• Nie Znaleziono Wyników

Franciszkańskie poważanie dla natury

czyli pochwała doskonałego zharmonizowania człowieka

2.2.2. Franciszkańskie poważanie dla natury

Żaden z wielkich nauczycieli chrześcijaństwa nie jest tak wyraźnie utożsamiany z etyką natury i radości życia, jak św. Franciszek z Asy-żu (1182—1226). Jego tradycję społeczność judeochrześcijańska kon-tynuowała na wiele sposobów, by wymienić tylko filozoficzną

koncep-2.2. Grecka eudaimonia i chrześcijańska pogoda ducha... 139

43 Ibidem, s. 244.

44 A. MACINTYRE: Krótka historia etyki. Filozofia moralności od czasów Homera do XX wieku. Przeł. A. CHMIELEWSKI. Warszawa, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1995, s. 23—24.

cję uszeregowania wszystkich istot żywych w jeden ciąg, czyli Wielki Łańcuch Bytu, czy nacechowany czcią stosunek Alberta Schweitzera do natury. Darwinowska teoria ewolucji dała naukową podstawę intuicyjnemu poczuciu powszechnego braterstwa wszystkich istot ży-wych.

Fascynacja duchowością franciszkańską krótko przed I wojną światową przyczyniła się do głębokiej rewizji dotychczasowych postaw chrześcijan, a po II wojnie światowej do ożywienia życia religijnego Europejczyków. Można sądzić, że pochwała radości chrześcijańskiej pomagała przezwyciężyć nie tylko wojenny upadek humanizmu, ale od nowa uczyła zaufania do ludzi, zadowolenia z życia i przejawiania wdzięczności za dar istnienia. Franciszkanizm ze swą afirmacją czło-wieka, żywą, prostą i spontaniczną, która nie wynika ani z racjonal-nej motywacji, ani z okoliczności życiowych, ale wprost z dobra życia, miał swój niewątpliwy udział w budowaniu nie tylko włoskiej, ale kontynentalnej kultury afirmowania życia.

Wspólnota skupiona wokół tego Świętego cieszyła się świadomą przyjaźnią, daleka była również od uczucia goryczy, jakiej doznają miłośnicy świata zażywający niewybrednych przyjemności, w których tkwi przyczyna niejednokrotnie wielkiej nędzy i prawdziwego smutku.

Niewinność życia i szlachetna prostota charakterów zapobiegały dwo-istości ducha45, która współcześnie objawia się jako nadmierna kom-plikacja relacji międzyludzkich, trudnych do jednoznacznego warto-ściowania. Można zaobserwować, że codziennej radości zbyt często pozbawiają nie dość subtelne stosunki społeczne, skażone niewłaści-wymi intencjami, afektywnością lub celami komercyjnymi.

Wewnętrzne zapotrzebowanie człowieka na głębię autentycznych odniesień międzyludzkich nie zmieniło się w ciągu wieków, może na-wet wzrosło. Im bardziej człowiek atakowany jest przez mechaniczne urządzenia i przedmioty wyspecjalizowanej techniki, tym silniej doma-ga się wyrównania tego aksjologicznego zachwiania, które odczuwa jako szczególnie przykre i zatrważające. Nic dziwnego, że misteria ży-cia zachwycają swym niekłamanym bogactwem do tego stopnia, że w końcu człowiek pragnie na ową desperację odpowiedzieć nadzieją nie tylko na wieczną szczęśliwość, ale także na szczęście doraźne.

45 Święty Franciszek zapewniał, że najlepszym lekarstwem na zasadzki wroga jest radość duchowa. Mawiał bowiem, że wtedy szatan najbardziej się cieszy, kiedy człowiekowi zdoła zabrać radość ducha. Gdy duch jest zmartwiony albo pochłania go smutek, łatwo pociągną człowieka radości znikome. Jeżeli zaś demony widzą człowie-ka pełnego świętej radości, nie mogą mu zaszkodzić. Elementarz Świętego Franciszczłowie-ka dla wszystkich, którzy mieszkają na całym świecie. Wybór tekstów A. ZAJĄC. Kraków, Wydawnictwo Literackie, 2002, s. 21—22, 36.

