• Nie Znaleziono Wyników

Niniejszy paragraf nie będzie miał na celu om ów ienia historycz­ nego rozwoju nauki o znaczeniu cierpienia M aryi w dziele odk u pie­ nia, lecz będzie stanowił próbę dotarcia choć w niewielkim stopniu d o jej sedna, a do historycznych rozw iązań sięgnie tylko, gdy to się okaże niezbędne.

M im o że patrystyka nie zajmowała się teologicznym znaczeniem cierpień M aryi pod krzyżem, to jednak późniejsze wieki (od Ruper- ta z Deutz - 1135 r.) rozw inęły ten kierunek rozw ażań. Tak więc te m a t w łaściw ie na p o c z ątk u chrześcijaństw a nieznany, uzyskał znaczenie w średniow ieczu. Fakt ten nie m oże być obojętny dla właściwej oceny rangi samego problem u. N ie m ożna również zaapro­ bow ać jego wyolbrzymiania, w tym twierdzenia, że współcierpienie M aryi p o d krzyżem osiągnęło szczyt Jej w spółdziałania w dziele odkupienia80. Problematyczne wydaje się także m ówienie o w spół­ u dziale M aryi w m ęce C hry stu sa i Jej zasługach81. R ów nież nie m ożna zaakceptować tytułu „W spółodkupicielka” i „O dkupicielka” (i to wiązanych ze w spółcierpieniem M aryi pod krzyżem).

W okresie potrydenckim (do Soboru W atykańskiego II) p o d o b ­ nie uczy się o czynnym udziale M aryi w zbawczym dziele Jej Syna, tak samo akcentując Jej cierpienia - zwłaszcza pod krzyżem. M ak- symalistyczne ujęcie tej nauki m ożna zauważyć np. u W awrzyńca z Brindisi: Wychodząc od wspólcierpienia M aryi z Chrystusem w yja­ śniał, że miała Ona udział w odpuszczeniu ludzkich w in podobny do Chrystusowego i razem z Synem wyjednała przebaczenie grzechów,

79 C.S. B A R TN IK , D o g m a ty k a k a to lic k a , RW KUL, Lublin 1 9 9 9 , 6 3 8 .

80 Por. J. M O R IC O V A R o z w ó j n a u k i o isto cie i roli c ierp ien ia M a r y i w d zie le

zb a w ie n ia , „Salvatoris M a te r ” 3 ( 2 0 0 1 ) nr 3 , 1 5 3 -1 5 6

zm artw ychw stanie ciała i życie wieczne82. Tuż przed Soborem Wa­ tykańskim II bardzo m ocno akcentow ano spraw ę zasług i zadość­ uczynienia, i to także w kontekście cierpień M aryi. M ów iono m.in. o tzw. „praw ach m acierzyńskich” M aryi (i wyciągano na tej podsta­ wie wniosek dotyczący współodkupieńczej zasługi M aryi - „de con­ digno”). Prawa te rozum iano jako praw o do posłuszeństw a, m iło­ ści, szacunku i bliskiej obecności Syna83. Zaś ofiarą miałaby być re­ zygnacja z tych praw. Po pierwsze, gdyby M aryja jak najdobitniej akcentow ała te praw a, gdyby się najm ocniej bun tow ała, że są Jej odbierane, nie m iałoby to wpływu na zbawczą decyzję Jej Syna. Nie wycofałby odkupienia ludzkości dla macierzyńskich p raw M aryi. Po drugie, gdyby M aryja dochodziła swych m acierzyńskich praw, pró ­ bując pertraktow ać z oskarżycielami, sędziami i opraw cam i, nie tyl­ ko nic by nie uzyskała, ale sama mogłaby ponieść surow e konsekwen­ cje. Po trzecie wreszcie - i najważniejsze - śmierć Jezusa na krzyżu nie oznaczała zmiany Jego stosunku do M atki, a więc: miłości, sza­ cunku, chęci bycia przy Niej - gdyby to było możliwe w sensie fi­ zycznym - zaś w sensie duchow ym tej bliskości M aryja nie tylko nie utraciła, ale więź ta została jeszcze bardziej zacieśniona - przede wszystkim przez funkcję, jaką powierzył Chrystus M aryi w swym M istycznym Ciele. Ponadto argum entow anie na rzecz w spółodku- picielstwa M aryi ludzkimi, macierzyńskimi praw am i nie jest teolo­ gicznie uzasadnione. W obec Boga człowiek nie m a p raw a do nicze­ go, zw łaszcza zaś p o g rzech u p ie rw o ro d n y m (m im o że grzech p ierw o ro d n y nie d o tkn ął M aryi, jednak, jako człow iek, ponosiła niektóre jego konsekw encje - np. cierpienie; w każdym razie nie przestała być tylko człowiekiem ). Wszelkie dobro jest darem Jego łaski. O dkupienie jest w pełni wolnym darem Bożego miłosierdzia, bez zobligowania ludzką zasługą czy prawem. Kategorie prawnicze nie są odpow iednie dla wyrażenia tajemnicy odkupienia, podobnie jak i tajemnicy M aryi. Zam iast mówić o praw ach M aryi, lepiej po­ wiedzieć o ofierze Jej miłości (Jan Paweł II uczy o „ofierze serca” Maryi). Oczywiście ofiara miłości Maryi nie jest na tej samej płasz­ czyźnie, co O fiara miłości Chrystusa, tak samo jak nie istnieje toż­ samość bytow a między Chrystusem a M aryją. Niemniej nasze ludz­ kie ofiary mają z Jego ofiarą ścisły, wewnętrzny związek: zwłaszcza zaś ofiara M aryi, Bożej Rodzicielki, zjednoczonej z Synem jak nikt inny.

