IV.
* & 0
^ a a
WIADOMOŚĆ Ó K O LUM BII.
(z podróży Pana E. MontglAye.)
O b s z e r n a przestrzeń lądu stałego Ame
ry k i, ograniczona Mexykiem, dwoma Ocea
nami-, P e ru , B razylją, i obejmująca część Kor dyl j er ów od Veragua do Jaen sie cią
gnącą, rów niny Kanakas i K u m a n a , oraz;
rów niny skropione rzekami Orenoką i A- purą, stanów? kraj Kolumbji. Powierzchnia jej 91,952 mil kw adr, wynosząca, przerżnię
ta jest częścią K ordyljerów Andes zwana*
która na trzy rozchodzi się gałęzie. Naj
bardziej k u zachodowi leżąca gałęź ciągnie się przez-przesmyk Panama w Ameryce pół
nocnej r inne dwie zniżają się. nieznacznie i kończą ku morzu A ntylskinu W górach tych, pory tak są odmienne, iż w jednym dniu przejść można ze skwarnego klimatu A fryki do lodowatćj strefy północy y z jednej strony
widać okiem niepomierne lasy, dalej ponurą dzikość nieurodzajnej pustyni, w innej wyso
kości znowu oddychać można świeżem i bal
samicznym powietrzem,po wietrzeni zdrowena E uropy, a przez rok cały dw ie tylko panu
ją p o ry , jedna dżdżysta, druga sucha; oto jest w ew nętrzny klimat Kolumbji. Marzec, Kwiecień, M aj, Czerw iec, są dżdżyste;
niebo staje się pogodnćm na dalsze trzy miesiące; deszcze rozpoczynają się znowu w Październiku i trwają do G ru d n ia , po-' -czćm znowu piękna, aż do Marea trw ają
ca, następuję pogoda.
Tej to szczęśliwej jędnostajności klimatu, mieszkańcy ty eh okolic winni są obfite żniwa, które nie lękają się nigdy nagłych zmian pory, jak kraje E uropy. Tam rolnik nie obawia v się stracenia w chwili zbioru dojrzałych
płodów swoich, i zmienia dowolnie zasie
w y żyznćj ziemi. Zbierają tytuń na spie- kłych rów ninach M a g d a le n y , niżej spo
strzega podróżny trzciny cukrow e, bana- nasy, kakao, bawTełnę, indygo i mais, któ
r y zastępuje pszenicę pospolicie bardzo rzad
ką i dregą. Przydajm y do tych przedmio
tów płody górnicze, chińę, drzewa farbier-śkie, szylkrei, a nakoniec i połów obfity pereł.
Ziemia Kolumbji poprzerzynana jest lr-jCznemi rzekam i, któreby stać się mogły (po*
dług wyrażenia P a s k a 1 a) n a ju żyteczn iej- szemi z dróg chodzących. Drogi lądowe ftćm są łatwiejsze do kommupikacji, iż K or
dy 1 jery zdają się same otwierać krokom po
dróżnego. Jest to w istocie, nie tak nagro
madzenie g ó r , jak raczej jedna góra, po- przerzynana strumieniami i tysiącem najroz
koszniejszych dolin. Są niektóre prowincje, jak Choco,' których ziemia jest, że tak rzec
można, prawie cala z kruszców złożona.
O 50 sążni Znajdują już złoto i platynę, w mnićjszej zaś głębokości kopią s re b ro ; że
lazo i miedź, najpłytsze zajmują w arstw y.
Okropne i złoczynne zwierzęta, węże, kro
kodyle, jaszczurki wielkie , stonogi dużego g a tu n k u , i tysiące innych nieznośnych owa
dów pomnażają jeszcze przykrości niezdro
wego i częstokroć rozognionego klimatu.