Podkreślając szczególne szczęście człowieka płynące z wiary, w taki oto sposób scharakteryzowano w roku 1927 franciszkański typ religij-ności: „[...] kto w sercu swoim ma religijność cichą, prostą i skromną, a obejmującą przecież wszystko, wielką i zwycięską, kto ufa i wie, że nad światem czuwa Bóg dobry, opiekun lasów i łąk, troskliwy pasterz zwierząt, Bóg, bez którego woli włos z głowy nikomu nie spadnie i zło nie ma przystępu, ten zna dobrze wartość i radość religijności. [...]

Dobra jest religijność żywota duszy naszej; spokój i moc, radość i otu-cha z niej są. Taka była siła ginących za wiarę, dlatego tak radosne było życie świętych; czuli oni bowiem dobro radosne, które jest w nas i w świecie. [...] Nie gardź chwilami takich przeżyć, które niewołane przychodzą do ciebie o zachodzie słońca, w ciszy kościoła, wśród gór lub morza. Pragnij ich i pożądaj, a przyjdą do ciebie. Ciesz się, że uchwycić je możesz, i dziękuj, że potrafisz je przygarnąć i przeżyć.

Z tego dobra życia czerp”46.

Postawę franciszkańską cechował ponadto uniwersalizm, otwarcie na ludzi, przeświadczenie o powszechnym braterstwie wszystkich istot żyjących47. Niewykluczone, że franciszkański szacunek dla natury, który przybrał rozmaite formy filozoficzne, naukowe i religijne, przy-czynił się w jakimś stopniu do powstania w krajach cywilizacji za-chodniej doktryny ochrony przyrody i do jej gwałtownego rozpo-wszechniania się w ostatnim stuleciu. Franciszek z Asyżu wprowadzał w życie ideał absolutnego utożsamienia się z naturą, ale jego bezpo-średni naśladowcy nie dość konsekwentnie przejęli tę unikalną posta-wę życiową48.

Z postaci św. Franciszka emanuje pełna życia nadzieja, silna i nie-zależna od doświadczeń życiowych, która pozwala człowiekowi wyjść poza własną aktualność w stronę świata ponadnaturalnego. Nadzieję tę podtrzymuje cierpliwość — cierpliwe trwanie w oczekiwaniu między doczesnością a eschatologiczną niewiadomą na szczęśliwe panowanie Boga. Nie omieszkali podkreślić tego aspektu już jego wcześni biogra-fowie, pisząc, że Franciszek — model nadziei chrześcijańskiej — wy-dawał się człowiekiem nowym i z innej epoki. Podstawowa nowość jego przesłania polega na przeczuciu i zrealizowaniu głębokiego po-wiązania między umiłowaniem ubóstwa i mądrością życia. Franciszek

2.2. Grecka eudaimonia i chrześcijańska pogoda ducha... 141

46 B. SUCHODOLSKI: Kochaj życie — bądź dzielny. Rozmowa o wartości życia. War-szawa, „Księgarnia Polska” Towarzystwa Macierzy Szkolnej, 1927, s. 26—27.

47 M. CIECHANOWICZ: Pesymizm a postawy chrześcijaństwa w twórczości Mariana Zdziechowskiego. W: Studia z antropologii teologicznej. Red. S. OLEJNIK, A. ZUBERBIER, M. ŻUROWSKI. Warszawa, Wydawnictwo Akademii Teologii Katolickiej, 1978, s. 301.

48 R. DUBOS: Pochwała różnorodności. Przeł. E. KRASIŃSKA. Warszawa, Państwowy Instytut Wydawniczy, 1986, s. 155, 161.

przeżył młodość w wygodach i luksusie, ale odrzucił mieszczański zbytek w poszukiwaniu bardziej dla niego zasadniczych wartości; za-chowywał otuchę w obliczu wielu niedogodności, a wręcz ascetycz-nych warunków życiowych.

Wobec takiego projektu życia nasuwa się pytanie: jaki jest wkład franciszkańskiej wizji nadziei w strukturę współczesnego życia ludzi?

