Osobne odbicie z Rozpraw Akademii Umiejętności. ,} te mojeiów gmii. śni pi’7r • 1 • ■ «
Decymach i Naroknikach
tudzieżo Dziesięcinie Monarszej
w dawnej Polsce. /Ustęp z dziejów Gminy i Skarbowości publicznej polskiej
przez
Prof. Dra Piotra Burzyńskiego.
CZĘŚĆ PIERWSZA.
0
Decymacli
i Naroknikach.
wątpliwości w dziedzinie historyi prawa dotąd nie zbadanych i stanowczo nie wy-Do
polskiego
jaśnionycli, należy rzecz o Decymacli i Naroknikach. ^Senator Romuald Hubę w swojem „Prawo Pol- -Skie w Wieku Trzynastym“, Warszawa 1875. mówiąc o ludności nieswobodnej (ascripticii, adscripti), na str, 41. takcie wyraża: „Do rzędu ich należeli jeszcze tak zwani narożnicy, spudownicy, divotici, których jednak znaczenia dotąd nie wyjaśniono“ a w dodanym tu odsyłaczu N. 2. pisze: „Porównaj pracę
1 / :$ /
gruntowną Feliksa Zielińskiego: co znaczy v narok w dawnej mowie? (Biblijoteka Warszaws r, 1872.) i to, co o znaczeniunaroczników pwf Dr. Piekosński w przypisku do dyplomato k. krakowskiej z r. 1260 str. 12“. Przeszedłszy zas « ludności swobodnej (homines liberi) na str. 48. tak znów mówi: „Że ludzie swobodni byli wyłącznie osiedli na czynszu, czyli że byli czynszownikami, to dowodzi doniesienie annalisty wielkopolskiego o wy padkach zaszłych w r. 1254., w którem ludzie tej kategoryi nazwani są czynszowemi czyli czynszowni kami (censitiy a w odsyłaczu tu zamieszczonym Nr 1. stoi: „Rópell, str. 311. Annalista obok czynszowni- ków wspomina tak zwanych decimi. Wnioskujemy ztąd, że dziesiętnicy należeli do klasy ludzi swobo dnych. Co zresztą przez nazwisko to rozumiano, starał się objaśnić Dr. Piekosiński w przypiskacli do Dyplomataryjusza Kapituły Krakowskiej.
Osnowa powyższych cytatów z dzieła P. Hibegc/ przekonywa, że ten mąż uczony i gruntowny badać dziejów prawa, znaczenie Decymów i Narocznikó uważa za nie wyjaśnione dotąd, i że zatem jest to jeszcze ciągle kwestyja otwarta ').
4) Nie można tu wstrzymać się od uznania tej delikatności tak dziś rzadkiej w krytyce zdań cudzych, jakwy pi smach senatora Hubego zawsze widzieć można;a pOdo?>,’l° mąż ten wysłużony na niwie naukowej, m^gjpy mie(; większe prawo do przywdziewania poważnej togi mentora od niejednego z dzisiejszycjj/^iodycp jite. ratów, którzy pryrnicyje swojego za^u poczynają od pisania szumnobrzmiących, a zwykle ptytkic.h krytyk na prace wieloletnich mozołów i to w sposobie odzna- luionowanyin wysokim stopniem ąrogancyi.
3 Z tego powodu postanowiłem spostrzeżenia moje tego przedmiotu dotyczące, które w badaniu dziejów gminnych instytucyj polskich zebrałem, pod jednćm przedstawić.
W roku 1832 G. A. Stenzel (Prof, histor. w Uniw. Wrocławskim i Archiwista król. szl. prow). W dziele „ Urkundensammlung zur Geschichte des Ur sprungs der Städte etc. in Schlesien“ Hamburg, w roz dziale I. opisując stosunki wewnętrzne Szlązka, gdy przychodzi ua fundacyję przez Ks. Henryka I. kla sztoru Trebnitzkiego w r. 1203. (Sommersberg I. p. 815 i n.) tak się wyraża na str. 66: „Unter denen, welche der Herzog zu seinen Dienstleuten und Dienern zählte, die er dem Kloster Trebnitz überliess, nennt er mehrere mit der Bezeichnung Decimus z. В: item dux contulit Ъ. Bartholomaeo Dalemirum, Decimum Legniccnsem de villa Zajecheonis, ut sit cemenlarius cum posteritate — similiter Bogdan de Stresevic, quem dux de decimis ad mellificia contulit — ibidem Boris et Zbaud, quos dux emisit de decimis de Banovic u. s. w. Alle diese sind auf bestimmte Geschäfte angewiesen“.
Przytacza Stenzel prócz tego i inne akta urzę dowe dawniejszej jeszcze daty np. dokument potwier dzenia posiadłości biskupstwa Wrocławskiego z r. 1155, gdzie przytoczone są nazwiska chłopów (v.Hö rigen) z tym dodatkiem: „quos omnes, cum dux Mesico
(HI) convictos decimos Gedchenses—vellet abducere, cum voluntate et consensu fratris Bolezlavi (IV.) ducis coram nobilibus totius roloniae eidem ecclesiae (Vratislaviensi) restituit“.
W dokumencie znów z r. 1223. Ks. Henryk I. tak się o nich wyraża: „Coloni mei, videlicet decimi
4
rustici“ i tych z pod jarzma poddaństwa (Knechtschaft)
uwalnia *).
*) Buschings Urk. v. Leubus S. 34.
2) Bibl. Warsz. w r. 1863 T. III.
Nadmieniwszy, że oprócz przytoczonych żadnych innych objaśnień co doznaczenia tych decym ów nie wyśledził, takie zdanie o nich daje: „Wenn wir eine Vermuthwng wagen dürfen, so wurden damit mehrere Klas sen von Hörigen des Herzogs bezeichnet, welche der Kirche keinen Zehnten entrichteten, ihn daher wahrscheinlich dem Herzoge gaben, wie wir aus Folgendem entnehmen werden. I opiera te wnioski między innemi na tein: że w r. 1226 Ks. Henryk I. uskarżał się przed pa pieżemHonoryjuszem III, iż biskup Wrocławski Lau-renty żąda od Jego poddanych (Leibeigenen, Servis)
zwanych Smar di dziesięciny, pomimo że tychże, po przednicy Biskupa od tego uwolnilii za to niektórych Smardów z ich posiadłościami otrzymali. W r. 1227 z tego powodu zawartym został kontrakt, w którym stoi: „durch einen alten missbrauch entrichteten einige Menschen (homines), welche gewöhnlich Smardones, Lazaky, Strozones, Popratznici uud aratores genannt würden, kei nen Zehnten u. s. w.“ Otóż Stenzelz tego wnioskuje:
„Diese insgesammt scheinen uns jene Decimi zu sein, deren Benennung nichts Auffallendes hat, wenn sie als des Her zogs Zehntner angesehen werden, da sie nehmlich die Zehn ten nicht an die Kirche gaben“.
W r. 1863. Z. A. Helcel w rozprawie „Bada nia w przedmiocie historyi dziesięcin kościelnych w Polsce" etc. *2) na str. 9 starając się wyjaśnić w mo
5 wie będące pytanie, na zasadzie tak powyżój przez Stenzla przywiedzionych dyplomatów, jakoteż ze wzmianek o Decymach w Sommersbergu (II. p. 830. i 84); w Kodeksie Dyplom Rzyszczewskiego (U I. 5. 9.) pod r. 1153 i 1173; pod r. 1223. w BOschinga,
Leubus, p. 84; pod r. 1240 i 1252 w Raczyńskiego
Kod. Dypl. p. 20 i 38 — takie objawia zdanie. Że lubo te ślady nie dają pojęcia dokładnego, ani o ich początku, ani o znaczeniu, bo zwykle tylko wspomi nają o Decymach albo przy rozbieraniu ich osad,albo przy przemienianiu ich stosunków poddańczych na no we służebnicze obowiązki, albo wreszcie przy prze rzucaniu ich z miejsca na miejsce, to jednak to się uwidocznia z tych dyplomatowych śladów, że Decy-mi należeli do rodzajupoddanych, zwanychadser ipticii
albo originarii; — że bywali osadzani na pewnych osobnych źrebiach (sortes') gruntu lub wsiach; — że powszechnie pierwiastkowo byli w dobrach monarszych przy starych grodztwach, później zaś biskupom lub kościołom niekiedy wraz z dobrami odstępowani, lub przenoszeni gdzieindziej—uwalniani, lecz zawsze pod sądemi dyspozycyją Monarchy. „Gdyzaś—słowa są Helcla — też same niemal wszystkie okoliczności przypadają zgodnie i na tę klasę poddanych, którą Narocznikami zwano; gdy ich często widzimy nie tylko we wzmiankach obok siebie razem wymienio nych, ale nawet zsąsiednionych; gdy Narocznicy (jak to teraz coraz lepiej poznajemy, tak zwani od Naroku, to jest tyle, co na Rusi od Obroku, a po łacinie niekiedy cen sin i) byli mytnikami, myto w zbożu, ale też i w pieniądzach niemal zawsze Księciu płacącemi; przeto wnieść można, iż De-
6
cymi, będący w powinowatym z narocznikami stósun-ku poddańczych prestacyj, '/I0 część wszelkich swych gospodarczo - wiejskich pożytków w zbożu i inwenta rzu żywym, a może i lOty dzień osobistej pracy (np.
decima dies in clausura, o której Rzyszcz. Cod. Dipl. I. p, 9 ) panującemu, w którego dobrach mie szkali, pierwotnie składać obowiązani, od tego nazwę swą mieli.