« T A M Ż E , 1 6 0 .

83 S.C . N A PIÓ R K O W SK I, N a tu r a w s p ó ło d k u p ie ń c z e j za s łu g i M a r y i, „R oczniki T e o lo g ic zn o -K a n o n icz n e ” 1 2 (1 9 6 5 ) z. 2 , 70.

Tak jak nie jest M aryja W spółodkupicielką dzięki zrzeczeniu się praw macierzyńskich, podobnie nie jest N ią przez współcierpienie. Jednak aż do Soboru Watykańskiego II wielu uczyło, że M aryja przez współcierpienie odkupiła świat razem ze swoim Synem84. Tu trzeba podkreślić, że Chrystus odkupił nas miłością, a nie uczuciem, odczu­ ciem , d o zn an iem czy jak im k o lw iek fizycznym lub psychicznym przeżyciem - m im o że wszystko, co należało do Jego ludzkiej n atu­ ry, zostało w przągnięte w unię hipostatyczną W cielonego Słowa i Jego działanie, jednakże w artość odkupieńcza Jego czynów nie po­ chodziła z ludzkiej, lecz Boskiej natury (zatem m ów ienie o zbawczej w artości cierpień M aryi jest bezpodstaw ne). Chrystus odkupił nas bardziej przez to Kim O n jest, niż co zdziałał na zewnątrz (w sensie m aterialnym , rzeczowym). Jego czyny dlatego miały jedyną, zbaw­ czą m oc, że były czynami Boga-Człowieka. N ie m a możliwości sta­ w iania na tej samej płaszczyźnie działania M aryi. Tymczasem w ła­ śnie takie podobieństw o na płaszczyźnie ontycznej między Jezusem a M aryją widział już M iechow ita85, a w jakiejś mierze funkcjonuje o no do dziś, m im o że przebrzm iała już dyskusja na ten tem at86 - czynią to ci, k tórzy wciąż nazyw ają M aryję W spółodkupicielką. Z darza się to nie tylko w prywatnej pobożności, ale i w nabożeń­ stw ach maryjnych, kazaniach, publikacjach, żeby nie rozpisywać się już także o specjalnej akcji na rzecz zdogm atyzow ania tej nauki87. W prow adzanie M aryi na tę samą płaszczyznę bytową co Chrystus, to nie tylko czynienie z Niej Współodkupiciełki, ale jednocześnie bogini.

