• Nie Znaleziono Wyników

Bilans strat, rabunków i zniszczeń

Podsumowując walki w Płocku szef sztabu Frontu Północnego płk SG Włodzimierz Zagórski w meldunku z 20 sierpnia napisał:

„o godzinie 11 dnia 19 bm. nieprzyjaciel został całkowicie wyparty. Wzięto około 100 jeńców z 54 bryg. Piech. i 15 dyw. Jazdy oraz zdobyto 9 km z amunicją. Piechota nasza w pościgu za nieprzyjacielem dotarła do linii Stróżewko – Trzepowo. Na szczególne wyróżnienie zasługują dow.

przyczółka mostowego mjr Mościcki [...], jak też i ludność cywilna, która z całym poświęceniem w ciągu nocy i dnia brała udział w walkach ulicznych, ponosząc znaczne straty. Straty własne wynoszą około 200 rannych i 70 zabitych oraz około 500 dostało się do niewoli. Stracono również 2 karabiny masz. Stwierdzono po odwrocie bolszewików nieludzkie znęcanie się nad jeńcami i ludnością cywilną, a zwłaszcza kobietami, których zgwałcono w mieście kilkanaście (z nich 4 sanitariuszki)”383.

W rzeczywistości straty polskie były znacznie większe. Zginęło ok. 300 obrońców i kilka osób spośród ludności cywilnej. Rannych miało być ok. 300-400, a wziętych do niewoli i uprowadzonych ponad 300.

Po stronie bolszewickiej było ok. 40 zabitych384.

383 Wybór dokumentów do bitwy warszawskiej. Działania 13-21.08.1920 r., cz. II, oprac.

M. Tarczyński, dok. nr 76 – meldunek sytuacyjny dowództwa Frontu Północnego z 20 sierpnia 1920 r., „WPH”, 1991, nr 2, s. 126; zob. też – dok. nr 95 – komunikat operacyjny Naczelnego Dowództwa z 20 sierpnia 1920 r., ibidem, s. 142.

384 CAW, Oddział I ND, sygn. I.301.7.103 – sprawozdanie kpt. Br. Regulskiego dla Oddziału I ND z 23 sierpnia 1920 r.; Głos Mazow.” 1934, nr 128 z 7 czerwca, s. 1;

Po ustąpieniu bolszewików w mieście zapanowała powszechna radość, tak opisywana przez M. Macieszynę w liście do męża: „Naraz usłyszeliśmy głosy kobiece i dziecięce. Wyglądam ... Na rogu „Zgody”

nasi! Wybiegliśmy przed dom, niosąc dla żołnierzy co było z jedzenia.

Pozostali również. Płaczemy z radości. Nie wiemy co robić z radości i ze szczęścia. Każdy coś opowiada, nikt nie słucha, żołnierze dobrodusznie na nas patrzą. Straszna noc przeszła. Wszyscy wyglądają brudni z zapadłymi oczami i potarganymi głowami. Bolszewicy poszli. - Wygnali ich podhalańcy – to nasze chłopy, piją kozie mleko – powiadają żołnierze”.

Jak wspominał Henryk Wardęski, który wraz z wojewodą i komendantem wojewódzkim Straży Obywatelskiej dotarł do miasta bezpośrednio po ustąpieniu nieprzyjaciela „Smutny widok przedstawiało miasto. Wszędzie w murach nadbrzeżnych domów uwięzły roje kul, na ulicach grubo leżało szkło z potłuczonych okien; drzwi i okna sklepów i magazynów rozbite, wszędzie widać było ślady rabunku i zniszczenia.

Na ulicach leżały trupy bolszewickie i naszych bohaterów, trupy koni, połamane wozy, porozrzucane skrzynie z amunicją i bronią.

Z piwnic i różnych kryjówek powychodzili ludzie, ujrzawszy polskich żołnierzy. Na twarzach ich ślady przerażenia malowały się przejrzyście, szczególniej u kobiet.

Ci ludzie, którzy jeszcze niedawno byli obojętni dla naszych bosych i obdartych żołnierzyków, teraz rzucali im się na szyję, dzielili się ostatnim kawałkiem chleba. Kobiety i mężczyźni szlochali głośno, nie mogąc powstrzymać wzruszenia po tej okropnej nocy”385.

