• Nie Znaleziono Wyników

na dzień ll-go listopada 1948 roku

W dokumencie Przegląd Polski 1948, R. 3 nr 11 (29) (Stron 29-35)

Obywatele Rzeczypospolitej, Ze smutkiem i goryczą w ser­

cach przystępujemy do obchodu trzydziestoletniej rocznicy odzy­

skania niepodległości. Tak sto­

sunkowo krótki przeciąg czasu dzieli nas od radosnej chwili spełnienia marzeń wielu pokoleń, które rodziły się i umierały w niewoli, a już wróg na nowo zie­

mie nasze najechał, wolność spo­

niewierał i Naród w kajdany za­

kuł. Kiedy spojrzymy wstecz na ostatnie 30 lat naszej historii, kiedy bezstronnie zważymy to, czegośmy w tym czasie dokonali, i to czegośmy nie zdołali wyko­

nać, lub cośmy nawet zrobili ile — musimy dojść do przeko­

nania, iż obrachunek wypada bez wątpienia na nasze dobro.

Najsurowsza krytyka nie może przeoczyć faktu, że poziom tego, cośmy odebrali od państw roz­

biorowych w roku 1918 został przez nas pod każdym względem podniesiony. Na drodze scalenia trzech zaborów, zorganizowania administracji państwowej, roz­

woju kulturalnego, gospodarcze­

go i społecznego, zrobiono bar­

dzo wiele. Zarzucają nam, iż popełnialiśmy i błędy. ...Ale, gdzież jest na świecie naród, który nigdy nie błądził? Czy świat wyglądałby tak, jak dziś wygląda, gdyby nie błędy moc­

niejszych od nas? A im naród jakiś silniejszy jest, tym błędy jego groźniejsze mają skutki dla P R Z E G L Ą D P O L S K I

innych i tym większa jest jego odpowiedzialność. Nikt nie mo­

że zaprzeczyć, że Polska prze­

rwała pierwsza ponury łańcuch kapitulacji przed zaborczym mar­

szem triumfującego totalizmu niemieckiego. Jeżli nasze Siły Zbrojne, pozostawione w pierw­

szej fazie wojny same wobeo dwóch najsilniejszych wówczas na świecie armii, zmuszone były, pomimo nadludzkich wysiłków

— uleo w nierównej walce, to niedługo potym, z nieznaną u innych narodów żywotnością, od­

rodziły się one na obczyźnie, aby swym nieprześcignionym przez nikogo męstwem, poważnie przy­

czynić się do zwycięstwa naszych Sprzymierzeńców na lądzie, w powietrzu i na morzu. Wspa­

niała postawa ludności w Kraju i powstanie pod obcą okupacją największej armii podziemnej jaką zna historia, słusznie dały powód do nazywania Polski „na­

tchnieniem świata“ .

Dlatego ze smutkiem i gory­

czą spoglądamy na stan w ja­

kim znajduje się dziś Polska, pomimo naszych wysiłków I na­

szego udziału w zwycięstwie.

Ale stan ten chwilowo narzuco­

ny Polsce przez obcych bez współudziału i wbrew woli Naro­

du oraz mimo protestu jej pra­

wowitych władz, nie obciąża na­

szej odpowiedzialności i nie mo­

że przeszkodzić nam w odczuwa­

niu słusznej dumy z naszych do­

tychczasowych dokonań. Naro-55

dy z takim dorobkiem, jakim jest dorobek Polski w ciągu jej ty­

siącletniej historii, mają nie tyl­

ko prawo ale i obowiązek wobec przeszłych i przyszłych pokoleń domagać się dla siebie od świa­

ta niezależnego bytu.

To też z ufnością w Bogu, w

poczuciu swych świętych praw i z wiarą w siebie, Naród Polski nie przestanie żądać wolności, całości i niepodległości Rzeczy­

pospolitej.

A U G U S T Z A L E S K I Londyn, 11 listopada 1948 r.

O D E Z W A R Z Ą D U R. P.

