• Nie Znaleziono Wyników

Burlikowski B.: Pokłosie dyskusji o humanizmie socjalistycznym

W dokumencie gospodarka społeczeństwo nauka (Stron 23-35)

21 sne „rozwinięcie tez …” dokonane przez W. Wudla było

wbrew intencjom autora akcentującego „sens dyskusji o humanizmie socjalistycznym”14, chociaż nie można znaleźć śladów jego sprzeciwu w 1948 r., ani do ówcze-snego rozumienia „humanistycznej realizacji humani-stycznej treści socjalizmu”. Zwracam na to uwagę, po-nieważ A. Schaff w podsumowaniu „pierwszego etapu dyskusji” bardzo słusznie podkreślał – usprawiedliwia-jąc „ostry i dosadny ton dyskusji” – „…, że idzie tu nie o dyskusję seminaryjną, akademicką, lecz o problemy związane tysiącami nici z praktyką i posiadające na-tychmiastowy – i to nieraz nader ujemny – wydźwięk polityczny. Dlatego właśnie w tej dziedzinie nie wolno bezkarnie eksperymentować licząc na «tolerancję»”15. Postulat natychmiastowej korektury błędu i nietoleran-cji dla „eksperymentowania” odnosił się jednak przede wszystkim do poglądów kwalifikowanych jako rewizjo-nistyczne. Wówczas nie zdawano sobie sprawy z tego, że równie niebezpieczne dla praktyki są poglądy dog-matyczno–sekciarskie, że niejednoznaczny stosunek do nich – niebezpieczeństwo z ich strony dla praktyki jesz-cze bardziej wzmaga. W podsumowaniu dyskusji o hu-manizmie socjalistycznym A. Schaffa dwoisty stosunek do dewiacji rewizjonistycznych i sekciarsko–dogma-tycznych jest nader widoczny. Poglądy zakwalifikowane jako rewizjonistyczne są nie tylko błędne, ale i szkodli-we podczas gdy poglądy ewidentnie sekciarsko–dogma-tyczne są jedynie błędne. Konkretniej rzecz ujmując J.

Strzelecki w przekonaniu A. Schaffa nie tylko błądził ale i szkodził – pisząc „O humanizmie socjalistycznym”, na-tomiast W. Wudel twierdząc, że „humanizm nie stanowi najgłębszej istoty socjalizmu” itp. jedynie się mylił (ale nie szkodził). Nie należy się tedy dziwić, że co, którzy w podsumowaniu A. Schaffa tylko się „mylili”, tylko „nie mieli racji” itp. pojawią się później jako „… humaniści marksistowscy” i dokonają jednoznacznie negatywnej oceny działalności teoretycznej „tzn. «humanistów» – rewizjonistów” – to znaczy działalności teoretycznej nie tylko J. Strzeleckiego, ale również i J. Hochfelda oraz J.

Topińskiego16. A więc również i tych, których A. Schaff

14 A. Schaff nie zgadzał się z W. Wudlem w 1947 r. nie przyznawał mu racji, ponieważ uważał, że jego poglądy są błędne. Por. A. Schaff, Sens dyskusji o humanizmie socjalistycznym (I), „Kuźnica” 1947, nr 33, s. 4.

15 Tamże, s. 4.

16 Myślę przede wszystkim o krytyce W. Wudla przeprowadzonej na głośnym posiedzeniu Rady Naczelnej PPS 18–22 września 1948 r., na którym zarzucał J. Hochfeldowi, że wspierał J. Strzeleckiego i J.

Topińskiego, „… którzy – jego zdaniem – uprawiali swego czasu w bardziej wyraźniej postaci partyzantkę antymarksistowską”; „… że wrócił do kraju z gotową teorią syntezy” o wyraźnie reformistycz-nym charakterze” że państwu ludowemu jeszcze nieokrzepłemu, które należało umacniać „… już stawiał zagadnienie osłabienia tego państwa, rozluźnienia jego władzy na rzecz jakichś abstrak cyj-nych wolności obywatelskich”, itp., itd. Patrz wystąpienie W. Wudla

„Przegląd Socjalistyczny” 1948, nr 9–12, s. 59–62.

nie kwalifikował – tak jak J. Strzeleckiego – „jako szko-dliwych, rozbijających ruch rewizjonistów”. Wszak z J.

