Na skrzydłach w ichru ulatuje listowie.
Któż la ta tw ego wczoraj, o serce moje, serce.
Dzisiaj opow ie?
Pójdziem y w jesienne ran o Z czołem schylonem w pokorze.
Pod stopą, kruszącą szeleszczące kobierce, O serce moje, serce,
Znajdziemy tw ą bajkę może Zdeptaną?
Liście — myśJi, m yśli — liście, Szum i szelest, w ir i tan.
A do tańca gra ogniście Na pastu szej fletni Pan.
Coraz bliżej, coraz ciaśniej, Tuż, tuż, już m ię w taniec rwą.
P O D R Ó Ż .
O baśniow ych m iast smukłe białe m inarety, Z pośród gajów oliw nych biegnące ku wodzie, By w zw ierciadle nadziw ić się w łasnej urodzie!
Gwar ciasnych kry ty ch ulic. O słodkie Borbety!
Oczy celnym ran ią ce z pod jaszm aka grotem ! Dalej, dalej! Słup ognia. K ipi, syczy fala.
Żywy płom ień ze skały k askadą się zwala,
Prosto w morze. Drży statek jak ptak przed odlotem.
0 sta tk u mój posłuszny, o zaczarow ana
Łodzi chybka! J a k wiosłem prę cię ruchem powiek, 1 gdy z portu G enui odbijasz co rana,
Noe ku wyspom cię niesie, gdzie nie postał człowiek.
Morza, dalekie m orza! O dalekie lądy!
O zm arłych godzin żywe w głębiach A tlantydy!
Ślad zgubiony, i w ściekłe nas unoszą prądy, By o sk ał mściwych kanty strzaskać statku zwidy.
M I A S T O
Dusza w kam ień zaklęta, w skroś szarych m urów tętniąca.
Węże szyn, gwizdy syren i pęd sam ochodów w artki.
Drgają druty nad głow ą: m głę wieść daleka roztrąca, Hieroglifem tajem nym coś w ystukując n a kartki.
Gna wąwozami ulic tu p o t o chleb i o życie.
Codzień przypływ ie w zbierasz o tw ardy bruk bijąc codzień, [Blada tw arzy obcego! Nagły rum ieńca rozkwicie!]
K rw ią cię i żarem serca żywi nam iętny przechodzień.
J, Ciechowiezowi
36
http://rcin.org.pl
L U S T R A
Dwa lustra. Ktoś a iez aa n y w pow ietrzu je trzym a.
Jedno je st zawsze za mną, a drugie przede mną.
Szereg świec coraz bledszych, drobniejszych się pali.
Dziewczynki m niejsze, m niejsze... wielkiem i oczyma Je d n e p atrzą się n a mnie, drugie ścieżką ciem ną O dchodzą odw rócone i znik ają w dali.
P odobne są do siebie, chociaż każda inna, Milczą, a jed n ak słyszę ich mowę wnikliwą.
Znam każdy rys ich twarzy, są „moje a cudze“.
N ieznane, chociaż każda coś mi przypom ina, Coś bliskiego, co próżno odnaleźć się trudzę, Jak zgubione złotego łań cu ch a ogniwa.
rT'í
f% I, jj^'l áfXi'^ilf-ÍA'í^-TS.Í’- ni^i^'AÍÍS'Mftm
i '’^ "¿'í¡k ,<jrtí)«f»ií ÿîa íí-a-ív'íi t^» ^5fí»í4í»»ía M O f>#iitt|c ßii'ns-ia«? v>f»^iK'J»‘''»sKií‘#ríí> íí»í
iS ^s> .';iffe.-:; . ,'
P I O Ł U N Y
P I O Ł U N Y
„Pójdź o pójdź!
N iezm ierny skarb posiędzie.
Pójdź, o pójdź!
Spiesz, o spiesz na łą k ę “!
Zaplotły rąk lilije, W iodą czarow ne tan y . Skrzydłem jaskółczem bije
Polecę*ż ja n a łąkę,
J A N K A
I.
Daleko, daleko,
W obcem m ieście, na obcym cm entarzu, W białej su k n i z b iałą tw arzą,
G łęboko, głęboko.
Już żadne nie dojrzy oko, Śpi cicho m oja k o ch a n k a.
Czy słyszysz jak sypią ziemię na trum ny dębowe
Jan k o , Janko! [wieko?
w tej sam ej białej s z a tc e , Po śliskiej posadzce salonu.
Pod Tanga i Ja w y tony
ścieżko, k tórędy w słońcu chodziłem z Janeczką!
Dwa cienie, co płynęły w m ilczenia przed nami!
Cienie ta k ie szczęśliwe, złączone ustam i!
Cienie, cien ie! Steczko!
Murawo, k tó rą Ja n k i mej deptały nóżki!
Brzozy, k tó ry ch łask aw y o ch ra n iał nas szaniec!
Św iadkow ie mej m iłości i szczęścia bez granic, Trawo, traw o! Brzózki!
III.
S Y R E N A
Na oczach dłonie m i kładzie:
Św iat to znikom a m rzonka.
Ja k w czarodziejskiej balladzie, Nade m n ą m odry dzwon, Drzew pajęcza k o ro n k a Srebrzysty prószy szron, U sta p rzykłada do u ch a : P atrzę przez w elon biały.
B ajką tw e czyny, tw a sk ru ch a , B ajką twój tru d i łzy,
Ż ycie—sen dziw nie m ały, Są in n e, lepsze sny.
