• Nie Znaleziono Wyników

EUROPA POŁUDNIOWO- WSCHODNIA

W dokumencie Przegląd Polski 1948, R. 3 nr 2 (20) (Stron 30-41)

Koniec Monarchii rumuńskiej

R o k 1947 zakończył się up ad k iem o sta tn ie j m onarchii w tej części E u ro p y , k tó ra znalazła się po woj­

nie pod k o n tro lą sow iecką, Ja k o re z u lta t presji k om unistycznej za­

kończyły swój żywot kolejno mo­

narch ie w Jugosław ii, B ułgarii, A lbanii, n a W ęgrzech (W ęg ry były fo rm aln ie m onarchią) i wreszcie w R u m u n ii. J e d y n a m onarchia, ja k a pozostała we W schodniej E u ­ ropie, zresztą m ocno zagrożona, to G recja.

K oniec m onarchii w R u m u n ii był rzeczą logiczną : b y ła ona an ach ro ­ nizm em , nie p asu jąc do tego świa­

ta , w k tó ry R u m u n ia była coraz g łębiej w ciągana. W ielu polityków ru m u ń sk ich łudziło się, że stan n ienorm alny k o n sty tu cy jn e j m o­

n arch ii w państw ie to taln eg o ko­

m unizm u d a się u trzy m ać, jako fenom en ru m u ń sk iej elastyczności.

Z łudzenia te zaczęły p ry sk ać, k ie ­ d y po procesie M aniu u su n ięty został lib eraln y m in ister spraw za­

g ran iczn y ch T atarescu zastąpiony przez k o m u n istk ę A n n ę P a u k e r.

O s ta tn ie ty g o d n ie roku 1947 wy­

p ełniły szereg faktów , k tó re m u­

siały odebrać resztę złudzeń ru ­ m uńskim o p o rtu n is to m : połączenie p a rty j socjalistycznej i kom uni­

stycznej w nowej Zjednoczonej P a rtii R obotniczej, zglajchszalto- wanie N arodowej P a rtii L ib eraln ej, wreszcie czystki w w ojsku pod no­

wym ko m u n isty czn y m m in istrem wojny, B odnarasem .

B yłoby naiw nością przypuszczać, że a b d y k ac ja króla M ichała, k tó ra n astąp iła dn ia 30 g ru d n ia, m iała jakikolw iek związek ze spraw ą jego m ałżeństw a z księżniczką A nną B ourbon-P arm a. R aczej spraw a ta zachęciła M ichała do dobrowolnej rezy g n acji z w alki, ja k ą b y łb y on może próbował jeszcze podjąć dla ratow ania resztek dotychczasow ego u stro ju . D zięki tej decyzji, m ógł w yjechać z R u m u n ii spokojnie, nie ry z y k u ją c d ra m a tu , jak i łatwo m ógłby się stać jeg o udziałem .

S tw ierdzić jed n ak że należy, że d y n a stia ru m u ń sk a , H o h en zo ller­

nów, k tó rej M ichał b ył czw artym przedstaw icielem n a tro n ie ru m u ń ­ skim , oddała znaczne usługi swemu przy b ran em u krajow i. Swoją ro­

zum ną p o lityką przyczyniła się do scalenia terytoriów ru m u ń sk ich —

P R Z E G L Ą D P O L S K I 59

i poza aw anturniczym panow aniem K arola I I stanow iła w historii R u ­ m unii etap chw alebny.

M iejsce króla zajęło na mocy pro­

k lam acji rządowej z dn ia 30 g ru d n ia 1947 r. pięcioosobowe P rezy d iu m , płożone z prof. P a rtk o n a , Sado- veanu, Y oiteca, S tere i N ieuli. J e s t to in s ty tu c ja wzorowana na p rzy ­ kładzie Związku Sow ieckiego i za­

prow adzona w ty c h w szystkich „ r e ­ p u b lik a c h “ wschodniej E u ro p y , w k tó ry c h kom uniści zdobyli już zu- pełną k o n tro lę : w Jugosław ii, B uł­

g arii, A lbanii. N ato m iast w Polsce, Czechosłowacji i na W ęgrzech za­

chowano jeszcze in s ty tu c ję jed n o ­ osobowej . głowy państw a.

