• Nie Znaleziono Wyników

Dziennik Podróży Lądowych i Morskich. T. 1, nr 1 (1827)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dziennik Podróży Lądowych i Morskich. T. 1, nr 1 (1827)"

Copied!
96
0
0

Pełen tekst

(1)

D Z I E N N I K

D R O Ż Y

LĄDOWYCH i MORSKICH.

N— I

.MIESIĄC STY C Z E Ń . K O K 18*27.

L

Przystępując do wydawania dla publiczno­

ści polskiej Dziennika, opisom podróży i wszelkim przedmiotom z odkryciami nowych krajów,now yeh społeczeństw,równie jak z cy­

wilizacją , zwyczajami, obyczajami i osobli­

wościami połączonym, sądzimy, iż obowiąz­

kiem jest naszym, kilka słów powiedzieć o przedmiocie, celu i zakresie tego pisma; chce­

my uprzedzić, że Dziennik Podróży nie bę­

dzie się wdzie'rał w obce sobie prawa że nie może obiecywrać tyle korzyści, iżby do­

gadzał tylko osobistym widokom, i że panc-

Tom i. 1

(2)

wanie Jego, jakkolwiek ograniczone, rozpo- ścierać się może na obszernym przestworze, z niemałym wpływem na styczne umiejętno­

ści, na uczucia ogółu i na ukształcenie mo­

ralne każdego z osobna.

Z nowszych dzieł w naszym języku, któ- rez nam udzielają tych szacownych materja- łów do myślenia, poprawienia się społeczeń- skiego, poznania tych krajów i narodów, które obecnemi wypadkami uwagę powsze­

chną na siebie zwracają, a nawet, co w pi­

śmie ijaszem nie na pierwszym życzylibyśmy sobie mieć względzie, do zabawy służąr ]Na tak nadzwyczajną u nas liczbę romansów',

po większej części z obcych przekładanych języków , ileż mamy opisów podróży ? Brak o n y ch , zastąpiłoż chociażby jedno dokładne

dzieło jeograficzne lub statystyczne, nie mó­

wimy już oryginalne, ale z wielu obcych w y ­ bornych tego rodzaju dzieł zebrane lub tłu­

maczone? Wiadomości jakie w tym przed­

miocie czerpamy, czy są dostępne całej mas- sie czytających, kiedy ich nam tylko obce udzielają pisma ? Czy należy obeznawać z niemi tych’ziomków, którzy albo sposobno­

ści albo możności nie mają, do czytania pism w obcych pisanych językach ? Przypuściw­

szy, ze zobcemi językami tak jesteśmy o- swojeni, iż wiadomości najnowsze jakie zawierają opisy podróży, łatwo miedzy na­

(3)

mi mogą się upowszechniać, czy sama go­

dność narodu nie cierpi na tćm, że obojętnie patrzymy na obszerny odłóg tej części litera­

tu ry , którą, bać pod względem języka, bać pod względfemmyśli i uczuć, tak pomyślnie moglibyśmy upraw iać? — Nakoniec , roz- pierzchnione tu i owdzie wiadomości o po­

dróżach, mogąż nam dać wyobrażenie do­

kładne o w szystkiem, co pod względem po­

stępu cywilizacji, przedewszystkićm w ie­

dzieć winniśmy ? Te pytania nastręczają się bez wątpienia każdemu, co nad pospolitość wzniesiony, lubi, i za obowiązek swój uznaje , obeznawać się z rodem swroim, z instytucja­

mi które społeczność w całość sprzęga­

ją , co dla niej są szczęścia lub niedoli p rzy ­ czyną, z żywym obrazem przyrodzenia; sło­

wem , ze wszystkiem, co stanowi ogromną budowę ważnych materjałów życia umie­

jętnego i sztucznego. Jakaż rozmaitość od- eieniowań okazałaby się nam w naturze ludzi pojedynczych i całych narodów, w cudach natury i sztuki, gdybyśmy cały ogrom onych

ogarnąć mogli! Zupełne osiągnienie tego ce­

lu, jest bez wątpienia niepodobieństwem, 1 ktoby do niego zmierzał, w nadziei, że kiedyś

u niego stanie, ten dążyć doń, jako nieświa*

domy rzeczy, ' byłby niegodny; wszystko, co jest dla wzroku ludzkiego ostatnim i naj­

wyższym kresem, nie ma granic, a zatem nie

(4)

może być osiągnione. Ale ta, że tak powiem, juz dlatego że ją poznawać możemy, chlu­

bna niedołężność ludzi, nie zabrania człowie-c / kowi ubiegać się do mety, tyle nauki ile u-

rozmaieonej zabawy obiecującej.

Najwydatniejszą atoli przyczyną, dla k órej zajmować winny opisy podróży, sa obowiązki jakie mamy względem spółbli- źnich, względem ziomków, względem na­

rodów sąsiedzkich, względem całego rodu ludzkiego; obowiązki, które wskazuje nie- tylko piętno w ie k u , ale nadto spoina wszy­

stkim ludom moralność. Czczym jest wyraz:

Kochaj bliźniego, jeśli bliźniego nie znamy;

czczym obowiązek kochania o jc z y z n y , je­

śli ojczyznę w wyobraźni tylko sobie tworzy­

my , lub jeśli nam tylko z nazwiska jest zna­

na ; bezskuteczne, jak sieć pajęcza słabe, jak błyskawica krótko-trwałe natchnienia filan-

tropji, jeśli mylnie, lub na domysł stan lu­

dów' sobie wyobrażamy. W każdym z tych przypadków , miłość niema rzeczywistego przedmiotu; oparta na my lnem przypuszcze­

niu , na niczem, musi być koniecznie sama marzeniem, błędem lub wyrazem bez zna­

czenia.— Co. większa, ta zacięta i bedacat ' c c i prawdziwą hańbą rodu ludzkiego niena­

wiść narodowa, zkądże jeśli nie z wzajemnej nieznajomości ludów,z nieznajomości ich po­

budek działania, początek swój bierze ? Z

(5)

tej to nieznajomości, usypują sobie ludy mo­

giły- przesądów, w których w końcu same siebie zagrzebują. Dzieje stwierdzają to zda­

nie: któreż ludy więcej ludzi w y tę p iły , któ­

re zaciętszemi były w wojennych walkach , czy te, co z nieznajomej jakiej okolicy świa­

ta, na nieszczęście rodu swojego, w y p ad a ły , nie w ierzy wszy niemal poprzednio, iżby nieszczęśliwe o tiary podobnemi donich b y ły istotami; czy te, co w licznych z innemi luda­

mi postawione stosunkach, ich p raw a, i n ­ stytucje i obyczaje pod panowanie swoje za­

garniały? Najpiękniejszym owocem cyw i­

lizacji, jest bez wątpienia nienawiść złego i miłość ludzi; a gdy ani jednego ani drugiego,

bez znajomości złego i ludzi dostąpić niepodo­

bna, niezawodna jest więc rzeczą, iż chcąc so­

bie zjednać nazwisko ucywilizowanego, na­

leży nagromadzać materjały, które doprowa­

dzić mogą do tego celu. Opisy podróży są bez wątpienia, jednym z główniejszych w tym

względzie materjałów.