Tajemnica odkupienia (i udział M aryi w niej) jako tajemnica, jest trud n a do adekwatnego opisania i wyrażenia, stąd też należy z wielką rozw agą dobierać term iny służące jej przedstaw ianiu - spraw a języ­ ka jest tu niezmiernie ważna. N ie m ożna bez różnicy używać zam ien­ nie - m ów iąc o udziale M aryi w dziele od ku p ien ia - term inów : u d ział, w sp ó łud ział, w sp ó łp raca, w sp ó łd ziałan ie, uczestn ictw o, w spółuczestnictw o, gdyż istnieje istotna różnica między nimi. N ie­ stety, słow niki języka polskiego (w których znajdują się podo bn e określenia tych term inów ) nie przynoszą w pełni zadowalających rozróżnień. N p. M ały słownik języka polskiego88 wyjaśnia, że „uczest­ niczyć” oznacza: „znajdować się, działać w zbiorowej akcji; w spół­

84 E. P O H O R E C K I, U d z ia ł M a r y i w ta je m n ic y o d k u p ie n ia w e d łu g J u s ty n a

M ie c h o w ity (1 5 9 0 - 1 6 4 9 ) , „Studia T h e o lo g ic a V arsaviensia” 1 7 (1 9 7 9 ) nr 2 ,

1 0 9 .

w T A M Ż E , 1 0 9 -1 1 0 .

8« Z o b . S.C . N A PIÓ R K O W SK I, N a tu r a ..., 6 9 -8 3 .

87 Z o b . J. M A JE W SK I, T r y n ita r n a s tr u k tu r a „ p ią te g o d o g m a tu m a r y jn e g o ”.

R o z w a ż a n ia na m a rg in esie le k tu r y k sią żk i M . M ira v a lle ’a „ M a ry - C o re d e m p rix , M e d ia trix , A d v o c a te ”, „Salvatoris M a ter ” 2 (2 0 0 0 ) nr 3 , 4 1 9 - 4 3 5 .

działać, brać udział”. M ożna więc nie tylko włączyć się w sprawia­ nie danej akcji, ale też „znajdować się” w obrębie tego, co się dzie­ je: jednak nie być bezpośrednim sprawcą.

Pozostałe terminy (o których tu mowa) mają przedrostek „współ-” i jest on tłumaczony następująco: „pierwszy człon wyrazów złożonych wskazuje na wspólny udział, wspólne lub jednoczesne w ystępow a­ nie tego, co oznacza drugi człon”. W spółodkupienie odnosi się do konkretnego działania: „odkupyw ania”. Zatem M aryja „w spółod- kupyw ałaby” razem z Chrystusem czy też obok N iego (nie m ożna być odkupicielem - a więc i współodkupicielem - w sposób bierny). W obec tego tytuł M aryi jako Współodkupicielki musiałby oznaczać wspólne, rów norzędne z Chrystusem zdziałanie odkupienia lub bycie Odkupicielką obok N iego (czyli drugą i rów norzędną Odkupicielką).

„Udział” (o którym wyżej była mowa) z dodatkiem przedrost­ ka „współ-” oznacza „udział, uczestnictwo w czym razem, wspólnie z kimś innym ”. W obu przypadkach zdaje się chodzić o rów norzęd- ność uczestnictwa - nie m a tu podstaw do orzekania o stopniu za­ angażow ania. Skoro określenie to nie sugeruje stopniow alności, a zawiera przedrostek „w spół-”, wskazuje na rów norzędność.

N astępnie term in „w spółpraca”, w edług Słow nika, to „praca w espół z kimś, w porozum ieniu z kim, pom oc, udział we wspólnej pracy, działalności” ; podobnie „współdziałanie” oznacza: „Działać, funkcjonować wspólnie z kim albo czym, pom agać kom u w jakiejś działalności” . M im o że term iny te rów nież zawierają przedrostek „współ-”, jednak występuje tu stopniowanie zaangażowania. Jest tu m ow a nie tylko o pracy na rów ni z kimś, ale także tylko o pomocy. Pom oc zaś (poza różnym stopniem zaangażow ania) nie musi być w prost wykonyw aniem dzieła, ale jedynie oznaczać jakąś koopera­ cję - nawet nie w pełni uświadomioną i zupełnie nie oznaczać udziału w danym dziele. N p . jeśli piszę książkę i potrzebuję do tego czyje­ goś (wielu) dzieła, w ów czas inni autorzy, mniej lub bardziej, mi pom agają. Ponadto, jeśli zam ów ię w wydaw nictw ie po trzebną mi w m oim tw orzeniu książkę, wówczas listonosz, który mi ją doręczy, też jest w jakiejś w spółpracy ze m ną, choć nie tylko nie m a udziału w m oim tw orzeniu, ale naw et pojęcia o pisanej przeze mnie książ­ ce. W spółpraca i w spółdziałanie nie zakłada bezpośredniego udzia­ łu w dziele, a tym bardziej rów norzędnego działania. Oczywiście istnieje też „przepaść” co do udziału w opracow ywanej książce m ię­ dzy w spółautorem (czyli współuczestniczącym w dziele) tej książki,

