• Nie Znaleziono Wyników

Historyi biblijnej;:

W dokumencie O szkole ludowéj (Stron 37-142)

H istoryja biblijna starego testamentu opisuje nam wszystko, co B ó g zdziałał dla

rodzaju ludzkiego od początku świata ^ do Chrystusa.

H istoryja biblijna now ego testamentu opj. suje nam żyw ot Jezusa Chrystusa i czy^y A postołów .

H istoryi starego testamentu uczą się na­ wet Ż yd zi i T u rcy ; zaś historyja nowego testamentu ob ch od zi tylko nas chrzęści- janów .

3. Czytania:

Czytanie jest nauką najpotrzebniejszą, K to czytać nie um ió, nie potrafi dobrze m yśleć; dlatego ch oć gdzie o czćm ś usły. szy, to w szystkiego dobrze nie zrozumie, a ch oćb y i zrozum iał, to znow u nie spa­ mięta. — K to zaś umió czytać, w yuczy się w szystkiego i będzie w iedział, co się na całym świecie dzieje. Na przykład: Gazety i różne książki drukują w K ra k ow ie, we L w ow ie i w innych dużych miastach. Otże' co tam uczeni ludzie m yślą, to napiszą i każą w gazetach w ydrukow ać, a za parę dni i m y ju ź je w Radom yślu czytamy

j d ow iad u jm y się, co się gdzie dzieje, albo

^ gdzie co m ów i dla naszego pożytku j0b zabawy. Czytanie w ięc jest jed y n ą d ro ­ gą do wszelkiej nauki. L ecz i czytanie czy- jgjjju nierówne. Grdyby się u czy ły dzieci szkole tak czytad, żeby tylko słow a w y ­ mawiały, a tych słów nie rozum iały i sen­ su nie w iedziały, to takie czytanie b y ło b y Ba nic. N auczyciel musi nauczyd dzieci cz y ­ tać tak, żeby każde słów ko rozum iały i żeby g[ę nawet w szystkiego dom yślać umiały. Dopiero takie czytanie rozumne i ze zasta­ nowieniem prowadzi do nauki prawdziwej. Kto się więc nauczył rozumnie i m yśląco

yf szkole czy ta c, ten potóm każdą książkę czy gazetę zrozum iś, i będzie miał z tego pożytek nieoszacowany.

Otóż przekonywacie się z tego, com p o ­ wiedział, źe g d y człow iek czyta w książce o jakiójś rzeczy, to się o tój rzeczy dow ia­ duje. Są tóź książki różne i o rozm aitych rzeczach, np. są książki dla księży, dla d ok ­ torów, dla nauczycieli, dla sędziów, dla in­ żynierów, dla rzemieślników i dla rolników,

a ten w nich czyta, co o tśm lub o ow^n, chce wiedzieć. W szkolnych książkach, ^ których dzieci czytają, musi b y ć z różnym nauk potrosze; dla tego szkolna czytań^ jest najważniejsza, bo w nić) są przeróżne dla dzieci ciekawe i potrzebne wiadomości. C o ma b y ć w szkolnych książkach, to te- g ob ym tutaj ze wszystkiem nie spisał, ale wam tak w krótkości napiszę, żebyście tćż ch oć cokolw iek wiedzieli.

W szkolnej książce do czytania (w czy. tance), są różne piękne opowiadania i przy­ k ła d y , żeby dziecko brało z nich naukę; dalćj są opowiadania z jeografii, historyi naturalnej, z fiz y k i, z historyi narodowej, z agronom ii i z gramatyki.

C o to jest jeografija?

Jeografija jest to słow o greckie a na pol­ skie znaczy taką naukę, która opisuje zie­ mię, kraje i m orza — różne ludy, jakie są na ziemi i gdzie m ieszkają, nawet poucza o słońcu, księżycu i gwiazdach.

K to jeografiję umiś, ten w ió, gdzie jaka część świata, gdzie lądy, morza, góry, rzćki,

jaSy, miasta i wsie. W ić nawet, ja k jest za

piorzami, chód tam nigdy nie był, ani m oże

nie będzie.

Nasi Radom yślacy chodzą na flis aź do (Jdańska nad morze Bałtyckie. Dawnićj, gdy zobaczyli m orze, to m yśleli, źe tam juź koniec świata, a teraz wiedzą z ksią­ żek, jakie za morzem są kraje, ja cy ludzie i jak oni tam żyją.

Co to jest historyja naturalna?

