• Nie Znaleziono Wyników

FATALNYCH SKUTKACH W IERZEŃ EKOLOGICZNYCH

HISTERIA WOKÓŁ EKOLOGII

FATALNYCH SKUTKACH W IERZEŃ EKOLOGICZNYCH

(odpowiedź prof. L. Tomiałojciowi)

N ie wierzę, żeby prof. Tomiałojć współpracow ał z ekowojownikam i, o czym zapewnia na początku swojego artykułu. W prow adzając nazwę „ekow ojow nik” na s. 230 w ld -6 d mojego artykułu zdefiniowałem eko wojowników w sposób po­ zwalający na bezbłędne ich odróżnienie od zasługujących na szacunek działaczy ekologicznych. Pan prof. Tomiałojć uw aża ekowojowników za postacie ideowe 1 szlachetne, nieom alże za sól tej ziemi, a więc najwyraźniej nie zauw ażył mojej definicji i nie rozum ie, w jakim znaczeniu używ am słowa „ekow ojow nicy”.

Nie znalazłem niestety zgrabnego słowa, które określałoby tę grupę dobrych ludzi, którzy dawniej nazywali się m iłośnikami przyrody i zajm owali się ochro­ n ą krajobrazów, roślin i zwierząt, a teraz nazyw ają się ekologami, choć to słowo znaczy zupełnie co innego. Zostając zatem przy nazwie „ekolodzy”, składam uro­ czystą deklarację, że sympatyzuję z nim i i podzielam ich troskę o przyrodę. Udo­ wodniłem to w książkowej wersji m ojego artykułu w „W iadom ościach Chem icz­ nych”, gdzie w ostatnim rozdziale wskazuję, ja k wiele m ożna by zdziałać dla przyrody na w łasnym podwórku [1].

Z przykrością zauważam, że ekolodzy m ają swoje wierzenia i prześw iadcze­ nia, których nie m ożna skruszyć naukow ą argumentacją. W ierzą niezachwianie, że dioksyny są wielkim zagrożeniem dla ludzkości, że rolnictw o ekologiczne mo­ głoby w yżyw ić ciągle rosnącą liczbę ludzi, że atom owe elektrownie pow inny być zlikwidowane, a niekontrolowane spalanie paliw kopalnych rychło przyniesie globalny potop. N ie uszło mojej uwagi, że ekologiczne wierzenia zaw ażyły na treści artykułu prof. Tomiałojcia.

Prof. Tomiałojć odsądza m nie „od czci i wiary”, zarzuca nierzetelność, brak obiektywności, podjudzanie, głoszenie półpraw d i kłamstw, demagogię, brak wy­ obraźni, bagatelizowanie zagrożeń, obsesyjność, brak oczytania w sprawach, o których piszę i jeszcze inne grzechy. N ie m am bynajmniej zam iaru dyskutować na tem at m oich ułom ności i zajm ę się raczej konkretnym i problem am i, które mój adwersarz porusza. Żałuję tylko, że tak m ało konkretów, a tak w iele ogólników je s t w wypowiedzi prof. Tomiałojcia.

O FATALNYCH SKUTKACH WIERZEŃ EKOLOGICZNYCH 579 Zacznę od wymierania gatunków. Poświęciłem temu problemowi zaledwie kilkanaście wierszy, bo nie m am kwalifikacji do szczegółowego omawiania pro­ blem u, będącego dom eną biologów. Teraz jednak, „wywołany do tablicy”, sko­ rzystam z okazji i wyraźnie powiem, jak sprawa wymierania gatunków wygląda z punktu widzenia zdrowego rozsądku. Otóż zdrowy rozsądek nie może zgodzić się z twierdzeniem ekologów, choćby nie wiem jak byli oni sławni, że rocznie gi­ nie ok. 30 tysięcy gatunków. Liczbę taką podaje m.in. znakomity biolog, profe­ sor Edw ard Wilson, znany także u nas z książki przetłumaczonej na język polski. W yliczenia biologów polegają na pochopnej ekstrapolacji zależności między licz­ b ą gatunków i powierzchnią izolowanych obszarów tropikalnych lasów. Szkopuł leży w tym, że nie udowodniono słuszności takiej ekstrapolacji z małych obsza­ rów na duże i n a cały glob. Ponadto biolodzy nie potrafią wymienić nawet pię­ ciu gatunków, które wymarły w ostatnim dziesięcioleciu. Bardzo to podważa wia­ rygodność ich wyliczeń.