T rzyd zieści lat tem u naród pol­

ski, po uporczyw ych w alkach w ielu pokoleń, odzyskał niepod­

leg ło ść . Odrodzona R zeczpospo­

lita P o lska stała się jedn ym z fi­

larów , na których oparł się gm ach wolnej E uropy.

U padek P o lski w r. 1939 n a­

stąp ił na skutek zmowy i n aja z­

du dwu przem ożnych w rogów , hitlerow skich N iem iec i bolsze­

w ickiej R o sji. N aród p olski sta­

wiał czoło obu tym w rogom z w ytrw ałością i m ęstwem . W szak­

że ani ofiarne w ysiłk i we wrze­

śniu 1939 r. ani krw aw e zm ag a­

nia A rm ii K rajo w ej, ani zw ycię­

skie w alki P olskich S ił Z broj­

nych na obczyźnie nie zdołały obronić n iep od leg łości. W w yn i­

ku w ojny został złam any tota­

lizm n iem iecki, ale totalizm so­

w iecki przetrw ał i rozszerzył za­

s ię g sw ego panow ania.

Po zakończeniu działań w ojen­

nych chciano skłon ić P olaków do w yrzeczenia się n iep od leg łości i oddania się pod w ładzę M oskw y.

Rząd P o lski, w zgodzie z wolą narodu, odrzucił propozycje w yn i­

kłe z układów teherariskich i ja ł­

tań skich . W odezwie z dnia 27 czerw ca 1945 r. R ząd dał w yraz swem u głęb o kiem u przekonaniu, że w alka o odzyskanie niepodle­

g ło ści, choć d łu g a i ciężka, nie będzie darem na i że podeptane w artości m oralne ostatecznie m u­

szą zw yciężyć.

D ziś, w trzydziestą rocznicę od­

zyskan ia n iep od leg łości po w ie­

kow ej niew oli, a w dziesiątym

roku nowej w alki o w yzw olenie, jest już rzeczą oczyw istą, że N a ­ ród i Rząd P o lski w skazał drogę słuszną. Coraz lepiej rozum iana jest w świecie praw da, że p o ko ju nie m ożna opierać na niew oli narodów, że niebezpieczeństw o sow ieckie będzie tym w iększe, im bardziej ustępliw ość Zachodu po­

zwoli K rem low i rosnąć w siły.

Coraz lepiej rozum iane jest też położenie naszej ojczyzny, opusz­

czonej przez soju szników i odda­

nej pod przem oc Sowietów.

Rząd P o lsk i nie zrzekł się żad­

nych upraw nień, jak ie P o lsk a n ab yła na m ocy um ów m iędzyna­

rodow ych. Strzeże on praw za­

sadniczych R zeczpospolitej i w zy­

wa w szystkich obyw ateli do po­

słuszeństw a tym prawom . W tru ­ dnych chw ilach zm agan ia się w świecie przeróżnych w pływ ów o- raz prób w yzyskan ia jed n ych n a­

rodów przez d ru gie, Rząd będzie kład ł n acisk na to, by P o lacy bronili skutecznie niezależności swojej p o lityki, by rozum ieli swoje narodowe cele i d ążyli do nich drogam i zgodnym i z in tere­

sem P o lsk i. R ząd przyw iązu je n ajw iększą w ag ę do teg o , by P o lsk a nie stała się narzędziem p olityki obcej i zachow ała pełną niezależność sw ego kierow nictw a politycznego w toczącej się w alce.

Z czcią i żalem w spom inam y w szystkich p o ległych , w K ra ju i na obczyźnie, którzy oddali ży­

cie za P o lskę. Pozostaw ili oni nam żyw ym n iepisan y testam ent.

Jest nim nakaz nieustępliw ej w al­

56 P R Z E G L Ą D P O L S K I

ki o P o lskę wolną i całą. P olskę wierną ku lturze ch rześcijań skiej, dem okratyczną, spraw iedliw ą dla w szystkich. Spełnienie tego n a­

kazu jest naszym w ielkim celem i obw iązkiem . Z tym celem przed oczam i idziem y dalej po

drodze, którąśm y obrali, z ufn o­

ścią w pomoc Bożą i z w iarą w zw ycięstw o.