Historyja naturalna jest to taka nauka, która opisuje wszystko, co Pan B ó g stwo­ rzył. Opisuje ludzi, zwiórzęta różn e, jakie tylko żyją na ziemi, w ziem i, w wodzie, w powietrzu; opisuje wszelkie rośliny, krusz­ ce, k op alin y, t. j. rozmaite kamienie, sole, węgle i t. d. — słowem w szy stk o, co jest na ziemi i w ziemi. K to się uczy historyi naturalnój, ten poznaje B oga w je g o nie­ zliczonych dziełach i korzy się przed Nim, jako Stwórcą i Ojcem naszym. K to się zaś historyi naturalnćj nie uczył, ten myśli, źe tylko te stworzenia są na św iecie, które on widzi.

Co to jest fizyka?

F izyka jest to słow o greckie a na skie oznacza taką naukę, która nas poucj. 0 własnościach rozlicznych rzeczy czy]; ciał znajdujących się we wszechświecie czyli przyrodzie. U m iejąc fizykę, dowie82

się o własnościach powietrza, w ody, ognia 1 innych ciał stw orzonych, a w ięc łacno wytłom aczysz sobie różne zjawiska, na któ- re patrzysz codziennie — a przez to wy. śmiejesz nie jed en zabobon i głupią wróż­ b ę , jaką ludzie ciemni do tego lub owego zjawiska przywiązują. Z a pom ocą fizyki poznasz ja k ten świat dziwnie urządzony, i jaki to ład wszędzie i we wszystkićm; poznasz naturalne przyczyny a nie sprawy szatańskie, ja k sobie nie jed en baje. Nie pow ićsz p otćm , źe tęcza pije w odę, a kie­ dy w icher, źe djabeł tańczy, źe błędne światełka, są to pokutujące dusze i t. p.

C o to jest historyja narodow a?

Historyja narodowa jest to nauka o na­ szych przodkach polakach, t. j. o narodzie polskim i o je g o królach, ja k oni żyli.

t Jjim prowadzili w ojny i o co, jakie mieli prawa, zw yczaje i obyczaje; co zrobili złe­ go a co dobrego.

Jak dobry syn rad wiedzied o swoim

0jcu, dziadku i pradziadku, ja cy tóż to oni byli, tak t ć ż i d obry obyw atel rad w ie­ dzieć o swoim narodzie i przeszłości je g o .

Co to jest agronom ija?

Agronom ija jest to słow o greckie a na polskie znaczy naukę o rolnictwie, sado­ wnictwie, pszczelnictwie, gospodarstwie i td. Nauka ta bardzo u nas potrzebna, b o na­ sza ziemia ma w sobie wielkie skarby i więcśjby nam wydawała, gd yb yśm y w niój lepiej robili. A gd ybyśm y się do tego tru­ dnili sadownictwem i pszczelnictwem , ileby to majątku p rz y b y ło ?

Co to jest gram atyka?

Gramatyka jest to słow o greckie a na polskie oznacza naukę dobrego mówienia, porządnego myślenia i należytego pisania. Nauka należytego pisania zow ie się także po grecku ortografiją. N iech się dzieci uczą gramatyki i ortografii, ażeby słow a dobrze

w ym aw iały i takowe należycie pisały. 1 ta nauka potrzebna,’ poznam y na tym pr2y kładzie:

G d y napiszem y słow a: B óg, buk, Bug^ w m owie brzmią te słowa n iby jednakowo ale w piśmie każde z nich co innego zna- czy. Pierwsze oznacza B og a , drugie ozna- cza drzewo, a trzecie oznacza rzśkę na Rusi Otóż w m owie te trzy słowa do siebie po. dobne, ale w piśmie niepodobne. Litera b jest we wszystkich trzech słow ach na po. czątku. W pierwszym słowie po b stoi óg, w drugiśm słowie po b stoi uk, a w trze- cićm słowie po b stoi ug. W idzim y więc, źe jest wielka różnica w znaczeniu i pisa­ niu tych słów, chód w m owie n iby wszyst­ kie brzmią jednakow o. A że b y podobnych i innych błędów w m owie i pisaniu uni­ knąć, trzeba umieć gramatykę.

