• Nie Znaleziono Wyników

DZIECIĘCTWA I NIEMOWLĘCTWA DUCHOWEGO

A. Geneza dziecięctwa i niemowlęctwa duchowego

Pierwszy wymiar, w którym należy porównać dziecięctwo i niemowlęctwo ducho-we, stanowi ich geneza. Przypatrując się jej w obu przypadkach, można zauważyć wspólne elementy dotyczące uwarunkowań, doznania nędzy i Bożej Miłości oraz proce-su odkrycia nowej drogi. W tych samych obszarach pojawiają się również elementy różnicujące doświadczenie duchowe każdej z postaci, jak i jego czynniki.

W pierwszej kolejności ukazane zostaną zatem podobieństwa zachodzące w genezie dwóch postaw, a następnie wyłaniające się w niej różnice, na podstawie tego, co zapre-zentowano już w poprzednich paragrafach pracy, tudzież, ewentualnie, tego, co wyma-gało na tym miejscu poszerzenia.

a) Podobieństwa

Między Teresą a Leonią dostrzec można pewne punkty styczne, które zbliżają ich osoby oraz duchowość do siebie już w samej jej genezie. Tak dzieje się w przypadku choćby uwarunkowań psychofizycznych, takich jak płeć czy cechy osobowościowe.

Gdy chodzi o pierwszy czynnik, to odgrywa on istotną rolę w przeżywaniu więzi z Bogiem, specyfikując je zależnie od rodzaju płci. W przypadku autorek, odniesienie to nabiera nie tylko kolorytu emocjonalnego, ale także cech otwartości, bezpośredniości i wrażliwości. Kobieta jest bowiem z natury – bardziej niż mężczyzna, upatrujący samo-realizację w podejmowanych dziełach – otwarta na świat osób i relacji. Ich też poszuku-je i angażuposzuku-je się w nie całą sobą.

Tak „personalistycznie nastawiona”, wkraczając w przestrzeń wiary, nie potrafi ina-czej jej przeżywać, jak tylko osobowo. Z tej racji posiada szczególne predyspozycje do wejścia w żywy, bezpośredni kontakt z Bogiem, w którym odnajduje spełnienie wszel-kich aspiracji: bezpieczeństwo, oparcie, zrozumienie, piękno, a nade wszystko bycie bezgranicznie i bezwarunkowo miłowaną409.

Jej naturalne wyposażenie sprzyja nie tylko przyjęciu Bożej Miłości, ale i odpowie-dzi na nią przez zaufanie i miłosne oddanie. Głęboko kobiecą potrzebę stanowi bowiem

409 Por. B. H. Stypa, Wybrane cechy pobożności kobiet, „Franciszkański Świat. Czasopismo młodych” 83 (2015), s. 29-30.

zawierzenie i oddanie siebie drugiemu, a tym samym – należenie do niego. Dotyczy to tym bardziej Boga – Osobowej Miłości410. Przez zaangażowanie w relację wszystkich sfer, w tym emocjonalnej, tj. przylgnięcie całą sobą, kobieta w sposób naturalny zostaje uzdolniona do wiernego trwania przy Nim. Z kolei typowa dla niej wrażliwość i umie-jętność dostrzegania szczegółów powoduje, że z dużo większą łatwością niż mężczyzna może wychwytywać duchowe subtelności, Boże pragnienia i oczekiwania, by tym ofiarniej je spełniać. Niemałe znaczenie ma również jej – wynikająca z psychicznych uwarunkowań – zdolność do kontemplacji i dłuższej modlitwy, dzięki czemu może ustawicznie przestawać z Panem411. Stąd, biorąc zapewne pod uwagę te cechy, Teresa twierdziła, że niewiasty miłują Go bardziej niż przeważająca liczba mężczyzn412.

Struktura kobiecej osobowości niesie jednak także ze sobą problemy w postaci sil-nej, nieraz dominującej uczuciowości, która – niepodporządkowana rozumowi i woli – skutkuje chwiejnością: podążaniem za zmiennymi nastrojami. To z kolei prowadzi do popadania w nadmierny entuzjazm bądź – często następujące – zniechęcenie, apatię i rezygnację. W bogatym świecie emocji kobieta łatwo może ulec zagubieniu przez poddanie się subiektywnym odczuciom, na nich opierając życie duchowe. Ze względu na ich wagę dla niej nietrudno jej szukać w nim tego, co nadzwyczajne i co zaspokaja jej sferę emocjonalną. Toteż duchowe oczyszczenia, m.in. oschłość, stanowi dla niej wymagającą próbę413. Trzeba przy tym dodać, że wymienione atuty, jak i ujemne strony kobiecej natury, w rzeczywistości stanowią neutralne jej właściwości, które w wyniku pracy nad sobą lub jej zaniedbania przybierają formę odpowiednio zalety bądź wady.

