• Nie Znaleziono Wyników

kto co dzien to trudnej walceje zdobywa

W dokumencie Rozważania o przyczynach zbrodni (Stron 97-100)

i na ludzi socjalnie pierwotnych. D o tej drugiej grupy ludzi zalicza on przest?pcow jawnych oraz osoby usposobione do zbrodni przez swoje instynkty, ktore utrudniajq im, wzgl?dnie ktore m oglyby im utrudnic lub nawet uniemozliwic wspolzycie z bliznimi w razie, gdy- by si? osoby te znalazly w warunkach po temu odpowiednich. O soby socjalnie pierwotne stanowiq jeden z przykladow zastosowania wy- rozumowanego przez H . M arxa7 „prawa najkrotszej drogi” , zbacza- jq bowiem latwo z drogi mozolnej i powolnej pracy w celu zdobycia

4 Der Einfluss des Krieges au f die sociale Schichtung itd. Wien-Leipzig 1919. 5 Der social Primitive. Arch f. Kriminologie 1917. T. 68.

6 Faust. II cz^ic (przeklad wlasny).

7 Das Gesetz des kiirzesten Weges, Vjschr. f. g. M. 1918. T. 56 i Arch. f. Krim. 1917. T. 68.

sobie mienia na drog? przest?pstwa (rabunku, rozboju, kradziezy, li- chwy i oszustwa) jako najkrotszq, tj. najpr?dzej do tego celu wiodq- cq. Rownajq si? one ludziom pierwotnym, zyjqcym z dala od siebie i zwalczajqcym si? wzajemnie. M ozna o nich powiedziec, ze nie od- byli w mysl prawa biogenetycznego Hackla calego rozwoju, jakiemu ludzkosc juz ulegla, lecz ze si? rozwoj ich zatrzymal na stopniu niz- szym, pierwotniejszym. W warunkach zwyklych zycia umiejq opano- wac swq sklonnosc do stqpania po najkrotszej drodze za pomocq ha- mujqcych wpJywow psychicznych, jezeli si? jednak znajdq w warun­ kach takich, ktore uchylq te wplywy, wowczas ujawnia si? niezwlocz- nie ich „spotecznie pierwotna dusza” . W warunkach spolecznego iadu i porzqdku, jakie istnieja, w czasach pokoju, zachowujq si? poprawnie, bo majq swiadomosc spr?zystosci wladz, czujnych na wszelkie anty- socjalne przejawy. Chaos, zmqcenie ladu zycia spolecznego, kt6re sq nast?pstwem wojny, uchylajq wplywy wstrzymujqce ich od dzialania wyst?pnego. Jak zwierz?, od kt6rego poskramiacz odwrocil na chwi- 1? swq uwag?, rzuca si? nan i kaleczy go lub zabija, tak spotecznie pierwotni, gdy czujq uspienie czujnosci wladz w czasie srod- i powo- jennego rozstroju, rzucajq si? na swe spoleczeristwo, niszczqc je, gra- biqc, wysysajqc dla swej korzys'ci najlepsze jego soki. W tem ich dq- zeniu dopom aga im nieraz jeszcze ich stanowisko spoleczne, na ktore wyniosl ich w czasach przedwojennych spryt i przebieglosc, zadatki w tym czasie jeszcze nieujawnionej ich wyst?pnosci. W yst?pnosc osob spolecznie pierwotnych dowodzi zarazem, ze zbrodnia nie wyrasta za- wsze jak chwast, niczyjq niezasiany r?kq na ugorze, lecz ze potrzebu- je nierzadko do swego wzrostu jeszcze korzystnych warunkow. Woj­ na, stwarzajqc te warunki, staje si? tem samem posredniq przyczynq wzrostu cz?stosci przest?pstw.

IV

Wszelka profilaktyka jest zadaniem trudnem i nie zawsze wiodq- cem do zupelnych, dodatnich wynikow. W kazdym razie wymaga ona dlugiego czasu i celowego dzialania. Chcqc zapobiec rozwielmoz- nieniu si? zbrodni w czasach wojennych, trzeba dzialanie profilak- tyczne rozpoczqc juz w czasach pokoju. Dzialanie to winno polegac