Hochfeldem i T. Topińskim prowadził – jak sam stwier-dzał – „zbliżającą ideologicznie dyskusję”. W. Wudel mógł już w rok później bez żadnych zahamowań pisać:

„My, humaniści marksistowscy zmierzając do społe-czeństwa bezklasowego, które będzie wspaniałym urze-czywistnieniem idei humanizmu, rozumiemy, że droga do tego społeczeństwa bezklasowego prowadzi poprzez ostrą walkę klasową, poprzez wzmacnianie państwa lu-dowego i socjalistycznego, poprzez jego nieraz bolesne interwencje. Tymczasem tzw. «humaniści» – rewizjoni-ści dążyli do osłabienia ludowej demokracji”17.

Drugiego etapu dyskusji nie było również i dlatego, że „wykruszono” czy też – jak kto woli – „skruszono”

wszystkich adwersarzy A. Schaffa wymienionych z na-zwiska w jego artykule: „Sens dyskusji o humanizmie socjalistycznym”, z którymi mógłby kontynuować dys-kusję na wyższym etapie. Nie podejmuję się odpowie-dzieć na pytanie: czy i w jakim stopniu autor wspomnia-nego wyżej artykułu był w tym zainteresowany18. Sądzę

17 Tamże, s. 61. Autor wystąpienia, które tu cytuję nie wyjaśniał jakie konkretne „bolesne interwencje państwa ludowego i socjalistycz-nego” miał na myśli. Jednakże sam fakt konstatacji „bolesnych inter-wencji państwa” stanowił wystarczającą podstawę, aby rozważać możliwość ich eliminacji. Mówiąc inaczej – uprawniał rozważania J.

Strzeleckiego, P. Konrada, J. Hochfelda, J. Topińskiego i innych nad kwestami instytucjonalnych zabezpieczeń praw człowieka. Reflek-sja tego rodzaju nie mogła być i nie była sprzeczna z marksizmem.

18 Można natomiast wykazać, że specyficzne „zainteresowanie” roz-wojem dyskusji o humanizmie socjalistycznym przejawiał W. Wu-del. Nie mógł on bowiem darować J. Hochfeldowi artykułu pt.

„Nieuctwo i nieprzyzwoitość”, w którym została oceniona i upo-wszechniona w „Przeglądzie Socjalistycznym” wyjątkowo negatyw-na opinia nie tylko o wartości merytorycznej artykułu „zrewidowani rewizjoniści” (Por. przypis 185 na str. 177–178), lecz także ocena postawy moralno–politycznej W. Wudla i zespołu redagującego

„Lewy Tor”. „… przypadkowość w redagowaniu i w koncepcji dzi-siejszego «Lewego Toru» wyzyskiwana jest przez nieprzypadkowy zespół ludzi uderzonych w Partii za brak dyscypliny, eliminowanych przez życie samo z powodu niskiego poziomu i brak kwalifikacji in-telektualnych do współkierowania wielką odpowiedzialną Partią, a usiłujących do klikowych ambicji dorabiać po partacku pseudo-ideologiczne ubranko z nader lichego materiału”. W przypisie J.

Hochfeld wyjaśniał, że jego ocena nie odnosi się do wszystkich artykułów w „Lewym Torze”: „Mam oczywiście na myśli tylko nie-które artykuły, będące próbą koncentrycznego ataku «ideologicz-nego» bankrutów politycznych, nie mieszczących się ani w PPR ani w ramach dyscypliny organizacyjnej PPS”. W artykule J. Hochfeld wymieniał nazwiska autorów tych artykułów. („Przegląd Socjali-styczny” 1947, nr 4–5, s. 57–58). Po takiej ocenie Redakcja „Lewego Toru” opublikowała tylko artykuł Pawła Hoffmana pt. „O humani-zmie socjalistycznym” z następującym zakończeniem: „Lewy Tor”

w szeregu artykułów wypowiedział się w sprawie prób lansowania w Polsce tzw. humanizmu socjalistycznego i rewizji marksizmu w ogóle. Na nasze wypowiedzi odezwał się niewłaściwą wzmianką w „Przeglądzie Socjalistycznym” tow. Hochfeld. Uważając udziele-nie odpowiedzi na jego wzmiankę, ze względu na jej ton, za zby-teczne, publikujemy w obecnym numerze artykuł tow. Hoffmana, oświetlający z marksistowskiego punktu widzenia zagadnienia

