• Nie Znaleziono Wyników

BRUDNE (TYSIĄCE ZDJĘĆ, KTÓRYCH SIĘ NIE KASUJE, ALE TEŻ NIE

W dokumencie MŁODZI I MEDIA (Stron 95-99)

OGLĄDA – W FOLDERACH POZOSTAJĄ NAWET NIEPOODWRACANE KADRY). GDY TRAFIAJĄ DO SIECI, ICH STATUS ULEGA ZMIANIE. KAŻDY Z AUTORÓW KATEGORYZUJE JE NA WŁASNY UŻYTEK, I WŁAŚNIE TA KATEGORYZACJA WYZNACZA KANAŁ DYSTRYBUCJI. NAWET ZDJĘCIA ANALOGOWE FUNKCJONUJĄ W EFEKCIE JAKO CYFROWE

zachwytów nad fotografi ami w profi lach naszych współpracowników pojawiają się też wymiany zdań na temat użytego obiektywu, oświetlenia czy kompozycji kadru. Taka dyskusja, nawet jeśli krytyczna, może być cenna. Krzysiek z Ziemielina tak opowiada o emocjach związanych z wystawia-niem swoich zdjęć na widok publiczny: Sprawdzam po kilkanaście razy, czy ktoś dodał komentarz do mojego nowo zamieszczonego zdjęcia. Alek dys-tansuje się od takiego podejścia, choć przyznaje, że zdarzają się sytuacje, w których warto poświęcić czas na czytanie komentarzy: Czasami coś jakiś dureń mi fajnie napisze na forum [mojego profi lu na Digarcie] czy coś, to wtedy nie szkoda czasu.

Zdjęcie na Digarcie spełnia więc wszystkie funkcje, jakie może pełnić w innych kontekstach – komunikatu, ekspresji, performatywu – ale tu poszerzone jest z defi nicji o funkcję autoedukacyjną. Choć merytoryczne komentarze nie stanowią dominującej części komunikacji w serwisie, z czego sami użytkownicy doskonale zdają sobie sprawę, to jednak znaczenie Digartu jako miejsca zdobywania wiedzy i źródła inspiracji trudno zanegować. Tak opowiada o tym Danek: Koleżanka powiedziała „wejdź tu i zobacz, jak inni robią zdjęcia, można dużo rzeczy podpatrzeć”, i faktycznie, to jest bardzo cenne, bo widzisz, jaką inni mają perspektywę. To jest podpatrywanie innych i czasem robienie plagiatów z Digarta. Miałem pomysł na zdjęcie, ale nie wyszło mi, jak chciałem, i wtedy patrzę, jak inni to robią. Podpatrzę pomysł, znajdę miejsce, zrobię zdjęcie. To jest trochę tak, że jakiś koleś zrobił zdjęcie w ten sposób, więc ja zrobię moje zdjęcie jego pomysłem. I wyszło nawet fajnie. A jak coś zainteresuje bardziej, to zawsze można dopytać, najlepiej załączając do razu „głaska”.

Możesz pytać, ja często pytam przy konkretnym zdjęciu – pisze się wtedy, że „super zdjęcie” i „jak je zrobiłeś?”,

„jakim obiektywem?” itd. Sam zresztą też dostaje niekiedy pytania: Odpowiadam, bo mnie to jara, to, że ktoś się interesuje, to znaczy, że mi wyszło. Podpowiedzi osób doświadczonych, dają dobre rady i mówią, jak by było lepiej ich zdaniem. Czasem to zresztą nieważne jak, sama krytyka jest ważna, ja na początku się wkurzałem na to, bo mówili „fajne, ale nieostre, brak tematu, zamazane, bez klimatu”. 

Zapośredniczane przez Digart działania naszych współpracowników – jak w przypadku Danka – można rozumieć jako wykorzystujące nowe media w kształtowaniu wspólnoty praktyki (Wenger, 1998). Poprzez Digart nasi współpracownicy tworzą „grupę ludzi dzielących zainteresowania lub pasje związane z czymś, czym się zajmują, i na drodze regularnych interakcji uczą się, jak robić to lepiej” (Wenger, 2006). (Co ważne, we wspólnotach praktyki uczenie się może, ale wcale nie musi być podstawowym celem interakcji z innymi jej członkami). Digart zapewnia swej wspólnocie praktyków architekturę komunikacyjną, która pozwala dawać informację zwrotną, dostawać informację zwrotną i widzieć recenzje, które dostali inni. Praktyki pokazywania sobie zdjęć i komentowania ich składają się na proces wspólnego uczenia się w sieciowym środowisku. Maga: Dużo też przez Digarta się nauczyłam, z recenzji, z takich głupich komentarzy i też cały czas bewu, bewu, co to jest to bewu? no black and white. [Na Digarcie] to się widzi po tych słupkach, jak ktoś ma wszystkie te słupki po 90%, to wiadomo, że to są dobre zdjęcia, to się patrzy, co tam jest, po ocenach się można nauczyć. Maga na Digarcie obserwuje około czterdziestu znajomych i obcych, których zdjęcia jej się szczególnie podobają.

