• Nie Znaleziono Wyników

I V . Głupi mówi w sercu swojćm

W dokumencie Psałterz Dawidowy (Stron 37-57)

Nie masz B oga, przecz się boim? W tymże cnota zgasła błędzie, A nierządu pełno wszędzie. Pan z niebieskich wysokości, P ojrzał na ziemskie nizkości, B yłliby gdzie rozum cały, A lbo kto na B oga dbały. Nie m ógł ujrzeć i jed n ego, T a k się wszyscy jęli z łe g o : W szyscy B oga zapomnieli, D osyć by się sprzysiądz mieli. Tedy się ju ż nie uznają,

K tórzy w złościach rosk osz mają, 33

’) Dotychczas.

34

K tórzy brzuchy swe niezmierne Tuczą, je d z ą c ludzie wierne. Nigdy nie wzywali Boga, Przeto przyjdzie na nie trwoga, Gdy ujrzą oczyma swemi, Że Pan trzyma za dobremi. W śm iedi to sobie obracali, Gdy smutni Boga w zyw ali: A le Pan każdego broni, K to się pod je g o cień skłoni. Gdzieś to ta pożądana zorza W yniknęła rychło z morza,

Gdy też nas z ciężkiój niew oli ** Pan nasz i B ó g nasz wyzwoli.

PS ALM X V .

K to będzie w twojóm mieszkaniu przebyw ał? K to będzie twego pałacu św iętego, W ieczny mój Boże, wesela zażywał ?

C złow iek niewinny, człow iek uprzejm ego Serca, który sprawiedliwość miłuje,

Który nie mówi słowa fałszyw ego, K tóry bliźniego swego nie szacuje,

Nie szuka z cudzą szkodą swej korzyści, Przeciw obm ówcom sąsiada ratuje,

Ma nicpobożne ludzie w nienawiści, Dobrym, gdzie może, pom ocy dodawa,

A co przyrzecze, by najciężćj, ziści. I

35

-Pieniędzy w lichwę nikomu nie dawa, Nie bierze darów przeciw niewinnemu: K to się tak rządzi, kto przy tem zostawa,

Śmiele niech ufa p ok ojow i swemu. P SA L M X V I .

O który siedzisz na wysokióm n ie b ie ! Ja nie mam inszój nadziei krom cieb ie: Ty mię ck ciój wspom ódz w m ojój doległości,

Boże litości! T yś moim P a n em : acz ty posług moich N ie potrzebujesz; jednak wiernych twoich

Trzym ać się będę, i czasy wiecznemi

Przestanę z niemi. Jak a obfitość tych omylnych bogów ,

Jaka, o błędzie, ciżba do ich p ro g ó w ! Odemnie ofiar nie odniosą, ani

B ędą wzywani. Pan część własności, Pan część mój nagrody, W opiece je g o nie boję się szk od y:

Nie mógł na mię dział przypaść pożądniejszy, Ani piękniejszy. Panu ja wielce, i w ielce dziękuję,

K tó re g o radę w sercu swojem czuję, C zuję ją we dnie: zgasnąli tóż żarze,

Duch mię mój karze. W każdój swój myśli, i w każdój swój sprawie, Mam Pana zawżdy przed oczym a praw ie; On przy mnie stoi, abym z żadnój strony

Nie był wzruszony.

36

Stądże mi roście radość osobliw a Serdeczna, k tó rćj ję zy k niej p okryw a : Mimo to, zawżdy brzmi ok oło ucha

D obra otucha. B o ty, mój Panie, z w ieczn ćj łaski sw ojejr N ie przepamiętasz w grobie duszy m ojój, A ni dopuścisz doznać skazy twemu

Ulubionemu. T y do żywota drogę ukazujesz,

T y nieprzebranem weselem szafujesz: W iecznych roskoszy bieżą żywe zdroje

Przez ręce tw o je . PSA LM X V I I.

