• Nie Znaleziono Wyników

Męskość staje się problemem na tyle ważnym, że kulturowy niepokój wokół jej defi-nicji rozrasta się do rozmiarów „kryzysu męskości”15. Potwierdza go emancypacja kobiet i zacieranie różnic pomiędzy rolami pełnionymi przez przedstawicieli obu płci, a tak-że wyraźna krytyka słabości i wad mężczyzn, pozostająca w opozycji do również coraz wyraźniejszej tendencji odrzucania bagażu twardej, opancerzonej skorupy męskości na rzecz zupełnie nowych znaczeń. Współczesny mężczyzna nie walczy już z istniejącą w nim kobiecością, ale skupia się raczej na współdziałaniu i partnerstwie. Współczesne kobiety oczekują od mężczyzn większego zaangażowania w życie domowe i opiekę nad dziećmi. Pragną, by mężczyźni częściej wyrażali swoje uczucia i byli bardziej empa-tyczni. Życzenia te mogą w pewnej mierze pozostać „pobożnymi”, ponieważ mężczyźni mają mniejszą motywację do podejmowania zmian niż kobiety.

Obrońcy patriarchatu uważają, że podział na sferę rodzinną, zdominowaną przez kobiety oraz publiczną, zdominowaną przez mężczyzn, jest czymś naturalnym i nie na-leży go zmieniać. Dlatego dla Pawła małżeństwo to oczywiście zmiana nazwiska przez kobietę, nowe miejsce zamieszkania, podział prac domowych. Ale on oczekuje od ko-biety przystosowania się do jego stylu życia. Żona ma go wspierać emocjonalnie,

po-13op. cit., s.285.

14op. cit., s.143.

15O kryzysie męskości pisze między innymi Zbyszko Melosik, zwracając uwagę na fakt, że w obli-czu zmieniających się poglądów na temat tego, co stanowi prawdziwą męskość, współczesny mężczyzna

„miota się między postawą maczo, a delikatną i empatyczną, zdolną - podobnie jak kobieta - do głębo-kiej ekspresji swoich uczuć. Podobny problem powstaje w przypadku ciała męskiego; stąd wizerunki mężczyzn-kulturystów i - z drugiej strony - mężczyzn o fizyczności adrogynicznej”. Zob. Zbyszko Me-losik, 2002, Kryzys męskości w kulturze współczesnej. Poznań: Wydawnictwo Wolumin., s.181.

Katarzyna R. Łozowska – Męskie oswajanie codzienności w powieści „Biało-czerwony” Dawida Bieńkowskiego 167

magać w karierze zawodowej. Niedoszły król Paweł ciężko pracuje, wieczorem chciałby więc wrócić do posłusznej kobiety i widzialnego, ale najlepiej niesłyszalnego, dziecka.

Jego spokój powinien być najważniejszy. Przez cały dzień angażował się w wyczerpu-jące orzekanie o karze lub łasce, przygotowywał stosowne dokumenty. Usprawiedli-wione jest zatem okazywanie irytacji czy zniecierpliwienia, gdy coś układa się nie po jego myśli lub gdy nagle okazuje się, że musi on zająć się dzieckiem, posprzątać lub przygotować posiłek.

Mężczyzna powinien wybudować dom, posadzić drzewo i spłodzić syna. Pragnie-nie posiadania pierworodnego wynika m.in. z faktu, że kontakt ojca z synem jest dla tego pierwszego możliwością realizacji jego „wewnętrznej reprezentacji ojca”, zaspokaja narcyzm ojcowski, pozwala ponownie przeżywać dzieciństwo i młodość. Już niemal truizmem jest powtarzanie, że nie da się być ojcem zza gazety lub ze wzrokiem utkwio-nym w telewizorze, że w relacjach z dziećmi trzeba zachować umiar pomiędzy łagod-nością a surowością. Freud i jego następcy podkreślali rolę, jaką mają do spełnienia rodzice16. Matka symbolizuje miłość i czułość, ojciec – prawo i władzę. Ojciec repre-zentuje świat myśli, przedmiotów, świat prawa i ładu, dyscypliny i przygody. Podczas gdy matka uosabia miłość bezwarunkową, ojciec wyobraża abstrakcję, sumienie, obo-wiązek, prawo i hierarchię.

