D Z I E N N I K
D R O Ż Y
LĄDOWYCH i MORSKICH.
N— I
.MIESIĄC STY C Z E Ń . K O K 18*27.
L
Przystępując do wydawania dla publiczno
ści polskiej Dziennika, opisom podróży i wszelkim przedmiotom z odkryciami nowych krajów,now yeh społeczeństw,równie jak z cy
wilizacją , zwyczajami, obyczajami i osobli
wościami połączonym, sądzimy, iż obowiąz
kiem jest naszym, kilka słów powiedzieć o przedmiocie, celu i zakresie tego pisma; chce
my uprzedzić, że Dziennik Podróży nie bę
dzie się wdzie'rał w obce sobie prawa że nie może obiecywrać tyle korzyści, iżby do
gadzał tylko osobistym widokom, i że panc-
Tom i. 1
wanie Jego, jakkolwiek ograniczone, rozpo- ścierać się może na obszernym przestworze, z niemałym wpływem na styczne umiejętno
ści, na uczucia ogółu i na ukształcenie mo
ralne każdego z osobna.
Z nowszych dzieł w naszym języku, któ- rez nam udzielają tych szacownych materja- łów do myślenia, poprawienia się społeczeń- skiego, poznania tych krajów i narodów, które obecnemi wypadkami uwagę powsze
chną na siebie zwracają, a nawet, co w pi
śmie ijaszem nie na pierwszym życzylibyśmy sobie mieć względzie, do zabawy służąr ]Na tak nadzwyczajną u nas liczbę romansów',
po większej części z obcych przekładanych języków , ileż mamy opisów podróży ? Brak o n y ch , zastąpiłoż chociażby jedno dokładne
dzieło jeograficzne lub statystyczne, nie mó
wimy już oryginalne, ale z wielu obcych w y bornych tego rodzaju dzieł zebrane lub tłu
maczone? Wiadomości jakie w tym przed
miocie czerpamy, czy są dostępne całej mas- sie czytających, kiedy ich nam tylko obce udzielają pisma ? Czy należy obeznawać z niemi tych’ziomków, którzy albo sposobno
ści albo możności nie mają, do czytania pism w obcych pisanych językach ? Przypuściw
szy, ze zobcemi językami tak jesteśmy o- swojeni, iż wiadomości najnowsze jakie zawierają opisy podróży, łatwo miedzy na
mi mogą się upowszechniać, czy sama go
dność narodu nie cierpi na tćm, że obojętnie patrzymy na obszerny odłóg tej części litera
tu ry , którą, bać pod względem języka, bać pod względfemmyśli i uczuć, tak pomyślnie moglibyśmy upraw iać? — Nakoniec , roz- pierzchnione tu i owdzie wiadomości o po
dróżach, mogąż nam dać wyobrażenie do
kładne o w szystkiem, co pod względem po
stępu cywilizacji, przedewszystkićm w ie
dzieć winniśmy ? Te pytania nastręczają się bez wątpienia każdemu, co nad pospolitość wzniesiony, lubi, i za obowiązek swój uznaje , obeznawać się z rodem swroim, z instytucja
mi które społeczność w całość sprzęga
ją , co dla niej są szczęścia lub niedoli p rzy czyną, z żywym obrazem przyrodzenia; sło
wem , ze wszystkiem, co stanowi ogromną budowę ważnych materjałów życia umie
jętnego i sztucznego. Jakaż rozmaitość od- eieniowań okazałaby się nam w naturze ludzi pojedynczych i całych narodów, w cudach natury i sztuki, gdybyśmy cały ogrom onych
ogarnąć mogli! Zupełne osiągnienie tego ce
lu, jest bez wątpienia niepodobieństwem, 1 ktoby do niego zmierzał, w nadziei, że kiedyś
u niego stanie, ten dążyć doń, jako nieświa*
domy rzeczy, ' byłby niegodny; wszystko, co jest dla wzroku ludzkiego ostatnim i naj
wyższym kresem, nie ma granic, a zatem nie
może być osiągnione. Ale ta, że tak powiem, juz dlatego że ją poznawać możemy, chlu
bna niedołężność ludzi, nie zabrania człowie-c / kowi ubiegać się do mety, tyle nauki ile u-
rozmaieonej zabawy obiecującej.
Najwydatniejszą atoli przyczyną, dla k órej zajmować winny opisy podróży, sa obowiązki jakie mamy względem spółbli- źnich, względem ziomków, względem na
rodów sąsiedzkich, względem całego rodu ludzkiego; obowiązki, które wskazuje nie- tylko piętno w ie k u , ale nadto spoina wszy
stkim ludom moralność. Czczym jest wyraz:
Kochaj bliźniego, jeśli bliźniego nie znamy;
czczym obowiązek kochania o jc z y z n y , je
śli ojczyznę w wyobraźni tylko sobie tworzy
my , lub jeśli nam tylko z nazwiska jest zna
na ; bezskuteczne, jak sieć pajęcza słabe, jak błyskawica krótko-trwałe natchnienia filan-
tropji, jeśli mylnie, lub na domysł stan lu
dów' sobie wyobrażamy. W każdym z tych przypadków , miłość niema rzeczywistego przedmiotu; oparta na my lnem przypuszcze
niu , na niczem, musi być koniecznie sama marzeniem, błędem lub wyrazem bez zna
czenia.— Co. większa, ta zacięta i bedacat ' c c i prawdziwą hańbą rodu ludzkiego niena
wiść narodowa, zkądże jeśli nie z wzajemnej nieznajomości ludów,z nieznajomości ich po
budek działania, początek swój bierze ? Z
tej to nieznajomości, usypują sobie ludy mo
giły- przesądów, w których w końcu same siebie zagrzebują. Dzieje stwierdzają to zda
nie: któreż ludy więcej ludzi w y tę p iły , któ
re zaciętszemi były w wojennych walkach , czy te, co z nieznajomej jakiej okolicy świa
ta, na nieszczęście rodu swojego, w y p ad a ły , nie w ierzy wszy niemal poprzednio, iżby nieszczęśliwe o tiary podobnemi donich b y ły istotami; czy te, co w licznych z innemi luda
mi postawione stosunkach, ich p raw a, i n stytucje i obyczaje pod panowanie swoje za
garniały? Najpiękniejszym owocem cyw i
lizacji, jest bez wątpienia nienawiść złego i miłość ludzi; a gdy ani jednego ani drugiego,
bez znajomości złego i ludzi dostąpić niepodo
bna, niezawodna jest więc rzeczą, iż chcąc so
bie zjednać nazwisko ucywilizowanego, na
leży nagromadzać materjały, które doprowa
dzić mogą do tego celu. Opisy podróży są bez wątpienia, jednym z główniejszych w tym
względzie materjałów.