P łacz sprawiedliwy, i skargę moję, Przypuść przed świętą obliczność sw oję: Usłysz o Sędzio nienaganiony,

U st nieobłudnych głos niezmyślony. D o tw ego sądu j a się uciekam,

I sprawiedliwój skaźni1) twój czekam : T y swóm krzyw ego upatruj okiem, A najdzi prawdę swoim wyrokiem . Zm acałeś serca i myśli skrytej, Zszedłeś mię w nocy nieznakom itćj: D oświadczyłeś mię by w ogniu złota, A nie nalazłeś, je n o co cnota. Ludzkich wywrotów nie naśladuję,

T o usty mówię, co w sercu czuję:

37

S łó w twoich strzegąc, słów świątobliwych, Mijałem zawżdy ścieżki złośliwych.

R aczże mię trzymać na sw ojćj drodze, A by nie przyszło upaść mej n odze, W ysłuchałeś mię w złe czasy moje, Proszę, i dziś mi daj ucho sw oje. O bjaw nademną niew ysłowionę Swe m iłosierdzie : tobie zwierzone N adzieje nigdy nie omylają:

Stłum, co się rękom twym przeciwiają. A mnie racz ja k o źrenicę bronić, I cieniem swoich skrzydeł zasłonić:

Abym w nadziei tw ojej opieki,

M ógł się złych ludzi nie bać na wieki. Ludzi roskosznych, którzy tak styli, Ż e ledwie brzucha zniosą po chw ili: U sta wszeteczne, ich ję z y k hardy, Pełen bluźnierstwa, pełen i wzgardy. Z e wszystkich mię stron w koło zawarli, I oczy swoje na mię rozdarli:

M yśląc jakoby mogli mię pożyć, A rów no z ziemią kiedy p ołożyć. T a k i w ięc bystrym lew zdjęty jadem ,

Cieką po puszczy zwierzęcym śladem: T akie w ięc szczenię lw icy szalonćj, Czyha w jaskini nieupatrzonej. U przedź go, P an ie; pobij samego, A duszę m oją od okrutnego

W yzw ól cz ło w ie k a : człowieka, który Jest mieczem twoim, i ma m oc z góry. N iechaj nademną władzy nie mają, Ci co się w marnym świecie kochają, Przestając na tym wieku doczesnym, A tylko żądzom służąc cielesnym.

K tórych ty chciwe, bezdenne brzucha Z wielkiego karmisz ziem skiego rucha: D a ją c im skarby, dając im dziatki, Którym zostawią swe niedojadki. A ja , mój Panie, w tćj niewinności

U jrzę twarz (da B óg) twej w szech m ocności: B ędę syt, kiedy na ja w ie prawie

Stawisz się w świętćj sw ojej postawie. P S A L M X V III.

C ieb ie ja , póki mi je n o żywota stanie,

M iłować ze wszystkićj duszy będę, mój Panie. T y ś m oc jest i siła m o ja : tyś je s t zasłona, T y ś zamek i twierdza, tyś m oja obrona. Ciebie chwaląc, twój w zyw ając możnój obrony, Zawżdym z rąk nieprzyjacielskich był wyzwolony. Już mię była sroga zewsząd śmierć otoczyła, Już mię była w ód piekielnych pow ódź strwożyła, Juzem prawie swój grób w idział: ju ż na mię była śm ierć sw oje nieochronione sidła wrzuciła.

W tóm niebezpieczeństwie będąc ja położony, U ciekłem się do ostatniej Pańskiój obrony,

A on mię wysłuchać raczył, siedząc na niebie, I przypuścił m oję smutną skargę do siebie.

-T rzęsła się w swym gruncie ziemia na wszystkie strony T rzęsły się g ó r y : bo Pan był gniewem wzruszony: Dym się kurzył z nosa je g o , oczy pałały

Żywym ogniem, a z oblicza węgle strzelały. Schylił nieba i spuścił się: ćma nieprzejrzana Ogromna, pod nogi je g o była posłana.

