• Nie Znaleziono Wyników

ko

ko. tać, szczo tko wać, tra kto wać, u krzy w dzać, wspo mi nać, zska so- wać. A re szto w a ć, do trzy my wać, e xa mi no wać, ko lg do wać, mar n o- tra w ić, na stg po w ać, o pa try wać, pie lę go wać, roz ka zy wać, try um- fo wać, u wia do mić, w y dzie dzi czyć, za ko py wać.

Z n a m io n a p i s a r s k i e ,

których wiadomość dziatkom przy czytania potrzebna iest.

Czyni sif w osytfuiiu tak dłu^i przeitwiek ile należy do wymó­

wienia.

( , )

P r z e c i n e k , al b o Kom ma ieden.

( i ) Srze dnik, Se mi ko lon ieden dwa.

c o

D w u kropek, Ko lon ieden dwa trzy,

(•)

Krop k a , Punkt Leden dwa trz> cztery.

( f ) Znak wy krzy knienia.

.

-( ? ) Znak py ta nia.

( -)

Od ł f c z nik.

r. K r ó t k i e m y ś l i o c z ę ś c i a c h c i a ł a . M a r a d w o ie o c z y , a b y m w i dział, M o - ie rai o cza m i m o g ę w i d zieć O y ca m o ie g o , M a t k ę m p i ę , b r a c i m o i c h , s i o s t r y m o ie, i w ie lu in n y c h lu dzi. D a le y m o ie m i o cza m i nio g ę . w i d zieć do m y , d rz e w a , p t a ­ k i, k w ia ty , i w ie l e in n y c h r z e c z y

M a m d w o ie u s z y , a b y m s ły szał. M o ie- m ; u sza m i m o g ę s ł y s z e ć , co m o i R o d z i c e m i i N a u czy cie ie l u b d ru d zy l u d zie po w ia- da ią. D a l e y m o ie m i u sza m i m o g ę s ły szeć b r z m ię n ie d z w o n o w , śpie w a n ie p ta k o w , szcze k a n ię p s o w , p ia n ie k o g u to w , k w a k a ­ n ie za b y , rza n ie ko n i, be cze n ie ó w ie c , r y ­ c z ę n ie w o ł ó w i k ró w .

M am . i ę z y k , a b y m sm a k o w a ł. M o im j ę z y k i e m rho g ę s m a k o w a ć , ze cu k ie r s ło d ­ k i , a o cet k w a ś n y ie s t. M o g ę m o im J ę ­ z y k i e m p o c z u ć , co c h l e b , co m i ę co, co g r u ­ s z k i , po w i ś n i e , co s ó l , co p ie p r z iest.

M a m n o s , a b y m w ą c h a ł . M o g ę w ą ­ chać, ze r ó ż a , g w o ź d z i k , l e w k o i a , i \ i ne kwia' t y p r z y ie m n i e ; c e bu l a , siar k a , i w i e ­ le in n y c h r z e c z y n ie p r z y i e m n i e p a c h n ą .

M a m n a ca ł e m m o im c ie le skó r ę , za p o m o cą k t ó r e y c z u ć m o gę . C ż u i ę , g d y ' s ię o co u de r z a m , c z u i ę , g d y m i ę k t o łech*

c e , d r a p i e , a l b o b i i e.

W i ę c

25

» W i ę c , m o g ę w i d z ie ć , s ł y s z e ć , arna ko- w a ć , w ą c h a ć , i cz u ć .

Z a p o m o c4 m o ic h w a r g i ię zy ka m e ­ g o m o g ę t e ż m ó w ić . M o g ę R o dzi com m o im p o w ie d z i e ć , z e m i się ieść i p ić c h c e ; z e o J z ie nia p o trze b u i ę } c h o r u ’ę , że ieh s e r de c z n ie k o ch am . M o g ę te z R o dzi- c o m m o im po w ia d a ć , c z e g o się każ dy d z ie ń w szk o le u czę.

