• Nie Znaleziono Wyników

Czy dziesięcina w dawnej Polsce stanowiła fun­ dusz skarbumonarszego, to jest czy była pierwotnie świecką, jest także do dziś dnia spornem i czeka na stanowcze objaśnienie.

Spór ten toczy się już u nas od r. 1555, w któ­ rym po raz pierwszy Marcin Kromek swoje XXX.

29 ksiąg origine et rebus gestis Polonorum“ drukiem ogłosili tamże napisał:„iż Mieczysław, będąc pa­ nem dziesięciny do skarbu książęcego odda- wanéj, przeniósł ten sam dochód na fundusz duchownych“, że zaś o tym świecko-kiążęcym po­ czątku dziesięcin w Polsce najdawniejsi nasi kro­ nikarze Marcin Gallus, Kadłubek, Bogufał, je­ szcze nie bardzo odlegli od czasów wszechwładzy Jessego, boga bogów słowiańskich, awszczególności Lęchitównad Wisłą, jak równie Długosz, także o wiek Kromera uprzedzający, nic nie wspominają, a Bisku­ pa Kromera zdanie znalazło naśladowców między innymi w głośniejszych autorach,jak w Biskupie Na­ ruszewiczu(„Historyja Narodu Polskiego“ V. 345; VI. 190; VII. 71, E. Most.) i w Ks. Teod. Ostrowskim S. P. („Dzieje i Prawa Kościoła Polskiego tomów trzy, Poznań 1846, I. 43, 4, etc ), przeto w obecnych już czasach badacze naszéj prawno-dziejowéj przeszłościspór ten podnieśli, lecz go bynajmniej stanowczo nie roz­ strzygnęli. Główne ostatnie w tym przedmiocie prace są: 1. Czackiegorozprawa „ODziesięcinach“; wszyst­ ko atoli, co o tćm napisał, mieści się w następnych paru peryjodach. „Polska w X. w. za Mieczysława I. w części Magdeburskiego, w części Praskiego paste- rzów w rzeczach duchownych miała zwierzchnikami. Ustawy o dziesięcinach przez Duchownych głoszone, przez Karola W. do skutku przyprowadzone miały naturalny stósonek i do tej części dyjecezyi.

Mieczysław nawrócony od kapłanów, trzyma­ jących się prawideł zachodniego kościoła, biorący żo­ nę i naukę chrześcijańską z Czech, w których prawo Karola W. było wykonywane, mocą tego dwojakiego

30

wpływu, albo pozwolił, albo cierpiał nakład dziesięcin dla duchowieńst wa. Kromerpierwszy raz wydający historyję naszego narodu 1555 r. za pewnia, „iż Mieczysław I. (powyżej cytowane). Lecz kiedy Marcin Gallus, Kadłubek, Bogufae i niektó­ rzy późniejsi pisarzeo tej należności książętom dzie­ sięcin, milczą: kiedy inne ościenne narody miały obok nawrócenia do wiary, nowy włożony ciężar dziesię­ cin, a samo nieukontentowanie i bunty Pomorczyków, i różnych hord Słowian, nie miałyby miejsca, gdyby o to szło, aby nie Panujący, ale duchowni odbierali odludu należytość; naukazaś dawania dziesięcin od pa­ nowania Karola W. stała się powszechną; zdaje się rzeczą prostszą: widzieć w Polsce za Mieczysława uległość prawidłom opowiadaczów wiary i ustawom w ościennych krajach już wykonywanym, niżeli w dziesięcinach dawne upatrywać Słowian podatki. To poważne, ale niegruntowne Kromera świadectwo w uczonych pismach o dziesięcinach polskich, stanowi często pierwsze do dziesięcin prawo (str. 36 „Dzieła Tadeusza Czackiego pr. Edw. hr. Raczyńskiego, Poznań 1815 tom 3ci)“.