W szystkie użyteczne zwierzęta europejskie znacznie się tutaj rozm nożyły, lecz wszę*
dzie praw ie w yródził się ich gatunek. Są one małe i trudne do oswojenia w tych niezmiernych równinach, których żaden
po-• • . • *“! / • / £ / I
W ci
view w iatru nie odświeża; w górach prze- iwnie nietylko są roślejsze, ale i więcej
mają powTolności. /
Tak więc w obszernym obwodzie swoim Kolumb ja tysiączne rozmaite przedstawia
postaci. Lecz natura świetnieje dopiero naj
piękniejszym blaskiem zwrotników^ na
^po-lach W enezueli. Równie starożytne Tasy jak ziemia co je .dźwiga., niepomierne pastwi
ska , rzeki przez sześć miesięcy ścieśnione w korycie, a przez sześć drugie rozlew ają
c e , taki jest obraz prowincji L la n o s, G m - j a n y i lia z a n a r y , wspaniałą składających
przestrzeń, którą przecież rzadko ożywia ebechoś<> człowieka, którą ręka jego u p ra wia jedynie dla dogodzenia codziennej po
trzebie, i na której podróżny ztrudnośeią znaleśe gdzie może schronienie lub przew o
dnika. ,
Błędnćm jest mniemanie, iż niezliczone pokolenia Indian znikły praw ie zupełnie
£ powierzchni Ameryki. Znaczna massa lu
d u tego przeżyła udręczenia w yw ićrane na niej przez zdobywców. Ludność ta dzieli się w Kolumbji na 3 klassy: na p o d b itych czyli n iew o ln ik ó w , ucyw ilizow anych i dzikich.
Pierwsi odznaczają się pracowitością, w y trzymałością w znoszeniu przykrości powie-*
•trza, i cierpliwością w zatrudnieniach, któ
re jej wiele wymagają; drudzy przeciwnie przenieśli pomiędzy góry swoje tak nazwa
ne f a r nicnte krajów włoskich. Pomiędzy niemi to zachowała się w całości ta mięk
kość Indian podbitych. Otoczeni w yziewa
mi atmosferycznemi szczytów jakie zamie
szkują, ścieśnieni zasepaini śniegu, przepę
dzają życie w swobodzie, która nikomu nie
jest szkodliwa, nie myśląc naw7et o tein, ze depcą praw ie pod nogami świat tak wspaniały. ; i * ■ •* < v
Indjanie na równinach trudnią się ro l
nictwem. Pola ich okry waią się zbiprami E uropy. Są oni melancholiczni i zgryźliwi, namiętnie muzykę i tańce lubiący; do zabaw tych łączą całą zimnośd duszy, nie tak jak m urzyni, którzy w więzach nawet zachó-
w uja płochą wesołość i huczną radość.
Mieszkańcy równin Orenoki ' i A pury, mają charakter ży w y i namiętny, który na-
?yet w miastach daje się jeszcze postrzegać#
D zic y nie posiadają ani łagodności niewol
ników , ani śmiałości ucywilizowanych*
Żyjąc z rybołostwa i polow ania, mało ma
ją takich potrzeb których by w tej samej chwili zaspokoić nie mogli. Obdarzeni dzi*
kością i nieugiętą odwagą, zakrwawiają u- stawicznemi wojnami tę część kuli ziein- sldćj na Jttórej los ich umieścił. Każdy lud podlega w przypadku w ojny naczelnikowi
zwanemu K a c y k ie m , K w e b i, ‘Piwa albo K w a y ir o , pę>dług djalektu narodowego. Na
czelnictwo to nie jest dziedziczne, ale w y bieralne i trwające tak długo, jak tego w y
magają okoliczności, które do niego b y ły powode?n. Rzadko inaczej otrzymać je mo
żna1, jak po straszliwych próbach. Nie sa Jo czyny waleczności, ale cierpliwości; nie
zadają oni aby kandydat b y ł w stanie go
towości do boju, lecz aby b y ł zdolnym do cierpienia. Musi on się sposobić do w yż
szego stopnia przez długie poszczenie; nastę
pnie zbierają się starcy: każdy z nich od
licza mu grubym biczem trzy bolesne razy, tak , iż całe ciało jego ranami jest okryte.
jGdyby zaś podczas tej operacji najmniej
sza znak niecierpliwości lub boleści okazał, b y łb y zhańbiony i odrzucony na zawsze ja
ko niegodny zaszczytu którego pragnął do
stąpić. Po chwili spoczynku cierpliwość K an
dydata nowym okrutniejszym jeszcze podle
ga' próbom. K.ładą go pod szałasem z rękami mocno związańemi i rzucają na niego mnó
stwo niezliczone jadowitych mrówek,których ukąszenia sprawiają dotkliwe boje i gwałto
wne zapalenie. Sędziowie męztwa jego stoją do koła szałasu, kiedy tymczasem okrutne
owady przyczepiają się do wszystkich części jego ciała; lecz to wszystko nie jest jeszcze
dostatecznym do ustanowienia zupełnego stopnia zasługi, jakiej od niego wymagają.