Dodajmy, że się takie ich osady łączyły może z pierwotną organizacyją gminną dziesięciorodzinnych siół, i z prastarym Słowian obowiązkiem uzbrajania na wojnę jednego przez lOciu mieszkańców wojaka; a wreszcie i to, że i na Zachodzie znano włościan zwanych decimarii (demers), którzy do daninydzie- sięcinnćj panu swemu lub kościołowi ze wszystkiego obowiązani byli (Ducange v Decimarii). „Osnowę głó wnych i tu stanowiących ustępów z dyplomatów szlązkich, na których Helcel, idąc za Stenzlem, zdanie swoje opiera i własne objaśnienia lub my śli dodaje, poznaliśmy, powyżej mówiąc o zdaniu w tym przedmiocie Stenzla. Obecnie wypada mi przytoczyć w poparciu zdania Helcla, ustęp z Dy plomatycznego Kodeksu Rzyszczewskiego(T. III s.9/
„Casimirus Dux terram Zagost hospitali S, Joannis Hie rosolymitani a fratre suo Henrico donatam, iure perpetuo possidendam concedit. (In colloquio JHelicensi, circa annum 1173). „terram quae dicitur Zagost totam integraliter villas scilicet quatuor... cum omnibus quae in ipsis villis erant, pastoribus videlicet omnibus, vineariis, sagenariis et omnibus rusticis, qui in ipsis villis morabantur, excepto uno Romano Vineario nomine Barbez, et exceptis
quatuor-7
decimis (sie)1) de Ki. (sic), quibus ibidem mansio concessa fuerat ad tempus, donec alibi cis provideretur“.
Oba powyższe wywody znaczenia w Polsce D e cynió w przez Stencla i Helcla podane, Br. Piekosiński w zacytowanej przez R. Hubego nocie na str. 81 Kod. Dypl. Kap. Krak, policzywszy do ka- tegoryi „hipotez, źródłami liistoryczneini dotąd w niczém nie popartych“ twierdzi:
że najprzód, gdy wszyscy włościanie w Dyplo matach zwani rustici i to obu kategoryj tak liberi,
jak i ascripticii ponosili wyłącznie wszystkie cię żary tak publiczne, jak i dworu książęcego, i gdy na nich cały ciężar wszelkich danin i powinności spo czywał, przeto i potrzeby nie było u nas, by nowy system danin, mianowicie dziesięcinę świecką, prze ciwny zwyczajom krajowym wprowadzać. Owszem książęta polscy włościan zwłaszcza biedniejszych sta rali się z pod ciężaru dziesięcin kościelnych wydo bywać, przed niemi zasłaniać, wykupywać, snopową na osepową i pieniężną zamieniać. Zaprzecza więc, aby w Polsce była przez Panujących dziesięcina jaka kiedyśpobieranai wreszciewywodzi, żenazwa„decimi“
(słowa Dra Piekosińskiego) tak wyłącznie w
przy-') Wydawca tomu III. kod. wyjaśnia, że tu mowa o Kazimierzu Sprawiedliwym, kiedy jeszcze był tylko księciem Sandomirskim, i że dla tego w tytule dy- plomatu położono „circa a. 1173.“, bo w r. 1174 byl już Kazimierz księciem krakowskim. Helcbł
znów słusznie wytyka wydawcy tomu III. kod. Rzysz. błędne odczytanie wyrażenia ąuatuordecimis
zamiast ąuatuor decimis, zwłaszcza po tern, co o Decymacb napisali Stenzel i Riepell.
wilejach na oznaczenie owéj kategoryi liiewolnych poddanych używana, nie wykazuje żadnego związku z dziesięciną. „Decimus “ bowiem jest przymiotnikiem liczbowym, odnosi się zatem do pewnego stosunku liczbowego, gdy przeciwnie od „decima* byłby przy miotnik „decima rius“.
Na powyższych motywach wsparty „porzuca“ Dr Piekosiński hipotezy Helcla i Stenzla „jako nie wytrzymujące krytyki“ i dowodzi, że decimus był to ten dziesiąty (sic), który przezdziesięciu mieszkańców, według prastarego Słowiańskiego obowiązku na wojnę był uzbrajany i wysyłany.
Zdanie to swoje popiera tćm: że w buli Pap. Innocentego II. z r. 1136, wydanej dla Arcybiskup-stwa Gnieźnieńskiego, jest ślad łączenia niewolnycli poddanych po stu w jednę całość: „Hem abbatia sanc tae Mariae in castello Lanciciae cum centum servis et vil lis eorum" (Kod. Dypl. Wielkop. Raczyńskiego r. 1840. Poznań s. 4.). Obszerniejszy ślad podobnego urządze nia znajduje w przywileju Ks. Przemysława Wiel kopolskiego z r. 1242, gdzie wymienionych stoi dwóch setników, wraz z podwładnymi onymże poddanymi klasztoru „centurionem et omnes homines ad eum perti nentes cum solutione stróża, stan, naraz, povoz, cwn»
aliis exactionibus poradlue super istos ei alios omnes homines ecclesiae; hae sunt villae praefati centurionis . .
i znowu daléj: „Radlevo, Osice, Stanchovo, Dalevo etc. cum centurione et cum hominibus et sortibus eorum“ etc.
(Raczyński l. c. s. 22). Otóż z tych ustępów zacyto wanych powyżej, i jeszcze ze wzmianki o takim Cen- turyjonie w dyplomacie niedrukowanym dotąd Kon rada Ks. Mazowieckiego, w którymokołor. 1242. nadaje
9 klasztorowi Jędrzejowskiemu dwa źrebią w Waślinie
„de quibus centurio meus G-olecz conquerebatur11 (Kopijarz przywilejów Jędrzejowskich) wyprowadza Dr. Pieko -siński znaczenie owych centuryjonów, że byli oni bez pośrednimi naczelnikami centuryj włościańskich, po borcami danin książęcych, a może i naczelnikami tych włościan podczas wyprawy wojennej; że pier wotnie należeli do księcia, a później przechodzili na drodze przywilejów nadawczych do kościołów, kla sztorów na własność, i że dla tego nie do milites
ale do poddanych należeli.
Do tejto organizacyi setko we j, jak się wyra ża Dr. Piekosiński, odnosi on i decymów, a w nada niu im znamienia'wojskowego nie zaś gminno-or-ganizacyjnego, powodują go następne okoliczności: lmo, że organizacyi setkowej przypisuje pierwotne znaczenie wojenne; 2gie, że przypuszczając, iż Decymi są niewolnikami dziesięciorodzinnych siół, toć w przy wilejach stałobytak jak przy setnikach: „centurio cum hominibus et villis eorum“ tak tu: „decimus cum homini bus etc.“ czego nigdzie się nie napotyka; 3cie byliby ci decimi tylko po jednemu w każdćm siole, gdy tymczasem napotyka się niekiedy całe sioła, przez samych tylko Decymów osiedlone np. przywilej Hen ryka Brodatego z r. 1223 u Bischinga: Leubus, s. 83. Z tern atoli zdaniem Dra Piekosińskeego sta nowczo się nie zgadzam i wywodzę potrójne znacze nie tej nazwy Decymów między któremi zamieszcza jąc lmo loco to, które im Stenzel tudzież Helcel
przyznawali, z nimi s.x pod tym względem łączę, i zdanie ich nie za hipotezę,ale za udowodnione uważam. I tak: przedewszystkiem nigdytego wypuszczać z pa
to
mięci nie należy, że w Polsce było zwyczajem, albo do jednego terminu czyli nazwy przywiązywać różne pojęcia, albo .przeciwnie na oznaczenie jednego poję cia wielu różnych terminów używać. Za przykład przytaczam tylko termin haereditas, bona haeredi-laria, którym oznaczano i spadek, i wszelkie dobra czyli majątki w ziemi, i majątkiziemskie ale tylko po przodkach odziedziczone (za granicą zwane bona avita. patrimonialia) i wszelką nawet własność, bo właści ciela zwano ba er es dziedzic. Przeciwnie znów po jęcie własności oznaczano terminani: to posesyją, to
posiadaniem, to perpetuitas, to dominium, państwem; a właściciela panem, posesorem, dziedzicem a niekiedy lubo rzadko wiecznikiem.
Tak samo rzecz się miała i co do Decymów tu dzież Narokników.
Bowiem Decymi znaczyli:'
1. przedewszystkiem i najczęściej to, co o nich Stenzel i Helcel powiedzieli, a z czem się i Roe-
pell (str. 311. Gesch. Pol} łączy, tojest ludzi niewol-nych, od przedwiecznego obowiązku składaniajeszcze za pogaństwa Panującemu '/10 części produktów wiej skich w daninie, tak nazwanych.
2. Urzędników czyli starszych gminnych. 3. Wojskowych, bądź starszych, bądź prostych przez lOciu mieszkańców uzbrajanych,
Co do Igo. Po całej dawnej Polsce i w sąsie dnich jej krainach spotykamy się z tą nazwą w tćm znaczeniu, a dowodów w tym względzie dostarczają dyplomaty po XIII wiek nierzadko i z środkowych ziem polskich i z skrajnych jak szląskie, pomorskie i z sąsiednich jak czeskie, rugijskie, węgierskie itd.
11 Już te, które powyżej przytoczyłem jako podstawy zdania Stenzla i Helcla, wystarczyćby mogły, bo lubo one wyraźnie określenia tego pojęcia nie obej mują, czego przecież, w czasach ich wystawienia, jako o rzeczy współczesnym dobrze znanej ani była po trzeba, ani dzisiejsze dokumenty nie opisują również znaczenia np. różnych rodzajów podatków, lub róż nych zatrudnień włościan, gdy je wystawiamy na przejścia majątków ziemskich z ręki do ręki, to je dnak rozpatrzywszy się tylko w powodach i celu, który był zamierzony w czynności czyli stosunku prawnym, na którego stwierdzenie dokument został wystawiony, tudzież wróżnych innych okolicznościach w akcie dotkniętych, łatwo odsłania się to. a nie inne znaczenie owych Decymów. I tak weźmy np. pier wszy powyżej zacytowany ze Stenzla dokument do tyczący fundacyi klasztoru Trebnitz’kiego w r. 1203. przez Ks. Henryka I. Książe, chcąc uposażyć docho dami rzeczony klasztor, nadaje mu różne to folwarki, to dochody z targowego, to wyjednywa ustępstwa dla niego dziesięcin, to ustępuje mu różnego rodzaju pod danych własnych, by te robocizny, które oni Jemu wykonywali, odtąd klasztoiowi służyły, a między ty mi poddanymi wymienia i owych Decymów. Nie mo żna tu przeto domyślać się, by pod tą nazwą mogli być rozumieni jakowi przełożeni gminni, lub wojsko wi, bo cóżby za dochód miał z nich klasztor? a oko liczność ta, że ich książę w dokumencie w jednej i tej samej grupie zamieszcza co innych poddanych, klasztorowi dochód pewien przynosić mających, wy krywa ich znaczenie: mianowicie, że jak tamci robo
12
ciznę różnego rodzaju, tak ci lOtą część produktów dostarczać mieli.