Podnoszę wyrazy Czackiego: „zdaje się rzeczą prostsząwidzieć wPolsce za Mieczysława uległość pra­ widłom opowiadaczówwiary itd.“, któreznamionują do-mysłowość jedynie zdania, zwłaszcza w autorze, który, gdy jest pewny swego,stanowczo się zwykł wyrażać,jak np. mówiąc o Kościele Wschodnim pisze: „Śmiało twier­ dzę, że Litwa i Ruś temuprawu (o dziesięcinach) nie podlegała“ (1. c. t. I. 331). A jednak Nestor, opisując panowanie Ks. Jaropełka, mówi: „Był ten Książe Ja- ropełk skromny i łagodny, miłował braci i ubogich, dziesięcinę co roku dawał do świętejBogarodzicy ze

31 wszystkiego bydła swego i ze zboża, itd." (Monwm.

Pol. Hist. Bielowskiego, Lwów 1864. s. 756).

Przytoczyłem dosłownie zdanie o tej kwestyi Czackiego, bo się na niem między innemi opierał Prot. J. W. Bandtkie, stanowczy przeciwnikDziesię­ ciny Monarszej w Polsce.

2. Druga praca nowsza w tym przedmiocie jest obszerna, gruntownie i w wielu razach źródłowo opra­ cowana „Rozprawa o Dziesięcinach pr. IgnacegoM-

czyńskiego,Członka Rady Departamentowej Kaliskiej, r. 1812 napisana, Kraków 1816“ str. 260.

Zyskała ona powszechne uznanie; wszakże wkwe­ styi,którąbadamy,jakkolwiek i już stanowczotakże za­ przecza bytuw Polsce kiedykolwiekdziesięciny Mo­ narszej, to jednak w dowodzeniunie jest oparta ani na jednym argumencie, któryby krytycznie rozebrany, nie

uległ zachwianiu.

I tak główne podstawy powyższego zdania M- czyńskiego są te same, co i Czackiego, tylko dobit­ niej i z dodatkami popierającemi podane. Przytaczam je więc w istotnej treści, by pod jednem, obu Autorom odpowiedzieć. A mianowicie: Miączyński utrzymuje

a) że Długosz i Kromek, nie twierdzą tego, iż dziesięcina, będąc dawniej dochodem książęcego skarbu, przez Mieczysława duchownym ustąpioną została. Je­ żeli zaś inaczej utrzymywał Kromer w pierwszej edycyi swojej kroniki z r. 1555. to w trzeciej z roku 1568 w Bazylei, zdanie to opuścił; że dalej Gallus i Kadłubek, najbliżsi owych czasów nasi kronikarze, a M.echowita, o trzy dziesiątki lat przeszło uprze­ dzający Kromera, zaś Joachim Cureus (AhimzZ. Geni. Silesiae) współczesny Kromerowi, nic także o dzie­

sięcinie skarbu książęcego nie wspominają i że szcze­ gólniej biskup Kadłubek, pisząc o rokoszu Pomorza-nów z przyczyny dziesięcin, i sam dziesięcinami dy­ sponując, byłby zapewne tak mocnego pod względem prawności dziesięcin dowodu nie ominął.

Atoli co do powagi Długoszowśj w rzeczach, dotyczących pierwotnych dziejów Polski w ogól­ ności, a rozkrzewienia nauki Chrystusowej i or- ganizacyi kościoła w szczególności, dosyć mi jest odwołać się do wytkniętych mnóstwa błędów krytycznie sprawdzonych w dziełach np. Helcla: „Pomniki sta-rod. Pr. Pols. „T. I., gdzie ich całe szeregi wylicza, lub Ks. T. Ostrowskiego w dziele zacytowanćm „Dzieje i Prawa Kościoła Polskiego“, gdzie pisząc o wieku pierwszym Chrześcijaństwa w Polsce od r. 965 do

