• Nie Znaleziono Wyników

Benedykta skrupulatnie poddaje analizie m odlitwę, na pierwszym

76 Por. K onstytucje z 1925, rozdz. X IV § 136 oraz P e l c z a r , R o z ­ myślania, wyd. 2, s. 111—114.

77 P e l c z a r , Rozmyślania, wyd. 2, s. 115-—-118.

78 K onstytucje z 1925, rozdz. X IV § 136— 138.

79 Pom nikiem kultu bpa Pelczara dla Najśw. Maryi Panny są Czytan ia duchowne o Najśw. Maryi Pannie, w których Różańcowi, jego dziejom i znaczeniu, popartemu licznym i przykładami pośw ięcił cały rozdział.

80 K onstytucje z 1925, rozdz. X IV § 130; Wskazówki, s. 199—20.0.

81 T. 62 (1961) s. 69.

planie m odlitw ę liturgiczną z podbudową mariologiczną, jak również m odlitw ę m yślną, która winna być osobistą rozm ową zakonnicy z sa­

m ym Bogiem. Postuluje rów nież wychow anie siostry zakonnej ku sa­

modzielności, ku zawodowej fachowości, ponieważ jej życie nie może się stać abstrakcją odizolowaną od ludzi i nędz człowieczych epoki. Z a ­ sadnicza atm osfera duchowa zgrom adzenia — pisze dalej m. B en edyk­

ta — winna zakonnicy dopomóc w całkow itym oddaniu się Bogu, z czym ściśle wiąże się sprawa apostolstwa, gdyż między życiem Boga w duszy a apostolstw em , -czyli zewnętrzną m anifestacją czynnej m iłości bliźniego rozdziału być nie może.

Streszczony pow yżej w niewielu słowach pożyteczny artykuł m. B enedykty przywodzi na pamięć karty nieocenionych R ozm yślań ks. Józefa Sebastiana Pelczara, który na w iele dziesiątków lat przed wielebną autorką wprow adzał w życie sw oje własne przem yślenia, które m iały na celu już w ow ym czasie zbliżenie form acji zakonnicy do zapotrzebowań otaczającego ją społeczeństwa.

Do w yw odów m. W oyczyńskiej m ożna b y zacytować cały szereg m iejsc z R ozm yślań dla zakonnic, jak np. w odniesieniu do m odlitw y m aryjnej stwierdzenie, że nabożeństwo to zapew nia nieocenione k o ­ rzyści (Rozm yśl, wyd. 2, s. 244), w związku zaś z form ation au don total w ezw anie: — „N iechże tedy każda zakonnica oddaje się cała, iżby tylko miłość Chrystusow ą cenić, m iłości Chrystusow ej szukać, dla m i­

łości C hrystusow ej wszystko robić” (Rozm yśl. 2, 369). Rzecz uderzająca, że naw et sform ułow ania m . W oyczyńskiej odnoszące się do twardej p ra­

cy są dalekim echem wypowiedzi ks. Pelczara o zam iłow aniu pracy i obowiązku: „O tóż przede w szystkim m iłow ać pracę, i to nie dla p rzy­

jem ności, jaką ktoś czasem w tym lub ow ym rodzaju pracy znajduje, ale dla przypodobania się P. Bogu. Trzeba zatem w sposób nadprzyro­

dzony m iłow ać pracę każdą, choćby wstrętną dla natury ludzkiej, choć­

by niską w edług sądów św iata: najniższa bow iem praca przez to samo, że tej wola Boża za pośrednictwem ustaw i przełożonych w ym aga, nabiera niebieskiego szlachectwa, a m a jeszcze tę korzyść, że ćwiczy duszę w pokorze” (Rozm yśl. 2, 484). Jeszcze niedawno można było sły ­ szeć dyskusję wśród zakonnic nad problem em : życie w ew nętrzne a apo­