Z tego to stanowiska uważamy opisy po­

dróży: ale, gdy z jednej strony tak wzniosłe przypisujemy im pow ołanie, z drugiej, iiie przeczymy, iżby nie miały podrzędnych ce­

lów, pomniejszych i rozmaitych korzyści, izby nam nie mogły odsłaniać nowych ludów i krajów, iżby nie mogły być pożyteczne dla sztuk i umiejętności, iżby nie mogły przyje­

(6)

mnie bawić czytelników, zaspakajać cieką*

wość, i mieć wszystkie te przymioty, jakie w ogólności, własnością są lub być powinny pism, przeznaczonych do powszechnego czy*

tania; nakoniec, iżby między niemi nie mogły się znajdować bezkorzystne, suche i martwe opowiadania. Dla takich nieprzeznaęzamy

ifńejsca w dzienniku podróży.

Ale nawet między dobreńii opisami po­

dróży, znajdować się mogą mało i nie wie­

lu czytelników zajmujące. Każdy bowiem podróżujący z zamiarem opisywania podró­

ż y , obiera zwykle przedmiot, na który u- wagę szczególnie zwraca, już dla tego, ze dla dokładności opisu tak czynić powinien) już, żemoże w obranym rodzaju spostrzega­

nia i w przedmiotach odłąeznych smakuje;

już, że tego wymaga potrzeba czytelników, którym pracę swoją poświęca. — Co się nas dotyczy, będziemy mieli wzgląd w wybo- tze na większość życzeń powszechności, jeśli przekonanie na^ze życzenia te dzielić będzie;

będziemy mieli wzgląd na ważność przed­

miotu, chociażby czasem większość przeko­

nania naszego nie podzielała*— Raz rozpoczą- wszy ten za^ód penodyczny, usiłować bę­

dziemy ciągle zadoSyil czynić temu smakowi powszechnemu w opisach podróży, jaki, z, przekonania twierdzić możemy, jest w k ra ­ ju naszym panujący.

(7)

Na tym kończymy krótką wzmiankę o po­

rządku i systymacie, jakiego się trzymać pra­

gniemy w wydawaniu dziennika podróży;

dalsze rozwiniecie oncgo, zostawiając wła­

snej usilności i pomocy podróżujących Pola­

ków , na którćj tym pewniej polegamy, im bardziej przekonani jesteśmy, że wszystko co manacelupożytekpowszechny, niepowin- nobyć dla nas obojętne,

h .

Ó STANIE DRÓG I KOMMUNIKACJI W K RÓ LESTW IE POLSKIEM.

A

[W yjątek z opisu podróżującego w Polsce Niemca)

W ostatnich czasach zaprowadzono z wiel­

ką dokładnością urządzenie dróg i kommu- nikacji w Królestwie polskiem; drogi szcze­

gólniej tak są w y b o rn e , iz bez wątpienia przyjemnie będzie każdemu, kto niemiał spo­

sobności naocznie ich poznać, powziąć o nich wiadomość przez opisanie.

Podobnie jak we Francji, zaprowadzona została w Polsce dla tej ważnej gałęzi publi­

cznej administracji D yrekcja Dróg i Mostów, z którą połączono Szkole Jnzcnjerij CywiU ndj stanowiącą oddział Królewsko-Warszaw­

skiego Uniwersytetu.

(8)

Drogi założone są ile być może najprościej, w czem niepostepowano tak ściśle, iżby z uszko­

dzeniem wszelkich miejscowych w ygód,pro­

wadzić je odparafji doparafji; drogi szero­

kie. nienazbyt jednakże, opatrzone są po o- bu stronach rowami i wysadzone w wielu miejscach drzewiną. Gdzie to uczynić mo­

żna było, pokryto gliną warstwy piasku, w miejscach osobliwTie , które najbardziej po*

dróż utrudzały,

Właściwe Chaussdes albo sztuczne drogi;

są doskonale urządzone, i wykonanie ich jest gruntowne. Szerokość drogi tej ma tylko 36 stóp, jednakie dwa spotykające się pojazdy wygodnie mijać się mogą. Po obu stronach brzegi na 7 stóp szeroko zarośnięte sa darni­

ną, na których leżą kupki drobno potłuczo­

nych kamieni, tak iż środkowa przestrzeń na 22 stóp szeroka wrolną pozostaje do jazdy.

Ta przestrzeń znowu ma 18 stóp twardego, a 4 stopy miększego pokładu, tak iż po obu stronach mała na 4 stóp szeroka ścieszka po­

zostaje, dostateczna, aby koniowi twrardej drogi oszczędzić. Nadto, gdy ścieszka z obu stron idzie, podaje sposobność ulżenia tak naręcznemu jak siodłowemu koniowi. W ię k ­ sza część drogi bitej jest wysadzona młode- mi drzewkami. Zresztą, środkowra tłuczo­

nym kamieniem pokryta przestrzeli nie jest tak tw arda, aby się przykrą stawać m iała, i

(9)

bynajmniej kopyta końskiego nie razi. *) Spodni pokład Chaussee, jest z grubych ka­

mieni , pokrycie zaś z tłuczonych kamyków tak, iż na wet po świeżo pokrytych tego rodza­

ju drogach utrudzenia jechać można , kiedy tymczasem na wielu niemieckich drogach bi­

tych wielkimi i ostrymi kamieniami p o k ry ­ tych bez narażenia k o n i, na skaleczenie je­

ździć jest trudno. Ta przykrość, za którą po­

dróżny niezmiernie wysoko opłacać m usi, zupełnie jest w Polsce nie znana, co D yre­

kcji drogowej zaszczyt, a handlowi publi­

cznemu wielkie przynosi korzyści. **) Po­

dróż zatem na polskich chaussćes nietylko jest wygodna, ale nadto bardzo przyjemna, i ze względu na jazdę samą nic do życzenia

nie pozostawia.

Wszelkie odległości liczone sa od W a r-O Ł # szawy, jako od punktu środkowego kraju.

) Podróż moja trzydziesto kilko milowa, k o ń m i niekutem i na tylne nogi, bynajmniej ich kopyt nie uszkodziła, coby n pi na bazalto\yem ch j u s -

sóe ledwie podobnem być mogło..

*) Uderzajj^ca sprzeczność z polskiemi Cbaussees daje się widzieć na odległości 1 J mili drogi od NorcUialbćn do Lobcnstein* k tó ra wielkiemi

i ostrem i w przecięciu 1 f funta w azącem i sztukam i skały je s t brukowana, i przy najwięk-

szem usiłowaniu dwugodzinnej przynajmniej wymaga jazdy. Po lobnego W andalizm u nie­

ma w Polsce przykładu.

(10)

Miarą odległości są w e r s ty , których około 7 idzie na milę jcograficzną. W ersta dzieli się na 5 równych części.