Nowe wzorce wychowania promują partnerstwo pomiędzy ojcem i dzieckiem. Re-lacje oparte są na wzajemnej cierpliwości: dziecko pyta – ojciec wyjaśnia. To taka wspólna nauka odpowiedzialności. Ale przecież Paweł nie jest mężczyzną nowoczes-nym. Nawet nie chce nim być. Gromadzi w szafce prawdziwie „męskie” filmy, uwiel-bia komputerowe gry wojenne. Bawi go Papa Smerf z pancerfaustem, zaprowadzający w baśniowym świecie porządek przemocą. Zresztą, „czasy teraz takie, że nie wolno po-kazywać jakim się jest – myśli. A właściwie należy popo-kazywać, że jest się mężczyzną no-woczesnym. To jest przede wszystkim taki mężczyzna, który lubi się wymieniać, dla którego wymienianie się jest największym szczęściem. Raz ona pieluchy, raz on pielu-chy, raz ona praca i kariera, raz on praca i kariera. Jakby życie to było zbieranie znacz-ków. Tak się nawzajem baba i mężczyzna mają wymieniać”17. Nowoczesny musi też dużo rozmawiać, nazywać swoje uczucia, być wrażliwym i rozumiejącym, a przede wszystkim „mieć kontakt”. Wtedy kobieta może przerwać wpisany w jej los stan ciało--w-ciało-z-matką. Zjawisko. Zgodnie z odwiecznym prawem można być albo mężczyzną, albo zjawiskiem. Nie ma przejścia pomiędzy nimi. Ale to wiedza, a nie przepis na życie.

Trzeba ją schować głęboko, nie wolno się wychylać ze swoim stanowiskiem. Paweł za wszelką cenę chce być prawdziwym mężczyzną. Nawet wtedy, gdy musi zająć się synem.

Na szczęście piaskownica, do której Maja wysyła Wiktorka z ojcem, jest nie tylko miejscem zabaw dziecięcych, ale też doskonałym punktem obserwacyjnym Lalek:

pięknych, młodych, świadomych swej seksualności kobiet. Niestety, spokój kontem-plowania przez Pawła pięknych kobiecych kształtów przerywa pojawienie się praw-dziwego Nowoczesnego. Choć Nowoczesny, podobnie jak bohater powieści, ma kłopot z określeniem wieku swojego syna, to jednak potrafi go nakarmić, zrobić coś do picia

16Zob. Zygmunt Freud, 1999, Poza Zasadą Przyjemności. Warszawa: PWN; ten sam, 1984, Wstęp do Psychoanalizy. Warszawa: PWN.

17op. cit., s.23.

i dyplomatycznie rozdzielić skłócone o łopatkę maluchy. Paweł nie ma o nim najlep-szego zdania. Mimo że mężczyzna okazuje się być gościem, który na giełdzie zarobił ogromną kasę, kupił największy apartament w apartamentowcu, to z wypielęgnowa-nymi dłońmi, delikatwypielęgnowa-nymi, budzącymi zaufanie u kobiet, przyznając się otwarcie do swojej miękkości, dostaje od otoczenia cięgi. A to, że fajtłapa, a to, że babysitter, że po-zwala sobie na „słabość” dekonspirowania swej opiekuńczości i ojcowskiej miłości.