stolstwo s-. Dla ks. Pelczara nie ulegało wątpliw ości, że sercanka pow o­

łana jest i do m odlitw y i do pracy, czem u nierzadko daje w yraz na kartach R ozm yślań . Potw ierdziła mi to sercanka, s. W . Żm udzińska, która była św iadkiem takiej właśnie odpowiedzi na zadane mu przez, siostry pytanie, co jest rzeczą lepszą — m odlić się, czy czas poświęcać pracy. Dodał jeszcze ks. Pelczar — jeśli zaufać pamięci w iekow ej siostry że praca zakonnicy będzie bardziej owocna nie tylko przez zdobycie specjalizacji, ale przede w szystkim przez praktykę doskonałego wyrzeczenia ew angelicznego oraz przez życie m odlitw y.

8S Tam że, s. 72.

Nazwaliśmy już sługę Bożego prekursorem w zakresie formacji siostry zakonnej w rozumieniu i dla potrzeb czasu bieżącego. Czę­

sta lektura pism założyciela upoważnia nas do następującego sformułowania, będącego zarazem kwintesencją poglądów ks. Pel­

czara na istotę powołania zakonnego sercanki: Służebnica Najśw.

Serca Jezusowego, która chciałaby naśladować zakonnice klau­

zurowe przez usunięcie się w zacisze kontemplacji z jednoczesnym poniechaniem dzieł apostolskich, związanych z jej posłannictwem, popełniłaby trudny do wybaczenia błąd. Również niedopuszczal­

nym błędem byłoby, gdyby zapał do pracy odciągnął ją od prak­

tyk ascetycznych, które są jej siłą.

Stolica św. co do obowiązku pracy w zakonach wypowiedziała się dopiero z początkiem lat pięćdziesiątych naszego wieku 83, do­

puszczając nawet złagodzenie przepisów dotyczących klauzury dla umożliwienia zakonom żeńskim zorganizowania pracy we współ­

czesnym jej znaczeniu, pod warunkiem jednak nie narażenia na szwank życia kontem placyjnego84. Tę zrozumiałą troskę wyraził przed wielu laty sługa Boży, Józef Sebastian Pelczar, zwolennik doskonałej harmonii między modlitwą a czynem apostolskim.

Szeroki wachlarz dzieł apostolskich podejmowanych przez wspólnotę sercańską wymagał niewątpliwie fachowego przygoto­

wania sióstr. A by zatem mogły odpowiedzieć zadaniom im powie­

rzonym — kształcono je według zgłaszanego zapotrzebowania.

W ciągu wielu lat przed pierwszą wojną i po niej cały szereg sióstr zdobył praktykę w zawodach pielęgniarki, kucharki, ochro- niarki a także nauczycielki. W zasadzie, rodzaju pracy zakonnica sobie nie wybierała, lecz czyniła to, co jej zgromadzenie zleciło, w myśl zasady św. Franciszka Salezego: „niczego nie pragnąć i przed niczym się nie wypraszać” 85.

Wypada nam w tym miejscu podkreślić, że często przez nas cytowane „Wskazówki tyczące się Ustaw Zgromadzenia Służebnic Najśw. Serca Jezusowego” śmiały obok innych celów, służyć do­

skonaleniu sióstr w spełnianiu podjętych w imię Chrystusa obo­

wiązków czynnej miłości bliźniego i uświęcaniu wszelkich związa­

nych z tym czynności. Dla służebnicy Najśw. Serca Jezusowego nie ma pracy lichej, podłej, upokarzającej, ponieważ podejmuje ją dla Boga; jeśli nawet rodzaj pracy jest zbyt ciężki i przechodzi jej siły, albo gdy się zdarza, że napawa ją odrazą, nie zważa na to, ale składa z niej ofiarę u stóp krzyża Z baw iciela86. Rozpo­

czynając zaś jakąś czynność, pamięta sercanka, że winna ją

ofia-83 P i u s X I I , konst. apost. Sponsa Christi, 10 I 1950 i alokucja 15 I X 1952 (Alloc. ad moderatrices supr. ord. ac inst. relig.).

