• Nie Znaleziono Wyników

Czerwonoarmiści na północnym obrzeżu miasta

gen. Schulz

1. Czerwonoarmiści na północnym obrzeżu miasta

Końcem stycznia Armia Czerwona dotarła do Pszczyny. Podeszła do granic miasta od pół­

nocy i północnego wschodu. Według relacji mieszkańców tzw. Polnych Domów, pierwsze, kilkuosobowe patrole radzieckie dostrzeżono tu już 29 stycznia, a zajęcie tego przysiółka nastąpiło wczesnym ranem dnia następnego. W tym samym czasie Wehrmacht w pośpiechu niszczył miejskie urządzenia elektryfikacyjne i wodociągowe.

Następnego dnia od Jankowie i Studzienic nadeszły regularne jednostki radzieckie, któ­

re zaczęły okopywać się w poprzek ulicy Bieruńskiej. Przednia linia obrony niemieckiej znajdowała się tu wówczas na cmentarzu żydowskim, zaś artyleria ulokowała się w parku i obejściu koszar57.

Walki pozycyjne na linii Pszczyna - Żory. 29 styczeń 10 luty 1945

Walki o Rudołtowice i Ćwiklice. Sąsiadujące od wschodu z Pszczyną Rudołtowice i Ćwiklice wyzwolono w nocy z 28 na 29 stycznia. Do pierwszej z tych miejscowości żołnierze radzieccy wkroczyli już 28 stycznia około godziny 20.00. Przeprawili się po prowizorycznie zbudowanym moście na Wiśle w rejonie Dębiny. Niemcy, ostrzeliwując się, uchodzili przez Ćwiklice w kierunku Pszczyny. Część z nich wycofała się do Goczał­

kowic. Do poważnego starcia z niemiecką ariergardą doszło wtedy w rejonie skrzyżowa­

nia dróg w Ćwiklicach. Rudołtowice jeszcze tej nocy ostrzelane zostały przez Niemców

57 Pamiętnik Franciszka Szczepańczyka.

Walki pozycyjne, 29 stycznia - 10 lutego 31

ogniem artyleryjskim z Goczałkowic. Wybuchły pożary, które zniszczyły wiele zabudo­

wań chłopskich. Łuny płonących rudołtowickich budynków widoczne były w sąsiedniej Pszczynie58.

We wtorek 30 stycznia, po ostrzelaniu pozycji niemieckich, nastąpiło radzieckie na­

tarcie na miasto, które nie przyniosło jednak oczekiwanych efektów. Z nadejściem nocy Niemcy odpowiedzieli kontratakiem. Ich piechota wsparta samobieżnymi działami pan­

cernymi doszła do Ćwiklic i Rudołtowic59. Tu jednak fanatycznie nacierających Niem­

ców powstrzymano. Przeprowadzone 1 i 2 lutego radzieckie kontruderzenie ponownie wyrzuciło nieprzyjaciela do Pszczyny, a skrzyżowanie dróg w Ćwiklicach po raz wtóry opanowali czerwonoarmiści. Ponadto umocnili się na Strzelnicy i od tego czasu prze­

bieg linii frontu pod Pszczyną nie uległ do 10 lutego znaczniejszej zmianie. Codziennie rano i wieczorem pozycje niemieckie ostrzeliwano z moździerzy, przez resztę dnia sły­

chać było po obu stronach pojedyncze strzały i od czasu do czasu terkot „dyżurnych karabinów maszynowych”60.

Na Strzelnicy. Oto jak opisuje w swych pamiętnikach przebieg linii frontu pod Pszczyną naoczny świadek zdarzeń, Franciszek Szczepańczyk:

W nocy z czwartku na piątek to jest z 1 na 2 lutego 1945 roku wypędziły wojska radzieckie Niem­

ców ze wschodniej części miasta. Wojska niemieckie pozostały jeszcze w mieście i w zachodniej jego części. Front wojenny we wschodniej stronie Pszczyny utworzył się mniej więcej wzdłuż toru kolejowego i ulicy Bieruńskiej i przechodził obok ogrodnictwa i cmentarza żydowskiego, a dalej między parkiem i budynkiem szkolnym. W szkole na strzelnicy (tutaj wymazano cudzysłów) były już wojska radzieckie, ale domy w pobliżu parku były jeszcze w rękach niemieckich.

/.../ Na ulicy Bieruńskiej doszły wojska radzieckie do ogrodnictwa pana Piechy i tam się usa­

dowiły. W dalszych budynkach przy parku byli Niemcy. Wysadzili oni w powietrze sąsiadujący z ogrodnictwem domek pana Dudy, aby im nie zasłaniał widoku na przeciwnika.

W najgorszej sytuacji znaleźli się ci mieszkańcy, których domostwa niespodzianie, na bli­

sko dwa tygodnie, znalazły się na pierwszej linii frontu. Tak na przykład stało się z Chrósz- czami, którzy mieszkali przy ul. Strzeleckiej 28 (dziś Katowicka 42). Oto fragment zapisków Gertrudy Rytowej, córki Edwarda Chrószcza61.