1102 na każdój prawie stronicy błędy, pomyłki w da­ tach, w nazwiskach, opowieści na niczém nie oparte, najczęściej fantazyjne złudzenia wytyka i wsparty powagąbądź naocznych owychczasówświadków, bądź blisko bardzo żyjących i zimniej rzecz traktujących, tak swojskich jak i cudzoziemskich pisarzy, jak: Dyt -mara, Helmolda, Nestora, Gallusa, Bogueała, Ka­

dłubka, Konst. Poreirogeneta itd, a z późniejszych Naruszewicza, — takowe wyjaśnia i prostuje np. na str. 42, 4, 8, 50. 2, 8,69, 70, a na str. 71 błędów w datach, w samej pierwszej księdze Długoszowej w opisie pierwiastkowéj organizacyi kościoła, aż cztery i to ważniejszych wyszczególnia. Porównać także, co Friese Christ. Gottlieb „Kirchengeschichte des Königreichs Polen, Breslau 1786. I. od str. 55, lub R. Roepell „Geschichte Polens“, Hamburg 1840, od str. 626. „Die kirchliche Organisation“ o Długoszu mówią,

33 a sam Kromer wyśledzanie pomyłek Długosza, za największą zasługę ku ojczyźnie poczytywał. Zresztą sam Długosz wyznaje, że w swojej kronice wiele rze­ czy jako jedynie na opowieści i niesprawdzonych po­ daniach osnowanych zamieszcza, i o ichpoprawę prosi (t. V. Dziejów s. 660 etc. edyc. Kraków 1870). Jakie znów może mieć znaczeniata okoliczność, że Kromer, poczynając od trzeciej edycyi swej kroniki, wypuścił swoje zdanie pierwotne o dziesięcinie do skarbu ksią­ żęcego opłacanej, to opiniję w tern Helclaprzywiodę poniżej, gdy przyjdzie kolej chronologiczna na tego autora.

Żezaś Gallus, Kadłubek, Miechowitai Cureus nie obejmują wzmianki o dziesięcinie książęcej, to nie dowodzi niemożności jej bytu: bo przecież bar­ dzo wielezkądinąd dokumentnie sprawdzonych faktów i wypadków nawet ważniejszych nie znajdujemy także w tych kronikarzach, a podniesione przez Miączyń-

skiego do znaczenia, opuszczenie przez biskupa Win­ centego tak mniemanie ważnego dowodu przy opisie buntu Pomorzan z przyczyny dziesięcin, znajdzie od­ powiedź zaraz poniżej w następującym ustępie.

Dalej MiĄczYŃsKf mniema;

&) „że gdyby dziesięciny były dawniej do skarbu książęcego oddawane, nie byłby przymuszony Bolesław Chrobry, zaraz w pierwszym wieku po wprowadzeniu wiary, karać śmiercią nie chcących dawać dziesięcin, i z tego powodu wracających do bałwochwalstwa. Nie tak bowiem prędko zapominająsię podatki monar­ sze płacone. Dotąd wie pospólstwo nawet pochodzenie stróżnego, wałowego, wiecowego, osepu itp. Płaci je i odbywa bez szemrania, bo je zdrowy

J 34

rozsądek przekonywa, że temu lubowemu w obowiązku uiszczać się, jest jeduo, skoro tylko sama danina jest prawna. Gdyby dziesięciny były udziałem dochodów książęcych, nie byłoby duchowieństwo nasze w naucza­ niu o ich prawności trzymało się metafizycznych prawi­ deł, leczby po prostu rzekło: coście oddawali książęciu, teraz nam dajecie, bo on nam to za nasze prace ustą­ pił. Książęta zaś wnadawczychlistach duchowieństwu wyraziliby byli: Dochody skarbu naszego z dziesięcin ustępujemy wam; gdy wszelako w tych, które nam pozostały, znajdujemy tylko pamiątki sporów i mode­ rowanie ucisku. W wyrokach przynaglających do od­ dawania dziesięcin, nie zaniedbywaliby byli książęta przytaczać tak istotnego powodu, że danina wzbra­ niana duchownym własnością ich skarbu na tychże przelaną jest; ani nasz rzeczywiście mądry król Zy­ gmunt I. byłby znaglony w napominalnym edykcie do Prusaków (Vol. I. 483) wyszukiwać teologicznych racyj; rzekłby był krótko: co mnie oddawać winniście, chcę,abyście oddawalibiskupowi. Tak więcdziesięciny u nas nie od daniny książętom początek swój biorą, ale raczej są narzucone przy zaprowadzeniu światła prawdziwej religii, sankcyjonowane przez Mieczysława i Bolesława w pierwszym wieku wiary. „W odseła-czu zwraca jeszcze Miączyński uwagę na to“, że du­ chowieństwo w nauce o dziesięcinach w żadnem pi­ śmie nie przytaczało za dowód, że to z dochodów monarszych udzielone sobie miało; owszem wszędzie twierdziło, że one z prawa boskiego dtfcchownym na­ leżą“—tudzież „że wszystkie statuta synodalne pol­ skie nie wspominają nigdzie, aby dziesięciny kiedyMo narchy były własnością, tylko jeod Boga duchowieństwu