84 W o y c z y ń s k a , jw . s. 88.

85 W sk azó w k i, s. 182.

86 Tam że, s. 181.

rować Boskiemu Sercu i przez to Je uwielbić, z czego wynika, że każdej pracy siostry zakonnej towarzyszy m odlitw a87. Z działal­

nością apostolską wiąże się ściśle poczucie obowiązku, które wszczepiał w siostry założyciel, poświęcając mu sporo miejsca w Rozmyślaniach 88 i we Wskazówkach 89 oraz instrukcjach 90.

W pierwszym okresie istnienia zgromadzenia ustaliły się trzy rodzaje prac apostolskich podejmowanych przez sercanki, tj. pra­

ca wychowawcza i dydaktyczna nad służącymi, ochroniarstwo i pielęgniarstwo. Do tych prac odnoszą się szczegółowe Wskazówki i drobiazgowe nieraz Instrukcje dla sióstr kierujących. Wymaga­

nia, jakie stawiał założyciel siostrom podejmującym prace apostol­

skie były bardzo wysokie. Żądał wręcz ukochania swego obowiąz­

ku i spełniania go z całą sumiennością. Siostrom opiekującym się służącymi i dziewczętami zaniedbanymi zaleca roztropność, stanowczość a także cierpliwość, przestrzega jednak przed poufa­

łością i czułostkowością 91. Zdając sobie sprawę z wielkiego zapar­

cia się i poświęcenia, jakiego wymaga praca pielęgniarki, nierzad­

ko zagrożonej niebezpieczeństwem dla życia i zdrowia, podnosi w specjalnej instrukcji piękno duchowe i świętość tej pracy. Peł­

niąc te przykre nieraz obowiązki, winna sercanka patrzeć na chorego okiem wiary i widzieć w nim Chrystusa cierpiącego i w y ­ glądającego opiek i92. Najmniej wskazań, uwag czy rad zachowało się w odniesieniu do pedagogiki elementarnej. Nie znaczy to wcale, że siostry ochroniarki były pozbawione nauk bpa Pelczara.

Zachowana instrukcja dla siostry kierującej ochronką jest właści­

wie projektem regulaminu, poprzedzonym kilkoma słowami. Ser­

canki, współczesne założycielowi, niewątpliwie w dużym stopniu korzystały z jego doświadczenia pedagogicznego 93. Nikt jednak tych wskazań nie spisał, jakkolwiek przekazywane przez starsze roczniki młodszym siostrom drogą ustnej tradycji, były przez pe­

wien czas drogowskazem nie tylko do urządzania przedszkoli i ochronek w kraju i za granicą, lecz także pomnikiem miłosier­

dzia chrześcijańskiego. Dzisiaj trudno byłoby odtworzyć pelcza- rowski ideał siostry ochroniarki, pewne rysy do jej portretu znaj­

dzie czytelnik w rozdz. 90 Rozmyślań 94.

87 Tam że ,s. 186.

88 W y d . 2, s. 485.

89 W sk azów k i, s. 225— 238.

90 Instrukcja dla sióstr pracujących w przytulisku dla służących;

instrukcja dla sióstr pielęgnujących chorych; instrukcja dla siostry kierującej ochronką (K onstytucje z 1925, s. 260— 310).