Albo, weźmy znów przez Helcla zacytowane dokumenty z Kodeksu dyplomatycznego Rzyszczew- skiego np. nadanie przez Henryka, syna Bolesława księcia polskiego, wsi Zagost.. Bereszowic i Właszowa szpitalowi ś. Jana Chrzc. Jerozolim, z r. 1153. (T. III. s. 4. 5.); lub dokument z r. 1173 (1. c. s. 8. 9). przez Ks. Kazimierza wystawiony i nadania tejże wsi Zagost dotyczący. W nich ustąpieni są szpitalo wi między różnymi poddanymi, którzy tamsą wymię nieni jako pasterze, wolarze, bobrownicy, itp. także i Decymi — widocznie w tem znaczeniu, o którem po wyżej mówiliśmy *), bo wszystkie tam przytoczone uwagi i tu mają zastosowanie.
To tłumaczenie i takie wywodzenie znaczenia Decymów, wspiera szczególniej ta okoliczność, że w dyplomatach spotykamy często całe wsie, samemi Decymami zamieszkałe. Czyż więc można przypusz czać żeby tam sami tylko przełożeni gminni, lub woj skowi istnieli bez tych, którym oni mieli przewodzić? zaś nic właściwszego, jak przypuszczenie, że całe sioła były osadzone ludźmi, którzy za dozwolony im użytek cudzego gruntu, uiszczali właścicielowi dzie siątą część produktu, a może i dziesiąty dzień pracy. A i tego nie należy spuszczać z uwagi, że wszystkie dokumenty, w których sięmieszczą wzmianki
’) Służy tu wytknięte przez Helcla (s. 9. jego roz prawy o dziesięcinach), zle odczytanie wyrazów De-cimi. przez Wydawców T. III. Kodeksu Rzyszczew-
o Decymach, są wystawione w podobnem znaczeniu, co te dwa rozebrane. Wszędzie zwykle jaki panujący uposaża dobrami i inneini dochodami czy to klasztory, czy innego rodzaju instytuty, i między innemi ustę puje obdarowanemu owych Decymów.
Dla utwierdzenia tego wywodu znaczenia De cymów, mogę przytoczyć i inne dokumenty, oprócz owych przez Stenzla i Helcla zacytowanych.
I tak w tomie I. Sommersberga, str. 830. za mieszczony jest dokument na darowiznę wsi Łazi
„cum mellificibus et aliarum villarum utilitatibus moniali- bus in Trebniz facta a. 1224“ przez Henryka I. Bro datego. Po ustępie zwykłym we wszystkich owoczes-nych dokumentach tak się wyraża: rHoc ego Henricus gratia Dei Dux Slesiae cautius considerans. Scire colo tam praesentes quam Posteros. Quod in introitu Filiae meae in Claustrum Trebniz: Contuli Beato Bartliolomeo ejusdem loci Patrono tres Damnisas mellis, et quinquaginta parvas plau- stratas foeni quae mihi de Stante in Militz prius pertinebant; Dedi etiam Villam Lazi cum mellificibus meis Pristnicc, pro qua dedi Bogumiło et fratri suo Ulilozconi duas sor tes decimorum ’) et tertiam eorum qui dicuntur Naros- henici juxta Swinbrod. lleceperunt etiam Villam in Dobra,
ł; W Sommersbebgu stoi „decimarum“ widoczny błąd i służy tu ta sama uwaga, którą Helcel już zrobił w swój rozprawie zacytowanej, na str. 9., co do nierozumie- nia przez Sommersberga 7.naczenia terminu Decimo-rum. Bo cóżby zresztą za znaczenie miało wyrażenie
„sortes decimarum“; tymczasem „sortes decimorum“
spotykamy wre wszystkich dokumentach, bo Decimi
osadzani bywali na pewnych źrebiach, czyli udzia łach gruntu (sorsj.
u
quam Bogumilus Concarcovec de licentia mea Claustro con tulerat, Addidi quoque Grovono cum mellificibus et decimis omnibus“ etc. następuje jeszcze dalej wyszczególnienie innych dochodów z tćj wsi, które się już dla oszczę dności miejsca opuszcza.
Zwracam uwagę na to, że w powyższym doku mencie stoi obokterminu D e cimorum i drugi termin
„Naro shenici“ w podobnym stosunku i w podobnych okolicznościach co i pierwsi wymienieni, a towszyst ko, cośmy przytoczyli przy rozbiorze dokumentów ze Stenzla i Helcla przytoczonych, i tu ma zastosowa nie. To zaś obok siebie w podobnym stosunku poło żenie obu tych terminów, o których znaczenie nam się rozchodzi, przekonywa, że w tym dokumencie dał książę Mielezconi „duas sortes decimorum“ nie zaś jak Sommeesbebg wyraził „decimarum“ i żeoba te terminy oznaczają ludzi dochód jakiś przysparzających tym, do kogo należeli. Miałoby nawet nie być mylne wy rażenie „decimarum“ w Sommebsbebgu, czego się nie przypuszcza, to w takim razie dokument ten dostar czałby znów dowodu na istnienie dziesięcin monar szych.
Albo weźmy np. ze Sommebsbebga tomu ligo pod r. 1254 następny cytat: „Item eodem anno homines Episcopales, decimi et censini condempnati fuerunt au ctoritate ducis Przemislonis domino Boguplialo Episcopo Posnaniensi ducere ligna ad coquinam ipsius et ad pyster- num et ad braxatorium potus. Item declaratum fuit, quod quilibet hominum eorundem tres magnos currus, quos ducunt gemini et seni solvere tenentur, quod fenum ipsi falcare tenen tur et vectura propria ad stabulum Episcopi deducere. Item ibidem fuit declaratum, quod si pater cum filio vel duo fratres
hominum episcopalium dividant inter se substandam suam et separatim denegant, quilibet eorum soluciones, praestaeiones et servicia ex integro praestabunt Episcopo domino suo“.
W tym cytacie ważna jest ta okoliczność, że w dokumencie obok czynszowników „cen sini“ poło żeni są w jednej kategoryi i „decimi11 i jednakie względem nich zapadło postanowienie władzy. To bo wiem prowadzi dotéj konkluzyi, że, jak skoro wiemy, że czynszownicy uiszczali swemu panu czynsz (cen sus, od którego byli zwani}, to i Decimi byli także uiszczającymi się swemu panu, tylko już w innym sposobie, a mianowicie w tym, od jakiego znów oni swą nazwę otrzymali.
Już na tę okoliczność, w rzeczonym dokumencie uwidocznioną, zwracał uwagę senator Hube (1. c. str. 49), tylko nie można się zgodzić na jego wniosek, że skoro censi ni należeli do klasy ludzi swobodnych, to i decimi takimi być musieli. Wszystkie bowiem dokumenty tak zacytowane, jak i inne, w których tylko jest wzmianka o decymach, mieszczą ich w licz bie niewolnych. a nawet wyraźnie servi, a ich obo wiązki servitia nazywają, jak np. zacytowane po-wyżćj ze Stenzla, a w szczególności ów z r. 1223 W którym Ks. Henryk I. mówi: „coloni mei, videlicet decimi rustici... i tych „vom Joche der Knechtschaft befreiet“ (Stenzel 1. c. s. 66). Zgodnie też Stenzel, Helcel i Roepell zaliczają decymów do włościan niewolnych.
To rozumowanie orówno-leżnćm znaczeniu, jakie mieli censini i decimi wspiera i utwierdza wyraże nie dokumentu Kazimierza W. z r. 1346 (Rzyszcz. T. I. s. 196) o „decima census“, o którym to zresztą
16
dyplomacie będzie jeszcze mowa w części Iliej ni niejszej rozprawy. A przytoczyć tu tylko należy sło wa uczonego badacza Wacława Aleksandra Macie
jowskiego w tomie II.str. 318, jegoHistoryi Prawod. Słowiańs. (edycyja z r. 1858.) zamieszczone: „Tak zwani dziesięcinni wieśniacy decimi rustici, nosili nazwisko od dziesięciny, czyli dziesiątej części plo nów z pola zbieranych, która czynsz od opłat w pie niądzach lub robociźnie uiszczanych, stanowiła od dzielny“ zaś w odsełaczu do tego ustępu tamże przyczepionym cytuje: „R. 1346 u Rzysz. I. 196. so-lucio, servicium et decima census".
Po powyższym wywodzie wypada teraz zasta nowić się, czy etymologicznie ten termin decimi roz patrując, można do niego to znaczenie, to pojęcie przywiązywać; — to jest, czy uiszczający dziesiątą część produktów rolnych, mogli tak być nazywani. Są bowiem zdania, ,,że ten termin „decimi“ nie ma żadnego związku z dziesięciną ’); że decimus jest przymiotnikiem liczbowym, odnosi się zatem do pe wnego stosunku liczbowego, gdy przeciwnie od de ci ma, byłby przymiotnik decimarius“.
Atoli, gdybyśmy nawet zupełnie uwagą ominęli barbarzyńskość średniowiecznej łaciny w Europie, a w szczególności w Polsce, to i etymologija i klasycz na łacina nicby nie mogła zarzucić naszemu tlóma- czeniu. Znawcy bowiem języka łacińskiego, czasownik
decimo - are - avi - atum, opierając się na klasykach rzymskich (np. Cicero in Verrem III 47) biorą w
je-*) Zobacz np. cytowaną notę na str. 82. Kod. Dyp. Katedry Krak, z r. 1874.