Za każdą werstą znajduie się słup wersto- w y *)• Jest on wyrobiony z drzew a; ma 12 stóp wysokości, i 1 dobra stopę szerokości;

kształt ma czworoboczny, i ostrym kantem zwrócony jest ku drodze. W górze znajdu­

je się gruba czworoboczna głowa, której o- bie strony do drogi obrócone, opatrzone są

wielka arabska liczba z żelaza lanego. Jedna C Ł O liczba oznacza, ile juzwerst na tej stacji uje­

chano , druga zaś, ile ich jeszcze do jazdy po­

zostaje , tak, iż summa obu daje liczbę werst, z których się stacja składa. —^Podstawa słupa

werstowego jest okrągła, i ma na sobie ilość werst od W arszawy wyrachowaną wTbieżą­

cych liczbach. Średnia część słupa jest w czerwone i białe pasy malowana, głowa jest b ia ła , podstawa zaś szarego koloru. W szy ­

stkie słupy są tak doskonale jednostajne, jak gdyby z jednćj pochodziły fabryki. Na

każdym.słupie znajduje się w środku nazwi-

*) Na każdej więc raili znajduje się 7 słupów wer*

stowych. Mnogość ta znaków je s t ro zry w k ą dla podróżnego, i dała początek tej anegdocie, iż pewny podróżny miał twierdzić, jakoby tak szybko je c h a ł w Polsce , że słupy drogowe wy­

dawały mu się być rzędem sztachet, ( lie la f ą refero,)

10 —

(11)

n y kolorem czerwonym na białćm polu, z drugiej zaś białym na czerw onem polu napisa­

ne, tak, iż podróżny spostrzedz je może z któ­

rejkolwiek jadąc strony.

Co dwa słupy, znaj dują się 4 słupki, to jest co 100 sążni jeden: sa one czworoboczne* c

stopy wysokie, 8 cali grube i mają w y ­ malowaną tarczę z liczbami 1,2, 3 lub 4. Słup­

ki mają czerwony i biały kolor, tarcza zaś jest biała o wałowata. Stoją one na małej p ry ­

zmatycznej podstawie z kamieni szossowych;

i tutaj nawet dobierano do jednej połow y czerwone, do drugiej białe kamienie. ( ? )

Kamieniedo pokrywania drogi ułożone w pryzmatycznych regularnych kupkach, pię­

kny przedstawiają w id o k, gdyż i ściany po­

chyłe wyłożone są naprzemian czerwonemi i białe mi kamieniami.

W pewnych odległościach postrzegać mo­

żna na przeciwnych bokach drogi czerwony i biały słupek na wzór sążniowych słupków wyrobiony, na którym litera K. i numer się znajduje. Znak ten wskazuje, iż tam prze­

chodzi pod drogą kanał do odprowadzania wilgoci, i aby przy reparacjach punkt ten dokładnie wskazać można, numera służą za kontrolę.

Podobny słupek stoi przy każdym moście, numerem, alba głoską M. (m o st) oznacza­

(12)

ny, tak, iż tym sposobem każdy most ma swój właściwy numer.

Wszystkie mosty bez wyjątku mają sze­

rokość drogi. Są one z drzewa pokfyte ba- lamiiszossowane,tak,iż gdyby nie czerwonoi biało malowane poręcze, niemożnaby w ie­

dzieć żesię przez most przejeżdza. Nawetwię- ksze mosty jak np* 130 stóp długi pod Sochacze­

wem na Bzurze, «ą tym sposobem szossowa- ne, i zdają się w ybornie w tym stanie utrzy­

mywać.

Stacje nie są wszystkie równe; najmniej­

sza ma 10, największa do 24 werst dłu­

gości.

Na każdej Stacji znajduje się słup stacyj­

ny , podobny do wrerstowego, lecz 15 stóp wysokości mający. Oznaczają one o ile w erst to miejsce oddalone jest od punktów głównych n.p. W arszawy, Petersburga, Brześcia Li­

tewskiego , Słupców itp .

Co 6 lub 8 werst znajduje się dom straży szossowej, Koszarami drogowemi zw an y , przy drodze. Są one, tak jak wszystkie pu­

bliczne budowle w Polsce, czysto, wygodnie, a naw~et pięknie zbudowane. Większa część ma na przodzie cztery kolumny, płaski dach,

na którego frontonie znajduje się H erb Kró­

lestwa i napis K oszary drogowe; półokrą­

głe okna okazują, iż wtem dobremu smakowi poświęcono wygodę. Domki odmalowane

(13)

blado żółtawym kolorem, otoczone są do ko­

ła malowanemi czerwono z białem poręczami i obsadzone topolami. Mają one nader p rzy ­ jemną dla oka postać, zwłaszcza że wiele z nich zrobione są w gotyckim, wiele w egip­

skim stylu, w szystkie zaś nader gustownie i kształtnie.

Domki poboru myta drogowego podobne są do poprzedzających, ale cokolwiek mniej­

sze. Przed niemi znajdują się szlabany czy­

li rogatki.

Myto drogow^e jest cztery razy niższe jak w Prusach.

Wszystko co należy do rządu, przepisane 13

X

ma w Polsce mundur właściwy; nawet po­

borcy myta drogowego i strażnicy drogow i ; pierwsi granatowy z blachą okrągłą na pier­

siach, drudzy zaś szaraczkowy z kołnierzem czarnym, z wypustkami zielonemi i klapka­

mi sukiennemi * na ramieniu. Niegrzeczny poborca drogowy jest w Polsce nader rzad- ikiem zdarzeniem.

W iele już drogi bitej zrobionej jest p o ­ dług wyżej opisanego sposobu, cześć pewna jest rozpoczęta w robocie, inna jeszcze w projekcie zostaje. Podług głównych kierun­

ków rozklassylakowane sa drogi następnie:

(14)

1); Od W arszawy na Mińsk, Cegło w, Siedlce, Międzyrzec, Białę do Terespola,długości mil 30 (210 werst^ zupełnie ukończonej

drogi. Od Międzyrzeca ma być prow a­

dzona gałąź drogi bitej w złamanej linji do Lublina (m il 12).,

2) od W arszaw y na Jabłonnę,, Zegrz, P u ł- • t u s k R o z a n ,, Ostrołękę,. Łomżę, Stawi­

ska , Augustowo-, ( obok sławnego rozpo­

czętego tutaj kanału), Marjampol, do Ko­

wna. Projektowana, droga jest długo­

ści: 57 m il, dotąd jednakże ukończono) dopiero 2 f czyli 16 werst od W arsza­

w y do Jabłonnym od Jabłonny ma być;

zrobionagałęź drogf do TVvierdzy Mo­

dlina na dwie mile odległości.

3)) Od: W arszaw y na Mnisze w , P u ław y , do) L ublina. projektowana jest droga łączyć się mająca z idącą na Radzyń gałęzią ( N

1) a następnie ciągniona ma być na Pia­

ski^ do Krasnego-Stawu, w odległości mil 32; drogi tej dopiero \ mili o d M n i- szew a ukończono.. .

Od Krasnego-Stawu ma się ciągnąć droga;

a) na Uchanie, Hrubieszów do Uściługa na granicy Rossyjskiej mil 11.

Ł) na Twierdzę- Zamość do Tomaszo-*

w a , na granicy Galicyjskiej.

Obie te gałęzie są dopiero projektowane..