Z tego to stanowiska uważamy opisy po
dróży: ale, gdy z jednej strony tak wzniosłe przypisujemy im pow ołanie, z drugiej, iiie przeczymy, iżby nie miały podrzędnych ce
lów, pomniejszych i rozmaitych korzyści, izby nam nie mogły odsłaniać nowych ludów i krajów, iżby nie mogły być pożyteczne dla sztuk i umiejętności, iżby nie mogły przyje
mnie bawić czytelników, zaspakajać cieką*
wość, i mieć wszystkie te przymioty, jakie w ogólności, własnością są lub być powinny pism, przeznaczonych do powszechnego czy*
tania; nakoniec, iżby między niemi nie mogły się znajdować bezkorzystne, suche i martwe opowiadania. Dla takich nieprzeznaęzamy
ifńejsca w dzienniku podróży.
Ale nawet między dobreńii opisami po
dróży, znajdować się mogą mało i nie wie
lu czytelników zajmujące. Każdy bowiem podróżujący z zamiarem opisywania podró
ż y , obiera zwykle przedmiot, na który u- wagę szczególnie zwraca, już dla tego, ze dla dokładności opisu tak czynić powinien) już, żemoże w obranym rodzaju spostrzega
nia i w przedmiotach odłąeznych smakuje;
już, że tego wymaga potrzeba czytelników, którym pracę swoją poświęca. — Co się nas dotyczy, będziemy mieli wzgląd w wybo- tze na większość życzeń powszechności, jeśli przekonanie na^ze życzenia te dzielić będzie;
będziemy mieli wzgląd na ważność przed
miotu, chociażby czasem większość przeko
nania naszego nie podzielała*— Raz rozpoczą- wszy ten za^ód penodyczny, usiłować bę
dziemy ciągle zadoSyil czynić temu smakowi powszechnemu w opisach podróży, jaki, z, przekonania twierdzić możemy, jest w k ra ju naszym panujący.
Na tym kończymy krótką wzmiankę o po
rządku i systymacie, jakiego się trzymać pra
gniemy w wydawaniu dziennika podróży;
dalsze rozwiniecie oncgo, zostawiając wła
snej usilności i pomocy podróżujących Pola
ków , na którćj tym pewniej polegamy, im bardziej przekonani jesteśmy, że wszystko co manacelupożytekpowszechny, niepowin- nobyć dla nas obojętne,
h .
Ó STANIE DRÓG I KOMMUNIKACJI W K RÓ LESTW IE POLSKIEM.
A
[W yjątek z opisu podróżującego w Polsce Niemca)
W ostatnich czasach zaprowadzono z wiel
ką dokładnością urządzenie dróg i kommu- nikacji w Królestwie polskiem; drogi szcze
gólniej tak są w y b o rn e , iz bez wątpienia przyjemnie będzie każdemu, kto niemiał spo
sobności naocznie ich poznać, powziąć o nich wiadomość przez opisanie.
Podobnie jak we Francji, zaprowadzona została w Polsce dla tej ważnej gałęzi publi
cznej administracji D yrekcja Dróg i Mostów, z którą połączono Szkole Jnzcnjerij CywiU ndj stanowiącą oddział Królewsko-Warszaw
skiego Uniwersytetu.
Drogi założone są ile być może najprościej, w czem niepostepowano tak ściśle, iżby z uszko
dzeniem wszelkich miejscowych w ygód,pro
wadzić je odparafji doparafji; drogi szero
kie. nienazbyt jednakże, opatrzone są po o- bu stronach rowami i wysadzone w wielu miejscach drzewiną. Gdzie to uczynić mo
żna było, pokryto gliną warstwy piasku, w miejscach osobliwTie , które najbardziej po*
dróż utrudzały,
Właściwe Chaussdes albo sztuczne drogi;
są doskonale urządzone, i wykonanie ich jest gruntowne. Szerokość drogi tej ma tylko 36 stóp, jednakie dwa spotykające się pojazdy wygodnie mijać się mogą. Po obu stronach brzegi na 7 stóp szeroko zarośnięte sa darni
ną, na których leżą kupki drobno potłuczo
nych kamieni, tak iż środkowa przestrzeń na 22 stóp szeroka wrolną pozostaje do jazdy.
Ta przestrzeń znowu ma 18 stóp twardego, a 4 stopy miększego pokładu, tak iż po obu stronach mała na 4 stóp szeroka ścieszka po
zostaje, dostateczna, aby koniowi twrardej drogi oszczędzić. Nadto, gdy ścieszka z obu stron idzie, podaje sposobność ulżenia tak naręcznemu jak siodłowemu koniowi. W ię k sza część drogi bitej jest wysadzona młode- mi drzewkami. Zresztą, środkowra tłuczo
nym kamieniem pokryta przestrzeli nie jest tak tw arda, aby się przykrą stawać m iała, i
bynajmniej kopyta końskiego nie razi. *) Spodni pokład Chaussee, jest z grubych ka
mieni , pokrycie zaś z tłuczonych kamyków tak, iż na wet po świeżo pokrytych tego rodza
ju drogach utrudzenia jechać można , kiedy tymczasem na wielu niemieckich drogach bi
tych wielkimi i ostrymi kamieniami p o k ry tych bez narażenia k o n i, na skaleczenie je
ździć jest trudno. Ta przykrość, za którą po
dróżny niezmiernie wysoko opłacać m usi, zupełnie jest w Polsce nie znana, co D yre
kcji drogowej zaszczyt, a handlowi publi
cznemu wielkie przynosi korzyści. **) Po
dróż zatem na polskich chaussćes nietylko jest wygodna, ale nadto bardzo przyjemna, i ze względu na jazdę samą nic do życzenia
nie pozostawia.
Wszelkie odległości liczone sa od W a r-O Ł # szawy, jako od punktu środkowego kraju.
) Podróż moja trzydziesto kilko milowa, k o ń m i niekutem i na tylne nogi, bynajmniej ich kopyt nie uszkodziła, coby n pi na bazalto\yem ch j u s -
sóe ledwie podobnem być mogło..
*) Uderzajj^ca sprzeczność z polskiemi Cbaussees daje się widzieć na odległości 1 J mili drogi od NorcUialbćn do Lobcnstein* k tó ra wielkiemi
i ostrem i w przecięciu 1 f funta w azącem i sztukam i skały je s t brukowana, i przy najwięk-
szem usiłowaniu dwugodzinnej przynajmniej wymaga jazdy. Po lobnego W andalizm u nie
ma w Polsce przykładu.
Miarą odległości są w e r s ty , których około 7 idzie na milę jcograficzną. W ersta dzieli się na 5 równych części.