17 dnem ¡znaczeniu, co decumo, i tłómaczą go, albo przez branie, obdzieranie, zrabowanie dziesiątej części ja kiej rzeczy; branie dziesiątego żołnierza losem na śmierć (Suet.); albo przez dawanie dziesiątej części np. na ofiarę (Fest.) *) i oba te czasowniki wyprowa dzają etymologicznie od wyrazu pierwotnego decem, decimus. Dalej idą decimatio, vel d ecu matio; de cimanus vel decumanus — zaś od decimus vel de- cumusidą decimae vel decum ae:np. decimas vel decumas exigere (Cicero) domagać się lOtćj części czegoś np. zboża. Tudzież: dar, gościniec, darowizna, danina dla cesarza (Suet). Skoro więc wszystkie wyrazy pocho dzą od pierwotnego decem; skoro decimo znaczy i branie i dawanie dziesiątej części, a decima vel de- cuma od decimus vel decumus znaczy dziesiątą część albo dziesięcinę jako czyto dar, czy daninę po datkową, więc i decimi mogli być tak nazwani ci, co dawali dziesiątą część czegoś, zwłaszcza, że dęci, marius vel decumarius vel decimanus oznaczał decimarum coactor (Cic. Acc. 2. 2. 13. słów. ks. A. Bielikowi
-cza s. 266), a nam chodzi o dającego dziesięcinę, tu dzież, że przenośnie decimus oznaczał i wielki, ogromny, zamiast magnus (Cicero także Ovid. unda, fluctus)-, także Decima nazywała się jedna z bogiń Park — tudzież wielka brama w rzymskim obozie. Ale gdyby nawet od dziesięciny decima miał być ten, co ją płaci, koniecznie tylko decimarius
’) Zob. Słownik łacińsko-polski K. Flor, i Akowskiego, ułożony na wzór najznakomitszych Forcelliniego, Schellera, Hederyka itd. Edycyja poprawna Wilno r. 1841 str. 522.
IX
nazywany, jak to miało miejsce zwykle na Zacho dzie (Ducange), lecz nie bez wyjątków, to i w naszych łacińskich dyplomatach, lubo rzadziej, używano także i tego wyrazu decimarius na oznaczenie uiszczają cego dziesięcinę, jak to zobaczymy w części Ilej ni niejszej pracy, gdzie zostanie wyjaśnionem, że u nas na przemian obu tych terminów używano. Co się wreszcie dotyczy zarzutu przeciw naszemu tłumacze niu terminu Decimi na tern opieranego, że u nas w Polsce ani istniały kiedy dziesięciny przez Panu jących pobierane, ani była ich potrzeba, jak skoro włościanie tak wolni, jak i niewolni ponosili wyłącz nie wszelkie ciężary tak publiczne jak i dworu ksią żęcego; — że zatem nie było potrzeby wprowadzać do Polski tego nowego systemu danin, zwyczajom krajowym przeciwnego, i że owszem książęta polscy starali się od ucisku dziesięcin włościan zasłonić i ich od nich wykupywać, na to dosadną odpowiedź zamieszczę w części Ilej rozprawy.
Tu tylko nadmieniam w krótkości, iż można owszem przeciwność mnóstwem dyplomatów udowo dnić, w których Panujący polscy w rozlicznych swo ich fundacyjach religijnych, stanowią nowe opłaty dziesięcin z własnych gruntów i gruntów swoich pod danych; — i że za granicą te same rozliczne i nawet pod temi samemi nazwami uiszczać musieli włościa nie daniny, robocizny itd. w owych czasach, a prze cież to już nie ulega wątpliwości, że tam obok tego wszystkiego istniały i decimae regales. Wystarczy, przeczytać w pierwszem lepszem compendium tego przedmiotu dotyczącym, np. J. W. Bandtkiego Hist. Pr. Polskiego s. 151. i nast,. lub Miscellanea Crac. t.
II. s. 48 lub „Jlislor. Anelecten v. G. S. Bandtkie. Breslau 1802, str. 300 lub Naruszewicza Hist. t. II- wykaz owych ciężarów i danin przez słowian polskich ponoszonych i porównaćje z temi, które włościan za granicznych ciążyły np. u Roepla „Geschichte Polens“
str. 297. a w szczeg. 312. i następne, lub w Hüll
-man’a „Geschichte des Finanzwesens“ s. 88 etc.
Przychodzimy więc do tegorezultatu, że wszyst kie motywa przywodzone, przeciw uważaniu De-cymów za uiszczających */10 część wszelkich pożyt ków rolniczych Panującemu, i od tego tak nazwanych, są zniesione, a po ich upadku, upada i zaprzeczenie tudzież nazwanie zdań Stenzla i Helcla hipotezą, źródłami historycznemi dotąd w niczem nie popartą1).
*) Zgodny ze zdaniem naszem .jest wywód Decimi ru- stici przez W. A. Maciejowskiego w jego Bist. Praw. Slow. t. II. s. 130 Ed. z r. 1858 zamie szczony i przytone tam dowody.
Przeciwnie taką hipotezą nazwaćby raczej wy padało chęć wyprowadzenia z buli pap. Innocentego II. z r. 1136 do Arcybiskupstwa Gnieźnieńskiego, lub z przywileju ks. Przemysława Wielkopolskiego z r. 1242, w ślad zamieszczonych tńm wzmianek o centuryjonach. tego znaczenia dccimu, że był to ten dziesiąty, który przez dziesięciu mieszkańców według prastarego słowiańskiego obowiązku na wojnę był uzbrajany i wysyłany, i cli^ć łączenia takich decy mo w z ową organizacyją setkową w powołanych do kumentach wzmiankowaną W obu tych bowiem do kumentach widocznie owi centuriones oznaczają przełożonych gminnych, aniewojskowych:możnabywięc chyba niższystopień tego przełożeństwa gminnego dla Decymów ztąd wywnioskować, ale niejakąś wojskowość.
Zresztą jakież to motywa т a poparcie tego woj skowego charakteru D ecyraówsą przywodzone?
Oto pierwsze, że organizacyja setkowa ma zna czenie wojenne. Ale ta organizacyja ma także zna czenie i gminne, jak się to zaraz poniżej wywiedzie, a co i z przytoczonych co dopiero dokumentów wy pływa.
Drugie motywum, opierające się na niespotyka- niu wyrażeń „decimus cum hominibus et villis eorum“
także upada: bo że decimi byli także tak nazywani przełożeni gminni, to się poniżej bezprzecznie wykaże.
Trzecie nakoniec, żeDecymi z charakterem gmin nym byliby wzmiankowani w dokumentach pojedyn czo w każdem siole, a tymczasem spotyka się niekiedy całe sioła przez samych tylko decymów osiedlone. Ależ bo w takichmiejscach byli owi Decymi, którzy się dziesięciną za używanie gruntu cudzego uiszczali i ta okoliczność wymownie popiera tylko właśnie to znaczenie, jakie my Decymom nadajemy
Codo drugiego.Jeszcze Bizantyńscy dziejopisarze zachowali nam świadectwa o gminowładnych urzą dzeniach u Słowian, przy pierwotnym rozwoju ich społecznych stosunków, a Maurycy, Prokopijusz itd. wspominają o wiecowych wyborach urzędników zwa nych dziesiętnikami, setnikami, królikami, którzy w ważniejszych przedmiotach na wiecach zapadłe po stanowienia wykonywali, a w mniej ważnych samo istnie działali.
Po tamtych Nestor ślady tych urządzeń przyta cza. I tak np. opisując pod r. 6.502 i nast. dzieje Włodzimierza, jego obyczaje i religijne przymioty, a mianowicie stosowanie się do przepisów kościoła 1
21 lubowanie się w piśmie świętem, tudzież jego miło-sierność dla ubogich i karmienie tychże zestołu swego, tak się dalej wyraża: „Nadto każdego tygodnia czy nił ludziom swoim tak: kazał codzień we dworze na świetlicy wyprawiać ucztę, przychodzić bojarom i dworzanom i setnikom i dziesiętnikom i zna komitym mężom przy księciu i bez księcia;... lubił bowiem Włodzimierz drużynę, z nią naradzał się o urządzeniu kraju i o wojnach i o ustawie kra- jowćj“itd. (Nestorw Bielows. Monum. Pol. str. 672 ). A znów pod r. 6526, opisując pobyt naszego Bolesła wa w Kijowie i zdradliwy napad na Polaków z po-duszczenia Świętopełka, tak pisze: „Bolesław tedy uciekł z Kijewa zabrawszy dostatki i bojarów Jaro-sławowych i siostry Jego, a Anastazego dziesięt nego przystawił do skarbów“ itd. (1 c. str. 692).
Jeszcze z wcześniejszej epoki mamy o tern świa dectwo w Kodeksie Dypl. czesko-morawskim Erbena, Praga 1855., gdzie na str. 3 i 4 pod r. 777 w doku mencie tamże zamieszczonym, stoją takie wyrażenia:
„Tassilo dux Daioariorum, dotans monasterium juxta fluenta nuncupante Chremsa a se constructum (Cremsmun- ster), tradit eidem et plures familias Slavicas ducatus sui spe cialiter expressas.... Tradimus autem et decaniam Sciav orum cum opere fiscali seu tributo justo, quod no bis antea persolvi consueverunt. Ilos omnes praedictos Scla- vps, quos sub illos actores sunt, qui vocantur Taliup et Sparuna, quos infra tei minum manet, quae coniuravit ille Jopan fZupan) qui vocatur Plvysso“ etc. Z ową wzmian ką o Zupanie i to w stosunkach skarbowych, stoją w związku liczne ślady o nich w pisarzachbizantyń skich jako to: w Konstantym Porphyrogenecie (De
22
administrando imperio c. 29 pagr87), który mówiąc o Chrobatach na północ karpat mieszkających, pisze:
„Principes vero liae gentes non habent praeter zuppanos senes quemadmodum etiam reliqui sciavorum populi“. Zaś co do Polski, już jako Państwa, jeszcze pod r. 1299, znajduje się w archiwum koronnem przywilej Wła dysława Łokietka z d. 24 czerwca t. r. dla Miko łaja Jankunowicza udzielony, gdzie stoi: „Salvo tamen jure Suppanariorum nostrorum, qui cum praenominatis ca
stellanis aliquas habent supas, vel officia, quibus per hoc ratione hujusmodi donationem ex proventibus suorum offi ciorum nolumus aliquod praejudicium gravari“. Ci to żupanowie, wraz z podwładnymi sobie setnikami i dziesiętnikami, czuwali i u nas nad skarbowością, a w Szaitabika „Slowanskie starozitnosti“ Praga 1837, przytoczone są dyplomaty bułgarskie, ruskie i inne słowiańskie o setnikach i dziesiętnikach, jako prze łożonych gminnych świadczące. Co do samej Polski, już i na wstępie przywiedzione dyplomaty z wymie
nionymi w nich centuryjonami jako bezpośrednimi przełożonymi włościańskich setnie, dostarczają dowo dów. A zresztą w Slowiańszczyźnie tureckiej po dziś dzień istnieją urządzenia gminne z temi stopniami.
