Grudzień 2011 roku. Jeszcze nie ucichły echa uroczystości związanych z ju
bileuszem stulecia Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, a Śląsk obiega plot
ka wieszcząca kres istnienia muzeum.
P
ojawiają się pierwsze artykuły, wypowiedzi w prasie, w jednej f z nich członek Zarządu Województwa Śląskie
go dr Jerzy Gorzelik wyjaśnia, że chodzi o połączenie obu muzeów, zaś dyrektor Muzeum Śląskiego Leszek Jodlińsld do
daje, iż podstawą takich decyzji pozosta
je kwestia ekonomiczna. Internet wrze od komentarzy. Pod informacją na stro
nie „Dziennika Zachodniego” pojawiają się wpisy zdenerwowanych internautów.
Tylko patrzeć, jak ktoś podejmie decyzję, żeby Bytom zaorać. Tam ju ż nic za chwi
lę nie będzie. Popatrzcie na te piękne ka
mienice w centrum, na plan miasta, na historię. Muzeum w Bytomiu jest waż
ną placówką życia kulturalnego. Chyba że chodzi o najłatwiejszą formę przejęcia zbiorów przez Muzeum Śląskie. Nie niszczmy naszej historii, za chwilę to bę
dzie jedyna rzecz, jaka po nas zosta
nie - krzyczy użytkownik Bart. Nie moż
na promować Katowic kosztem innych śląskich miast: Śląsk to nie tylko Katowi
ce! Muszę jechać do Katowic, żeby brać udział w życiu kulturalnym? Pomysł idio
tyczny i nieodpowiedzialny! - denerwu
je się internauta Leopold, a Lolek dodaje: To, że w Katowicach powstaje podziemny bunkier, który będzie pełnił ro
lę muzeum, nie je s t jakimkolwiek powo
dem do ingerencji w Muzeum Górnoślą
skie w Bytomiu, bo, po pierwsze, każde muzeum je st inne i traktowanie ich jako
konkurencję wobec siebie je s t chore, a po drugie, dlaczego zamykać bytomską placówkę - bo katowickie będzie większe?
A co jeśli kiedyś, ktoś zapragnie wybudo
wać muzeum większe od budowanego ślą
skiego — to z kolei będzie powód do za
mknięcia katowickiej placówki? Tutaj nie je st problemem konkurencyjność tych placówek, tylko to, że ktoś pragnie zreali
zować swoje ambicje, budując tak dużą placówkę muzealną w Katowicach, ale nie ma pojęcia, że nie będzie miał czego tam wystawiać, gdyż zbiory obecnego Muzeum Śląskiego są mikroskopijne... Muzeum Górnośląskie w Bytomiu musi nada! ist
nieć! A władze w Urzędzie Marszałkow
skim muszą pomóc w większym stopniu niż teraz...
Nietrudno zauważyć, ile emocji jest w tych wypowiedziach.
Skąd to zamieszanie? Kto wpadł na ta
ki pomysł i dlaczego? Czy decyzje już za
padły? Zwracam się do biura prasowego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, czyli miejsca, które jak sądzę, powinno mi dać odpowiedzi na te pytania.
Otrzymuję mail z informacją: „koncepcja połączenia Muzeum Śląskiego i Górnoślą
skiego jest rozważana. W tym celu Zarząd Województwa zlecił wykonanie dwóch niezależnych ekspertyz. Zostały one przy
gotowane przez prof. dr hab. Dorotę Fol- gę-Januszewską oraz dr hab. Irmę Kozinę”, a ich oceny są zbieżne.
„Wyrażam opinię, iż koncepcja utworze
nia instytucji muzealnej pn. „Muzeum Śląskie” jest zarówno z punktu widzenia historycznego, merytorycznego, jak eko
nomicznego - projektem przyszłościo
wym, pozwalającym na zwiększenie efek
tywności społecznej działalności muzeów, poprawę sytuacji finansowej obu instytu
cji, zwiększenie możliwości ich działania w zakresie organizacji wystaw stałych i czasowych, działań edukacyjnych, wyda
rzeń kulturalnych, a także, co bardzo waż
ne, w zakresie opieki nad zbiorami” - pi
sze Dorota Folga-Januszewska. Natomiast Irina Kozina argumentuje: „Trudno bo
wiem pogodzić się z sytuacją, w której ten sam samorząd finansować by miał działa
nia konkurujących ze sobą jednostek!