Jednak nie wszystkim dane było się cieszyć tego dnia. Ucieczka żołnierzy bolszewickich zaczęła ukazywać bezmiar ludzkich tragedii i nieszczęść: „W te okrzyki radości wpada straszny jęk i płacz. – pisała M. Macieszyna do męża – Idzie szereg dziewcząt łamiąc ręce, rycząc.

- Co wy? – O, Boże! Schowałyśmy się na Zduńskiej do piwnicy. Co jedni wyszli, to drudzy wchodzili! O, Jezu! Co chcieli, to robili z nami. Małe dziewczynki, stare kobiety, wszystkie nas, wszystkie męczyli.- Dziewczęta były czerwono-sine, oczy miały na wierzchu, ubranie porozrywane.

Zrozumieliśmy. Wracały ich całe szeregi, zawodząc i łkając”386.

„Dziennik Płocki” 1934, nr 129 z 8 czerwca, s. 4; A.J. Nowowiejski, op. cit., s. 171;

Z. Bohusz-Szyszko, op. cit., s. 125; T. Chrostowski, Obrona Płocka 1920, Płock 1990, s. 33-34; J. Szczepański, Wojna 1920..., s. 291; R. Juszkiewicz, Działania militarne ..., s. 307; J. Odziemkowski, Leksykon wojny polsko-rosyjskiej..., s. 321;

385 H. Wardęski, op. cit., s. 324-325.

386 Obrona Płocka ... w listach M.Macieszyny, cz. I, s. 37.

Świadkiem podobnych scen już wcześniej była Gacparska z ul. Kolegialnej: „Gdy się już ściemniło [18 sierpnia], przybyły z Pensji Udziałowej do naszego mieszkania do oficyny panny i panienki, które pracowały w szwalni, gospodzie i miały zajęcia dla żołnierzy. […]

Nie mówię o tym, ich się nie pytało, co się działo na Pensji Udziałowej.

Ale panie i panienki przedstawiały obraz bezgranicznej rozpaczy.

Mdlały, płakały, spazmowały. Pani [Teodozja] Kostrzewiła uspokajała je i pocieszała. Swoim obejściem kojąco na nie oddziaływała i skłoniła do wspólnej modlitwy, co je w tej strasznej niedoli pokrzepiło”387.

Ponieważ w płockich szpitalach brakowało miejsc, rannych ewakuowano przez Gostynin do Kutna. Pierwszych lekko rannych z Płocka przywieziono tu już w nocy 16/17 sierpnia. Kilku obrońców Płocka zmarło w Gostyninie, gdzie w Gimnazjum Żeńskim zorganizowany był szpital dla ciężko rannych, których nie można było wieźć dalej. Zmarł tam m.in. ochotnik, warszawski harcerz 18-letni Antoni Łukaszewski.

W Kutnie 6 września 1920 r. zmarł pochodzący z Podlasia plut. żand. Piotr Słyszko. Prawdopodobnie rannych wieziono też dalej – do Aleksandrowa Kujawskiego, gdzie znajdował się duży szpital wojskowy 388.

W prasie pojawiły się ogłoszenia rodzin poszukujących swoich bliskich zaginionych w trakcie walk. Czasami, jak w przypadku 14-letniego J. Kaczmarskiego kończyło się to szczęśliwie, jednak częściej okazywało się, że poszukiwany nie żyje. Już dwa dni po ucieczce bolszewików odbyły się zbiorowe pogrzeby zabitych i pomordowanych, których uroczyście pochowano na cmentarzu garnizonowym i w tzw.

Bratniej Mogile na polu Władysława i Marii Robakiewiczów na północnych krańcach miasta. Część zabitych pochowano także na cmentarzu rzymsko-katolickim w Płocku oraz w Trzepowie i na Radziwiu. Tylko nieliczni mieli imienne groby389.

Dla dokładniejszego zbadania i określenia ilości gwałtów bolszewickich na ludności cywilnej powołana została specjalna komisja,

387 Żołnierze sowieccy w Płocku…, relacja Gacparskiej, s. 118.