Codo trzeciego. Żeten termin miał znamię także wojskowe, to już nie ulega sporowi, i przytoczenia w tym względzie Helcla (Rozpr. o dziesięcinach s. 9 etc.) nie są zaprzeczone.
Tak wywiódłszy to potrójne znaczenie u nas terminu decimi w dyplomatach spotykanego, wypada mi wszakże zastrzedz, iż termin ten w dyplomatach wymienionych wustępie pierwszymniniejszej rozprawy, odnosi się wyłącznie tylko do znaczenia pierwszego.
Teraz co do Narokników.
Nazwa ta miała także u nasnie jedno znaczenie. Źródłosłowem jej jest rok, a zatem pewien upływ czasu, peryjod, który się w bezmiernym, ni początku, ni końca nie mającym biegu czasu, ciągle powtarza. Ztąd też to u nas utworzył się wyraz od raczać, to jest do nowego peryjodu czasu, czyli ter minu coś odłożyć; ztąd nasze roki, roczki, czyli kadencyje, to jest w pewnych tylko peryjodach czasu odbywane sądy, nie zaś ciągle urzędujące. Ztąd też łatwe do wytłumaczenia, dlaczego i tych którzy uiszczali jaką opłatę z czegoś, lub za coś rocznie, nazywano naroknikami.
Mamy tego dowody w dyplomatach. Itak w Kod. Dypl. Rzyszczewskiego tomie III. s. 13. 15. zamiesz czony jest dyplomat pod r. 1228, wktórym Kazimierz Opolski, książę szląski, nadaje hr. Klemensowi dobra i różne dochody — i w którym między innemi stoi:
„Insuper et castores in v isla ab uno litore eiusdem fluminis ab illo loco ubi intrat fluviolus Chechel(Checliło)
in v islam et ab liinc usque in illum locum ubi intrat fluviolus oclesna in vislam, et deinde ubi intrat scava fluvius in vislam et usque in navigium magnum ambo tenens in suo jure litora. In Oclesna autem si quando fuerint castores, comiti Clementi cedant, et similiter in Chechel eiusdem erunt usque in terminos comitis Chothe- mirj., qui veniunt in Chranów. Contuli insuper alias villas hominum meorum qui lingua polonica narochnici dicun tur, circa Cracoviam respicientibus ad viginti aratra ma gna de bona terra“ etc.
Narok i czynsz census miały jedno znaczenie: a ztąd naroknicy byli to samo co i czynszownicy.
24
censini, censiti, którzy opłacali czynsz rocznyz cudzego pola, podług wymiaru orki wołem lub pługiem; jak o tem znów przekonywa dyplomat 1. c. str. 55. 59, w którym pod r. 1254 Bolesław Wstydliwy przywi leje od Ks. Konrada klasztorowi w Staniątkach udzie lone potwierdza i nowe nadania stanowi; gdzie mię dzy innemi stoi:
„Apud dubnic area partim pro debito insolutum {sic) a leonardo razlaj accepta, partim a fratre ipsius empta, et alia area cum edificiis duarum familiarum ha bentibus inquilinos et terra ad unum bovem sufficiens cum lacu prope pichouic (Pychowice) quondam spectantes ad beneficium wratizlavie vulgariter naroch dictum. In ole- s nich a (Olszenica) prope bela ni de terra ad duo ara tra plugones a vulgo dicta“ etc.
Albo dyplomat z r. 1232 (1. c. s. 36, 7), w któ rym Władysław Odończyk, książęWielkopolski, daruje wieś Straszkówek klasztorowi Cystersów Sulejowskie mu, gdzie stoi: „villam scilicet, que pertinet ad Naa- roch de Wiłem (Wieluń) cum omnibus pertinendis, que ad supranominatum castrum spectabant“ etc.
Ta teżto okoliczność winna nam wytłumaczyć, dlaczegoto w rozlicznych dyplomatach obok De cy mo w, wymieniani są w jednej kategoryi i Narok- nicy, a z tego powodu i Helcel (1. c. s. 10) brałoba te rodzaje włościan w jednćrn znaczeniu. Na dowód powołuję dla oszczędności miejsca, tylko ów do kument z Sommeksberga już powyżej cytowany, w którym r. 1224 Ks Henryk I. Brodaty darujeŁazi klasztorowi Trebnickiemu, gdzie stoi wyrażenie: „pro qua dedi Bogumiło et fratri suo Milozconi duas sortes
de-cimorum et tertiam eorum, qui dicuntur Narosh enici iuxta Swinbrod“.
Powyższe wyrażenia „spectantes ad beneficium wra- tizlavie vulgariter narock dictum“’ — lub „villam vide licet que pertinet ad Naaroch de Wiłem“ wskazują, Że z tego powodu i miejsce, gdzie te czynsze składano, czyli kasę, i uposażenie, doktórego także owe czynsze
roczne należały, przenośnie Narok nazywano. Z tym terminem narok i powyższem jego zna czeniem, mają związek jeszcze obroki, jutrzyny i
morgi.
Obroki dodziś dnia na Rusi, a dawniej w Pol sce, nazywano przychody z ziemi w naturze, nie w pieniądzach uiszczane i te składano do spichrzów na ten cel przeznaczonych. O nich to jest wzmianka w darowiźnie Leszka Ks. Mazowieckiego na rzecz kościoła N. P. Maryi iKanoników Staro-włocławskich, różnych dóbr i dochodów, r. 1185 uczynionej, gdzie stoi: „De foro edam in novo Wladislaw annuatim de mo neta decem m arcas argenti, de cellario edam in veteri
Wodislaw omni anno decem urnas mellis“ etc. (Kod. Dypl. Rzysz. H. i. 5).
A znów w Liber beneficiorum Długosza t. I. str. 397. (Edyc. z r. 1863 w Krak.) pod tytułem:
„ Villae Mansionariorum (Sandomiriensium)“ przy opisa niu wsi Okałyna i przy wyszczególnieniu różnych danin i obowiązków włościan tamtejszych, stoi; „Hem quilibet de laneo tenetur ad laborandum Obr oby in prae- dialibus agris, id est unam mensuram pro hyeme, alteram pro vere, arare, arpicare, seminare, metere et conducere“
i zaraz dalej: „Item de undecim laneis cmethonalibus solvit quilibet pro rege duas mensuras avenae“ etc.
2G
Przy opisie G oyc z ow a, dosłownie powtó rzone jest toż samo. W tem samóm dziele Dłu
gosza, pod tytułem: „Bona tcnutae Pabyanyczensis“ na str. 273, 6, stoi: „Item in praedio Pabianicensi tenentur omnes cmethones, simul agros eos contingentes, qui vocan tur iutrzini, arare, arpicare, frumento curiae seminare, metere, acervos pro eis disponere et in horreum propriis curribus inducere“-, Toż samo dosłowniejestpowtórzone na str. 279 przy opisie wsi Lszen; na st. 282 przy wsi Carnyschewycze; na str. 284 przy wsi La-skowycze; na str. 236 przy wsi Gadka i t. d, zaś na str. 285 przy wsi Rokyczye włościanie do tak opisanych jutrzyn nie byli obowiązani. O tych jutrzy-nach częste są wzmianki w tem dziele, lubo już nie z tak szczegółowym opisem ich znaczenia, np. w t. II. s. 397 itd. Zaś w tomie III. tegoż dzieła pod ty tułem „Coenobium Sanctimonialium Ordinis Sancti Bene dicti in Stanyathky“ na str. 290 przy opisie wsi Ly- endzini stoi wyrażenie: „In qua sunt quadraginta.. . lanei cmethonales et quilibet solvit pro annuo censu per qua- tuordecem grossos, et laborat aratque in praedio coeno- biali morgi“.
Jakie zaś znaczenie mają owe tu wzmiankowa ne morgi, to szczęśliwie wyjaśnia Długosz przy opisie znów klasztorupod tytułem: „Clara Tumba alias Mogiła“ na str. 429 pod wsią Rycz ów, gdzie za mieszcza takie wyrażenie: „In qua sunt lanei cmetho nales, et quilibet solvit, sed non aequaliter, secundum quan titatem agrorum et proveniunt in summa duodecim marcae latorum grossorum; item ova, item gallos, item caseos, item laborant morgi sive iutrzyny“; a CO jutrzyny znaczą, objaśnił nam to powyżej.
21 Występują więc w tych cytatach obroki, ju- trzyny i morgi, w jedném znaczeniu. Zkąd się zaś te nazwy u nas wzięły, wyjaśnić to może wywód W. A. Maciejowskiego: „O podziale roli na pługi i po wstałe ztąd morgi, łany, włoki i stajania“, zamiesz czony na str. 316, t. II. jego Historyi Praw. Slow, edyc. z r. 1858. Mówi on tam, że przy rozdawaniu ziemi w gromadach, lub przez Królów, mierzono rolę na jutra1), co po nastaniu do nas niemieckiego pra wa nazwane będąc Morgen, istnieje dotąd jakomia ramniejsza łanów czyli włok. Różne bywało to jutro; stosownie do jedno,dwu lubcztero-sprzężajnegopługa, czyli stosownie do przyrody lekkiej lub tłustej ziemi pod jarzynę i oziminę oranej. Ztąd, tudzież z wysie wubyło oznaczyć łatwo, ile bez zniszczenia sprzężaju, może zaorać ten, co jedném orze bydlęciem, a ile, co dwoma i t. p. Była to więc miara gruntu.
