumie chaos zmyślenia i prawdy”.

maskaradowej, urządzonej „na innym bloku”, „uczest-niczki wystąpiły w stroju (a raczej bez stroju) bachantek, ozdobionym girlandami z papierowych bandaży (których brakło dla chorych)” (232). Niestety, autorka nie wyciąga wniosku co do lekarek, które przecież miały pieczę nad le-karstwami i bandażami i tolerowały zachowanie pflegerek (nawiasem dodam, że większość to były Polki, które latem [19]44 miały hurtem wylecieć z rewiru za swój stosunek do chorych). Bardzo ostro atakuje autorka Pożogi dok-trynę materialistyczną. „Nie na umysły dwudziestolatek pogodzenie tęsknoty słowiańskiej duszy ze światopoglą-dem całkowicie na materialiźmie opartym!” – wzdycha pod adresem młodych Rosjanek (142). Mało tego! Świa-topogląd ten nietylko jest obcy dwudziestoletniej duszy słowiańskiej, ale stanowi śmiertelne niebezpieczeństwo dla „duszy indywidualnej i nieśmiertelnej”, gdyby bowiem

„miał słuszność i odrębność człowieka wyróżniająca tego Syna Bożego spośród wszystkich stworzeń była mitem – komora gazowa nie stanowiłaby większej zbrodni niż tę-pienie tych lub innych zwierząt, np.: szczurów…” (245)14. Usiłowania szlachetne są ucinane w połowie światopoglą-dem materialistycznym (258).

5. Cierpliwemu człowiekowi z pewnością nasunęło się już pytanie, w jaki sposób mógł powstać tak osobliwy konglomerat fałszywych pojęć? Dlaczego, jak to się sta-ło, że wykwalifikowana pisarka, obyta w rzeczywistością, umiejąca wydobywać z niej elementy literackie, operują-ca wielkimi tematami, ba! świadek wielkiego tematu, nie

14 W oryginale pełny cytat brzmi: „Bo gdyby światopogląd mate-rialistyczny miał słuszność i odrębność człowieka wyróżniająca tego Syna Bożego spośród wszystkich stworzeń była mitem – komora gazowa nie stanowiłaby większej zbrodni niż tępienie tych lub innych zwierząt, np. szczurów…” (Z. Kossak, Z otchła-ni…, s. 245).

potrafiła dać przekonywającego obrazu Oświęcimia, lecz musiała się uciec do pomocy ad hoc15 skleconej filozofii i natarczywej, ale bezskutecznej polemiki? Czemu, wbrew praktyce pisarzy, którzy tak chętnie są aktorami własnych wspomnień, wbrew Pożodze, swemu pamiętnikowi, dzię-ki któremu weszła do literatury16, autorka zachowuje styl bezosobowy (2), usuwa siebie z relacji tak dokładnie, że nie tylko nie wiemy, co w obozie jadła i na jakim bloku była, ale nawet przypuszczalny okres jej pobytu w obozie i jej pseudonim czerpiemy z innej pamięci?

Dla mnie sprawa jest jasna. Autorka relacji obozo-wej należała w obozie do pewnej uprzywilejowanej kasty (była w Birkenau w okresie, kiedy można było ochronić człowieka, który powinien był przetrwać), rekrutującej się z pewnej liczby Polek, które dzięki paczkom, stosunkom i opiece funkcyjnych wiodły w szpitalach i na szonun-gach17, wypoczynkowych blokach w okresie [19]43–1944 żywot stosunkowo wygodny i bezpieczny, nie chodziły na komando, nie stawały (w szpitalu) na apele, nie groził im (jako chorym) transport. Znam te stosunki ze szpitala mę-skiego w Birkenau, gdzie najlepsze miejsca z reguły zajmo-wali tzw. polscy inteligenci, którzy byli wprawdzie zdrowi, ale zato dysponowali odpowiednią ilością paczek, podczas gdy naprawdę chorzy stłoczeni byli na pozostałych,

gor-15 Ad hoc (łac.)  – dosł. do rzeczy; określenie stosowane w  celu podkreślenia doraźności działań.

16 Pożoga. Wspomnienie z Wołynia 1917–1919 – debiutancka po-wieść autobiograficzna Zofii Kossak-Szczuckiej z  1922 roku.

Autorka opisuje wydarzenia w rodzinnej Nowosielicy na Wo-łyniu podczas rewolucji lutowej oraz październikowej, na tle konfliktu polsko-ukraińskiego.

17 Szonungi (także schonungsblok, od niem. Schonung – pobłaż-liwość, wyrozumiałość) – miejsce, gdzie umieszczano lżej cho-rych. Przydzielali je lekarze, by chronić przed ciężką pracą wy-cieńczonych więźniów.

szych sztubach18 lub też na dolnych pryczach. Podobne zjawisko zachodziło i na lagrze kobiecym. Oczywiście człowiek, który jako chory przeleżał cały obóz w szpitalu, miał bardzo ograniczony dostęp do spraw obozowych, nie znał np. pracy na komandzie, ani nie miał okazji do ze-tknięcia się z innymi narodami, nie mówiąc już o tym, że nie mając podstawowych wiadomości i nie rozporządzając odpowiednim doświadczeniem, wyrabiał sobie fantastycz-ne sądy o otaczających go zjawiskach.