4. Pisania:

Jak czytanie, tak tśź i pisanie jest nau­ ką najpotrzebniejszą. Ja na ten przykład, co dziś piszę w Radom yślu, to wam jutro poślę do T u rb i, a w y ja k tylko

popatrzy-cje na m oje pismo, to zaraz będziecie w ie­ dzieli wszystko tak, jak bym ja sam na głos

was m ów ił. — Macie np. bi'ata w A m e­ ryce, tak daleko za morzem, napiszecie do n ie g o, a on biódak dowie się od was

0 wszystkiem. W asze pisanie pobudzi go Jo smutku i radości, b o jak wasze pismo będzie czytał, to tak, ja k by 'wasz głos słyszał.

Grdy się dzieci zaczną w szkole uczyć czytać, to niech się i pisać uczą od razu, Juźcić to początkowe pisanie będzie brzyd­ kie, ale niech będzie jakiebądź. Późniój mają się dzieci wprawiać w piękne pisanie. Pię­ kne pisanie nazywają u nas po grecku ka- ligrafiją. D o pisania dobrze jest używać piór stalowych i wprawiać się w pisanie bez linij, na sposób amerykański.

N iedosyć na tóm , aby się dzieci nau­ czyły pisać ortograficznie i kaligraficznie, ale pow inny się jeszcze nauczyć stylistyki.

Co jest stylistyka?

Stylistyka jest to słow o łacińskie a na polskie oznacza n a u k ę, żeby t o , co

czło-wiek m yśli, zrozumiale napisał, t. j. żeby pism o b y ło do sensu. P od łu g stylistyki na- I

uczyć się m ogą dzieci pisania listów, testa. mentów , rew ersów , k on traktów , kwitów cesyj, próśb do urzędów i innych potrzeb­ n ych rzeczy.

5. Rachunków:

Rachunki są każdemu potrzebne, tak bo­ gaczow i, ja k o tóź i biśdakowi. K to ma du­ ż o , potrzebuje dużych rachunków ; kto ma mnićj, potrzebuje mniejszych. D o s y ć na tem, źe rachunki codzień są każdemu potrzebne, a kto ich nie umió, ten się da łatwo oszu­ kać. Przez rachunki wyrabia się także myślenie.

6. Rysunków:

Rysunki są potrzebne, i dzieci się ich z wielką chęcią uczą. Jesteście np. w ja- kiómś miejscu, daleko od waszój wsi, i tam zobaczycie now om odn y pług. P od ob a ł wam się, bo dobry i zgrabny, w ięc chcielibyście i w y m ieć taki. Cóź tu ro b ić? — Pienię­ dzy nie m acie, żeby tam sobie taki kupić, a choćbyście i kupili, to gdzież g o tak

dale-jjo wlóc ? Jeżeli umiście rysow ać, to o d - rysu jecie i opiszecie g o na kawałeczku pa- pióru, a podług tego rysunku i opisu da­ cie zrobić do kowala i stelmacha w waszćj Wgi. I różne rzeczy tak samo. — Przez rysunki wyrabia się lepszy gust i człow iek potórn lubi kształtniejsze i piękniejsze rzeczy.

7. Śpiewu:

Czy jest kto na świecie, co b y nie lubiał śpiówu? Jaka to piękna rzecz um ieć śpie­ wać w kościele nabożnie, lub tóż i w do­ mu, albo podczas jakiśj zabaw y coś w eso­ łego! D zieci w szkole niech się uczą nie tylko pieśni n a bożn ych , ale i światowych. W szkole trzeba w esołości, b o nauka łe- piój pójdzie. W którśj szkole nie śpiśwają, to tam bardzo smutno. Jabym do takićj szkoły nie chodził, gdzie dzieci siedzą jak mruki. U ciekłbym zaraz. Przez pieśni od ­ wiodą się dzieci od nie jed n śj brzydkiej myśli i uczynku, i dusza u nich pięknieje.

Jakie przybory są do nauki potrzebne.

W szkole do nauki potrzebne są nastę­ pujące p rz y b o ry :

1) Książki dla dziatwy szkolnój.

2) Książki dla nauczyciela, żeby zawsze co n ow ego w yczytał, i przez to żeby sie­ bie i dzieci kształcił. Niemniśj potrzebne jest dla nauczyciela pism o ta k ie , niby ga­ zeta szkolna, co o szkole i o nauce opi­ suje.

3) D w ie w ielkie, czarne tablice. Jedna drewniana, a druga płócienna lakierowana z czerwonem i linijami. T ablice potrzebne są do pisania, rysowania i rachowania.

4) A becadło tak zwane ruchome, co jest każda litera osobn o wydrukowana. Takie abecadło potrzebne jest do nauki czytania.