Pozostaje ostatnia p ró b a, straszliwsza jak wszelkie inne którym podlegał. Zawie
szają go na nowo w szałasie i okryw ają liścia- jni palmowemi. Rozniecają potćm pod nim
ogień, tak urządzony, aby ten nieszczęsny czuł gorąco, i ogarniony b y ł dymem. v Cho
ciaż przypieczony i zaduszony dymem, po
winien on ciągle tez same zachować nieczu-_ tO c • c # f , łosć. W ielu z poddających się próbom takim
ginie w męczarniach, ale ci co je przetrw ają mężnie, zyskują oznaki nowćj godności swo
jej , i są odtąd uważani za istoty wyższej na-
*Ury’
Chociaż wyobrażenie osobnćj własności, do jednego człowieka tylko należącćj, zu
pełnie prawie obcem jest dla tych lu d z i, większćj atoli części znajome są prawa jakie icażde towarzystwo m an ad sw em i posiadło-
•sciami. Ponieważ wiele im na tem zależy, aby im nikt nie płoszył lub nie niszczył zw ierzyny w przeznaczonych na łow y po
łach, bronią przeto z zadrośną troskliwo
ścią tej narodowej własności; lecz że grani
ce! ich zbyt są rozległe i nie dokładnie ozna
czone , powstają częstokroć z tego powodu sprzeczki które rzadko bez w y lew u k rw i się kończą. Zasady podług których odby
w ają wojenne działania, lubo niezmiernie ' od naszych ró żn e, są przecież dobrze zastor sowane do ich stanu politycznego i do kraju
w którym wojnę prowadzą. Całe uzbroje
nie równie żołnierzy jak dowódzców, skła
da się tylko z kołczanu zaopatrzonego w strzały, maczugi, z małego woreczka maisa, a niekiedy i z rogoży. Nie zasadzają oni chwrały na uderzaniu na nieprzyjaciela
& przodu i otwartą siłą. Podejść g o ,
zni-— 44 zni-—
. szczyć, oto jest największa zasługa wodza
i wojowników jego. TJźywaja w wojnie tych samych sposobów i tychże podejść jak
na łowach, i śledzą nieprzyjaciela śladem tak jak zwierzynę. Jeśli nie napotkają oso
bnych oddziałów,, posuwają się 9Ż do wiosek nieprzyjacielskich, przedzierając się przez krzaki, i czołgając na rękach i nogach, Je- ę śli im się uda podejść, naówczas palą chat
ki i mordjiją mieszkańców w płomieniach.
Jeśli nie spodziewają się być ścigani w po w ro cie, uprowadzają z sobą jeńców, którzy
na najokropniejszy los są przeznaczeni. Nie
szczęśliwi c i ; za przybyciem do zwycięz
ców swoich są pieszczeni i dobrze karm ie
ni. Najpiękniejsze kobiety udzielają im starania i pociechy. Tymczasem kiedy zda
ją się tym sposobem przy wiązy wać ich w ię
cej do życia przez dostarczanie wszystkiego co je przyjemnem c zy n i, w y ro k ich śmierci już zapadł bez odwołania. W pewnym dniu oznaczonym, zgromadza się pokolenie zwy-
^ ciężkie, przyprow adzają jeńca w wspania
łym obrzędzie; widzi przysposobienia do ofiary tak obojętne'm o k iem , jak gdyby nie znał jćj przedmiotu. Oczekuje losu swfcgo z niewzruszoną stałością, dopóki jeden cios
nie odbierze mu życi^. "W tej chwili kie
dy pada zabity, niewiasty zabierają jego ciało dla sporządzenia bankietu, krw ią
nie-I
— 45 —
46
boszczyka namazują dzieci, aby w ich ser
cach wzniecić niezbłagalną nienawiść ku nie
przyjaciołom , i całe pokolenie zbiera się dla pozywania mięsa ofiary z chciwością i
uniesieniami niepomiarkowanej radości. Lu
d y te uważają roskosz z jedzenia ciała za
mordowanego nieprzyjaciela za najmilszą i najdoskonalszą. Wszędzie, gdzie zwyczaj ten panuje, jeńcy nie mogą się spodziewać uniknienia śmierci, '"ale rzadko podlegają męczarniom. Jndjanie żyjący w głębi kraju
mniej są okrutni od tychr którzy zbliżają się więcej do brzegów. Nie wiele znaleść mo
żna ludożerców pomiędzy pierwszymi, dru- dfcy zaś wszyscy praw ie są nimi.