Wydaje się, że bardziej uzasadnione było
by takie rozwiązanie organizacyjne, któ
re powołałoby do istnienia jeden silny or
ganizm, konkurencyjny w stosunku do innych jednostek muzealnych w kraju”.
Z oświadczenia biura prasowego dowia
duję się, że „zasadnie jest, aby łączyć pla
cówki zbieżne programowo, które są fi
nansowane z tego samego budżetu. Gdyby jednak doszło do połączenia, nie oznacza to, że z mapy Bytomia zniknie ta instytu
cja kultury. Może ona zostać przekształ
cona w oddział Muzeum Śląskiego, a jej oferta zostanie sprofilowana. W natural
ny sposób przyszły bytomski oddział Muzeum Śląskiego mógłby specjalizować się w historii naturalnej oraz przyrodzie województwa śląskiego. Obecnie atutem placówki są największe i najciekawsze zbioiy oraz eksperci. Można też wykorzy
stać potencjał placówki do organizacji eks
pozycji oraz wydarzeń związanych z Kre
sami W schodnimi oraz migracjam i, głównie po zakończeniu II wojny świato
wej. W Bytomiu działa największe środo
wisko Kresowiaków. Do katowickiej sie
dziby Muzeum Śląskiego mogłaby być przeniesiona np. kolekcja współczesnej sztuki polskiej od 1945 roku i wtedy zwiedzający w jednym miejscu będą m ogli oglądać połączone zbiory od XVIII wieku. W tej dotychczasowej for
mule oba muzea stanowiły dla siebie niezamierzoną konkurencję. Palmę pierw
szeństwa z tytułu lokalizacji dzierży ka
towicka instytucja. Dla wielu miłośników sztuki polskiej niedogodne jest prze
mieszczanie się z jednej do drugiej placów
ki, aby zobaczyć pełny przekrój sztuki pol
skiej. Procedura łączenia muzeów powinna zbiegać się z datą rozpoczęcia działalno
ści przez nowe M uzeum Śląskie”. Auto
rzy oświadczenia przypominają również, że zakończenie inwestycji planowane jest na 2013 rok, zaś ustawa o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej nie narzuca, w wypadku łączenia placó
wek, obowiązku konsultacji społecznych.
Niemniej jednak nic zakazuje Zarządowi Województwa takiego działania. Podkre
ślają także, iż na etapie wstępnej analizy wszelkie decyzje w tym kierunku byłyby przedwczesne, kończąc słowami: „po- nieważ Muzeum Śląskie jest współprowa- dzone przez W ojewództwo Śląskie ■ i Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa 0 ^ 2 Narodowego, niezbędna będzie opinia M | Ministra Kultury. Zarząd Województwa ( j U
może wystąpić o jej uzyskanie na później
szym etapie przygotowań do zmian”.
U
mawiam się na rozmowę z dyrektorem Muzeum Górnośląskiego w By
tomiu dr. Dominikiem Abłamowiczem, początkowo jest dość powściągliwy. - Nie chcę polemizować z dr. Jerzym Gorzeli- kiem i newsami prasowymi. Nie mam żad
nych bliższych informacji. Nie mogę ko
mentować czegoś na podstawie tego, co ukazało się w mediach. Wszelkie argu
menty przeciwko połączeniu muzeów będę mógł przedstawić dopiero, gdy bę
dę miał szerszy aspekt, większą wiedzę w tym temacie. Bo teraz nie wiem, z czym polemizować. Poza tym nie chciałbym rozmawiać z moimi zwierzchnikami za pośrednictwem mediów. Ale z entuzja
zmem nie podchodzę do takiego pomysłu i jest to bardzo delikatne określenie.