5) Elementarze ścienne. — Są to na ar­ kuszach drukowane litery i słow a, a po­ trzebne do nauki czytania.

7) W zorki do rysowania.

g) K sięga z obrazami m alowanem i, co przedstawiają różne zwierzęta, rośliny, na­ rzędzia i t. d.

9 ) L iczydło, 1j. 100 gałek na 10 drutach. 10) G lo b u s , t. j. wielka kula z papiśru jab drzewa oblepiona papierem. Ona przed­ stawia nam kształt ziemi, i są na nićj od ­ malowane części świata, lądy i morza.

11) Map kilka, t. j. takich papiórów, na których są odrysow ane pojedyncze części świata, kraje, miasta, wsie, góry, rzćki itd.

12) Barometr. Jest to słow o greckie, a na polskie oznacza narzędzie służące do mierzenia stanu powietrza, czy powietrze jest ciężkie lub lekkie, suche lub wilgotne. Na barometrze poznajem y odmianę pow ie­ trza, czy ma b y ć słota lub pogoda. B aro­ metr zowią po polsku ciężkomierzem.

13) Term om etr. Także słow o greckie, a na polskie oznacza narzędzie służące do mierzenia stanu powietrza, czy powietrze jest ciepłe lub zimne. Term om etr zowią

14) Miary i wagi.

15) Z b io ry monet, które są w obiegu. 16) P róbki kolorów wszelkich.

17) Z b iorek kopalin, tj. różne sole, ka- mienie i kruszce, ja k o tóź zbiorek różnych roślin z listkami, kwiatami i korzeniami.

18) Papiśr, ołów ki, pióra, atrament, krś- da i gąbka.

X .

Rozkład godzin naukowych.

T a k w miasteczkach, ja k o tóź i p o wsiach jest ten zw yczaj, że dzieci chodzą do szko­ ły dwa razy na dzień, tj. od godzin y 8 do 11, i od 2 do 4.

W w iększych miastach, gdzie jest szkoła taka, co każda klasa ma osobn ego nauczy­ ciela to tak jest d obrze; ale na wsi lub m iasteczku, gdzie jest tylko jeden nauczy­ ciel, a uczniów jest ze 70, albo i nad 100, toby lepiój b y ło , g d y b y nauczyciel podzie­ lił te dzieci na dwa oddziały, i żeby się |

jeden oddział uczył rano półtrzecićj godzi- py, a drugi znów półtrzeciój godzin y po południu.

P ziecko zaczyna chodzid do szkoły po ukończeniu 6 roku i chodzi do 12. — T o dziecko, co chodzi piśrw szy r o k , uczy się

sam ych p oczątk ów ; to za ś, co drugi rok

chodzi, ju ż w ięcćj się u cz y , i tak co rok wyźój. Zm iarkujcież w ięc, jakże się m oże

uczyd to dziecko, co ls z y rok chodzi z tóm,

co już 5ty lub 6ty rok chodzi do s zk o ły ? Jeżeli dziecko chodzi pilnie rok w rok i dzień w dzień do szkoły, to każdego ro ­ ku do innój klasy należy. N auczyciel k aż­ dy pewnie sw oich uczniów dzieli ch o cb y na 3 lub 4 klasy. I ta k , jeżeli uczy 3cią lub 4tą klasę, to cóż będziz robiła lsza i druga? — G d y n. p. będzie u czył 3cią i 4tą klasę czytad, a l ś j i 2ćj klasie każe pisad, to on tylko 3ciój i 4tój dopilnuje, a lsza i 2ga będzie babrała na papiórze ni to, ni ow o. T o na nic taka nauka; to tylko gmatwanina — n iby nauka, a to męka i strata czasu. Zebrad razem z 80

dzieci lub więcej z różnych klas, to nauk* przepadnie. — T am będzie szm ćr a może i krzyk — a chcąc u czyć starsze, a młod­ szym kazać cicho siedzieć, to lepićj je wy. pu ścić, niech biegają po świecie. Grzech dzieci m ęczyć, b o taka męka ciału i duszy szkodzi. — Nie jeden pow iada, źe gdy dziecko tylko raz na dzień pójdzie do szko­ ł y , to się m ało nauczy, lepićj niech dwa razy idzie. A ja znowu p o w ie m , źe więcój się nauczy dziecko w jedn ćj godzinie w spo­ k oju , niż ja k b y m iało 5 godzin dziennie siedzieć w hałasie i bezczynnie ja k na tor­ turach.

X I .

