• Nie Znaleziono Wyników

UWARUNKOWANIA PSYCHOFIZYCZNE

2.2. Doświadczenie cierpienia

„Chcę cierpieć z Ukochanym, […] On we mnie żyje, nie mogę czynić ani chcieć inaczej niż On”232, pisał św. Albert w Notatniku rekolekcyjnym I. Gotowość na przyjęcie ogromu cierpienia, z jakim zmagał się Chmielowski, oraz heroizm w jego cierpliwym zno-szeniu wywołują zdziwienie, a nawet niezrozumienie u osób sięgających do jego biografii. Poniżej zostanie podjęta próba poszukiwania psychofizycznych podstaw cierpienia św. Alberta z uwagą zwróconą na nadprzyrodzony jego wymiar. Jan Paweł II, jeszcze jako biskup pomocniczy Krakowa, mówił w homilii o Bracie Albercie: „Cierpienie fizyczne i u-pokorzenie przez kalectwo sprawiły, że w głębi jego duszy rozpoczął się niezwykły proces Boży. Bóg go wybrał jako narzędzie swej łaski, Bóg drążył łaską jego duszę”233. Zbadanie naturalnych podstaw duchowego wymiaru cierpienia Brata Alberta może pomóc pełniej zrozumieć jego szczególne znaczenie w całej duchowości świętego.

2.2.1. Kalectwo i choroba nowotworowa

Święty Albert od wczesnego dzieciństwa borykał się z problemami zdrowotnymi. Z opisów biograficznych wyłania się sylwetka Chmielowskiego jako dziecka

232 A. Chmielowski, Notatnik rekolekcyjny I, PAC, s. 265.

233 K. Wojtyła, Wielkość nadprzyrodzona, w: K. Bukowski (red.), Świadectwo oddania bez reszty. Przemó-wienia, homilie i utwory Karola Wojtyły – kapłana, biskupa, kardynała i papieża o Bracie Albercie – Adamie Chmielowskim, Kraków 1990 , s. 17.

164

go234. Niektóre źródła wspominają o ciężkiej chorobie zagrażającej życiu małego Adama, która zniknęła w cudowny sposób235.

Rodzina Adama również doświadczała trudnościami związanych z chorobami. Wojciech Chmielowski, jego ojciec, cierpiał na gruźlicę płuc236. W 1853 r. w wieku czterdziestu dwóch lat zmarł na „anewryzm serca”, czyli prawdopodobnie tętniaka aor-ty237. Matka Adama, Józefa Chmielowska, po śmierci męża również zachorowała. Zmarła w 1859 r., w wieku czterdziestu trzech lat, osierocając czternastoletniego Adama i jego trójkę rodzeństwa238. Nie wiadomo, jaka była przyczyna jej zgonu239.

Adam Chmielowski zmagał się z kalectwem fizycznym, które naznaczyło całe jego życie. Jeszcze kilka lat przed powstaniem styczniowym, prawdopodobnie podczas polowa-nia, miał wypadek, w którym uszkodził sobie prawy środkowy palec. Rana wymagała am-putacji240.

Niepełnosprawność św. Alberta związana była przede wszystkim z urazami, które miały miejsce podczas walk powstańczych w 1863 r. Niespełna osiemnastoletni Adam był wówczas świadkiem przemocy, ludzkiej rozpaczy, lęku i śmierci, o które ocierał się wraz z innymi walczącymi o niepodległość kraju. Wojenne warunki, jakie panowały podczas powstania, daleko odbiegają od obrazów znanych z romantycznych przekazów w literatu-rze i malarstwie. Adam w tym czasie doświadczył samotności, głodu, wyczerpania fizycznego, a także potężnego bólu241.

Podczas bitwy pod Mełchowem w 1863 r. został raniony odpryskiem rosyjskiego granatu, który rozszarpał jego konia. Nie wiadomo, jak długo oczekiwał na pomoc, leżąc przygnieciony martwym zwierzęciem. Przyjaciele po odnalezieniu Adama szybko prze-transportowali go do pobliskiej chaty, gdzie ukrywali się przed wojskami carskimi. Kiedy

234 Zob. W. Sochacki, A. Wacyk, Odpis historii choroby…, s. 2; por. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Refle-ksje psychiatryczne…, s. 539.

