• Nie Znaleziono Wyników

Historya Alethe

W dokumencie Epikurejczyk : powieść poetyczna (Stron 99-174)

M a tk ą A lethe b y ła p ię k n a T h e o ra z A le x a n d r y i, k tó r a lubo w tem m ieście zrodzona, poch o d ziła je d n a k z ro d zicó w g reck ich . Je sz c z e w p ie rw sz e j m łodości z n a jd o w a ła się w liczbie siedm iu dziew ic, w y b ra n y c h do sp isy w a n ia m ów w ym ow nego O ry g e n e sa , będącego w ów czas g ło w ą szkoły w A le k sa n d ry i, i k tó ry zarów no pom iędzy poganam i, ja k m iędzy ch rześcijan y , s ta ł n a w ysokim szczeblu ch w ały . W ie lce bieg ły w n au k a c h w ia ry obojga w yznań, sto so w ał n a tu ra ln e św ia tło filo­ zofii do o b jaśn ian ia tajem n ic w ia ry , i ty lk o w te d y b y ł dum nym z p osiadania m ądrości tego ś w ia ta , g d y ta s łu ż y ła mu do okazan ia try u m fu b oskiej p ra w d y .

L u b o n ad are m n ie d o b ijał się o k oronę m ęczeńską, u n o siła się ona w szakże w c ią g u całe g o ży cia n ad je g o g ło w ą , i n ie ra z podczas p rz e śla d o w a n ia c h rz e ­ ś c ija n o k a z y w a ł gotow ość poniesienia śm ierci za tę w ia rę , d la k tó re j czci i g ło sz e n ia żył jed y n ie . P rz y je d n e j z tych okoliczności p rześla d o w c y p rz y b ra li go za k a p ła n a eg ip sk ieg o i s ta w ili n a sto p n ia ch św ią ty n i S e ra p is a z ro zk azem , a b y zw yczajem p o g ań sk ich k a

-p lan ó w , tłum ow i, ja k i -p rz e d tym św ięty m -p rz y b y tk ie m m odły zanosić będzie, ofiarow ał g a łą z k i palm ow e. O d ­ w a ż n y c h rz e śc ija n in zn iw eczy ł w sz a k ż e ich n ad zieje. T rz y m a ją c p rz e d sobą ow e g a łą z k i w ołał głośno: „Z bliżcie się i o d b ierz cie te g a łą z k i nie od b o ży szcza, lecz od J e z u s a C h ry stu sa !"

W b a d a n ia c h sw y ch uczony te n b y ł ta k n iezm or­ dow any, iż g d y u k ła d a ł sw ój k o m e n ta rz do P ism a św ię ­ tego siedm iu p isa rz y było mu pom ocnych, zm ien iając się w sp isy w an iu w ym ow nych jego sp o strz e ż e ń ; g d y tym czasem ty leż m łodych d z iew ic, w y b ra n y c h d la p iękności pisan ia, u ż y w an y ch było do u łożenia i p rz e ­ p isa n ia ty c h szaco w n y ch k a r te k .

Pom iędzy tem i w y b ran em i z u a jd o w a ła się i m łoda, n ad o b n a T h e o ra , k tó re j ro d zice lubo p o g ań sk ą w y z n a ­ w ali w ia rę , p ra g n ę li jednak zrobić u ż y te k z ta le n tó w sw ej có rk i w czynności, u w a ż a n e j je d y n ie za m ech a­ n iczn ą. D ziew icę tę a to li n a p e łn iła p ra c a ow a w cale innem i uczuciam i i n iesp o d ziew an e w y d a ła s k u tk i. P i ­ sząc, c z y ta ła uw ażnie, a te boskie, z ta k ą w ym ow ą w y ja śn ia n e p ra w d y , z n a la z ły . zw o ln a p rzystęp do jej se rc a . G łębiej je d n a k niż te pism a u tk w iły w je j d u ­ szy słow a, k tó re z u st teg o w ielk ieg o n a u c z y c iela m iała n ie ra z sposobność słyszeć. W jego p o g ląd ach r e lig ij­ nych, leża ła w zniosłość i słodycz, k tó re niechybnie m u siały p rzek o n ać czuły um ysł i ży w ą w y o b ra ź n ią k o ­ biety.