4) Od Warszawy,,az do Piaseczna (2 mili) ii

(15)

podobnież do Raszyna ( 2 m ili). Obie te drogi już uskutecznione, lezą na trakcie Krakowskim. Nie zdecydowano dotąd jeszcze, która z tych dwóch dróg rozpo­

czętych ma być dalej ciągniona; w p ro ­ jekcie iść miała droga na .Raszyn, Gró­

jec (7 mil) a z tąd:

a) na Radom, Szydłowiec, Kielce do Ję­

drzejowa (23 mil) albo

t>) na Mogielnice, Nowemiasto, Końskie, Małogoszcz do Jędrzejowa (2 5 m il)

.Z Jedrzejewa zaś na Miechów i Iw an o ­ wice do Krakowa (mil 11). Pod Kiel­

cami ukończono już około 2 mile, t ó - wniejak i stacją 3 rnilowę do K rakow a, reszta jest jeszcze w projekcie.

,5) Od W arszaw y na Błonie, Sochaczew, Kozłów, Łowicz, Pieską D ąbro w ę, K u­

tno, Kraśniewice, Kłodawę, Koło, T u ­ rek , Ceków, do Kalisza (mil 34) zupeł­

nie ukończone,

(Dalsze prowadzenie tej pięknej drogi od Koła przez Konin do Słupców na drodze Poznańskiej oznaczone jest w projekcie przez wrytknięty kilkowerstowy gości­

niec pod Koninem, celem dokonaniakom- munikaćji zPrussamiprzez drogę bitą.)

'6) Od Kalisza na drodze Częstochowskiej wykończona jest droga b itad łu g ok i 2 mii

do Opatówka.

(16)

16

7) Od W arszawy ukończona droga do Bie- laji długości jednej mili, ciągnie się na pła­

szczyźnie wyższego brzegu W is ły , po­

tem zaś ponad wisłą prowadzi nazad do W arszawy.

Podług tego wynoszą wszystkie wytknię­

te w Królestwie Polskiem drogi bite w ogóle mil 237, z których wykonano już 79 po­

zostaje zaś do wykonania mil 157£; więcej przeto jak trzecią część tych dobroczynnych zakładów ukończono.

9

Oprócz tego probo wa no wiele ulic w W ar- szawie samej częścią szossować, częścią na sposób Mac-Adama urządzić. Piękna nowo założona Ulica od Jeruzalemskich Rogatek, w prostej linji aż do wisły 1700sążni czyli 4200 kroków długa, która co do piękności, tylko z Aleją lipową w Berlinie porównana być może, jest cała szossowana i czterema rzęda­

mi drzew wysadzona. Podobnymże sposo­

bem wszystkie aleje w bliskości letniego Pa­

łacu Łazienkami zwanego (gdzie terasę znaj­

dują się obszerne bardzo Koszary Ka walerji), Oraz aleje Ujazdowskie, ulice od Belwede­

ru (letniej rezydencji Wielkiego Xięcia Ce­

sarze wica KONSTANTEGO) do Saskiego Pałacu (placu parady) prowadzące i włiele

innych ulic są szossowanei

(17)

17

Przed Zbrojownią Warszawską makarla- mizowano również drogę, zdaje się jednak­

że, iż jeszcze na praw dziw ą metodę nie tra­

fiono. Wszystkie te ulice utrzymują się w y ­ bornie, ale mają tę niedogodność, iż wiecie z przyczyny nadzwyczajnego kurzu, w zi­

mie zaś biota stają się przykremi do cho­

dzenia. ,

Z opisu tego przekonać się można, że przez dobrze i właściwie pozakładane i pięknie u- skutecznione drogi, równie w stolicy jak i po Jeraju, trudno jest więcej dogodności zro­

bić dla handlu publicznego, jak zrobiono i codziennie jeszcze robią w tem Królestwie.

RYS ZWYCZAJÓW PETEPiSBUPiGA.

A u to r w p ro w a d z a d o swojego opisu cu dzo ziem ca, przy—

cy państwa Rossyjskiego, nazwanej od imie­

nia Wielkiego założyciela tej rezydencji je­

go Następców*

2

(18)

Rzeczy moje pozostały w urzędzie celnym kronsztadskim; staranie o nich poruczyłem jednemu z sekretarzy w kancellarji Konsula, a sam z Lci flerem wsiadłszy na piękny statek parowy, do P. B aird należący, popłynąłem

do Petersburga. Baird był rodem Anglik, sternik statku i reszta majtków byli llossja-

nie, szafarz Niemiec, muzykanci Żydzi;

podróżni, z których każdy pi^ć rubli za prze­

wiezienie płaci, należeli do rozmaitych naro­

dów europejskich, Z tych, ile uważać mo­

głem, Rossjanie zajęci byli jedzeniem i pi­

ciem, Anglicy samem piciem tylko; Niem­

cy nie popuścili z.ust fajki; W łosi śpiewali;

Francuzom w rozmowie usta się nie zamykały;

Hiszpan spoglądał z flegmą na koniec nosa swego , a Szwed wzdychając patrzał na bu­

jające bałwany finlandzkiej odnogi* Lajler zdziwiony był niemało , różnicą ]aką spo­

strzegał między zwyczajami francuzów a Ros- sjan. Co do kobiet, te siedziały spokojnie, kiedy niekiedy za jednym z Oficerów z boku

spoglądając; nikt z mezczyzn nie zabawiał ich, ani przeryw ał nudoty towarzyszącej podobnej żegludze, jak to n p . na francuz-

kich pakebotąch między D ow er i Calais.

Później przekonałem się wszakże, że tu­

taj płeć piękna nie jest tak w mówieniu skąpa, jak owe damy które na statku widziałem, iże

najczęściej .ciche spojrzenia więcej bez po-

(19)

równania znaczna, od zuchwałego wejrzenia.

O godzinie 12 przybił statek do lądu; lecz co za zgryzota, niebyło ani fjakra ani kabrjo- letu! W ich miejsce dziwny jakiś powóz dorożką nazwany stawił sio nam przed oczy.

Jest to deska na ressorach, z poręczą w ple­

cach i z poduszką do siedzenia. Woźnica siedzi na niej okrakiem i połowie miejsca zaj­

muje. Lubo nie miałem z sobą żadnych tło- moków, prócz zawinięcia z bielizną i z su­

kniami na jedną zmianę ubioru potrzebnemi, niemogliśmy się jednak z L a fterem w jednej

pomieścić dorożce, i każdy oddzielną wziąść musiał. Usiadłem najprzód bokiem, ale gdym się o mało co w tył nieprzechy brnął, b y ­

łem zmuszony, na wzór innych okrakiemi f / v

w konnej jezdzie, usadowić się na dorożce. Zdaje mi się, żem czytał kiedyś w jakimś dziele, że Rossjanie od dawnych po­

chodzą Nomadów , Scytów czyli też Sarma­

tów; niemożna wątpić, że powieść ta jest p ra ­ wdziwa, bo wynalazek dorożki musiał być koniecznie dziełem ludzi, którzy całe prawie życie na koniach przepędzali. Nim doje­

chałem do oberży, buty moje były zabryz- gane błotem, a przy wysiadaniu musiałem otrzeć się o koło i smołą się powalałem. Go­

spoda, do której zajechałem nazywa się Po- korą. Za dwa pokoiki bez kominka, bar­

dzo skromnie umeblowane, z mała i ciemna

9* *

(20)

N 20

kryjówką dla Laflerci, i za dwa łóżka, do­

magano sic na dobo 10 rubli. "W Paryżu

C 1 * 1

kosztowało by to wszystko z kominkami w pokojach nie więcej nad 2 franki, co uczy­

ni niespełna 2 ruble assygnacyjne.