88 M a ł y s l o w n k j ę z y k a p o l s k i e g o , r ed . S. S K O R U P K A , H . A U D E R S K A , Z . ŁEM PICKA, P W N , W arszaw a 1 9 8 9 , 8 5 3 , 9 1 2 -9 1 3 .

a listonoszem (lub przyjacielem, który np. skserował mi i dał potrzeb­ ny artykuł), który przyniósł mi książkę w ram ach współpracy.

Nazywanie M aryi W spółodkupicielką (w stosunku do C hrystu­ sa - O dkupiciela) to tyle sam o, co nazywanie Jej „W spółautorką” dzieła odkupienia: razem z C hrystusem , ró w n orzędn ie89. Czynny udział M aryi w dziele odkupienia nie oznacza rów norzędności, tak jak brak rów norzędności nie oznacza biernego uczestnictwa. M ary­ ja współdziałała i w spółpracow ała ze zbawczym dziełem Syna, ale nie m iała w nim współuczestnictw a ani współudziału, skoro w spół­ uczestnictwo i współudział oznacza sprawianie jakiegoś dzieła w spól­ nie, razem z kimś, gdzie na każdego przypada jego część w zdziała­ nym razem dziele. M aryja nie sprawiała naszego zbawienia - dzieło Chrystusa jest pełne i doskonałe. O na z tym dziełem (z Chrystusem) współpracow ała, współdziałała, a więc w sposób aktywny, lecz p o d ­ p o rządk o w an y i p rzy p o rząd k o w any tem u dziełu należącem u do Chrystusa. W spółpracow ała w sposób jedyny i doniosły, ale w prost go nie zdziałała. Uczestniczyła natom iast i miała udział w tym dzie­ le na zasadzie przyjęcia zbawczej łaski Chrystusa, aktyw nie z nią współpracując. Zaś Jej wyjątkow e zadanie w dziele odkupienia, nie „wyrasta” jednak z jego w nętrza, m im o że M aryja niezwykle ściśle z nim w spółpracuje90, bow iem tym „w nętrzem ” dzieła odkupienia jest sam Bóg - jedyny jego Sprawca w dosłow nym znaczeniu. C hry­ stus wciąga w spółpracow ników do swego dzieła, ale tylko O n jest Odkupicielem . Jest O n także O dkupicielem M aryi - M aryja w naj­ mniejszej części nie odkupiła samej siebie.

Jeśli trzeba m ówić o ofierze M aryi pod krzyżem Syna, to pod uwagę należy wziąć nie praw a m acierzyńskie, ale Jej m iłość - do Syna, do Boga i do ludzi. I co należy tu podkreślić, M aryja, wyra­ żając swoje (trwające od zwiastowania aż po krzyż) „fiat”, aby do­ znała ofiarniczego wyniszczenia żertw a z Niej narodzona91, nie skła­ dała odkupieńczej ofiary Ojcu: Chrystus sam, i tylko O n, jest

jedy-89 P ow yższy sp o só b rozu m ienia tytułu „W spółodkupicielką” (w sensie językow ym ) całkow icie potw ierdził (w prywatnej korespondencji) w ybitny polski językoznawca prof. Jan M io d e k , p o d k reśla ją c, że „M aryi a b so lu tn ie n ie m o ż n a n a zw a ć W sp ó lo d k u p icie lk ą !”.