D la T h e o ry uczucie to, ja k ie m ją mowy je g o n a ­ tc h n ę ły , było ja k b y now em życiem , św iadom ością b y tu duchow ego, o k tó rem w p rzó d żad n e g o n ie m iała w

y-*) P odezae u k ła d a n ia w ielkiego sw ojego d z ie ła , Н е х а р іа , O ry - g e n e s używ ał do p rzep isy w a n ia niew iasty.

o b ra ż e n ia ; w ym ow a k o m e n ta rz a o b u d ziła je j u w ie lb ien ie d la te k s tu . A g d y je d e n z k atech u m en ó w te j szkoły, k tó re g o je j n iew in n a żarliw o ść w z ru sz y ła , p ie rw sz y r a z je j u ż y c z y ł odpisu P is m a św ię teg o , m yśl o tym s k a rb ie sen je j n a w e t o d b ie ra ła . K r y ła go te ż p rzed w szy stk im i z rad o ścią i o b a w ą, ja k te n , k tó ry boskiego g o ścia pod d a c h swój p r z y ją ł i o b a w ia się, ab y się

ludzie o te j boskości nie dow iedzieli.

T a k o b u d zo n e se rc e ła tw o n a p ra w ą w ia rę n a - w róconem być m ogło, g d y b y sposobność sły sz e n ia sło w a ś w ię te g o b y ła dłużej trw a ła . O koliczności je d n a k p o ­ zb aw iły j ą te g o d o b ro d ziejstw a . Ł a g o d n y O ry g en e s, d ługi czas p rz e śla d o w a n ia m i D e m e try u sz a b isk u p a z A le k sa n d ry i od sw ych p ra c odw odzony, zm uszony b y ł opuścić sw ą sz k o łę i u c ie k a ć z E g ip tu . T a k w ięc sk o ń c z y ła się czynność pięknej T b e o ry — je j sto su n k i ze zw o len n ik am i now ej n au k i u sta ły , a zn aczn ie ju ż w zrosły z a p a ł je j se rc a u leg ł b a rd zie j ziem skim w ra ­ żeniom .

M iłość m ianow icie p rz y ło ż y ła się do o d w ró cen ia jej m yśli od re lig ii. J e s z c z e w sw ej pierw szej m ło­ dości z o sta ła m ałż o n k ą g re c k ie g o a w a n tu rn ik a , k tó ry do E g ip tu p rz y b y ł ja k o h a n d lu jący owem i kosztow nem i obiciam i, w robocie k tó ry c h w a rs z ta ty tk a c k ie z nad N ilu w a lc z y ły z igłam i P e rsy i o p ie rw szeń stw o . Ów g r e k z a b ra ł j ą do Memfis, k tó re zaw sze je s z c z e było g łów nem m iejscem te g o h a n d lu — i tam u m arł, pozo­ sta w iw sz y w dow ę w ro k u d z iew iętn asty m ży c ia bliską z o s ta n ia m a tk ą .

D la k o b iet sam o tn y ch , b ez pom ocy z o s ta ją c y c h , było zaw sze jedynym sposobem r a tu n k u sz u k ać s c h ro ­ n ie n ia w ja k ie j w ielkiej ś w ią ty n i, k tó re ta k zn a c z n ą część b o g actw i w pływ ów w E g ip c ie p o siad ają. P r a ­

w ie p rz y k a żd ej is tn ie ją zak o n y k a p ła n e k , k tó re lubo n ie d zied ziczn e ja k k a p łan ó w , je d n a k bard zo b o g ato są uposażone, i n a d a ją stopień o raz s ta n ta k i, ja k im re lig ia p rz y te o k ra ty c z n y m z a rz ą d z ie n a w e t sw oje n a j ­ niższe słu g i p rzy o d ziew a. Ł a tw o się dom yśleć, że ta k u k sz ta łc o n a n ie w ia sta ja k T h e o ra , nie z n a la z ła żadnej p rz e sz k o d y u św ięte g o kollegium w M em fis i z o sta ła k a p ła n k ą Iz y d y ze szczególnem p rzezn aczen iem do p o ­ sługi w podziem nych św ię ty c h p rz y b y tk a c h .