Narok miał jeszcze inne znaczenie. W Kodeksie Dypl. Rzyszczewskiego tomie III. na str. 19, 21 i n. zamieszczony jest dyplomat z r. 1236., w którym Wa._Ki w, Królczeski, zatwierdza przywileje przez ojca swego Przemysława Ottokara braciom szpit. ś. Maryi Jerozol. udzielone, gdzie między innémi w transum- pcie.. w miejscu opisującćm stósunki włościan w ich dobrach, stoi; „Si vero Narok quod latine vocatur ac cusatio furum vel nocturnorum predonum super eorum ho mines evenerit, judicio astent curie secundum morem terre
') Wacerada słownik łacińsko-czeski z r. 1102 V.
„Die ältesten Denkmäler der böhmischen Sprache
1840“ w Pradze. Stoi tam: „jutro juger est quantum par boum potest in die arare“. Tudzież słownik Wvka p. w. jutro i Wajtza die Hufe 28.
28
in nullo nostre celsitudini, nec nostris quo ad aliquam uti litatem responsuri, sed omnis culpe satisfactio cedat in usus fratrum, et tamen homines si rei fuerint comprobati ad
versariis satisfaciant. Si vero homo accusatus per honestos vicinos suos fide eorum requisita fuerit absolutus, curie non respondeat, et hec diligenter notanda quod ubi eos ab omni utilitate nostra et nostrorum absolvimus, nihil iuris quo ad hec nostre magnitudini vel nostrorum commoditatibus re tinemus"'.
To znaczenie Naroku jako oskarżenia przed sądem, było wspólne i innym narzeczom słowiańskim; bowiem w słowniku czeskim Jungmanna (Praga 1835 i 1839) p. w. narokstoi znaczenie „Nar zekanie“ ża łoba przed sądem oparte na dyplomacie z r. 1205.
Albo więc to znaczenie nar oku powstało u nas od narzekania czyli uskarżania się przed sądem, albo od nazwy samego sądu rokiem, roczkiem, jako kadencyjnie nie zaś ciągle urzędującego.
CZĘŚĆ
DRUGA.
0 dziesięcinie
monarszej
w
dawnój
Polsce.
Czy dziesięcina w dawnej Polsce stanowiła fun dusz skarbumonarszego, to jest czy była pierwotnie świecką, jest także do dziś dnia spornem i czeka na stanowcze objaśnienie.
Spór ten toczy się już u nas od r. 1555, w któ rym po raz pierwszy Marcin Kromek swoje XXX.
29 ksiąg origine et rebus gestis Polonorum“ drukiem ogłosili tamże napisał:„iż Mieczysław, będąc pa nem dziesięciny do skarbu książęcego odda- wanéj, przeniósł ten sam dochód na fundusz duchownych“, że zaś o tym świecko-kiążęcym po czątku dziesięcin w Polsce najdawniejsi nasi kro nikarze Marcin Gallus, Kadłubek, Bogufał, je szcze nie bardzo odlegli od czasów wszechwładzy Jessego, boga bogów słowiańskich, awszczególności Lęchitównad Wisłą, jak równie Długosz, także o wiek Kromera uprzedzający, nic nie wspominają, a Bisku pa Kromera zdanie znalazło naśladowców między innymi w głośniejszych autorach,jak w Biskupie Na ruszewiczu(„Historyja Narodu Polskiego“ V. 345; VI. 190; VII. 71, E. Most.) i w Ks. Teod. Ostrowskim S. P. („Dzieje i Prawa Kościoła Polskiego tomów trzy, Poznań 1846, I. 43, 4, etc ), przeto w obecnych już czasach badacze naszéj prawno-dziejowéj przeszłościspór ten podnieśli, lecz go bynajmniej stanowczo nie roz strzygnęli. Główne ostatnie w tym przedmiocie prace są: 1. Czackiegorozprawa „ODziesięcinach“; wszyst ko atoli, co o tćm napisał, mieści się w następnych paru peryjodach. „Polska w X. w. za Mieczysława I. w części Magdeburskiego, w części Praskiego paste- rzów w rzeczach duchownych miała zwierzchnikami. Ustawy o dziesięcinach przez Duchownych głoszone, przez Karola W. do skutku przyprowadzone miały naturalny stósonek i do tej części dyjecezyi.
Mieczysław nawrócony od kapłanów, trzyma jących się prawideł zachodniego kościoła, biorący żo nę i naukę chrześcijańską z Czech, w których prawo Karola W. było wykonywane, mocą tego dwojakiego
30
wpływu, albo pozwolił, albo cierpiał nakład dziesięcin dla duchowieńst wa. Kromerpierwszy raz wydający historyję naszego narodu 1555 r. za pewnia, „iż Mieczysław I. (powyżej cytowane). Lecz kiedy Marcin Gallus, Kadłubek, Bogufae i niektó rzy późniejsi pisarzeo tej należności książętom dzie sięcin, milczą: kiedy inne ościenne narody miały obok nawrócenia do wiary, nowy włożony ciężar dziesię cin, a samo nieukontentowanie i bunty Pomorczyków, i różnych hord Słowian, nie miałyby miejsca, gdyby o to szło, aby nie Panujący, ale duchowni odbierali odludu należytość; naukazaś dawania dziesięcin od pa nowania Karola W. stała się powszechną; zdaje się rzeczą prostszą: widzieć w Polsce za Mieczysława uległość prawidłom opowiadaczów wiary i ustawom w ościennych krajach już wykonywanym, niżeli w dziesięcinach dawne upatrywać Słowian podatki. To poważne, ale niegruntowne Kromera świadectwo w uczonych pismach o dziesięcinach polskich, stanowi często pierwsze do dziesięcin prawo (str. 36 „Dzieła Tadeusza Czackiego pr. Edw. hr. Raczyńskiego, Poznań 1815 tom 3ci)“.
Podnoszę wyrazy Czackiego: „zdaje się rzeczą prostsząwidzieć wPolsce za Mieczysława uległość pra widłom opowiadaczówwiary itd.“, któreznamionują do-mysłowość jedynie zdania, zwłaszcza w autorze, który, gdy jest pewny swego,stanowczo się zwykł wyrażać,jak np. mówiąc o Kościele Wschodnim pisze: „Śmiało twier dzę, że Litwa i Ruś temuprawu (o dziesięcinach) nie podlegała“ (1. c. t. I. 331). A jednak Nestor, opisując panowanie Ks. Jaropełka, mówi: „Był ten Książe Ja- ropełk skromny i łagodny, miłował braci i ubogich, dziesięcinę co roku dawał do świętejBogarodzicy ze
31 wszystkiego bydła swego i ze zboża, itd." (Monwm.
Pol. Hist. Bielowskiego, Lwów 1864. s. 756).
Przytoczyłem dosłownie zdanie o tej kwestyi Czackiego, bo się na niem między innemi opierał Prot. J. W. Bandtkie, stanowczy przeciwnikDziesię ciny Monarszej w Polsce.
2. Druga praca nowsza w tym przedmiocie jest obszerna, gruntownie i w wielu razach źródłowo opra cowana „Rozprawa o Dziesięcinach pr. IgnacegoMią-
czyńskiego,Członka Rady Departamentowej Kaliskiej, r. 1812 napisana, Kraków 1816“ str. 260.
Zyskała ona powszechne uznanie; wszakże wkwe styi,którąbadamy,jakkolwiek i już stanowczotakże za przecza bytuw Polsce kiedykolwiekdziesięciny Mo narszej, to jednak w dowodzeniunie jest oparta ani na jednym argumencie, któryby krytycznie rozebrany, nie
uległ zachwianiu.
I tak główne podstawy powyższego zdania Mią- czyńskiego są te same, co i Czackiego, tylko dobit niej i z dodatkami popierającemi podane. Przytaczam je więc w istotnej treści, by pod jednem, obu Autorom odpowiedzieć. A mianowicie: Miączyński utrzymuje
a) że Długosz i Kromek, nie twierdzą tego, iż dziesięcina, będąc dawniej dochodem książęcego skarbu, przez Mieczysława duchownym ustąpioną została. Je żeli zaś inaczej utrzymywał Kromer w pierwszej edycyi swojej kroniki z r. 1555. to w trzeciej z roku 1568 w Bazylei, zdanie to opuścił; że dalej Gallus i Kadłubek, najbliżsi owych czasów nasi kronikarze, a M.echowita, o trzy dziesiątki lat przeszło uprze dzający Kromera, zaś Joachim Cureus (AhimzZ. Geni. Silesiae) współczesny Kromerowi, nic także o dzie
sięcinie skarbu książęcego nie wspominają i że szcze gólniej biskup Kadłubek, pisząc o rokoszu Pomorza-nów z przyczyny dziesięcin, i sam dziesięcinami dy sponując, byłby zapewne tak mocnego pod względem prawności dziesięcin dowodu nie ominął.
Atoli co do powagi Długoszowśj w rzeczach, dotyczących pierwotnych dziejów Polski w ogól ności, a rozkrzewienia nauki Chrystusowej i or- ganizacyi kościoła w szczególności, dosyć mi jest odwołać się do wytkniętych mnóstwa błędów krytycznie sprawdzonych w dziełach np. Helcla: „Pomniki sta-rod. Pr. Pols. „T. I., gdzie ich całe szeregi wylicza, lub Ks. T. Ostrowskiego w dziele zacytowanćm „Dzieje i Prawa Kościoła Polskiego“, gdzie pisząc o wieku pierwszym Chrześcijaństwa w Polsce od r. 965 do
1102 na każdój prawie stronicy błędy, pomyłki w da tach, w nazwiskach, opowieści na niczém nie oparte, najczęściej fantazyjne złudzenia wytyka i wsparty powagąbądź naocznych owychczasówświadków, bądź blisko bardzo żyjących i zimniej rzecz traktujących, tak swojskich jak i cudzoziemskich pisarzy, jak: Dyt -mara, Helmolda, Nestora, Gallusa, Bogueała, Ka
dłubka, Konst. Poreirogeneta itd, a z późniejszych Naruszewicza, — takowe wyjaśnia i prostuje np. na str. 42, 4, 8, 50. 2, 8,69, 70, a na str. 71 błędów w datach, w samej pierwszej księdze Długoszowej w opisie pierwiastkowéj organizacyi kościoła, aż cztery i to ważniejszych wyszczególnia. Porównać także, co Friese Christ. Gottlieb „Kirchengeschichte des Königreichs Polen, Breslau 1786. I. od str. 55, lub R. Roepell „Geschichte Polens“, Hamburg 1840, od str. 626. „Die kirchliche Organisation“ o Długoszu mówią,
33 a sam Kromer wyśledzanie pomyłek Długosza, za największą zasługę ku ojczyźnie poczytywał. Zresztą sam Długosz wyznaje, że w swojej kronice wiele rze czy jako jedynie na opowieści i niesprawdzonych po daniach osnowanych zamieszcza, i o ichpoprawę prosi (t. V. Dziejów s. 660 etc. edyc. Kraków 1870). Jakie znów może mieć znaczeniata okoliczność, że Kromer, poczynając od trzeciej edycyi swej kroniki, wypuścił swoje zdanie pierwotne o dziesięcinie do skarbu ksią żęcego opłacanej, to opiniję w tern Helclaprzywiodę poniżej, gdy przyjdzie kolej chronologiczna na tego autora.