Mało jest znamion fizycznych, któreby kilku ludom indyjskim wspólne b yły . Naj
pospolitsze jednakże są: czoło w ażkie, oczy mierne i mało otwarte, włosy czarne, gład
kie , słabe i d łu g ie , usta szeroko otwiera*
jące się, tw arz szeroka 1 głowa wielka#
Kolor ich brunatno czerwonawy, podobny do miedzianego, jest rozmaity, stosownie do temperatury, a wzrost zwykle cztćry i pół do pięciu stóp wynosi. Mało zarastają na brodzie przed wiekiem podeszłym , co dało
powód do mylnego mniemania jakoby wca
le bród nie mieli. Członki ich wielkie i kształtne zdają się na pierwszy rzut oka znakomitej dowodzić siły; ale powierz*
chownosć. ta Jest zwodniczą* Mieszkaniec południowej Ameryki więcej odznacza się
zręcznością aniżeli siłą r i podobniejszy jest raczej do zwierząt drapieżnych aniżeli do
mowych.
Myśli i uwaga dzikiego rzadko rozciągają się za mały ab w ód przedmiotów, które bez
pośrednio dotyczą jego bytu i bieżących po
trzeb. Większa część ludów dzikich Ame- ry k i tak ma ograniczone pojęcie, iż żadne
go postanowienia na przyszłość nie są. zdol
ne uczynić. Nie potrafią liczyć dalej jak , do trzech, i nie mają nawet w yrazu do
oznaczenia liczby wyższej. Kiedy chcą dać wyobrażenie o zbiorze większym jedności y pokazują głowę,, dając do zrozumienia, że
ilość ta równa, jest liczbie ich włosów*
Nadzy, skupieni do koła ognia , który roz
niecają w nędznych swych chatkach, nie
•^znoszą myśli nad to ca się ściąga do zwie
rzęcego jedynie życia, a jeśli te n ie są z w ró -- eon
e
k u jakiemu przedmiotowi obecnego użytku, umysł ich przytłumiony błąka sięw zupełnej nicości. Są oni milczący, le
n iw i, kłam cy> ale zawsze bez pobudek i w skutku tej jedynie właściwej rodowi swemu bezwładności umysłu, nad którą nie są zdolni panować.
Łatwo sobie wystawić można, jak niedo
kładne, dziwaczne i z przesądami połączone
— 47 —
być muszą ich wyobrażenia religijne. Pier^
wiastkowe rządy M exykui P eru miały p rzy
najmniej pew ny rodzaj dogmatów, których użycie jakkolwiek barbarzyńskie, oparte by
ło jednakże na zasadach przyjętych przez ca
ły naród; ale ludy ziem i stałój i G w ija n y które b y ły tern względem Jndjan dwóch pierwszych państw , czem są Tatarzy wzglę
dem Europejczyków, nfe miały i-nie mają do
tąd Jeszcze potrzebne'] zdolności do zastano-*
wienia sio nad przeznaczeniem człowieka i bytnością Stwórcy. Pozbawione wszelkich
prawie zdolności umysłowych, przeznaczo
ne są na to , aby b y ły igrzyskiem i łupem szarlatanerji i obłudy. Większa część dzi
kich ludów przypuszcza dwa początki, zły i dobry. . Jndjanie ziem i stałej wystawieni
na okropne choroby i na ciągłe spustoszenia przez w ylew y w ód, uznają iedynie tylko z ły początek który w swym gniewie zsyła ii/^piaruny, trzęsienia ziemi i uragany, i któ
r y sarti jedynie odwrócić od nich może gro
żące niebezpieczeństwa.