Tu po n iejak im czasie w y d a ła n a ś w ia t A le th e , k tó ra p ierw szy ra z oczy o tw o rz y ła w śró d ty c h u d anych cudów i nie św ię te j pom py w ow ych m isty czn y ch g r o ­ dach. L u b o T h e o ra ju ż przez inne u czu cia od p ie rw ­ szego sw eg o z a p a łu dla ch rz e śc ija c iz m u odw rócona zo ­ s ta ła , nie zap o m n iała je d n a k n ig d y w ra ż e n ia , ja k ie on n a niej w y w arł. Ś w ię ta K s ię g a , lubo rzad k o do b y ­ w an a, o d n a w ia ła je sz c z e w spom nienie ow ej pobożności i szczęścia, z ja k ie m w je j p osiadanie w eszła.

W o ln e chw ile je j u stro n ia i sa m o tn a sm ętność jej sta n u w dow iego, z w ra c a ły j ą n ie ra z ku tym św ię ­ tym praw dom , ja k ie w szkole w A le k sa n d ry i s ły s z a ła . T eraz z a c z ęła ow ę k sięgę gorliw iej c z y ta ć , głęboko czerp ać z te g o ź ró d ła z k tó re g o w przód z aled w ie s k o ­ s z to w a ła , i czuć to, co ty sią c e po niej uczuli, iż C h ry s ty a - nizm je s t p ra w d z iw ą re lig ją strap io n eg o .

N ieb ezp ieczeń stw o , ja k ie otaczało w ów czas tę , n au k ę i p o trz e b a u k ry w a n ia p rzed w sz y stk im i teg o d rogiego ś w ia tła , j a k i e się w je j se rce p r z e la ło uczyniło tem d ro ższą d la niej naukę. Z a trw o ź liw a , ab y się śm iało w y sta w ić n a o k ru tn e p rz e ś la d o w a n ia > ja k ie c z e k a ły w ó w czas w sz y stk ich p o d e jrz a n y c h o sp rz y . ja n ie C h rz e śc ija ń stw u , sp e łn ia ła dalej p rz y o b rzęd ach ś w ią ty n i p o słu g i, lubo z ta k im w strę te m , iż cz ę sto k ro ć

w śró d ty c h k a p ła ń sk ic h o b rząd k ó w i o fiar, z a s y ła ła w se rc u m odły do Boga, aby jej to zn iew ażen ie je g o D u ch a p rz e b a c z y ł.

T y m czasem w z ra s ta ła je j có rk a A le th e , jeszcze n ad o b n ie jsza niż ona sam a, z w ię k sz a ją c coraz je j s z c z ę ­ ście i o b aw y . G d y doszła do pew nego w ieku, uczono ją, ró w n ie ja k inne dzieci k a p ła ń s k ie , posługi p r/.y ś w ią ty n ia c h . J e d n e z ty c h m łodych służebnic z a t r u ­ d n ia n e b y ły zb ieran iem k w ia tó w n a o łta rz e , — drugie u a p e łn ia ły codziennie n ac z y n ia św ią ty n i św iężą z N ilu w odą, in n e m u siały oczy szczać ow e o b ra z y k sięży ca, ja k ie k a p ła n i w p ro cesy i obnosili, inne k arm iły p o ­ św ięcone z w ie rz ę ta i czyściły ich cudow ne p ierze i ł u ­ szczki, m a jące z a c h w y cać ich czcicieli.