46
http://rcin.org.pl
O D C H O D Z Ę
http://rcin.org.pl
C I E Ń
A tam przed progiem dusza moja klęczy.
I tylko cień mój w innych cieniów rzędzie Idzie, wciąż dalej i dalej od gniazda.
Tak snadź sądzono, taka m oja gwiazda.
30
http://rcin.org.pl
P R Z E Z K R A T Ę
I kadzielnice w onne uróczyścieJu ż rozbujały śnieżąc kw iatem we m chy.
O D C H O D Z Ę
o D U S Z O M O J A !
I * V
t é 'î'à*
■
í.
í;
.i ,.?
’^ / í i
i'’ li. ífj;/"" T',‘» -™ ^ ^’'^ - '
'^' % # Ä lr fr i= " - - ^ is d '* , ,. -v-fu.
í--i
^^■'t ;<viąfo
b-s-fííá>‘ 'í^. W ^ W m m
f;
http://rcin.org.pl
Rozpowiły się z mgły Szczyty „Dents du M idi“, W różanych b la sk ac h górą.
Budzi się, drga jezioro.
Duszo, zbudź się i ty!
Ju ż niecierpliw a łódź.
Nim fale zacznie pruć, W ydym a żagli skrzydła, Ja k ru m ak rw ie wędzidła.
Dusżo, pęta swe zrzuć!
Mewa z piór strząsa sny.
T ęsknotą lotu drży.
Już z n ad cichego żlebu P oryw a się k u niebu.
Duszo, Duszo, a ty?
I.
II.
Odchodzi słońce, purpurow ej szaty Jeszcze się za niem wlecze długie gzło.
Ku ziem i czoła pochyliły kw iaty I srebrnej rosy zapłakały łzą.
Lęk je przed m rokiem bierze.
Ju ż szepce swe pacierze S truchlały las.
O Boże! ratu j nas!
K ryje się słońce za gór czarny szaniec.
P taków w ylękłych m ilknie płochy gw ar.
Z łą k i mgły w stają, i w zaw rotny taniec Splotły się dziw ne k orowody mar.
Lęk się wśród m roków lęże.
Duszo! gdzie tw e pawęże?
O zbrój się w spiż!
Duszo, Duszo, ty drżysz?
III.
o Duszo Bioja, Duszo!
Czyś n ie p odniebny ptak?
Na m lecznej drogi szlak Twe sk rzy d ła cię nie m uszą?
O Duszo m oja, Duszo!
Zaliś n ie Boży ptak?
IV.
5S
http://rcin.org.pl
o Duszo moja! Duszo, wiecznym głodem Na krw aw e św iata rzucana igrzyska,
Gdzie tłum zw ycięstw a swoje laurem znaczy, A w tw arz Rycerzy błotem h ań b y ciska, O Duszo! Duszo! W śród ziem skicli pełzaczy, Duszo, pam iętaj, żeś jest z nieb a rodem!
V.
r - * î ' ' ^ , ■"■»*/',' 1 ' '
P R Z Y M I E R Z E
http://rcin.org.pl
B racie niezn an y , a ta k znajomy.
Siostro d aleka, a ta k mi bliska, Gmino bez k sz tałtu i bez nazw iska.
Z aludniająca niezn an e domy N ieznanych k rain , a rzeczyw ista W ięcej mi stokroć, niż to pow ietrze, K tórem oddycham , niż ta wód czysta Struga, co u sta kusi, nie zetrze N ikt z mojej duszy waszego piętna.
W śród rozpętanej krw aw ej zam ieci D uch Wasz anielskim blaskiem mi św ieci, Gmino skrzydlata, gmino odśw iętna!
I.
w ciche w iosenne odwieczerza,
w św iętą godzinę cudn-pieśni K iedy się jaw ą sen cieleśni
— Słyszę szum skrzydeł, przybyw acie, O siostro! bracie!
O bezim ienna moja gmino!
Widzę was, słyszę. Zewsząd płyną Dusze stęsknione, przez o tchłanie,
W św it — n a spotkani«.
0 siostry! Bracia! Świta! Dnieje!
Nowe się św ia ta rodzą dzieje, 1 chórem w niebios strop uderza
Nasz hym n przymierza!
r m - a * ■' f ' ‘r w
.íaifc:-:®í^-i>si;{î ,3i0<>iiii9çiat wsäi;tf ...
. ' « ~ • irw^ V/
S P I S W I E R S Z Y
o cudne, o przejrzyste, o jasne bez sk a zj Wpatrzonemu w wód jasnych szmaragdową zieleń
Pozostań, szepcą fale
w
książce tej zebrane zostały w i o t s z e z lat 1902—'1926 drukowane w Sfinksie, Ateneum, Sprawie Polskiej i innych czasopismach.
T E J Ż E A U T O R K I :
Poezje, Warszawa. Gebethner i Wolff — r, 1895.
Poezje, serja II, Kraków, Gebethner i Wolff — r. 1902.
Poezje, serja II, wyd. drugie, W^arszawa. Gebethner i Wolff
— 1911 r.
A rchanioł Jutra, Lublin, „Placówka Lubelska“, — 1924 r.
wyczerpane.
Duszki, Lublin, Zw iątek Literatów w Lublinie ~ 1932 r.
http://rcin.org.pl
»f \
, ł . ■ Sh'Î •
m m
http://rcin.org.pl
kIí '- j ï ' ; '
4,1
St»' iííí’í -}!':!
îC'^wÂi^v'y^jiU