M a m d w ie r ę c e k t ó r e m l c o u ią ć i t r z y m a ć m o g ę . W i d z ę , z e dru dzy w ie l ­ c y l u dzie r ę ka m i s w o ie m i ro bią. Ja też b ę d ę ro b i ł , sko ro t y l k o do ros n ę , lu b m o ­ cni e y s z y b ę d ę . ■

M a m t e ż d w ie no g i , a b y m b i e g a ł , al bo z ie d n e g o m ie y sca na dru g ie się r u szał.

B ę d ę rad do szko ł y c h o d z i ł , p o nie w a ż się ta m w ie l e do b r e g o i po ż y t e c z n e g o , c z e ­ g o ie s z c z e nic w i e m , n a u c z y ć m o gę .

D z ie c ię , K t ó r e s ię do b r z e sy la bi zo w a ć u c z y , u c z y się t e ż d o b r z e czytać. K to u ­ m ie c z y t a ć , m o że się czy ta iąc x ią żld w i e ­ l e do b r e g o , i p o ż y te c zn e g o na u czyć.

B ę d ę bar dzo u si ło W a ł, ż e b y m się do brz-e sy la bi zo Wać 1 c z y tać u czył.

2. H i s t o r y e i j a u k o w n e .

P i l n y ' F r a n c i s z e k .

Franciszek rzekł kiedyś do Karolka: Miły-

Ka-Karołku' iakoz ty to zaćsynasz,

i e

ci? ludzie

wiadał Franciszek głośno, i skromnie. krot­

ce nauczył się rozeznawać głoski, a pierwey

g a ludzie me łnaczey, tylko dobrym i pilnym Franciszkiem nazywali.

T y l k o p o c z ą t e k t r u d n y . Piotrek brzydził się mocno wczesnym wsta­

waniem. A lubo wiedział, iak wiele swoim dłu­

giem sypianiem zaniedbywał} lubo sobie często przedsięwziął b y ł , ten nieporządek poprawić:

d ę bardzo p i ę k n ą x i ą ż k ę . O n s a m b y ł tak w e s o ł j , ta k roskosz^ p r z e i ę t y , ź e m u się z d a ło , iż n o w e ż y c i e zaęzął. T e r a z i r y ś l a ł sam u siebie, g d y ż to ta k m a ł e p r z e z w y c i ę ż e n i e , k t ó re m n i e dzisiay w c z e s n e w st a n ie k o s z to w a ło , ty le m i r c s k o s z y s p r a w n i e , o j czy b y m n ie b y ł bardzo g ł u p i m , g d y b y m t e g o c o d z ie n n ie n i e c z y n i ł ?

C z y n i ł t o , a co r a n o s t a w a ł o m u się w c z e s n e w st a w a n ie ł a t w i e y s z y m . N a k o n ie c p r z y z w y ­ c z aił się tak do n i e g o , iż n i g d y n ie m ó g ł, cho*

ciażb y b y ł c h c i a ł , ' ani d łu ż e y spad, a n i w łó ż k u d łu z e y zo staw ać.

W id z i c i e , D z ia t k i! t a k się to w ie d z ie z k t ó ­ r ą k o l w i e k r z e c z ą , k t ó ra n a m z p o c z ą t k u tr u d n ą i n i e p r z y i e m n ą iest. T y l k o się ie y ż y w o c h w y ­ c i ć ; t y l k o się k ilk a r a z y do rtiey p r z e z w y c i ę ż y ć t r z e b a , a d o ś w ia d c z y c ie się, iż w a m się co dzień ł a t w i e y s z ą , a n a k o n ie c s w y c z a i e m , i ro sk o szą s tan ie.

M a ł y Z t o d z i e y .

P a w l i k b i e r a ł cz ę st o R o d z i c o m , b r a c io m , i sio stro m d ro b n e r z e c z y do z i e d z e n l a , i i n n y c h p o tra e b s ł u ż ą c e : a ż g o na k o n ie c M a t k a ie g o * w ty ra z d j b a ł a , i O y c u t o p o w ie d z ia ła . O b o ie p r z e d s ię w z ię li sobie i e d n o m y ś l n i e , o w o z łe d z i e c ię za Lo s u r o w ie u karać.