Za każdą werstą znajduie się słup wersto- w y *)• Jest on wyrobiony z drzew a; ma 12 stóp wysokości, i 1 dobra stopę szerokości;
kształt ma czworoboczny, i ostrym kantem zwrócony jest ku drodze. W górze znajdu
je się gruba czworoboczna głowa, której o- bie strony do drogi obrócone, opatrzone są
wielka arabska liczba z żelaza lanego. Jedna€ C Ł O liczba oznacza, ile juzwerst na tej stacji uje
chano , druga zaś, ile ich jeszcze do jazdy po
zostaje , tak, iż summa obu daje liczbę werst, z których się stacja składa. —^Podstawa słupa
werstowego jest okrągła, i ma na sobie ilość werst od W arszawy wyrachowaną wTbieżą
cych liczbach. Średnia część słupa jest w czerwone i białe pasy malowana, głowa jest b ia ła , podstawa zaś szarego koloru. W szy
stkie słupy są tak doskonale jednostajne, jak gdyby z jednćj pochodziły fabryki. Na
każdym.słupie znajduje się w środku nazwi-
*) Na każdej więc raili znajduje się 7 słupów wer*
stowych. Mnogość ta znaków je s t ro zry w k ą dla podróżnego, i dała początek tej anegdocie, iż pewny podróżny miał twierdzić, jakoby tak szybko je c h a ł w Polsce , że słupy drogowe wy
dawały mu się być rzędem sztachet, ( lie la f ą refero,)
— 10 —
n y kolorem czerwonym na białćm polu, z drugiej zaś białym na czerw onem polu napisa
ne, tak, iż podróżny spostrzedz je może z któ
rejkolwiek jadąc strony.
Co dwa słupy, znaj dują się 4 słupki, to jest co 100 sążni jeden: sa one czworoboczne* c •
stopy wysokie, 8 cali grube i mają w y malowaną tarczę z liczbami 1,2, 3 lub 4. Słup
ki mają czerwony i biały kolor, tarcza zaś jest biała o wałowata. Stoją one na małej p ry
zmatycznej podstawie z kamieni szossowych;
i tutaj nawet dobierano do jednej połow y czerwone, do drugiej białe kamienie. ( ? )
Kamieniedo pokrywania drogi ułożone w pryzmatycznych regularnych kupkach, pię
kny przedstawiają w id o k, gdyż i ściany po
chyłe wyłożone są naprzemian czerwonemi i białe mi kamieniami.
W pewnych odległościach postrzegać mo
żna na przeciwnych bokach drogi czerwony i biały słupek na wzór sążniowych słupków wyrobiony, na którym litera K. i numer się znajduje. Znak ten wskazuje, iż tam prze
chodzi pod drogą kanał do odprowadzania wilgoci, i aby przy reparacjach punkt ten dokładnie wskazać można, numera służą za kontrolę.
Podobny słupek stoi przy każdym moście, numerem, alba głoską M. (m o st) oznacza
ny, tak, iż tym sposobem każdy most ma swój właściwy numer.
Wszystkie mosty bez wyjątku mają sze
rokość drogi. Są one z drzewa pokfyte ba- lamiiszossowane,tak,iż gdyby nie czerwonoi biało malowane poręcze, niemożnaby w ie
dzieć żesię przez most przejeżdza. Nawetwię- ksze mosty jak np* 130 stóp długi pod Sochacze
wem na Bzurze, «ą tym sposobem szossowa- ne, i zdają się w ybornie w tym stanie utrzy
mywać.
Stacje nie są wszystkie równe; najmniej
sza ma 10, największa do 24 werst dłu
gości.
Na każdej Stacji znajduje się słup stacyj
ny , podobny do wrerstowego, lecz 15 stóp wysokości mający. Oznaczają one o ile w erst to miejsce oddalone jest od punktów głównych n.p. W arszawy, Petersburga, Brześcia Li
tewskiego , Słupców itp .
Co 6 lub 8 werst znajduje się dom straży szossowej, Koszarami drogowemi zw an y , przy drodze. Są one, tak jak wszystkie pu
bliczne budowle w Polsce, czysto, wygodnie, a naw~et pięknie zbudowane. Większa część ma na przodzie cztery kolumny, płaski dach,
na którego frontonie znajduje się H erb Kró
lestwa i napis K oszary drogowe; półokrą
głe okna okazują, iż wtem dobremu smakowi poświęcono wygodę. Domki odmalowane
blado żółtawym kolorem, otoczone są do ko
ła malowanemi czerwono z białem poręczami i obsadzone topolami. Mają one nader p rzy jemną dla oka postać, zwłaszcza że wiele z nich zrobione są w gotyckim, wiele w egip
skim stylu, w szystkie zaś nader gustownie i kształtnie.
Domki poboru myta drogowego podobne są do poprzedzających, ale cokolwiek mniej
sze. Przed niemi znajdują się szlabany czy
li rogatki.
Myto drogow^e jest cztery razy niższe jak w Prusach.
Wszystko co należy do rządu, przepisane 13
X
ma w Polsce mundur właściwy; nawet po
borcy myta drogowego i strażnicy drogow i ; pierwsi granatowy z blachą okrągłą na pier
siach, drudzy zaś szaraczkowy z kołnierzem czarnym, z wypustkami zielonemi i klapka
mi sukiennemi * na ramieniu. Niegrzeczny poborca drogowy jest w Polsce nader rzad- ikiem zdarzeniem.
W iele już drogi bitej zrobionej jest p o dług wyżej opisanego sposobu, cześć pewna jest rozpoczęta w robocie, inna jeszcze w projekcie zostaje. Podług głównych kierun
ków rozklassylakowane sa drogi następnie:
1); Od W arszawy na Mińsk, Cegło w, Siedlce, Międzyrzec, Białę do Terespola,długości mil 30 (210 werst^ zupełnie ukończonej
drogi. Od Międzyrzeca ma być prow a
dzona gałąź drogi bitej w złamanej linji do Lublina (m il 12).,
2) od W arszaw y na Jabłonnę,, Zegrz, P u ł- • t u s k R o z a n ,, Ostrołękę,. Łomżę, Stawi
ska , Augustowo-, ( obok sławnego rozpo
czętego tutaj kanału), Marjampol, do Ko
wna. Projektowana, droga jest długo
ści: 57 m il, dotąd jednakże ukończono) dopiero 2 f czyli 16 werst od W arsza
w y do Jabłonnym od Jabłonny ma być;
zrobionagałęź drogf do TVvierdzy Mo
dlina na dwie mile odległości.
3)) Od: W arszaw y na Mnisze w , P u ław y , do) L ublina. projektowana jest droga łączyć się mająca z idącą na Radzyń gałęzią ( N
1) a następnie ciągniona ma być na Pia
ski^ do Krasnego-Stawu, w odległości mil 32; drogi tej dopiero \ mili o d M n i- szew a ukończono.. .
Od Krasnego-Stawu ma się ciągnąć droga;
a) na Uchanie, Hrubieszów do Uściługa na granicy Rossyjskiej mil 11.
Ł) na Twierdzę- Zamość do Tomaszo-*
w a , na granicy Galicyjskiej.
Obie te gałęzie są dopiero projektowane..