naznaczone być twierdzą, i że pierwszy to (ile mi wia­ domo, słowa Miączyńskjego) powiedział Naruszewicz, a za nim poszedł J. X. Ostroaski“. (1. c. str. 61—64).

Na całe atoli to znów rozumowanie Miączyń -skiego. a i Czackiego wystarczy króciuchna odpowiedź, że na całym Zachodzie i Południu Europy, gdzie bez­ sprzecznie były znane, tak zwane decimae regales, fiscalin ae, dominicae, laicae, profanae, infeuda- tae itp. (Vide np. J. Heleert „Von dem Kirchenver­ mögen. Prag 1834: II. 44, lub К. F. Eichhorn „Deut­ sche Staats u. Kechtsgeschichle“, G-öttingen 1821; od str. 439 t. I; lub Chabert „Bruchstücke einer Staats - und Kechtsgeschichle der Deutsch- oesterreichischen Länder, Wien 1852“ str.197 ). a jednak stawiano opór, buntowano się i przychodziło do rozlewu krwi z powodu dziesięcin, mających się następnie uiszczać duchowieństwu. Same zresztą dzieje reformacyi dostarczą tu dowodów.

3. Po nadmienionych dwóch autorach, J. W. Bandtkiew swojem „Prawie Prywat. Polskićm, War­ szawa 1851 od str. 309 o tej kwestyi pisze, lecz po­ dniósł on tam tylko ważność obu poprzednich prac Czackiego i Miączyńskiego w tym przedmiocie, ar­ gumenta tamtych krótko przytoczył i na nich się wyłącznie oparłszy, takie zdanie w końcu objawia:

„Z tego wypływa, że dopiero w wieku XVIII. Karn

-kowski (zdaje się omyłka druku, a winno być Ko­ narski, bo o nim mówi powyżej i cytuje jego praef. ad Vol. leg. §. 2. a i to mylnie, bo Konarski bynaj­ mniej nie mówi tam o dziesięcinie książęcej, tylko o nakazie Mieczysława „iisque (Episcopis) decimas omnis generis frugum de suis juxta ac nobilitatis plebisque agris, edicto perpetuo adscripsiE)'. Naruszewicz i Ostrowski

36

odświeżyli omyłkę Kromera przez niego samego po­ prawioną: że zatem dziesięciny u nas nie wywodzą początku od daniny książęcćj, lecz od narzucenia ich przy zaprowadzeniu religii chrześcijańskiej, i że były sankcyjonowane w pierwszym wieku przez Mieczy­ sława i Bolesława“. (1 c s. 310).

4. W roku 1863 WalentyDutkiewicz ogłosił swój „Program do egzaminu z historyi praw, które w Pol­ sce przed Kod. Napoleonaobowiązywały“, Warszawa 1863, gdziena str. 46 mówiąc o dziesięcinach, kwestyi naszej szczegółowo niedotyka;—z tego wszakże ustępu: „Rozprawy Czackiego i Miączyńskiego najdokładniej przedmiot ten o dziesięcinach wyjaśniają. Zaprowa­ dzone w państwie Karola W. dziesięciny wraz z re-ligiją chrześcijańską do nas wprowadzone zostały- Czylibył jakowy w tej mierze edykt przez Mieczy­ sława wydany.? wątpić należy“, wnosić można, że autor ten jest tego samego zdania w kwestyi naszćj, co Czacki i Miączyński.