Czy może nauczyciel codzień każdego ucznia lekcy i wysłuchać? — Jak się

w szkole uczą ?

1) K to do szkoły nie chodził, ten myśli, źe nauczyciel m oże codzień każdego ucznia

lekcyi wypyta ć. K to chodził do szkoły, ten że to jest rzeczą niepodobną.

G dyby w szkole b y ło tylko 10 uczniów, t0by m óg ł nauczyciel z każdym osobn o chwilkę pogadać. A le jóźeli ich jest 40,

50, 60 lub więcćj, to żadną miarą nie m oże każdego, z osob n a lekcyi w ysłu ch ać, b o nie w ystarczy na to czasu.

Szkoła trwa dziennie 5 godzin czyli 300 minut. Z tych 300 minut urywa nauczyciel po 5 minut z każdśj godzin y na w y p o ­ czynek, więc 25 minut dziennie. W tych 25 minutach mają się dzieci przejść na p o ­ dwórze lub coś zaśpiówać, żeby do dalszśj nauki nabrały siły. Zatóm do ścisłój na­ uki zostaje razem 275 minut dziennie. G d y b y nauczyciel chciał dla je d n e g o ucznia o s o ­ bno pośw ięcić 10 minut, to w ystarczy ty l­ ko na 27 uczniów. Przekonujecie się więc z tego, źe nauczyciel m oże tylko 27 ucz­ niów lekcyi przesłuchać.

G d yb y to w szkole uczyły się dzieci tyl­ ko czytać, toby m ógł nauczyciel z tych 27 z każdym osobno czytać. A le że w szkole

jak wiócie, uczą się i innych rzeczy, to się muszą razem uczyć. Czytać uczą się tak- Grdy nauczyciel czyta, to dzieci także w my­ śli z nim czytają, bo muszą sobie skazy, w ać na książce i uważać, a więc wszyscy z nim czytają, tylko on głośno, a one w niy. śli. T o znow u każe nauczyciel jednemu uczniowi czytać na g ło s , a drudzy za nim w m y śli, w ięc w szyscy naraz czytają, tyl­ ko jeden na głos a drudzy po cichu.

G d y nauczyciel tłom aczy jaką naukę na tablicy, to w szyscy patrzą, widzą i słyszą, co on do nich mówi. On się znow u wy- pytuje to teg o, to o w e g o , a drudzy uwa­ żają. W ięc g d y on się pyta je d n e g o , to tak, ja k b y się wszystkich pytał, a jak je­ den odpowiada, to tak, ja k b y w szyscy od­ powiadali.

Przy pisaniu: Nauczyciel rozda uczniom wzorki i każdy patrzy na ten w zorek, co ma przed oczym a i takie litery pisnę. Al­ bo nauczyciel napisze na tablicy litery lub słowa krćdą, uczniowie się temu przypa­ trują i takie litery piszą, a on tylko

mię-j zy nimi chodzi i dogląda, czy każdy do-

faZe siedzi, czy ma w szystko w porządku, pióro, atrament i t. d. — uważa na wszyst­ kich, pokazuje jak pisać i popraw ia, jeżeli ^óry źle siedzi lub pisze.

przy rachow aniu: N auczyciel różne p y ­ tania zadaje. Jeżeli uczeń um ić, to o d p o ­ wie, a ja k nie um ić, to g o nauczyciel d o ­ póty naprowadza i pom aga, aż uczeń w y ­

rachuje, a w szyscy muszą uważać.

Lecz W szkole uczą się nietylko czytać, pisać i rach ow ać, ale i innych um iejętno­ ści, przy których nauczyciel musi nieraz pól g od zin y , albo i dłuźój na kilka sposo­ bów opow iadać, a dzieci g o z uwagą mu­ szą słuchać i wszystko m iarkow ać, b o on się znowu w yp ytu je, chcąc się przekonać, czy dzieci wszystko zrozumiały. G d y nau­ czyciel m ów i, to do w szystkich, a gdy j e ­ den uczeń odpowiada, to tak znaczy, ja k b y wszyscy odpowiadali. W szkole pow inno więc b y ć słychać tylko jeden g ł o s ; albo nauczyciela sa m e g o , albo jed n ego ucznia. Jakby nauczyciel m ów ił i uczniowie z nim

razem, albo ja k b y kilku uczniów razem m<5. w iło , to taka nauka na nic się nie zda. T am tylko musi jed en m ów ić wyraźnie, głośn o, żeb y g o drudzy rozumieli.