Związki się zecieśniają

W ciągu o sta tn ic h ty g o d n i za­

w arte zostały dalsze u k ład y so­

jusznicze pom iędzy Ju gosław ią i R u m u n ią oraz B ułgarią i R u m u n ią,

— w najbliższej zaś przyszłości zo­

sta n ie zaw arty sojusz bułgarsko- w ęgierski. U k ła d y te zacieśniają k rą g w zajem nych porozum ień po­

m iędzy państw am i satelick im i R o ­ sji, przy czym istn ie je duże praw ­ dopodobieństw o, że u k ład y te są ty lk o w stępem do bardziej ścisłych związków. D y k ta to r b u łg arsk i, Di- m itrow , w przem ów ieniu, wygłoszo­

nym w B ukareszcie po podpisaniu u k ład u „p rzy jaźn i i wzajem nej po­

m ocy“ z R u m u n ią, powiedział dość w yraźnie, że liczyć się należy z koniecznością utw orzenia fed eracji narodów E u ro p y W schodniej. W y­

m ienił on jak o ew entualnych przy­

szłych członków B u łg arię i J u g o s ła ­ wię, A lbanię i R u m u n ię, W ęg ry i Czechosłowację, Polskę i „ b y ć mo­

że tak że G re cję “ , d odając, że fed e­

racja ta „b ęd zie m usiała w końcu m ieć c h a ra k te r p ań stw a“ . Sojusze oraz unie celne będą stanow iły pierw sze kroki.

D im itrow je s t z b y t poważnym p o litykiem kom unistycznym — n ie­

dawno był jeszcze p rezy d en tem K o m in tern u — żeby podobne p e r­

spektyw y rzucał we w łasnym im ie­

niu, lub n a w iatr. W idocznie jed n a k Moskwa uznała, że nabój w ybuchnął 60

przedw cześnie — lub też uznała, że w obecnej niepew nej sy tu acji, g d y n ik t nie p o trafi przew idzieć p rzy ­ szłości, k oncepcja E u ro p y środko­

wo-wschodniej może być elem entem niebezpiecznym . P rz y n iek o rzy stn y m dla R osji rozwoju w ypadków m ogło­

by się stać „co rd o n s a n ita ire “ . S tąd też zapewnie i dość niespodziew anie

„ P ra w d a “ m oskiew ska zaatakow ała w ynurzenia D im itrow a na tem a t

„ fed e rac ji b a łk a ń sk iej“ oraz p ro jek ­ tu unii celnej, uznając te pom ysły az n iepotrzebne. Z daniem „ P ra w d y “ k ra je środkow o-wschodniej E u ro p y nie p o trzeb u ją p roblem atycznej i sztucznej fed eracji lub unii celnej.

Czego im po trzeb a, to konsolidacji lub ochrony ich niepodległości „ p o ­ przez m obilizację i o rganizację we­

w nętrznych sił d e m o k ra ty c z n y ch “ . W związku z ty m atak iem

„ P ra w d y “ w net n astąpiło dem en ti ośw iadczenia D im itrow a w k om uni­

k acie „ B u rg arsk ie j A gencji P raso ­ w ej“ . K o m u n ik at stw ierdza, że in­

form acje na tem a t ośw iadczenia D im itrow a (pochodzące z o ficjaln e­

go źródła rum uńskiego) były nie­

ścisłe oraz p. D im itrow m iał powie­

dzieć, że m yśl o fed eracji je s t

„p rzedw czesna“ . K o m u n ik at za­

przecza również, ja k b y D im itrow w swoich ośw iadczeniach wspomniał o

„ u n ii celn ej“ . Stan zagrożenia Grecji

Nowy zam ach ko m u n isty czn y na K onicę n a p o czątk u stycznia b .r.