To, w moim przekonaniu, ideał życia rozumiany jako zaangażowanie się we wszelkie wysiłki uczynienia człowieka jeszcze bardziej ludzkim i wolnym od takich uwarunkowań, jak: władza, nieposkromiona chęć posiadania, konformizm dla interesu i zniewolenie duchowe. To także apoteoza twórczej autentyczności, a przede wszystkim miłość w swej najbardziej bezinteresownej formie. Nadzieja franciszkańska towarzy-szy człowiekowi, kiedy chce on dotrzeć do drugiego człowieka, aby nawiązać z nim więź braterstwa, burząc przeszkody niezrozumienia i nienawiści międzyludzkiej. Temu dążeniu do braterstwa z nieszczęś-liwymi przyświecają miłość i nadzieja, nie zaś nihilizm. Nadzieja chrześcijańska wyzwala w człowieku zdolność godzenia przeciwności, ma także niezmienną cechę: chwilę obecną potrafi uczynić radosną, nawet jeśli jest to chwila śmierci. Święty Franciszek jest nauczycielem niezwykłym: ucząc stopni wtajemniczenia, które prowadzą do radości doskonałej, pozwala każdemu z uczniów czynić to zgodnie ze swym temperamentem. Chodzi bowiem o zachowanie naturalności ludzkiego dążenia do nadziei i uniknięcia zmiany celów na nietrwałe, iluzorycz-ne czy instrumentaliluzorycz-ne. Bracia mniejsi stali się dla kolejnych pokoleń strażnikami, a raczej świadkami pokojowej nadziei. Ładunek nowości i optymizm, które dominowały wśród pierwszych franciszkanów49, sta-nowiły bez wątpienia tajemnicę ich popularności, a także siłę na-pędową rozprzestrzeniania się, nie tylko w Europie, postawy afirmacji życia.

Przykład włoskiego świętego dostarcza współczesnemu człowiekowi wzorów harmonijnego zrównania się z resztą świata, jak gdyby zwie-rzęta, rośliny, a nawet niektóre przedmioty martwe były naprawdę na-szymi krewnymi, braćmi i siostrami. Świętego Franciszka można z pewnością uznać za patrona tych, którzy uważają, że prawdziwa ochrona przyrody oznacza nie tylko przeciwdziałanie ludzkim wykro-czeniom przeciw niej, ale także rozwijanie działalności, sprzyjającej twórczym i symbiotycznym relacjom między człowiekiem i naturą.

Zachowawczy stosunek do zmian w naturze jest naukowo uzasad-niony tym, że długofalowych skutków ludzkiej interwencji w naturalne

49 R. ZAVALLONI: Psychologia nadziei. Aby poczuć się zrealizowanym. Przeł.

M. RADOMSKA. Kielce, Wydawnictwo „Jedność”, 1999, s. 169—174.

ekosystemy nie da się dokładnie przewidzieć. Doświadczenia prze-szłości wykazały, że wiele tych ingerencji przyniosło nieprzewidziane szkody ekologiczne, często katastrofalne dla samego człowieka. Więk-szość ludzi na Ziemi nie ma okazji, aby pogodnie przeżywać nieska-żoną niczym naturę i cieszyć się nią inaczej niż w postaci „uczłowie-czonej”: uprawnych pól, parków, ogrodów i innych form ludzkiego osadnictwa.

Współczesny człowiek, głęboko osadzony w rzeczywistości technicz-nej, przejawia szczególną skłonność do eksploatowania krajobrazów, wód oraz wszystkich bogactw naturalnych na użytek własnych, doraź-nych korzyści ekonomiczdoraź-nych. Jednak odrzucenie cywilizacji technicz-nej nie rozwiąże żadnego z rozpatrywanych problemów. Aby kryzys ów pokonać, należałoby raczej wypracować nową koncepcję postępu, opartą na lepszej znajomości natury oraz na gotowości do tego, by odpowiednio do niej zmodyfikować nasz sposób życia. Prawdziwa afir-macja natury oznacza wzięcie odpowiedzialności za twórcze odniesie-nie do Ziemi oraz podtrzymywaodniesie-nie braterskiej więzi z podstawami ist-nienia.