N auczyciel nie m oże więc każdego ucznia codzień z osobna lekcyi w ypytać, ale tak sobie naukę rozłoży , żeby ch oć 3 razy na tydzień każdego pytał. G d y b y nauczyciel jed n eg o ucznia częściej pytał niż drugiego, to ten nauczyciel grzśszy. W tedy się to m oże przytrafić, jeżeli jeden uczeń jakiśjś nauki dobrze nie rozumió, lub nie ma wiel- kiśj ciek aw ości, albo szkołę często zanie­ d bu je, to takiego gorszego trzeba częściej pytać, niżeli lep szego, a to dla tego, żeby i ten m ierniejszy także się nauczył.

C o się tego tyczy, to nauczyciel ma na to przepisy i własne sum ienie, w ięc wiś, ja k ma co robić. Otóż chociaż nauczyciel nie każdego codziennie w ypytu je, to prze­ cież każdy korzysta, b o się razem z drugi­ mi u czy a uważać musi.

Czy trzeba dzieci regularnie do szkoły posyłać.

A żeby się dzieci w szkole czego nauczy- jy, to je trzeba do szkoły regularnie p osy ­ łać. O tóm przekonacie się z następującego zdarzenia:

Pewnego razu byłem u naszego p. nau­ czyciela. W tóm przychodzi do niego m ieszcz­ ka Tekla K ogucina, i tak m ów i d o niego: Proszę pana! co się to ma zn a czy ć? F i­ lipek Sobuniów chodzi dopiśro 3 lata do szkoły, a ju ż umió dobrze czytać, pisać i do m szy św. sługuje. Co się to on już obrazków n abrał! A mój W icu ś ju ż 4 lata chodzi i jeszcze na jedn ćj książce nie umtó, 0, panie! pan źle dzieci uczy. Grom ada postara się o innego, kiedy tak — m ów iła Kogucina ze złością.

Moja pani K o g u cin o , m ów i nauczyciel łagodnie, ja wam tu tę rzecz zaraz w ytło- maczę. D obrze się w yd arzyło, źe ot i są­

siad Skoczek tu p rzy szli, bo będą świ^, kiem tój rzeczy. Niechże pani K o g u cią ] usiędzie, a ja popatrzę w katalogi, gdzie codzień zapisuję, które dziecko kiedy w szkole b y ło, a które nie było.

N ajpiśrw dow iem y się o Filipku Sobuniu, Jest w katalogu zapisano, źe Filipek eho- dzi 3 lata do szkoły. R ok szkolny u nas trwa 10 miesięcy, t. j. od I g o września do I g o lipca. F ilipek tylko 27 razy w tych trzech latach nie b y ł w szkole z powodu słabości, a zresztą chodził regularnie i pil. nie się uczył.

Jest znowu w katalogu, źe Wincenty K o g u t przed 4ma laty zapisany do szkoły, ale on tu tylko w zimie czasami się poka­ zuje. Piórwszćj zim y nie b y ł w szkole 70 razy, drugiśj 58, trzeciej 65, czwartój zimy nie b y ł 73 razy, co razem w ynosi 266 dni. Teraz i to zm iarkujm y, źe W icuś oprócz tych 266 dni nie chodził nigdy do szkoły w ciepłych m iesiącach, więc ju ź przez to co rok p ół roku nie chodził. Otóż tak po- prawdzie pow ied zieć, źe wasz W icuś

cho-j ził tylko dwa roki, ale i w tych dw óch

latach nie b y ł w szkole 2 6 6 razy. Jakżeż

g0 mamy kłaść na równi z Filipkiem , któ­ ry chodzi dzień w dzień, a wasz W icuś się tylko czasem pokaże?

A przecież ja mu buty sprawiam i odzie­ nie i do szkoły go p o sy ła m , to powinien tak b y ć dobrym , ja k i Filipek. C zy to So- buńka co lepszego odem nie? I ja sobie g o ­ spodyni, m oże jeszcze lepsza, niż ona, m ó­ wiła K ogu cin a ze złością.

Ale nie gniewajcie się, pani K ogu cin o, mówił uauczyciel. Nam tu nie idzie o to, jakaście wy gospodyni i jaka Sobuńka. Nam idzie o Filipka i o W icusia. Ja m ó­ wię, źe Filipek chodzi pilnie do szkoły, a Wicuś nie chodzi. Słyszę tylko, jak mi

W dokumencie O szkole ludowéj (Stron 37-142)

Powiązane dokumenty