91 Instrukcja dla sióstr pracujących w przytulisku, s. 264.

92 Instrukcja dla sióstr pielęgnujących chorych, passim.

93 R elacje sióstr W . Żm udzińskiej i J. M ilczanow skiej.

94 W y d . 2 s. 391.

V

ZEWNĘTRZNA DZIAŁALNOŚĆ APOSTOLSKA ZGROMADZENIA

1. O P IE K A N A D S Ł U Ż Ą C Y M I I R O B O T N IC A M I

Przed r. 1894 istniały na terenie Galicji obok żeńskich zakonów kontemplacyjnych i utrzymujących szkoły, innego typu wspólnoty jak np. siostry miłosierdzia, służebniczki Najśw. Maryi Panny, feli­

cjanki, albertynki, których celem szczegółowym była działalność apostolska i charytatywna, skierowana głównie ku niższym war­

stwom społecznym. Pokrewne na pozór zadania podjęło Zgromadze­

nie Sióstr Służebnic Najśw. Serca Jezusowego. Pierwotne bowiem sformułowanie zadań apostolskich zgromadzenia brzmiało: „Speł­

nianie uczynków miłości chrześcijańskiej, zwłaszcza względem słu­

żących, robotnic, ubogich i chorych, czy to w szpitalach, czy po do­

mach” *. Jakkolwiek Kościół zlecił sercankom również prowadzenie przedszkoli, szkół i nauczanie katechizmu2, to istotę jednak dzieł apostolskich sióstr sercanek w momencie powołania ich do życia, stanowiła praca nad żeńską służbą domową.

Przypominamy, że sam założyciel w początkach zgromadzenia głów ny kładł nacisk na obowiązek spełniania uczynków miłości chrześcijańskiej względem służących i robotnic. Jak wielką wagę przywiązywał ks. Pelczar do zorganizowania trwałej pomocy dla służących, świadczy nie tylko szczegółowa przez niego ułożona in­

strukcja dla sióstr pracujących w przytulisku3, ale także liczne są dowody na to, jak bardzo polepszenie losu tych istot leżało na sercu świątobliwemu mężowi. Gdy np. w 1905 r. zgromadzenie miało otrzymać nową fundację w Zakopanem założyciel zastrzegł, że dwie sale muszą być przeznaczone dla służących4. Nierzadkie były wypadki, że z okazji świąt, czy przy innej sposobności, ks. Pelczar, chcąc zachęcić niektóre służące do oszczędzania, fun­

dował im książeczki oszczędnościowe.

Mówiąc najogólniej, sercanki miały pracować nad podniesie­

niem zarówno pod względem religijnym i moralnym jak i mate­

rialnym służących i robotnic5, przez tworzenie w tym celu tzw.

przytulisk dla służących, pozostających chwilowo bez pracy, jako też dla dziewcząt wiejskich przybywających po raz pierwszy do

1 K onstytucje z 1925, rozdz. I § 2.

2 W sk azów k i, s. 150.

8 Instrukcja dla sióstr pracujących w przytulisku, s. 264— 278.

4 List bpa Pelczara do m . Szczęsnej, Przem yśl 14 III (bez daty rocznej) — r. 1905 wg pieczęci pocztow ej. A G S K .

5 W skazów ki, s. 225.

miasta w poszukiwaniu zajęcia6. Instrukcja dopuszcza, że mniej więcej sześć tygodni każda z nich mogła pozostawać u sióstr w za­

kładzie, chyba że uczyła się gotować, wówczas pobyt jej mógł się przedłużyć nawet do pół roku, a w razie potrzeby i więcej 7. Dzie­

wczęta pozostające w zakładzie obowiązywał oczywiście regula­

min, jak zresztą wynika z § 3 Instrukcji, którego początek zacy­

tujemy:

„Wszystkie mają stosować się ściśle do porządku dziennego, a więc wstawać o jednej porze, odprawiać wspólną modlitwę ranną i wieczorną, bywać na Mszy św., uczestniczyć w lekcjach domowych, robić to, co polecono, nie wychodzić z domu bez po­

zwolenia ochmistrzyni i nie godzić się na służbę bez jej wiedzy” . Co do szczegółów regulaminu, założyciel pozostawił wolną rękę siostrze ochmistrzyni. Natomiast co do nauki elementarnej, zało­