hu-jednak, że powinienem w tym miejscu przywołać jesz-cze raz znamienne dla tego autora stwierdzenie („zro-bi” ono zresztą z czasem nie byle jaką „karierę”): „nie wnikam w tej chwili w to, co tow. S. subiektywnie chciał powiedzieć (…), lecz idzie mi o to jak go zrozumiano”19. Wprowadziłem sprawę wykorzystywania „podsumowa-nia” dyskusji o humanizmie przez W. Wudla z pewnym wyprzedzeniem, aby ostrzej zarysować niedostrzegane wówczas niebezpieczeństwo ze strony sekciarsko – dog-matycznej w nurcie marksistowskim, który stawał się obiektywnie coraz bardziej dominujący a tym samym i obiektywnie destrukcyjny dla marksizmu, niezależnie od subiektywnych intencji niektórych marksistów. Tych w szczególności, których zdanie (z różnych względów) było znaczące. Przyjrzyjmy się tej kwestii z bliska. Otóż A. Schaff oceniając toczącą się dyskusję o humanizmie socjalistycznym z punktu widzenia jej rezultatów słusz-nie stwierdzał, że rozbija ona mit o rzekomej sprzecz-ności istniejącej między marksizmem a humanizmem.

Wykazała ona, „że humanizm socjalistyczny jest impli-cite zawarty w socjalizmie naukowym i, że poza nim jest fikcją…,że humanizm socjalistyczny nie dzieli lecz łączy ruch robotniczy. A wówczas okazuje się jasno – dodawał cytowany autor, że linia podziału przebiega nie między PPR–rem – marksistą a PPS–sem humanistą20, lecz mię-dzy zorganizowanym opartym o ideologię marksistow-ską ruchem robotniczym, a tymi, którzy – niezależnie od swych subiektywnych zamiarów – prowadzą do roz-bicia tego ruchu”21. Stąd też powtarzał A. Schaff –

„usta-manizmu”. „Lewy Tor” 1947, nr 4, s. 15. W roku 1948 W. Wudel mógł stwierdzić: „W okresie zaostrzonej walki z rewizjonizmem … kiedy dla jako tako zorientowanego działacza był jasny antymarksistow-ski charakter prawicowo–pepesowantymarksistow-skich koncepcji socjalistycznego humanizmu, tow. Hochfeld uważał za stosowne zapewnić, że nie ma w tym żadnych prób rewizji podstaw marksizmu. Przeciwnie, tych, którzy zwalczali ten utopijno–reakcyjny humanizm, wyzywał od «pseudoortodoksyjnych, pseudomarksistów»„. Przegląd Socjali-styczny” 1948, nr 9–12, s. 61.

19 A. Schaff, Sens dyskusji o humanizmie socjalistycznym, „Kuźnica”

1947, nr 33, s. 3. Cytowane w pełnym brzmieniu na s. 219 n. pracy.

20 W tym miejscu zaczynają się komplikacje uniemożliwiające pod-trzymywanie pozytywnej oceny dla stwierdzeń A. Schaffa. Ża-den bowiem z uczestników dyskusji ze strony PPS, to znaczy ani J. Hochfeld, ani J. Topiński, ani nawet J. Strzelecki nie stosował tak pomyślanego podziału. Pomysł możliwości takiego podziału był własnością A. Schaffa. Pojawił się w podsumowaniu dyskusji o humanizmie socjalistycznym w oparciu o następujące przesłanki:

„Różne «humanizmy socjalistyczne», «socjalizmy wolnościowe»,

«socjalizmy demokratyczne» itd. nie bytują w obłokach abstrakcji, lecz na konkretnej glebie, naszej polskiej rzeczywistości. I jest rze-czą zupełnie zrozumiałą, że gdy jedną część ruchu robotniczego obdarzymy wyróżniającym ją rzekomo przymiotnikiem, to drugą część tym samym danej własności pozbawiamy. Taką rolę – bariery w łonie ruchu robotniczego – zaczął u nas odgrywać «humanistycz-ny» socjalizm”. A. Schaff, Sens dyskusji o humanizmie socjalistycz-nym (I) „Kuźnica” 1947, nr 33, s. 3.

