• Nie Znaleziono Wyników

Dygresja na temat rozwoju polityk otwartego dostępu w czasie

W dokumencie Otwarty dostęp - PDF (Stron 80-83)

4. Polityka otwartego dostępu

4.3. Dygresja na temat rozwoju polityk otwartego dostępu w czasie

Pewne typy silnych polityk OD, które na tę chwilę są niedostępne lub nierozsądne, w przyszłości mogą stać się sensowne i możliwe do osiągnięcia. Oto trzy przykłady.

1. Dziś mandat typu libre oparty na zielonej drodze (powiedzmy taki, który uprawnia użytkowników do kopiowania i  rozpowszech-niania, a nie tylko do przeczytania tekstu) napotkałby poważny opór wydawców. Nawet gdyby polityka ta zawierała wymóg zachowania praw autorskich i nie zależała od zgody wydawców, ich opór nadal miałby znaczenie, gdyż posiadają oni – i powinni posiadać – prawo do odmowy publikacji każdej pracy z dowolnych przyczyn. Mogą oni odmówić publikowania dzieł autorów związanych politykami typu libre opartymi na zielonej drodze lub nalegać na zwolnienie z obo-wiązków określonych taką polityką i  czynić z  tego warunek publi-kacji. Polityki powodujące odmowę publikacji krzywdzą autorów, a  polityki skutkujące wzrostem odsetka zwolnień z  obowiązku nie pomagają zbytnio sprawie otwartości. Opór wydawców może jed-nak zelżeć, ponieważ proporcja między liczbą wydawnictw publiku-jących w otwartym dostępie a liczbą tych, które bazują na opłatach za dostęp, zmienia się na korzyść OD. Dzieje się tak w miarę tego, jak autorzy spontanicznie zaczynają wysyłać swoje artykuły do otwar-tych czasopism i jak rośnie liczba instytucji posiadających mandaty typu libre bazujące na repozytoriach, które sprawiają, że opór staje się dla wydawców kosztowniejszy niż adaptacja. Cherlawe i nieliczne polityki OD, przyjmowane przede wszystkim w niewielkich instytu-cjach, muszą być przystosowywane do oczekiwań wydawców, by nie powodować odmowy publikacji i nie krzywdzić autorów. W miarę jak wzrastać będą liczba, zakres i siła polityk, sytuacja może się odwró-cić i to wydawcy będą musieli się do nich przystosować, by uniknąć krzywdzenia samych siebie poprzez odrzucanie zbyt wielu dobrych autorów z powodów niemających związku z jakością ich pracy78.

2. Obecnie otwarty mandat bazujący na złotej drodze ograni-czałby pracownikom naukowym swobodę publikowania prac w wybra-nych przez nich czasopismach. Dzieje się tak dlatego, że na tę chwilę

80

jedynie 25% recenzowanych periodyków to tytuły otwarte. Wraz ze wzrostem tego odsetka taki mandat w coraz mniejszym stopniu naru-szać będzie wolność akademicką. W  pewnym momencie nawet jej najzagorzalsi obrońcy mogą dojść do wniosku, że naruszenie to daje się zignorować. Zasadniczo mogłoby ono być zerowe, ale w  takiej sytuacji otwarte mandaty oparte na złotej drodze, choć nieszkodliwe, stałyby się zarazem zbędne.

3. Dziś pracownicy naukowi, głosując za mandatem bazującym na zachowaniu praw, domagają się też uwzględnienia możliwości zwol-nienia z  obowiązku umieszczenia publikacji w  otwartym dostępie. Gdy ją uzyskają, ich poparcie staje się przytłaczające lub jednomyślne. Jednak w pewnych warunkach ograniczenie możliwości zwolnienia lub jej całkowite zniesienie mogłyby być dla nich atrakcyjne. Jedną z takich okoliczności byłaby zmiana perspektywy przyjmowanej przez pracow-ników naukowych sprawiająca, że dostęp do wypracow-ników badań stałby się dla nich istotniejszy od kaprysów wydawców tworzących bariery dostępu. Inna okoliczność mogłaby się wiązać ze znacznym wzrostem poziomu akceptacji dla zielonej drogi wśród wydawców, co skutko-wałoby tym, że praktycznie wszyscy autorzy – a nie tylko większość z nich – dysponowaliby ogólną zgodą na otwarty dostęp realizowany za pomocą repozytoriów. W pierwszym przypadku pracownicy naukowi mogliby „głosować, zgłaszając swoje teksty do publikacji” i omijać tych wydawców, którzy nie zezwalają na OD inicjowany przez autorów, oparty na zielonej drodze. W  drugim przypadku takich wydawców praktycznie by nie było. W tym pierwszym naukowcy rzadko kiedy chcieliby ubiegać się o zwolnienie z obowiązku, a w drugim – rzadko kiedy byłoby im ono potrzebne.