4) Od Warszawy,,az do Piaseczna (2 mili) ii
podobnież do Raszyna ( 2 m ili). Obie te drogi już uskutecznione, lezą na trakcie Krakowskim. Nie zdecydowano dotąd jeszcze, która z tych dwóch dróg rozpo
czętych ma być dalej ciągniona; w p ro jekcie iść miała droga na .Raszyn, Gró
jec (7 mil) a z tąd:
a) na Radom, Szydłowiec, Kielce do Ję
drzejowa (23 mil) albo
t>) na Mogielnice, Nowemiasto, Końskie, Małogoszcz do Jędrzejowa (2 5 m il)
.Z Jedrzejewa zaś na Miechów i Iw an o wice do Krakowa (mil 11). Pod Kiel
cami ukończono już około 2 mile, t ó - wniejak i stacją 3 rnilowę do K rakow a, reszta jest jeszcze w projekcie.
,5) Od W arszaw y na Błonie, Sochaczew, Kozłów, Łowicz, Pieską D ąbro w ę, K u
tno, Kraśniewice, Kłodawę, Koło, T u rek , Ceków, do Kalisza (mil 34) zupeł
nie ukończone,
(Dalsze prowadzenie tej pięknej drogi od Koła przez Konin do Słupców na drodze Poznańskiej oznaczone jest w projekcie przez wrytknięty kilkowerstowy gości
niec pod Koninem, celem dokonaniakom- munikaćji zPrussamiprzez drogę bitą.)
'6) Od Kalisza na drodze Częstochowskiej wykończona jest droga b itad łu g ok i 2 mii
do Opatówka.
16
7) Od W arszawy ukończona droga do Bie- laji długości jednej mili, ciągnie się na pła
szczyźnie wyższego brzegu W is ły , po
tem zaś ponad wisłą prowadzi nazad do W arszawy.
Podług tego wynoszą wszystkie wytknię
te w Królestwie Polskiem drogi bite w ogóle mil 237, z których wykonano już 79 po
zostaje zaś do wykonania mil 157£; więcej przeto jak trzecią część tych dobroczynnych zakładów ukończono.
9
Oprócz tego probo wa no wiele ulic w W ar- szawie samej częścią szossować, częścią na sposób Mac-Adama urządzić. Piękna nowo założona Ulica od Jeruzalemskich Rogatek, w prostej linji aż do wisły 1700sążni czyli 4200 kroków długa, która co do piękności, tylko z Aleją lipową w Berlinie porównana być może, jest cała szossowana i czterema rzęda
mi drzew wysadzona. Podobnymże sposo
bem wszystkie aleje w bliskości letniego Pa
łacu Łazienkami zwanego (gdzie terasę znaj
dują się obszerne bardzo Koszary Ka walerji), Oraz aleje Ujazdowskie, ulice od Belwede
ru (letniej rezydencji Wielkiego Xięcia Ce
sarze wica KONSTANTEGO) do Saskiego Pałacu (placu parady) prowadzące i włiele
innych ulic są szossowanei
17
Przed Zbrojownią Warszawską makarla- mizowano również drogę, zdaje się jednak
że, iż jeszcze na praw dziw ą metodę nie tra
fiono. Wszystkie te ulice utrzymują się w y bornie, ale mają tę niedogodność, iż wiecie z przyczyny nadzwyczajnego kurzu, w zi
mie zaś biota stają się przykremi do cho
dzenia. ,
Z opisu tego przekonać się można, że przez dobrze i właściwie pozakładane i pięknie u- skutecznione drogi, równie w stolicy jak i po Jeraju, trudno jest więcej dogodności zro
bić dla handlu publicznego, jak zrobiono i codziennie jeszcze robią w tem Królestwie.
RYS ZWYCZAJÓW PETEPiSBUPiGA.
A u to r w p ro w a d z a d o swojego opisu cu dzo ziem ca, przy—
cy państwa Rossyjskiego, nazwanej od imie
nia Wielkiego założyciela tej rezydencji je
go Następców*
2
Rzeczy moje pozostały w urzędzie celnym kronsztadskim; staranie o nich poruczyłem jednemu z sekretarzy w kancellarji Konsula, a sam z Lci flerem wsiadłszy na piękny statek parowy, do P. B aird należący, popłynąłem
do Petersburga. Baird był rodem Anglik, sternik statku i reszta majtków byli llossja-
nie, szafarz Niemiec, muzykanci Żydzi;
podróżni, z których każdy pi^ć rubli za prze
wiezienie płaci, należeli do rozmaitych naro
dów europejskich, Z tych, ile uważać mo
głem, Rossjanie zajęci byli jedzeniem i pi
ciem, Anglicy samem piciem tylko; Niem
cy nie popuścili z.ust fajki; W łosi śpiewali;
Francuzom w rozmowie usta się nie zamykały;
Hiszpan spoglądał z flegmą na koniec nosa swego , a Szwed wzdychając patrzał na bu
jające bałwany finlandzkiej odnogi* Lajler zdziwiony był niemało , różnicą ]aką spo
strzegał między zwyczajami francuzów a Ros- sjan. Co do kobiet, te siedziały spokojnie, kiedy niekiedy za jednym z Oficerów z boku
spoglądając; nikt z mezczyzn nie zabawiał ich, ani przeryw ał nudoty towarzyszącej podobnej żegludze, jak to n p . na francuz-
kich pakebotąch między D ow er i Calais.
Później przekonałem się wszakże, że tu
taj płeć piękna nie jest tak w mówieniu skąpa, jak owe damy które na statku widziałem, iże
najczęściej .ciche spojrzenia więcej bez po-
równania znaczna, od zuchwałego wejrzenia.
O godzinie 12 przybił statek do lądu; lecz co za zgryzota, niebyło ani fjakra ani kabrjo- letu! W ich miejsce dziwny jakiś powóz dorożką nazwany stawił sio nam przed oczy.
Jest to deska na ressorach, z poręczą w ple
cach i z poduszką do siedzenia. Woźnica siedzi na niej okrakiem i połowie miejsca zaj
muje. Lubo nie miałem z sobą żadnych tło- moków, prócz zawinięcia z bielizną i z su
kniami na jedną zmianę ubioru potrzebnemi, niemogliśmy się jednak z L a fterem w jednej
pomieścić dorożce, i każdy oddzielną wziąść musiał. Usiadłem najprzód bokiem, ale gdym się o mało co w tył nieprzechy brnął, b y
łem zmuszony, na wzór innych okrakiemi f / v
w konnej jezdzie, usadowić się na dorożce. Zdaje mi się, żem czytał kiedyś w jakimś dziele, że Rossjanie od dawnych po
chodzą Nomadów , Scytów czyli też Sarma
tów; niemożna wątpić, że powieść ta jest p ra wdziwa, bo wynalazek dorożki musiał być koniecznie dziełem ludzi, którzy całe prawie życie na koniach przepędzali. Nim doje
chałem do oberży, buty moje były zabryz- gane błotem, a przy wysiadaniu musiałem otrzeć się o koło i smołą się powalałem. Go
spoda, do której zajechałem nazywa się Po- korą. Za dwa pokoiki bez kominka, bar
dzo skromnie umeblowane, z mała i ciemna
9* *
N 20
kryjówką dla Laflerci, i za dwa łóżka, do
magano sic na dobo 10 rubli. "W Paryżu
C 1 * 1
kosztowało by to wszystko z kominkami w pokojach nie więcej nad 2 franki, co uczy
ni niespełna 2 ruble assygnacyjne.