W W enezudi, Marakaibo i Kumana cześć oddawana temu złoczyńnemu gienjuszowi jest połączona ze sztuką leczenia. Tenże
sam człowiek jest zarazem Kapłanem i leka
rzem, i nazywają go piaszem . Poznawszy pierwsze początki sztuki lekarskiej i magjj, zamykany b y w a przez dw a lata w jaskie
ni jakiej pośród lasu* Przez ten czas zam
knięcia swego nie je nic, co było tylko oŁy~
w ionćm , i nie widzi się z nikim , nawet z ro
dzicami i krew nym i. Starzy piasze chodzą do niego w nocy dla udzielania mu nauk, a kiedy go juź dosyć uczonym i dosyć znudzo
nym mniemają, powierzają m u prawo u - zdrawiania, w yw oływ ania duchów i prze
powiadania przyszłości. Lekarstwa ich skła
dają się z ziół i z korzeni surow ych, goto
wanych, albo tłuczonych z tłustością, tudzież z drzew i glinek nieznanych od pospólstwa.
Użycie ich nigdy się nie dzieje bez w ym ó
wienia słów magicznych których sam le
karz nawet nierozumie* Jeśli chory w y zdrowieje, oddają piaszoi\'i ws^y^tko co się w demu znajduje \ jeśli umrze przeznacze
nie o to obwiniają#
Piasze są z urodzenia powiernikami p rzy szłości- Przepowiadają oni czy będzie w oj
na lub nie, jak się ukończy, czy rok będzie u ro d z a jn y , czy połów będzie obfity, czy
ry b y drogo się sprzedadzą, czy będą zaćmie
nia , albo komety. Używają za to licznych p rz y w ile jó w , które im znaczne przynoszą
korzyści.
PomiędzyJnd]anami ziem i stałSj zaprasza
ją na obrzęd małżeński rodziców, krew nych,
* sąsiadów i ptffcyjaciół obudw u rodzin. Męz- czyźni przynoszą drzewo i słomę potrzebne
' ; 4
do zbudowania chatki dla nowożeńców7; ko
biety znoszą owoce, ry b y i napój do bankie
tu weselnego. Męzczyzni śpiewają chwałę małżonka, kobiety .wysławiają cnoty mał
żonki. Tańczą, śpiewają i piją aż do no
cy,^ po oddaniu panny młodej mężowi, ob«
•chód cały się kończy.
Uroczystość ta odbywa się praw ie tak sa
mo u Jndjan na brzegach Orehoki, tylko podeszłe kobiety śpiewają nowo zamężnym:,,
„• Ach Córko moja! jakież sobie gotujesz mę-
„ czarnie! Gdybyś je przewidziała, nie
„ szłabyś pewno za mąż. Jakże wielki jest
„ błąd tw ój, nieszczęśliwa! mniemasz więc ,, że skoro przejdziesz pod władzę męża,
„ przepędzisz chwile jedną bez wylćwania
„ łez k rw aw y ch ? Niczem są bóle macie-
„ rzyńskie w porównaniu z tymi, jakimi on
„ karmić cię będzie. Będzie on twoim ty-
„ ranem , a ty staniesz się jego ofiarą.”
Aż nadto spełniają się te przepowie
dnie. Dzień ślubu jest ostatnim dniem szczę
ścia dla biednej Indjanki. Wszelkie prace domowe stają się odtąd jej zatrudnieniem.
Pomimo obowiązków macierzyńskich, mu
si ona znosić skw ary słoneczne, musi się krw aw ym oblewać potem , kiedy tymcza
sem jey niedołężny małżonek, rozciągnio- n y niedbale pod szałasem, zasila się mo-cneini napojami, albo używa słodyczy snu
głębokiego. Nie przypuszcza on jej nawet do posiłku jaki mu przysposabia; w mlcze- n iu stoi i czeka, aż pan jej skończy jedze
nie, aby pozrzec Resztki któremi on wzgar dzi, i nigdy w yraz łagodności albo po
ciechy nie osłodzi okropnćj niewoli w któ
rej ta nędzna istota zostaje.
Naród Ottomaków jest jedyny w tych k ra ja c h , który nie znosi u siebie wielożeń- stw a; wszyscy inni Indjanie Kolumbijscy
tyle pojmufą żon, ile im się podoba, i wszy
stkie również sa nieszczęśliwe, rów nie uci-
/ • * • • •
śnione. Zycie ich cafe poświęcone jest na utrzym yw anie w lenistwie i pijąństwrie
wspólnego męża. Z tej łatwośęi przybie
rania wielu żon w y p ły w a naturalnie i ła twość oddalania ich od siebie; jedno słowo jest dostateczne do ważności rozw odu, któ- r y piętno niesławy na czole nieszczęśliwej
małżonki wyciska.