Profesora Tomiałojcia razi, że używam słowa „kłamstwo”. Jakichże to jednak słów powinno się używać, mówiąc o kłamliwej propagandzie, skoro luminarze ru­ chów ekologicznych publicznie przyznają że dla dobra sprawy można posługiwać się kłamstwem? Udowodniłem to w moim artykule odpowiednimi cytatami. Do­ dam jeszcze, że sam profesor nazwał oszustem i lekceważąco potraktował „nieja­ kiego Freda Singera”. Otóż nie jest to „niejaki” Fred Singer, ale znany publicysta w ystępujący przeciwko straszeniu społeczeństwa efektem cieplarnianym i innymi zagrożeniami z repertuaru ekologicznych wierzeń i przeświadczeń.

Bardzo poważna jest sprawa DDT. Mój adwersarz wykazał tu skrajny brak obiektywności, o co mnie tak niesłusznie posądza. Zatroskany losem sokołów wę­ drownych nie mówi nawet jednego słowa o tym, że DDT uratował niezliczone mi­ liony ludzi od śmierci z powodu malarii roznoszonej przez komary i nie wspomi­ na, że zakaz stosowania DDT zaowocował powrotem malarii i niepotrzebną śmier­ c ią milionów biednych ludzi, których bogaty świat obdarował zakazem stosowa­ nia DDT. Jest w ielką traged ią że w imię ekologii dopuszczono się zbrodni ludobójstwa na tak w ielką skalę. N ie są to moje wymysły, panie profesorze, bo m ożna o tym czytać w licznych poważnych publikacjach. Z szacunku dla Pana nie m ogę uwierzyć, że świadomie pomija Pan te sprawy i wolę myśleć, że jest to wy­ nik przeoczenia, zrozumiałego z powodu ogromnej liczby publikacji o DDT.

Pana stanowiskiem w sprawie DDT jestem rozczarowany także dlatego, że zam iast rzeczowych argumentów operuje Pan ogólnikami i z bogatej literatury nie przeciw staw ia mi ani jednej poważnej publikacji. Coś jednak z tym DDT musi być inaczej, niż Pan sobie w yobrażą bo w grudniu 2000 r. ponownie dopuszczo­ no ten insektycyd do używania w krajach zagrożonych m alarią [2], a stało się to na kolejnej sponsorowanej przez ONZ konferencji w sprawie chloroorganicznych zanieczyszczeń środowiska.

Stanowisko prof. Tomiałojcia jest, niestety, typowe dla ekologów, którzy nie­ potwierdzone obserwacje i hipotezy podnoszą do rangi odkryć naukowych i na­ głaśniają je , jeśli tylko odpowiadają one ich oczekiwaniom. Powstają w ten spo­

sób pseudonaukowe mity, które tak się utrw alają w ludzkiej świadom ości, że ju ż nie m ożna ich wyplenić.

N a naszych oczach ciągle w yrastają nowe takie mity. Jednym z przykładów jest sprawa wym ierania fok w M orzu Północnym pod koniec lat 80. G dy tylko zauważono zm niejszanie się populacji tych zwierząt, ekowojownicy natychm iast uznali, że przyczyną są przemysłowe zanieczyszczenia morskich w ód i w ykorzy­ stali to w swoich akcjach propagandowych. Potem m usieli ucichnąć, bo okazało się, że foki giną z powodu wirusowej choroby i populacja ich szybko w róciła do poprzedniej wielkości, gdy epidem ia minęła. Ekow ojow nicy jedn ak nie poddają się tak łatwo i obecnie tw ierd z ą że foki chorowały dlatego, że ich odporność zo­ stała osłabiona przez trucizny odprowadzane do m orza z zakładów przem ysło­ wych. Uczeni są wprawdzie innego zdania, ale nic to ekowojownikom nie prze­ szkadza [3].