Stąd zupełnie naturalne zatopienie się w pseudomisty-cyzmie, dywagacje na temat szatana, naiwne roztrząsania problemu dobra i zła – niewątpliwie wspomnienie roz-mów na pryczy z kobietami, z których każda próbowała na swój sposób sens lagru ująć. W długiej, kilkumiesięcznej bezczynności, niewyklarowanej sytuacji etycznej rodziła się histeria religijna, zaostrzały się poglądy, wzrastało roz-drażnienie erotyczne.

6. Porozumiejmy się: nikt nie złapie mnie na to, że zarzucam autorce Z otchłani, iż przeszła obóz w sposób nieetyczny. Mam jej tylko za złe – i to bardzo za złe – że nie miała odwagi wprowadzić do opowieści i osądzić sie-bie samą. Uważam bowiem, że nie da się pisać o wielkich ruchach dziejowych, nie da się pisać o wielkich zaburze-niach etycznych, nie da się pisać o Auschwitzu inaczej niż w  kategoriach czysto ludzkich, operując słownictwem sprawdzalnym, nie wprowadzając jako wyjaśnień działa-nia sił nadprzyrodzonych, gdyż – jak pani Kossak w swojej relacji – dojdziemy do subtelnych rozważań nad aniołami, którzy płaczą z powodu mordercy, lub nad astralami, czyli czemu w Oświęcimiu nie straszy? (Właśnie, strona 188).

Sądzę, że jedyną metodą jest właśnie światopogląd mate-rialistyczny, że sens Oświęcimia w jego ramach doskonale

18 Sztuba – „sala albo część bloku. «Jestem na szóstym bloku, sztu-ba trzecia, na górnej buksie»” (Określenia…, s. 211).

da się rozwiązać, gdyż problem etyczny człowiek a warun-ki społeczne właśnie w nim się mieści, a przecież to cen-tralny problem Oświęcimia, stosunek więźnia do więźnia!

Uważam dalej, że nie wolno o Oświęcimiu pisać bez-osobowo. Pierwszym obowiązkiem oświęcimiaków jest zdać sprawę z tego, co to obóz (2) – tak, ale niech nie za-pominają, że czytelnik, który czyta ich relacje i przebrnie wreszcie przez wszystkie okropności, nie odmiennie za-pyta: no, dobrze, a jak to się stało, że właśnie pan(i) prze-żył(a)? Nie ma co staczać z sobą polemiki dowodzić, że rozsądnie było udzielać z paczek w miarę lub spełniać ja-kieś tam chrześcijańskie posługi. Nie ma co: opowiedzcie wreszcie, jak kupowaliście miejsca w szpitalu, na dobrych komandach, jak spychaliście do komina muzułmanów, jak kupowaliście kobiety i mężczyzn, co robiliście w Un-terkunftach19, Kanadach20, Krankenbaumach21, na obozie cygańskim22, opowiedzcie to i jeszcze wiele drobnych

rze-19 Unterkunft (od niem. Unterkunft  – nocleg, miejsce noclego-we) – obozowe magazyny, składy, także nazwa komanda tam pracującego.

20 Kanada – pisze o niej Borowski w Proszę państwa do gazu: „Ka-nada, nasza Ka„Ka-nada, nie pachnie wprawdzie, jak Fiedlerowska, żywicą, tylko francuskimi perfumami, lecz chyba nie rośnie tyle wysokich sosen w tamtej, ile ta ma ukrytych brylantów i monet, zebranych z całej Europy” (T. Borowski, Utwory wybrane, Wro-cław 1991, s. 213). Z kolei w Określeniach…: „symbol dobrobytu obozowego. Również komando, pracujące przy transportach, przychodzących do obozu i  do gazu. «Teraz to w  obozie jest kanada, trzeba było wcześniej przyjechać, tobyście zobaczyli».

«Kanada idzie na rampę»” (ibidem, s. 208).

21 Krankenbaum (właśc. Krankenbau, niem. Krankenbau – szpita-lik) – obozowy szpital, w skrócie: KB.

22 Obóz cygański powstał na odcinku BIIe w Birkenau, jako fa-milijny obóz nazwany Zigeunerlager (obóz cygański). Istniał przez 17 miesięcy. Deportację Romów rozpoczęto w lutym 1943 i kontynuowano do lipca 1944 roku. Szacuje się, że uwięziono tu około 23 000 Romów – mężczyzn, kobiet i dzieci, z których 20 000 zginęło.

czy, opowiedzcie o dniu codziennym obozu, o organizacji, o hierarchii strachu, o samotności każdego człowieka. Ale piszcie, że właśnie wyście to robili! Że cząstka ponurej sławy Oświęcimia i wam się należy! Może nie, co?

Ale to dygresja i  temat do polemiki o  moralność oświęcimską, którą pragnąłbym przeprowadzić z jakiejś innej okazji. Wracając do relacji obozowej pani Kossak chciałbym sklasyfikować ją lapidarnie jako książkę złą i fałszywą, a przede wszystkim – beznadziejnie słabą lite-racko. Poprostu pamiętnik Alicji z krainy czarów.