Teresa i Leonia nie zostały pozbawione tego „dziedzictwa”. Jak pokaże dalsza anali-za, widać w nich wyraźnie jego elementy, wyżej opisane, takie jak: ukierunkowanie ku relacjom, szczególnie relacji z Bogiem, bezpośredniość, wrażliwość na Jego pragnienia i subtelne natchnienia, postawa zawierzenia, wierności w drobnych rzeczach oraz cał-kowitego Mu oddania, a także kontemplacyjno-modlitewne nastawienie.

Obie również nie były pozbawione emocjonalności. Przebija ona szczególnie z pism Francuzki414, na co dodatkowo wpływ miał zapewne ówczesny romantyzm. Służeb-niczka pod tym względem jest w listach bardziej stonowana. Prawdopodobnie wynika

410 Por. E. Stein, Refleksje o kobiecie, tłum. J. I. Adamska, M. Grzywacz, Borne Sulinowo 2005, s. 30.

411 Por. B. H. Stypa, art. cyt., s. 29-30.

412 Zob. Ms A 66v.

413 Por. tamże, s. 30.

to z odmiennej kultury, w tym typu otrzymanego wychowania, charakterystycznego dla jej czasów i środowiska, zarówno rodzinnego, jak i zakonnego. Opierał się on m.in. na pewnym dystansie, bojaźni, szacunku i ułożeniu w stosunkach z innymi, zwłaszcza star-szymi. Dziennik ujawnia już jednak emocjonalną stronę osobowości służebnicy Bożej, szczególnie w opisywanych bliskich spotkaniach z Bogiem Ojcem czy Jezusem415.

Obie jednocześnie musiały przejść bolesne dla sfery emocjonalnej oczyszczenia du-chowe, lecz w nich okazały dojrzałość, panując nad tą sferą i poddając ją wierze. W trudnych okresach zachowywały też wierność Bogu, stałość w modlitwie i wyznaczo-nych obowiązkach. Szukały nadto w życiu duchowym nie nadzwyczajności ani własnej pociechy – zaspokojenia emocjonalnych potrzeb, a jedynie zadowolenia Oblubieńca416.

Całe więc to bogactwo „płci pięknej” obie zakonnice wniosły we własną relację z Panem i duchową drogę. Związane z nią wymogi, dotyczące pełnej otwartości, zawie-rzenia i totalnego ofiarowania się, znalazły żywe echo w ich kobiecych sercach, natu-ralnie ku temu skierowanych. W miłości Boga, zarówno tej przyjmowanej, jak i odda-wanej, która stanowi istotę dziecięctwa i niemowlęctwa duchowego, kobiety te otrzymały spełnienie swej najgłębszej potrzeby bycia kochaną i kochania poprzez dar z siebie. I choć potrzeba ta, jak przypomniał św. Jan Paweł II, wpisana jest w serce każdego czło-wieka, bez względu na płeć, to jednak można stwierdzić, że przez tę żeńską jest mocniej odczuwana z uwagi na wspomniane już jej „nastawienie relacyjne” (por. MD 31).

Wrażliwość, delikatność i labilność kobiecej osobowości wzmacniały w Teresie i Leonii poczucie słabości. Z kolei posiadanie takich cech, jak: otwartość, szczerość, prostota, radość czy ufność, a także wzrastanie jako najmłodsza w rodzinie417 sprzyjało przyjęciu dziecięcego usposobienia, w jakim każda z nich z łatwością się odnalazła418.

Obie odznaczały się ponadto miłością własną, uporem i porywczością w dzieciń-stwie – np. wolały raczej nie otrzymać monety niż w zamian za nią pocałować ziemię czy rękę sąsiada419. Jednak dzięki łasce i pracy nad sobą wady te zostały przemienione w cnotę wytrwałości i determinacji w podążaniu do obranego celu – świętości.