Jeszezem nie spoczął, a już stawił się prze- demnąldentysta, żyd niemiecki, zachwal a

jacy swą zręczność w czyszczeniu zębów, i skuteczność swTych leków, zapobiegających szkodliwemu w pływ ow i klimatu miejscowe­

go na zęby. Flaszeczka z płukaniem do ust, kosztuje tu 5 rubli czyli 100 Sous, w Paryżu

kosztowałaby 10 Soas. Na moje w tej mie­

rze uwagi, rzekł dentysta do Paryża jeżdżą cudzoziemcy dla rozrywki, w te zaś odległe

strony w widokach, i dla tego za swe w yna­

lazki lub sztuki dobrej zapłaty żądać muszą,,.

Po dentyście nadszedł W łoch z pachnidłami i pomadą, żyd polski z szlafrokami iz s z u - waxem, Niemiec z parasolami, następnie ja­

kiś grecko-włosko-sławi ański kupiec kos­

mopolita z listą subskrypcyjną na dzieło po- liglityczno - filozoficzno-filologiczne , oraz wielu spekulantów różnych narodów, któ- aych ledwie zbyć się zdołałem. Na żądanie fby mi dano dziennego lokaja który b y po lrancuzku umiał, stawił się Polak, dawny regionista włoski, tytułujący mnie bezprze- stannie Panem Hrabią. Daremno mu powta­

rzałem, że tylko prostym jestem szlachcicem,

(21)

Kazimierz wymawiał siętem, iż tak się mó­

wić przyzwyczaił w usłudze podróżnych , którzy przybywszy do Petersburga, zwykli jeździć czterokonnym pojazdem, i żądają po lokaju aby ich grafami nazywał. ,,Zdawało się tym ichmościom, mówił dalej, że tak się mieniąc pozyskali niejako inwestyturę gra- fostwa, a szczególniej, gdy przy wsiadaniu do pojazdów po skończonym teatrze, nieustan-

ny odgłos żandarmów pojazdy zwo­

łujących, dumie tych panów tak delikatnie pochlebiał; wszakże niejeden z tych pseu­

do-grafów, wrócił w rodzinne zakąty z swem zwodniczem bilmem.,, Podobała mi się ta anegdota Kazimierza któremu pięć

rubli do.ręki za to wsunąłem, co go tak u ra ­ dowało, iż w brew zakazowi panem hrabią

mię nazwał.c

Chciałem mieć fryzjera, krawrca, szew­

ca, praczkę i szwaczkę. 'K azim ierz spro­

wadził mi fryzjera Francuza, krawca Fla- mandczyka, szewca Niemca, praczkę rodem

• z Finlandji, szwaczkę Angielkę. — Tak tedy przepędziłem dzień cały w stolicy PaństwTa Rossyjs kiego, z jednym tylko Rossjaninem, to jest z mym zwojszczykiem do czynienia mając. Bolało mię to rzeczywiście, al­

bowiem życzyłem sobie poznać Rossjanów.

30stego ... W wybrałem się ogodzinie 10 rano dla oddania biletów wizytowychi listów

t

21

(22)

rekomendacyjnych w znakomitszychdomach.

Gdym zszedł ze wschodów, zadziwił mię nie mało mój ekwipaż, u którego nędzne w y­

chudłe szkapy, zbryzgana błotem kareta, woźnica przybrany w kaftan z sukna nieje­

dnostajnego, a foryś, mały pucołowaty chło­

p ak, siedział jak gdyby w worku jakim w kaftanie z rosłej osoby w ziętym, i w cudzym

kapeluszu ogromnym, który mu do pół twa­

rzy spadał. — K azim ierzu, rzekłem poru­

sza jatc głową, trzeba by mi sprowadzić pię­

kniejszą karetę, z dobrym zaprzęgiem i z porządnym stangretem; przyznam ci się, że mnie wstyd ieździć taką telegą, i obawiam się , aby ten malec nie spadł z konia albo nie przejechał kogo. „— Uspokój się Pan, od­

powiedział K a zim ierz; niemasz tu zwyczaju, uważać na piękność najmowanych remiz; b y ­ le cztery konie u nich b y ł y , to dosyć. Co

do k o n i, przekonasz się Pan niebawnie, że nie są tak złe jak się wydają; chłopiec zaś,mo­

gę to zaręczyć, siedzi lepiej na koniu, lepiej nim kieruje jak niejeden Kirassjer francuzki.

Służyłem ja w jezdzie, mogę więc sądzić o konnym jeżdżeniu. Winięnem nako- niec uprzedzić Pana, iż niewypada z pozo­

rów tylko sądzić, i tu jak wszędzie, m y lą p o zo ry . — Niechże i tak będzie, rzekłem w' wsiadłszy do pojazdu i kazałem się wieść gdzie mi trzeba było.

(23)

Oo

W rzeczy samej, zląkłem się, widząc jak dzielnie pędziły owe szkapy; trzęsły się szyby w pojezdzie; dudniło pudło z łosko­

tem, drzwiczki klekotały,,i zdawało się , że się rozleci w kaw ałki; żeby się jednak na śmiech nie wystawić, siedziałem spokojnie w kąt się zatuliwszy. Zręczność i lekkość forysia wrprowadzała mnie w zadziwienie..

Krzyczał jak opętany, uprzedzając przecho­

dzących , aby się mieli na baczności; omijał jedne powozy, groził woźnicom drugich;

czy to na prawo czy lewo, tak zręcznie skrę­

cał swemi końmi, tak akurat nie przed domy zajeżdzał, iż na cal jeden kolei nie minął.

Parę razy potknął się koń na którym siedział, ale on jak gdyby przypięty do siodła, ani się pochylił z miejsca swego: szarpnął dzielnie

cugiem nachylonego]konia,, zaciął go zwin­

nie raz i drugi kańczugiem, i ruszał dalej z tryumfem.— Może niejeden, z czytelników

rozśmieje się z uwag jakie czyniłem patrząc na forysia; powiem przecież z otwartością , iż w chłopcu tym który się zdaje być zro­

dzony do wytrwałości i lekceważenia nie­

bezpieczeństw, w jego zręczności i przyto­

mności umysłu, u patruję czysty obraz rzad­

kich zdolności i męztwa całego ludu. W cią­

gu całej jazdy, nie mogłem spuścić o k a z o ­ wego forysia; cieszyła inię zręczność jego , i razem podzi\yieniemprzejmowała.

(24)

24

W niektórych domach nieprzyjęto mię wcale, ale w końcu jedna ze znakomitych osób kazała mię prosić do siebie, co mfiieucieszyło, bo widziałem potrzebę spocznienia i ludziom i koniom, a szczególnie forysiowi. Tuman mgły

wznosi! się z spienionych rumaków ; chło­

pak otarłszy połą sukni pot z czoła, wydo­

b y ł z zanadrza bułkę i spokojnie ją pożywał- W przysionku domu spotkałem kilku lu­

dzi w stroju rossyjskim ż brodami, kilku w wytartych frakach i surdutach, kilka nare-

ście babulek w wypłowiałych jedwabnych salopach, które, ile poznać można było, nie­

gdyś czarne być musiały.— Co możeznaczyć, zapytałem Kazimierza, podobny poczet roz­

maitych ludzi w przedpokoju tego Pana ?