R Z Ą D R Z E C Z Y P O S P O L I T E J P O L S K I E J

L on dyn , 11 listopada 1948 r.

G E N . A N D E R S O P O LSK IM S T A N O W IS K U W O B E C N A D C H O D Z Ą C Y C H W Y D A R Z E Ń

26 września 1948 r. odbyło się w Londynie zebranie delegatów Kół 3.

Dywizji Strzelców Karpackich. Ge­

n e ra l W. A nders, obecny na tym zebraniu wygłosił przemówienie, w którym m. in. powiedział:

Przeżyw ane przez nas obecnie chw ile odznaczają się tak g łę b o ­ kim zaostrzeniem kryzysu m ię­

dzynarodow ego, że uw ażam za w łaściw e dokonanie przeglądu sy tu acji i m ożliw ości stojących przed nam i. Łatw o mi rozm a­

w iać z W am i, K oled zy, g d y ż łą ­ czą nas całe lata w spólnych prac, zarówno razem w yw alczonych zw ycięstw , ja k i w spólnie odczu­

tej g o ry czy . Ilekroć z tytu łu m ojego urzędu staw iałem postu­

laty reprezentujące in teresy na­

szego w ojska, a przede w szyst­

kim , polskiej ra cji stanu — czu­

łem się niezm iernie siln y, bo w iedziałem , że powiem to, co byście sam i chcieli powiedzieć, czułem W asze zrozum ienie i po­

parcie.

S y tu a cja P o lski, z początkiem d ru g ieg o ko n flik tu św iatow ego, który obecnie wchodzi w nową fazę, b yła jasn a. D w a totaliz- m y, zupełnie jednakow o przez nas oceniane, p o łączyły się i K raj nasz znalazł się w śm ier­

telnym niebezpieczeństw ie. P rzy ­ stąp iliśm y do w alki, chociaż bez doraźnych m ożliw ości zw ycię­

stwa, dla zadokum entow ania sw oją krw ią, że P o lska chce żyć wolna. Pow stała w spaniała or­

g a n iza cja Arm ii K rajo w e j, jak iej nie posiadał żaden naród w w ię­

zach o ku p acji. P ow stały P o lskie P R Z E G L Ą D P O L S K I

S iły Zbrojne poza g ran ica m i K ra ju — n iesłabn ące ram ię P o l­

ski W alczącej. W asza historia w ła­

sna jest n ajlepszym p rzykład em . W alczyliśm y tylko o P o lskę.

B iliśm y się z N iem cam i w szę­

dzie gd zie tylko było nam dane.

S zliśm y obok naszych so ju szn i­

ków z nadzieją w sercu, a po­

tem nawet w brew nadziei. R o ­ zum ieliśm y, że nie ma P o lsk i bez zgn iecenia hitlerow skich N ie ­ m iec. D lateg o też, w m yśl de­

cyzji P an a Prezydenta R. P. i ów czesnego rządu pod kierow ­ nictwem prem iera T o m asza A r­

ciszew sk ieg o, biliśm y się rów ­ nież w ponurym okresie Jałty, w alczyliśm y z zaciśniętym i zę­

bam i o dokonanie się pierwszego' w arunku istnienia P o lski N ie­

podległej — obalenia zaborcy h itlerow skiego. W m aju 1945 r.

H itler padł, ale nie otworzyło to- jeszcze d rogi powrotu dla żołnie­

rzy polskich.