21 Tamże, s. 3.

lenie, że humanizm nie dzieli, lecz łączy, że humanizm nie przeczy marksizmowi, lecz jest w nim zawarty, jest bez wątpienia osiągnięciem dotychczasowej dyskusji”22. Dlatego też w przekonaniu A. Schaffa J. Hochfeld słusz-nie bronił „humanizmu socjalistycznego jako takiego.

Problematyka humanizmu socjalistycznego nie jest nowa i nie jest własnością jednego skrzydła w ruchu ro-botniczym. (…) Ale to nie przesądza jeszcze sprawy, co się pod tę nazwę podkłada i jak się ogólną problematy-kę rozwiązuje. Zwolennik humanizmu socjalistycznego, zależnie od podkładanej pod to pojęcie treści może być marksistą, może też być rewizjonistą ale to już jest inne zagadnienie. Ważne jest to, że nie ma mowy o zarzuca-niu komuś rewizjonizmu dlatego, że hołduje dobrze po-jętemu humanizmowi socjalistycznemu: raczej słuszny byłby zarzut odwrotnie postawiony”23. Przedstawiłem ten fragment, którego nie powstydziłby się przyzwoity scholastyk wyznający zasadę, że należy uwierzyć aby zrozumieć24. A. Schaff bowiem nie zadaje sobie trudu określenia kryteriów „dobrze pojętego humanizmu socjalistycznego” i sugeruje aby uwierzyć, że nie ma mowy o zarzucaniu komuś rewizjonizmu jeśli będzie

„hołdował dobrze pojętemu humanizmowi”. Notabene fragment ten wmontowany jest tuż po ostrych zarzu-tach pod adresem J. Strzeleckiego, ale tuż przed oceną stanowiska W. Wudla zaprezentowanego w artykule

„Zrewidowani rewizjoniści”. Można tedy wykorzystu-jąc styl autora podsumowania stwierdzić: „Wydaje mi się, że na danym etapie zupełnie wyraźnie właśnie o to chodziło”25. Jeśli bowiem poglądy J. Strzeleckiego o humanizmie socjalistycznym w ocenie A. Schaffa były rewizjonistyczne, to co można było powiedzieć – i jak ocenić poglądy W. Wudla. A autor podsumowania „po prostu” stwierdza – po wspomnianym oświadczeniu w sprawie tych co hołdują dobrze pojętemu humanizmo-wi – „i dlatego też nie ma racji tow. Wudel, gdy w oba-wie przed rewizjonizmem wylewa dziecko wraz z wodą, wyrzekając się faktycznie humanizmu. Wudel – pisał dalej autor podsumowania – wysuwa argumenty prze-ciw hasłu: «My marksiści – my humaniści>. Po pierw-sze, marksizm jako system jest szerszy niż humanizm, który jest jego fragmentem. To oczywiście nie jest argu-mentem, ponieważ nikt nie twierdzi, że humanizm wy-czerpuje treść marksizmu. (…). Gorzej, gdy tow. Wudel Stwierdzał kategorycznie, że «humanizm jako świato-pogląd jest z materializmem nie do pogodzenia». Gdyby naprawdę tak było, to należałoby odrzucić materializm.