235 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 30; por. J. Jordan, Święty Brat Albert…, s. 7-9; por. M. Rożek, Świę-ty Brat Albert…, s. 17. Józefa, matka Adama miała złożyć ślub Bogu, obiecując, że w zamian za uzdrowienie syna odbędzie pielgrzymkę do cysterskiego sanktuarium w podkrakowskiej Mogile. Tak też się stało. Po odbytej pielgrzymce zgodnie z panującym wówczas zwyczajem przez jakiś czas Józefa ubierała małego Adama w habit zakonny (zob. J. Jordan, Święty Brat Albert…, s. 9). Por. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Portret…, s. 93.

236 Zob. tamże, s. 538-539.

237 Zob. W. Sochacki, A. Wacyk, Odpis historii choroby…, s. 2. 238 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 43-44.

239 Zob. A. Okońska, Adam Chmielowski. Brat Albert…, s. 20. Autorka uważa, że matka Chmielowskiego mogła chorować na gruźlicę albo raka, który stanowił „rodzinną chorobę”, na którą umarł również Adam i je-go brat Marian (tamże). Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 44.

240 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 86; por. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Portret…, s. 94. W odpi-sie choroby Chmielowskiego ze szpitala w Kulparkowie odnotowano: „Brak zupełny palca środkowego pra-wego, z grzbietu dłoni spada tamże blizna” (W. Sochacki, A. Wacyk, Odpis historii choroby…, s. 3). 241 Zob. A. Budzyńska, Brat Albert…, s. 87.

165

oddział Zygmunta Chmieleńskiego (1835-1863), w którym walczył Adam, został rozpro-szony, powstańcy czuwający przy rannym towarzyszu uciekli242. Rosjanie, odnalazłszy Chmielowskiego, jako jeńca zabrali go do obozowego szpitala. Okazało się, że konieczna była natychmiastowa amputacja kończyny. Adam pozostawał we wstrząsie. Miał silną go-rączkę i był na półprzytomny, a do jego rany zdążyła wdać się infekcja243. Zabieg amputa-cji kończyny musiał odbyć się jak najszybciej244. Podczas operacji zabrakło środków znie-czulających, co często zdarzało się na polu bitwy. Chmielowskiemu podano jedynie cyga-ro, które powstaniec połknął z bólu, tracąc przy tym przytomność245. Noga Adama była zmiażdżona aż do kolana, co potwierdzono na podstawie braku rzepki w kolanie podczas ekshumacji jego ciała po śmierci246. Po latach św. Albert twierdził, że rana nie była aż tak poważna i w normalnych warunkach, gdyby natychmiast trafił do szpitala, obyłoby się bez amputacji247.

Jeszcze przez kilka miesięcy po usunięciu kończyny Chmielowski leżał w więzien-nym szpitalu w Koniecpolu. Natalia Budzyńska twierdzi, że pracujący tam dr Władysław Florkiewicz, który leczył powstańców, musiał poprawiać amputację zbyt szybko wykona-ną w warunkach polowych. Prawdopodobnie św. Albert miał dużo szczęścia, ponieważ umieralność w wyniku amputacji kończyn dolnych była w tamtych czasach bardzo wyso-ka248.

Chmielowskiemu udało się wydostać z rosyjskiego szpitala więziennego. Prawdo-podobnie dzięki znajomościom krewni Adama zdołali wykupić go z niewoli i w krótkim czasie załatwić wyjazd do Paryża249. W stolicy Francji jako młody inwalida wojenny korzystał z porad sławnych chirurgów oraz starał się o dofinansowanie dalszego leczenia związanego z utratą nogi250.

242 Zob. S. Latosiński, Adam Chmielowski…, s. 78-82.

243 Prawdopodobnie gangrena wdała się w nieleczoną nogę i ciało sczerniało od stopy do kolan (zob. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Portret…, s. 94).

244 Zob. tamże, s. 85-87.

245 Zob. A. Budzyńska, Brat Albert…, s. 85-86; por. J. Żak-Tarnowski, Brat Albert…, s. 26; por. M. Winow-ska, Opowieść…, s. 20-21. Niektórzy biografowie twierdzą, że Chmielowski podczas amputacji trzymał w rękach świecę (zob. J. Żak-Tarnowski, Brat Albert…, s. 26).