chociaż uderem niony, oraz wzmo­

żone walki z p a rty zan tam i kom u­

n istycznym i w rejonie Tessalii i Peloponezu, są wyrazem nowej fa ­ zy, w ja k ą weszła spraw a g re ck a od chwili utw orzenia „ d em o k ra ­ tycznego rz ąd u “ M arcosa. Ten

„ rz ą d “ kom u n isty czn y obwieścił swoje pow stanie 24 g ru d n ia 1947 r.

i chociaż nie został d otąd jeszcze uznany ani przez Związek Sowiecki ani przez rządy p aństw satelick ich , istn ien ie teg o nowego ciała zostało już zarejestrow ane i pierw sze po­

ważniejsze sukcesy m ilita rn e za­

leżnych od niego band p a rty z an c ­ P R Z E G L Ą D P O L S K I

kich zad ecy d u ją o jego dalszej roli.

W o jn a w ew nętrzna w G recji je s t w tej chwili fa k te m dokonanym , w każdym razie istn ie ją wszelkie jej objaw y m im o, iż w znacznej m ierze je s t ona re zu lta tem obcej in te r­

wencji. G recja zn ajd u je się w tej chwili u k ra ń ca w ycieńczenia i za­

d an ia rządu S ofulisa sta ją się coraz tru d n iejsze. P osiada on w prawdzie w zględnie liczne wojsko, to jed n a k op iera się całkow icie n a k re d y ta c h a m e ry k ań sk ic h i am ery k ań sk im u zbrojeniu, tym czasem hojność A- m eryki wcale nie je s t n ieo g ran i­

czona ani bezw arunkow a. W olałaby ona, aby jej pomoc gospodarcza poszła na cele bardziej p ro d u k ­ tyw ne.

N iem niej je d n a k coraz w yraźniej­

szy stan zagrożenia G recji zmusza A m ery k ę do coraz dalszych k ro ­ ków, angażujących ją na M orzu Śródziem nym . P rzew idyw ania A n ­ glików , k ied y przed rokiem „ z a ­ pro sili“ A m ery k ę do przejęcia częś­

ci ciężaru opieki nad dem okracją g reck ą, — okazały się słuszne.

A m ery k a raz wszedłszy „w b u t“

W . B ry tan ii, m usi ponosić dalsze konsekw encje. O becnie wzmacnia ona swoją flo tę na M orzu Śród­

ziem nym , stw arzając tam ja k g d y b y sta łe bazy svojcj p otęgi m orskiej.

7’. P. ' N I E M C Y

N eg aty w n y w ynik k o n feren cji londyńskiej nie zaskoczył opinii n iem ieckiej, ale przeraził ją możli­

wymi sk u tk a m i rozejścia się mo­

carstwo W śród ty c h skutków sto­

sunkow o najm n iej m iejsca zajm uje niebezpieczeństw o wojny. B yły w każdym razie przed k o n feren cją ok resy , g d y znacznie więcej o tej wojnie szeptano, niż dziś. N ato ­ m iast w ystępuje obawa, że linia dc- m ark acy jn a, dzieląca stre fy wscho­

d n ie od zachodnich, pogłębi się i utrw ali może na lata, stan ie się g ra ­ nicą państwowy, g ran icą światów i k u ltu r. O becnie bądź co bądź ową linię przekracza codzień wrobię stro ­ ny ty siące Niemców, legalnie i nie­

legalnie, przechodzą przez nią listy

i g azety , je s t ona form alnie czym ś tym czasow ym , zw iązanym z o k u ­ pacją, m ijający m z chwilą podpisa­

nia pokoju.

S tą d n iechęć Niemców do u czest­

niczenia w jak im kolw iek akcie, m ogącym podział N iem iec utrw alić.

P o lity cy niem ieccy nie życzą sobie współodpowiedzialności za utw orze­

nie rządu zachodnio-niem ieckiego, ani za częściową refo rm ę w aluty, bo jedno i d ru g ie pociągnęłoby za sobą lawinę dalszych faktów , w yodręb­

n iających W schód od Zachodu. N ie ulega bowiem wątpliwości, że od­

powiedzią n a stolicę we F ra n k fu rc ie n /M b y łab y stolica w B erlinie, od­

powiedzią n a m ark ę zachodnią — m ark a w schodnia. I dwa tr a k ta ty pokojowe i jed en naród, w ciągnięty do czynnego udziału w walce, to ­ czącej się m iędzy zwycięzcami.