Jeszezem nie spoczął, a już stawił się prze- demnąldentysta, żyd niemiecki, zachwal a
jacy swą zręczność w czyszczeniu zębów, i skuteczność swTych leków, zapobiegających szkodliwemu w pływ ow i klimatu miejscowe
go na zęby. Flaszeczka z płukaniem do ust, kosztuje tu 5 rubli czyli 100 Sous, w Paryżu
kosztowałaby 10 Soas. Na moje w tej mie
rze uwagi, rzekł dentysta do Paryża jeżdżą cudzoziemcy dla rozrywki, w te zaś odległe
strony w widokach, i dla tego za swe w yna
lazki lub sztuki dobrej zapłaty żądać muszą,,.
Po dentyście nadszedł W łoch z pachnidłami i pomadą, żyd polski z szlafrokami iz s z u - waxem, Niemiec z parasolami, następnie ja
kiś grecko-włosko-sławi ański kupiec kos
mopolita z listą subskrypcyjną na dzieło po- liglityczno - filozoficzno-filologiczne , oraz wielu spekulantów różnych narodów, któ- aych ledwie zbyć się zdołałem. Na żądanie fby mi dano dziennego lokaja który b y po lrancuzku umiał, stawił się Polak, dawny regionista włoski, tytułujący mnie bezprze- stannie Panem Hrabią. Daremno mu powta
rzałem, że tylko prostym jestem szlachcicem,
Kazimierz wymawiał siętem, iż tak się mó
wić przyzwyczaił w usłudze podróżnych , którzy przybywszy do Petersburga, zwykli jeździć czterokonnym pojazdem, i żądają po lokaju aby ich grafami nazywał. ,,Zdawało się tym ichmościom, mówił dalej, że tak się mieniąc pozyskali niejako inwestyturę gra- fostwa, a szczególniej, gdy przy wsiadaniu do pojazdów po skończonym teatrze, nieustan-
ny odgłos żandarmów pojazdy zwo
łujących, dumie tych panów tak delikatnie pochlebiał; wszakże niejeden z tych pseu
do-grafów, wrócił w rodzinne zakąty z swem zwodniczem bilmem.,, Podobała mi się ta anegdota Kazimierza któremu pięć
rubli do.ręki za to wsunąłem, co go tak u ra dowało, iż w brew zakazowi panem hrabią
mię nazwał.c
Chciałem mieć fryzjera, krawrca, szew
ca, praczkę i szwaczkę. 'K azim ierz spro
wadził mi fryzjera Francuza, krawca Fla- mandczyka, szewca Niemca, praczkę rodem
• z Finlandji, szwaczkę Angielkę. — Tak tedy przepędziłem dzień cały w stolicy PaństwTa Rossyjs kiego, z jednym tylko Rossjaninem, to jest z mym zwojszczykiem do czynienia mając. Bolało mię to rzeczywiście, al
bowiem życzyłem sobie poznać Rossjanów.
30stego ... W wybrałem się ogodzinie 10 rano dla oddania biletów wizytowychi listów
t
— 21 —
rekomendacyjnych w znakomitszychdomach.
Gdym zszedł ze wschodów, zadziwił mię nie mało mój ekwipaż, u którego nędzne w y
chudłe szkapy, zbryzgana błotem kareta, woźnica przybrany w kaftan z sukna nieje
dnostajnego, a foryś, mały pucołowaty chło
p ak, siedział jak gdyby w worku jakim w kaftanie z rosłej osoby w ziętym, i w cudzym
kapeluszu ogromnym, który mu do pół twa
rzy spadał. — K azim ierzu, rzekłem poru
sza jatc głową, trzeba by mi sprowadzić pię
kniejszą karetę, z dobrym zaprzęgiem i z porządnym stangretem; przyznam ci się, że mnie wstyd ieździć taką telegą, i obawiam się , aby ten malec nie spadł z konia albo nie przejechał kogo. „— Uspokój się Pan, od
powiedział K a zim ierz; niemasz tu zwyczaju, uważać na piękność najmowanych remiz; b y le cztery konie u nich b y ł y , to dosyć. Co
do k o n i, przekonasz się Pan niebawnie, że nie są tak złe jak się wydają; chłopiec zaś,mo
gę to zaręczyć, siedzi lepiej na koniu, lepiej nim kieruje jak niejeden Kirassjer francuzki.
Służyłem ja w jezdzie, mogę więc sądzić o konnym jeżdżeniu. Winięnem nako- niec uprzedzić Pana, iż niewypada z pozo
rów tylko sądzić, i tu jak wszędzie, m y lą p o zo ry . — Niechże i tak będzie, rzekłem w' wsiadłszy do pojazdu i kazałem się wieść gdzie mi trzeba było.
Oo
W rzeczy samej, zląkłem się, widząc jak dzielnie pędziły owe szkapy; trzęsły się szyby w pojezdzie; dudniło pudło z łosko
tem, drzwiczki klekotały,,i zdawało się , że się rozleci w kaw ałki; żeby się jednak na śmiech nie wystawić, siedziałem spokojnie w kąt się zatuliwszy. Zręczność i lekkość forysia wrprowadzała mnie w zadziwienie..
Krzyczał jak opętany, uprzedzając przecho
dzących , aby się mieli na baczności; omijał jedne powozy, groził woźnicom drugich;
czy to na prawo czy lewo, tak zręcznie skrę
cał swemi końmi, tak akurat nie przed domy zajeżdzał, iż na cal jeden kolei nie minął.
Parę razy potknął się koń na którym siedział, ale on jak gdyby przypięty do siodła, ani się pochylił z miejsca swego: szarpnął dzielnie
cugiem nachylonego]konia,, zaciął go zwin
nie raz i drugi kańczugiem, i ruszał dalej z tryumfem.— Może niejeden, z czytelników
rozśmieje się z uwag jakie czyniłem patrząc na forysia; powiem przecież z otwartością , iż w chłopcu tym który się zdaje być zro
dzony do wytrwałości i lekceważenia nie
bezpieczeństw, w jego zręczności i przyto
mności umysłu, u patruję czysty obraz rzad
kich zdolności i męztwa całego ludu. W cią
gu całej jazdy, nie mogłem spuścić o k a z o wego forysia; cieszyła inię zręczność jego , i razem podzi\yieniemprzejmowała.