,,Brodacze, rzekł Kazimiera, są to liw7eranci wiktuałów i innych tego rodzaju potrzeb;

fraczkowi zdaja się być zagranicz-ni rzemieśl-* c c J O nicy, staruszki w salopach będą pew7niesupli- kantki.— To jest żebraczki; rzekłem.— By­

najmniej, przerwał mi Kazimierz, nie godzi się ich tak nazyw ać, bo dzięki rządowi, nie zbywa tu bynajmniej na instytutach wdów, na szpitalach i innych tym podobnych za- kładąeh* które służą za przytułek dla ubo­

gich , sierot i kalek. Są nadto prywatne to­

warzystwa dobroczynności, wspierające nie­

szczęśliwych bez względu na stan, a miand^

wicie takich? którzy są w istotnej niemożno­

(25)

25

n

ści zarobienia sobie na kawałek [chleba.

Lecz takie suplikantki i próżniaczki^ co to na ulicach nawet zatrzymują , udając zubożałe wdowy oficjalistów r składają tu oddziel­

ną zupełnie klassę ,. i umieją korzystać z hojności tych ichmościów, co radzi w o- bliczu innych okazać swą szczodrobliwość , ażeby . • • Kazimierzu, rzekłem,— ty filozo­

fować zaczynasz ? — Nie panie , mówię to tylko co widzę i słyszę.

W schody domu tego,, nie odpowiada­

ły , ani zewnętrznej budowy okazałości, ani stopniowi osoby której składałem mo­

je uszanowanie. Spytałem Kazimierza , czy­

li czasem bocznemi nie wprowadził mnie wschodami? bynajm niej, odpowiedział:

tutejsi gospodarze domów nie troszczą się wcale o wygodo lub czystość mieszka-i J i* < J nia które wynajmują ; jedno i drugie zna- lcść tylko można w domach majętniejszychC *

właścicieli lub w domach cudzoziemców.

Jakkolwiek bądź, za ich przykładem postę­

pują już i inni, a mianowicie tacy co no­

w e domy budują.* Przedpokój był także nie najosobliwszy; zaledwie przecisnąłem się przez zgraje służebników, z których kilku,, w największym negliżu kręciło się w przedpokoju. Lecz za pierwszym krokiem wasali, dostrzegłem sferę oświaty.

Meble z kosztownego drzewa i pysznej ro­

(26)

b o t y , b ro n z y , kryształy i malowidła naj- pierwszych m istrzów , wynagrodziły mi

dostatecznie . wrażenie , jakiego, w przed­

sionku i w przedpokoju doznać mi przy­

chodziło. Kamerdyner w prow adził mię przez kilka bogato przybrauych pokojów,

do gabinetu pana swego. Siedział on w rannym ubiorze przy stole zastawionym

globami, mappami, xiążkami i mnóstwem papierów założonym. Do koła ścian stały gustowne szafy z książkami.

Pan domu przyjął mnie z uprzejmością i otwartością, i zdaw7ał się bydź mocno

zadowolony listem , który mu od jego przyiaciela z Paryża przywiozłem. W tym

samym pokoju zastałem także kilku mło­

dych ichmościów i kilku średniego wieku mezczyzn , którzy/gdym wchodził rozma­

wiali z sobą po francuzku.

Płynnie i czysto mówili naszym języ­

kiem, wyjąwszy młodych Jcawalerów , któ­

rzy zbytecznie djalekt paryzki afektując, przypominali mi naszych młodych trzpio- tów , gdy z prowincji, do stolicy przyby­

wają. Ze nie byli Francuzami, poznałem ich z tego , iż zgłoskę g gardłem , a lekkie ak- eenta- przez nos wymawiali. Dostrzegłem opoocz tego w ich wysłowieniu pewien rodzaj * prowincjaliznju, albo raczej do­

słownego wyrażenia niektórych z w ra -

(27)

tów w języku rossyjskim używanych. I tak, np, zapytał mnie pan domu: „ Avcz rous' un bon ąuartier? — Nie 1 zrozumia­

łem go od razu : u na>s a u a rtłer, znaczy cyrkuł lub inną podobną część miasta*, albo okręg kwater wojskowych , a że ani w policji, ani w wojsku nie służyłem, nie zrozumiałem przeto, o co mię zapytano.

Wyjaśniło się przecież nareszcie, iż' chciał mnie pytać o mieszkanie, to jest: logemertt

albo apartctmmcnUJeden z obecnej młodzie- zy zapytany o zdrowie, odpowiedział: „ c je

m e suis refroidi, f a i le rhume,„ Refroidi mówi się u nas o zupie lub pieczeni, gdy stygną i krzepną; dla' tego spojrzałem z nie jakiem podziwie niem na tego , co to po­

wiedział, sądząc że to jaki winiarz Rum do zbycia mający. Dowiedziałem się nie­

co później, że się zaziębił i kataru dostał.

Francuz tak by to był powiedział: Tai pris d u f r o i d , je suis erirhume.—^ Zdziwi-

iem się jednak najwięcej, gdym.usłyszał od jednego z tych panów, że Newa zatrzyma­

ła się : L a Newa s’est arrećee*—Już chcia­

łem pospieszyć aby zobaczyć taki cud na­

tury i gdy ktoś z obecnych prostując omył­

kę dodał: „Oui! la N e w a e st prise.„ Więc zamarzła, pomyślałem sobie, i ucieszyło

mmc to mocno, zjawienie się bowiem k ry ua tej rzece, przjczynia nie rąałg wydatku

(28)

28

mieszkańcom Petersburga, czego skutki i mnie uczuć się dały.

Wkrótce zaczęto mówić o P a ry ż u ; zdzi­

wiłem się nie m ało, gdym słyszał młodych Rossjanów,, (a miedzy tymi niektórych co

tam nigdy nie postali ), opisujących okolice i zakąty stolicy francuzkiej, jej gmachy, kościoły i celniejsze ozdoby a nawet zna- , komitsze zakłady publiczne i p ry w atn e, z

największą dokładnością. Co więcej, zna­

ne im były nazwiska wszystkich restaura­

torów7, wszystkie wieksze kawiarnie, a na-/ . j c 7 # wet przedmieściowe gospody, równie jak nazwiska znakomitszych mieszkańców".