W czasach przed siecią osoby takie jak Maga czy Danek łatwo było nazwać samoukami. (Dużo chodziłam na sesje różne [...] nasłuchałam się i co to jest kadr, co to jest przesłona, przez takie rozmowy dowiedziałam się, co to jest dobre zdjęcie – mówi Maga, która nigdy nie chodziła na żaden kurs fotografi i). Ale obecność Magi czy

POWIEDZIAŁA „WEJDŹ I ZOBACZ, JAK INNI ROBIĄ ZDJĘCIA, MOŻNA DUŻO PODPATRZEĆ”, TO JEST BARDZO CENNE. TO PODPATRYWANIE INNYCH I CZASEM ROBIENIE PLAGIATÓW Z DIGARTA. MIAŁEM POMYSŁ NA ZDJĘCIE, ALE NIE WYSZŁO MI, JAK CHCIAŁEM, I WTEDY PATRZĘ, JAK INNI TO ROBIĄ.

PODPATRZĘ POMYSŁ, ZNAJDĘ MIEJSCE, ZROBIĘ ZDJĘCIE

97 ZAJAWKI. MIEĆ PASJĘ W DOBIE SIECI

Danka na Digarcie sprawia, że ” w „samo-uk” staje się problematyczne. Zapośredniczane przez Digart nieinstytucjonalne i ahierarchiczne praktyki związane ze smakiem estetycznym, z wiedzą i umiejętnościami mogą się wydawać dalekie od tradycyjnego modelu szkoły artystycznej, ale warto też rozpoznać w nich zasadę działania pra-cowni, gdzie grupa osób pracuje razem, obserwuje swoje postępy i daje sobie nawza-jem informację zwrotną oraz korzysta z narzędzi i kapitału wiedzy, które poza pracownią trudno znaleźć. Uczenie się we wspólnotach praktyki, jak podkreśla Etienne Wenger, znacząco różni się od uczenia się w in-stytucjach: trudno wyabstrahować tu jednostkę z sieci współzależności, trudno określić początek i koniec „nauki”. Nie jest to też „nauczanie” – tu nikt nikogo nie uczy, chociaż wszyscy razem się uczą.

Wreszcie takiego uczenia się nie da się łatwo oddzielić od innych aktywności: bycie na Digarcie jest jednocześnie uczeniem się, prezentacją swojej twórczości, rozrywką i praktyką towarzyską wiążącą online i offl ine w przestrzeń przeżywaną jako jedna, autentyczna przestrzeń, gdzie ma się zajawkę.

„SAMO-” W „SAMOUK” STAJE SIĘ

PROBLEMATYCZNE. ZAPOŚREDNICZANE PRZEZ DIGART NIEINSTYTUCJONALNE I AHIERARCHICZNE PRAKTYKI ZWIĄZANE ZE SMAKIEM ESTETYCZNYM, Z WIEDZĄ I UMIEJĘTNOŚCIAMI MOGĄ SIĘ

WYDAWAĆ DALEKIE OD TRADYCYJNEGO MODELU SZKOŁY ARTYSTYCZNEJ, ALE WARTO TEŻ ROZPOZNAĆ W NICH ZASADĘ DZIAŁANIA PRACOWNI, GDZIE GRUPA OSÓB PRACUJE RAZEM, OBSERWUJE SWOJE POSTĘPY I DAJE SOBIE NAWZAJEM INFORMACJĘ ZWROTNĄ ORAZ KORZYSTA Z NARZĘDZI I KAPITAŁU WIEDZY, KTÓRE POZA PRACOWNIĄ TRUDNO ZNALEŹĆ

Krzysiek robi dużo zdjęć; chce w przyszłości zarabiać na fotografi i.

Lubi się wygłupiać – słynie ze zdjęć w różnych miejscach i sytuacjach, w których zdejmuje spodnie pokazując gołą pupę. Krzysiek ma osiem różnych kont na Digarcie. Na jednym ma stonowane, czarno-białe zdjęcia – krajobrazy, pustkowia. Kiedy rodzina chce, żeby pokazał swoje prace, pokazuje im właśnie ten zestaw. Na drugim koncie publikuje te same zdjęcia, które pojawiają sie na jego blogu. Na trzecim umieszcza zdjęcia gołych pośladków – to z tych fot słynie wśród przyjaciół. Czwarte konto to zdjęcia psów i ich właścicieli (na ten projekt ma osobnego bloga).

Na piątym są zdjęcia, z którymi się najbardziej identyfi kuje i które określa jako moje-moje. To konto, jako jedyne, jest podpisane imieniem i nazwiskiem. Wrzuca tam zdjęcia studyjne, pomysły, które chce rozwijać analogiem. Są jeszcze konta, które służą do eksperymentowania i badania granic, do jakich można się na Digarcie posunąć – tam wrzuca najbardziej prowokacyjne lub celowo bardzo złe kadry. Jedno z nich zostało ostatnio zablokowane.

99 ZAJAWKI. MIEĆ PASJĘ W DOBIE SIECI

W dokumencie MŁODZI I MEDIA (Stron 95-99)