W oczach innych samców z apartamentowca taki mężczyzna wyłącznie traci. Przy-najmniej tak twierdzi Paweł. I sam nie wymaga wiele od życia. Chce obiadu na stole, grzecznego i cichego dziecka oraz żony, która zawsze będzie patrzeć na niego z nie-ukrywanym podziwem. Przesiąka go „polskość” – polska tradycja, polskie męskie wy-chowanie i polska wizja rodziny, w której to on – pan i władca – dzieli, rządzi i podejmuje decyzje, któremu należy się szacunek i który ma absolutne prawo do „lwiej soboty”. Nie-stety, coraz częściej Paweł uświadamia sobie, że współczesny świat nie jest dla niego stworzony. Wypełniają go bowiem pochwiaki, miękasy, flaki i inne zwisiory, które ze swoich słabości próbują uczynić cnoty, a cechy prawdziwego mężczyzny przypisują wy-marłym troglodytom, traktując je jako relikt jaskiniowej, prymitywnej przeszłości.

Pochwiak to szczególna kategoria kulturowa mężczyzny nowoczesnego. Nieagre-sywny, wręcz delikatny, rozsądny. Obnażanie swojej wrażliwości nie przysparza mu męskości. Ale, o dziwo, kobiety uznają go za wrażliwego „prawdziwego mężczyznę”.

Tymczasem powieściowy „Macho-Polo” nie wie, jak rozmawiać i postępować z ko-bietami. Wszystkie jego plany biorą w łeb, nic się nie udaje. Maja już nie daje się obłas-kawić kolejnymi prezentami, Sandra kończy spotkanie, bijąc Pawła. A on przecież nie może okazywać wrażliwości. Musi być silny, wzbudzać podziw i szacunek. Bycie wrażliwym jest równoznaczne z porażką.

Bieńkowski bez litości rozprawia się z mitem mężczyzny-Polaka. Wyszydza jego spo-sób patrzenia na rzeczywistość, pozerstwo, obnaża jego bezradność. Bo Paweł wielu rze-czy zwyczajnie nie potrafi. Nie potrafi uszczęśliwić swojej żony, nie umie być autorytetem dla swojego syna, zająć się najprostszymi domowymi sprawami, zrozumieć drugiej osoby.

Swoich bliskich najchętniej widziałby tylko na zdjęciu w komórce, którym mógłby chwa-lić się znajomym, udowadniając, jak świetnie wywiązuje się z roli głowy rodziny. Współ-czesność nie wymaga od mężczyzny siły. Elektronika i automatyzacja zmieniły nie tylko naszą codzienność, ale nawet sposób prowadzenia wojen. Nic więc dziwnego, że Paweł marzy o elektronice w domu. Telewizor na pilota to oczywistość. Ale na pilota powinny być też szczotka i szufelka. Inaczej to, co się zmiata, nie chce trafić tam, gdzie powinno.

Przekleństwem Pawła jest też Guma, która zabiera całą przyjemność, ogranicza doznania, poskramia męską wrażliwość. Sex w Gumie to jak lizanie czekolady przez szybę. Guma zagraża Twardości, niszczy ją. Zabija męską spontaniczność. „Gdyby chociaż Guma była na pilota!” – wzdycha Paweł. „Pstryk i jest tam, gdzie być powinna”18.

Mniej więcej w połowie powieści obserwujemy widowiskową eksplozję w kuchni.

Tu właśnie, w świetle fajerwerków, pada misterna konstrukcja damsko-męskich ste-reotypów. No bo jak nakarmić Młodego? Jak przygotować do jedzenia to, co jedzą dzieci? Paweł męczy się nad jajecznicą na śniadanie. Próba omal nie kończy się pożarem mieszkania. Straty: patelnia do wyrzucenia, poparzone palce, rozbite jajka.

18op. cit., s.121.