Żezaś Gallus, Kadłubek, Miechowitai Cureus nie obejmują wzmianki o dziesięcinie książęcej, to nie dowodzi niemożności jej bytu: bo przecież bar dzo wielezkądinąd dokumentnie sprawdzonych faktów i wypadków nawet ważniejszych nie znajdujemy także w tych kronikarzach, a podniesione przez Miączyń-
skiego do znaczenia, opuszczenie przez biskupa Win centego tak mniemanie ważnego dowodu przy opisie buntu Pomorzan z przyczyny dziesięcin, znajdzie od powiedź zaraz poniżej w następującym ustępie.
Dalej MiĄczYŃsKf mniema;
&) „że gdyby dziesięciny były dawniej do skarbu książęcego oddawane, nie byłby przymuszony Bolesław Chrobry, zaraz w pierwszym wieku po wprowadzeniu wiary, karać śmiercią nie chcących dawać dziesięcin, i z tego powodu wracających do bałwochwalstwa. Nie tak bowiem prędko zapominająsię podatki monar sze płacone. Dotąd wie pospólstwo nawet pochodzenie stróżnego, wałowego, wiecowego, osepu itp. Płaci je i odbywa bez szemrania, bo je zdrowy
J 34
rozsądek przekonywa, że temu lubowemu w obowiązku uiszczać się, jest jeduo, skoro tylko sama danina jest prawna. Gdyby dziesięciny były udziałem dochodów książęcych, nie byłoby duchowieństwo nasze w naucza niu o ich prawności trzymało się metafizycznych prawi deł, leczby po prostu rzekło: coście oddawali książęciu, teraz nam dajecie, bo on nam to za nasze prace ustą pił. Książęta zaś wnadawczychlistach duchowieństwu wyraziliby byli: Dochody skarbu naszego z dziesięcin ustępujemy wam; gdy wszelako w tych, które nam pozostały, znajdujemy tylko pamiątki sporów i mode rowanie ucisku. W wyrokach przynaglających do od dawania dziesięcin, nie zaniedbywaliby byli książęta przytaczać tak istotnego powodu, że danina wzbra niana duchownym własnością ich skarbu na tychże przelaną jest; ani nasz rzeczywiście mądry król Zy gmunt I. byłby znaglony w napominalnym edykcie do Prusaków (Vol. I. 483) wyszukiwać teologicznych racyj; rzekłby był krótko: co mnie oddawać winniście, chcę,abyście oddawalibiskupowi. Tak więcdziesięciny u nas nie od daniny książętom początek swój biorą, ale raczej są narzucone przy zaprowadzeniu światła prawdziwej religii, sankcyjonowane przez Mieczysława i Bolesława w pierwszym wieku wiary. „W odseła-czu zwraca jeszcze Miączyński uwagę na to“, że du chowieństwo w nauce o dziesięcinach w żadnem pi śmie nie przytaczało za dowód, że to z dochodów monarszych udzielone sobie miało; owszem wszędzie twierdziło, że one z prawa boskiego dtfcchownym na leżą“—tudzież „że wszystkie statuta synodalne pol skie nie wspominają nigdzie, aby dziesięciny kiedyMo narchy były własnością, tylko jeod Boga duchowieństwu
naznaczone być twierdzą, i że pierwszy to (ile mi wia domo, słowa Miączyńskjego) powiedział Naruszewicz, a za nim poszedł J. X. Ostroaski“. (1. c. str. 61—64).
Na całe atoli to znów rozumowanie Miączyń -skiego. a i Czackiego wystarczy króciuchna odpowiedź, że na całym Zachodzie i Południu Europy, gdzie bez sprzecznie były znane, tak zwane decimae regales, fiscalin ae, dominicae, laicae, profanae, infeuda- tae itp. (Vide np. J. Heleert „Von dem Kirchenver mögen. Prag 1834: II. 44, lub К. F. Eichhorn „Deut sche Staats u. Kechtsgeschichle“, G-öttingen 1821; od str. 439 t. I; lub Chabert „Bruchstücke einer Staats - und Kechtsgeschichle der Deutsch- oesterreichischen Länder, Wien 1852“ str.197 ). a jednak stawiano opór, buntowano się i przychodziło do rozlewu krwi z powodu dziesięcin, mających się następnie uiszczać duchowieństwu. Same zresztą dzieje reformacyi dostarczą tu dowodów.
3. Po nadmienionych dwóch autorach, J. W. Bandtkiew swojem „Prawie Prywat. Polskićm, War szawa 1851 od str. 309 o tej kwestyi pisze, lecz po dniósł on tam tylko ważność obu poprzednich prac Czackiego i Miączyńskiego w tym przedmiocie, ar gumenta tamtych krótko przytoczył i na nich się wyłącznie oparłszy, takie zdanie w końcu objawia:
„Z tego wypływa, że dopiero w wieku XVIII. Karn
-kowski (zdaje się omyłka druku, a winno być Ko narski, bo o nim mówi powyżej i cytuje jego praef. ad Vol. leg. §. 2. a i to mylnie, bo Konarski bynaj mniej nie mówi tam o dziesięcinie książęcej, tylko o nakazie Mieczysława „iisque (Episcopis) decimas omnis generis frugum de suis juxta ac nobilitatis plebisque agris, edicto perpetuo adscripsiE)'. Naruszewicz i Ostrowski
36
odświeżyli omyłkę Kromera przez niego samego po prawioną: że zatem dziesięciny u nas nie wywodzą początku od daniny książęcćj, lecz od narzucenia ich przy zaprowadzeniu religii chrześcijańskiej, i że były sankcyjonowane w pierwszym wieku przez Mieczy sława i Bolesława“. (1 c s. 310).
4. W roku 1863 WalentyDutkiewicz ogłosił swój „Program do egzaminu z historyi praw, które w Pol sce przed Kod. Napoleonaobowiązywały“, Warszawa 1863, gdziena str. 46 mówiąc o dziesięcinach, kwestyi naszej szczegółowo niedotyka;—z tego wszakże ustępu: „Rozprawy Czackiego i Miączyńskiego najdokładniej przedmiot ten o dziesięcinach wyjaśniają. Zaprowa dzone w państwie Karola W. dziesięciny wraz z re-ligiją chrześcijańską do nas wprowadzone zostały- Czylibył jakowy w tej mierze edykt przez Mieczy sława wydany.? wątpić należy“, wnosić można, że autor ten jest tego samego zdania w kwestyi naszćj, co Czacki i Miączyński.
5. W tym samym roku pojawiła się wszakże gruntownie opracowana rozprawa Zyg. Ant. Helcla pod tytułem: „Badania w przedmiocie Historyi Dzie sięcin kościelnych w Polsce etc. w Bibl. Warsz. t. III. r. 1863 i oddzielnie, str. 55.
W nocie 31 na str. 14 mówi o kwestyi naszej i zdanie swe objawia jak następuje:
„Miączyński (Rozpr. o Dziesięcinach), przyzna jąc bywanie dziesięciny w ręku świeckich, usilnie odrzuca wszelkie przypuszczenie dziesięciny pierwo tnie świeckiej, będącćj początkowo dochodem książę cym. Walcząc przeciw Ks. Ostrowskiemu (Dzieje i Pr. Koś. Pols. I. 70, 74) i Naruszewiczowi, a więc też
poniekąd i Czackiemu, główniej na tem się opiera, że Długosz, mówiący o początkach dziesięciny, byłby tę okoliczność przytoczył, a za nim tćż wszyscy inni prawa kościelnego obrońcy.
Zapomniał Miączyński. że Długosz w V. wie ków po Mieczysławie I. żyjący, mógł bardzo łatwo nieznać tych prastarych stosunków, tem bardzićj, je śli Miączyński sam przyznaje, iż Długosz o ustawie dziesięcinnej Mieczysława I. mówiąc, to tylko z do mysłu powiedział, co widokom duchowieństwa jemu spółczesnego najdogodnjejszem było.
Dla mnie wzmianka Kromera w edycyi pier wszej historyi jego (1555) o dziesięcinie wprzódświec kiej Mieczysława I. nim ją darował duchowieństwu, jest właśnie nierównie ważniejszą skazówką jakiejś rzeczywiście do Kromera doszłej otem tradycyi, wbrew odmiennej relacyi Długosza, niż poprawki i wyrzu cenie swego ustępu z kilku edycyj następnych, które Miączyński za słuszniejsze, bo zgodniejsze z Długo
szem uważa. Ja je poczytuje tylko za skutek nacisku opinii duchowieństwa ówczesnego, które snadź oba wiało się przypuszczać
cin w Polsce“.
początku
dziesię-W takim więc stanie wątpliwości i ostatnia po wyższa w tym przedmiocie praca Helcla, kwestyję w mowie będącą pozostawiła: bowiem i ja w mojem „Prawie Polskiem Prywatn. Kraków 1871“ mówiąc w tomie II. na str. 446 o dziesięcinach, kwestyję o dziesięcinie monarszej tylko według wyniku wcale wątpliwego badań powyższych w krótkości przedstawi łemjako w książce dla studyjów Uniwersyteckich prze znaczonej.