246 Zob. A. Budzyńska, Brat Albert…, s. 86. Dwanaście centymetrów poniżej stawu kolanowego rozpoczynał się kikut nogi po amputacji (Zob. W. Sochacki, A. Wacyk, Odpis historii choroby…, s. 3).

247 Zob. A. Budzyńska, Brat Albert…, s. 86. 248 Zob. tamże, s. 87.

249 Zob. A. Różycki, Święty Brat Albert…, s. 60-61.

250 Adam Chmielowski pisał: „Po przybyciu do Paryża w celu zasięgnięcia porady u sławnych chirurgów te-go miasta, znalazłem się obecnie bez środków do życia, co skłania mnie udać się do Panów z prośbą o przy-znanie mi pewnej kwoty” (tenże, Do członków Komitetu Francusko-Polskiego w Paryżu, PAC, s. 21-22).

166

Uzyskawszy finansową pomoc, zdobył najnowocześniejszą w tamtych czasach pro-tezę, zrobioną przez doktora Seweryna Gałęzowskiego, profesora chirurgii251. Proteza, wy-konana z żywicy drzewa gutaperkowego, była lżejsza i elastyczniejsza od używanych naj-częściej protez drewnianych252, a Chmielowski nie musiał nawet używać kul. Dojrzały już Brat Albert wspominał o swojej gutaperkowej nodze Celinie Bozowskiej: „Miałem dosko-nałą sztuczną nogę; nie było znać, która moja, a która przyprawna, zakładałem się, czy kto pozna, na którą kuleję”253. Chmielowski pomimo kalectwa poruszał się swobodnie, jeździł konno, a nawet na łyżwach254.

Pomimo dobrego przystosowania się do swego kalectwa i wykorzystania nowocze-snej protezy, której obecności część otoczenia nawet nie zauważała255, brak nogi stanowił źródło poważnego cierpienia. Brat Albert był ograniczony w poruszaniu się, często zdany na pomoc innych. Doświadczał również silnych bólów fantomowych256. O dyskomforcie wynikającym z braku kończyny, utrudniającym codzienne funkcjonowanie, pisał w swoich listach z czasów Monachium: „U mnie nic nowego, w nodze trzeszczy jak wprzódy, okła-dam na noc gliceryną. Pytałem doktora, czy mam nogę porzucić, ale stanowczo temu prze-ciwny utrzymując, że więcej by zdrowa noga pracowała, zresztą pozwala mi chodzić, ale nie dużo. […] Ja też jestem kiepski i do niczego ochoty nie mam, do roboty też nie. Gdy-bym miał pieniądze, pojechałGdy-bym gdzie na trawę i na słońce podreperować się”257. Ograni-czenia ruchowe mogły wpływać na samopoczucie Adama, co wyraził w korespondencji z 1870 r.: „U mnie nic nowego się nie zdarzyło; nogi tylko nie dopisują, muszę siedzieć w domu albo jeździć dorożką, więc humor nietęgi”258.

W Krakowie, kiedy Chmielowski znany był już jako Brat Albert, złodziej połamał mu protezę gutaperkową, którą zastąpił ciężki, żelazny, prymitywny kikut259. Metalowa proteza często się psuła, co zwłaszcza w podróży sprawiało Bratu duże trudności. Nieraz podczas jazdy pociągiem kolejarze przychodzili mu z pomocą i wynosili go z wagonu, gdy

251 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 93.

252 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 93-95. Por. A. Różycki, Święty Brat Albert…, s. 65. 253 C. Bozowska, Ze wspomnień o Bracie Albercie, „Przewodnik Katolicki” 6 (1957), s. 15.

254 Zob. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Refleksje psychiatryczne…, s. 541. Por. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 95.

255 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 93.

256 Po usunięciu kończyny utrzymuje się czucie, tzw. fantomowe, utraconej części ciała, które może przybie-rać formę tak sporadycznego mrowienia, jak i intensywnego bólu. Czucie fantomowe znika niekiedy w kilka tygodni po amputacji, jednak może też utrzymywać się całe życie (zob. J.W. Kalat, Biologiczne podstawy psychologii…, s. 135). Por. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Refleksje psychiatryczne…, s. 541.