Siedział na lotnym Cherubie, na nieścignionych Skrzydłach latał Akwilonów, nieujeżdżonych. Oblókł się w n oc, swą stolicę mgłami osadził, Chmury w koło i ogromne burze zgromadził. A le zebranych ciemności ćmę zapalały Łyskaw ice, grad i żywe węgle padały.

Zagrzm iał niebem Pan, i wyrzekł słowa straszliwe. G rad leciał, a z gradem węgle padały żywe.

Ruszył grom ów, i wypuścił ogniste strzały, A wnet okrył wszystkie pola martwemi ciały.

Gniew tw ój, Panie, rozdął m orza: gniew przeraźliwy R ozsadził ziemię, i odkrył je j grunt leniwy.

Miłosierną rękę sw oję z wysoka ściągnął,

A mnie z pośrodka powodzi bystrych wyciągnął. W yrw ał mię z nieprzyjacielskich rąk niepobożnych, N ie m ogła mi nigdy szkodzić waśń ludzi możnych. Zbieżeli mię nagle byli w przygodzie m ojćj

A le mię Pan wnet ratował z litości s w o jć j;

W yw iódł mię z ciasnego m iejsca na plac przestrony, W ybaw ił mię, bom u niego nie je s t wzgardzony. H ojn ie spraw iedliwość m oję płacić mi raczy, Niewinności myśli moich on nie p rzeb a czy;1) B om ja zawżdy świętych jeg o dróg naśladował, A nigdym od B oga swego nie odstępował.

39

- 40

Zakon je g o przed oczym a za wżdy był niemi, Anim wzgardził ustawami jeg o świętemi, I zostanę wiecznie przy nim w tej stateczności, I będę się strzegł, pókim żyw, wszelakiej złości. A Pan spraw iedliwość moję oddać mi raczy, N iewinności myśli moich 011 nie przebaczy.

Świętemu ty święty będziesz, dobry dobremu, Chytry przeciw obłudnemu, zły przeciw złemu. T y człowieka pokornego na górę sadzasz, A hardego nie pocześnie na dół sprowadzasz. T yś rozpalił lampę moją, tyś me ciemności R ozśw iecił, mój Boże, ogniem sw ojój światłości. Przez cięm ja w ojska poraził niezwyciężone, Przez cięm ja mury ubieżał niedoskoczone. Świętobliwe drogi tw oje, słowa brant praw y: Tyś obroń ca wszystkich twoich wiernych, łaskawy. K to Pan jest, krom Pana tego, Pana w ie cz n e g o ? K to B ó g je s t, krom Boga tego, Boga n aszego? Ten siłą i mężnćm sercem mnie opatruje, Ten mój wedle przystojności żywot sprawuje. Dał mi prędkość, że z jeleniem porów nać mogę, A na skale najwyższdj postawię nogę.

Nauczył mię bronią w ładać: nie przełom iony Łuk żelazny pod mojemi skoczył ramiony. T w oja mnie teraz, tw oja ręka można wspierała, T w oja wieczna dobrotliw ość mnie pomnażała. Utwierdziłeś krok m ó j; a nikt nie był tej siły, Kom uby plac kiedy m oje stopy puściły.

Goniłem nieprzyjaciela, i dogoniłem,

Chciałem go za jed n ą drogą stłumić, stłumiłem. Biłem je , a oni pow stać nie mogli zgoła, I położyli na ziemi harde swe czoła.

