• Nie Znaleziono Wyników

Codzienne i odświętne narracje w sprawie starości

W dokumencie O sposobach mówienia o starości (Stron 81-85)

Poeci rozumieją i potrafią wyrazić więcej od zwyczajnych śmiertelników. Le-szek Długosz, znany przede wszystkim jako wykonawca pięknych, nostalgicz-nych piosenek, opowiada, że starość fascynuje go od dziecka: „Być może dlate-go, że dużo czasu spędzałem w otoczeniu starych ludzi. Babka, druga babka, dziadek, matka chrzestna, która była staruszeczką. Zastanawiałem się: »Kiedyś będę jak oni? Czy to możliwe? Czy prawdopodobne?«”76. Długosz z prostotą i wdziękiem mówi o „starych ludziach” i „staruszeczce”. W jednej ze swoich naj-piękniejszych piosenek, zatytułowanej – jakżeby inaczej! – Starzy, krakowski ar-tysta śpiewa: „Starzy siedzą w starym parku, czytają stare gazety, mają jeszcze po zegarku, które im tik, tak-tik, tak-tik”.

Wszyscy mamy kłopot ze starością i starzeniem się. Czy powinniśmy nazy-wać starość po imieniu? A może taktowniej mówić o seniorach, trzecim wieku i jesieni? Nietrudno zauważyć, że istnieją dwie dykcje, dwie narracje, którymi posługujemy się naprzemiennie. Jest język codzienny (z neutralną starszą oso-bą, starością, staruszkiem i wieloma określeniami deprecjonującymi – od sta-rucha przez zgreda po starego dziada) i jest język odświętny, oficjalny. W tym ostatnim mieścimy i trzeci wiek, i jesień życia (koniecznie pogodną!), i seniora, a nawet nestora.

Cóż oznacza to rozróżnienie? Najprościej mówiąc, kłopot polega na tym, że inaczej postrzegamy starość, której doświadczamy na co dzień (dopóki je-steśmy młodzi, jest to doświadczenie zapośredniczone przez obserwację bli-skich i dalekich starych), a inaczej wyobrażamy sobie starość jako obce nam terytorium, jakby za granicą naszego państwa. Starość jest godnym szacunku królestwem, wobec którego winniśmy zachowywać właściwe formy; uprawiać oficjalną elegancję na granicy protekcjonalności („Ach, co słychać u naszych seniorów?”). Elementem tej strategii jest swoista idealizacja starości, ubrana w językowy banał w rodzaju: „jesień to najwspanialsza pora roku”, a „starość jest piękna”.

Ta podwójna językowa moralność ma – w moim przekonaniu – pozostawić nas na powierzchni rzeczy, jakby w obawie przed tym, co zobaczymy, zstępując

76 M. Zdziarski, StarsiRodzice.pl. Recepty na dobrą starość, Instytut Łukasiewicza, Kraków 2012, s. 202.

do głębi. Jeśli podejmiemy ryzyko, okaże się, że musimy poradzić sobie z nie-jednoznacznym obrazem starości. Nazwać rzeczywistość, w której ”kult młodo-ści” zderza się ze zjawiskiem „demograficznego tsunami” (ulubiony zwrot wielu dziennikarzy!). Dopiero prawdziwe spotkanie pozwoli nam ponazywać sprawy od nowa. Ten dialog zaczyna się od przyznania, że starości nie wolno dyskry-minować, ale i nie trzeba stawiać jej na ołtarzyku. Zaczyna się zmiana myślenia – z życzeniowego na oparte na faktach. Ta zmiana to początek uzgadniania ję-zyka. Podczas debaty w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich niezwykle celnie mówiła o tym red. Halina Bortnowska: „Otóż zgroza wieje z tego przekonania, że możemy młodych oduczyć takiego myślenia, nie zmieniając naszego za-chowania, zachowania ludzi starych. To my, starzy ludzie, jesteśmy nudni. My się trzymamy i czepiamy swoich własnych doświadczeń, opowiadamy stale tę samą bajkę, myśląc, że jeszcze tego nie zrobiliśmy. Jest to zawiniona dyskrymi-nacja, jeżeli ludzie młodzi boją się, że starsi ich zanudzą. (…) My jesteśmy tym młodym przede wszystkim potrzebni jako ci, którzy ich wysłuchają. I w naszych kontaktach trzeba zmienić proporcje. Oni może też poproszą o to, żeby im coś ze swoich doświadczeń przekazać, ale to tak na życzenie i ostrożnie, stale ba-cząc, czy już nie nudzę”.