257 A. Chmielowski, Do Lucjana Siemieńskiego [Marzec–Czerwiec 1873], PAC, s. 63.

258 A. Chmielowski, Do Lucjana Siemieńskiego. Monachium, dnia 14–tego [1870], PAC, s. 46.

167

noga odmawiała posłuszeństwa260. Pomimo wadliwości żelaznej protezy, wielokrotnie na-prawianej przez braci ze zgromadzenia, św. Albert ze względu na ubóstwo nie życzył sobie nowej261. Siostra Helena Wilkołek wspominała w wywiadzie udzielonym A. Bonieckiemu, że św. Albert męczył się ze swoim kalectwem, nieraz przewracając się czy spadając ze stromych schodów. Chętnie też korzystał z pomocy albertynów, opierając się na ich ramie-niu262. Według Z. Ryna, żywotny organizm Chmielowskiego do ostatnich dni jego życia nie pogodził się z protezą, która pozostawała czymś obcym, kaleczącym ciało i sprawiają-cym ból263.

Wieloletni kontakt z osobami chorymi w przytulisku również negatywnie wpływał na zdrowie Chmielowskiego. W pierwszych latach pracy w schronisku dla bezdomnych w Krakowie Brat Albert zachorował na tyfus o ostrym przebiegu z wysoką gorączką. Od-mówił wówczas leczenia w szpitalu264. Otoczenie zauważało na szarym habicie Brata Al-berta wszy, które mogły przenosić różnego rodzaju infekcje265.

Administrowanie przytuliskami wymagało także wielkiego wysiłku fizycznego, w tym odbywania licznych i męczących podróży. Pomimo kalectwa, kłopotów ze zdro-wiem i coraz bardziej podeszłego wieku Chmielowski nie zaprzestawał uciążliwych pod-róży podejmowanych dla ubogich266, korzystając zawsze z wagonów najskromniejszej,

trzeciej klasy267. O fizycznym zmaganiu się św. Alberta ze zdrowiem wspominał abp A. Szeptycki: „Nieraz nocowałem w schronisku z Bratem Albertem w jednym pokoju

i byłem świadkiem, jak ciężki był Jego odpoczynek; godzinami całemi nie sypiał; czy ból nogi, czy twarda deska – dosyć, że o jakiejkolwiek godzinie w nocy budziłem się – prawie zawsze dostrzegłem, że Brat Albert nie śpi”268.

W Odpisie historii choroby ze szpitala psychiatrycznego w Kulparkowie znajduje się adnotacja stwierdzająca, że Adam Chmielowski bardzo dużo palił269. Problemy z niko-tyną stanowią jeden z przejawów zmagań św. Alberta ze zdrowiem fizycznym. Próbował rzucić palenie w okresie pobytu w nowicjacie u jezuitów270, co miało poważne skutki,

260 Zob. tamże.

261 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 373. 262 Zob. A. Boniecki, Brat Albert…, s. 711.

263 Zob. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Portret…, s. 95. 264 Zob. K. Michalski, Brat Albert…, s. 78.

265 Zob. tamże, s. 78.

266 Zob. A. Stelmach, Brat Albert…, s. 20. 267 Zob. A. Różycki, Święty Brat Albert…, s. 120. 268 A. Szeptycki, Ze wspomnień…, s. 10.

269 Zob. W. Sochacki, A. Wacyk, Odpis historii choroby…, s. 2. 270Zob. M. Kaczmarzyk, Sprawa Kulparkowa…, s. 2.

168

nowiąc jeden z czynników wywołujących depresję271. Zmagał się z uzależnieniem od niko-tyny od wielu lat, jednak nie palił ostentacyjnie ani publicznie. Zdarzało mu się wypalać więcej papierosów niż zwykle, gdy coś pisał272. W 1901 r. Edmund Majewicz, lekarz Brata Alberta, zalecił mu, by palił kilka papierosów dziennie. Doktor zaobserwował, że papiero-sy lepiej niż leki pomagają mu w dolegliwościach związanych z żołądkiem, poprawiają też funkcje jelit273. Chmielowski jeszcze na łożu śmierci, będąc w agonii, prawdopodobnie dla uśmierzenia bólu, poprosił o cygaro274.