Tego N iem cy nie chcą. Poza m o­

m entam i narodow ym i pewną rolę m o­

że tu odgrywrać lęk przed zem stą R osji. Bardzo często słyszy się w ro zm o w ach : Je śli już R o sjan ie m ają tu przyjść, niech raczej nie przychodzą jak o wrogowie. A nglicy i A m ery k an ie zwieją za R en i za morze, a m y tu ta j m usim y zostać.

J a k się zdaje i m ocarstw a za­

chodnie sta ra ją się u n ik n ąć o sta ­ tecznego zatrzaśnięcia fu rtk i. P rz e ­ stało się mówić o rządzie niem iec­

kim , nato m iast mówi się o reform ie a d m in istracji, o wzm ocnieniu a u to ­ ry te tu dw ustrefow ej R a d y Gospo­

darczej w sto su n k u do rządów k ra ­ jow ych, o w ciągnięciu do współ­

p racy gospodarczej stre fy fra n c u ­ skiej, a więc o spraw ach, k tó re w stosu n k u do sy tu acji z przed kon­

ferencji nie stw arzają żadnego ra ­ dy k aln eg o novum . Je śli ju ż ma n astąp ić na odcinku niem ieckim ostateczn e zerw anie, niech raczej inicjatyw ę da R osja. W ięc po przez linię d em ark acy jn ą odbyw a się w zajem na obserw acja, obie strony trw ają w czujnym pogotow iu, ty m czujniejszym , że n .p . refo rm a wa­

lu ty w jed n ej połowie N iem iec m u ­ si wywołać naty ch m iastw ą reform ę w d ru g iej, pod grozą k a ta stro fa l­

nych skutków gospodarczych (prze.

P R Z E G L Ą D P O L S K I 61

pływ całej nieskonw ertow anej wa­

lu ty do stre fy , k tó ra się spóźniła).

Do pociechy, że w alka m iędzy zwycięzcami o naród niem iecki m o­

że m u p rzynieść duże korzyści go­

spodarcze, że k ażda ze stron może sta rać się stw orzyć w swej okupacji bardziej a tra k c y jn e w arunki życia N iem cy odnoszą się sceptycznie.

N ie wierzą, aby R osja, k tó ra wy­

wiozła, co m ogła, ch ciała rozkw itu gospodarczego N iem iec, obaw iają się, że g d y b y m ocarstw a zachodnie pchnęły swe stre fy o k u p acy jn e na na drogę rozkw itu, spow odują ty m ty lk o R osję do nieobliczalnej kon­

tra k c ji. D lateg o n a stro je niem iec­

k ie są posępne — m im o że łagodna zim a d ała w ielkie oszczędności w opale i że pod wielu względam i jest lepiej, niż było w styczniu 1947.

A . N . ROSJA SOWIECKA N a podstaw ie inform acyj z wielu źródeł — m .in n . doskonale inform o­

wanego, em igracyjnego org an u so­

cjalistów ro syjskich ,,Socjalisticzie- s k ij W ie s tn ik “ , tudzież p rasy so­

w ieckiej i in n y ch źródeł — n a p o d ­ staw ie ja k najściślejszej elim inacji tego, co w yglądać by m ogło na leg en d ę, co nie znajdowało potw ier­

dzenia w fa k ta c h — udało nam się ustalić, naszym zdaniem , zupełnie prawdziwy i w iarogodny obraz tego, co dzieje się w najbliższym otocze­

n iu S talin a, a co zwykle je s t p rzed ­ m iotem n a jfa n ta sty c zn iejszy c h do­

mysłów i spekulacyj.

Spraw a sta ła się szczególnie a k ­ tu a ln a obecnie, gdy p a rtia stoi w obliczu nowych czystek.