388 E. Walczak, op. cit., s. 371; J. Saramonowicz, Życie społeczno-polityczne Kutna 1918-1939, w: Kutno poprzez wieki, t. I, do 1939 r., pod red. J. Szymczaka, Kutno – Łódź 2011, s. 517;

T. Chrostowski, Uzupełnienie listy poległych obrońców Płocka, „Not. Pł.” 1994, nr 4, s. 22-23; G. Gołębiewski, Lista poległych w obronie Płocka 18-19 sierpnia 1920 r.

oraz zmarłych z ran w późniejszym czasie, „Not. Pł.” 2013, nr 3, s. 28, 32-34.

389 M. Macieszyna, A. Maciesza, Przewodnik po Płocku, Płock 1922, s. 30; T. Chrostowski, Obrona Płocka 1920, Płock 1990, s. 33-36; Ks. M.M. Grzybowski, Wojna polsko-rosyjska 1920 r. ..., s. 44, 74-75.

w skład której weszli m.in. starosta Franciszek K. Morawski, posłowie Karol Mierzejewski i Antoni Zaleski. Zeznania przed komisją były obowiązkowe i za niestawienie się groziły sankcje karne. Poza prokuraturą płocką podobne zeznania zbierała ekspozytura Oddziału II (wywiadowczego) Dowództwa Okręgu Generalnego w Warszawie390.

Korespondent dziennika „Naród”, który odwiedził miasto po zakoń- czeniu walk relacjonował: „Po odejściu bolszewików Płock przedstawia rozpaczliwy widok. Druty telefoniczne i oświetleniowe pozrywane, wierzchołki drzew pościnane kulami. W ścianach domów setki znaków od kul karabinowych, szyby pobite i w kilku miejscach powyrywany bruk od granatów391. Bolszewicy pytali się o bogatych, ale mordowali biednych.

U jednego z obywateli zobaczyli złote zęby i zamordowali go, aby je wyjąć.

Podczas 10-dniowej gospodarki w Płockiem kierowali się bolszewicy czterema hasłami – domagali się wszędzie złota, pieniędzy, wódki i dziewcząt. Ponadto rabowali bezwzględnie konie, wozy, ubrania, bieliznę, buty. Według pobieżnego zestawienia zabrali w powiecie płockim 4 tys.

koni, 1 tys. szt. bydła, 1 tys. szt. trzody chlewnej, 1,5 tys. wozów, 3 tys.

kompletów uprzęży, około 10 tys. cetnarów metrycznych zboża [...]”392. W wyniku walk i grabieży poszkodowanych zostało około 800 rodzin, z których 20% wymagało choć doraźnej pomocy finansowej i materialnej. Łączne straty mieszkańców komisja wyceniła na 16 168 822 marki polskie, 19 743 ruble i 200 dolarów USA. Do tego dochodziły podane już straty Magistratu. Wydaje się, że są to dane zaniżone, ponieważ jeszcze do końca grudnia 1920 r. komisja miejska dokonywała oględzin uszkodzonych budynków i wyceniała koszt prac remontowych.

Np. w fabryce Marguliesa wybitych było ponad 300 szyb, w II Gimnazjum naliczono potłuczonych szyb 494 za 52 tys. mk, poza tym od pocisków armatnich i karabinowych potrzaskane były dachówki, zniszczone ściany zewnętrzne. Łączny koszt remontu II Gimnazjum oszacowano na 82 500 marek polskich. Największe straty i zniszczenia, będące wynikiem toczonych walk odnotowano w rejonie ulic: Kościuszki, Kolegialnej, Więziennej, Grodzkiej, Warszawskiej, Misjonarskiej, Płońskiej i Teatralnej. Łączna wartość strat budowlanych według wykazu

390 APP, akta m. Płocka, sygn. 22 513, obwieszczenie Magistratu z 24 sierpnia 1920 r.;

„Kur. Pł.”, nr 199 z 25 sierpnia 1920, s. 2; nr 202 z 28 sierpnia 1920, s. 4.

391 Podobny obraz miasta przekazała Halina Rutska w liście do Hieronima i Marii Bronisławy Kondratowiczów. Zob. – E. Horodyska-Gizińska, op. cit., s. 27.