Imię świętego i słowo „ekologia” są utożsamiane z postawą wobec nauki i techniki bardzo różną od tej, która w możliwości opanowania kosmosu przez człowieka widzi jego przyszłość. Stworzenie środowi-ska, w którym naukowo zastosowana technika całkowicie uniezależni człowieka od sił natury, przywołuje na myśl ponurą przyszłość, kiedy człowiek będzie obsługiwany przez komputery, aż w końcu sam się stanie jednym z nich. Człowieczeństwo osoby ludzkiej zależy przede wszystkim od jakości stosunku człowieka do reszty stworzenia — do wiatru i gwiazd, do zwierząt i kwiatów, do śmiejącej się i płaczącej ludzkości. Nie bez powodu nawet ludzie nauki zaczynają wątpić, czy na przykład Galileusz, James Watt i Thomas Edison w równie wiel-kim stopniu przyczynili się do postępu i szczęścia ludzkości, jak Franciszek z Asyżu. Istotnie, najlepiej byłoby, gdyby wiedza służyła porozumieniu, wolności i szczęściu, zamiast służyć władzy, rozwojowi technologicznemu i ekspansji ekonomicznej. Nacisk na kryteria hu-manistyczne nie musi pociągać za sobą odwrócenia się od nauki, powinien raczej uświadamiać potrzebę nowego zorientowania przed-sięwzięć naukowych. Obok nauki o rzeczach naukowcy powinni stwo-rzyć naukę o człowieczeństwie50.

Jedną z najbardziej antypatycznych cech cywilizacji technicznej jest postępujący zanik zainteresowania dobrem i pięknem świata. Dla

2.2. Grecka eudaimonia i chrześcijańska pogoda ducha... 143

50 R. DUBOS: Tyle człowieka, co zwierzęcia. Przeł. H. WASYLKIEWICZ. Warszawa, Państwowe Zakłady Wydawnictw Lekarskich, 1973, s. 6, 202.

autorefleksyjnych istot ludzkich Ziemia nie jest zwyczajnym obiektem astronomicznym, jest w Układzie Słonecznym zjawiskiem niepowta-rzalnym ze względu na formy życia, którym użycza schronienia. Szara i nieponętna mogłaby być nasza planeta, gdyby życie nie nadawało jej blasku. Nie można wykluczyć, że zdegradowanie Ziemi do drugorzęd-nego ciała niebieskiego przyczyniło się w pewnej mierze do dewaluacji przyrody i ludzkiego życia51.

Święty Franciszek dał przykład nie tylko odosobnionej postawy proekologicznej, ale zaprezentował spójne przekonania etyczne, które stały się zalążkiem etyki ekologicznej, choć swej osobliwie wyrażanej religijności nigdy tak nie nazywał. Jego chrześcijańska etyka była wielkim peanem na cześć wszechmiłości Boga do wszelkiego stworze-nia oraz o pojednaniu człowieka z naturą. Wzór Franciszka skłastworze-nia współczesnych ludzi nauki do kontynuacji tego, co zainicjował ten skromny człowiek średniowiecza — dyskusji na temat ekologicznej przyszłości świata w kontekście chrześcijańskim.

Przymiotnik „święta” może dziwić w opisie cech planety, wyraża on jednak pewną postawę, głęboko zakorzenioną w ludzkiej historii, po-stawę pokornego uszanowania „matki Ziemi”, utrzymującą się do dziś.

Już to, że ubolewając nad niszczeniem przez człowieka jego natural-nego środowiska, używamy powszechnie słowa „profanacja”, wskazuje, że wielu z nas ma poczucie świętości Ziemi, a w naszym stosunku do niej jest coś sakralnego52. Nieustannie budzi ona, zwłaszcza w lu-dziach nauki, zapał do jej poznawania, badania i kolejnych adoracji.