D yrektor Abłamowicz twierdzi, że pod koniec stycznia zwrócił się listownie do dr. Jerzego Gorzelika z prośbą o spo
tkanie, jednak do niego nie doszło. Miał nadzieję na dyskusję w gronie specjali
stów, której tematem winny być ewentu
alne kierunki przeobrażeń i potrzeby Mu
zeum Górnośląskiego. Pytam zatem, jak odbiera opinie ekspertów. - W eksperty
zie prof. Folgi-Januszewskiej są argumen
ty, z którymi się zgadzam. Dotyczą one wieloletniego niedoinwestowania Mu
zeum Górnośląskiego w Bytomiu. 1,5 mi
liona zbiorów, 4 budynki, 65 pracowni
ków, to 4,3 min zł. Podczas, gdy Muzeum Śląskie w Katowicach to: 1 budynek (oczywiście, że jest jeszcze magazyn w Jaworznie i kwestie związane z inwe
stycjami), 75-80 tys. zbiorów, około po
łowa to zbiory Działu A rcheologii, 110-115 pracowników i ... 8 min zl. Do
daje jednak, że przy tak dużych zbiorach potrzeby konserwatorskie i magazynowe to wydatki niebagatelne - bez porówna
nia większe niż w katowickiej placówce.
Pytam o ideę łączenia muzeów o podob
nych profilach. Dyrektor Abłamowicz podaje przykład Krakowa, w którym funkcjonuje 20 kategorii muzeów. W sa
mym Krakowie jest 87 muzeów wraz z od
działami. We Wrocławiu wraz z oddzia
łami je st 25 placów ek m uzealnych, w Łodzi 27, Poznaniu 13, Warszawie 65, Berlinie 48, Paryżu 131, Praga posiada ok. 20 muzeów i około 10 galerii. - Spe
cyfika Śląska jest nieco inna, gdyż funk
cjonujemy w ramach GOP, a to jest bli
sko 30 miast-gmin, powiązanych ze sobą rozmaitymi więzami - zauważa dyrektor Muzeum Górnośląskiego. Jednak nie ist
nieją żadne moduły, określające odle
głość pomiędzy dwoma muzeami. Nie bez znaczenia pozostaje trudna sytuacja By
tomia (bezrobocie, szkody górnicze czy problem perspektyw ok. 170 tys. miesz
kańców).
Według niego problem leży w tym, że nie istnieją żadne plany rozwoju muzealnictwa na Górnym Śląsku. Parę lat temu ukazał się raport (pióra prof. Folgi-Januszewskiej, do- stępny na stronie Narodowego Instytutu Dziedzictwa w Warszawie oraz na stronie NIK raport o stanie muzeów), z którego wy
nikało, że tak naprawdę nie wiadomo, ile w ogóle jest muzeów w Polsce!
twierdzi - nie jest to kryterium najważniej
sze, racjonalizacja kosztów funkcjonowa
nia placówek.
- Kwestia dotycząca przyszłości Mu
zeum Górnośląskiego jest nieco przekła
mywana w mediach, gdyż pojawia się te
za o jego likwidacji. Natomiast chodzi 0 sprofilowanie placówki bytomskiej, że
by mogła być komplementarna albo, po prostu, inna od muzeów funkcjonują
cych na terenie województwa śląskie
go - stwierdza dyrektor Jodliński. - Zga
dzam się z ekspertyzami, że zarówno tzw. profil archeologiczny, jak i przyrod
niczy są bardzo ważne dla Górnego Ślą
ska i nie ma absolutnie powodu, żeby tak duże i ważne dokonania placówki w tej dziedzinie, a także potężne zbiory miały być niewykorzystywane. Kolejnym ele
mentem tego nowego profilu ma być pokazanie środowiska Kresowian. Dyrek
tor Jodliński widzi zasadnym utworzenie muzeum migracji. Według niego, do tej pory na Górnym Śląsku nie było takiego miejsca, w którym o tej historii by się mówiło.
- Trzeba także zastanowić się, jak wy
korzystać kolekcję sztuki współcze
snej - zauważa dyrektor katowickiej placówki. - Twórca kolekcji, Marek Me- schnik, wielokrotnie podnosił kwestię jej niewykorzystania lub wykorzystywania w niewłaściwy sposób. A przecież jest jed
ną z najważniejszych kolekcji sztuki współczesnej w Polsce. Wiem, że koncep
cja zaprezentowania jej w nowej siedzi
bie Muzeum Śląskiego jest perspektywą, która autorowi się podoba. Ale jest też szansą, aby trafiła do szerokiego grona od
biorców sztuki. Dzisiaj ta ekspozycja nie jest prezentowana i uważam, że jej prze
niesienie będzie z korzyścią dla tych cen
nych zbiorów - konstatuje dyrektor Jodliń
ski. Dodaje również, że w połączeniu obu placówek widzi szansę na uporządkowa
nie stanu prawnego dawnych zbiorów Mu
zeum Śląskiego.