Innego przykładu dostarczają płazy. Obserwowane od jakiegoś czasu zmniej­ szanie się liczby żab ekowojownicy tłum aczą dziurą o zo no w ą efektem cieplar­ nianym albo chemicznym i zanieczyszczeniami środowiska, podczas gdy praw­ dziw ą przyczyną są choroby [4], Ekolodzy jednak obstają przy swoim , ja k za­ wsze. Prof. Tomiałojć jest na przykład zdania, że żaby zabija DDT.

Jeszcze innym przykładem ekologicznego m itu są obum ierające rafy koralo­ we. Obwinia się o to podwyższenie tem peratury m órz, ale gdyby naw et tak było, to nie m a się czym martwić, bo przecież rafy koralowe istnieją od setek milionów lat i przeżyły ju ż niejedno ocieplenie i oziębienie naszego globu.

Pomijam problem dziury ozonowej, bo swojego stanowiska w tej sprawie prof. Tomiałojć nie dokumentuje odnośnikami do poważnych publikacji naukowych, po­ wtarzając za to nieprawdziwe twierdzenia o rzekomo udowodnionych biologicz­ nych skutkach dziury ozonowej. Różni ludzie nieraz o tym pisali, a potem musieli odwoływać swoje twierdzenia albo inni je dementowali. Powtarza się tu znów kwe­ stia staranności studiowania piśmiennictwa i ufania przeświadczeniom.

W sprawie efektu cieplarnianego m ogę tylko potwierdzić m oje przekonanie, że to, co agendy ONZ, a zwłaszcza osław iona IPCC, w ypraw iają w okół efektu cieplarnianego, jest aferą polityczną o wyraźnej podbudowie lew icow ej, m imo że uczestniczący w tej grze aktorzy zasłaniają się nauką.

Z piśm iennictw a wynika, że nie m a silnych argum entów przem aw iających za lansow aną przez IPCC te z ą według której gospodarcza działalność człowieka jest najw ażniejszą przyczyną obserwowanego obecnie ocieplenia. N ie podejm u­ jąc w tym m iejscu szczegółowej dyskusji, ograniczę się do przedstaw ienia pro­ blem u tzw. kija hokejowego. Kij ten niedaw no pojaw ił się w klim atologii i stał się kom prom itacją IPCC, kom prom itacją tak w ie lk ą że każe wątpić w zasadność dalszego istnienia tej instytucji, która pochłania m iliardy dolarów na badania o wątpliwej wartości naukowej.

Autorem klim atycznego kija hokejowego jest dr M ichael M ann. Jest on pro­ fesorem na University o f Virginia i współautorem kolejnego raportu IPCC, wy­ danego w 2000 r. D r M ann jest członkiem rady redakcyjnej czasopism a „Journal

O FATALNYCH SKUTKACH WIERZEŃ EKOLOGICZNYCH 581 o f Clim ate i recenzentem współpracującym z dziesięcioma co najmniej czaso­ pismami.

N aukow a działalność dra M anna znalazła odbicie we wspomnianym rapor­ cie IPCC, gdzie jest takie zdanie: „Ostatnia dekada XX wieku była najcieplejsza w m inionym tysiącleciu, a rok 1998 był najcieplejszym rokiem” . Źródłem na­ tchnienia do umieszczenia tego zdania była publikacja Michaela Manna z 1999 r., zam ieszczona w „Geophysical Research Letters” [5]. Główna teza tej publikacji mówi, że w m inionym tysiącleciu nie było godnych uwagi zmian temperatury, a dopiero na początku XX w. zaczął się gwałtowny wzrost. Ilustracją tej tezy jest sław ny ju ż obecnie wykres zależności średniej globalnej temperatur w ostatnim tysiącleciu. W idzimy na tym wykresie prawie poziomą linię zaczynającą się w ro­ ku 1000, zakończoną ostrym zagięciem do góry, zaczynającym się w roku 1900. W ykres przypom ina kształtem kij hokejowy i stąd jego nazwa.

