• Nie Znaleziono Wyników

41. Mała Ninka. 42. Diana. 43. Fashion. ,44.| Stanley Y ord . 45. W h ite aster. 46. Herbstzeitlose. 47. Pociecha babuni. 48. Greta Heine. 49. Jonkheer van Citters. 50. R óże w najnowszych odmianach.

T o w . O g rod n iczeg o Poznańskiego, na którą to w ysta w ę osobiście zostałem zaproszony przez prezesa p. dyrektora Marcińca.

W ciągu lata teg o ostatecznie doprow adziłem sw ój o g ró d do porządku, jest to objekt olbrzym i, bo aż 3/-i m orgi obejmujący. Z o ­ stała rów nież w ybudow ana now a szklarnia.

Następnie szykowałem się do w ysta w y poznańskiej, gdzie miałem zapewnioną wszelką pom oc kw iatow ą, pojechałem z uczniem moim Stasiem Bakalarzem i na oznaczony czas zrobiłem, co mogłem.

W śró d kw iatów pani Ewelina Koszańska, Edek, mój syn i moja żona.

a że nie zrobiłem i w ięcej i lepiej, to nie moja wina. Niech historja teg o nie pisze d o księgi.

K atalog zaw ierający 25 N -ró w pod ob ał się ogólnie, ale gd yby miały opraw ę, jak się należy byłoby całkiem inaczej. Za to cała w ystaw a była w prost imponująca, żem zaraz telegrafow ał, aby żona z dziećmi przyjechała, bo coś w spaniałego nie prędko m ożna zoba­

czyć. Przyjechała z dziećmi, zwiedziliśm y w Poznaniu o g ro d y i za­

dow oleni wróciliśm y do domu, tu zaraz posłałem m oje pomocnice panny R ettig i M rozow icz, jak rów nież ogrodn ika m ego p. A . Kluskę, który mając na w idoku szersze plany w ziął ze sobą syna, aby świat ogrodn iczy zobaczył, co mu się w życiu przyda. N a zamknięcie pojechałem znów z panem Pietraszewskim , aby nie przepuścić okazji

91

zobaczenia naprawdę ładnej i ow ocnej pracy ludzkiej. Fantazje m oje

M IE JS K A G A L E R J A S Z T U K I W Ł O D Z I W iosenna W ystaw a K om pozycyj K w iatow ych

W O J C IE C H A S A L W Y

od czwartku 10-go do w torku 15-go czerw ca r. b.

Łód ź, w czerwcu 1926 roku.

N a zachodzie sztuka ogrodnicza, podniesiona do w yżyn artyzmu ma w iek ow ą tradycję. »

mością techniki dekoracyjnej posiada duszę nawskroś artystyczną, która z żyw eg o materjału układa barwne mozajki, nadając kom pozycjom głębsze znaczenie ale­

goryczne. oraz z legendarnej symboliki tw orzyć harmonijne świeże dzieła sztuki, posiadające utajoną poezję.

Zycie płata figle.

7 N adzieja nasza

O tó ż przedstaw m y sobie, że malarz, rzeźbiarz czy też kom po­

zytor stw orzy 50 dzieł mniej lub w ięcej udatnych naw et m iędzy tym i będą praw dziw e dzieła sztuki i to przechodzi do historji i wiekam i nie ginie, — a m oje dzieła trw ają najwyżej 3 dni z teg o też pow odu w ydaje m oje opisy, aby się choć w ten sposób kilka lub kilkanaście iat pamiętało, że był taki co tw orzył, ale złych i nie trw ałych używał do tego materjałów.

Filja kwiaciarni przy ul. Moniuszki 2.