To zrozumiałe, że mandaty oparte na zielonej drodze, które reali-zowane są w  modelu gratis, rozprzestrzeniają się szybciej od tych wykorzystujących model libre, a polityki bazujące na zachowaniu praw, które uwzględniają możliwość zwolnienia z obowiązku umieszczenia publikacji w otwartym dostępie, rozprzestrzeniają się szybciej od tych, które jej nie dają. Na jednym z tych frontów można jednak odnoto-wać niewielki postęp: są to zielone mandaty typu libre79.

Wątpliwości dotyczące trzech przedstawionych wyżej rodzajów polityki otwartego dostępu są przejściowe, a nie wieczne. Zależą one

81

od okoliczności, a te lubią się zmieniać. Strategia dla instytucji, które chcą usunąć przeszkody w dostępie do badań, pozostaje jednak nie-zmienna: powinny one przyjąć politykę tak silną, jak to obecnie moż-liwe, i czekać na moment, w którym będą mogły ją wzmocnić.

W miarę tego jak naukowcy będą coraz lepiej oswojeni z otwar-tym dostępem, coraz więcej instytucji będzie przyjmować politykę OD, nowe publikacje będą obejmowane silną polityką otwartego dostępu, coraz więcej czasopism w płatnym dostępie będzie się prze-obrażać w czasopisma otwarte, więcej czasopism dostępnych za opłatą zacznie się przystosowywać do otwartych mandatów, nie zmieniając swego modelu, a nawet w miarę tego jak więcej otwartych czasopism będzie przechodzić od formuły gratis do libre, instytucje będą mogły wzmacniać swoją politykę otwartego dostępu, nie narażając się na wzrost odsetka odrzuconych tekstów (który zależy od wydawców) czy wzrost udziału publikacji zwolnionych z  obowiązku otwartości (na który wpływ mają autorzy). Powinny one obserwować zmienia-jącą się równo wagę sił i  korzystać z  okazji do tego, by wzmacniać swoją politykę.

Momenty, w których nadarzy się taka okazja, nie będą oczywiste. Nie zostaną one wyróżnione wyłącznie przez obiektywne dowody i będą wymagać pewnego rodzaju samorealizującego się przywódz-twa. Instytucjonalni decydenci będą musieli nie tylko wyczuć poziom poparcia oraz klimat stworzony przez istniejące polityki, lecz także oszacować prawdopodobne rezultaty swoich własnych działań. Każda nowa silna polityka zwiększa prawdopodobieństwo adaptacji wydaw-ców, a kiedy wystarczająca liczba uczelni i fundatorów je przyjmie, wszystkie wydawnictwa będą musiały się dostosować. W tym sen-sie każda nowa silna polityka współtworzy warunki swego własnego powodzenia. Każda przyjmująca ją instytucja sprawia, że kontrolo-wane przez nią badania stają się dostępne w sposób otwarty, i toruje drogę tym, które zmierzają jej śladem. Tak jak w  przypadku wielu innych kwestii strategicznych i tu łatwiej jest podążać za kimś, niż zająć pozycję lidera. Liczba liderów jest jednak coraz większa. Masa krytyczna rośnie, a każda polityka to ukryte zaproszenie dla innych instytucji, które chcą zyskać na sile poprzez uwspólnienie celów oraz pomóc w przyspieszeniu adaptacji wydawców.

Jak wiemy z rozdziału 1, w zasadzie każdy rodzaj treści może stać się otwarty. Każdy z nich można zdigitalizować i umieścić w Internecie, nie tworząc przy tym barier cenowych czy ograniczeń związanych z  koniecznością uzyskania zgody. W  tym sensie potencjalny zakres otwartego dostępu jest w zasadzie nieograniczony. Dlatego też zamiast twierdzić, że OD stosuje się wyłącznie do pewnych kategorii czy gatunków, a do innych nie, lepiej mówić, że łatwiej o niego w przy-padku jednych treści, a w przyw przy-padku innych trudniej.

Otwarty dostęp nie ogranicza się do nauk ścisłych, gdzie jest najlepiej znany i rozwija się najszybciej, ale rozciąga się również na nauki humanistyczne. Nie ogranicza się też do badań prowadzonych w krajach rozwiniętych, gdzie w modelu tym udostępnia się najwię-cej publikacji, ale obejmuje również te realizowane w krajach rozwi-jających się. (I odwrotnie – nie sprowadza się jedynie do publikacji rodem z krajów rozwijających się, gdzie potrzeba jego wdrożenia jest najbardziej paląca). Nie dotyczy wyłącznie badań fi nansowanych ze środków publicznych, w  przypadku których przemawiające za nim argumenty są niemal powszechnie akceptowane, ale również tych, któ-rych koszty pokrywane są z funduszy niepublicznych oraz tych, które nie są dofi nansowywane w żaden szczególny sposób. Nie ogranicza się do teraźniejszych i przyszłych wyników, które uwzględnia więk-szość polityk otwartego dostępu, ale rozciąga się również na teksty opublikowane w przeszłości. Nie obejmuje wyłącznie prac powstałych od razu w postaci cyfrowej, które przysparzają najmniej problemów natury technicznej, ale dotyczy też zdigitalizowanych klisz fi lmowych,

W dokumencie Otwarty dostęp - PDF (Stron 80-83)