J
3S
Gdy jednak wywołany recenzyją mojej nadmie nionejksiążki przez uczonego Walentego Dutkiewicza przedsięwziąłem kwestyje wątpliwe z dawnego Prawa Polskiego badać i według mych sił przynajmniej sta rać się wyjaśnić, jak to w zagajeniu pierwszej mej na tej drodze wykonanejpracy: „O uprawnieniu dzieci nieślubnych podług prawa polskiego“ (tom III. spra wozdań Wydz. Histor. Filoz. Akadem.Umiej, w Kra kowie) objawiłem, i następnie rozprawy: „O prawie bliższości w dawnej Polsce“ jakoprzygotowawczy ma-teryjał do innej ważniejszej wątpliwości o znaczeniu tak zwanych „bona haereditaria“-, „Kilka kwestyj spornych, co do krytycznego wykładu dziejów Prawa Polskiego“; „O lennościach w dawnej Polsce“; „O Decymach i Naroknikach“; „O prawie zwycza jowym Włościańskiem w dawnej Polsce“ w rozpr. „O komisyjach Akademii Umiejętności“—opracowa łem (zobacz następne tomy powoł. sprawozdań, a co do ostatniej zob. „Prawnik“, Lwów 1877. Nr. 2 i nast.), przeto i niniejsza kwestyja o dziesięcinie monarszej w Polsce nie mogła być ominiętą, zwła szcza że w takim związku z kwestyją o Decymach pozostaje.
Kromekw swojej Polonii,opisując jak z pod gmi-nowładztwa przechodziła Polska w Monarchiję, i kiedy tytuł królestwa przyjęła, wyraził się: „Post susceptam vero publice religionem Christianam .... caeterorum Chri stianorum populorum imitatione et moribus''' urządzać się poczęła. (Edyc. kolońs. 1577. s. 105).
Było to naturalnem następstwem, kolejnością lo- iczną faktów. Z zachodu przyszli nad Wartę i Wisłę, pierwsi rozskrzewiciele u nas Chrześcijaństwa; ztam-tąd nieśli pierwsze zasady cywilizacyi, pierwsze pło
myki oświaty. Ich idee spóftczne i rządowej organi- zacyi, w której wzrośli i przywykli, nie dziwota, przechodziły także do ich adeptów wiary, a ziarno nauki świętej Chrystusa, mięszając się z ziarnem spo łecznych i politycznych urządzeń zachodniej wzglę dem Słowian Europy, padało na świeżą jeszcze no- wizuę, na spragnioną jakowejś uprawy glebę.
Nie idzie zatem, byśmy już wszystko na tern polu mieli być winni obczyźnie. Wszakże już Nestor (w Monum. Polon. Bielów, s. 553), opisującjak Sło wianie osiedli nad Dunajem, jak i dlaczego rozcho dzili się nad Morawę, Wisłę, Dniepr, Prypeć, Dźwinę, Desnę i Sułę, jakie przybierali imiona, wyraża się: „Mieli zaś zwyczaje swoje i prawa ojców swoich i podania i każdy szczep swój obyczaj“ (str. 558).
Mówi o tern i poświadcza również tyle nam nie chętny Thietmar, lubo niejedne z nich wyszydza; a za nim, lub z posłuchu jeszcze i tradycyi, wzmiankują o nich niektórzy krajowi kronikarze.
Zadaniem przeto późniejszych badaczy tej omsza łej i w pomroce dziejów zakrytej przeszłości naszej jest i długo jeszcze zostanie: oddzielać swojskie od obcego; rodzime od cudzorodnego, a plon tu ze brany,wyjdzie na korzyść tak ojczystą, jak równie dla powszechnej oświaty.
Bądź co bądź przyznać wypada, bo istnieją nie zbite dowody, że stara społeczność nasza jeszcze za pogaństwa, zostawała już w stosunkach z zachodnią resztą Europy, od blisko dziesiątka wieków przed so bą ochrzczoną; a co zatem poszło, uobyczajoną i względnie jak na owe czasy uorganizowaną i
oświe-4o
Dziać się więc to musiało nad Wisłą wówczas, na co dziś patrzymy za Dnieprem ku Wołdze i Do nowi. Tak duch ludzki postępuje, na to rozum napro wadza, a Heglowska varietas delectat, ów pociąg do nowości, nie mógł tu pozostać bez znaczenia i wpływu. Z Italiiwięc, Frankonii,Germanii szły nowości w równiny Lęchitów; skonsolidowane już za chodnie narody i pod jednolitemi rządami zorganizo wane Państwa, stawały się wzorem naszej jeszcze gminowładnej i rozpierzchniętejspołeczności, a pierwsi apostołowie do Lechii przybywszy, zastali już w niej monarchiję, zaś widzieli jeszcze ślady dawniejszej po wszechnej gminowładnej formy rządu na Pomorzu i w ziemi Lutyków.
Uczą nas tego i obce źródła historyczne i nawet nasi pierwsi annaliści i kronikarze, w Monum. Pol.
Biel. I. zebrani, szczególniej zaś Kadłubek, Dziebżwa i dwaj bez imion Scriptores rerum silesiacarum
w Sommersbebgu. I tak Kadłubek pisze: „Semovitus non modo eas, quae Pompiliana disiecerat ignavia, natio nes revocavit, sed, et alias aliis intactas regiones suo con- iecit imperio, quibus decanos, quinquagenarios, centuriones, collegiatos, tribunos, chiliarchas, magistros militum, urbium praefectos, primipilarios, praesides, omnesque omnino po
testates instituit“. (Lib. II. epist. 3).
Jakie z tego ustępu Ossoliński w swych „Wia, domościach histor. kryt.“ II. s. 412, 572 wyprowadził wnioski; co o tern Lelewel, a w szczególności
„•w Polsce średnich wieków“ tom III.,—„Początkowe Prawodawstwo Polskie r. 1828“, tudzież W. A. Ma
ciejowski w „Historyi Prawod. Słowiańs.“ mianowicie w tomie I. s.. 368 i nast. napisali; jak wiele tego na
41 śladoWnictwa obczyzny znajdowali u nas obaj Bandt
-kowie, Naruszewicz i Czacki; a znów jak przeciwili się temu Lelewel z Maciejowskim, ciekawych do pism tych uczonych odesłać wypada.
Sam wszakże niemogęwtern miejscu ominąć uwagą tej okoliczności, że owecenteny i dekanije; że owi ty-siącznicy (chiliarchae'}, setnicy (ceniiiriones), dziesię tnicy (decanij,przez wszystkich naszych poważnych i uczonychpisarzy za prapra-stare instytucyjesłowiańskie uznawani, np. przez Helcla,przez W. A. Maciejow skiego; bo już onich są podania w pisarzach bizantyń skich Prokopijuszu, Ces. Maurycym, a iw naszym Ne storze; również i w dziełach najpoważniejszych obcych o Germanii starożytnej i państwie Frankówpiszących jak: Eichhorn,(sup. c.),Waitz(Verfass. I. 33—36), Sa
-vigny F. C. (Geschieh. des R. R. Heidelb. 1834 I. 94 eis.), Walter(Deutsch. R. Gesch.Bonn 1853) do arcystaroży- tności germańskich są zaliczeni. Na przykład ostatni pi-sze na str. 84:„Eine Grafschaft zerfiel nach der uralten Einrichtung der germanischen Stämme in centenae, deren Vorsteher Centenarius... hiess“. Na str. 87: „Eine Centene zerfiel in Marcae .... und bildeten eine Gemeinde mit einem Vorsteher, der wahrscheinlich Tribunus, Schult heiss, oder auch Decanus hiess“. Toż samo Waitz I. 33—36, 262, II. 317. Czyż tu zachodziła tylko prosta przypadkowość, prosta jednakowość zapatrywań i po-dobność myśli? Trudność w przypuszczeniu tego ro dzi uwaga na te same terminy, czyli nazwy.
Jeżeli zaś zachodziło naśladownictwo, pytanie kto szedł za kim?
Jużciż sam rozum dyktuje, żeSłowiańszczyzna, pojawiająca się o kilka wieków późniój i występująca
42
jako dzicz, musiała przejąć to od starożytniejszych i już ogładzonych ludów, z któremisąsiadowała, stykała się i w stosunki wchodziła.
Na tę myśl prowadzi nas zresztą historyja obca już na pewnych źródłach oparta, a naszych najbliż szych zachodnich sąsiadów dotycząca, mianowicie Sasów.
„Die Sachsen hatten vor ihrer Besiegung (d. Karl d Grossen) nach alter Weise im Frieden keine gemeinschaftli che Obrigkeit, sondern nur Vorsteher kleiner Gaue, die den
Hundertschaften (Gentenen) entsprechen, weiter abwärts Bauermeister (villici) und jährlich eine grosse Landes versammlung zu Marklo an der Weser. Nach ihrer Unter werfring wurden die fränkischen Einrichtungen bei ihnen eingeführt: Grafen grösserer Gaue, Vicarien später Schul theissen genannt, Gogreven den Centenarien entsprechend“ etc.
("Beda Äist.ec. V. II etc., Peutz Scriptor II. 361., także Waitz 1. c. I. 101—106.
Od tych mniejszych kół i kółek politycznych, przejdźmy do obszerniejszych. O ile ślady chociaż mniej pewne sięgają w przeszłość pogańską jeszcze Lęchitów, monarchowie ich następowali po sobie wprawdzie dynastyczno-dziedzicznie, ale ze współ udziałem ludu przy obejmowaniu tronu, z pewną elek cyjnością. ale zawsze w dynastyi; rządzilizaś zawsze z Radą i wRadzie, którąnasze źródła łacińskie Con ventus, Comitia etc.zowią. (Oprócz już cytowanych źró deł naszych i obcych zob. Konabski „O skutecznym rad sposobie“ II. 8).
Toż samo zupełnie działo się na Zachodzie już od dawna względnie czasu,o którym unas mówimy.I tam byłymonarchijedynastyczno -elekcyjne, i tam królowie