41

Tyś im serca i dzielności dodał w bój srogi, Tyś dał grzbiet nieprzyjacielski pod m oje nogi. W ołali, a nie był ktoby był ich r a to w a ł: W oła li do Pana, a Pan ich nie żałował. Starłem je , ja k o proch wiatry trą ustawiczne: W deptałem je, równie ja k o błoto uliczne. Z rosterku i trw óg domowych tyś mię wybawił, I nad ziemskiemi narody głow ą postawił. Lud któregom nigdy nie znał, czołem mi bije, Na słuch tyło w posłuszeństwie praw moich żyje. O b cy ku mnie twarz chętliwą sobie zm yślają, Nasłabieli, i zamkom już nie dowierzają. Bądź pochw alou; o mój Boże niezwyciężony,

Tw oja m oc niech będzie jaw na na wszystkie strony. ' Tyś obrońca zdrowia mego: ty pomstę dawasz

W rękę moję, i w moc Państwa wielkie podawasz. Tyś mię z nieprzyjaciół moich znacznie wybawił, I mój żyw ot od złych ludzi bezpieczny sprawił. Przeto cię między narody będę wyznawał, Będę imię tw oje światu w pieśniach podawał. W ielką łaskę Pan okazał królowi swemu, W ielką m iłość Dawidowi pomazanemu. A nietylko jem u, lecz i potomstwu je g o B łogosław i aż do wieku nieskończonego.

PSALM X I X . Głupia mądrości, rozumie szalony: Gdyś na umyśle tak je s t zaślepiony, Że B oga nie zn asz; tóm cielesnem okiem P ójrzyj przynajmniej, po niebie szerokićm Jest kto, krom Boga, o kimbyś rozumiał, Ż e b y albo mógł, albo w ięc i umiał

42

Ten sklep zaw iesić nieustanowiony, Zlotem i zewsząd gwiazdami natkniony? Dzień ustawicznie nocy naśladując, N oc także dniowi wzajem ustępując, Opatrzność Pańską jaw nie wyznawają; T oż i porządne nieba powiadają.

Nie ludzkim g ło s e m : który nie je s t taki, A by go człow iek mógł słyszeć wszelaki

Lecz sprawą sw oją, ruchem jednostajnym , K tóry wszystkiemu światu nie je s t tajnym. Stąd w dzięczne światłu na wszystek świat daje Ogień słon eczn y: który kiedy wstaje,

Jako z łożnice now y oblubieniec,

Niosąc na głow ie świetny złoty wieniec. A gdy w b ieg je g o spojrzysz przyrodzony, Nie je s t tak prędki olbrzym niewściągniony, K iedy do kresu przed wszystkiemi bieży, Gdzie dar zwyciężcy obiecany leży. Od w schodnich granic wynika ku biegu, A zostawa się na zachodnim b rz e g u : Jako świat wielki, nie masz miejsca tego, Gdzieby się schronić przed promieńmi je g o , A le porządek, i ozdoba rzeczy,

Nie tak za sobą ciągną, w zrok człow ieczy, Jako pobożny Zakon Pański snadnie Duszę nawraca, i myślami władnie. J ego świadectwa próżne obłudności, D ziateczkom małym dodają m ądrości:

43

S erce weseli jeg o Pańskie zdanie, O czy zaświeca ja sn e przykazanie.

Święta rzecz bojaźń P a ń s k a : póki świata, Nie uszczerbią j ć j zazdrościwe lata;

W yroki Pańskie wszystkie są prawdziwe, W szystkie stateczne, wszystkie sprawiedliwe. Miód nie tak s ło d k i: złoto w takićj cenie I perły nie są, i drogie kam ienie;

Z nich twoją w olę sługa twój poznawa, Pewien nagrody, gdy przy niój zostawa. K to grzechów swoich liczbę wiedzieć m oże? Z tajemnój zmazy oczyść mię, mój Boże. Pozbaw mię pychy: tak oczyszczon będę, I grzechu ze wszech brzydliw szego zbędę; Daj Boże, aby ust moich śpiewanie, Także i serca mego rozmyślanie Kmyśli twej było: o Pocieszycielu, I tw ierdzo moja, o mój Z b a w icie lu !

P SA L M X X .