W wymiarze geograficznym, choć Teresa wzrastała głównie w mieście, to obie dziewczynki posiadały żywy kontakt z przyrodą, w której odnajdywały ślady obecności

415 Zob. np. UM 181-182.

416 Zob. Ms A 73r-74r, 75v-76r; B 1r.

417 Leonia, co prawda, miała młodszego brata, ale przez niemal cały czas swego pobytu w domu, tj. 20 lat, zanim się chłopiec narodził, pozostawała najmłodszą osobą w rodzinie.

418 Zob. LFChr [Poznań, 6 IV 1936], w: PLMN, t. II, s. 8.

Boga i przez którą Go poznawały420.

Gdy chodzi o uwarunkowania socjokulturowe, to kontekst dalszy egzystencji obu postaci nie był sprzyjający dla wiary: rządy wrogich Kościołowi republikanów we Francji końca XIX wieku, niebezpieczne prądy myślowe oraz dwie wojny światowe w pierwszej połowie XX wieku. Przy tym bliższe ich otoczenie zachowywało własną tra-dycję i pewną odrębność od owych szerszych kręgów i zjawisk społecznych. Zarówno Teresa, jak i Maria, wzrastały w środowisku przepojonym na wskroś atmosferą wiary: Francuzka – w głęboko przenikniętej ideą świętości rodzinie i lokalnej, katolickiej burżu-azji, zaś Polka – przy boku rozmodlonej matki oraz pośród pobożnego ludu wiejskiego. Otrzymały staranne wychowanie religijne w placówkach edukacyjnych, a zwłaszcza w domu, gdzie nie tylko były pouczane o prawdach chrześcijańskich – dogmatycznych czy moralnych, ale i wdrażane w modlitwę oraz praktykę cnót421. Przede wszystkim zaś miały stale przed oczami przykłady świętości, mocniej pociągające do niej niż słowa: Teresa – głównie w rodzicach, dziś już kanonizowanych, Leonia – w bogobojnej matce422.

W nich też zaznały czułej miłości, dzięki czemu wyniosły z dzieciństwa nie tylko niezbędne dla prawidłowego rozwoju osobowego jej doświadczenie, ale także pozytyw-ny obraz ojca, a w następstwie – Boga Ojca jako Miłującego423. To w odpowiedzi po-ciągnęło za sobą naturalną otwartość, zaufanie i miłość względem Niego, a zwłaszcza wobec Jego Wcielonego Syna i Obrazu, bliskiego przez fakt Człowieczeństwa.

Teresa i Leonia odznaczały się kultem Bożego Dzieciątka, Męki Pańskiej i Euchary-stii, a także głęboką czcią i miłością do Najświętszej Dziewicy. Ich pobożność nosiła zatem rys wyjątkowo chrystocentryczny oraz maryjny.

Obie korzystały przez pewien okres z kierownictwa duchowego jezuitów. Doświad-czały też trudności w otwieraniu duszy i obrały Jezusa za własnego kierownika, gdy tego ziemskiego były pozbawione424. Nadto dzięki zapewnieniu kapłana w sakramencie pokuty i pojednania zostały uwolnione od dręczących je przez wiele lat wątpliwości425.

420 Zob. Ms A 14v-15r, 21v, 57v-58r;

421 W przypadku Marii prawdopodobnie aspekt teoretyczny wychowania religijnego nie był tak roz-winięty jak w rodzinie Martin ze względu na specyfikę środowiska wiejskiego i brak wykształcenia Kata-rzyny Nastał, która jako prosta, nieuczona kobieta w taki sam – prosty – sposób przekazywała dzieciom prawdy wiary.

422 Por.: UM 134; DCJM, s. 62-63.

423 Zob. np.: Ms B 1r; PA, T 7, Session 23 [21 VII 1915], [572]; HP, s. 329.

424 Zob.: Ms A 70r-71r, 74r; LT 142; LFChr [Szczawnica, 13 IX 1938], w: PLMN, t. II, s. 26-27 [L 69]; HP, s. 316-317.

Pielęgnowały duchowe przyjaźnie, w których znajdowały wsparcie w realizacji wła-snego ideału. Spotykały też na swej drodze żywe przykłady świętości, pociągające do praktyki uosabianych przez nie cnót.