90 Być m o że, m o żn a by tę w sp ó łp r a cę przyrów n ać d o b ęd ą ceg o w ruchu p e w n eg o m ech anizm u , w k tó r eg o cen tru m znajduje się obracająca się tarcza (C hrystus), w p row ad zająca w ruch znajdujące się w o k ó ł niej, m niejsze i w ię k sze, elem en ty znajdujące się w ew n ątrz te g o m ech an izm u . Tarcza osa d zo n a jest na osi (D u ch Ś w ię ty ), m o c ą k tórej się o b r a c a , zaś o b u d o w a o k ry w a ją ca w n ę tr z e te g o m ech anizm u , zw ierająca g o w ca ło ść, to pod trzym ujące d ło n ie O jca, czy też - „ ło n o ” O jca. Z daję so b ie sp raw ę, że p o ró w n a n ie to jest zbyt m ech an istyczn e w stosun ku d o d zieła o d k u p ien ia , ale m oże okaże się w jakim ś stop n iu p o m o c n e w zob razow an iu naszej w sp ó łp ra cy w tym dziele.

nym O fiarnikiem i Ofiarą. Wszystkie ludzkie ofiary (także szczegól­ na ofiara Jego M atki) nie oznaczają niezależnego działania w tym dziele i w tym sensie bycie obok „części” zdziałanej przez Chrystu­ sa, lecz na odw rót: to Chrystus mocą łaski swego odkupienia „wcią­ ga” nasze ofiary w jego orbitę. Sprawia, że one nie pozostają bez­ ow ocne - obdarza je łaską: przyjmując miłość leżącą u podstaw na­ szych ofiar, włącza ją w miłość Bożą będącą źródłem naszego odku­ pienia. Nasza możliwość współdziałania w dziele odkupienia pocho­ dzi z uczestnictw a w tym właśnie jednym źródle92. I to jest nasza najistotniejsza w spółpraca w dziele odkupienia: otw orzyć się naszą m iłością (oczywiście nie jedynie i nie przede wszystkim w sensie uczuciowym) na Bożą miłość - na Boga wychodzącego ku nam ze zbawieniem. To, że Bóg nie może zbawić człowieka bez człowieka (potrzebna jest jego w spółpraca), nie oznacza, że człowiek może się w spółodkupić; tak jak nie może siebie w spółprzebóstw ić (podobnie jak nie m oże się w spółstw orzyć) - co w gruncie rzeczy sugerują krytykow ane wyżej terminy. Tak więc zawsze pozostajem y w spół­ pracow nikam i Boga w dziele odkupienia, nie zaś jego dokonawca- mi. N aw et M aryja nie jest W spółodkupicielką, m im o że Jej udział w tym dziele był tak doniosły - nie odkupuje nas obok Chrystusa i razem z N im ; jeśli już, to raczej należałoby powiedzieć: w Nim.

Ponieważ jednak daw ne określenia odnośnie do tajemnicy o d ­ kupienia funkcjonują do dziś, wciąż aktualne pozostaje spostrzeże­ nie poczynione przez S .C .N apiórkow skiego praw ie 40 lat tem u: Dobrze byłoby zapytać o trafność wyboru innych term inów w roz­ trząsaniu udziału M aryi w wielkiej tajemnicy Jezusa. To, co zw ykli­ śm y nazyw ać „odkupieniem ”, płynie wyłącznie z dobroci Ojca nasze­ go, który jest w niebie. W inniśmy podchodzić do odkupienia jako do d a r u niepojętej Bożej miłości, daru w najściślejszym słowa znacze­ niu, którego stworzenie żadną miarą nie potrafi w y s ł u ż y ć . Jeśli pojęcia zasługi „de congruo” i „de condigno” przychodzą nam z po­ mocą przy om aw ianiu zagadnień pozostających na płaszczyźnie skut­ ków Ofiary Chrystusa, należy się pow ażnie zastanowić, czy wolno nam przenosić owe term iny do omawianego stosunku, jaki zachodzi między stworzeniem (któ rym przecież zawsze pozostaje M atka Boża) a wyrazem najpełniej darmowego Bożego miłosierdzia, jakim jest odku­ pienie obiektywne; i czy słusznie czynimy przettosząc w dziedzinę tiajczyst- szej miłości terminy w zięte ze sfery sprawiedliwości [podkr. D .M .]93.