Z a tru d n ie n ie A le th e — jed n o z z a sz c z y tu ie jsz y c h — sta n o w iła obsłu g a ty ch k sięży co w i pośw ięconych p ta ­ ków , k a rm ie n ie ich ulubionym żerem i pojenie c z y stą w odą. C h ę tn ie o d d a w a ła się tem u zajęciu w w ieku dziecinnym , a Ib is, około k tó re g o A lcyphron (E p ik u re j­ czyk) w id z ia ł j ą ta ń c u ją c ą w św ią ty n i, b y ł je j n aju lu - bieńszym ze w szy stk ic h pośw ięconych p tak ó w , k tó re g o k a rm iła i p ie sz c z o ta m i o k ry w a ła .

Je d n y m z celu iejszy ch śro d k ó w o cza ro w y w an ia w ty ch d zied zin ach , b y ła m uzyka, w szy sc y p rz e to w szelk ieg o sto p n ia n a leżą cy do sta n u k ap łań sk ieg o , m usieli w niej być biegli. N ig d zie te ż rów nie w d z ię ­ cznie nie o d z y w a ła się h a rfa , lira lub fle t pośw ięcony, ja k w ty c h podziem nych o grodach. P ierw szem w ięc by ło sta ra n ie m p rz y w ychow aniu m łodzieży k a p ła ń ­ skiej ro z w ija ć w szy stk ie w dzięki sz tu k i i n a tu ry , ab y w ięk szą siłę n a d a ć owym złudzeniom i z ja w isk o m , w k tó ry c h z a w ie ra ł się c ały urok i tajem n ice ini- cy acy i.

Do sposobów , ja k ic h u ż y w a n o , a b y d aw ny sy ste - m a t zabobonności ochronić od n ie d o w ia rstw a , a tem - b a rd z ie j od w p ły w u now ej w ia ry , n a le ż a ł szczególnie w zm ożony rozw ój pom py i cudów w o w ych ta je m n i­

cach, k tó re m i E g ip t sły n ął ta k długo. L iczn e ty c h obrzędów n aśla d o w n ic tw a ro z sz e rz y ły się pod ró żn ą n a ­ z w ą po całej E u ro p ie , ta k , iż odw iecznem u zabobonow i

z a g ra ż ało p rzyćm ienie go p rz e z now e pokolenie cudo­ tw ó rcó w . D la zac h o w a n ia w ięc n a d a l p ierw szo rzęd n o -

ści sw ego k a p ła ń s tw a w św iecie, egip sk ie w idziało się zm uszonem do u ż y w an ia n a d a l d oskonalszych sposobów ułudzeń.

K a ż d y śro d e k , ja k i sz tu k a w y n aleźć a p ra ca w y­ k s z ta łc ić m ogła do z w ięk sz an ia w ciąż sw oich sposo­ bów om am iania; k a ż d y bodziec, jak im ro z p o rząd zać m o­ g ły p raw d ziw ie cudow ne w iadom ości k ap łan ó w w p i­ ro te c h n ic e , m echanice i d io p try ce, tr z e b a było sto so w ać, a b y je g o d ziałaniem podnieść tajem n iczo ść i w szystkiem u, co d o ty czy ło k a p ła n ó w , n a d a ć cechę c z a ro d z iejstw a .

S cena o sta te c z n a uśw ięce n ia E lizy u m , do ja k ieg o in icy o w an y b y w ał p rz y ję ty — sta n o w iła , rozum ie się, n a j­

celn iejszy u ro k ty c h o b rząd k ó w , a uczynienie ich r ó ­ w nie p o ciąg ającem i d la zm ysłów te g o , k to się u b ieg ał za rozkoszam i, ja k d la w y obraźni sp iry tu a listy , było p rzed m io tem , k tó re m u się c a ła zręczn o ść i u w a g a św ię­ te g o kolegium p o św ięcała. K a p ła n o m z M em fis, m a ­ ją c y m w pływ n a k ap łan ó w innych św ią ty ń , udało się p od ziem n e sw e g ra n ic e n a północ i południe ta k daleko ro z sz e rz y ć , iż do sw ych obrębów z a g a rn ę li n ie k tó re z ty c h ciąg le ośw ieconych ra js k ic h ogrodów , ja k ie do u ży tk u D w u n a stu O łta r z y pod ziem ią za ło ż o n e były.