- Muzeum Śląskie, które reprezentuję, może i chce być uczestnikiem takiego pro
cesu, natomiast musi on być przeprowa
dzony z całą starannością, żeby przyniósł efekty, o j akich mówimy - znalezienie naj - lepszego możliwego kształtu programowe
go dla muzeum, które będzie dalej w By
tomiu.
Dyrektor Jodliński również nawiązuje do kwestii ekonomicznych. Jest dla nie
go rzeczą oczywistą, że funkcjonowanie oddziału, a nie pełnego podmiotu, który musi mieć odrębną strukturę zarządzania wymaga mniejszych kosztów. - Nie chcę 1 nie widzę powodu, aby polemizować z poglądami dyrektora Muzeum Górnoślą
skiego - wyznaje dyrektor Jodliński.
- Każdy, kto zajmuje się zarządzaniem muzeum wie, że takie połączenie niesie ze sobą zmniejszenie kosztów utrzymania.
Być może trzeba będzie stworzyć nowe stanowiska, ale chodzi tylko o to, by by
ły adekwatne do nowej struktury. Nato
miast pion finansowy czy obsługa kadro
wa będą skoncentrowane. Na pewno mogą ulec pomniejszeniu koszty związa
ne ze sferą obsługi muzeum, marketin
giem, promocją, projektami wydawni
czymi. Ale podkreślam - wcale nie Dominik Abłamowicz, dyrektor Muzeum Gór
nośląskiego w Bytomiu.
Dyrektor bytomskiej placówki odnosi się także do kwestii historycznych, dotyczą
cych zasobów, pochodzących ze zbiorów dawnego Muzeum Śląskiego. - W 1939 ro
ku, kiedy Niemcy wkroczyli do Katowic, zbiory tamtejszego muzeum trafiły do By
tomia. W połowie lat 80. ubiegłego wie
ku, kiedy tworzyło się Muzeum Śląskie w Katowicach, bytomska placówka prze
kazała zbiory przedwojennego malarstwa polskiego do Muzeum Śląskiego. Obecnie jesteśmy na etapie przygotowywania jesz
cze pewnych materiałów i przekazania ich do Katowic (jednak zasoby Muzeum Ślą
skiego mogą zwiększyć się dzięki temu za
ledwie o ok. 1-2 tys.).
Proszę, by dyrektor Abłamowicz wy
powiedział się na temat argumentu, do
tyczącego obniżenia kosztów utrzymania w wyniku połączenia obu muzeów.
Stwierdza, że nie można mówić o ekono
mizacji łączenia dwóch placówek tej rangi i wielkości. Uważa, że zostaną utworzone kolejne stanowiska, abstrahu
jąc od tego, że muszą istnieć nowe orga
ny zarządzające i administracyjne. Nie wierzy, że większość spraw da się zała
twić przez Internet, zaś obieg dokumen
tów będzie odbywał się bezpośrednio.
To na pewno zwiększy koszty - choćby o cenę benzyny.
Kończąc dyrektor Muzeum Górnoślą
skiego jednoznacznie stwierdza, że połą
czenie muzeów byłoby z pewnością szko
dą i to dla obu placówek. Reorganizacja jest wtedy zasadna, jeśli przynosi korzy
ści, ząś nieprzemyślana i niepoparta facho
wą analizą zmierza w błędnym kierunku.
L
eszek Jodliński, dyrektor Muzeum Śląskiego uważa, że inicjatywa Zarządu Województwa Śląskiego jest racjonal
na i to z wielu powodów. Po pierwsze, jest porządkowaniem kwestii związanych z funkcjonowaniem placówek o podob
nych profilach, statucie i strukturze, a tak
że zbliżonym programie badawczym.
Istotna jest także według niego, choć - ja k
Leszek Jodliński, dyrektor Muzeum Śląskiego w Katowicach.
uważam, że argument ekonomiczny jest dominujący.
Dyrektor Jodliński sądzi, że obawy społeczności bytomskiej wynikają z uświa
domienia sobie faktu, że miasto nie ma własnego muzeum, twierdzi jednak, że no
wy profil będzie szansą dla bytomskiej pla
cówki - można stworzyć takie muzeum, z którym mieszkańcy będą mogli się le
piej identyfikować i które będzie spełnia
ło ich oczekiwania.