Katarzyna R. Łozowska – Męskie oswajanie codzienności w powieści „Biało-czerwony” Dawida Bieńkowskiego 169

Podobne problemy miewa od czasu do czasu Poseł i Minister w jednej osobie, kiedy jego żona „robi sobie” wolny dzień. Ani arystokratyczny rodowód, ani kilku borow-ców zaangażowanych do pracy nie zmienia wojennej kuchennej perspektywy. Goto-wanie kaszki manny okazuje się trudniejsze niż prace legislacyjne. Kolejne garnki się przypalają. Kaszka wychodzi w kawałkach. Nie pomagają zastępy „borowików”

przydzielonych co prawda do ochrony ministra, ale zmuszonych do wykazania się kulinarnymi zdolnościami. Koło południa obaj panowie są przekonani, że emancy-pacja była największą porażką świata.

Kobiety

W życiu Pawła jest ich kilka. Matka, Teściowa-Matka, żona, sąsiadka i dziewczyna Alexa. Są jeszcze Lalki, ale stanowią jedynie piękne obiekty westchnień, uzupełnienie estetycznego doświadczenia. Paweł zdaje się tkwić w przednowoczesności, w przeko-naniu, że żyje w świecie uprzywilejowanym przez mężczyzn. Kluczową rolę w jego działaniu odgrywa tradycja. Podobnie jak Dziadek rozróżnia przeszłość i teraźniejszość oraz rozważa możliwe sposoby postępowania ze względu na ich skutki w przyszłości.

Kobieta powinna być w domu, bo w godzinie W mężczyzna musi być najedzony. Na stole powinna stać zupa – krzepiąca, dodająca sił. Tradycja, w której tkwią ojciec i syn, wytwarza w nich poczucie trwałości rzeczy. Jest tak, jak być powinno. W życiu praw-dziwego mężczyzny liczy się tylko „Sukces, Sukces, Sukces” i „Twardość, Twardość, Twardość”. Kobieta jest od rodzenia i od wychowywania tego, co się z jej ciała wydo-stanie. „Ale przecież w końcu to nie my zachodzimy w ciążę – myśli Paweł. Od po-czątku do końca jest to babska jednak sprawa. Niech one się chociaż tym jednym zajmują same i jak nie chcą mieć ciąży, to niech o to dbają, a jak chcą, to żaden problem, tylko przedtem niech powiedzą. Zresztą to, co one tam mają w środku, to tak skompli-kowane i ja nie jestem żaden Nowoczesny, co chce się znać na tych wszystkich pokry-tych śluzem instalacjach i zaworach”19. Kobieta powinna tylko „wyglądać” i najlepiej, jak się nie odzywa i nie ma żadnych niepotrzebnie zaśmiecających głowę ambicji, „bo w ogóle nie w słowach kobieta wyraża swoje myśli, ale w oczach (...) Kobieta w swej istocie jest niezrównoważona (...) Nie można obcować z takim mózgiem, który ma mie-siączkowe napięcie” – usprawiedliwia swoje stanowisko20.

Maja jest piękną kobietą. Ma wspaniałe, głębokie spojrzenie i śliczne usta. Skończyła studia filologiczne i choć mogła uczyć w szkole, zajęła się tłumaczeniami. Marzy o dok-toracie, ale kiedy pojawia się na świecie Wiktor, to marzenie zastępuje chęcią otworze-nia własnego small biznesu. Maja początkowo bezwiednie wpada w patriarchalne pułapki, co stanowi zapewne wynik jej wychowania. „Ach, Pawciu, jaki jesteś milutki”

– powtarza. „Paweł, ty jesteś cudowny” – szepcze czule. Jej zachowanie wynika z po-dziwu, jaki ma dla swojego partnera. Była nastolatką, kiedy się poznali. On – student prawa – imponował skromnej licealistce. Po ślubie czekała na jego powrót z pracy. Od-grzewała kolację, podsuwała sałatkę z krewetek. Trwała, niczym Penelopa.

Równo-19op. cit., s.118.