życiel poleca dbałość o to, aby każda ze służących umiała czytać i pisać 8, podkreślając także konieczność dokształcania i w zakre­

sie religijnym przez lekcje katechizmu, historii biblijnej, czy też odpowiednią lektu rę9. We Wskazówkach zaś do rozdziału X V nakazuje założyciel „wyrabiać u służących ducha prawdziwej po­

bożności, dalekiej od mechanizmu i przesady” 10. Przedmiotem nauki były także zajęcia praktyczne, z zakresu gospodarstwa do­

mowego, jak gotowanie potraw, pranie i prasowanie bielizny, po­

dawanie do stołu, oraz podstawowe zasady zachowania się w to­

warzystwie.

„Historia (a właściwie kronika) Zgromadzenia” 11 pod r. 1899 nazywa te zajęcia, z pewną przesadą „szkołą praktyczną dla go­

spodyń” . Mogłoby to wprowadzić w błąd czytelnika, gdyż w żad­

nej mierze przyklasztorne krótkotrwałe kursy nie mogły się mie­

rzyć z późniejszymi szkołami gospodarstwa wiejskiego, które z czasem założono w Korczynie (1905), Przemyślu (1917), czy w St.

Ludan (1924). Wspomnieć jednak należy, że na te zajęcia prak­

tyczne, które później rozszerzono o wiadomości z warzywnictwa, chowu drobiu i bydła, a także z higieny ogólnej i pielęgnowania chorych 12, uczęszczały także dziewczęta z miasta 13.

W ten więc sposób przygotowywano dziewczęta w przytulisku do pełnienia obowiązków kwalifikowanej pracownicy domowej u .

Pobyt w przytulisku oddziaływał korzystnie na dziewczęta.

6 Instrukcja dla sióstr pracujących w przytulisku, s. 265.

7 Tam że, s. 267.

8 Tam że, s. 273.

9 Tamże.

10 W skazów ki, s. 226.

11 Kronika Zgrom . t. 1 s. 29.

12 Tamże.

13 Tamże,

14 Tam że, t. 1, 2 — sprawozdania roczne.

zwłaszcza gdy przebywały w nim czas dłuższy. Opuściwszy je, nie zrywały kontaktu z zakonnicami, przychodziły na niedzielne po­

południowe zebrania i brały nieraz udział w uroczystościach koś­

cielnych. Co więcej, .ośmielone serdecznością i bezpośredniością sióstr zwierzały im swoje troski i nadzieje, prosiły o radę, szuka­

ły opieki a nieraz ratunku15. Zdobyły zatem siostry całkowite zaufanie, a to bardzo ułatwiało im pracę wśród służących. Miały tym samym wgląd w warunki ich pracy, a zdarzały się nadużycia ze strony pracodawcy; wówczas siostry energicznie występowały w obronie pokrzywdzonej, żądały poprawy warunków i ewentual­

nie zmieniały jej miejsce pracy 16. Atmosfera krakowskiego przy­

tuliska wpływała również dodatnio nawet na słabe moralnie lub wykolejone jednostki. A wśród dziewcząt szukających pracy nie­

stety było takich dość dużo *7. Najczęściej przyczyną złego były ciężkie warunki materialne. Kiedy jednak znalazły się pod do­

brą opieką i miały perspektywę stałego zarobku, najczęściej wra­

cały na drogę uczciw ości18. Sercanki .miały tutaj szerokie pole do działania. Dzięki umiejętnemu kierownictwu na terenie samego Krakowa zgromadzenie pomagało rocznie setkom i tysiącom słu­