Nic dziwnego, że człowiek jest przywiązany do Ziemi. Przywiązanie to oznacza odczucie emocjonalno-aksjologicznej spójności człowieka z szerokim tłem kosmologicznym. Ziemia jest matką człowieka nie tyl-ko w sensie alegorycznym, ale dosłownym, a jatyl-ko matka, nie tyltyl-ko dostarcza pożywienia i schronienia, ale również wychowuje. Wychowu-je, gdy przeobraża gatunek ludzki w toku ewolucji, ale i wówczas, gdy poskramia nadmierną nonszalancję człowieka na przykład gwałtowną zmianą klimatu i innymi przyrodniczymi kataklizmami. Wychowuje, gdy uwrażliwia na to, co istnieje, i uczy podziwu dla stwórczych arcy-dzieł natury.

Człowiek może istnieć i cieszyć się wszechświatem tylko dlatego, że różne formy życia stworzyły i nadal tworzą bardzo specyficzne warun-ki środowiskowe wyróżniające Ziemię spośród innych planet. Dzięwarun-ki nim może na niej istnieć życie w ogóle, a życie ludzkie — w szczegól-ności. Natura stanowi część naszego człowieczeństwa, jeśli więc

czło-51 R. DUBOS: Pochwała różnorodności..., s. 32.

52 Ibidem, s. 36.

wiek nie uświadamia sobie tej Boskiej tajemnicy, przestaje być czło-wiekiem. Kiedy gwiazdozbiory i wiatr w polu przestają stanowić integralną część ludzkiej duchowości, człowiek traci zarówno prostotę zwierzęcia, jak i dane człowiekowi człowieczeństwo, stając się bytem występnym — kimś w rodzaju kosmicznego intruza53.

Człowiek sam najsilniej zagraża własnemu człowieczeństwu, całej ludzkiej aksjosferze, gdy bezrefleksyjnie zatruwa życie wielu istnień.

Znieważając środowisko przyrodnicze, uwłacza tym samym własnej godności, odbiera sobie również znaczące zasoby radości życia. Gdy spogląda na zmutowane „własną ręką” środowisko naturalne, jego uczucie afirmacji życia przekształca się w zatrważające doznanie ob-cości natury. W miejscach, gdzie brzydota i groza zniszczenia wyparły pierwotną wspaniałość form, człowiek doświadcza obumierania potęż-nych pokładów ludzkiej nadziei — dobra i piękna zarazem. Apoteoza życia w takich okolicznościach jest bardzo utrudniona.

Personalistyczna etyka może się w tej sytuacji okazać niewystar-czająca wobec ogromu spustoszeń biosfery. Co więcej — ubieranie etyki personalistycznej w „szaty” chrześcijańskie to akt powierzchow-ny, chociaż etyka personalistyczna stanowi ważną część myśli chrze-ścijańskiej. Tradycja franciszkańska jest jednak wspaniałym dorob-kiem chrześcijańskiej filozofii i nauki Kościoła. Te dwa nurty nie są zbieżne, dlatego nie należy ich łączyć, a tym bardziej twierdzić, że są tym samym nurtem etycznym54.

Proste spostrzeżenie, że człowiek pod wpływem natury, która go otacza, uczy się radować pięknem, stwarza filozoficzne przesłanki roz-woju ekoetyki oraz ekoestetyki. Antony Ashley Shaftesbury w swych Moralistach daje frapujący opis przeżycia piękna, które uważał za szczególny przywilej natury ludzkiej. „Nie odmówicie piękna — pisze Shaftesbury — ani dziko porosłemu polu, ani tym kwiatom, które rosną wokół nas na zielonym łożu. A przecież to nie ich piękno wabi pobliskie trzody, zachwyca szczypiącego trawę jelenia i szerzy radość, którą dostrzegamy wśród pasących się stad owiec, mimo iż tak urocze są te formy natury, połyskliwa trawa lub srebrzysty mech, kwitnący tymianek, dzika róża lub kapryfolium: to nie forma raduje, ale to, co znajduje się pod nią. Forma bowiem nie może ujawnić prawdziwej siły, jeśli się jej nie kontempluje, nie osądza, nie bada; stoi ona jedy-nie jak znak chromatyczny lub symbol tego, co nasyca podrażniony zmysł. Skoro więc bydlęta nie są zdolne do poznania i cieszenia się

2.2. Grecka eudaimonia i chrześcijańska pogoda ducha... 145

53 Ibidem, s. 44—45.

54 H. SKOLIMOWSKI: Nadzieja — matką mądrych. Eseje o ekologii. Łódź, Wydawnic-two „Akapit Press”, 1983, s. 124.

10 — Ku afirmacji...

pięknem, jako że są bydlętami i mają jedynie zmysły, wynika z tego, że także człowiek nie potrafi tymi samymi zmysłami pojąć czy cieszyć się pięknem, ale całe piękno, jakim się cieszy, pojmowane jest w szla-chetniejszy sposób i za pomocą tego, co najszlachetniejsze — jego umysłu i rozumu”55.