Wspólne wszystkim Z ie m i stałej lu
dom mniemanie jest t o , iż dusza po wyjściu z ciała nie może się utrzymać bez jedzenia.
Płaczą zwykle mocno na pogrzebach i o- pićwaią żałośnym to n em , dzieła wojenne
zmarłego. Ciało zagrzebnją w domu z ży
wnością , albo zasuszają je p rzy ogniu i za- wieszaią u sufitu. Jeśli nieboszczyk pocho
dzi z klassy majętniesjzej , zebrani przyja
ciele obchodzą rocznicę śmierci je g o , i ka*
4 *
zdy przynosi cząstkę bankietu. Obrzęd al
bo raczej sprośne pijaństwo rozpoczyna się w nocy; wygrzebują tru p a, jeśli b y ł za
grzebany, i tańcując, piją i śpiewają do rana w jego obecności.
Niektóre ludy nad brzegami Orenoki , oddają cześć ropuchom; nie tylko strzegą
się zabijać je , ale naw et starannie zachowu
ją pod naczyniam i, dla dowiedzenia się o deszczu lub pogodzie, i ćwiczą je- róz
gami 'za każdą r a z ą , skoro prośby ich nie zostaną spełnione. Jnne narody uważają słońce za najwyższa istotę; inne nakoniec czczą Xiężyc , i zaćmienia planety tego u -
ważają za niemylne oznaki jego gniewu.-—
Dla odwrócenia k ary jaką sądzą że ścią
gnęli na siebie przez niewdzięczność lub lenistwo , zaczynają grać na wojennych in
strumentach , wstrząsają bronią, łupią drze
w o i wystawiają sobie że przez te mozolne ćwiczenia okażą rozgniewanemu xiężyco-
w i , iż na w y rz u t lenistwa nie zasłużyli#
K obiety wychodzą z domów, rzucają ku iiiebu mciis, i z rozpaczającym krzykiem przyrzekają poprawić się w błędach. Po zaćmieniu każdy chlubi się , że oszukał p la netę ; wszyscy jednomyślnie rozpoczynaią tańce i wesołość kończy sie podług zw y czaju na pijaństwie zupełnem i najwięk.
ezych sprosnościach.
0
52 —
Jndjanie Kolumbijscy w ie rzy że czło
wiek ma duszę nieśmiertelny ♦ ale i zw ie
rzęta przypuszczają do tego dobrodziej
stwa ; nie mogą się jednakże zgodzie na to, co się z duszą dzieje po śm ierci; jedni mniemają że spoczywa w lasach do których
ciało uczęszczało za życia; inni sądzą, że się udaje do pewnych jezior, w brzuchy licznych w ężów , które ją zanoszą do rosko-
sznej ziemi, gdzie przepędza chwile na tań
cach i pijaństwie. Skoro Jndjanin zabije dzikie zw ierze, otwiera mu paszczekę, i wlewa odurzający n a p ó j, aby dusza jego uwiadomiła zwierzęta tegoż samego rodza
ju, o dobrem przyjęciu jakie znąlazła, i aby je tym sposobem zachęcała do starania
się o tęż samą łaskę. \
Mówiliśmy o pogrzebach ludów półno
cnych Kolumbji, przejdziemy teraz w krót
kości zwyczaje pogrzebowe narodów mie
szkających nad brzegami Orenoki.
Jndjanie Soliwi umieszczają groby w po
środku mieszkań , i otaczają je. słupami ro
zmaitych kolorów , które .wyobrażają wszy
stkie godła smutku. W d o w a ozdób pozba- zbawioną nie opuszcza zwłok męża; każdy
gość płacze rzewoiie przed wrnijściem; od- powiadaja mu w ew nątrz, po ezćm
zaczj-nają się śpiewy., tańce i pijaństwo, przy dzikim odgłosie muzyki pogrzebowej. Po trzech, dniach takiego postępowania, cały orszak żałobny udaje się do rzeki , w która W rzucają trumnę i wszystko co do zmarłe
go należało; każdy umywa się i odchodzi
go należało; każdy umywa się i odchodzi