S talin , ja k każdy drapieżny t y ­ ra n , chciwy n a władzę osobistą, tr a k tu je ludzi wogóle pod k ątem potrzeb swej w łasnej, osobistej po­

lity k i władzy. Biesiedow ski, au to r pam iętników p .t. ,,N a drodze do term id o ra “ , przytacza znane i czę­

sto pow tarzane przez S talin a powie­

dzenie ,,on nam p o trze b n y “ — albo ,,on nam n iep o trzeb n y “ — w odniesieniu do ludzi ze swego oto­

czenia. P o trzeb n y ch ochrania się i okazuje dowody łaski, n iepotrzebni idą „ n a ś m ietn ik “ .

*

W czasie w ojny p o trzeb n a by ła Stalinow i dla celów p o lity k i we­

w nętrznej g ru p a , k tó ra ze w zględu n a swój niski poziom um ysłow y, na w zględną popularność w m asach m łodzieży, n a b ezk ry ty czn e, a n a­

w et en tu zjasty czn e ustosunkow anie się do bogo-ojczyźnianych haseł, w ysuniętych przez S talin a, na wy­

raźn y a n ty sem ity zm , wciąż jeszcze żywy w m asach ludu rosyjskiego — tudzież n a pew ne sy m p atie d la za­

chodu — pom ogła m u w y datnie do w ygrania w ojny, a zatym zachowa­

nia i utw ierdzenia jego ty rań sk ie j w ładzy. B yła to g ru p a ludzi, sk u ­ piona wokół m łodego — ok. 40 la t liczącego w chwili w ybuchu w ojny stalinow sko-hitlerow skiej — M aleń­

ko wa.

D a tę urodzenia M aleńkow a źródła sow ieckie po d ają różnie — 1901, 1902. Do czerwonej arm ii w stąpił on w r. 1919. W 1922 pracow ał w kierow nictw ie p olitycznym fro n tu tu rk ie sta ń sk ieg o . W 1924 był se­

k retarzem kom unistycznej fra k c ji stu d en ck iej w szystkich szkół wyż­

szych M oskwy. Zajął stanow isko an- ty tro ck isto w sk ie i prostalinow skie.

D zięki jego p racy w dużej m ierze młodzież stu d e n ck a M oskwy w swej większości — w przeciw ieństw ie do m łodzieży L en in g rad u — poparła w w alkach o władzę S ta lin a . W nagrodę S talin wziął M aleńkow a w roku 1925 do p racy w swym osobi­

sty m sek retariacie. S e k re ta ria t ten o d eg rał decy d u jącą rolę w zaw ład­

nięciu przez S talin a całym a p ara te m W K P (b). P ęcznieją tu bez p rz er­

wy szafy, zaw ierające m ateriały ta jn e , m ogące skom prom itow ać w szystkich bez w yjątków wspólni­

ków S talin a. Stróżem teg o tajn e g o sejfu sta ł się po pew nym czasie M aleńkow .

W m arcu 1939 na X V I I I zjeździe p a rtii M aleńkow został w ybrany w skład K o m itetu C en traln eg o . S ta ­

62 P R Z E G L Ą D P O L S K I

lin od d aje m u kierow nictw o W y­

działu kadrów p a rty jn y c h , to zna­

czy kierow nictw o nad całą p o lity k ą personalną m onopartii rządzącej.

W połączeniu ze stanow iskiem se­

k re ta rz a osobistego S talin a, n ad ­ zorcy tajn e g o sejfu — władza ogrom na, ja k n a 38-letniego czło­

wieka. N iew ątpliw ie w ty m okresie M aleńkow je s t najw iększym fawo­

ry tem sa trap y i powoli usuw a w cień in n y ch ulubieńców — K aga- nowicza, A ndrejcw a, Żdanowa, M echlisa.

B yć może M aleńkow p odbija ser­

ce d y k ta to ra swą ru b aszn ą bez­

w zględnością, b rak iem najm niejszej og ład y w zachow aniu, — i przede w szystkim ślepą, psią, głu p ią wier­

nością. M aleńkow a znają wszyscy z teg o , że m a fenom enalną pam ięć, że nie um ie przem aw iać, że nie p o trafi napisać najgłupszego a r ty ­ k u łu . Może w łaśnie i d lateg o stał się u lubieńcem zazdrosnego d y k ta ­ to ra.