« Por. T A M Ż E , 6 2 .

K rytykow any tu sposób ujm o w an ia nauki o udziale M aryi w dziele odkupienia, zwłaszcza w kontekście Jej cierpień, znacznie wyciszył Sobór W atykański II, nie podejm ując szeroko rozwijanych do tąd aspektów om aw ianego tem atu i nie przyjmując także tytułu „W spółodkupicielką”94 (mimo potężnej akcji prow adzonej na jego rzecz). Tytuł ten naw et nie przekroczył p rogu auli o brad so b o ro ­ w ych95. O tym, że było to w pełni zam ierzone, świadczy rów nież fakt, że w interpretacji roli M a tki Bożej po d krzyżem zam ieniono wspólodkupieńczy termin ofiarowała (offene) na biblijne stanęła (ste­ tit nr 58)96. Ostrożność wobec tytułu „Współodkupicielką” zalecał już Pius X II97. W ostatnim czasie negatyw ne stanow isko w obec niego zajęła Papieska M iędzynarodow a Akadem ia M aryjna98.

Pism o święte m ów i niew iele na tem a t obecności M aryi p o d krzyżem. Z a doniosły pod tym względem tekst m ożna uznać jedy­ nie J 19, 26-27. N ie w spom ina natom iast nic o cierpieniach M aryi; zaznacza tylko, że obok krzyża Jezusa stała M aryja wraz z dwiema kobietam i i uczniem Pana (J 19, 25). Wszystko, co zostało na ten tem at napisane, wynika wyłącznie ze spekulacji teologicznej, a czę­ ściej psychologiczno-teologicznej.

W rozważaniach tych często podkreśla się wyjątkową intensyw­ ność cierpień M aryi. Istotnie m ożna dom niem yw ać, że spośród sto­ jących obok krzyża osób bliskich Jezusowi cirpienie M atki było naj­ większe99. Czy jednak, m ówiąc o udziale M aryi w dziele odkupie­ nia, m am y go mierzyć intensywnością Jej cierpień? Jak już pow ie­ dziano w poprzednim paragrafie, Chrystus nie zbawił nas przez cier­ pienie, mękę, ale przez miłość, która w krzyżu najwyraźniej się ob ­ jawiła. Stąd też zawsze, w odniesieniu do każdego człowieka, udział w dziele odkupienia m ierzy się nie intensyw nością cierpień, lecz m iłości. Z resztą tę intensyw ność cierp ień jest niezw ykle tru d n o zmierzyć - każdy m a też inną odporność, wrażliwość czy um iejęt­ ność znoszenia cierpienia, inaczej też ujawnia je na zewnątrz.

Dla-94 J. M O R IC O V À , R o zw ó j n a u ki..., 1 6 4 -1 6 5 . Z ob. też: D. MASTALSKA, M aryja

spełnieniem m iłości Ojca odrzuconej p rzez E w ę, „Salvatoris M a ter ” 1 (1 9 9 9 ) nr 1,

6 8 - 7 0 , 7 4 .

95 Z o b . S.C. N A PIÓ R K O W SK I, O m a rio lo g ii e k le z jo ty p ic z n e j, w: M a tk a J ezu sa

p o śr ó d p ielg rzym u ją c eg o K o ścio ła (T h e o to k o s , 4 ), red. J.S. GAJEK, К. РЕК,

W y d . K się ż y M a r ia n ó w , W a r sz a w a 1 9 9 3 , 2 8 ; S .C .N A P I O R K O W S K I , J.U SIĄ D EK , M a tk a i N a u c z y c ie lk a . M ario lo g ia S o b o ru W a tyk a ń sk ie g o II, W yd. O jcó w Franciszkanów , N ie p o k a la n ó w 1 9 9 2 , 8 5 - 8 9 , 2 3 2 - 2 3 3 , 2 4 2 .