Takie słowa są możliwe tylko wtedy, gdy stoi za nimi doświadczenie i auten-tyczna mądrość starego człowieka. Jeśli po drugiej stronie pojawi się zaczyn podobnej otwartości, możemy pracować nad lepszą komunikacją. Ta praca po-winna zacząć się, jak sądzę, od znalezienia języka neutralnego, od próby zdefi-niowania podstawowych pojęć. O przywrócenie (ustanowienie?) neutralnego wydźwięku słowa starość upomina się prof. Józefina Hrynkiewicz, od lat po-dejmująca w pracy naukowej problematykę starzenia się społeczeństwa: „Po-wszechny protest wywołuje użycie określenia: »osoba stara«, »stary człowiek«.

W Polsce używanie w dyskusjach publicznych kategorii »człowiek stary« oka-zało się politycznie niepoprawne. Stosowanie przymiotnika »stary« na okre-ślenie człowieka w zaawansowanym wieku wywołuje żywe protesty, a nawet oburzenie słuchających lub czytających”77. Zdaniem prof. Hrynkiewicz78 „nega-tywne naznaczanie w społecznej świadomości STAROŚCI jest formą dyskrymi-nacji, przemocy, poniżania, wykluczania. Unikanie słowa »starość« nie zmienia rzeczywistości (…). Dlatego m.in. trzeba przywrócić neutralny charakter i wy-łącznie opisowe znaczenie terminu »starość« na określenie ostatniej fazy życia człowieka”.

77 O sytuacji osób starszych. red. J. Hrynkiewicz, II Kongres Demograficzny 2012, Rządowa Rada Ludnościowa, Warszawa 2012,

http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/POZ_POZ_O_sytuacji_ludzi_starszych_2012.pdf,s. 7[do-stęp: 15.06.2012].

78 Tamże.

Dziś wydaje się, że potrzebna nam językowa rehabilitacja starości i po-winni dokonać jej ci, którzy niegdyś zepchnęli starość na margines, także margines języka. Tak się składa, że propagatorzy kultu młodości w wymia-rze globalnym stają się dziś starymi ludźmi/seniorami (niepotwymia-rzebne skreślić).

Zauważył to moderator spotkania w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, red. Jacek Żakowski: „Otóż ta generacja, która zbliża się do wieku starszego, to jest generacja baby boomersów (powojennego wyżu demograficznego), moja generacja między innymi. My mamy pewną fenomenalną zdolność, otóż my dostosowujemy cały świat do naszych potrzeb. Jak byliśmy młodzi, to zdeprecjonowaliśmy starość, odrzuciliśmy tę kategorię mądrości. To my, to nasza generacja. Wprowadziliśmy kult młodości, którego przecież nigdy wcześniej w takiej skali nie było. Jest nadzieja, że teraz, jak będziemy starsi, to będziemy potrafili znowu dostosować świat do swoich potrzeb, zmieniając kulturę w drugą stronę”.

Powyższa wypowiedź w dużej mierze nakreśla wyzwanie, przed którym sto-imy. W jaki sposób opiszą swoje starzenie się i starość byli rewolucjoniści, którzy próbowali zbudować „nowy, wspaniały świat” bez miejsca na starość i starców?

To oni namawiali przecież, by nie ufać nikomu, kto skończył 30 lat.

Jest jeszcze sprawa druga, nie mniej zasadnicza: czy młodzi, urodzeni już po tym, jak runęły mury, znajdą porozumienie ze „starymi”, reprezentującymi demograficzny wyż końca lat 40. i kolejne roczniki PRL-u? Jak podzielimy się prawami i obowiązkami w życiu społecznym? Czy zmiany demograficzne to szansa na zbudowanie więzi między pokoleniami, tak potrzebnej z praktyczne-go punktu widzenia? A może zapowiadają raczej nadchodzący konflikt intere-sów między młodymi i starymi? Język, jakim będziemy opisywać starzenie się i starość, nie może być oderwany od społecznego doświadczenia.

