• Nie Znaleziono Wyników

CYWILIZACYJNA I KULTUROWA

W dokumencie Open Eyes Book (Stron 71-79)

ROLA TECHNIKI

* Tekst został opracowany na podstawie wystąpienia prof. Jerzego Buzka na III Światowym Zjeździe Inżynierów

W cywilizacji, w której dzisiaj rozwija się nasz świat dominuje dorobek, jaki uda-ło nam się wypracować w  układzie euroatlantyckim. Ten dorobek składa się z  trzech filarów, na których opiera się nasza siła i  rozwój. Pierwszy to demo-kracja – sposób zarządzania wielkimi masami obywateli; drugi to wolny rynek – sposób na wymianę towarową (choć nie tylko towarową), na rozwijanie się, bogacenie; a trzeci to postęp techniczny, technologiczny – w gruncie rzeczy współcześnie to on w pewien sposób napędza i demokrację, i wolny rynek.

Na tych trzech filarach zaczęliśmy budować trend ku globalizacji. Ale dziś ta trójwierzchołkowa konstrukcja przechodzi pewien kryzys. Demokracja i rzą-dy prawa nie wszędzie przyniosły oczekiwane rezultaty. Szerzą się populizm i nacjonalizm, których jakoś nie udaje się ograniczyć. Podobnie jest z anarchią, którą widzimy dziś wyraźnie choćby po arabskiej stronie Morza Śródziemne-go. Wolny rynek – z otwarciem na świat i w gruncie rzeczy brakiem kontroli nad zachłannością międzynarodowych koncernów – doprowadził do dewa-stacji ekologicznej i socjalnej najbiedniejszych regionów świata; generuje on ciągłą potrzebę posiadania rzeczy i to takich, których sami nawet nie byliby-śmy w stanie sobie wyobrazić, że mogą nam być potrzebne. Takie jest przecież jedno z kluczowych zadań marketingu: wytwarzanie zapotrzebowania na coś, co moglibyśmy dopiero produkować, i  dalej – generowanie globalnego po-pytu na takie produkty, których nie ma jeszcze na rynku. Wreszcie technologia będąca wytworem naszej pracy – pracy techników – nie zawsze jest wykorzy-stywana w sposób zgodny z ambicjami wynalazców.

Warto doprecyzować, w jakim punkcie jesteśmy – My, euroatlantycka cywi-lizacja oparta na technice. Chciałbym przedstawić trzy perspektywy: model dawny, model obecny i pytania na przyszłość.

Model dawny możemy nazwać modelem humanistycznym techniki. Tech-nika w  tym modelu stanowiła narzędzia ulepszania świata: czyniła go coraz bardziej dostępnym i użytecznym dla człowieka. Co więcej, technika była wy-dłużeniem ludzkiej ręki, instrumentem ujarzmiana przyrody, fundamentem cy-wilizacji, o której mówimy – nie bez racji – „techniczna”. Ale była też elementem kultury, służąc człowiekowi i jego kulturowym ideałom. Maszyna parowa, kolej, telegraf, elektryczność, samolot, rozwój medycyny służyły w  gruncie rzeczy postępowi, dobrobytowi, walce z  biedą, chorobami, wysoką śmiertelnością.

CYWILIZACYJNA I KULTUROWA ROLA TECHNIKI

Wytwory techniki pozwalały oszczędzać czas i pokonywać przestrzeń, a jedno-cześnie rozwijać się i zdobywać wiedzę. Przypomnijmy, że według Teilharda de Chardina, filozofa francuskiego, najważniejszym obowiązkiem człowieka, wy-nikającym jego zdaniem z Biblii, jest bowiem rozwijanie swojej świadomości, pozwalające zbliżyć się do Stwórcy.

Załamanie się modelu humanistycznego doprowadziło do wyłonienia się obecnego modelu, który możemy uznać za niepokojący. W tym kontekście wi-dać pięć problemów, które warto pokrótce zdefiniować i zastanowić się nad ich rozwiązaniem.

Po pierwsze, wojny i totalitaryzmy XX wieku pokazały, że technika może posłu-żyć człowiekowi do masowej eksterminacji całych narodów. Może też zniszczyć kultury i  całe cywilizacje. Technika może być antyludzka, antyhumanistyczna i zbrodnicza. I my, ludzie techniki, musimy mieć tego największą świadomość.

Odpowiadamy za to na równi ze wszystkimi, którzy biorą odpowiedzialność cy-wilizacyjną za rozwój ludzkości.