Zanim w ejdziem y w okres 1927 roku, uroczystej rocznicy m ego 35-letniego jubileuszu pracy w zakresie zdobnictw a kw ia tow ego, wracam do jesieni r. 1926 g d yż w doryw czem pośpiesznem pisaniu mych notatek zapomniałem o jednej w ażnej dla naszego ogrodn ictw a łódzkiego chwili, a mianowicie: od roku 1907 mamy na terenie Łod zi zw iązek ogrod n ik ów p od nazwą „C entraln y Polski Związek O g ro d n i­

kó w w W arszaw ie, O dd ział Ł ó d zk i", O tó ż prace i cele związku są rozlegle, a m ianowicie rozchodzi się o podniesienie ogrodn ictw a k rajow ego, aby dorów n ać zachodowi, trzeba za m kształcić now e kadry pracow nik ów na tem polu, starych zaś w eteran ów otaczać szacunkiem i zapoznaw ać się z ich pracą, w ten sposób ciągle iść

naprzód z postępem w iedzy.

Duszą związku jest zawsze prezes w raz z członkami zarządu, a sekretarzem w szczególności, otóż idzie mi o te g o ostatniego, był nim od szeregu lat p. Tadeusz G ogolew ski, jako kierownik szkółek

95

miejskich na Polesiu Konstantynowskiemu był on nie zwykłym zja­

daczem chleba, ale człowiekiem czynu. W szystkie jego zam iaiy za­

krojone były na dalszą metę, w spółpracow nicy lubili g o serdecznie, jako zaś kolega był zawsze na miejscu: miły, uczynny i pełen p o ­ święcenia.

Jednak znaleźli się ludzie w zwierzchniej sferze magistratu, co nie m ogli zcierpieć je g o popularności i tak żonglerow ali róznemi

Filja kwiaciarni przy ul. Moniuszki 2.

fortelam i, aż dokuczyli mu do żyw ego, że nie namyślając się długo podziękow ał prześwietnemu m agistratowi miasta Łod zi za 8-letnią pracę i odjechał do W arszaw y, jako kierownik rozległych dóbr W i­

lanowskich.

Straciliśmy w nim czynnego ducha naszego związku, przyja­

ciela i naprawdę oddanego pracownika spraw ie ogrodn ictw a na terenie Łodzi. O djechał od nas na szersze horyzonty pracy, ale dla nas stała się strata niepow etow ana. Zegnaliśmy g o w piękne dnie jesieni złotej, pełnej kras z myślą, że wiosna na n ow o zabłyśnie i nic życia natury w strzym ać nie zdoła.

Jeszcze chcę w spom nieć o ludziach, którzy mi w czem kolw iek pom ogli w podźw ignięciu się do stanu w jakiem się znajduje.

W pierwszem rzędzie dziękuje panu Franciszkowi W iesnerow i za ofiarow ane mi 50 krzaków róż do gruntu i 2 wysokopiennych

„M arechal N ie {“ , które wsadzone do oranżerji dały mi już tego roku 500 kw iatów , następnie panu Leon ow i Kołaczkowskiem u, który dał

96

na now e gosp odarstw o 500 sadzonek raachonji, które dziś po kilku latach rozrosły się w ładne krzaczki. Panu zaś G lasow i sąsiadowi w Rudzie dziękuję za niejedną wiązkę kw iatów , którą mi łaskaw ie ofiarow ał ze sw ego am atorskiego ogródka. Panom zaś Antoniem u Pachowskiemu i Stanisławowi Czerwińskiemu dziękuję za łaskawą pom oc w kupnie cegły, z której to w ybudow ałem sobie cieplarnię.

Bardzo mnie wzruszyły powinszowania z racji otwarcia, a szcze­

gólnie podarki m iędzy którym i są tak cenne obrazy jak Kidonia, w ystaw a została otw artą przy udziale najwybitniejszych przedstaw i­

cieli naszego miasta z Panem Starostą A . Rżewskim i Jego Małżonką na czele.

P o otwarciu i pierwszych rzutach oka na całość Pan Starosty Rżewski w sali czytelni w obec całej z g r o m a d z o n e j elity od ezw ał się w te słowa.

Zasługi p. W . Salw y w dziedzinie ogrodn ictw a zdobniczego w Polsce.

Izabela Czartoryska miłośniczka ogrodn ictw a w swojej cennej pracy z roku 1808 pod tytułem „M yśl o zakładaniu o g r o d ó w 11,

Grupa osób w chwili otw arcia w ystaw y z Panią Starościną Rżew ską z kwiatami pośrodku.

streszcza swój pogląd na ogrod n ictw o ozdobne w następujących słowach: — K to ma kawałek ziemi ma na nią patrzeć jak na p rzy­

jaciela, naprzód poznać ją w najdrobniejszych szczegółach, ukrywać w ady, pokazyw ać przym ioty, nigdy nie opuszczać, a iść za gustem -najprostszym— za Naturą.