Źródłem dotkliwego fizycznego dyskomfortu św. Alberta, związanego zarówno z doświadczanym bólem, jak i trudnościami w codziennym funkcjonowaniu, były dolegli-wości układu pokarmowego. W wywiadzie klinicznym przeprowadzonym przez Władysła-wa Sochackiego, dyrektora zakładu dla umysłowo chorych w Kulparkowie, znajduje się zapis na temat stanu zdrowia Chmielowskiego: „Zawsze chorował na żołądek, obstrukcje, ciągle się leczył od dzieciństwa, zawsze rheum używał”275. W Kulparkowie Chmielowski najbardziej skarżył się na chorobę żołądka. Mało jadł, źle sypiał i miał zaparcia276. Przyja-ciele Adama z czasów monachijskich również zauważali, że miał problemy żołądkowe277. Antoni Piotrowski uważał, że bóle żołądka oraz zły humor u silnego mężczyzny, jakim był Chmielowski, związane były z kalectwem i małą ilością ruchu278. Zdzisław Ryn także twierdził, że dolegliwości żołądkowe wskutek upośledzonego ruchu mogły się nasilać. Adam z tego powodu bywał przygnębiony i drażliwy, co skutkowało niezadowoleniem ze wszystkiego, zwłaszcza z tego, co malował279. W okresie działalności w Krakowie, podró-żując pociągiem, z powodu zażywania pigułek rabarbarowych musiał zajmować miejsce blisko toalety280.

Z perspektywy medycznej i psychologicznej każde schorzenie, zwłaszcza przewle-kłe, stanowi źródło różnych dolegliwości, z których najbardziej dokuczliwą jest ból, będą-cy główną formą cierpienia w chorobie somatycznej. Dotyczy to zwłaszcza bólu przewlek-łego i często towarzyszącego mu poczucia bezradności, lęku, a nawet depresji, która wiąże

271 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 372. 272 Zob. tamże.

273 Zob. tamże. Por. Żak-Tarnowski, Brat Albert…, s. 215. 274 Zob. W. Kluz, Brat Albert. Adam Chmielowski…, s. 244-245.

275 W. Sochacki, A. Wacyk, Odpis historii choroby…, s. 2. Rehum to inaczej pigułki rabarbarowe na trawie-nie, mające działanie przeczyszczające.

276 Zob. tamże. Zapis w historii choroby brzmiał: „Najwięcej żali się na chorobę żołądka, mało jada, popada w skłonność do dysputy, sypia źle, stolce leniwe” (tamże).

277 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 372. 278 Zob. tamże.

279 Zob. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Portret…, s. 97. 280 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 373.

169

się z bólem pętlą sprzężenia zwrotnego, wpływając na kształt zespołu bólowego281. W ko-respondencji św. Alberta pojawiają się ślady dolegliwości bólowych, związanych z przew-lekłymi problemami żołądkowymi, nieraz uniemożliwiającymi mu wykonywanie obowiąz-ków. W liście Do brata Henryka Zwolińskiego pisał: „Ciągle bardzo bieduję z żołądkiem, jak mi się trochę poprawi, to przyjadę do was”282.

Długotrwałe dolegliwości związane z układem trawiennym ostatecznie przyjęły po-stać rozwijającego się u Brata Alberta raka żołądka. Nowotwór Chmielowskiego nie był

przypadkiem odosobnionym w jego rodzinie283. Po długich zmaganiach z rakiem, w 1901 r. umarła ciotka Brata Alberta – Petronela Chmielowska284. W 1903 r. nowotwór

był również przyczyną zgonu rodzonego brata Adama – Mariana285.

W ostatnich zachowanych listach jeszcze wyraźniej odsłania się ból związany z po-stępującą chorobą nowotworową286. Ponadto rok przed śmiercią św. Albert przeżył udar niedokrwienny mózgu, który miał miejsce podczas mszy świętej 17 września 1915 r., w kościele Ojców Bernardynów w Krakowie. Z powodu udaru przez jakiś czas miał pora-żoną rękę, nogę i bok287.