W czasie w ojny władza M aleńko­

wa wzrosła niepom iernie. S talin ze­

zwolił m u n a podpisyw anie w jego im ieniu rozporządzeń i rozkazów.

N ad m iar w ładzy uderza jed n a k do głowy naw et M aleńkow ym . F a ­ w oryt rozpoczął o strą walkę ze w szystkim i dotychczasow ym i u lu ­ bieńcam i satrap y . T ru d n o powie­

dzieć — zam arzył o następstw ie, czy poprostu chciał być pierw szym .ieśli nie jed y n y m , k tó ry słucha głosu swego pana.

-¥■

Z M aleńkow ym związali się, czu­

jąc w nim siłę, karierow icze m łod­

szego p o k o le n ia : Szczerbakow (zm arły w m aju 1945), Szatalin,' A leksandrów , W ozniesieński. Ta w ielka m łoda p ią tk a rozejrzała się za poparciem wśród wojskow ych — p rzy ciąg n ęła ku sobie m .inn. m ar­

szałka Żukowa i m arsz. W asilew ­ skiego. Szef policji p olitycznej, B eria, k tó ry posadę swoją zawdzię­

czał M aleńkowowi, by ł również z nim i. J e s t bardzo praw dopodobne, że Jeżów, b. szef B erii, został

zlikw idow any — w r. 1938 — s k u t­

kiem in try g p ry w atn eg o se k reta rza S talin a, M aleńkow a, k tó ry w ynalazł dowody na to, jak o b y Jeżów za­

m ierzał zagarnąć władzę w p a r tii.

P a m ię tam y , że Jeżów — s ta ry , bezkom prom isow y fa n a ty k rewo­

lucji, — zlikwidował Ja g o d ę , sw ego poprzednika, k tó rem u na procesie zarzucał m .in n . hulaszczy try b ży­

cia. Sam Jeżów zniknął pocichu bez procesu. Podobno został porwa­

ny z przed drzwi swego g a b in e tu n a Ł u b ian ce skrycie i bez rozgłosu

— z uwagi n a swą dużą p o p u larn o ść, ja k ą m iał wśród bardziej ideow ego elem en tu w N K W D . In tr y g a ta m iała b yć dziełem M aleńkow a.

W czasie wojny k lik a M aleńkow a podgryzała n a praw o i lewo. I n t r y ­ gowała przeciw Żdanowowi, k tó ry w rezu ltacie ich in try g był p rzerzu ­ cony na g u b e rn ato ra F in lan d ii, co znaczyło odsunięcie od cen trali i n ieła sk ę; przeciw W oroszyłowowi, k tó ry został pozbawiony dowództwa fro n tu północnego n a jego m iejsce przyszedł Ż uków ; — przeciw M ech - lisowi i Kaganowiczowi — ta in ­ try g a m iała po d k ład wyraźnie a n ty ­ sem icki ; — przeciw Adrejew ow i, k tó ry stopniowo z dru g ieg o m iejsca po S talin ie, jak ie zawsze zajmował w spisach władz p a rty jn y c h , sp ad ł daleko niżej.

M ózgiem i ustam i M aleńkow a b y ł Szczerbakow , k tó rem u n a prośby faw oryta S talin powierzył kierow ­ nictw o ważnym W ydziałem p ropa­

g an d y i ag itacji p rzy K C W K P (b). W r. 1934 Szczerbakow by ł m ianow any pierw szym sek retarzem Związku P isarzy Sow ieckich. W okresie czy stek 1936—38 Szczerba­

kow był posyłany do wielu rejonów w c h ara k te rze specjalnego p rzed ­ staw iciela S talin a. W czasie w ojny Szczerbakow został m ianow any k ie­

row nikiem publicznej ro b o ty w Czerwonej A rm ii, kierow nikiem B iu ra In fo rm acy jn eg o i — podobno

— szefem wywiadu politycznego, W latach 1942— 44 w ygłaszał prze­

m ów ienia w dniach rocznic śm ierci L en in a, co w m onopartii stalinow ­ skiej oznacza niesły ch an ie

wyróżnie-P R Z E G L Ą D wyróżnie-P O L S K I 63

n ic (w lalach poprzednich mowy te w ygłaszał Żdanow). Śm ierć — maj 1945 — przerw ała w ielką karierę Szczerbakow a.