24
W niektórych domach nieprzyjęto mię wcale, ale w końcu jedna ze znakomitych osób kazała mię prosić do siebie, co mfiieucieszyło, bo widziałem potrzebę spocznienia i ludziom i koniom, a szczególnie forysiowi. Tuman mgły
wznosi! się z spienionych rumaków ; chło
pak otarłszy połą sukni pot z czoła, wydo
b y ł z zanadrza bułkę i spokojnie ją pożywał- W przysionku domu spotkałem kilku lu
dzi w stroju rossyjskim ż brodami, kilku w wytartych frakach i surdutach, kilka nare-
ście babulek w wypłowiałych jedwabnych salopach, które, ile poznać można było, nie
gdyś czarne być musiały.— Co możeznaczyć, zapytałem Kazimierza, podobny poczet roz
maitych ludzi w przedpokoju tego Pana ?
,,Brodacze, rzekł Kazimiera, są to liw7eranci wiktuałów i innych tego rodzaju potrzeb;
fraczkowi zdaja się być zagranicz-ni rzemieśl-* c c J O nicy, staruszki w salopach będą pew7niesupli- kantki.— To jest żebraczki; rzekłem.— By
najmniej, przerwał mi Kazimierz, nie godzi się ich tak nazyw ać, bo dzięki rządowi, nie zbywa tu bynajmniej na instytutach wdów, na szpitalach i innych tym podobnych za- kładąeh* które służą za przytułek dla ubo
gich , sierot i kalek. Są nadto prywatne to
warzystwa dobroczynności, wspierające nie
szczęśliwych bez względu na stan, a miand^
wicie takich? którzy są w istotnej niemożno
25
n
ści zarobienia sobie na kawałek [chleba.
Lecz takie suplikantki i próżniaczki^ co to na ulicach nawet zatrzymują , udając zubożałe wdowy oficjalistów r składają tu oddziel
ną zupełnie klassę ,. i umieją korzystać z hojności tych ichmościów, co radzi w o- bliczu innych okazać swą szczodrobliwość , ażeby . • • Kazimierzu, rzekłem,— ty filozo
fować zaczynasz ? — Nie panie , mówię to tylko co widzę i słyszę.
W schody domu tego,, nie odpowiada
ły , ani zewnętrznej budowy okazałości, ani stopniowi osoby której składałem mo
je uszanowanie. Spytałem Kazimierza , czy
li czasem bocznemi nie wprowadził mnie wschodami? bynajm niej, odpowiedział:
tutejsi gospodarze domów nie troszczą się wcale o wygodo lub czystość mieszka-i J i* < J nia które wynajmują ; jedno i drugie zna- lcść tylko można w domach majętniejszychC *
właścicieli lub w domach cudzoziemców.
Jakkolwiek bądź, za ich przykładem postę
pują już i inni, a mianowicie tacy co no
w e domy budują.* Przedpokój był także nie najosobliwszy; zaledwie przecisnąłem się przez zgraje służebników, z których kilku,, w największym negliżu kręciło się w przedpokoju. Lecz za pierwszym krokiem wasali, dostrzegłem sferę oświaty.
Meble z kosztownego drzewa i pysznej ro
b o t y , b ro n z y , kryształy i malowidła naj- pierwszych m istrzów , wynagrodziły mi
dostatecznie . wrażenie , jakiego, w przed
sionku i w przedpokoju doznać mi przy
chodziło. Kamerdyner w prow adził mię przez kilka bogato przybrauych pokojów,
do gabinetu pana swego. Siedział on w rannym ubiorze przy stole zastawionym
globami, mappami, xiążkami i mnóstwem papierów założonym. Do koła ścian stały gustowne szafy z książkami.
Pan domu przyjął mnie z uprzejmością i otwartością, i zdaw7ał się bydź mocno
zadowolony listem , który mu od jego przyiaciela z Paryża przywiozłem. W tym
samym pokoju zastałem także kilku mło
dych ichmościów i kilku średniego wieku mezczyzn , którzy/gdym wchodził rozma
wiali z sobą po francuzku.
Płynnie i czysto mówili naszym języ
kiem, wyjąwszy młodych Jcawalerów , któ
rzy zbytecznie djalekt paryzki afektując, przypominali mi naszych młodych trzpio- tów , gdy z prowincji, do stolicy przyby
wają. Ze nie byli Francuzami, poznałem ich z tego , iż zgłoskę g gardłem , a lekkie ak- eenta- przez nos wymawiali. Dostrzegłem opoocz tego w ich wysłowieniu pewien rodzaj * prowincjaliznju, albo raczej do
słownego wyrażenia niektórych z w ra -
tów w języku rossyjskim używanych. I tak, np, zapytał mnie pan domu: „ Avcz rous' un bon ąuartier? — Nie 1 zrozumia
łem go od razu : u na>s a u a rtłer, znaczy cyrkuł lub inną podobną część miasta*, albo okręg kwater wojskowych , a że ani w policji, ani w wojsku nie służyłem, nie zrozumiałem przeto, o co mię zapytano.
Wyjaśniło się przecież nareszcie, iż' chciał mnie pytać o mieszkanie, to jest: logemertt
albo apartctmmcnUJeden z obecnej młodzie- zy zapytany o zdrowie, odpowiedział: „ c je
m e suis refroidi, f a i le rhume,„ Refroidi mówi się u nas o zupie lub pieczeni, gdy stygną i krzepną; dla' tego spojrzałem z nie jakiem podziwie niem na tego , co to po
wiedział, sądząc że to jaki winiarz Rum do zbycia mający. Dowiedziałem się nie
co później, że się zaziębił i kataru dostał.
Francuz tak by to był powiedział: Tai pris d u f r o i d , je suis erirhume.—^ Zdziwi-
iem się jednak najwięcej, gdym.usłyszał od jednego z tych panów, że Newa zatrzyma
ła się : L a Newa s’est arrećee*—Już chcia
łem pospieszyć aby zobaczyć taki cud na
tury i gdy ktoś z obecnych prostując omył
kę dodał: „Oui! la N e w a e st prise.„ Więc zamarzła, pomyślałem sobie, i ucieszyło
mmc to mocno, zjawienie się bowiem k ry ua tej rzece, przjczynia nie rąałg wydatku
28
mieszkańcom Petersburga, czego skutki i mnie uczuć się dały.
Wkrótce zaczęto mówić o P a ry ż u ; zdzi
wiłem się nie m ało, gdym słyszał młodych Rossjanów,, (a miedzy tymi niektórych co
tam nigdy nie postali ), opisujących okolice i zakąty stolicy francuzkiej, jej gmachy, kościoły i celniejsze ozdoby a nawet zna- , komitsze zakłady publiczne i p ry w atn e, z
największą dokładnością. Co więcej, zna
ne im były nazwiska wszystkich restaura
torów7, wszystkie wieksze kawiarnie, a na-/ . j c 7 # wet przedmieściowe gospody, równie jak nazwiska znakomitszych mieszkańców".