W listach do braci albertynów św. Albert skarżył się na swoje zdrowie: „Bardzo bieduję ze zdrowiem, a i kłopotów tu w Krakowie nie brakuje, że bardzo ciężko mi żyć. Pozdrawiam was i Opiece Boskiej polecam. Proszę też o modlitwę, bo jak napisałem bar-dzo tu mam ciężko w tych czasach”288. Przy dużej wytrzymałości, powściągliwości wobec narzekania i cierpliwości, jakimi odznaczał się Chmielowski, słowa listu stanowią dowód beznadziejnego stanu jego zdrowia.

W 1914 r., w sześćdziesiątym dziewiątym roku życia św. Alberta choroba nowo-tworowa jeszcze bardziej się nasiliła. Nastąpiły przerzuty raka żołądka. Z powodu ich roz-ległości niemożliwa już była interwencja chirurgiczna289. Chmielowski miał coraz większe trudności z odpisywaniem na listy. Tłumaczył się w nich, że nie jest w stanie odwiedzać swoich braci i sióstr oraz czuje, że jest u kresu sił290. Lekarze stwierdzili postęp choroby

281 Zob. I. Heszen, H. Sęk, Psychologia zdrowia, Warszawa 2008, s. 206-207.

282 A. Chmielowski, [Do brata Serafina Zwolińskiego (?) w Zakopanem], PAC, s. 106. 283 Zob. K. Michalski, Brat Albert…, s. 35.

284 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 375.

285 Zob. A. Różycki, Święty Brat Albert…, s. 253; A. Okońska, Adam Chmielowski. Brat Albert…, s. 20. 286 W 1915 r. Chmielowski pisał w liście Do brata Mariana Bucniewicza: „Bardzo bieduję ze zdrowiem” (tamże, PAC, s. 111).

287 Zob. N. Budzyńska, Brat Albert…, s. 373-374. Por. M. Kaczmarzyk, Trudna miłość…, s. 76. 288 A. Chmielowski, Do brata Bernarda Kowala, PAC, s. 114.

289 Zob. M. Winowska, Święty Brat Albert. Opowieść…, s. 316.

290 Zob. A. Chmielowski, 62(22) [1916], PAC, s. 115; M. Winowska, Święty Brat Albert. Opowieść…, s. 316.

170

nierokujący poprawy291. Ataki bólowe stawały się coraz częstsze. Nieraz spotykano św. Alberta skulonego na ziemi, czekającego, aż ostry ból minie. Pod koniec roku 1916 r. żołądek nie chciał przyjmować żadnego pokarmu stałego. Chmielowski umierał z głodu292. Ostatnie dni jego życia to apogeum bólu fizycznego. 23 grudnia 1916 r., dwa dni przed śmiercią w toku rozmowy z s. Bernardyną Brat Albert jęknął i chwytając się za bok powie-dział: „Jak mnie boli, jak nigdy nie doświadczyłem”293. W tym dniu prawdopodobnie pękł wrzód i nastąpił rozkład raka, a Chmielowski zemdlał z nadmiaru bólu294. Zdzisław Ryn, profesor nauk medycznych, stwierdził, że Brat Albert umierał w stanie skrajnego wynisz-czenia związanego z chorobą nowotworową295.

Patrząc na cierpienie Chmielowskiego związane z przebytymi urazami, kalectwem, wyczerpaniem fizycznym, a zwłaszcza z rakiem żołądka, czemu towarzyszyły zarówno ostre ataki bólowe, jak i ból przewlekły296, należy pamiętać, że bardzo wyraźnie odcisnęło ono ślad na całym życiu Brata Alberta. Ten, który pielęgnował chorych, niemal przez całe życie sam był ciężko chory.