Skandaliczny wydźwięk tego wykresu polega na tym że usiłuje on wymazać z historii znaczne ocieplenie na początku tysiąclecia i oziębienie zwane m ałą epo­ k ą lodową, której temperaturowe minimum było w siedemnastym wieku. Te do­ brze udokum entowane zmiany temperatury zawsze były solą w oku IPCC, bo podw ażają zasadność twierdzenia, że tylko gazy cieplarniane wytwarzane przez przem ysł są przyczyną ocieplenia klimatu. Dlatego IPCC z ulgą i bezkrytycznie przyjęła publikację dra M anna [6].

Teraz dopiero rozpętała się awantura, bo zawsze cierpliwy świat uczonych nie mógł znieść tak oczywistego fałszowania faktów i zaczęły się protesty. Awan­ tura trw a, ale ju ż teraz wniosek jest oczywisty: nie jest godna zaufania instytu­ cja, która chce uchodzić za naukową, ale uczeni klimatolodzy, których zatru­ dnia, nie potrafią dostrzec nawet tak wielkich błędów merytorycznych, jakie występują w publikacji dra Manna.

D alsze dyskutowanie efektu cieplarnianego nie byłoby celowe. Dodam je­ szcze tylko, że szykują się niespodzianki, jakie wynikną z powiększającej się szybko wiedzy o roli aktywności Słońca w kształtowaniu klimatu ziemskiego. W końcu m usi być jakieś wytłumaczenie tego, że w najzimniejszym okresie ma­ łej epoki lodowej na słońcu przez ponad 60 lat wcale nie było plam.

W reszcie mogę przejść do ostatniego tematu, czyli do radioaktywności i Czarnobyla. Tu mi się najbardziej dostało od profesora Tomiałojcia, bo posądził m nie o demagogię, manipulowanie faktami i sugerował, że nie mam pojęcia o nieszczęściach, jakie spowodowała czamobylska katastrofa. Na szczęście jed­ n ak nie m uszę odpowiadać na zarzuty, bo uczynił to za mnie Komitet Naukowy ONZ ds. Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR) w najnowszym ra­ porcie o skutkach czamobylskiej katastrofy. Raport potwierdza to, co rozsądni lu­ dzie wiedzieli od dawna [7], ale byli zagłuszani alarmistycznymi doniesieniami. Z przyjem nością stwierdzam, że raport potwierdza opinię w tej sprawie, jak ą za­ warłem w m oim artykule. Zainteresowanych odsyłam do tygodnika „Wprost”, który w dużym artykule pt. Czarnobyl — największy b le f X X wieku przedstawił istotę raportu UNSCEAR [8].

PIŚMIENNICTWO CYTOWANE

[1] P. Mastalerz, E kologiczne kłam stw a ekow ojow ników, Wydawnictwo Chemiczne, Wrocław 2000.

[2] Bez autora, The Economist, 2000, December 16, 104. [3] T.J. O’Shea, Science, 2000, 290, 1097.

[4] I. Anderson, New Scientist 1998. June 27, 1998.

[5] M.E. Mann, R.S. Bradley, M.K. Hughes, Geochemical Res. Lett., 1999, 26, 759. [6] J.L. Daly, The „Hockey Stick”, 2000, www: microtech.com.au/daly/hockey. [7] Z. Jaworowski, Wiedza i Życie, 1996, zeszyt majowy, 24.

WIADOMOŚCI 2001, 55, 5-6

chemiczne pl is sn 0043-5 104