5. W tym samym roku pojawiła się wszakże gruntownie opracowana rozprawa Zyg. Ant. Helcla pod tytułem: „Badania w przedmiocie Historyi Dzie­ sięcin kościelnych w Polsce etc. w Bibl. Warsz. t. III. r. 1863 i oddzielnie, str. 55.

W nocie 31 na str. 14 mówi o kwestyi naszej i zdanie swe objawia jak następuje:

„Miączyński (Rozpr. o Dziesięcinach), przyzna­ jąc bywanie dziesięciny w ręku świeckich, usilnie odrzuca wszelkie przypuszczenie dziesięciny pierwo­ tnie świeckiej, będącćj początkowo dochodem książę­ cym. Walcząc przeciw Ks. Ostrowskiemu (Dzieje i Pr. Koś. Pols. I. 70, 74) i Naruszewiczowi, a więc też

poniekąd i Czackiemu, główniej na tem się opiera, że Długosz, mówiący o początkach dziesięciny, byłby tę okoliczność przytoczył, a za nim tćż wszyscy inni prawa kościelnego obrońcy.

Zapomniał Miączyński. że Długosz w V. wie­ ków po Mieczysławie I. żyjący, mógł bardzo łatwo nieznać tych prastarych stosunków, tem bardzićj, je­ śli Miączyński sam przyznaje, iż Długosz o ustawie dziesięcinnej Mieczysława I. mówiąc, to tylko z do­ mysłu powiedział, co widokom duchowieństwa jemu spółczesnego najdogodnjejszem było.

Dla mnie wzmianka Kromera w edycyi pier­ wszej historyi jego (1555) o dziesięcinie wprzódświec­ kiej Mieczysława I. nim ją darował duchowieństwu, jest właśnie nierównie ważniejszą skazówką jakiejś rzeczywiście do Kromera doszłej otem tradycyi, wbrew odmiennej relacyi Długosza, niż poprawki i wyrzu­ cenie swego ustępu z kilku edycyj następnych, które Miączyński za słuszniejsze, bo zgodniejsze z Długo­

szem uważa. Ja je poczytuje tylko za skutek nacisku opinii duchowieństwa ówczesnego, które snadź oba­ wiało się przypuszczać

cin w Polsce“.

początku

dziesię-W takim więc stanie wątpliwości i ostatnia po­ wyższa w tym przedmiocie praca Helcla, kwestyję w mowie będącą pozostawiła: bowiem i ja w mojem „Prawie Polskiem Prywatn. Kraków 1871“ mówiąc w tomie II. na str. 446 o dziesięcinach, kwestyję o dziesięcinie monarszej tylko według wyniku wcale wątpliwego badań powyższych w krótkości przedstawi­ łemjako w książce dla studyjów Uniwersyteckich prze­ znaczonej.

J

3S

Gdy jednak wywołany recenzyją mojej nadmie­ nionejksiążki przez uczonego Walentego Dutkiewicza przedsięwziąłem kwestyje wątpliwe z dawnego Prawa Polskiego badać i według mych sił przynajmniej sta­ rać się wyjaśnić, jak to w zagajeniu pierwszej mej na tej drodze wykonanejpracy: „O uprawnieniu dzieci nieślubnych podług prawa polskiego“ (tom III. spra­ wozdań Wydz. Histor. Filoz. Akadem.Umiej, w Kra­ kowie) objawiłem, i następnie rozprawy: „O prawie bliższości w dawnej Polsce“ jakoprzygotowawczy ma-teryjał do innej ważniejszej wątpliwości o znaczeniu tak zwanych „bona haereditaria“-, „Kilka kwestyj spornych, co do krytycznego wykładu dziejów Prawa Polskiego“; „O lennościach w dawnej Polsce“; „O Decymach i Naroknikach“; „O prawie zwycza­ jowym Włościańskiem w dawnej Polsce“ w rozpr. „O komisyjach Akademii Umiejętności“—opracowa­ łem (zobacz następne tomy powoł. sprawozdań, a co do ostatniej zob. „Prawnik“, Lwów 1877. Nr. 2 i nast.), przeto i niniejsza kwestyja o dziesięcinie monarszej w Polsce nie mogła być ominiętą, zwła­ szcza że w takim związku z kwestyją o Decymach pozostaje.