W szyscy z nas, którzy byli w R osji, m ieli sposobność pozn ać z b lisk a sow iecki system pań ­ stwow y i politykę teg o k r a ju . Przekonaliśm y się, ja k ą rolę od­

g ryw a tam fałsz i niedotrzym y­

wanie zobow iązań. Od lat sta­

rałem się w yjaśn ić to na Zacho­

dzie, przew idując, że to co So­

wiety zastosow ały wobec P o lsk i, będzie usiłow ane i w stosu nku do całeg o św iata. N ie wierzono nam pod w pływem prop agan d y ro sy jsk iej, chociaż św iadków m ieliśm y setki tysięcy. M ów io­

no, że to przesada, że może nie 57

jesteśm y dosyć dem okratyczni.

D zisiaj świat cały już poznał, ja k potw ornie R o sja n adużyw a tego słow a, w szyscy w iedzą, co w R o­

sji „d e m o k ra c ja “ oznacza. D zi­

siaj już T ru m an i D ew ey n azy­

wani są „ fa s z y s ta m i“ , podobnie ja k nie tylko C h u rch ill ale A ttlee i B evin.

Rozwój w ypadków z całą. w y­

razistością prow adzi do starcia W schodu z Zachodem na sku tek a g re sji sow ieckiej. W tym ko n ­ flik cie nikt ju ż złudzeń m ieć nie może. Chodzi o to, czy św iat ch rześcijań ski m a istn ieć, czy będzie istn iała w olność narodów i jed n ostek. Bez zw ycięstw a A- m eryki i A n g lii — P o lsk a nie odzyska sw ego bytu n iep od leg łe­

g o . N ikt już nie uw ierzy, aby R osja ustąp iła z P o lski i innych krajów przez nią u jarzm ionych, w w yniku p ersw azji, czy działań dyplom atycznych.

Pom im o w szystk ieg o cośm y przeszli, nie przestaliśm y n ig d y w ierzyć w ducha Zachodu. Z n a­

szym i b rytyjskim i i am erykań ­ skim i tow arzyszam i broni pozna­

liśm y się na polach bitew . W ie­

rzę g łęb o ko , że w krótce n ad ej­

dzie chw ila, kiedy m iędzy nam i a narodam i Zachodu, zapanuje nie tylko jedność m yśli, ale jed ­ ność działania.

C h w ila bieżąca nasuw a jed n ą uw agę. F ala w ydarzeń w yrzu ca na bezpieczne b rzegi św iata za­

chodniego ludzi noszących pol­

skie n azw iska, ale do w czoraj jeszcze w sp ółp racu jących z oku ­ pantem sow ieckim . Raz je s t to p olityk, czy m inister z ła sk i R o­

s ji, innym razem ja k iś gen erał.

T y c h szczurów będzie w ięcej.

N ie potrzebuję dodawać, że dla takich „n a w ró co n y ch “ agen tów , czy łowców kon iu n ktu ry, nie ma m iejsca w naszych szeregach . Jedną ze znanych broni im pe­

rium kom u nistyczn ego są t. zw.

piąte kolum ny. Strzeżcie się w tyczek.

Prób u je się nas w ciąż oczer­

n iać. P ra sa w ydaw ana przez a­

gen tów sow ieckich w K r a ju chce nas zohydzić jak o najem ników żołn ierskich, rzekom o gotow ych do przelew ania krw i dla obcej spraw y. N iestety znalazło się również pism o drukow ane po polsku na wolnej ziem i a n g ie l­

skiej, do niedaw na popierające Jałtę i reżim w arszaw ski, które powtórzyło te oszczerstw a. P iszą oni, że m am y tworzyć jak ieś le­

g ie w służbie obcych interesów . K ażd y żołnierz, każdy P o lak w ie dobrze, ja k należy osądzić te kłam stw a i ja k nazw ać ich w strętną robotę.

Są też wśród nas ludzie słabi i h isterycy, którzy sam i w łaści­

wie nie wiedzą czego chcą. K r y ­ ty k u ją w szystko, g u b ią się w zastrzeżeniach i teoretycznych p ytan iach, a w rezultacie m ó­

w ią: N ie róbm y nic.