Na koniec rozmowy dyrektor Jodliński wypowiada się na temat stwierdzenia dy
rektora muzeum w Bytomiu, że w Krako
wie duża liczba muzeów nikomu nie przeszkadza. - Ten argument, to czysta de
magogia. Słyszałem o nim i z chęcią się do niego odniosę. Pokazuje, po prostu, brak zorientowania. W Krakowie funkcjo
nuje m.in. jedenaście oddziałów M u
zeum Historycznego Miasta Krakowa.
Ale dzięki temu na czele poszczególnych oddziałów stoją nie dyrektorzy, ale kierow
nicy, jest więc jedna księgowość, a nie je
denaście, inne są koszty promocji muzeum czy transferu wiedzy, także tej z zakresu zarządzania.
O
pinie obu dyrektorów znacznie różnią się od siebie. Wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych, nawet, tak silnie ak
centowany, argument ekonomiczny wca
le nie jest przejrzysty i przekonujący.
Jedno jest pewne - ingerencja w Muzeum Górnośląskie w Bytomiu jest znaczącą zmianą dotyczącą kultury w najbiedniej
szym mieście Górnego Śląska, zagrożo
nym licznymi problemami - ekologiczny
mi, dem ograficznym i (kurcząca się populacja) czy szkodami górniczymi.
Przebywa tu także ok. 10 tys. studentów różnych uczelni. Może więc jednak lokal
na społeczność powinna się wypowiedzieć w tak istotnej kwestii? O ocenę sytuacji zwracam się do prezesa Towarzystwa Mi
łośników Bytomia prof. zw. dr. hab. Ja
na Drabiny. Ten nie ukrywa wielkiego za
niepokojenia losami bytomskiej placówki.
- Byłem zaskoczony tym pomysłem.
Muzeum Górnośląskie obchodziło niedaw
no jubileusz stulecia swojego istnienia.
Wydaliśmy książkę z tej okazji, a marsza
łek województwa śląskiego napisał słowo
wstępne - bardzo życzliwe. Doszło w tym czasie do konkursu na dyrektora Muzeum Górnośląskiego, a dyrektor Muzeum Ślą
skiego walczył o odzyskanie zbiorów z Muzeum Górnośląskiego, więc wszyst
kie te poczynania stanowiły jakby zaprze
czenie jakimkolwiek planom. Bo jeżeli ktoś chce odzyskać zbiory, to po co miał
by to robić, skoro mogą być one wchło
nięte przy połączeniu? - pyta profesor Dra
bina. - Nie zaglądałem do kontraktu czy umowy, która została sporządzona z dy
rektorem Abłamowiczem, ale jeśli kogoś się wybiera na dyrektora, to chyba nie po to, aby mu „gospodarstwo” zlikwido
wać?
Profesorowi od początku nie podoba
ła się agitacja prasowa na rzecz Muzeum Śląskiego, jakby zapomniano, że na Ślą
sku istnieje jeszcze druga, równie ważna placówka. Zastanawia się także, dlacze
go Muzeum Górnośląskie o planach stworzenia z niego oddziału dowiaduje się pokątnie, by nie powiedzieć - pocztą pan
toflową.
- Ze wszystkich moich działań, które podjąłem jako prezes Towarzystwa Miło
śników Bytomia, wywnioskowałem, że decyzje zostały już podjęte. Dlatego, tak sądzę, Zarząd Województwa Śląskiego nie chciał rozmawiać z dyrektorem Abła
mowiczem i nie zaprosił go do dyskusji.
Przykre jest także to, że nikt nie pofaty
gował się do Bytomia, aby porozmawiać z muzealnikami bytomskimi - stwierdza profesor Drabina. - Obawy muzeum i moje są spowodowane troską o to, co w Bytomiu zostanie. Mówię o takim po
stępowaniu jako rzeczy nagannej. Bo jeśli planuje się stworzenie z dwóch in
stytucji jednej, a przez to podniesienie jej rangi, to nie może się to dziać za pleca
mi, a nawet wbrew woli tej drugiej insty
tucji. To jest najsłabszy element tego po
mysłu. Strona przeciwna argumentuje stale, że jest to obrona przed prowincjo- nalizacją tych muzeów. Nie można jed
nak stw orzyć jed n o stk i w spólnej, w której druga strona będzie tylko przed
miotem, a nie podmiotem działań. Co wię
cej, nie przewiduje się wysłuchania dru
giej strony, a to jest dużym uchybieniem, zaś oświadczenie, że ostateczna decyzja zapadnie w tym roku jest o tyle niepraw
dziwe, że wszystko świadczy o tym, iż faktycznie już zapadła.