N ikołaj N ikołajew icz S za talin — czekista z zawodu i zam iłow ania — rozpoczął swą k a rie rę od roku 1934, k ied y to M aleńkow wziął go do oso­

bistego se k re ta ria tu S talin a. W la­

tac h 1940— 41 je s t już pierw szym zastępcą M ałeńkow a w aparacie K o m itetu C entralnego m onopartii.

Szatalin je s t zupełnym przeciw ień­

stw e m M ałeńkow a, jeśli idzie o form y z ach o w an ia: zim ny, spokoj­

n y , ugrzeczniony i bezlitosny sad y ­ sta. P am ięć n ato m iast m a równie fenom enalną, jeśli nie lepszą niż M aleńkow .

G eorgij Fedorowicz A leksa n d ró w zajął po śm ierci Szczerbakow a sta ­ nowisko kierow nika W ydziału p ro ­ p ag an d y i ag itacji. W propagandzie wogóle pracow ał już przed ty m . Sławę i łaski u S talin a wyrobił m u M aleńkow e n tu zjasty czn ą opinią jak o organizatorow i kursów „ n a u k m arksow skich d la aktyw istów “ w r. 1938. W latach 1945 i 1946 wy­

głaszał przem ów ienie w rocznice śm ierci L en in a. W listopadzie 1946 powierzono m u jeszcze organizację W yższej szkoły n a u k społecznych przy K C p a rtii ale nic g rał już w ty m pierw szych skrzypiec. Zaczął się bowiem już okres n iełaski k liki M ałeńkow a. N iełaska ta d o tk n ęła A leksandrow a szczególnie boleśnie

— odjęto m u kierow nictw o W ydzia­

łem p ro p ag an d y i potępiono — z inicjaty w y sam ego S talin a —- jego p o dręcznik filozofii p .t. „H istoria filo zo fii Z achodu“ .

A leksandrów je s t zięciem Chrusz- czowa, bvłego sam odzierżcy LTkrainy, zastąpionego obecnie przez K agano- wicza, przyw róconego do łask.

Chruszczów pośrednio należał do g ru p y M ałeńkow a i m usi za to c ier­

pieć. J e s t w prawdzie nadal p rem ie­

rem rządu U k ra in y , m a je d n a k n ad sobą stalinow skiego k o n tro lera — widom y znak stalinow skiej niełaski

— K aganow icza w c h ara k te rze se­

k re ta rz a g eneralnego K o m u n isty cz­

nej P a rtii FTk rain y .

M ikołaj A leksandrow icz W oznie- sień ski je s t, a przy n ajm n iej był do niedaw na, członkiem k a n d y d atem do P o litb iu ra i przew odniczącym P lan u Państw ow ego. U rodzony w r. 1903, syn popa. M ógł dojść do w ysokich godności i uchow ać się

— m im o pochodzenia — w okresie krw aw ych c zy stek ty lk o d latego, że by ł związany z M aleńkow ym i jego se k reta ria tem . O bejściem i zoologicznym niem al an ty sem ity z ­ m em przypom ina M ałeńkow a. W czasie wojny by ł głów nym in try ­ g a n te m , k ieru jący m ak cją przeciw

— m im o pochodzenia — w okresie krw aw ych c zy stek ty lk o d latego, że by ł związany z M aleńkow ym i jego se k reta ria tem . O bejściem i zoologicznym niem al an ty sem ity z ­ m em przypom ina M ałeńkow a. W czasie wojny by ł głów nym in try ­ g a n te m , k ieru jący m ak cją przeciw

W dokumencie Przegląd Polski 1948, R. 3 nr 2 (20) (Stron 30-41)

Powiązane dokumenty