D zisiaj nadeszła już chw ila, aby zdać sobie sprawę z tego co stoi przed nam i. Jeżeli n ad ej­

dzie now y, tra g iczn y k o n flik t św iatow y, m usi to być jednocze­

śnie god zin a w skrzeszenia spra­

wy Polski, W olnej, C ałej i N ie­

p o d leg łej. N a tych daw nych ha­

słach n igd y nie zm ien iających się, musi być oparte pełne poro­

zum ienie traktatow e n aszych le­

g a ln ych władz z m iarodajnym i czynnikam i zachodnich dem okra­

c ji. K raj nasz, zn ajd u jący się pod coraz silniejszym terrorem okupanta, nie powinien w szczy­

nać jak iejk o lw iek a k cji zb rojnej.

B yło b y to sam obójstw em n ajlep ­ szych sił narodu. Inne obowiąz­

ki ciążą na nas, żyjących w w ol­

nym św iecie. N asze leg aln e w ła­

dze państwow e są jed yn ym d y­

sponentem polsk iego żołnierza.

T y lk o one orzekną, kiedy interes polskiej racji stanu będzie w y­

m agał rozw inięcia sztandarów suw erennych P olskich S ił Z broj­

nych na Zachodzie. W tedy sta­

niem y na naszej drodze żołnier­

sk ie j, nie w służbie ob cej, ale dla w yw alczenia w olności i zachow a­

nia całości oraz bezpieczeństw a naszej O jczyzn y.

P R Z E G L Ą D P O L S K I 53

K R A J

C Z Y S T K I

O bie głów ne partie reżim owe postanow iły na skutek u jaw n io ­ nych u nich „ h e r e z ji“ przepro­

wadzić, przed ostatecznym połą­

czeniem się w jedno kom u nistycz­

ne ciało, oczyszczenie sw ych sze­

regów z elem entów nie przyna­

leżnych tam ideowo lub w yłam u­

jąc ych się z d yscyp lin y p a rtyj­

n ej. C zystk a tak a oczyw iście może ob jąć tylko g ó rę p artyjn ą i kierow nicze osobistości prow in­

cjonaln e, g d yż czystka wśród m as p artyjn ych m ogłab y dopro­

w adzić do kom prom itujących re­

zultatów — pozostałyby polit- biura i kom itety centralne, może jeszczeby w ystarczyło „id eo w ­ ców “ na urzędy prow incjonalne, a resztę trzebaby usunąć. T a reszta bowiem to albo ludzie bę­

dący tam dla chleba albo m ęty społeczne, które służyć będą każ­

dem u F ran kow i czy R ad kiew i­

czowi.

Zastosow ano więc metodę od­

wrotną — usuw a się m asowo przywódców , w iększych kacyków i m niejszych , których reżim był w yniósł do w ładzy. A w ładza ta w głow ie im tak przew róciła, iż niektórym z nich, naiw nym , zdawało się, iż to oni rządzą na­

prawdę, iż oni m ogą kształtow ać losy ludzi i ziem oddanych im we „w ła d zę “ — ja k nieborak tow. W iesław G om ułka, czy in ­ nym , którym się zdaw ało, iż dla osobistych zdolności i w alorów , a nie d latego w łaśn ie, iż żad­

nych walorów nie posiadali, ro­

biono ich „p rem ie ra m i“ czy m i­

nistram i.

Z aczał w ięc P P R ze sprawą G om ułki a w ślad za nim bratni P P S rozpoczął czystkę w swoich szeregach. B ezlitosną ręką z K rem la kierow ana m iotła nie o- szczędziła zasłużonych dla zapro­

wadzenia krw aw ej d yktatu ry o­

sóbek — M oraw skich, S zw a lb ych , D robnerów i R u sinków .

W tysiące idą już ru g i w PPS>

(do 25. 10. 48. usunięto ponad 5 tysięcy o só b ), około ty sią ca członków padło dotychczas o fia ­ rą czystki w P P R .