W siadaj z dobrćm sercem , o królu cnotliw y I w dobrą godzinę, na sw ój koń chętliwy. Z ajedź drogę śmiele nieprzyjacielow i, A zastaw się o swój lud poganinowi. W ysłucha cię, da Bóg, Pan czasu trudności I obroni ręką sw ojej w szechm oeności:

Siedząc na Syonie oka swego z ciebie

44

Będzie pomniał na twe wszystkie przeszłe dary, I sam ogień spuści na tw oje o fia ry :

W szystko to on zdarzy, co w twćm sercu czuje. I szczęśliwy skutek radzie twój gotuje.

W rychle cię zdrow ego, da Pan Bóg, ujrzymy, I powinne Panu dzięki uczynim y:

Bądź d obrój nadzieje, a spuść śię na Pana, T w o ja prośba, Królu, będzie wysłuchana. .Nie długi czas temu, a każ1) na to śmiele,

Ż e znacznie porazisz swe nieprzyjaciele. I wysłucha cię Pan z wysokiego nieba, I będzie przy tobie wszędy, gdzie potrzeba. Oni w swoje wozy, i ufają w kon ie:

A my w pańskiój kładźmy nadzieję obronie. Oni upaść muszą , a my powstaniemy, I zwycięztwa. znaki sławne podniesiemy.

Zdarz to wieczny Boże, z Pańskiej swój litości, A my bądźmy pewni( że król z wysokości Słyszy prośby n a s z e : a ocz go żądamy, W szystko z laski je g o zawżdy otrzymamy.

P S A L M X X I .

Panie, za twoją zawżdy pom ocą k ról bije N ieprzyjaciela sw ego: przeto też użyje Nieśmiertelnój rad ości: b o ja k a b yć może W iększa uciecha, je n o laska twa, mój Boże,

45

D ałeś mu, czego pragn ął: a oczkolw iek prosił, W żadnćj rzeczy odm iotu1) nigdy nie odnosił, U przedziłeś łaską swą, Panie, myśli je g o ,’ W łożyłeś nań koroną kamienia drogiego. 0 zdrow ie prosił, a tyś dni jego przedłużył, A b y nieprzeżytego wieku wiecznie użył.

W ielk a cześć je g o , Panie, z tw ojćj życzliw ości, W ielk ićj na wszystkie strony, przez cię, je s t zacności. Postawiłeś go wzorem tw ego pożegnania,

W radościach swych na wieki Bie uzna przerwania W tobie k ról swą nadzieję kładzie, wieczny Boże, A będąc w twej opiece, szwankować nie m oże. P rzed tobą nieprzyjaciel tw ój się nie uchroni, T w o ja ręka twe wszystkie przeciwniki zgoni. Jako w ognistym piecu płomienie pałają, T a k oni w twoim gniewie nieznośnym zgorają. 1 z korzeniem je wyrwiesz, a ich plemię, Panie, T a k wygładzisz, że ani pamiątka zostanie. P rzeciw tobie szaleni buntow ać się śmieją. R o z cz ę łi2) radę ale miną się z nadzieją. B o nawet tył podadzą sromotnie, a w oczy T w ó j łuk nieuchroniony przed się im zaskoczy. Okaż Panie siłę s w ą : a my łagodnemi

T w o ję m oc niechaj sławim pieśniami swojem i. P SA L M X X I I.

B oże, czemuś mię, czemuś mię, m ój wieczny B oże opuścił, w mój czas ostateczny,

46

Zwątpiony mój świat, żywot opłakany, Nie ma się czeg o człow iek ją ć stroskany. Cały dzień wołam, Boże mój do ciebie,

A ty próźb nie chcesz przyjąć mych do siebie. Całą noc wołam, lecz wołanie moje

N ieprzejednane, mija ucho tw oje. A le o Panie, Panie dobrotliw y,

Tyś on mieszkaniec, i stróż niewątpliwy Miasta świętego, skąd na wszystkie strony Brzmi głos twej chwały niezastanowiony. Przodkow ie nasi tobą się szczycili, A zawżdy przez cię wspomożeni byli, K tobie wołali, a są wysłuchani:

W tobie ufali, a nie zasromani. ■< Ale ja com je s t ? com je s t przez B óg żywy ?