Można wyobrazić sobie bardzo czarny scenariusz. Paweł Rożyński, dzienni-karz „Rzeczpospolitej”, podjął próbę nakreślenia wizji Polski, w której Krajowa Partia Emerytów i Rencistów dysponuje bezwzględną większością w Sejmie.

W artykule „Siwiejący świat”79 Rożyński opisuje sytuację społeczną w 2050 r.

Na ulicach spotykają się wrogie sobie demonstracje – z jednej strony młodzi ludzie uzbrojeni w kastety (jest ich niewielu), z drugiej bezzębni staruszkowie (jest ich pięć razy więcej niż przeciwników). To nowa wersja dialogu między-pokoleniowego, w którym nie ma już miejsca na debaty. Większość młodych wyemigrowała z kraju, finanse publiczne są w opłakanym stanie, a do Polski przyjeżdżają miliony opiekunek z Bangladeszu, by zająć się pielęgnowaniem obywateli w podeszłym wieku.

79 P. Rożyński, Siwiejący świat, „Rzeczpospolita” „Plus Minus”, wydanie z dnia 16–17.06.2012 r., s. P10–P11.

Taka opowieść o spotkaniu młodości ze starością jest możliwa. Słyszymy ją coraz częściej w dyskusjach o systemie emerytalnym, o zachwianej zastępowal-ności pokoleń. Z drugiej strony widzimy, jak zmienia się starość we współcze-snym świecie. Anthony Giddens, brytyjski socjolog, jeden z najczęściej cytowa-nych i dyskutowacytowa-nych europejskich badaczy społeczcytowa-nych ostatnich lat, zwraca na to uwagę w pracy zatytułowanej „Europa w epoce globalnej”. Zdaniem Gid-densa „w społeczeństwach postindustrialnych związek między pokoleniami ulega zmianie. Termin »starzejące się społeczeństwo« nie jest najwłaściwszy do opisania związanych z nim zagadnień. Równie dobrze moglibyśmy mówić o »społeczeństwie młodniejącym«. Jedną z charakterystycznych cech naszego społeczeństwa jest to, że rosnąca różnorodność stylów życia idzie w parze ze

»spłaszczaniem się« przebiegu życia”80.

Cóż proponuje Giddens dla poparcia swojej tezy? Przede wszystkim zauwa-ża, iż w przypadku standaryzowania diety i stylu życia pomiędzy 20. a 70. ro-kiem życia następuje bardzo niewielki spadek sprawności umysłowej (warto zwrócić uwagę, że 70 lat to kolejna propozycja cezury wiekowej oznaczającej granicę, za którą rozpoczyna się starość; wcześniej mówiono o 60 i 65 latach).

Brytyjski socjolog wskazuje przykład amerykańskich seniorów świadomie opóźniających zakończenie aktywności zawodowej w myśl zasady, że nikt nie może być uważany za niezdolnego do pracy tylko dlatego, że osiągnął pewien określony wiek.

Jeśli zderzymy tę śmiałą wizję z wiedzą o realnych problemach ludzi star-szych w Polsce – takich jak ograniczona dostępność opieki medycznej, defi-cyty wsparcia opiekuńczego czy trudności ze znalezieniem satysfakcjonują-cego miejsca w życiu społecznym – zobaczymy, iż próba zbudowania języka, jakim będziemy mówić o starości, musi zacząć się od rzetelnego namysłu, czym w istocie jest starość na początku XXI wieku.

Lech Wałęsa w ferworze polemiki powiedział kiedyś jednemu ze swoich roz-mówców: „Panie, pan źle nazywasz słowa”. Dziś przed pokoleniem Lecha Wałę-sy i pokoleniem, które urodziło się już po 1989 r., stoi poważne wyzwanie, by ponazywać słowa d o b r ze.

80 A. Giddens, Europa w epoce globalnej, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2009, s. 170.

Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy

Językowy obraz osób stuletnich w doniesieniach

W dokumencie O sposobach mówienia o starości (Stron 81-85)