Po drugie, technika przestała być tylko narzędziem, a faktycznie w jakiś spo-sób opanowała naszą świadomość, podporządkowała sobie kulturę, dominu-jąc nad jej wartościami, poniekąd wyprzedzadominu-jąc je. To poważne zagrożenie. Już w XIX wieku mówiono o konieczności równowagi pomiędzy cywilizacją tech-niczną, która opierała się na wartościach materialnych, a kulturą, której domeną były wartości duchowe. Celem jest więc równowaga – ją właśnie postulowano już 100 lat temu. My tego celu nie osiągnęliśmy, a nasza potrzeba techniczne-go panowania okazała się bardzo silna – silniejsza niż naturalne, wewnętrzne potrzeby kulturowe. Należy zatem tę potrzebę technicznego panowania – nie rozwoju, ale panowania – starać się kontrolować, mitygować jej skutki.

Po trzecie, korzystamy z surowców w sposób nieodpowiedzialny, niszczymy zasoby naszej planety. Nic dziwnego, że pisze o tym papież Franciszek w en-cyklice Laudato Si’: „Ingerencja człowieka w przyrodę zawsze miała miejsce, ale przez długi czas była nacechowana dostosowaniem się do możliwości, jakie dają same rzeczy. Było to przyjmowanie tego, co oferowała sama rzeczywistość naturalna (...). Natomiast to, co dzieje się obecnie, to wydobycie z rzeczy wszyst-kiego, co możliwe, przez zawłaszczenie wynikające z ignorancji człowieka lub zapomnienia o samej naturze tego, co jest przed nim. Dlatego człowiek i rzeczy

przestały sobie podawać przyjazną dłoń, przechodząc do wzajemnej konfron-tacji. Stąd łatwo przechodzi się do idei nieskończonego wzrostu, która tak bar-dzo zachwyciła ekonomistów, teoretyków finansów, teoretyków technologii.

Zakłada ona fałszywe przekonanie o  nieskończonej dostępności dóbr naszej planety, co prowadzi do ich „wyciskania” aż do ostatecznych granic, a  nawet ponad granice. (…) W istocie technika dąży do tego, aby nic nie pozostawało poza jej żelazną logiką, ‘a człowiek współczesny dobrze wie, że w technice nie chodzi ostatecznie ani o pożytek, ani o dobrobyt. Chodzi tylko o władzę, o skraj-nie pojęte panowao skraj-nie’”.

Gorzkie słowa papieża Franciszka na temat zrównoważonego rozwoju byłyby w naszym kraju cytowane szerzej i głośniej, gdyby wypowiedział je papież Polak – Jan Paweł II. Dla wielu papież Franciszek jest odległy, mówi jakby nie do nas.

Ja namawiam do wsłuchiwania się w jego słowa, tym bardziej, że reprezentuje część świata, która tak dotkliwie doświadczyła wyzysku przez międzynarodowe koncerny, np. w Puszczy Amazońskiej. Odpowiedzią na zagrożenia, które niesie technika jest zrównoważony rozwój. I dobrze, żeby nie była to tylko domena ruchu Zielonych.

Po czwarte, jeśli nawet uznamy, że obawy papieża Franciszka, ekologów i zwolenników zrównoważonego rozwoju są przesadzone, to musimy przy-znać, że dziś refleksja moralna też nie nadąża za rozwojem technologicznym.

Dotyczy to przede wszystkim medycyny i  tych jej aspiracji czy możliwości technologicznych, które związane są z  modyfikacjami genetycznymi czy przekraczaniem tabu dotyczącego życia i śmierci. Nie potrafimy lub nie chce-my budować granic dla niczym niepohamowanych aspiracji biologicznego przekształcania roślin, zwierząt, a  nawet naszego gatunku. To jest problem, o którym można by wiele mówić, a który spowodował, że wielu rozstało się z  przekonaniem o  humanistycznych celach techniki współgrającej z  naszą kulturą i będącej odpowiedzią na jej potrzeby, a nie wyprzedzającej czy też kształtującej naszą kulturę. To są także problemy, z którymi musimy się mie-rzyć, gdy mimo wszystko próbujemy osadzić technikę w kontekście świata wartości naszej cywilizacji i kultury.