Kromekw swojej Polonii,opisując jak z pod gmi-nowładztwa przechodziła Polska w Monarchiję, i kiedy tytuł królestwa przyjęła, wyraził się: „Post susceptam vero publice religionem Christianam .... caeterorum Chri­ stianorum populorum imitatione et moribus''' urządzać się poczęła. (Edyc. kolońs. 1577. s. 105).

Było to naturalnem następstwem, kolejnością lo- iczną faktów. Z zachodu przyszli nad Wartę i Wisłę, pierwsi rozskrzewiciele u nas Chrześcijaństwa; ztam-tąd nieśli pierwsze zasady cywilizacyi, pierwsze pło­

myki oświaty. Ich idee spóftczne i rządowej organi- zacyi, w której wzrośli i przywykli, nie dziwota, przechodziły także do ich adeptów wiary, a ziarno nauki świętej Chrystusa, mięszając się z ziarnem spo­ łecznych i politycznych urządzeń zachodniej wzglę­ dem Słowian Europy, padało na świeżą jeszcze no- wizuę, na spragnioną jakowejś uprawy glebę.

Nie idzie zatem, byśmy już wszystko na tern polu mieli być winni obczyźnie. Wszakże już Nestor (w Monum. Polon. Bielów, s. 553), opisującjak Sło­ wianie osiedli nad Dunajem, jak i dlaczego rozcho­ dzili się nad Morawę, Wisłę, Dniepr, Prypeć, Dźwinę, Desnę i Sułę, jakie przybierali imiona, wyraża się: „Mieli zaś zwyczaje swoje i prawa ojców swoich i podania i każdy szczep swój obyczaj“ (str. 558).

Mówi o tern i poświadcza również tyle nam nie­ chętny Thietmar, lubo niejedne z nich wyszydza; a za nim, lub z posłuchu jeszcze i tradycyi, wzmiankują o nich niektórzy krajowi kronikarze.

Zadaniem przeto późniejszych badaczy tej omsza­ łej i w pomroce dziejów zakrytej przeszłości naszej jest i długo jeszcze zostanie: oddzielać swojskie od obcego; rodzime od cudzorodnego, a plon tu ze­ brany,wyjdzie na korzyść tak ojczystą, jak równie dla powszechnej oświaty.

Bądź co bądź przyznać wypada, bo istnieją nie­ zbite dowody, że stara społeczność nasza jeszcze za pogaństwa, zostawała już w stosunkach z zachodnią resztą Europy, od blisko dziesiątka wieków przed so­ bą ochrzczoną; a co zatem poszło, uobyczajoną i względnie jak na owe czasy uorganizowaną i

oświe-4o

Dziać się więc to musiało nad Wisłą wówczas, na co dziś patrzymy za Dnieprem ku Wołdze i Do­ nowi. Tak duch ludzki postępuje, na to rozum napro­ wadza, a Heglowska varietas delectat, ów pociąg do nowości, nie mógł tu pozostać bez znaczenia i wpływu. Z Italiiwięc, Frankonii,Germanii szły nowości w równiny Lęchitów; skonsolidowane już za­ chodnie narody i pod jednolitemi rządami zorganizo­ wane Państwa, stawały się wzorem naszej jeszcze gminowładnej i rozpierzchniętejspołeczności, a pierwsi apostołowie do Lechii przybywszy, zastali już w niej monarchiję, zaś widzieli jeszcze ślady dawniejszej po­ wszechnej gminowładnej formy rządu na Pomorzu i w ziemi Lutyków.

Uczą nas tego i obce źródła historyczne i nawet nasi pierwsi annaliści i kronikarze, w Monum. Pol.