' G d y Pawlik b a rd z o p ł a k a ł , a t y m się w y ­ m a w i a ć c h c i a ł : ż e linałą t y lk o r z e cz u k r a d ł był, t e d y o d p o w i e d z i a ł m u r o z u m n y O y c i e c : W ła ś n i e ia c ie b ie dla t e g o s u r o w ie k a r z ę , a b yś się p r z y t a k m a ł y c h n ie n a u c z y ł w ię k s z y c h k ra ść r z e c z y 3 a ż e b y ś na k o n ie c nu s z u b ie n ic y nie m u ­ s ia ł z a k o ń c z y ć ż y c ie .

P r z y m a ł y c h z a c z y n a m y , a p r z y w ie lk ic h k o ń c z y m y r z e c z a c h . K to c z ę s t o k rad n ie ty lk o i a b ł k o , k r a d n ie n a p o t y m i p i e n i ą d z e , k ie d y do n i c h m a p r z y s t ę p . D r u g i r a z n ie b ierz ani n a y m n ie y s z e y r z e c z y b e z p o z w o le n ia te g o , c z y ia iest.

P o c z c i w y J a k u b e k .

J a k u b e k b y ł u b o g i , a ie d n e g o r a z u c h cia ło m u s ię b ard zo ieść. A o t o ! p o t k a ł s ię z nim b o g a t y , k t ó r e g o o i a ł m u ż n ę p rosił. B o g a t y o d p o w i e d z i a ł : N i e m a m t e r a z d r o b n y c h p i e n i ę ­ dzy. N a co r z e k ł J a k u b e k : D a m ia p rze m ie n ić . B o g a t y u ś m i e c h n ą ł s i ę ; ie d n a k a le, ż e b y się te g o ż e b r z ą c e g o p o z b y ł , d a ł ie m u c a ły ta la r, i odszedł. T u d z i e ż w r ó c i ł s ię J a k u b e k , a co t c h u b ie ż a ł z a b o g a t y m , w r z e s z c z ą c ; Z a c z e k a y W ć . P a n D o b r o d z i e y ! oto s ą p ie n ią d z e d rob n e za t a la r Jego. N a co r z e k ł b o g a t y : T o g r z e ­ c z n i e ! to m n ie c ie s z y , żeś ta k p o c z c iw y ; trzy- m a y w sz y s tk o dla s i e b i e , a p o y d ź z a m n ą ; ia się o t w o i e o d z ie n ie , i i n n e p o t r z e b y p o staram . Ja­

k u b e k sz e d ł za n i m , a s t a ł s ię za czasem c z ł o ­ w ie k i e m u ż y t e c z n y m i sp o so b n ym .

Ubo-Poczciwoid trwa naydłuzey,

M a n i e r n e d z i a t k i w T a u b e n h e y m i e * Pewny Pan czynił podróż przez Tauben- heym, gdzie się więcey dziatek igraniem na łące zabawiało. Czym bardziey się do nich zbliżał, tym bardziey uciszały się, a gdy prawie mimo ich szedł, stanęły wszystkie i patrząc na niego zdięły kapelusze swoie i czapki. On podzię­

kowawszy im mile pytał i ch, którey drogi się do pobliższey wsi trzymać ma. A otoj bez b- mieszkania przystąpił ieden z chłopcow do nie­

go, i rzekł: Odprowadzę ia Wad Pana aż na prawą drogę. Ta manierność, ta do usług,go­

towość tych dziatek cieszyła owego Panaj więc dobył pieniędzy z kieszeni, chcąc owemu chłop­

cu, który z nim szedł, iaką małą nadgrodę dać.