P ięk n o ść m łodej A le th e , p o ru sz a ją c a słodycz jej głosu i uczucie, ja k ie się w je j w z ro k u i ru c h ach m a ­

low ało, c z y n iły j ą w ielkim środkiem pom ocniczym w ta k ic h z a m ia ra c h na w y o b ra ź n ię . Z te g o p rzeto pow odu od d z ie c iń stw a ju ż w y b ra n a b y ła z pom iędzy sw y ch p ięk n y ch to w a rz y sz e k , ja k o n a jz d o ln ie jsza do p rz e d sta w ia n ia m istycznego w d zię k u w o w ych obrazach E lizy u m , w o w y ch scen ac h z innego ś w ia ta , k tó re n iety l- ko n a w y o b raźn ię, lecz n a w e t i n a rozum oszołom io­ nego a s p ira n ta w p ły w a ły .

D la n iew in n eg o d z ie ck a scen y te b y ły ty lk o ro z ­ ry w k ą , lecz d la T h e o ry , k tó ra dobrze z n a ła o szu stw a, ja k im z a n a rz ę d z ia słu ży ć m usiały, było to z n ie w a ż e ­ niem w sz y stk ie g o co k o c h a ła — ciągłem źródłem o b u rze ­ n ia i w y rzu tó w su m ien ia. C zęsto k ro ć p rz e to , g d y A le ­ th e w u b io rze ja k ie g o z duchów elizejsk ieg o ś w ia ta p rz e d nią s ta n ę ła , z w z d ry g a n ie m o d w ra c a ła oczy od szczęśliw eg o dziecięcia, i zdaw ało je j się w idzieć z s tę ­ p u ją c y cień g rz e c h u na niew inne czoło, n a k tó re z m i­ ło śc ią m a c ie rz y ń sk ą sp o g lą d a ła .

G d y ro zb u d ziły się w ład ze um ysłow e, zw ięk szy ła się te ż tro sk liw o ść i u m a rtw ie n ie k o ch ającej m atk i. W p ra w d z ie o b a w ia ła się sw ą w ła s n ą d ro g ą taje m n ic ę odkryć dziecięciu, aby go na n ie b e z p ie cz e ń stw a nie w y ­ sta w ić, lecz czu ła z a ra z em , iż było ró w n ie o k ru c ie ń ­ stw em ja k w y stęp k iem , zo staw ić to ż dziecię w ciem no­ ści p o g a ń stw a . W tym sta n ie w a b a n ia zd aw ało jej . się je d y n y m śro d k ie m w y b ra ć i, z ziem skich p rzym ie­

szek oczyszczone, córce sw ej p o d ać ow e c z y ste p ie r­ w ia stk i p ra w d y , ja k ie w ło n ie w szy stk ic h re lig ii u k ry ­ te leżą, ow e uczu cia b a rd z ie j a n iż e li nauki, bez k t ó ­ ry ch B óg n ig d y s tw o rz e ń sw oich n ie z o sta w ia , i ja k ie w e w sz y stk ic h czasa c h tym , k tó rz y go s z u k a ją , d ają n ie ja k ą w sk azó w k ę do p o z n an ia Boga.

Jed n o ść i d o sk o n a ła dobroć S tw ó rc y , u p a d e k d u ­ szy w zepsuciu, w alk a z ciem nościam i te g o ś w ia ta , je j o sta te c z n e w y b aw ien ie i w zn iesien ie się do ź ró d ła w sz y stk ic h duchów : te n a tu ra ln e ro z w ią z a n ia z a g a d k i n asz e g o b y tu , te z a sa d y w szy stk ich re lig ii i cn ó t, k tó r e T h e o ra p rz y ję ła od sw oich ch rz e śc ijań sk ich n a u c z y c ie li, le ż a ły ró w n ie, ja k je j w iadom em było, w p o d sta w ie te o lo g ii E g ip s k ie j, i w b ra k u innego św ia tła n ie b ie ­ sk ieg o , je d y n ą je j dążnością było te , w całej ich ode­ rw a n e j p ierw o tn ej cz y sto ści w d u szy sw ego d ziecięcia z asz c z ep ia ć .