Nocą w końcu stycznia weszli do naszego gospodarstwa Rosjanie i w jego obejściu zajęli pozycje bojowe. Jakieś 80 m. na południe od nas znajduje się cmentarz żydowski, na którym z kolei swe pozycje obronne zajęli Niemcy. W wyniku ostrzału 2 lutego spaliła się nasza sto­

doła. Nie pozostało po niej śladu, dziś na jej miejscu stoi dom syna, Janusza Ryta. Rosjanie starali się bezskutecznie wyprzeć Niemców z cmentarza. Na naszej łące leżało wtedy mnó­

stwo poległych czerwonoarmistów.

Któregoś dnia podjechał pod nasze gospodarstwo niemiecki czołg i ogniem działa rozniósł w domu laubę (ganek - Z.O.) i zniszczył dach. Pociski uderzyły też w chlew, z którego wyzwo­

lił się jeden z trzech koni. A że wałęsał się za gospodarstwem, na tzw. ziemi niczyjej, ojciec postanowił go odzyskać. Matka, obawiając się, że może się to marnie skończyć, energicznie protestowała, ale ojciec nie mogąc znieść myśli, że może utracić swego ulubionego karego, po­

stawił na swoim. Z Ruskimi dogadał się, że gdy wyjdzie po konia na łąkę, to nie będą strzelać.

A gdy pojawił się już na „ziemi niczyjej”, krzyczał po niemiecku do żołnierzy na cmentarzu, by

58 Materiały b. Zarz. ZBoWiD Pszczyna, poszyt „Rudołtowice”.

59 Relacje co do ilości tych dział pancernych są rozbieżne. Przypuszczalnie w natarciu brały udział tylko dwa Sturmgeschfitze, które zresztą ludność cywilna myliła z czołgami.

60 Materiały b. Zarz. ZBoWiD Pszczyna, poszyt „Pszczyna”.

61 Relacje spisane przez Gertrudę Rytową, córkę Edwarda Chrószcza. Udostępnił Janusz Ryt, syn.

32 Walki pozycyjne, 29 stycznia - 10 lutego

również nie otwierali ognia. I stała się rzecz dziwna; gospodarz i koń wyszli z tej opresji cało.

Następnej nocy ojciec przygotował furę, wrzucił do niej najniezbędniejsze rzeczy i wywiózł nas ostatecznie w bezpieczne miejsce do sąsiedniego Piasku.

Niemcy też nie ograniczali się do biernej obrony. W pamięci utkwiło mi zdarzenie, gdy pewnej nocy zbliżyli się do naszych zabudowań, obrzucając je granatami. Ruscy uciekli wtedy ku nam do piwnicy. Dalsze przebywanie w domu, który stał na pierwszej linii ognia, stawało się coraz nie­

bezpieczniejsze, dlatego Rosjanie nakazali się nam ewakuować. Przenieśliśmy się do domostwa Chroboków, którzy byli trzecimi naszymi sąsiadami. Ojciec przychodził jednak do opuszczone­

go przez nas gospodarstwa, by nakarmić pozostawiony tam inwentarz, a zwłaszcza poukrywane konie. Pamiętam, że przynosił też stamtąd mleko.

Żołnierze rosyjscy, z którymi przebywaliśmy na pierwszej linii ognia, zachowywali się wobec nas poprawnie. Podam tu zdarzenie, które mocno utkwiło nam w pamięci. Otóż mój brat służył, jak większość Górnoślązaków, w Wehrmachcie. Gdy odniósł rany, leczył się w wojskowym szpi­

talu w Rybniku. Na krótko przed nadejściem Rosjan opuścił lazaret i w mundurze wojskowym przedostał się do rodzinnego domu. To właśnie ów mundur, odnaleziony przez czerwonoarmi­

stów, był przyczyną tego, że brata wyprowadzili oni na rozstrzelanie. Uratował go przebywający u nas oficer. Przyprowadził go z powrotem do domu, zaś pechowe umundurowanie spalił w pie­

cu. Generalnie trzeba jednak powiedzieć, że o ile Rosjanie z pierwszej linii zachowywali się po ludzku, to kolejne ich fale wyrządziły mieszkańcom wiele zła.

• • •

W dodatku obowiązywała oszczędność amunicji, zwłaszcza tej większego kalibru. Biorąc to wszystko pod uwagę, łatwo zrozumieć opisaną przed chwilą przez Gertrudę Rytową sytuację w rejonie żydowskiego kirkutu. W użyciu były tam jedynie żołnierskie karabi­

ny, granaty ręczne i karabiny maszynowe. Przeciętnie raz w ciągu dnia pojawiało się na Strzelnicy niemieckie działo pancerne StuG IV, by oszczędnym ogniem zademonstrować swoje istnienie62.

• • •

Celem ułatwienia sobie obrony miasta, Wehrmacht wysadził 8 lutego oba mosty na Pszczynce. Ludność cywilną ewakuowano od 3 lutego. Niektórzy pszczyniacy znaleźli się wówczas w Czechosłowacji i nawet dalej na zachód, skąd wracali po zakończeniu wojny.

62 W Pszczynie, według Fr. Szczepańczyka, były podobno w tym czasie tylko dwa StuGi.

Walki pozycyjne, 29 stycznia - 10 lutego 33

Niektórzy mieszkańcy ukryli się i uniknęli ewakuacji. Niektórych opieszałych zastrzelono63.

Okupant zabierał z Pszczyny wszystko, co nadawało się do wywiezienia, przede wszystkim żywność. W wioskach dokonywał konfiskat bydła, które wyprowadzał następnie w kierun­

ku Czechosłowacji.