A na ich m iejsce reżim pow oła na .„m in istró w “ , „ p o s łó w “ i

„p rezesó w “ ludzi now ych, nie­

znanych, którzy w dzięczni za za­

szczyty i onieśm ieleni swą now ą w ładzą będą u legle spełniali n a­

kazaną rolę, dopóki nie osw oją się z nowym stanow iskiem , n ie obrosną w piórka i nie staną się zbyt pew ni siebie — • w tedy p rzy j­

dzie nowa czystka.

ORMO

W zw iązku z rocznicą utw orze­

nia M ilicji O b yw atelskiej sze f B ezpieki R adkiew icz i kom en­

dant głó w n y M ilicji g e n . „W i- to ld “ -Jóźwiak w yd ali sp ecja ln e rozkazy a w W arszaw ie i w ielu m iastach P o lski odbyły się urzę­

dowe akadem ie na cześć m ilicji, w których w w ielu w ypadkach w zięli udział przedstaw iciele S o ­ wietów. N a akadem ii w W arsza­

wie przem aw iał sam R adkiew icz w zyw ając ogół członków O R M O do „p o g łę b ia n ia św iadom ości po­

litycznej i zaostrzenia w alki r w rogiem kla so w ym “ , stw ierdza­

jąc w yraźnie, iż „ M ilic ja O b y­

w atelska jest m ilicją klasow ą i służy interesom klas i^racują- c y ch “ (czytaj g a rstk i a g en tó w rządzących w brew woli m a s ).

R adkiew icz w yraźnie p o d kreślił, że każdy m ilicjan t m usi „gorąco*

nienaw idzieć w ro ga k la so w e g o “ . W sw ych rozkazach okoliczno­

ściow ych do O R M O obaj „ g e n e ­ rałow ie“ z P P R p rzypom inają m ilicjantom , że w alka klasow a w Polsce u le g ła zaostrzeniu i w skazu jąc na reakcyjn e elem en­

ty kap italistyczn e, zwłaszcza n a w si ( ! ! ! ) , naw ołują sw ych pod­

kom endnych do czujnej i n ieu ­

P R Z E G L Ą D P O L S K I 59

b ła g an ej w alki z tym i czyn n ika­

m i. W sw ym rozkazie R ad kie­

wicz podkreśla, iż zagadnienie w ierności dla idei klasow ej w in­

no być głów n ym tem atem pracy szkoleniow ej i w ychow aw czej w szeregach O R M O . T o sam o po­

w tarza gen era ł Jóźwiak-W itold stw ierdzając, że w prowadzono o- becnie nowe m etody pracy poli- tyczrio-w ychow aw czej, której sta­

łym spraw dzianem są coroczne egzam in y z przeszkolenia p o li­

tyczn ego.

Jak w yn ika z ośw iadczenia Jóź- w iaka O R M O liczy obecnie 143 tysięcy ludzi, z czego niem al po­

łow a rekru tu je się z chłopów n a­

leżących do p artii reżim ow ych.

O R M O ma ulec dalszem u zw ięk­

szeniu, ja k w yn ika z tych o- św iadczeń, szczególnie na w si, g d y ż w ładze reżim owe spodzie­

w ają się, że stanow ić ona będzie cenną pomoc przy skłonieniu chłopów do ,,d obrow olnego“

przystępow ania do kołchozów . W IE R N Y PO D D AN Y

W sobotę, dnia g października br., odbyło się na ryn ku krakow ­ skim wręczenie przez „m a rsza ł­

k a “ Ż ym ierskiego sztandarów trzem pułkom piech oty. N a tle h istorycznych budynków rynku k rak o w skiego , w cieniu w ieży m ariackiej, z której ro zleg ają cy się h ejn ał jest tak d rogi sercu każd ego P o laka, szczególnie po­

n u rego ch arakteru n abrała ta

„u ro c z y sto ś ć “ .