20op. cit., s.27.

cześnie obserwujemy relację Mai z matką. Jest powieleniem kolejnego stereotypu. Ko-bieta rodzi kobietę, daje życie istocie tej samej płci. Ale tym razem matka nie ulega złudzeniu, że córka jest jej kontynuacją, kolejnym wcieleniem jej samej. Często nie widzi powodu, by dać jej prawo do autonomicznego istnienia. Majka miała być prze-cież chłopcem. Brak syna kompensuje więc miłością do zięcia, o którego troszczy się niczym matka. Wciąż powtarza, że Paweł jest dla niej jak syn, „bo nigdy syna nie miała, tylko tę Maję, tak jej się trafiło”21. Dolewa oliwy do rodzinnego ognia, zarzucając córce, że mimo starań o jej wychowanie Maja nie interesuje się domem, nie zajmuje Wikto-rem, no i nie dba o własnego męża. Pod nieobecność córki sama opatruje jego „rany”

wyniesione ze starć z kobietami. Przykłada lód, przynosi wodę, przygasza światło, dba o spokój. Nic dziwnego, że dla Pawła staje się niemal świętą kobietą. Każda matka to

„rzecz święta” – wyznaje Paweł, nawet matka Mai. Bo przecież w prostym skojarzeniu pojawia się Matka, co jasnej broni Częstochowy. Matka – Teściowa – Madonna. Otarcie o opatrzność, której w powieściowym świecie Bieńkowskiego niemal nie ma.

Dla Pawła bycie macho to we własnej ocenie stuprocentowość męskości. Przyj-mując taką postawę, sądzi, że jest odporny na wszelkie zranienia i krzywdy, jakie mogą go spotkać ze strony świata zewnętrznego, a szczególnie kobiet, których pozycja staje się coraz silniejsza. Postawa taka jest wynikiem poważnego kompleksu, wynikającego z faktu mężnienia kobiecości. Maja staje się przecież silna. Choć wielokrotnie powta-rza: „Paweł, ja już tak nie mogę”, wytrzymuje samotność, doskonali swoją stanow-czość. Pomiędzy małżonkami pojawiają się kolejne „próby sił”. Kłótnie wyłaniają stronę dominującą. Jeśli wygrywa Maja, Paweł czuje się zdominowany. Nie akceptuje jednak tego stanu, zamyka się choć na chwilę w sobie, odzyskuje równowagę psy-chiczną na gruncie chłodnej logiki. Nie uświadamia sobie jednak, jak bardzo zaczyna się od partnerki oddalać. Maja chce rozmowy w „języku kobiecym”. Paweł uznaje, że to język emocji, więc się irytuje. Jeśli odwołamy się do Lacana i przeniesiemy relacje męskości i kobiecości na polską rzeczywistość z jego „porządku symbolicznego”, to okaże się, że istnieje niewiele sposobów doświadczania męskości22. Paweł nie określa jej przez swoje relacje z Mają, nie uświadamia sobie, jaki powinien być, by jej to od-powiadało. Z trudem docierają do niego jej potrzeby, a samodzielność żony staje się groźna. Kobieta była do tej pory jego odbiciem. Ten stan mu odpowiadał. Płeć to coś oczywistego. Płeć męska oczywiście. Paweł nie musi się zastanawiać, co to znaczy być mężczyzną. Nie rozumie, że wykształcenie, przywileje, które zdobył, majątek służą właśnie temu, by mógł się jako mężczyzna zdefiniować. Sztywny stosunek do włas-nej tożsamości musi wreszcie wywołać kryzys. Maja zabierze syna i odejdzie.

W sobotnie południe Sandra, piękna dziewczyna Alexa, szuka u Pawła wsparcia.

Wyjeżdża właśnie na sesję zdjęciową do Stanów, potrzebuje czegoś więcej niż reflek-sji nad zawijanymi zrazami. Przekonana, że Paweł zrozumie jej rozterki, że jest inny niż bezduszny Alex, szlocha mu na ramieniu. Ten jednak odkrywa w sobie rosnącą Twardość. To odpowiedź na Miękkość Sandry. Jego śmiałość, polskość zdecydowanie wysyłają komunikat, że nadszedł czas działania, że przelotny seks z Sandrą powinien

21op. cit., s.266.