P o o d b y ty ch p rzeto z r a n a posłu g ach w Ś w ią ty ­ ni, p rz e p ę d z ała zw ykle w ieczory i noce w m ałem m ie ­ szk an iu na p o w ierzch n i ziem i, ja k ie w o b ręb ie ś w ię te ­ go K olegium n ie k tó ry m ze z n a c zn iejszy c h k a p ła n e k b y ły dozw olone. T u oddalona od w pływ u ow ego g ru b eg o zabobonu, ja k i j ą w podziem nych p rz e strz e n ia c h z a k a ­ żdym ścig ał krokiem , s ta r a ła się u k s z ta łc a ć o ile m o ­ g ła duszę sw ego ulubionego d zie cię cia, i z n a la z ła je z n a ­ tu ry ta k skłonnem do p ra w d y , j a k te ro ślin y , k tó r e długi czas w ciem nych o b ręb ach za m k n ię te , za błyśnię- ciem św ia tła , sam e się k u prom ieniom je g o z w ra c a ją .

C zęsto , g d y ta k ra z e m n a ta r a s ie sie d z ia ły , p r z y ­ p a tr u ją c się liczn ie św iecący m gw iazdom , k tó ry c h b la sk n ap rzó d ludzi do s k ła d a n ia czci bożkom p rz y w ió d ł, o b ja śn ia ła m łodej słu ch aczce p rze z ja k ie szczeble błędu cześć ze S tw ó rc y na s tw o rz e n ia p rz e n ie sio n a z o sta ła , aż ta k coraz niżej n a sz a li is tn ie n ia sp a d a ją c , ludziom uroiło się u b ó stw iać ludzi, i tym sposobem p rzez n a j­ o k ro p n iejszy zw ro t, niebo zrobiono ty lk o zw ierciad łem ziem i, je j n a jb a rd z ie j ziem skie ry sy o d b ija ją c e m .

N a w e t w św ią ty n i s ta r a ła się tro s k liw a m a tk a c z y ste sw e n au k i p o d k ład ać pog ań sk im obrządkom ,

p rz y k tó ry c h o b sługiw ały. K ie d y Tbis, ulubiony A le- th e , z a ją ł m iejsce n a o łta rz u , i m łoda dziew ica do p ta k a , z k tó ry m p rzed c h w ilą ig ra ła , zb liżała się te ra z z c a łą p o w a g ą czci; k ied y g a łą z k a ak a c y i, k tó rą sam a z e rw a ła , skoro na nią k a p ła n dm uchnął, nagle w jej oczach s ta w a ła się ś w ię tą — p rz y każdem takiem z d a ­ rzen iu o d w a ż a ła się T h e o ra , lubo z trw o g ą i z d rż e ­ niem , w p a ja ć młodej dziew icy różnicę, j a k a w in n a być czy n io n a pom iędzy w idom em i p rzedm iotam i czci i owem niew idzialnem bóstw em , k tó re g o one były je d y n ie w sp o ­ m nieniem lub w izeru n k iem .

Z e sm utkiem a to li w k ró tc e sp o strz e g ła , że o b ja ­ śn ia ją c ty lk o n a w p ó ł um ysł zaży w y , aby tak im półbla- skiem zasp o k o jo n y zo stał, czyni serce, k tó re m zam ie­ r z a ła kiero w ać, b a rd z ie j je s z c z e nieposkrom ionem i n i­ szczy n ad zieję, o k tó rą się w ia ra onego dobija, nie p o ­ d a ją c w zam ian żad n ej innej podpory. R ó w n ie ż now ej trw o g i doznała, g d y p ó źn iej w dzięki A le th e w sz y ­ stk ic h oczy n a się zw ra c a ć za c z ęły ; trw o g a , k tó r a aż nad to tem co j ą o taczało u sp raw ied liw io n a b y ła.