R oba k nie człow iek: robak nieszczęśliwy, Śmiech tylko ludzki, wzgarda ostateczna P odłego gminu, i przygaua wieczna. K to spotka, każdy ze mnie się naśmieje, Nos marszczy, gębę krzywi, głow ą ch w ieje: Bogu ten ufa, niechże go ratuje,

Niech go wyzwoli, kiedy go miłuje. Tyś mię z żywota wywiódł matki m ojdj, Jeszczem u piersi ufał w łasce t w o jd j: Jeszczem w pieluchach garnął się ku tobie, I obrałem cię Bogiem wiecznym sobie. Nie chciejże mię dziś w ostatnidj potrzebie, M ój wieczny Panie, odrzucić od siebie.J

47

-Śmierć przed oczyma, i nieznośne m ę k i: A nie masz ktoby ze mną podniósł ręki. W ilcy mię zewsząd srodzy otoczyli, Zewsząd mię wilcy zawarli o t y li:1) Paszczęki na mię rozdarli straszliwe, Jako lew srogi, zwierze łupiąc żywe. Rozpłynąłem się, jako woda prawie, K o ść nie została żadna w swoim stawie. Jako w osk płynie, kiedy słońce grzeje, Tak m oje serce w tęsknicy niszczeje. M oc m oja wszystka i siła wrodzona W yschła tak, ja k o skorupa spalona. Na poły zmartwiał ję z y k upragniony, G rób swój przed sobą widzę otw orzony. Z askoczyła mię wściekłych psów grom ada, Obegnała mię niecnotliwa rada,

Przebili ręce, nogi mi przebili,

W szystkie me k ości przez skórę zliczyli. Myśl nacieszywszy, pasą oczy sw oje, Na niesłychane patrząc męki m oje. Podzielili się mojemi szatami, O suknię m oją miotali kostkami.

Ty mię, mój Fanie, nie racz odstępow ać, Tyś m oja siła, ty mię chciej ratow ać ;

Szabli okrutnćj, psom wściekłym, lwom srogim, Obroń mię bystrym zwierzom jed n orogim .

48 A ja twe imię braci swój objaw ię, W pośrodku zboru chwalę twą rozsławię. 0 którzy Panu w bojaźni służycie, 1 Jakóbow ym domem się liczy cie: Czyńcie cześć Panu, je g o m oc wyznajcie, Jego w swych sercach bojaźń zachow ajcie: Bo ten nie gardzi prośbą ubogiego,

Ani przedemną skrył oblicza swego. Usłyszał płacz mój, gdym ratunku p rosił: Przeto go będę na wszystek świat głosił, Przed zborem je g o , przed je g o wiernemi U iszczę mu się objatam i1) swemi.

B ędą je ś ć ludzie głodem utrapieni, A le i będą hojnie nasyceni:

Dadzą cześć Panu, którzy go szukają, Ich serca w cale wieczny wiek przetrwają. Świat się o b a czy ; ja k o ziemia wielka, P oda się Panu w moc kraina wszelka. W szystkie narody przed nim będą padać.

Pańska je s t zw ierzch n ość: ten ma światem w ładać. B ogacze ziemscy za stół je g o siędą,

I dobrow olnie hołdow ać mu będą. Owa ktokolw iek winien ciało w ziemię, Da chwałę Panu: po nim je g o plemię. I tak do końca, póki świata stawać, Będą to sobie przez ręce podaw ać, B ędą ci zawżdy, którzy w każdym wieku Chęć opow iedzą Pańską ku człowieku.