Ł yżw iń sk i vel Ż ym irski vel m arszałek Ż ym ierski, aferzysta i eks - k rym in alista, w ręczając sztand ary, do których ufundow a­

n ia zm uszono krakow skie o rg an i­

zacje społeczne, p odkreślił raz jeszcze zgodnie ze swą dotych­

czasow ą p raktyką, że „ P o ls k a L u d o w a “ w szystko zawdzięcza R o sji i że pow inna postępow ać tak, ja k R o sja sobie teg o życzy.

„ A rm ia polska zw yciężyła w al­

cząc u boku niezw yciężonej ar­

m ii ra d zieck iej“ , pow tarzał k il­

kakrotn ie Ż ym ierski w swym 60

przem ów ieniu. P rzyp om in ając zaś pięcioletnią rocznicę w alk oddziałów B e rlin g a pod L en ino, Ż ym ierski pow oływ ał się na jesz­

cze jeden m om ent „h is to ry c zn y “ -

— „słu żb ę P olsce L u d o w e j“ — tw ierdząc, iż żołnierz polski tylko d latego m ógł zw yciężać, że obok pom ocy niezw yciężonego Zw iąz­

ku R ad zieckiego m iał także przed sobą w ielką ideę dem okra­

cji ludow ej. T y lk o wówczas żoł­

nierz spełnia swe zadanie, jeśli jest posłu szny kon cep cji „ s o ju ­ szu “ z R o sją i rozkazom Polit- biura ( ! ! ! ) .

R yn ek krak o w ski, w ypełniony spędzonym i przym usowo człon­

kam i o rg an iza cji społecznych i tłum em ciekaw ych , zareagow ał g łu ch ym m ilczeniem na płaszczą­

ce się przem ów ienie „m a r s z a łk a “ . A ni razu o klaski nie przerw ały tych w ywodów, mim o licznych pauz retorycznych czynionych przez m ówcę. L udn ość krakow ­ ska słuchała ze zgrozą tego prze­

m ów ienia, które naw et na tle służalczych i w ierno-poddańczych przem ów ień innych d ygn itarzy reżim ow ych odcinało się sw oją bezw zględną czołobitnością w stosu nku do „w ie lk ie g o soju sz­

n ik a “ .

O FEN ZYW A K U L T U R A L N A W rześniowe plenum C K P P R dało w końcowej rezolu cji ostrą ocenę d otychczasow ego stanu rzeczy na odcinku ku ltu ralnym . P olitykę ku ltu ralną nazwało ono

„op o rtu n istyczn ą i e k lek tyczn ą “ stw ierdzając zarazem „ d łu g o ­ trw ałe tolerow anie zam ętu ideo­

lo g iczn eg o w śród in te lig e n cji partyjn ej i niew ypracow anie w ła­

ściw ych m etod p racy w śród in ­ te lig en cji, zaniedbanie m ark si­

stow skiego ośw ietlenia zag ad ­ nień literatu ry, sztuki, n a u k i“ . R o zw ijając tę krytyk ę B ierut szczególnie ostro w ytknął „ z a ­ ham owanie ofenzyw y ku ltu ralnej naszej p artii' i „ a ż nadto częste ulegan ie oportunistycznej ten ­ dencji do przystosow ania się do P R Z E G L Ą D P O L S K I

m entalności i przesądów drobno- m ieszczańskich zam iast aktyw n e­

g o ich zw alczania i przezw ycięża­

n ia “ .

P od ejm u jąc m yśl „ w o d z a “

„ Głos L u d u “ (n r. 251) pisze:

„S p ó jrzm y na w yższe szkolnic­

two, gd zie w iodą u party żywot

— ba, m iew ają dom inujące zna­

czenie — pseudonaukow e zało­

żenia id eologiczn e, sprzeczne z dzisiejszym poziom em w iedzy.

Spójrzm y na literaturę, gd zie kieru nki . . . reakcyjn e nap otka­

ły niejed nokrotnie na zbyt słaby

ły niejed nokrotnie na zbyt słaby

W dokumencie Przegląd Polski 1948, R. 3 nr 11 (29) (Stron 29-35)

Powiązane dokumenty