W spółczesne zm aterjalizowanie życia w yw ołu je znaczne zainte­

resowanie ogrodn ictw em użytkowem zmniejszając zamiłowanie, tkwiące w każdej szlachetniejszej naturze ludzkiej do hodow li roślin ozdobnych.

W ojn a zrujnowała większość tych, którzy otaczali się chętnie pięknem roślin ozdobnych, to jest jedna z przyczyn upadania sztuki ogrodn iczej przejawiającej się tak pięknie w artystycznym zespole wszelkich składowych części ogrodu w umiejętnym a rozważnym

-doborze roślin i w zachowaniu artystycznego w dzięku rodzinnej

kim wzruszeniem patrzy nieraz staruszka na krzaczek mirtu, który zdobił jej g ło w ę w dniu pierwszej Komunji lub ślubu. a szczególniej bukieciarstwo ma ważne znaczenie społeczno-gospo­

darcze w naszym bilansie handlowym . Przed w ojną nie zaspakaja­

statkiem, z uprzedzeniem i złośliwością ludzką.

Przejaw ia się w tej pracy piękną i szlachetna, a oto w yjątki 2 tej pracy: „ M y kwiąciarze m ożem y śmiało pow iedzieć w raz z różą.

99

że poim y się nią nietylko zrana, ale cale dnie, całe życie prawie.

W skazali smutek, czar jutrzni radosnej.

Są ludzie, którym w tak wzniosłej chwili

Skończył. W szyscy pod wrażeniem teg o referatu skupieni

25. B ył czas, błogi czaś... nieśmiertelnego Juljusza pod Polską płaczącą brzozę.

N r. 8. Żółte niebezpieczeństwo, które od w iek ó w grozi Europie,

Nr. 3 przedstawia nam może najwcześniejsze zaranie naszego Ja; gdzie to bobo posadzone na kw ietny kobierzec, zdaje sobie

polu zdobnictwa k w ia tow eg o w kraju i od k o leg ów z zarządu dosta­

łem piękny zegar m arm urowy na biurko, oraz cały szereg depesz;

m iedzy innemi są następujące:

Ty, który tw orzysz piękną poezję z kwiecia, a układem jeg o barw rozweselasz i upajasz duszę naszą, w dniu św ię­

cenia 35-lecia swej pracy na tym polu, składam Ci najser­

deczniejsze życzenia Franciszek Dótka

Burmistrz m. Rudy Pabjanickiej.

Dalszej ow ocn ej pracy życzą

Ewa i Dora

Łódź.

Ł Ó D Ź .

Na dzień 35-lecia niestrudzonemu pracow nik ow i o g r o d ­ nictwa i kw iaciarstwa tą d ro g ą przesyłamy najserdeczniej­

sze życzenia. Rodzina Kołaczkowskich.

K R A K Ó W .

N a w ystaw ę przybyć nie m ogę zasyłam gratulacje

„Szczęść B oże“ . Tureczkow a.

S O L E C .

ju b ila tow i zasłużone uznanie przesyła Kołaczkow ski były prezes Zw. O g ro d n ik ó w Łódzkich.

Dziękuję uprzejmie za łaskawe zaproszenie na w ystaw ę, winszuję rezultatów pracy.

W a n da Helm anowa, W arszaw a.

ja k o przedstawiciel Przeglądu O g rod n iczeg o w imieniu redakcji przesyłam dla Szan ow n ego Jubilata najserdeczniejsze życzenia dalszej tak energicznej pracy na polu kwiaciarstwa

i ogrodnictw a. L. Kołaczkow ski, Łódź.

ju b ila tow i serdeczne życzenia z okazji Jego w ystaw y Start, Łódź.

103

W iw a t niech żyje zacny i niestrudzony jubilat.

Stanisław owie Kuźniccy, Ł ód ź.

Powiązane dokumenty