392 Cyt. za – G. Łukomski, B. Polak, M. Wrzosek, op. cit., s. 132-133. Oczywiście, podane liczby strat trudno dziś zweryfikować.

budowniczego miasta A.Wysockiego wynosiła 1 335 907 mk pl. Gwoli prawdy trzeba dodać, że pewne straty i zniszczenia, np. w żydowskim Gimnazjum Humanistycznym, czy w lokalu Towarzystwa Wioślarskiego były także wynikiem kwaterowania oddziałów polskich393.

Także sprawcami rabunków byli nie tylko żołnierze bolszewiccy.

W czasie kiedy część ludności miasta wspierała walczących żołnierzy i uczestniczyła w walkach, inni - wykorzystując zamieszanie - przystąpili do plądrowania opuszczonych domów i grabieży majątku publicznego.

Z goryczą pisał o tym dziennikarz „Kuriera Płockiego”: „I widziano kobiety, jak chyłkiem z tłomoczkami, pełnymi cudzego dobra, spieszyły pod własne dachy; widziano jak inne i inni, korzystając z nieobecności dozorców, wynosili mąkę z młynów miejskich, jak rozbierali drzewo nad Wisłą i wynosili rozmaite rzeczy z magazynów rządowych, tam się znajdujących. Nie bez bólu też i wstrętu wspomnieć tu musimy o tych podłych jednostkach bez sumienia, co najuboższych z ubogich – Stanisławówkę kradły, zabierając kapustę, groch, marchew itp. produkty.

Mówią też po mieście, że wiele z tych rzeczy porabowanych przez bolszewików, znajduje się w mieście… Hańba im! Męty istne, męty okropne! Kiedy to wszystko sobie uprzytomnimy, trwoga nas bierze…

Dokąd żeśmy to zaszli?”394.

Potwierdzono zwłaszcza fakty uczestnictwa mieszkańców miasta w rabunkach majątku miejskiego – zwłaszcza kaszy, mąki i zboża z młyna miejskiego. W związku z tym Magistrat zwrócił się do komendanta policji w Płocku Z.Tołpyho o przeprowadzenie śledztwa. W raporcie z dochodzenia przeprowadzonego przez wywiadowcę policyjnego Władysława Karczewskiego czytamy, że po rozpoczęciu śledztwa przez policję ludność sama poprzynosiła skradzioną żywność. Należy wątpić, że odzyskano wszystko. Tak jak – mimo sprawdzenia paserów i złodziei - nie udało się zlokalizować skradzionej maszyny do pisania i mikroskopu, więc W.Karczewski sugerował, że musieli to ukraść bolszewicy395.

393 APP, akta m. Płocka, sygn. 25 705 – straty wojenne 1920 r., k. 211-214; 24 727 - protokoły oględzin nieruchomości prywatnych w związku z najściem bolszewików;

protokół z 30 sierpnia 1920 r.; Krzywdy wyrządzone przez bolszewików..., „Kur. Pł.”, nr 219 z 17 września 1920, s. 1, nr 220 z 18 września 1920, s. 3.

394 Męty, „Kur. Pł.”, nr 205 z 31 sierpnia, s. 1. Zob. też: Halnicz., W rocznicę „Cudu nad Wisłą”, „Dziennik Płocki”, nr 183 z 14 sierpnia 1920 r., s. 2-3.

395 APP, akta m. Płocka, sygn. 22 513 – pismo prezydenta Płocka A. Michalskiego z 25 sierpnia 1920 r. do kmdta policji w Płocku, pismo kierownika Urzędu Śledczego z 9 października 1920 r. z załączonymi wynikami dochodzenia.

Jednak sytuacja daleka była od normy. Jeszcze 21 sierpnia komendantka Służby Narodowej Kobiet Polskich Marcelina Rościszewska w pilnym meldunku zawiadamiała płocką komendę Straży Obywatelskiej, że „tłum grabi rzeczy wojskowe zdatne do użytku z koszar artyl.[aryjskich]

za szpitalem Św. Trójcy.

Prosimy natychmiast wysłać wartę z dwóch ludzi – po południu rzeczy będą zabrane przez Sł.N.K.P.”396. Z obawy przed kradzieżami M. Rościszewska wnioskowała też o codzienne wystawianie w koszarach przy ul. Warszawskiej posterunku na noc397.

2. Wzrost nastrojów antyżydowskich i ich tragiczne konsekwencje