Od strony psychofizycznej cierpienie związane z chorobą somatyczną często stano-wi źródło rozległych i dramatycznych zmian we wszystkich ważnych obszarach egzysten-cji i działania jednostki. Zazwyczaj są to zmiany niekorzystne. Ujemny bilans choroby jest dla chorego źródłem stresu, definiowanego jako zakłócenie równowagi między wymaga-niami adresowanymi do osoby a jej możliwościami297. Profesorowie psychologii I. Heszen i H. Sęk zwracają uwagę, że w chorobach somatycznych zdarzają się również zmiany po-myślne dla chorego, nazywane „wtórnymi zyskami z choroby”. Cierpieniu fizycznemu, choć towarzyszą zazwyczaj negatywne emocje, mogą współtowarzyszyć także pozytywne, np. nadzieja. Ich geneza może dotyczyć stylu radzenia sobie z cierpieniem, polegającego na pozytywnym przewartościowaniu choroby oraz wpływu innych pozytywnych doświad-czeń niezwiązanych z chorobą298.

Z perspektywy życia łaski cierpienie Brata Alberta, choć miało destrukcyjne skutki dla jego ciała, nie złamało jednak jego ducha. Kalectwo i choroba nowotworowa, związane

291 Zob. W. Kluz, Brat Albert. Adam Chmielowski…, s. 243. 292 Zob. M. Winowska, Święty Brat Albert. Opowieść…, s. 317. 293 Cyt. za: C. Lewandowski, Brat Albert…, s. 147.

294 Zob.tamże; W. Kluz, Brat Albert. Adam Chmielowski…, s. 243. 295 Zob. Z. Ryn, Brat Albert Chmielowski. Portret…, s. 115.

296 Ból ostry ma charakter czasowy, związany zazwyczaj z konkretną przyczyną, z kolei ból przewlekły po-siada wieloprzyczynową genezę i ze względu na długość i uporczywość trwania jest bardziej obciążający dla psychiki człowieka (zob. I. Heszen, H. Sęk, Psychologia zdrowia, Warszawa 2008, s. 206-208).

297 Zob. tamże, s. 208-209. 298 Zob. tamże, s. 209.

171

z potężnym fizycznym cierpieniem, które utrudniały funkcjonowanie żywotnego organiz-mu św. Alberta, nie przeszkodziły organiz-mu w heroiczny sposób czynić miłosierdzie.

Chrześcijańska droga do świętości zakłada, by we wszystkich okolicznościach, wy-nikających z często nieuniknionej choroby, rozpoznawać Bożą obecność i działanie, odpo-wiadając na nie na wszelkie możliwe sposoby299. Chmielowski potrafił pozytywnie prze-wartościować swoją chorobę nowotworową, widząc w niej sposobność do upodobnienia się do wyniszczonego cierpiącego Chrystusa300. Już w 1899 r. w Formule ofiarowania się

Panu Jezusowi Brat Albert wskazał na nadprzyrodzone znaczenie, które nadał

przeżywa-nym przez siebie chorobom i każdemu cierpieniu: „Oddaję Panu Jezusowi moją duszę, ro-zum, serce i wszystko, co mam. Ofiaruję się na wszystkie wątpliwości, oschłości wewnę-trzne, udręczenia i męki duchowe, […] na wszystkie boleści ciała i choroby, […] tak czy-nię z miłości dla samego Pana Jezusa”301.

Kalectwo, nowotwór i wszelkie zmaganie związane z ograniczeniami sfery biolo-gicznej organizmu odegrały ważną rolę w życiu duchowym Brata Alberta. Stały się spo-sobnością do naśladowania ukrzyżowanego Chrystusa, pozwalając Chmielowskiemu bar-dzo głęboko przylgnąć do cierpiącego Zbawiciela. Doświadczenie choroby oraz związane-go z nią poczucia bezbronności i ozwiązane-gołocenia stało się podłożem rozwoju wiary rozumianej jako całkowite zawierzenie Bożej Opatrzności.

Kalectwo i związane z nim ograniczenia fizyczne pomogły św. Albertowi zbliżyć się do najuboższych, ich kalectwa moralnego – bezradności, chorób i upokorzenia302. Fizy-czne cierpienie nie zamknęło go na potrzeby bliźnich, przeciwnie, jeszcze bardziej uzdol-niło do dostrzegania cierpiącego Chrystusa w braciach. Prawdopodobnie widok ubogiego Brata Alberta jako kaleki cierpiącego na nowotwór w szczególny sposób oddziaływał na

Powiązane dokumenty