22 Por. tamże, s. 3.

23 Tamże, s. 3–4.

24 Por. B. Burlikowski, Anzela z Aosty próba racjonalizacji wiary, PWN, Warszawa 1971, s. 191.

25 Por. A. Schaff, Sens dyskusji o humanizmie socjalistycznym (I), „Kuź-nica” 1947, nr 33, s. 3.

Burlikowski B.: Pokłosie dyskusji o humanizmie socjalistycznym

23 Na szczęście tak nie jest – stwierdzał A. Schaff – i błąd

polega na niedostrzeganiu faktu, że «humanizm» jest terminem wieloznacznym”26. Kontynuując rozważania nad stanowiskiem W. Wudla uważającego się za mark-sistę A. Schaff stwierdzał: „Po – drugie, to tow. Wudel uważa, że humanizm nie stanowi najgłębszej istoty so-cjalizmu. «Najgłębszą istotę socjalizmu – pisze Wudel – stanowi nie sam człowiek, ale społeczeństwo, jako rozumne dzieło człowieka». Tu błąd – moim zdaniem oświadczał autor podsumowania – polega na nieuza-sadnionym przeciwstawieniu człowieka społeczeństwu i na fałszywej interpretacji pojęcia «człowiek». Wreszcie po – trzecie, powiada tow. Wudel, że «nie zagadnienie etyki i samego człowieka jest pierwszoplanowym zagad-nieniem marksizmu, lecz zagadnienie ustroju społecz-nego, a więc socjalizmu». Z tym stwierdzeniem – moim zdaniem – pisał A. Schaff – w żadnym wypadku zgodzić się nie można: jest ono faktycznie przekreśleniem hu-manistycznej istoty marksizmu. (…). Nie ma wyższego celu dla człowieka aniżeli los człowieka27. W konkluzji oceny stanowiska W. Wudla, A. Schaff pisał z wyrozu-miałością: „Wudel widzi, że pod płaszczykiem huma-nizmu wciska się rewizjonizm i zamiast zdemaskować rewizjonizm, zachowując to, co słuszne i płodne – hu-manizm, odrzuca sam humanizm”28. Dodać tu trzeba, że autor podsumowania zdawał sobie sprawę z tego, że stanowisko W. Wudla nie jest odosobnione. Tym też, którzy rozumują podobnie jak W. Wudel („Ponieważ podano nam humanizm w rewizjonistycznym sosie – to humanizm jest wrogą ideologią”), sugerował aby zwrócili uwagę na wydawnictwo lewicowej elity inte-lektualnej („La Pansee”, nr 11), w którym proponuje się przywrócenie słowom racjonalizmu i humanizmu ich właściwy sens i rewindykować je w imieniu marksizmu, czyniąc zeń kontynuatora tych kierunków ideologicz-nych, które zostały zdradzone przez współczesne kie-runki filozofii burżuazyjnej29. To w istocie wyjątkowo pobłażliwe potraktowanie przez A. Schaffa stanowiska wyrażonego przez W. Wudla, które – jak pamiętamy – nie było „odosobnione”, przyniosło marksistowskim humanistom nieobliczalne szkody. To przecież ten sam autor, który w ocenie A. Schaffa tylko nie miał racji, tyl-ko się mylił, tyltyl-ko popełniał błędy ale nie wynikało to ze złych intencji a z gorliwości, już w niedalekiej przyszło-ści po „marksistowsku”, „rozwijając tezy A. Schaffa” zin-terpretuje wszystkie bez wyjątku sugestie, oczekiwania i konstatacje J. Strzeleckiego, J. Hochfelda, J. Topińskiego jako rewizjonistyczne, jako obce i wrogie

marksizmo-26 Tamże, s. 4.

27 Tamże, s. 4.

28 Tamże, s. 4.

29 Por. tamże, s. 4.

wi, państwu i praktyce socjalistycznej30. Najgorsze, że w czasie „tryumfu teoretycznego” W. Wudla nawet na łamach „Przeglądu Socjalistycznego” – zabrakło jakoś kompetentnych i odważnych marksistów, aby powie-dzieć, że jest to trywializacja marksizmu a nie marksizm Marksa, Engelsa i Lenina. Oto na przykład sugestię J.

Strzeleckiego, aby „Przyzwyczaić się do trudnej i niewy-godnej prawdy, że przeciwnik polityczny jest także czło-wiekiem …”. W. Wudel potraktował jako „rozbrajające”

i niebezpieczne. A „o reakcyjno–utopijnym charakterze tego tzw. socjalistycznego humanizmu – zdaniem tego krytyka – świadczył dowodnie jeszcze inny postulat tow.

Strzeleckiego, który kapitalnie podczas ostrych walk z agentami anglo–amerykańskiego imperializmu w decy-dujących i trudnych chwilach polskiej demokracji ludo-wej formułował, że należy zachować zwyczaj odnosze-nia się do wszystkich ludzi jako do potencjalnych przy-jaciół. Czy na etapie demokratyczno–ludowego przecho-dzenia do socjalizmu masy pracujące Polski powinny były widzieć w każdym Mikołajczykowcu, w WINowcu, bandycie leśnym swego potencjalnego przyjaciela, czy też swego jawnego, czy niejawnego, ale zdecydowanego wroga? Dla robotnika, chłopa, działacza socjalistycznego w ogóle – stwierdzał W. Wudel – nie mogło być na tym etapie innego podziału niż podział na wrogów i sojuszni-ków klasowych, podział na tych, których się bije, i tych, z którymi się razem trzyma. W społeczeństwie klasowym na etapie zaostrzonej walki klas nie ma kategorii poten-cjalnych przyjaciół w ogóle. Już to samo pojęcie stosowa-ne w rewizjonistycznym duchu rozbrajało kadry naszych działaczy, wobec naszych wrogów”31.