na szerzeniu zasad etycznych w szerokich masach ludnosci, a przede wszystkiem mi?dzy mtodziezq. Mlodziez, ten najdrozszy skarb spo- ieczeristw, winno si? pieczotowicie strzec przed wpiywami trujqcymi jej dusz?. Jak malo w tej mierze starania! Teatry, a w wyzszym stopniu kinoteatry sqczq niemal codziennie jad moralnego zepsucia w umysly mlodziezy przez apoteoz? zbrodni, a ani nadzor domowy, ani publicz- ny nie zabiega, aby na widowiska takie nie zezwolic. Dopefriia miary lektura zlych ksiqzek, rozbudzajqcych nieosiqgalne w drodze uczciwej pozqdania, podniecajqcych seksualizm, wielbiqcych i podnoszqcych do idealu swiat zbrodni. Tak pewna m loda sluzqca dopuszcza si? kra­ dziezy bizuterii pod wplywem lektury jednej niezwykle poczytnej po- wies'ci, bo sqdzi, ze z tq ozdobq zwroci na siebie latwo uwag? jakiegos krezusa, ktory jq pojm ie za zon? i otoczy przepychem w rodzaju for- tepianu z lapis-lazuli o klawiszach z pertawej konchy! A juz nie tylko lektura zwtaszcza lichych powiesci kryminalnej lub zmystowej tresci, lecz lektura obszernych sprawozdan z sali sqdowej, zamieszczanych w prasie codziennej, zwiaszcza brukowej, w dodatku ilustrowanych podobiznami zbrodniarzy czyni mi?dzy miodziezq istotne moraine spustoszenia8. Niekrytyczny umysl miodzienczy rychto zapom ina o roznicy mi?dzy podobiznq ludzi zasluzonych w swem spoleczeri- stwie lub nawet dla calej ludzkosci a podobiznq pierwszego lepszego, osiawionego zbrodniarza; np. sinobrodego Landru, i uwaza ich z ia- twosciq za rownych tamtym siawq, a moze i zasiugq.

Dziwnem zaiste jest spoieczeristwo ludzkie, a nawet ta jego cz?sc, ktora si? mieni inteligencjq. I jej nie pociqga np. cichy uczony, ktory trudem swym bezmiernym, a nieraz i narazaniem swego zycia zdo- bywa dla ludzkosci coraz pewniejsze, coraz lepsze warunki bytu, na- tomiast aktor, akrobata, silacz itp. zdobywajq sobie przebojem staw?, uznanie i wdzi?cznosc tlumu. Kiedy na kilka lat przed wybuchem wojny zmarl wybitny aktor teatru nadwornego w W iedniu, Kainz, cala prasa niemiecka, a po cz?sci i nasza przez szereg tygodni oma- wiala jego talent i aktorskie zaslugi. O Robercie Kochu, ktory przez swe odkrycia na polu patogenezy gruzlicy i cholery azjatyckiej

zaslu-8 Por. Hellwig: Schundliteratur als Verbrecheranreiz. Archiv fiir Kriminologie 191zaslu-8. T. 69.

niosta prasa tylko krotkie wzmianki, jedn? z nich popartq podobiznq, lecz niestety przez pospiech nie Kocha! Lekcewazenie ludzi w istocie dla ludzkosci zasluzonych, niewysuwanie ich zycia i pracy za wzor do nasladowania przez mlodziez, m usi w niej obudzic pogard? dla istot- nych idealow, chroniqcych od upadku na sliskiej drodze zycia. Pari- stwo i rodzina winny imac si? energicznie tego dziela, ktorego zada- niem ochrona mlodziezy przed moralnem zepsuciem. Poza mlodzie- zq nalezy chronic takze starszych od wplywow niemoralnych. Wply- wy te stajq si? tem skuteczniejsze, im jednostka dana wi?cej jest wraz- liwq na przyklad zly. N ie tu miejsce rozwodzic si? nad wplywem su- gestii, ktora rodzi w umyslach niezrownowazonych tak latwo nasla- dowanie tego, co przewrotne. Spelnienie tych zadari dzis jest trud- niejsze niz kiedykolwiek, bo istotna kultura gubi si? jak wqtly stru- myk w namulisku, bo jej kaplani musieli si? ukryc jak ongi w sred- niowieczu w ustronnych celach, zwanych salq szkolnq lub pracow- niq, ktore nie wywierajq zadnego uroku, a skqd glos ostrzegawczy tlu- m ow nie dochodzi. C i zas, co majq sit?, milczq. M ozna powiedziec za Goethem:

Swiatjest zniszczony w swej polowie,

W dokumencie Rozważania o przyczynach zbrodni (Stron 97-100)