Ale iak wielkie było podziw’rnie iego, gdy ten nie chcąc żadney przyiąć nadgrody, skromnie do niego rzekł: M y pokazuiemy chętnie każde­

mu darmo prawą drogę. Po czym spiesznie do swoich wspólgraczow powrócił.

Każdego szpecą grube obyczaie,

L ecz maniernemu każdy przystęp daie*

D z i e c i ę n i e d b a ł e *

Pewny m ął naiał w ogródku swoim kilka pię

31

Jan Wybiernogąbka od Rodzicow swoich bardzo był rozpieszczonym. Nie iadał on

wszy-w s z y s t k i e g o , c o m u d a wszy-w an o . T ą i o w ą g a r d z i ł p o t r a w ę , a p r z e z t o w ie l e z ł e g o c z y n ił m ię d z y w sp ó ł s ł u i ą c e m i , ta k , ż e p o t r a w y , k t ó r e z dzięk:- c z y n n e m s e r c e m m ia ł y b y d ź p o z y w a n e , c zę sto b y w a ł y w z g a r d z o n e , i z o s t a w a ł y na stole. Z a ­ m iast t y c h p o t r a w k u p o w a ł so b ie Jan ch le b p s z e n n y , albo k o ł a c z k i , i k a w ę , a p r ż e z to m a r ­ n o t r a w n i e r o z p r a s z a ł m y t o sw o ie. N ie d łu g o tez w i e d n e y z o s t a w a ł s łu ż bie j l e c z b y w a ł często o d p r a w i o n y , p o n ie w a ż w s z ę d z ie u p r z y k r z e n i e cz y n ił. J e d n e g o r a z u , ia k d r o g i e .p r z y s z ł y czasy;

m u s ia ł te n W y b i e r n a g ą b k a i ś c p o ż e b r a n iu , a t e d y

■trafiło s i ę , i ż p r z y s z e d ł do d r z w i t e g o s a m e ­ g o P a ń s t w a , k t ó r r g o iedzenier^ cz ę st o p rze d t y m b y ł g a r d z i ł , g d z ie t e r a z le d w o d o s ta ł k a ­

w a ł e k s p le ś n ia łe g o c h le b a .

, , , A c h B o z e ! u r z e k ł o n d o p i e r o , n a to

„ z a s ł u ż y ł e m ! GI ia k c z ę s t o b y ł o rai kied yś , , b a rd z o dobre ie d ż e n ie n ie do s m a k u ; ia k c z ę s t o

„ t ą i o w ą g a r d z i ł e m p o t r a w ą . A te r a z m u s z ę

„ ż e b r a ć , a rad t e m u b y d ź , g d y rai k t o sp leśn ia­

ł e g o c h le b a u d z i e l i . u

W o l ę u b o g i m b y d ź , a d o b r e s u m n i e - n i e m i i e ć , n i ż e l i b o g a t y m , a o r a z

z ł o c z y ń c ą s i ę s t a ć .

P e w n y u b o g i k o m in ia r c z y k w y m i a t a ł i<=dnego r a z u w a a m k u p e w n e y X ię ż n e y k o m i n , k t ó r y do p o k o iu , w k t ó r y m o w a X i ę z n a syp ia ła p r o w a d z i

spu-, ■> ' , ■/' 3 3 f, ,'; t 1 ..

sznice, łańcuszki, pierścienie i. t. d. Czy mam wziąć? rzekł do siebię samego, drżąc po wszy­

stkich członkach ciała — Czy mam wziąć? — Ale czyniąc to, czy niebylbym, dopóki zyć b ę ­ dę, człowiekiem obrzydliwym? czy mógłbym ieszcze kiedyś spokoynie spać? — Prawdać, iz

35

dzień do siebie pozwać. Słuchay chłopcze!

rzekła do niego, skoro tylko do pokoiu iey wstąpił b y ł : czemużeś to wczoray nie wziął zegarka, i tych rzeczy, które przy nim na stole leżały? — Kominiarczyk upadł przed nią na kolan a, nie mogąc od strachu ani słówka odpowiedzieć. Słyszałam ia wszystko, rzekła Xiężna daley: Dziękuy Bogu, synu moyj ci pomógł pokuszenie z w ycięż yć, a usiłuy zachować i na przyszły czas cnotę twoię. Od dzisiayszego dnia zostaniesz się u mnie 3 ia cie­

bie żywić, ia ciebie odziewać będę. Oprócz tego dam cię należycie uczyć i wychować, aby nigdy więcey myśl do złego uczynku w tobie nie powstała.