W istocie faktyczne podsumowanie dyskusji o huma-nizmie socjalistycznym nastąpiło więc w 1948 roku32 utwierdzając w całej rozciągłości opinie i oceny A.

Schaffa. Trzeba jednakże zauważyć, że to specyficzne uprawomocnienie jego opinii i ocen o istocie humani-zmu socjalistycznego, a zwłaszcza o uczestnikach dys-kusji było też równoznaczne z przyznaniem racji jego

30 Por. W. Wudel, Przeciw rewizjonistycznemu humanizmowi, ‘Prze-gląd Socjalistyczny” 1948, nr 9–12, s. 21–31.

31 W. Wudel, Przeciw teoriom rewizjonizmu, „Lewy Tor” 1948, nr 8–10, s. 56.

32 „Niniejszy artykuł nie daje analizy filozoficznej tzw. «socjalistyczne-go humanizmu», lecz tylko podsumowuje proces przezwyciężania w łonie naszej Partii tej reformistycznej koncepcji – pisał W. Wudel na wstępie artykułu „Przeciw rewizjonistycznemu humanizmowi”.

Przezwyciężenie tych koncepcji wyraziło się w postaci przyjęcia marksizmu–leninizmu jako ideologicznej podstawy odrodzonej PPS.

Jednakże temu przezwyciężeniu reformistycznego humanizmu w szeregach PPS nie zawsze towarzyszą dotychczas dostatecznie prze-prowadzona krytyka odcieni i reminiscencji tego reformizmu, kulty-wowanych jeszcze przez niektórych naszych marksistów. Uzasadnia to potrzebę dokonania ostatecznego obrachunku z tymi błędnymi, szkodliwymi teoriami”. „Przegląd Socjalistyczny” 1948, nr 9–12, s. 21.

adwersarzom wyrażającym obawy co do autentyczności humanizmu w wersji niektórych marksistów. W wypad-ku W. Wudla było to nader ewidentne.

A. Schaff oceniając w podsumowaniu dyskusji o huma-nizmie artykuły J. Strzeleckiego „Mała i wielka historia”, a zwłaszcza „Ludzie i kategoria”33, który ukazał się już jako odpowiedź w dyskusji – stwierdzał, że „ubocznym ele-mentem tego zasadniczego stanowiska (jakie zajmuje J.

Strzelecki – B.B.) jest pełna donkiszoterii walki z wyimagi-nowanym marksizmem, który urasta do roli Apokalipsy, do jakiejś mitologii, którą Strzelecki obala jednym pstryknięciem swego uczonego palca”34. Oczywiście J.

Strzelecki przejaskrawiał sugerując, że marksizm zajmuje się jedynie historią przemian ustrojów społeczno–gospo-darczych – „wielką historią”, że marksistowskie kategorie i marksowska teoria człowieka są bezradne wobec postawy oraz czynów Wachowiaków i Czarnych. Przejaskrawiał wyprowadzając zbyt daleko idące wnioski z „pośpieszne-go szkicu” J. Kotta o awansie społecznym35. Miał jednak-że rację kiedy zwracał uwagę na to, iż w okresie wojny i okupacji pojawiło się wiele zdarzeń i zjawisk, których na podstawie analizy stosunków społeczno–gospodarczych wyjaśnić nie można, że marksiści zajęci wielkimi („wielka historia”) tracą z pola widzenia codzienne sprawy czło-wieka, ze sam człowiek jako jednostka nie jest przedmio-tem zainteresowania w takim stopniu na jaki zasługuje36. W analizie procesu dziejowego – „przestrzeni wielkiej historii” metoda marksistowska ma niekwestionowaną wartość naukową, ale trzeba uwzględnić również kwestię kształtowania się ludzkiej osobowości, ludzkich spraw i aspiracji – „małej historii”. W zakończeniu artykułu pisał:

„Naszym zdaniem przyszłość socjalizmu w Polsce zale-ży od mobilizacji tych sił (tkwiących w „małej historii”

– dop. B.B.). I jeśli wartość teorii zależy od praktyki – to teoria, która tych sił nie pobudzi nie będzie słuszna”37. W tym fragmencie rozważań J. Strzeleckiego, A. Schaff dopatrywał się zarzutu, „że marksizm jako teoria

rozwo-33 J. Strzelecki, Mała i wielka historia, „Płomienie” 1946, nr 2, s. 1–6; Lu-dzie i kategoria, „Płomienie” 1947, nr 3–4, s. 2–6.