żących zgłaszających się do przytuliska. Kronika klasztorna notuje, że od 1 V 1894 do 1 VII 1896 roku przesunęło się przez przytulisko 117 służących. W następnych latach liczba osób poszukujących służby stale wzrastała, w roku 1909 np. zarejestrowano aż 7897 osób. Frekwencja nadal rosła, gdyż w r. 1913 — 8421 służących korzystało z usług zgromadzenia 19. Wybuch pierwszej w ojny świa­

towej przerwał na terenie Krakowa działalność sióstr sercanek w tym kierunku, głównie dlatego, że część klasztoru, w której mieściło się przytulisko zamieniono na szpital dla rannych żołnie­

rzy. Podjęto ją dopiero w r. 1923 po zlikwidowaniu lazaretu, w bar­

dzo skromnych rozmiarach, jak świadczą o tym kroniki20. Spadek liczby zarejestrowanych przez przytulisko pomocnic domowych w okresie 1923— 1939 w stosunku do okresu sprzed pierwszej wojny światowej tłumaczyć należy faktem, że z biegiem czasu powstały na terenie Krakowa inne instytucje opiekujące się służ­

bą domową, jak np. założony w r. 1919 oddział Związku Zawo­

dowego Pracowników Służby Domowej, państwowe i prywatne biura pośrednictwa pracy, a także organizacje katolickie np. Sto­

warzyszenie sług pod wezwaniem św. Zyty. Skąpe wzmianki

15 Zob. N ę d z a , jw . s. 304.

18 Relacje s. A . Rostkow skiej, która długie lata pracowała w p rzy ­ tulisku.

17 „Posłaniec Bractwa N. M aryi Panny Królow ej K orony Polskie]

(K raków ) 1893 nn.

18 Relacje s. Rostkow skiej.

1S K ronika Zgrom . t. 1, 2 — sprawozdania roczne.

20 Tam że, sprawozdania roczne za 1. 1923— 1939.

0 p rz y tu lis k u k ra k o w s k im w K ro n ic e Z g ro m a d z e n ia u p o w ażn iły n a s d o z w ró c e n ia się do ży ją c y c h jeszcze sió str, św ia d k ó w m in io ­ nej ep o k i, o bliższe szczegóły co do o k re s u od r. 1923 do w y b u c h u d ru g ie j w o jn y św ia to w e j. O tóż re la c je w sz y stk ic h n aszy ch ro z­

m ów czyń, a b y ło ich cztery , d o b ra n y c h p rz e z n as pod w zg lęd em w ie k u i f u n k c ji p e łn io n y c h naó w czas w k laszto rze, zg odne są m iędzy sobą w ty m , że p o p ierw szej w o jn ie św ia to w e j, rzeczy ­ w iście a g e n d y o k o ło tzw . p rz y tu lis k a i p o śre d n ic tw a p ra c y d la służących n ie o sią g n ę ły d a w n e g o poziom u. W p a m ię c i ty c h s ió s tr n ie zach o w ał się żad en szczegół, k tó ry b y m ógł w n ieść coś n o ­ w ego do n aszeg o p rz e d sta w ie n ia , p rz e trw a ło je d n a k u w sz y stk ic h n azw isk o s. A lo jzy R o stk o w sk iej (t 1950), zasłu żo n ej o p ie k u n k i pom ocnic dom ow ych.

B łogie s k u tk i d ziałaln o ści te j zak o n n icy odczuło tak że p r z y tu ­ lisk o lw ow skie, k tó re ja k o „D om o p iek i d la słu g im . św . J a d w ig i”

p o w stało w r . 1886 p o d p a tro n a te m B ra c tw a K ró lo w e j K o ro n y P o lsk iej. P rz e z p ie rw sz e dziesięć la t k ie ro w a ła n im osoba św iecka.