Clrwała Bogu, pómyślałem sobie, ci pani
cze potrafią naylepiej oświecić mnie o szcze
gółach stolicy ich własnego kraju; prosi
łem więc o to pytając: od których osobli
wości i pomników zacząć mi w ypadało, ażebym dokładnie Petersburg poznał; które gmachy na szczególniejszą zasługują uwagę, czyli to pod względem historycznym , czyli ze względu odznaczającej się' w nich sztuki budownictwa; które bibljoteki, uczone to
w arzystw a, zakłady naukowe, godne są poznania ; z którymi nareszcie znakomitszy
mi pisarzami i artystami Rossyjskimi po znać mi się należało.— Młodzieniec , do któregom mowę zw7rócił, spojrzał na innie przez okulary z wielkiein. zadziwieniem, i
zdawało się, że nie pojmował czego od. niego chciałem. Gdym mu żądanie moje pow tó
rzył, rzekł od niechcenia: „ W a r t o b y
„ widzieć tutejszy eranitaż , a na rogu
„ newskiej perspektywy jest napis dużemi
„ złoconemi zgłoskami: „ C e s a r s k a b i-
„ b ij o te k a p u b l i c z n a . , , — Szanowny Panie! odpowiedziałem: jeszcze młody b y
łem, a już sława skarbów eremitażu i tćj biblioteki nie była mi obca; człowiek, któremu własne wykształcenie nie jest obo
jętne, nie powinien przestawać na samem wadzeniu tych przedmiotów; winien obznaj- niić się z niemi: aże życzeniem jest mojem
poznać dokładnie Petersburg, byłbym mo
cno obowiatzany, gdyby kto z W Panów, (po
nieważ Rossjanie znani są wszędzie z sw^oiej gościnności,) chciał mi być jeżeli nie prze
wodnikiem, przynajmniej doradzcą w tej mierze. Z.szyderskim uśmiechem spojrzeli
młodzi na mnie. i na siebie,*starsi tylko spu
ścili oczy ku ziemi. . . . Żaden słowa nie w y rzekł.— Przerwałem milczenie , mówiąc z
przyciskiem : „ Nie mogę przypuszczać, aby w Petersburgu prócz eremitażu i Cesarskiej bibljoteki publicznej nie było nic więcej godnego widzenia? — „Jest się czemu p rzy patrzyć, rzekł nakoriiec gospodarz domu, lecz wyznam W Panu otwarcie , że my Ros
sjanie przestajac na uprzejmem przyjęciu
gościa w naszym domu , lubimy gdy u nas zjada obiady, bawi się, tańcuje; lecz nie jesteśmy skorzy w oprowadzaniu go po oso
bliwościach stolicy; już to , że czasu nie mamy, już że sami z kalendarzyka jedynie znamy publiczne zakłady nasze. Co w tern, różnimy się niem ało od was Francuzów:
D was jest cząstką dumy narodowej, ażeby okazywać cudzoziemcom wszystkie Osobli
wości i ozdoby stolicy ,. a trzeba przyznać że tó jest zwyczaj bardzo chwalebny.”-4—„Co
do mnie, odpowiedziałem , pierwszym obo
wiązkiem każdego dobrze myślącego , jest znać dokładnie kraj swój , i wszystkie jego osobliwości (*); umieć swój język grunto
wnie, uwielbiać g o i szanować; unosie się jiad poninikami ojczystemi i umieć je cenić...
,, Char m ant! przerwie mi Pan domu, Char- m a n t! Nieporównanie ! dzielę w zupełno
ści zdanie P a ń s k ie ;.. , %Eem wszystkiem.. • wiesz W P an > . . me mamy czasu zajmować
się tern w dom u, i dla tego w podróżach za granicą staramy się wynagradzać tego ro- dzajur stratę. — Z tćm wszystkiemu byli i u nas wielcy mężowie, którzy własnym ko-
; kosztem Muzea i bibljoteki zakładali, po
święcając je dobru i użytkowi publiczne
mu ; o tak! są i u nas ludzie którzy nad
9 i(*) Turpe est in patria vrvere eppatriam ignorare,
31
wszystko przekładają rzeczy ojczyste- ; prawda ze liczba ich nie wielka, ale to mniejsza.—Badź W Pan dziś u mnie o 4 na obiedzie, bardzo proszę, ii ciura des gastes ( * ) c h c z moi: miło mi będzie w i
dzieć w tem gronie .WPana , i poznać go z niektóremi osobami.—Poleciłem się łaska*
w emu gospodarzowi^ uradowany ze będę miał sposobność zaznajomienia się z kil
koma Panami Gastes, sadzać że znajdę w nich ludzi ućzonych.
Wyszedłszy na ulicę kazałem pojazdo
wi odjechać do domu i być w pogotowiu na wT pół do czwartej po południu, a sam w towarzystwie K a z i m i e r z a , udałem się pieszo do xięgarni francuzkiej. — „Proszę mi da ć , rzekłem do xięgarza , najnowTszy i najlepszy opis Petersburga w języku fran- cuzkim,,— jSie mamy go zupełnego ani nowego, odpowiedział xięgarz. — „ A n i nawet w ojczystej mowie , odezwał się z uśmiechem jakiś jegomość, przerzucajatc kar
tki w xiązce która w ręku trzymał. „Być
(*) W djalekcie Szwajcarsko - f r a n c u z k im , uży
w ają wyrazu g a s te , zamiast hóte , \convive,
du Monde. Guwernerowie niektórzy nie zw ażają na to wcale , nazwyczajając mto dzież <lo wyrażeń zarażonych prowincja—
lizmein o k o lic, z kąd sami pochodzą. (przy- pisek autora).
32 —
że to może ?— „ Tak jest, mówił nieznajo
my dalej , dla tego widząc, że Pan jesteś cudzoziemiec, obszerniej nieco rzecz mu te w y łuszczę.
„ W roku 1779 w ydał P. B o g d a n ó w w języku rossyjskim bardzo uzyteczne dzie
ło , z obrazem Petersburga od czasu jego za
łożenia do rokil 1751. Po nim w y d a li: Ge- o r g i r . 1 7 9 0 , S t o r c h 1794 i R e i m e r s
1805, opisy tćj stolicy w języku niemieckim;
dziełka w owym czasie bardzo ważne , a nawret na rossyjski język przełożone.— Je
den z tychże szanownych literatów to jest P. S t o r c h , obdarzył nas bardzo pięknem
dziełem: Rossja pod panowaniem Cesarza A l e o c a n d r a „ które w iatach 1803 i 1804
drukowane było po niemiecku, z dodaniem obrazu Petersburga. — Topografia m e d y - czna rąiasta P etersburga, Pana A s c h e n - h o f e r , wyszła również w języku niemie
ckim; a P. S c h r ó d e r w ydał po rossyjsku i poniemieckn Przewodnika Petersburgskiego
na r. 1820.—"W'języku francuzkim wydał P.