Kolejną płaszczyznę podobieństwa tworzy fakt formacji zakonnej, a zwłaszcza ko-rzystania z tych samych lektur – duchowości Karmelu. Mniszka naturalnie czerpała z niej w szerszym zakresie. Niemniej i służebniczce nie były obce dzieła dziś już trzech karmelitańskich Doktorów Kościoła. Obie ceniły wysoko naukę św. Jana od Krzyża i nią się obficie karmiły. Znały i sięgały również po pisma św. Teresy od Jezusa. Ich duchowość miała zatem wspólną, karmelitańską podbudowę, czego wyrazem ze strony Marii było choćby jej pragnienie – nota bene pod wpływem Świętej z Lisieux – wstą-pienia, a po kilku latach w zgromadzeniu – przejścia do Karmelu z uwagi na tę samą tęsknotę za samotnością, milczeniem i kontemplacją. Jedynie inna w tym względzie wola Boża powstrzymała ją od tego426.

Warto też dodać, że obie dziewczęta napotkały przeszkody w próbie podjęcia swego powołania: zewnętrzne i wewnętrzne. Zanim przekroczyły próg klasztorny, musiały zmierzyć się nie tylko ze sprzeciwem otoczenia: Teresa – z obiekcjami wuja, a następ-nie brakiem zgody władz kościelnych, z kolei Maria – z zakazem i awanturami ojca, ale także ciemnością duchową. Te trudności spowodowały w aspirantkach wzrost męstwa i zawierzenia Bogu, jak same wyznały427.

Jednak, co istotne, to leżące u podstaw ich życia zdeterminowane dążenie do święto-ści od wczesnych lat wyraźnie przebija z ich pism i historii jako nadrzędny cel egzy-stencjalny, napędzający wszelki wysiłek.

Jednocześnie równie mocno wybrzmiewa w nich uznanie nędzy i niemocy w osią-gnięciu tego celu. Nieustanne doświadczanie słabości w zmaganiu się z własnymi nie-doskonałościami, trudnościami zewnętrznymi, związanymi ze środowiskiem życia, a także duchowymi, np. pokusami czy oschłością, stało się dla obu sióstr zakonnych procesem oczyszczenia: nabierania pokory, wyzucia się z siebie, postawy zależności i zaufania względem Boga, rezygnacji zaś z polegania na własnych siłach. Było to dłu-gotrwałe i stopniowe przechodzenie z aktywizmu (ofiarowywania/czynienia) do recep-tywności (przyjmowania) wobec Pana.

Dochodzenie do własnej drogi duchowej w przypadku każdej z nich stanowiło za-tem powolny proces, zmierzający w kierunku przyjęcia postawy małości. Zostały

426 Zob.: UM 47; DCJM, s. 117, 319.

prowadzone do niej przez różne doświadczenia i sytuacje, a następnie decydujące wyda-rzenie będące mniej lub bardziej wyraźnym zaproszeniem ze strony Boga do wstąpienia na wskazaną ścieżkę: przez otrzymane światło (Teresa) lub bezpośrednie wezwanie (Leonia). Poprzednie fakty miały w tym względzie charakter przygotowujący.

Wymaga podkreślenia fakt, że obie – w odpowiedzi na sytuację dążenia do świętości i niemożność jej zdobycia – obrały drogę dziecięctwa duchowego: Święta – jako jej prekursorka, służebnica Boża – jako naśladowczyni. Wobec zaistniałego problemu przy-jęły podobny tok rozumowania: „skoro nie potrafię zostać świętą własnymi siłami, to Bóg mnie nią uczyni”, choć Leonia, być może, zaczerpnęła tę logikę od Francuzki. Fakt wspólnej „małej drogi” jeszcze bardziej zbliża ich duchowość do siebie i staje się wraz z dwoma powyższymi czynnikami (pragnienie świętości i doświadczenie niemocy) jed-nym z najważniejszych punktów stycznych, gdy chodzi o genezę.

b) Różnice

Natomiast gdy chodzi o różnice w genezie badanych form duchowości, to w pierw-szym rzędzie należy zwrócić uwagę na uwarunkowania psychofizyczne obydwu auto-rek. Choć posiadały wiele cech wspólnych, to nie można pominąć prawdy o indywidu-alności każdej z nich, o czym była mowa we wstępie do niniejszego studium. Wymie-nione tam czynniki rzutują również na niepowtarzalny charakter jej relacji z drugimi, w tym z Bogiem. Osoba stanowi tajemnicę, dostępną w pełni wyłącznie samemu Stwórcy, toteż nie sposób uchwycić ani przedstawić specyfiki właściwej danej Postaci i jej odnie-sienia do Niego, zwłaszcza zaś w oparciu jedynie o ich pisma.