34 A. Schaff, Sens dyskusji o humanizmie socjalistycznym, „Kuźnica”

1947, nr 33, s. 4.

35 Por. J. Strzelecki, Mała i wielka historia, „Płomienie” 1946, nr 2, s. 1–2.

36 „W przestrzeni tej – pisał J. Strzelecki – (wielkiej historii) rozgrywają się procesy zbyt wielkich wymiarów, aby można w nich było do-strzec poszczególnych ludzi. Istnieją tylko klasy. Istnieje tylko ich wzrost lub upadek – wywołane układem przekształceń gospodar-czego dna historii. Wzrost lub upadek człowieka pozostaje poza obrębem uwagi; jest wartością zbyt małą, zbyt nikłym zakłóceniem lub spotęgowaniem nurtu przemian historycznych, aby ktokolwiek dochodził jego samoistnych przyczyn. Człowiek jest zresztą warto-ścią wymienną – zadania Wielkiej Historii muszą być dokonane. Kto je wypełni – to sprawa obojętna. Oczy ludzi wpatrzonych w prze-strzeń wielkiej historii dostosowują się wtedy do wielkich wymia-rów, przestają dostrzegać zjawiska historii małej”. Tamże, s. 2.

37 Tamże, s. 6.

ju społecznego nie zajmuje się psychologią indywidual-ną (tzn. «małą historią»)”38. Dlatego też wyczerpująco tłumaczył J. Strzeleckiemu, że jako socjolog powinien wiedzieć, że tymi kwestiami (to znaczy dlaczego dany osobnik załamał się na gestapo a inny zachował się bo-hatersko) zajmuje się psychologia. Marksistowska psy-chologia – stwierdzał – radzi sobie z nimi doskonale”39. Natomiast żadna teoria socjologiczna na serio pomyśla-na pomyśla-na te pytania odpowiedzieć nie może i nie powinpomyśla-na.

Jeśli socjologia ma być nauką o prawach rozwoju spo-łecznego, to musi operować prawem wielkich liczb, musi mieć charakter statystyczny, albo w ogóle przestaje być nauką40. „Los i motywy działania jednostki są w skali społecznej przypadkowe – stwierdzał A. Schaff – spo-łeczna wypadkowa tych milionów dążeń jednostkowych tworzy historię. Dlatego zadaniem materializmu histo-rycznego nie jest wyjaśnienie, dlaczego Wachowiak czy Czarny zachowali się właśnie tak a nie inaczej, lecz na ja-kiej bazie społecznej mógł się narodzić typ Wachowiaka i Czarnego”41. Zdaniem A. Schaffa źle postawione pytanie uniemożliwia odpowiedź. A. Schaff usiłował odnieść się również do zagadnienia związku jaki zachodzi między lo-sem Wachowiaków i Czarnych, ich osobowością – „małą historią”, „a koncepcją humanizmu socjalistycznego w wypadku Strzeleckiego”42. I tu nie miał wątpliwości, że jeśli rzeczywistość społeczną zamknie się w ciasnych ra-mach „małej historii” – indywidualnych, subiektywnych przeżyć, to i humanizm – niezależnie od tego jaki doda się doń przymiotnik – będzie humanizmem „małej histo-rii”, będzie polegał na odrywaniu losu jednostki od losu społeczeństwa, na przeciwstawianiu ich sobie. I taki jest – twierdził A. Schaff – „najgłębszy sens «humanizmu»

Strzeleckiego”. To znaczy, że „zrodzona z pozycji wobec unicestwienia jednostki przez faszyzm, dochodzi posta-wa Strzeleckiego do przeciwnej skrajności: za jednostką

Strzeleckiego”. To znaczy, że „zrodzona z pozycji wobec unicestwienia jednostki przez faszyzm, dochodzi posta-wa Strzeleckiego do przeciwnej skrajności: za jednostką

W dokumencie gospodarka społeczeństwo nauka (Stron 23-35)