K ied y je d n a k do szerszy ch k ręg ó w sp o łeczeń stw a lw o w sk ieg o d o ­ ta r ła w iadom ość o d ziałaln o ści w ty m w ła ś n ie k ie ru n k u k ra k o w ­ sk ic h se rc a n e k , b ra c tw o zw ró ciło się do z g ro m ad zen ia z p ro śb ą, ab y objęło te n zak ład . S e rc a n k i za sta ły ta m ciężkie w a ru n k i lo k a ­ low e i sła b e w y p o sa ż e n ie z a k ła d u 21, co w d u ży m sto p n iu u t r u d ­ n iało n a le ż y ty rozw ój d om u o p iek i d la słu żący ch . D opiero w l a ­ ta c h 1902 d o 1911 pod e n e rg ic z n y m k ie ro w n ic tw e m s. A lo jzy R o stk o w sk iej, sio s try p rz e n io sły sw ą sied zib ę do p ięknego, o b ­ szern eg o k la s z to ru p rz y ul. S ie n ia w sk ie j i p rz e z n a cz y ły część b u ­ d y n k u d la z a k ła d u 22. W działaln o ści s w o je j sto so w ały sio s try p o d o b n ą m e to d ę p ra c y ja k w z a k ła d z ie k ra k o w sk im , o p ie ra n o się zresztą całk o w icie n a in s tr u k c ji z re d a g o w a n ej p rzez założyciela d la teg o k ie ru n k u p rac. F re k w e n c ja osób z g łaszający ch się do dom u o pieki, n ie o siąg n ęła n ig d y ty c h liczb sta ty sty c z n y c h co p rz y tu lis k o k r a k o w s k ie 23, ale też n ig d y n ie u le g ła p rz e rw ie n a ­ w e t w n a d w y ra z ciężk ich w a ru n k a c h o k re s u w o jen n eg o . L w o w ­ sk i dom o p iek i p o z o sta w ił po so b ie c h lu b n ą k a r tę p ó łw iek o w ej z gó rą p ra c y w śró d n iższy ch w a rs tw sp o łeczn y ch 2i.

R ów nie ożyw ioną d ziałaln o ść n a d p o lep szen iem doli pom ocnic d om ow ych ro z w ija ły se rc a n k i w Z ak o p an em , S tr y ju i K ielcach.

Z d aw ać b y się m ogło, że w y p e łn ia ją c w ie rn ie u sta w y założy­

ciela, zg ro m ad zen ie zw róci się z kolei do zbliżonej k a te g o rii p r a ­ cu jący ch kobiet, tj. do ro b o tn ic z a tru d n io n y c h po fa b ry k a c h 1 w a rs z ta ta c h w w ię k sz y c h m ia sta c h G alicji. T y m czasem w żró d

-21 Kronika domu lw ow skiego, s. 1—2.

22 N ę d z a , jw. s. 296.

23 Por. Kronika Zgrom. t. 1, 2 — sprawozdania roczne.

24 Kronika Zgrom. t. 2 s. 612.

łach, k tó ry m i d y sp o n u jem y , głu ch o p rzez p ie rw sz e dziesięciolecie 0 a k c ja c h se rc a n e k , m a ją c y c h n a celu p o p ra w ę doli ro b o tn ic, k tó re p o d o b n ie ja k p ra co w n ice dom ow e z a ra b ia ły licho i ja k k o lw ie k nie b y ły ta k „ p rz y p isa n e ” do p raco d aw cy , n iem n iej je d n a k n a r a ­ żone b y ły m oże w w yższym sto p n iu na w y zy sk i złe tra k to w a n ie ze s tro n y w łaścicieli fa b r y k i w a rsz ta tó w . T ru d n o d zisiaj do ciec, dlaczego zg ro m ad zen ie w p o c z ą tk a ch sw ego istn ie n ia nie o b jęło opieką te j k a te g o rii praco w n ic. D o p iero r. 1905 w p ro w a d z ił s e r ­ can k i n a a re n ę w a lk i n ie ty lk o o p o d n ie sie n ie m o ra ln e ro b o tn ic , ale ta k ż e u trz y m a n ie w śró d n ic h i u trw a le n ie d u ch a naro d o w eg o . M ow a t u o rzeszv n ie je d n o k ro tn ie m ło d o cian y ch ro b o tn ic polskich, k tó re opuściw szy ro d z in n e sio ła i m ałe m iasteczk a z n a la z ły p ra c ę n a obczy źn ie w fa b ry k a c h i in n y c h p rz e d się b io rstw a ch . J a k w ia ­ dom o pod k oniec X IX w. n a stą p iło zjaw isk o społeczne w zm ożo­