Bardziej możliwe staje się natomiast poznanie tej specyfiki w obszarze uwarunko-wań zewnętrznych. Przede wszystkim obie kobiety żyły w odmiennym okresie dziejo-wym i kulturze, aczkolwiek bliskość owych epok – końca XIX i pierwszej połowy XX wieku – nie stwarza poważnego dystansu czasowego ani cywilizacyjnego. Osiągnięcia naukowo-techniczne oraz prądy myślowe, powstałe w dziewiętnastowiecznej Francji, przenikały bowiem z czasem na Wschód, w tym do Polski. Niemniej jednak inna naro-dowość, dziedzictwo kulturowe i zjawiska dziejowe, w tym kontekst polityczny, różni-cują środowisko i sytuację życiową Francuzki i Polki, jak również ich mentalność oraz całą osobowość.

Wpływ na to dodatkowo miało odmienne otoczenie, w którym wyrastały. Teresa wychowała się głównie w mieście, natomiast Maria – na wsi. O ile dziś granice między nimi zacierają się coraz bardziej, o tyle ówcześnie środowiska te posiadały wyraźnie

odrębną specyfikę. Pierwsze charakteryzował m.in. intelektualizm – nacisk na wy-kształcenie, drugie – praca fizyczna przy gospodarstwie, a więc nastawienie na to, co praktyczne. Miasto zamieszkiwali przeważnie zamożniejsi ludzie, co związane było z większym kosztem utrzymania, z kolei na wsi zdobywano środki do życia utrudzeniem rąk własnych, głównie uprawą roli czy chowem bydła. Nie stanowi to reguły, gdyż w obu środowiskach napotkać można było zarówno ludność bogatszą, jak i biedną.

Teresa – należąca do drobnego, zamożnego mieszczaństwa – rozwijała się pośród dobrobytu i wygód. Nie znała pracy fizycznej, gdyż w jej domu zatrudniano służbę, a nadto wyręczano ją jako najmłodszą w różnych obowiązkach428. Maria z kolei, prze-ciwnie: pomagała w pracach związanych z gospodarstwem, zajmując się głównie wypa-sem bydła429. Doświadczała przy tym długo niedostatku, zimna i głodu. Widać zatem wprost przeciwne warunki egzystencjalne, w jakich dziewczęta wzrastały. Można jed-nak zauważyć, że później, po wstąpieniu do zakonu, nastąpiła swego rodzaju zamiana sytuacji: karmelitanka cierpiała zimno, niedostateczną ilość i jakość pożywienia oraz snu, żyjąc pośród ubóstwa surowego klasztoru, a z kolei służebniczka znalazła w nim lepszy byt niż ten, który przez długi czas miała w swym domu, aczkolwiek trzeba uwzględnić aspekt umartwienia, ograniczającego korzystanie z możliwych udogodnień. Kolejne przeciwieństwo w uwarunkowaniach socjokulturowych stanowi kwestia obecności rodziców w wychowaniu i jej konsekwencji. Święta posiadała ojca, wcześnie zaś utraciła matkę, natomiast służebnica Boża miała ją przy sobie, natomiast doznawała braku ojca, przebywającego poza granicami kraju około 18 lat, czyli całe jej dzieciń-stwo i wczesną młodość. Wskutek tego pierwsza nosiła głębokie doświadczenie miłości ojcowskiej, druga zaś – miłości macierzyńskiej. Zarazem jednak nieobecne osoby za-stępowały inne: wobec Teresy dodatkową rolę matki podjął ojciec, a zwłaszcza siostry; z kolei dla Marii puste ojcowskie miejsce matka zapełniała wspomnieniami o mężu, swoją miłością i nade wszystko Bożą. U obu postaci dostrzec można odczuwalny brak poszczególnych rodziców: u Francuzki głód matki przejawiający się w dziecięcej tkli-wości oraz lgnięciu głównie do Pauliny, także w Karmelu, co wyraźnie pokazuje Ręko-pis A, listy czy „Żółty zeszyt”; u Polki głód ojca ujawnia się zaś w serdecznych uczu-ciach, m.in. tęsknocie, żywionej względem Boga Ojca, jak i garnięciu się do Niego.