22J. Lacan, 1999, L’instance de la lettre dans l’inconscient ou la raison depuis Freud, [w:] Idem, Ecrits, Paris: Editions du Seuil.

Katarzyna R. Łozowska – Męskie oswajanie codzienności w powieści „Biało-czerwony” Dawida Bieńkowskiego 171

dziać się w takt muzyki „Hej, kto Polak, na bagnety! Żyj, swobodo, Polsko, żyj!”. Nie-stety, początkowo zaskoczona Sandra zdobywa się na heroiczny czyn i kolanem trafia Pawła w policzek z całej siły. Potem płacząc, ucieka. „Jak nie to nie (…). Twoja strata, kretynko” – wyrzuca z siebie Paweł. I kiedy ogląda w lustrze swoją twarz, a na niej krwiaki i siniaki, zastanawia się nad błędem Prawodawcy. Bo przecież mężczyzna jest jak maszyna hydrauliczna prosta. Jego fundamentalna rola na ziemi to pomnażanie ga-tunku. Miękkość potrzebuje przecież Twardości.

Zdaniem Hussela, uświadamiamy sobie uczucia i doświadczenia innych osób na podstawie empatycznego porównania z własnymi. Tak robi Paweł i jest zaskoczony, że ani Majka, ani Sandra nie odbierają świata tak samo jak on. Bo prawo do inności mają jedynie podczas „tych dni”. Paweł wykształcił też swoisty kokon ochronny, który w sy-tuacjach życia codziennego izoluje go od spraw mogących w znaczący sposób naru-szyć jego tożsamość i zagrozić poczuciu wartości. Jak mówi Charles Taylor, „Aby mieć jakieś wyobrażenie tego, kim jesteśmy, musimy mieć wyobrażenie tego, jak sta-waliśmy się i dokąd zmierzamy”23. Tożsamość jednostki zależy od jej umiejętności podtrzymywania ciągłości określonej narracji. Paweł jest autentyczny. Jest szczery z samym sobą. Wie, kim jest. Układa nieprzerwaną historię o sobie. Uwikłana w ste-reotyp kontrola ciała jest warunkiem utrzymania ciągłości biograficznej i tożsamości.

Sprawia jednak, że „ja” zyskuje niezwykle cielesny wymiar. Paweł, pocieszając przy-jaciółkę Alexa, daje się ponieść cielesności, co kończy się wymierzeniem przez San-drę siarczystego uderzenia. Normalnie powinien móc zaspokoić swoje pożądanie, które, jak mu się zdawało, jest także potrzebą dziewczyny. W narracji Pawła pojawiają się rysy, szczególnie widoczne wtedy, gdy musi oddzielić swoją tożsamość od ról od-grywanych na wypadek pewnych sytuacji społecznych. Ale obce jest mu poczucie fałszywości sytuacji, w jakiej się znajduje. Nie czyta poradników. Nie zna ani kobiet z Wenus, ani mężczyzn z Marsa. W stosunku do Majki stara się zachować pozory nor-malności. Dlatego dalsza historia staje się nieprawdopodobnym i niepokojącym planem działania. Paweł objawia słabości. Czuje gwałtowny przypływ rozżalenia, robi się zły i... kontratakuje. Spodziewał się idylli, otrzymał cios w brzuch. Przyczyną konfliktu jest brak umiejętności radzenia sobie ze stresem. Z pracy wraca zestresowana kobieta i ze-stresowany mężczyzna. Problem w tym, że oboje marzą o tym, by w drzwiach powi-tała ich czuła żona, która uśmiechem i gestem potwierdzi, że wysiłki całego dnia miały sens, że ktoś ich ceni i podziwia.