Chłopcu lały się łzy gorące z oczu: chciał oti dziękować, ale nie można mu było: tylko łkać, a podnoszeniem rąk swoich serdeczną wdzięczność swoię oświadczyć mógł.

Xięźna dotrzymała obietnicy swoiey. Chło­

piec był dobrze wychowany, wspaniała dobro- dzieyka iego dożyła tego ukontentowania, i i się dobrym, cnotliwym, i sposobnym mężem stał.

3. Kr ot *

C g

*

3. K r ó t k i e n a u k i o b y c z a i o w e .

1. Co radzi czynimy, to nam nie trudno.

2. Po skończoney robocie dobrze odpoczywać.

3.' Za spiesznie rzadko dobrze.

4. Czego się uczy m łody, wykctaywa stary.

5. Kto nie chce słuchać, niechże czuie.

,6. Zaniedbania nauki w młodości poźałuiesz w starości, 7. Wszelki wielomowca iest wiele wiedzący, albo

wielki kłamca.

8. Kto ieden raz skłamał, temu rzadko wierzy, cho­

ciażby przysięgał.

9. W towarzystwie z wiernością cały świat przewę- druiesz.

10: Kto kradzież tai, nie lepszy, iak co kradnie.

11. Dobre i naylichsze dziedzictwo.

12. Leniwość iest naybliźsz^ drog§ do niesławy.

13. Proźnowanie iest wszelkich niecnot źrzódłem.

14. Długi sen krótkie życie.

15. Nic czynieniem uczymy się żle czynić.

161 Kto rano wstaio, temu Pan Bog dąie.

17. Każdy na sposobnego z szacunkiem pogl^da;

A le niesposobnego nikt sobie nie żjida.

18. Kto drugich chce oszukać, bywa często naybar- dziey oszukany.

19. Nie obiecuy, czego nie możesz dotrzymać.

80. Obiecawszy dotrzymay obietnicy*

•jl. Uznanie błędu iest pół poprawy.

S7

23. M e dozwałay sobie uciechy, któtaby drugich za- smuslć mogła.

23. Z dobrych myśli rodził się dobre uczynki.

24. Każdy może chędoźne, u ^ nie każdy piękne szaty^ ^ nosie.

25. Kto drugiemu doł kopie, sam do niego wpadnie.

26. Nie iest niesławy mało wiedzieć, ale ochyda uszyć się nie chcieć.

27. Kto się z nieszczęścia cieszy bliźniego, Nie ma zapewne cerca dobrego.

-28. Czciy starszych, bowiem i ty zestarzeć się możesz.

29. Każdy człowiek niecnotliwy, iest złym i dobrym obrzydliwy.

30. Pozór często ószukuie.

3 !. Czysta suknia, choć nie wiele warta.

32. Po szkodzi® mędrszy człowiek nie bogatszy.

33. Kto niedba na grosie, nie gbdzień talara.

34. Kto wiele zaczyna; mało kończy.

35. Człowiek wstydliwy iest czci i cnoty chciwy.

36. Kto się sam chwali, chwały nie godzień.

37. Kto cnotliwie i prawie żył, dość długo żył.

ą. D o b r e m y ś l i i p r z e d s i ę ­ w z i ę c i a .

P o r a n n e m y ś l i d z i e c i n n e .

Znowu się dzisiay wesoło ocucam

,

N ic złego sobie ieszcze nie zarzucam

,

D zięki C i za to ! N iech me serce Panie!

Powiązane dokumenty