Profesor Jan Drabina zastanawia się, ja
ka jest geneza tej idei. Według niego zro
dziła się ona w wyniku budowy nowego Muzeum Śląskiego. Już teraz planuje się, że będzie znajdowała się tam ekspo
zycja sztuki i malarstwa, ale przecież Mu
zeum Śląskie nie ma takich eksponatów lub tylu eksponatów, aby nimi tę przestrzeń zapełnić. Dlatego, według profesora, w ekspertyzach pojawia się kwestia prze
niesienia zbiorów bytomskich do nowej siedziby. Odrzuca również tezę, jakoby po
przez połączenie muzeów powstanie zna
cząca placówka, równa prawie muzeum narodowemu... Jest to chybiona teza, gdyż placówka poprzez połączenie, zda
niem prezesa TMB, nie uzyska żadnego wyższego statusu. Bytomska placówka bu
dowała swój status przez przeszło 100 lat.
Niech więc i Muzeum Śląskie buduje swą
wielkość swoimi siłami i cierpliwie. Tak ważne instytucje jak muzea tworzy się z dużą dbałością, bez pośpiechu, siłami muzealników, bez ingerencji władz admi
nistracyjnych i politycznych.
Prezes uważa, że zabiegi łączenia pla
cówek, aby stworzyć nową, lepszą jakość, zostały już dawno skompromitowane.
Próbowano tego po wojnie, w latach 1950-1990. Przez 40 lat Muzeum Górno
śląskie było okręgowym i wszystkie pla
cówki w województwie były jego oddzia
łami. To się nie spraw dziło. Gdy nastała III Rzeczpospolita, wszystkie szybko oderwały się od Bytomia. Dlate
go powrót do takiej idei jest bezzasadny.
Prof. Drabina porusza także inną, waż
ną kwestię - brak szacunku dla Muzeum Górnośląskiego, które ma przeszło sto lat, a teraz próbuje się go zredukować do ran
gi oddziału. - To jest niebywałe - dener
wuje się prezes TMB i dodaje: - Muzeum Górnośląskie ma zbiory, których Mu
zeum Śląskie nie posiada. Najdziwniejsze, że w opiniach ekspertów są one tak wy
eksponowane - szczególnie zbiory sztu
ki współczesnej czy galeria malarstwa pol
skiego. Prezes obawia się, iż zmiany będą polegały na tym, że co cenniejsze zbiory przejdą do Katowic, a w Bytomiu zostaną tylko te, których Katowice nie bę
dą chciały. Wielkim rozczarowaniem dla prof. Drabiny jest także fakt, że ani opi
niujący, ani katowiccy decydenci nie za
dali sobie trudu, aby odwiedzić Muzeum Górnośląskie w Bytomiu. - Nie można pi
sać opinii, nie przybywając na miej
sce - twierdzi.
W wypowiedzi prof. Jana Drabiny jest wiele emocji, ale przede wszystkim strach o losy bytomskiej placówki. Wiele osób troszczących się o to miasto uważa, że Ka
towice czerpią ze swej przewagi, wyko
rzystując swą metropolitalną rolę. Boją się ponadto, że Bytom będzie nie tylko pozba
wiony muzeum, ale kto wie, czy wkrót
ce nie dojdzie do przejęcia innej placów
ki. Może Opery Śląskiej?
-N ie można dobijać leżącego! - dener
wuje się prezes, ale przyznaje, że czasa
mi odczuwa bezradność. Według niego zbyt mało decydentów miejskich i nie wszyscy posłowie wybrani przez byto- m ian sprzeciw iają się tej sytuacji.
Nikt nie chce o tym dyskutować, zaś me
dia katowickie pokazują wizję tylko jed
dia katowickie pokazują wizję tylko jed