W tem pośw ięconem m iejscu, ja k ła tw o sobie w y sta w ić , nie sz ła zaw sze czy sto ść obyczajów z re li- g ią w p arze. O błudny i am b itn y O rk u s, w ów czas n a j- w yższem k a p ła ń stw e m w M em fis zaszczycony, b y ł czło w iek iem w k ażdym w zg lę d zie odpow iednim do k ie ­ ro w a n ia system em ta k św ietn eg o o szu stw a . O sią g n ą ł ju ż tę po rę życia, k ie d y je sz c z e dosyć p o z o sta je o g n ia m łodzieńczego do o ż y w ian ia w sk a z ó w e k s ta re g o ro z u ­ mu. U niego w szak że m łodość ty lk o nikczem ne sk ło n ­ ności p o z o sta w iła , w iek je d y n ie d o d ał p rz e b ie g le jsz ą d o jrz a ło ść w w y stęp k u . P o jął on aż n a d to dobrze k o ­ rz y śc i w ia ry , k tó r a z u p ełn ie n a d z iałan ie n a zm ysły w y ra c h o w a n a b y ła , i w ie d zia ł bard zo do b rze, iż je d y

-n a d ro g a o bróce-nia re lig ii n a sw o ję k o rz y ść b y ła w z ręczu em je j p rz y sto so w a n iu do in te re só w i n a m iętn o ­

ści innych ludzi.

S ta n sm u tk u i w y rz u tó w su m ien ia, w jak im się um ysł T h e o ry zn ajd o w ał, z pow odu w szy stk ieg o , co około sieb ie w id ziała , s ta ł się wrresz c ie nieznośnym . Ż a d n e n ie b ezp ieczeń stw o , n a ja k ie j ą s p ra w a p ra w d y k ied y k o lw iek w y sta w ić m ogła, nie w ydało je j się ta k okropnem , ja k to trw a n ie w g rz e c h u i o szu stw ie. J e ­ szcze je j dziecię było c z y ste i n iew in n e, lecz czy liż długo je s z c z e tak iem z o staw ać m ogło bez ow ej s tra ż y d uszy, bez re lig ii?

T e u w ag i ro z trz y g n ę ły . Z ra z u p rz e d się w z ięła o d k ry ć córce A le th e ta je m n ic ę sw ej duszy i tę , k tó ra je j je d y n ą sta n o w iła na ziem i n ad zieję, uczynić to w a ­ rz y s z k ą w sz y stk ic h sw y ch nadziei w n ie b ie , a potem z nią ja k n ajśp ieszn iej z teg o obm ierzłego m iejsca u ciekać

do p u sty n i, w g óry, w ja k ą k o lw ie k sam otność, byleby „ ty lk o Bóg i poczucie niew inności ich nie o d stęp o w ały .

Ł a tw o ś ć , z ja k ą A le th e św ię te p ra w d y pojm ow a­ ła. p rz e sz ła sp o d ziew an ie m a tk i. D o s ta te c z n ie te ż całe je j u m a rtw ie n ie n a g ro d z iła ow a d o sk o n ała społeczność m iłości i w ia ry , owo p ra g n ie n ie , z ja k ie m jej ulubione dziecię czerp a ło ze ź ró d ła w sz y stk ie g o ży cia i p raw dy.

T a k ie szczęście a to li nie m ogło być d łu g o trw a - łem . C ią g ła trw o g a , w ja k ie j T h e o ra z o sta w a ła , podni­ sz c z y ła je j zdrow ie. C zu ła, ja k siły codzień b ard ziej j ą o p u szczały , a m yśl p o zo staw ie n ia te g o s k a rb u , k tó ry w łaśnie co N ieb u p ośw ięciła, sam ego i bez opieki na św iecie, n a p e łn ia ła j ą ro z p a c z ą, k tó r a k re s je j ży cia z n aczn ie p rz y śp ie sz y ła . G d y b y b y ła m ogła w ykonać sw ój zam iar o p uszczenia m iejsca, w k tó re m z o sta w a ła , jej dziecię b y ło b y za obrębem teg o , co j ą z a tr w a ż a ło ,

i w sam o tn o ści p u sty n i p rzy n ajm n iej p rz e d -z łe m z a b e z ­ pieczone; le c z te r a z było ju ż zapóźno— śm ierć p rz y sz ła po o fiarę sw oję.