P SA L M X X III. Mój wiekuisty Pasterz mię pasie, Nie zejdzie mi nic na żadnym w c z a s ie : Zaw iódł mię w pasze niepospolite, Nad zdroje żywśj w ody obfite. W ró cił mię z dziwnych obłędliwości Na ścieżkę jaw ndj spraw iedliw ości: Postanowił mnie na drodze praw ej, Z chęci ku słudze swemu łaskawej. B y 1) dobrze stała śmierć tuż przedemną. Bać się nie b ę d ę : bo Pan m ój ze mną, T w ój pręt, o Panie, i laska twoia, W niebezpieczeństwie obrona moja. Posadziłeś mię za stół kosztow ny, Skąd nieprzyjaciel b oleje głów n y; W łos mi m ój wszystek balsamem płynie, Czasza opływ a w roskosznćm winie. Ufam twej łasce, że mię na wieki Nie spuścisz, Panie, z sw ojej o p ie k i: I będę mieszkał w twym świętym domu. Nie ustępując laty nikomu.

PSA LM X X 1 IV .

I ziemia, i cokolw iek na nićj się znajduje, I co pod niebem mieszka, i co się buduje, W szystko Panu należy ; on rękami swemi Grunt na morzu założył niewzruszonej ziemi.

' ) C h oćby.

50

-K to dostąpi twej góry, o wszechmocny Panie, A lbo na m iejscu tobie poświęconym stanie? Ten kto rękę niewinną, i serce zachował,

Ten kto kłamstwa, i krzyw ych przysiąg się w arow ał1), Taki błogosławieństwo od Pana odnosi,

I ma łaskawe ucho, o cokolw iek prosi. Temi stopniami góry świętńj dostąpim y, I twarz pańską, da Pan Bóg, na oko ujrzymy. Otwórzcie się wysokie nie dobyte brony2) K ról wieczny się przybliża, król niew ysłowiony. K tóry niewysłowiony, który to król w ieczny? Pan mocny, i szerokińj władzy, Pan waleczny. Otw órzcie się wysokie niedobyte brony,

K ról wieczny się przybliża, król niewysłowiony. K tóry niewysłowiony, który to król w ieczny? K ról wieczny, Pan zastępów, i spraw ca waleczny.

PSA LM X X V .

D o ciebie, Panie, wzdycha serce m oje, W tobiem położył ja ufanie sw oje: Za co niech wstydu, i żałosnych, proszę, N ieprzyjacielskich śmiechów nie odnoszę. Nikt nie zelżony, ktokolwiek w potrzebie, I w swych trudnościach uciekł się do c ie b ie ; Oi niechaj będą pohańbieni wiecznie,

K tórzy z umysłu wolą żyć wszetecznie. Mnie okaż, Panie, drogi świątobliwe, Mnie okaż ścieżki swe nieobłędliw e.

5 1

Prowadź mię wedle szczerćj prawdy sw ojćj, B o com kolw iek jest, jestem z łaski tw ojej. W spom nij na swoje miłosierdzie wieczne,

A. mój m łodości postępki wszeteczne W ygładź z pam ięci: uczyń łaskę ze mną Przez dobroć sw oją światu nietajemną. Nie próżno p ro sz ę : Pan to dobrotliwy, Pan szczery, przeto gościn iec prawdziwy Ukaże grzesznym : rozum da cichemu, D rogi objaw i sw oje pokornemu.

Litość a prawda, Pańskie są własności, Tym jawne, którzy mają w uczciw ości Testam ent je g o : Panie, grzechy m oje N ieprzeliczone, zgładź przez imie swoje. Jest kto na ziemi, coby żył prawdziwie W bojaźni Pańskiej ? taki niewątpliwie Ma wodzem Pana, który go sprawuje

W dokumencie Psałterz Dawidowy (Stron 37-57)

Powiązane dokumenty