96 T A M Ż E , 1 2 0 . 97 T A M Ż E , 4 7 .

98 Z o b . J. M AJEW SK I, T ryn ita rn a s tr u k tu r a ..., 4 2 1 .

99 Por. R. CA NTA LA M ESSA , M a ry ja zw ie rc ia d łe m d la K ościoła, tł. J. K rólikow ski, W yd. K sięży M arian ów , W arszawa 1 9 9 4 , 109.

tego m ówienie, że ktoś cierpi bardziej niż inni, w dużej mierze jest pozbaw ione sensu. N ie należy zestawiać ludzkich cierpień czy też prowadzić do jakiejś ich „rywalizacji”. Wartość obecności M aryi pod krzyżem Jezusa mierzy się Jej miłością do N iego (do Boga i ludzi), miłość ta zaś niekoniecznie musi się wyrażać intensywnością uczuć. Ponadto, trzeba tu chronić się przed nadm ierną spekulacją, przed którą przestrzega T. Węcławski, zauważając, że wobec skrom nych danych biblijnych, które by w prost m ówiły o udziale M aryi w dzie­ le Jej Syna, łatw o właśnie popaść w taką psychologiczno-teologicz- ną spekulację, połączoną z drugiej strony z przekonaniem , że udział M aryi w tym dziele musiał być pełniejszy i doskonalszy niż kogo­ kolwiek. Pisze także: Wyjaśnienie i zastrzeżenie, które tu formułuję, ostrzega zatem przed ryzykow ną łub wręcz błędną teologicznie m e­ todą, która działając według schematu „być pow inno (lub w ypada­ ło, by było) - b yć m ogło - a zatem b yło ”, źródłem wiedzy o istocie i kształcie powołania M aryi i Jej miejscu w dziele zbawienia czyni w ła­ sne niekontrolowane oczekiwania i odczucia10°. Autor ten przypom ina również, że słowa Symeona (Łk 2, 35), wiązane najczęściej z przy­ szłymi cierpieniam i M aryi, w ypow iedziane są w kontekście zasad­ niczej treści proroctw a, m ianowicie w związku ze sprzeciwem, jaki spotka posłannictw o i dzieło Chrystusa. I co dalej podkreśla: N ie wydaje się jednak na tym miejscu i w tym historyczno-teologicznym kontekście rzeczą właściwą spekulowanie nad zbaw czym charakterem macierzyńskiego cierpienia101.

Podobnie jak zbawczego dzieła Chrystusa nie m ożem y ograni­ czać do krzyżowej m ęki (cierpienia), także na udział M aryi w dziele odkupienia nie m ożem y patrzeć wyłącznie z perspektyw y Jej cier­ pień pod krzyżem. Jej cierpienia rozpoczęły się tuż po zwiastowa­ niu, ciągnęły przez różne w ydarzenia w życiu, a pod krzyżem osią­ gnęły swe apogeum . Jednak i tu trzeba zaznaczyć, że nie cierpienia same w sobie, lecz miłość M atki Bożej (w tym Jej uległość wobec woli Bożej), która w nich się ukazywała i doskonaliła, stanowią rdzeń w spom nianego udziału. Istotnie musimy dbać o to, by nie uczynić z chrześcijaństwa religii cierpiętniczej.

To Chrystus nadaje istotną wartość cierpieniom M aryi pod krzy­ żem. Dzięki dokonyw anem u przez N iego odkupieniu świata (roz­ poczętem u we wcieleniu, a w krzyżu i zmartwychwstaniu znajdujące­ m u swój ostatni i szczególny etap), cierpienia M aryi pod krzyżem nie są tylko zwykłymi cierpieniami matki patrzącej na mękę i śmierć

i°° y_ W ĘCŁAW SKI, M a ry ja w o b e c w o li O jca w m ę ce i ś m ie rc i J ezu sa , „Salvatoris M a ter” 1 (1 9 9 9 ) nr 1, 1 1 7 -1 1 8 . >0' T A M Ż E , 1 2 1 . S ta b a t M a te r D o lo ro s a . U w a g i o z n a c z e n iu c ie rp ie ń M a ry i po d k rz y że m w d zie le o d k u p ie n ia

syna. O ne są nierozłączne z tą właśnie tajem nicą, co nie oznacza jednak, że zawierają same w sobie zbawczą moc. N ie wydaje się słusz­ ne tw ierdzenie, że M aryja dlatego wiąże się ściśle z odrodzeniem

Powiązane dokumenty