Pochwała umysłu i rozumu, jaką wygłosił Shaftesbury, daleka była od oświeceniowego intelektualizmu. Jego pieśń pochwalna na temat piękna i nieskończonej, twórczej potęgi natury była wyrazem nowej cechy dziejów intelektualnych XVIII stulecia. W tej mierze był on jed-nym z pierwszych bojowników romantyzmu, ale jego romantyzm nale-żał do typu platońskiego. Jego teoria formy estetycznej miała prowe-niencję platońską, a pojęcie formy estetycznej skłoniło go do refleksji i protestu przeciw sensualizmowi angielskich filozofów empirycznych.

W refleksji Shaftesbury’ego jest jeszcze coś szczególnie interesującego dla felicytologa — powiązanie wartości piękna z wartością radości ży-cia. Nie tylko piękno roznieca radosne odczucia, ale sama radość bu-dzi zapał do poznawania i doświadczania różnorodnego piękna. Czło-wiek jako jedyna istota żywa naturalnie usposobiona do radosnych przeżyć estetycznych jest pod tym względem prawdziwie uprzywilejo-wany. To oczywiście nie powód do chełpienia się uczuciami zwycięzcy, ale do cieszenia się istnieniem człowieczeństwa w sposób rozumny, a więc z ludzką skromnością.

Słusznie wciąż zachwyca niezmierzone bogactwo Ziemi; różnorod-ność form i istnień zadziwia i fascynuje jednocześnie. Ziemia ze swy-mi widokaswy-mi, z lazurowyswy-mi oceanaswy-mi, potężnyswy-mi góraswy-mi, ożywczyswy-mi lasami i miękkim dywanem stepów stanowi we wszechświecie istną

„krainę czarów”. Planeta o niespotykanej urodzie, odbywająca swą wę-drówkę w towarzystwie „siostrzanych” planet, rodzi zapał do jej bada-nia, poznawania i kolejnych adoracji. Atawistyczna tęsknota człowieka za dziką, nieskażoną naturą to ślad „pierworodnego” ludzkiego dobra, czystych intencji człowieka zespolonego nawet z najprymitywniejszymi biologicznie organizmami. Cześć dla różnych form życia świadczy o rozumieniu istoty ludzkiego istnienia i przysługującego mu pokorne-go człowieczeństwa. W relacji człowiek — natura nie tylko ów byt ro-zumny ma swą osobową godność; dostojność i majestat natury doma-gają się podobnego uszanowania.

Aktualny program życia szczęśliwego to pierwszy krok w kierunku wyzwolenia się z nihilizmu. Ludzkie sięganie po szczęście połączone z podziwem dla życia oraz z zapałem ustanawiania własnego

pogodne-55 Podaję za: E. CASSIRER: Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury. Przeł.

A. STANIEWSKA. Warszawa, Wydawnictwo „Czytelnik”, 1971, s. 267.

go istnienia — oto rdzeń chrześcijańskiej afirmacji natury i podłoże faktycznej humanizacji współczesnego świata. Może właśnie między innymi dzięki ideałowi franciszkańskiej radości życia ludzkość przez wiele wieków historii z niezłym skutkiem opierała się nicości. Przeko-nania te wyrażają pewien aspekt postawy proekologicznej — moralnej troski o życie wszechświata, którą należy kultywować, aby w ogóle za-chować istnienie, ale także po to, aby mogła się rozwinąć naukowa fe-licytologia Ziemi, felicytologiczna kosmologia jako część ekoetyki i ekoestetyki oraz podbudowa edukacji ekologicznej i szeroko rozu-mianego wychowania w afirmacji życia.

Outline

Powiązane dokumenty