Teresa przy tym posiadała świętego ojca, Maria – przeciwnie. Franciszek nie tylko bowiem borykał się z problemem alkoholizmu i wybuchowego temperamentu, ale także

428 Zob. Ms A 68v.

źle pojmował miłość do córki, pozostając zaborczym względem niej. Chciał zatrzymać ją przy sobie, dlatego sprzeciwiał się jej wyborowi życia zakonnego, o którym zacho-wywał nadto złą opinię. Czynił awantury z jego powodu, a nawet posuwał się do prze-mocy. Ostatecznie jednak po kilku latach pobytu Leonii w zgromadzeniu, dzięki – jak sam wierzył – jej modlitwom, doznał łaski nawrócenia430.

Wychowaniem religijnym Francuzki zajmował się głównie ojciec wraz z jej sio-strami, zaś formacją duchową Marii – matka, a następnie poszczególni kapłani. Karme-litanka – poza sakramentami – z ich pomocy niewiele korzystała. Co prawda, obrała jezuitę, o. Pichon, za kierownika duchowego, jednak w praktyce doznawała jego nieo-becności z uwagi na prędki jego wyjazd i niezwykle rzadką korespondencję z jego stro-ny. Z tej racji Jezusa uznała za swego przewodnika431. Z kolei Polka we wczesnej mło-dości korzystała z kierownictwa duchowego jezuitów, choć również nie mogła czynić tego w sposób stały z powodu zmian przez nich lub samą siebie placówek zakonnych. Niemniej z tej posługi znacznie częściej i więcej czerpała, zwłaszcza, gdy jej ojcem duchowym na czas pobytu w Poznaniu został od września 1934 roku, a więc na krótko przed odkryciem drogi niemowlęctwa duchowego, ks. Kazimierz Schmelzer432. Było to dla niej niezbędne z uwagi na nadzwyczajne Boże prowadzenie433, podczas gdy Fran-cuzka szła drogą czystej wiary i nie wymagała aż tak ścisłej kontroli spowiednika.

Przeżywała też innego rodzaju trudności – zarówno osobiste, jak i życia wspólnoto-wego. Przechodziła choćby chorobę skrupułów pośród atmosfery strachu i wynagradza-nia wobec Bożej sprawiedliwości, czego Leowynagradza-nia raczej nie znała, poza pewnymi niepo-kojami i rozterkami duchowymi434, związanymi, być może, z jej wrażliwą i delikatną naturą lub niepewnością jako skutkiem psychicznym nieobecności ojca w dzieciństwie.

Karmelitanka realizowała powołanie w klauzurze, niosącej ze sobą odmienne pro-blemy niż życie w zgromadzeniu czynnym. Nie była przy tym wprawiona w znoszeniu surowości takiej egzystencji w jej konkretnych cierpieniach i ofiarach, nawet jeśli w swym wyborze miała ich świadomość i je przyjęła435. Służebniczka natomiast weszła w nie już zahartowana przez trudne warunki bytowe, w jakich wzrastała.

430 Zob.: HP, s. 320-321, 325, 327, 329, 332; DCJM, s. 62. 431 Zob. Ms A 71r. 432 Zob.: DCJM, s. 101-102, 110, 114, 131, 175, 207-210; NR II, s. 388 (wstęp). 433 Por. NR II, s. 390. 434 Zob. np.: UM 9; NR II, s. 391-392. 435 Por. Ms A 58r.

Każda z zakonnic odbyła nadto inną formację związaną z odrębną duchowością i konstytucjami własnego instytutu. Poza dziełami Świętych Karmelu, karmiły się inną literaturą duchową, co jest zrozumiałe z uwagi na odmienność czasu i miejsca ich egzy-stencji.

W różnym wieku też podjęły powołanie. Teresa uczyniła to, mając 15 lat, zaś Maria – 22 lata, a więc w wieku, w którym mniszka posiadała już doświadczenie 7 lat życia zakonnego i powoli dobiegała kresu doczesnej wędrówki. Odeszła bowiem do Pana dwa lata później, tj. w wieku 24 lat, Leonia natomiast – mając 37 lat.

Gdy chodzi zaś o dążenie do świętości, to Francuzka usiłowała przez długi czas po-siąść ją o własnych siłach, nawet jeśli miała świadomość konieczności łaski. Szukała sposobu dojścia do tego celu przez większość życia, by pod jego koniec, na trzy lata przed śmiercią, znaleźć ową drogę. Polka pod tym względem miała już „szlak przetarty” przez świętą – obrała drogę dziecięctwa duchowego.

Teresa zderzywszy się z problemem niemocy we własnym uświęceniu, poszukiwała