I wreszcie, po piąte, ostatni problem. Nasz model jest oparty o technologie in-formatyczne – ICT. Wielu uważa, że 70%, 80%, a nawet 90% innowacji –

wszyst-CYWILIZACYJNA I KULTUROWA ROLA TECHNIKI

kich innowacji – powstaje w tym obszarze. Informatyzacja stwarza nowe prak-tyki, nowe profesje, nowe sposoby komunikacji, współpracy między ludźmi.

Co więcej, wytwarza nowe elity, nowe społeczności. Technika w tym modelu nie tylko przekształca świat człowieka, ale również samego człowieka. Staje się on częścią sieci, wchodzi w gąszcze relacji, internetowych treści. Nieustająco poszukujemy danych, ruszamy na polowanie wiadomości oraz nowych kon-taktów w  rzeczywistości sieciowej, która nie jest już dla wielu, zwłaszcza dla tych młodszych, rzeczywistością drugą, ale rzeczywistością pierwszą. Narzę-dzia techniczne nie tylko nie dopasowują się do kultury, nie tylko kontestują ją i wszystkie inne reguły, które znamy, np. reguły demokracji, ale stają się też samą kulturą.

A teraz jeszcze krótko o tym współczesnym modelu – niepojętym dla wielu z nas, a może nawet groźnym. Otóż być może stajemy przed potrzebą wykształ-cenia nowego porządku społecznego i  redefinicji samej kultury. Komputery przestały być bowiem instrumentem automatyzacji procesów przemysłowych czy administracyjnych; stały się niezbędnym elementem niemal wszystkich codziennych czynności i społecznych relacji. Komputer i urządzenia mobilne zmieniają nie tylko nasze myślenie o świecie, sposób postrzegania go, ale pa-mięć, twórczość i relacje towarzyskie. One nie są już narzędziem, ale w jakimś stopniu spajają się z nami.

Przed nami, którzy rozumieją jeszcze świat starych technologii i humanizmu, stoją fundamentalne pytania:

• Czy poznając coś przez internetową sieć poznajemy rzeczywistość, czy tylko informacje o niej?

• Czy technologie informatyczne umożliwiają nam panowanie nad światem, czy uzależniają nas od własnych narzędzi poznawania go?

• Czy relacje w internecie są rzeczywistymi relacjami?

• Czy dzięki technologiom ICT będziemy bardziej szczęśliwi, bardziej twórczy?

• Kim będzie człowiek w środowisku cyberkultury, czym będzie kultura w śro-dowisku cyber?

I jeszcze jedno pasjonujące pytanie: jak będziemy wyznaczać kwestię odpo-wiedzialności za anonimowe decyzje, które będą podejmowały autonomiczne produkty naszej techniki i jak rozwinie się wtedy język?

Te pytania są ciekawe, ale zarazem niepokojące. Nie odpowiem dziś na nie.

To zadanie dla nas wszystkich – techników, socjologów, psychologów, futuro-logów, polityków, a także dla przyszłych pokoleń. Pamiętajmy tylko, że techni-ka, mimo wszystkich dobrodziejstw, ma swoją ciemną stronę: potrafi uwodzić, jak syreny uwodziły kiedyś Odyseusza – gdyby nie wiedział, jak są zdradliwe, nie uszedłby z życiem.

Na zakończenie chciałbym jeszcze uwypuklić dawne rozumienie techniki.

Nie ma do niego powrotu – i dobrze, bo trzeba tworzyć nowe. Ale te dawne reguły były proste, szlachetne i trzeba starać się stosować je nadal, mimo że je-steśmy dziś w całkiem innym świecie. Już Platon mówił, że technologia i techni-ka mają być dobrem dla tego, który czyni daną rzecz, jak i dobrem dla tego, kto z niej korzysta. Bardzo bym nie chciał, aby ten legat starożytności, który wiąże technikę z ludzką kulturą i jej wartościami, został utracony. Trzeba go chronić, to nasze zadanie.

Z techniką jest podobnie jak z polityką: ma swoją wartość, jeśli czemuś służy, zwłaszcza że trzeba mieć ogromną odwagę, by właśnie służyć i przeciwstawiać się. Bo technika i  polityka tracą poprzez pychę nieomylności i  samowystar-czalności. Wartość jednej i  drugiej leży nie tyle w  ich możliwościach rozwo-ju i  nieograniczonej ekspansji, co w  głębokim zrozumieniu własnych granic i służebnej roli.

PRZYSZŁOŚĆ

W dokumencie Open Eyes Book (Stron 71-79)