Clrwała Bogu, pómyślałem sobie, ci pani­

cze potrafią naylepiej oświecić mnie o szcze­

gółach stolicy ich własnego kraju; prosi­

łem więc o to pytając: od których osobli­

wości i pomników zacząć mi w ypadało, ażebym dokładnie Petersburg poznał; które gmachy na szczególniejszą zasługują uwagę, czyli to pod względem historycznym , czyli ze względu odznaczającej się' w nich sztuki budownictwa; które bibljoteki, uczone to­

w arzystw a, zakłady naukowe, godne są poznania ; z którymi nareszcie znakomitszy­

mi pisarzami i artystami Rossyjskimi po ­ znać mi się należało.— Młodzieniec , do któregom mowę zw7rócił, spojrzał na innie przez okulary z wielkiein. zadziwieniem, i

(29)

zdawało się, że nie pojmował czego od. niego chciałem. Gdym mu żądanie moje pow tó­

rzył, rzekł od niechcenia: „ W a r t o b y

„ widzieć tutejszy eranitaż , a na rogu

„ newskiej perspektywy jest napis dużemi

„ złoconemi zgłoskami: „ C e s a r s k a b i-

„ b ij o te k a p u b l i c z n a . , , — Szanowny Panie! odpowiedziałem: jeszcze młody b y ­

łem, a już sława skarbów eremitażu i tćj biblioteki nie była mi obca; człowiek, któremu własne wykształcenie nie jest obo­

jętne, nie powinien przestawać na samem wadzeniu tych przedmiotów; winien obznaj- niić się z niemi: aże życzeniem jest mojem

poznać dokładnie Petersburg, byłbym mo­

cno obowiatzany, gdyby kto z W Panów, (po­

nieważ Rossjanie znani są wszędzie z sw^oiej gościnności,) chciał mi być jeżeli nie prze­

wodnikiem, przynajmniej doradzcą w tej mierze. Z.szyderskim uśmiechem spojrzeli

młodzi na mnie. i na siebie,*starsi tylko spu­

ścili oczy ku ziemi. . . . Żaden słowa nie w y ­ rzekł.— Przerwałem milczenie , mówiąc z

przyciskiem : „ Nie mogę przypuszczać, aby w Petersburgu prócz eremitażu i Cesarskiej bibljoteki publicznej nie było nic więcej godnego widzenia? — „Jest się czemu p rzy ­ patrzyć, rzekł nakoriiec gospodarz domu, lecz wyznam W Panu otwarcie , że my Ros­

sjanie przestajac na uprzejmem przyjęciu

(30)

gościa w naszym domu , lubimy gdy u nas zjada obiady, bawi się, tańcuje; lecz nie jesteśmy skorzy w oprowadzaniu go po oso­

bliwościach stolicy; już to , że czasu nie mamy, już że sami z kalendarzyka jedynie znamy publiczne zakłady nasze. Co w tern, różnimy się niem ało od was Francuzów:

D was jest cząstką dumy narodowej, ażeby okazywać cudzoziemcom wszystkie Osobli­

wości i ozdoby stolicy ,. a trzeba przyznać że tó jest zwyczaj bardzo chwalebny.”-4—„Co

do mnie, odpowiedziałem , pierwszym obo­

wiązkiem każdego dobrze myślącego , jest znać dokładnie kraj swój , i wszystkie jego osobliwości (*); umieć swój język grunto­

wnie, uwielbiać g o i szanować; unosie się jiad poninikami ojczystemi i umieć je cenić...

,, Char m ant! przerwie mi Pan domu, Char- m a n t! Nieporównanie ! dzielę w zupełno­

ści zdanie P a ń s k ie ;.. , %Eem wszystkiem.. • wiesz W P an > . . me mamy czasu zajmować

się tern w dom u, i dla tego w podróżach za granicą staramy się wynagradzać tego ro- dzajur stratę. — Z tćm wszystkiemu byli i u nas wielcy mężowie, którzy własnym ko-

; kosztem Muzea i bibljoteki zakładali, po­

święcając je dobru i użytkowi publiczne­

mu ; o tak! są i u nas ludzie którzy nad

9 i(*) Turpe est in patria vrvere eppatriam ignorare,

(31)

31

wszystko przekładają rzeczy ojczyste- ; prawda ze liczba ich nie wielka, ale to mniejsza.—Badź W Pan dziś u mnie o 4 na obiedzie, bardzo proszę, ii ciura des gastes ( * ) c h c z moi: miło mi będzie w i­

dzieć w tem gronie .WPana , i poznać go z niektóremi osobami.—Poleciłem się łaska*

w emu gospodarzowi^ uradowany ze będę miał sposobność zaznajomienia się z kil­

koma Panami Gastes, sadzać że znajdę w nich ludzi ućzonych.

Wyszedłszy na ulicę kazałem pojazdo­

wi odjechać do domu i być w pogotowiu na wT pół do czwartej po południu, a sam w towarzystwie K a z i m i e r z a , udałem się pieszo do xięgarni francuzkiej. — „Proszę mi da ć , rzekłem do xięgarza , najnowTszy i najlepszy opis Petersburga w języku fran- cuzkim,,— jSie mamy go zupełnego ani nowego, odpowiedział xięgarz. — „ A n i nawet w ojczystej mowie , odezwał się z uśmiechem jakiś jegomość, przerzucajatc kar­

tki w xiązce która w ręku trzymał. „Być

(*) W djalekcie Szwajcarsko - f r a n c u z k im , uży­

w ają wyrazu g a s te , zamiast hóte , \convive,

du Monde. Guwernerowie niektórzy nie zw ażają na to wcale , nazwyczajając mto dzież <lo wyrażeń zarażonych prowincja—

lizmein o k o lic, z kąd sami pochodzą. (przy- pisek autora).

(32)

32 —

że to może ?— „ Tak jest, mówił nieznajo­

my dalej , dla tego widząc, że Pan jesteś cudzoziemiec, obszerniej nieco rzecz mu te w y łuszczę.

„ W roku 1779 w ydał P. B o g d a n ó w w języku rossyjskim bardzo uzyteczne dzie­

ło , z obrazem Petersburga od czasu jego za­

łożenia do rokil 1751. Po nim w y d a li: Ge- o r g i r . 1 7 9 0 , S t o r c h 1794 i R e i m e r s

1805, opisy tćj stolicy w języku niemieckim;

dziełka w owym czasie bardzo ważne , a nawret na rossyjski język przełożone.— Je­

den z tychże szanownych literatów to jest P. S t o r c h , obdarzył nas bardzo pięknem

dziełem: Rossja pod panowaniem Cesarza A l e o c a n d r a „ które w iatach 1803 i 1804

drukowane było po niemiecku, z dodaniem obrazu Petersburga. — Topografia m e d y - czna rąiasta P etersburga, Pana A s c h e n - h o f e r , wyszła również w języku niemie­

ckim; a P. S c h r ó d e r w ydał po rossyjsku i poniemieckn Przewodnika Petersburgskiego

na r. 1820.—"W'języku francuzkim wydał P.

F a b r e 1812 r.^BagateZZes^humorystyczny rys obyczajów i zwyczajów mieszkańców Petersburga, a Pan S w i n i n w iatach 1816

i 1818 po Rossyjsku i po francuzku:

Osobliwości Petersburga , z których nie­

stety dotąd trzy tylko wyszły poszyty, i dla te g o , wiele jeszcze do uzupełnienia

(33)

33

zostawiają. Takim więc sposobem, z wszy­

stkich opisów Petersburga, które wymie­

niłem, (&- między którymi rys przez L e i - m e r s a dany , jest najzupełniejszy) jedne juz rozkupione zostały, drugie zdawniały, a z tąd w ynikło, ze nie mamy żadnego ani nowego , ani dokładnego opisu jednego z najpiękniejszych miast świata; tyle obutego w osobliwości, miasta o którego nazwisku i założeniu samem, tom cały napisać by można. I ' ja bawię się także literatura, ale ubolewam , iż obowiązki służby nie do­

zwalają mi zająć się dziełem, które b y uży­

tek i zaszczyt krajowi przynieść mogło.