F a b r e 1812 r.^BagateZZes^humorystyczny rys obyczajów i zwyczajów mieszkańców Petersburga, a Pan S w i n i n w iatach 1816
i 1818 po Rossyjsku i po francuzku:
Osobliwości Petersburga , z których nie
stety dotąd trzy tylko wyszły poszyty, i dla te g o , wiele jeszcze do uzupełnienia
33
zostawiają. Takim więc sposobem, z wszy
stkich opisów Petersburga, które wymie
niłem, (&- między którymi rys przez L e i - m e r s a dany , jest najzupełniejszy) jedne juz rozkupione zostały, drugie zdawniały, a z tąd w ynikło, ze nie mamy żadnego ani nowego , ani dokładnego opisu jednego z najpiękniejszych miast świata; tyle obutego w osobliwości, miasta o którego nazwisku i założeniu samem, tom cały napisać by można. I ' ja bawię się także literatura, ale ubolewam , iż obowiązki służby nie do
zwalają mi zająć się dziełem, które b y uży
tek i zaszczyt krajowi przynieść mogło.
„ Jak to! W Pan literat? zawołałem z unie
sieniem, ach pozwól niech korzystam y na
szej znajomości. Jestem tu obcy, Francuz , lubownik sztuki i* umiejętności, pragnę jak najusilniej poznać tutejszych uczo-ńych i literatów.,, — „Przyjemnie to dla mnie bę- dzie, jeżeli potrafię służyć W P a n u ,‘.'rzekł nieznajomy;—Szukasz zapewne W Pan miej
sca na nauczyciela, «na guw ernera, a może jak francuzi zwać zwykli na professora r
„ Byna j mni e j , inne są zamiary m oje.,,—
Więc Pan zapewne przy jakim poselstwie?...
„ I to nie; jestem prosto podróżny, jak niegdyś owi Ateiiczykowie, co zwiedzali Rzym potężny, ażeby przypatrzyli się i
- - • • 3
34
dziwili lu d o w i, który w krótkim czasie ogromne w oświacie uczynił postępy.,,
Słuchał lite r a t, poglądał na mnie., a w końcu żaw o łał: i, już lat 25 mija jak noga moja nie przestapifa za granicę okręgu mia
sta , a przecież pierwszy raz zdarza mi się żem spotkał francuza, w tym celu tu przy
bywającego. Bądź W Pan przekonany, że ciekawość twoją-zaspokoję znajdziesz tu przedmioty których posiadanie przyniosło b y zaszczyt Paryżowi albo Londynowi. — ,, Także przyjemnie wywodzisz mnie W P an z b łę d u , albow iem przed chwilą jeszcze byłem zupełnie odmiennego zdania.,,— Tń opowiedziałem mu rozmowę moją w domu owego pana. Boleśny uśmiech spostrzegłem na jego twarzy , po czem rzekł do mnie:
v „ Szanowrny P a n ie ! trzeba żebyś 'o tem wiedział i oswoił się z tem w pierwszych dniach swego^ pobytu ? że nasze lepsze to
warzystwo , a' w ogólności znakomitsi lu*
dzie , dzielą się na d w i e k 1 a s s y , z któ
rych każda ma znowu dwa właściwe sobie poddziały. — Do pierwszej klassy, należą osoby wychowTane przez cudzoziemców i po cudzoziemsku, które z imienia tylko i z pochodzenia swego są Rossjanami. Tym marzy się przez całe życie tylko o yTaryżu i Londynie ; mówią po rossyjśku tylko z naj
niższą klassą lu d z i, którzy prócz rodowi--
\
tego innego nie znają języka; czytają w rossyjskim języku tylko adressa lub na
pisy asygnatów bankowych, podpisują się w tym języku tylko na wexlach i na ra
chunkach. Ta klassa, którą z a g r a n i c z n ą śmiało nazwaćby można , dzieli się znowu na dwie inne, to jest: na takich^ co c z y t a j ą i p i s z ą , i na takich którzy się te'm nie trudnią. Pierwsi czytują francuz- kie , niekiedy angielskie romanse, poezje, b ro s z u ry , i sprowadzają zagraniczne dzie
ła , które w kosztownej oprawie w szafach za szkłem zamykają. Dzieła nieoprawne naukowej treści, a których kartki kamer
dyner poprzerzynał, leżą rozłożone na sto
łach wraz z gazetami, aby odwiedzających zadziwiały. Ci Jchmoście pisują takie listy
po francuzku, niekiedy i wiersze do któ
ry chby się przyznać wstydził najlichszy żak w Paryżu. Niektórzy z nich sądzą o poli
tyce , to jest: powtarzają frazesy z broszu
rek francuzkicli, rozprawiają o "sporach izb sejmujących , o mowach w nich mianych, i t. p. ale to wszystko Boże się zlituj ! — D ru d zy , nie trudniący się literaturą zaj
mują się gastronom ją czyli wydoskonale
niem francuzkiej kuchni, przewyższają pa- ryzkich fanfaronów , są zawsze w teatrze francuzkim , i pierwszym dla siebie sądzą być zaszczytem : mieć znajomość i zażyłość
3*
, ' - 35 - •
z francuzkimi K o rn e d ja n ta m i, - alba mo*
dniarkami , nucą niekiedy francuzkie ro
manse , i mają się za najszczęśliwszych, gdy jaki gaskoiiczyk mocno ich zapew ni, że sądząc z ich mow7y , wziął ich z a P a ry - żanów. Te dw a rodzaje w yrodków , są dziełem obcego w ychow ania; żyją w w ła
snej ojczyznie,'jak gdyby na jakiem przed- mieściu Paryża ; o Rossji wiedzą tylko z.
pow ieści, tak jakby o Chinach albo Ame
ryce. Bolesną zarazem i pocieszającą jest rzeczą, że niektórzy z nich chcą być p o mocą Rossji, której nie znają r a tem samem kochać ją nie mogą. — D r u g a K 1 a s s a
(albo rzeczywiście pierwsza publicznej opi- nji ) są to p r a w i , dobrze myślący Rossjanie i zacni cudzoziemcy z prow incji wcielo
nych do tego kraju ; nareszcie ta c y , któ
rzy dobrowolnie w Rossji osiedli i których przodkowie w niej byli zamieszkali- Ale i tutaj znajdziemy dwa podziały. Do pier
wszego należar j e d n i co sie trudnią lite-I W t J ( c ratura, d r u d z y oddani w ogólności umie
jętnościom \ t r z e c i poświęceni usłudze M onarchy z sławą i z użytkiem , i n n i mieszkający w swych dobrach > zajęci ulep
szeniem bytu swych włościan i rolnictwa , ałbo wzniesieniem fabryk i rękodzielni kra
jowych.— Drugi oddział tej klassy, składa się z ludzi równie nieoświeconych, ale pocz-
( ’ ciwych