Biel. I. zebrani, szczególniej zaś Kadłubek, Dziebżwa i dwaj bez imion Scriptores rerum silesiacarum

w Sommersbebgu. I tak Kadłubek pisze: „Semovitus non modo eas, quae Pompiliana disiecerat ignavia, natio­ nes revocavit, sed, et alias aliis intactas regiones suo con- iecit imperio, quibus decanos, quinquagenarios, centuriones, collegiatos, tribunos, chiliarchas, magistros militum, urbium praefectos, primipilarios, praesides, omnesque omnino po­

testates instituit“. (Lib. II. epist. 3).

Jakie z tego ustępu Ossoliński w swych „Wia, domościach histor. kryt.“ II. s. 412, 572 wyprowadził wnioski; co o tern Lelewel, a w szczególności

„•w Polsce średnich wieków“ tom III.,—„Początkowe Prawodawstwo Polskie r. 1828“, tudzież W. A. Ma­

ciejowski w „Historyi Prawod. Słowiańs.“ mianowicie w tomie I. s.. 368 i nast. napisali; jak wiele tego na­

41 śladoWnictwa obczyzny znajdowali u nas obaj Bandt

-kowie, Naruszewicz i Czacki; a znów jak przeciwili się temu Lelewel z Maciejowskim, ciekawych do pism tych uczonych odesłać wypada.

Sam wszakże niemogęwtern miejscu ominąć uwagą tej okoliczności, że owecenteny i dekanije; że owi ty-siącznicy (chiliarchae'}, setnicy (ceniiiriones), dziesię­ tnicy (decanij,przez wszystkich naszych poważnych i uczonychpisarzy za prapra-stare instytucyjesłowiańskie uznawani, np. przez Helcla,przez W. A. Maciejow­ skiego; bo już onich są podania w pisarzach bizantyń­ skich Prokopijuszu, Ces. Maurycym, a iw naszym Ne­ storze; również i w dziełach najpoważniejszych obcych o Germanii starożytnej i państwie Frankówpiszących jak: Eichhorn,(sup. c.),Waitz(Verfass. I. 33—36), Sa

-vigny F. C. (Geschieh. des R. R. Heidelb. 1834 I. 94 eis.), Walter(Deutsch. R. Gesch.Bonn 1853) do arcystaroży- tności germańskich są zaliczeni. Na przykład ostatni pi-sze na str. 84:„Eine Grafschaft zerfiel nach der uralten Einrichtung der germanischen Stämme in centenae, deren Vorsteher Centenarius... hiess“. Na str. 87: „Eine Centene zerfiel in Marcae .... und bildeten eine Gemeinde mit einem Vorsteher, der wahrscheinlich Tribunus, Schult­ heiss, oder auch Decanus hiess“. Toż samo Waitz I. 33—36, 262, II. 317. Czyż tu zachodziła tylko prosta przypadkowość, prosta jednakowość zapatrywań i po-dobność myśli? Trudność w przypuszczeniu tego ro­ dzi uwaga na te same terminy, czyli nazwy.

Jeżeli zaś zachodziło naśladownictwo, pytanie kto szedł za kim?

Jużciż sam rozum dyktuje, żeSłowiańszczyzna, pojawiająca się o kilka wieków późniój i występująca

42

jako dzicz, musiała przejąć to od starożytniejszych i już ogładzonych ludów, z któremisąsiadowała, stykała się i w stosunki wchodziła.

Na tę myśl prowadzi nas zresztą historyja obca już na pewnych źródłach oparta, a naszych najbliż­ szych zachodnich sąsiadów dotycząca, mianowicie Sasów.

„Die Sachsen hatten vor ihrer Besiegung (d. Karl d Grossen) nach alter Weise im Frieden keine gemeinschaftli­ che Obrigkeit, sondern nur Vorsteher kleiner Gaue, die den

Hundertschaften (Gentenen) entsprechen, weiter abwärts Bauermeister (villici) und jährlich eine grosse Landes­ versammlung zu Marklo an der Weser. Nach ihrer Unter­ werfring wurden die fränkischen Einrichtungen bei ihnen

Powiązane dokumenty