„ Jak to! W Pan literat? zawołałem z unie­

sieniem, ach pozwól niech korzystam y na­

szej znajomości. Jestem tu obcy, Francuz , lubownik sztuki i* umiejętności, pragnę jak najusilniej poznać tutejszych uczo-ńych i literatów.,, — „Przyjemnie to dla mnie bę- dzie, jeżeli potrafię służyć W P a n u ,‘.'rzekł nieznajomy;—Szukasz zapewne W Pan miej­

sca na nauczyciela, «na guw ernera, a może jak francuzi zwać zwykli na professora r

„ Byna j mni e j , inne są zamiary m oje.,,—

Więc Pan zapewne przy jakim poselstwie?...

„ I to nie; jestem prosto podróżny, jak niegdyś owi Ateiiczykowie, co zwiedzali Rzym potężny, ażeby przypatrzyli się i

- - 3

(34)

34

dziwili lu d o w i, który w krótkim czasie ogromne w oświacie uczynił postępy.,,

Słuchał lite r a t, poglądał na mnie., a w końcu żaw o łał: i, już lat 25 mija jak noga moja nie przestapifa za granicę okręgu mia­

sta , a przecież pierwszy raz zdarza mi się żem spotkał francuza, w tym celu tu przy­

bywającego. Bądź W Pan przekonany, że ciekawość twoją-zaspokoję znajdziesz tu przedmioty których posiadanie przyniosło b y zaszczyt Paryżowi albo Londynowi. — ,, Także przyjemnie wywodzisz mnie W P an z b łę d u , albow iem przed chwilą jeszcze byłem zupełnie odmiennego zdania.,,— Tń opowiedziałem mu rozmowę moją w domu owego pana. Boleśny uśmiech spostrzegłem na jego twarzy , po czem rzekł do mnie:

v „ Szanowrny P a n ie ! trzeba żebyś 'o tem wiedział i oswoił się z tem w pierwszych dniach swego^ pobytu ? że nasze lepsze to­

warzystwo , a' w ogólności znakomitsi lu*

dzie , dzielą się na d w i e k 1 a s s y , z któ­

rych każda ma znowu dwa właściwe sobie poddziały. — Do pierwszej klassy, należą osoby wychowTane przez cudzoziemców i po cudzoziemsku, które z imienia tylko i z pochodzenia swego są Rossjanami. Tym marzy się przez całe życie tylko o yTaryżu i Londynie ; mówią po rossyjśku tylko z naj­

niższą klassą lu d z i, którzy prócz rodowi--

(35)

\

tego innego nie znają języka; czytają w rossyjskim języku tylko adressa lub na­

pisy asygnatów bankowych, podpisują się w tym języku tylko na wexlach i na ra­

chunkach. Ta klassa, którą z a g r a n i c z n ą śmiało nazwaćby można , dzieli się znowu na dwie inne, to jest: na takich^ co c z y ­ t a j ą i p i s z ą , i na takich którzy się te'm nie trudnią. Pierwsi czytują francuz- kie , niekiedy angielskie romanse, poezje, b ro s z u ry , i sprowadzają zagraniczne dzie­

ła , które w kosztownej oprawie w szafach za szkłem zamykają. Dzieła nieoprawne naukowej treści, a których kartki kamer­

dyner poprzerzynał, leżą rozłożone na sto­

łach wraz z gazetami, aby odwiedzających zadziwiały. Ci Jchmoście pisują takie listy

po francuzku, niekiedy i wiersze do któ­

ry chby się przyznać wstydził najlichszy żak w Paryżu. Niektórzy z nich sądzą o poli­

tyce , to jest: powtarzają frazesy z broszu­

rek francuzkicli, rozprawiają o "sporach izb sejmujących , o mowach w nich mianych, i t. p. ale to wszystko Boże się zlituj ! — D ru d zy , nie trudniący się literaturą zaj­

mują się gastronom ją czyli wydoskonale­

niem francuzkiej kuchni, przewyższają pa- ryzkich fanfaronów , są zawsze w teatrze francuzkim , i pierwszym dla siebie sądzą być zaszczytem : mieć znajomość i zażyłość

3*

, ' - 35 -

(36)

z francuzkimi K o rn e d ja n ta m i, - alba mo*

dniarkami , nucą niekiedy francuzkie ro­

manse , i mają się za najszczęśliwszych, gdy jaki gaskoiiczyk mocno ich zapew ni, że sądząc z ich mow7y , wziął ich z a P a ry - żanów. Te dw a rodzaje w yrodków , są dziełem obcego w ychow ania; żyją w w ła­

snej ojczyznie,'jak gdyby na jakiem przed- mieściu Paryża ; o Rossji wiedzą tylko z.

pow ieści, tak jakby o Chinach albo Ame­

ryce. Bolesną zarazem i pocieszającą jest rzeczą, że niektórzy z nich chcą być p o ­ mocą Rossji, której nie znają r a tem samem kochać ją nie mogą. — D r u g a K 1 a s s a

(albo rzeczywiście pierwsza publicznej opi- nji ) są to p r a w i , dobrze myślący Rossjanie i zacni cudzoziemcy z prow incji wcielo­

nych do tego kraju ; nareszcie ta c y , któ­

rzy dobrowolnie w Rossji osiedli i których przodkowie w niej byli zamieszkali- Ale i tutaj znajdziemy dwa podziały. Do pier­

wszego należar j e d n i co sie trudnią lite-I W t J ( c ratura, d r u d z y oddani w ogólności umie­

jętnościom \ t r z e c i poświęceni usłudze M onarchy z sławą i z użytkiem , i n n i mieszkający w swych dobrach > zajęci ulep­

szeniem bytu swych włościan i rolnictwa , ałbo wzniesieniem fabryk i rękodzielni kra­

jowych.— Drugi oddział tej klassy, składa się z ludzi równie nieoświeconych, ale pocz-

( ciwych

Cytaty

Powiązane dokumenty

kać się po tych lasach które tak zamiłował, Sąd ten jednakże byłby bardzo niesłuszny, każda albowiem karta jego dzieła jest do­.. wodem jego słodyczy

twowiernie jego słow om , i stawiła się w ozna­.. czone un

Niewiem czy właściciel n iw y mógł się więcej cieszyć swem dobrem, niżeli ja napawałem się widokiem chwiejących się nakształt fali morskiej zielonych

Z tych to przyczyn nazywali ich Normanowie wieszczbiarzami.. dów, ńie było nigdy możnem. Nędza nie jest przestępstwem; to prawda! lecz Czitdowie byli zarazem

Jezioro czudzkie ciągnie się wzdłuż na S 4 y a wszerz na -58 werst; znajduje się na' niem kilka.. ■wysp, a niektóre

nych liter nie dostawało w ich d z ie le ; jest to owoc późniejszej pracy Pana Heiter w Neapolu, którym tamto uzupełnił... Za pierwszym obwodem murów miasta,

trzy arkady zupełnie obalone, jakoteź środkowa łiawa mająca również stóp 80 szerokości.. Całe tak ogromne sklepienie środkowej nawy spoczywało ty lk o na ośmiu

sk im , albo raczejd jalektem tego języka. Nie zdaje się b yć rzeczą do prawdy podobną, izby mieli mieć jaką łączność z dawnemi Jazygami, pomimo pewnego