U k r y w a ła je d n a k ż e sta n sw ój p rzed k o chającem dziecięciem , k tó re lubo ś la d y choroby n a lic a c h m atki p o strze g ło , nie w ied ziało p rz e c ie ż , iż to są. zb liża jące się zn am io n a śm ierci, nie m yśląc n a w e t o podobieństw ie u tra c e n ia teg o , co mu ta k drogiem było. Z a w cześn ie w sz a k ż e n a s tą p iła ch w ila ro z s ta n ia . S m u tek i trw o g a A le th e z w ię k sz y ły się stan em spokojności, w ja k im ż y ­ ł a d o tąd , a T h e o ra uczu ła z g o ry c z ą i żalem , iż w zględom czułości zaw iełe p o św ięc iła czasu, i że te r a z n ied łu g ie chw ile ju ż p o zo staw a ły do oznajm ienia córce w sz y stk ich ty c h życzeń i nauk, od k tó ry c h p rz y sz ły los młodej sie ro ty z a le ż a ł.

Z a le d w ie m ia ła czas złożyć w rę c e A le th e św ię tą k s ię g ę — z a k lą ć j ą , aby k o n ieczn ie z te g o n ieszczęsnego m iejsca zb ie g ła , i w sk azu jąc ku s tro n ie g ó r w S a id , o statn im tchem n a z w a ć jej te g o św ię te g o m ęża, k tó rem u je d y n ie n a ziem i o piekę i ra tu n e k sw ego dziecięcia po­ w ie rz y ć m ogła.

G d y p ie rw sz e g w a łto w n e w ra ż e n ie ż a lu osłabło, A lethe o d d ała się posępnem u sm u tk o w i, k tó ry j ą p rzez czas n ie ja k i n ieczu łą n a n ieb e zp iecz eń stw o je j p o ło że­ n ia u czy n ił. J e d y n ą jej p o ciech ą było o dw iedzać ow ą kaplicę g ro b o w ą, g d zie zw ło k i pięknej T h e o ry sp o czy ­ w ały . T am co noc w p a tru ją c się w te sp o k o jn e r y s y i z a s y ła ją c m odły z a spokój u le ciałej d u szy , p rz e p ę ­ d z a ła sa m o tn e i lubo sm u tn e je d n a k n a jsz c z ę śliw sz e g o d zin y . C h o c ia ż m isty czn e g o d ła, zdo b iące k a p lic ę , m ało sto so w n e b y ły d la spoczynku c h rz e śc ia n k i, z n a j­ dow ało się w sz a k ż e je d n o pom iędzy niem i, to je s t k rz y ż , k tó ry p rz ez z a d z iw ia jąc y zbieg okoliczności ta k

d la p o g a n , j a k dla c h rz e śc ian w ielkie m a z n a c z en ie — w y s ta w ia ją c u p ierw szy ch ta je m n y o b ra z owej n ie ­ śm ierte ln o ści, k tó re j u d ru g ic h isto tn y m i pew nym je s t

z a k ła d e m .

N a tym k rz y ż u , k tó r y je j m a tk a c a ło w a ła ta k często , z ło ż y ła w cichości św ię tą i ro z m y śln ą p rz y sięg ę n ie w y rz e c z en ia się n ig d y w ia ry , j a k ą je j z m a rła p o ­ z o s ta w iła , a je j se rc e do ta k ie g o się n a tc h n ie n ia w p o ­ dob n y ch chw ilach w znosiło, iż g d y b y nie w strz y m y w a ­ ły jej o sta tn ie ży czen ia ow ych b ladych u st, b y łab y

W dokumencie Epikurejczyk : powieść poetyczna (Stron 99-174)

Powiązane dokumenty