n e j e m ig ra c ji zaro b k o w ej, zw łaszcza z p rz e lu d n io n e j, a słab o u- p rz em y sło w io n ej ów czesnej G alicji. W ieś g a lic y jsk a w y sy ła ła ro k ­ ro czn ie n a d m ia r siły roboczej p rz e w a ż n ie do R zeszy N iem ieck iej, zw łaszcza do jej zachodnich w ysoko u p rz e m y sło w io n y ch p ro w in ­ cji. S ta ty s ty k i n ie zaw sze z sobą zgodne oceniają, że do w y b u c h u p ie rw sz e j w o jn y św iato w ej zn alazło z a tru d n ie n ie w W estfalii, Z a ­ g łęb iu R u h ry i A lzacji około 40-—50 000 ro b o tn ik ó w p o lsk ich . M ożna p rz y ją ć w p rzy b liżo n y m sz acu n k u , że do n ie m ieck iej n a ­ ów czas A lzacji los rzucił w ty m sam y m czasie około 2 000 ro b o tn ic z G alicji i z P oznańskiego.

S y tu a c ja , w ja k ie j zn a la z ły się ro b o tn ice p olskie z a tru d n io n e w p rz ę d z a ln i ju ty w B isc h w e ile r w A lzacji, do teg o s to p n ia p o ­ ru sz y ła k a p ła ń sk ie su m ien ie ta m te jsz e g o d u sz p asterza ks. A u g u sta S ch m id ta, że p o stan o w ił n ie z w le k a ją c sp ro w ad zić p o lsk ie zak o n ­ n ic e do p ra c y w śró d ty c h ro b o tn ic 2S. T ro sk a o zd ro w ie m o ra ln e sw y ch ow ieczek s k ie ro w a ła jego m y śl k u n ie d a w n o p o w sta łe j ro ­ d zin ie z a k o n n ej słu żeb n ic N ajśw . S e rc a Jezu so w eg o w K ra k o w ie , 1 sk ło n iła do n a w ią z a n ia k o re sp o n d e n c ji z założycielem . N ie b a ­ w em n a s tą p ił o so b isty k o n ta k t o b y d w u m ężów , w w y n ik u czego, po u p ły w ie n ie z b ę d n y c h n eg o c ja c ji d o jrz a ła d ecy zja d e leg o w an ia

S y tu a c ja , w ja k ie j zn a la z ły się ro b o tn ice p olskie z a tru d n io n e w p rz ę d z a ln i ju ty w B isc h w e ile r w A lzacji, do teg o s to p n ia p o ­ ru sz y ła k a p ła ń sk ie su m ien ie ta m te jsz e g o d u sz p asterza ks. A u g u sta S ch m id ta, że p o stan o w ił n ie z w le k a ją c sp ro w ad zić p o lsk ie zak o n ­ n ic e do p ra c y w śró d ty c h ro b o tn ic 2S. T ro sk a o zd ro w ie m o ra ln e sw y ch ow ieczek s k ie ro w a ła jego m y śl k u n ie d a w n o p o w sta łe j ro ­ d zin ie z a k o n n ej słu żeb n ic N ajśw . S e rc a Jezu so w eg o w K ra k o w ie , 1 sk ło n iła do n a w ią z a n ia k o re sp o n d e n c ji z założycielem . N ie b a ­ w em n a s tą p ił o so b isty k o n ta k t o b y d w u m ężów , w w y n ik u czego, po u p ły w ie n ie z b ę d n y c h n eg o c ja c ji d o jrz a ła d ecy zja d e leg o w an ia

Powiązane dokumenty