• Nie Znaleziono Wyników

Nie czekam, aż pani napisze, bo to zwykle trw a kilka miesięcy, tylko sam piszę do pani Niusi, bo mam się o coś spytać. Pisał do mnie jakiś pan B ru m e r 1 z W arszawy, że zakłada pismo teatralne, że do kom itetu redakcyjnego należy między innym i Lulek (tytuł ma być „Życie T eatru ”) i żebym ja był korespondentem z K rakowa 2. Mimo że w ogóle w ątpię, abym się tej godności podjął, chciałbym wiedzieć coś o tym piśmie, co pani i Lulek o nim wiedzą? bo to często tak bywa, że np. mnie powiedzą, że Lulek należy, Lulkowi, że ja etc., a auten­ tyczny jest tylko jeden Żydek jako punkt centralny.

A teraz proszę mi powiedzieć o sobie, jak się ma pani Niusia, jak zdrowie, wesołość i inne pomniejsze rzeczy. Bardzo to było przykre, że pani tak nagle w yjechała, miałem uczucie, że mi zrobiono przed­ wczesny poród operacyjny, dotąd mam jakąś dziwną pustkę w brzuchu. Przebyłem szczęśliwie Miłosierdzie Rostw orow skiego3, które dobrze

wypadło, na pocieszenie miałem Zielony f r a k 4, który jest rozkoszny naw et w Krakowie, i na tym zamykam książkę 5, która zaraz po świę­ tach będzie gotowa. Czy K ościelski6 już odebrał przesyłkę, czy go jeszcze nie ma? Czy to praw da, że Jerzy już ma umowę na gościnne w ystępy w Bagateli? 7 Tak tu mówią półurzędownie, bardzo bym się cieszył.

Łapki całuję pani Niusi i wiele serdeczności przesyłam. Mamie uca­ łowania rąk, całej trupie saltym banków 8 pozdrowienie, z Inką włącznie.

Szczerze oddany

Boy Kartka z bloku listow ego o form acie 14,3X18,3 cm, zapisana obustronnie atra­ m entem fioletow ym .

1 Wiktor В r u m e r (1894—1941) — krytyk i teatrolog.

2 „Życie Teatru” redagowali W. Brumer i S. M iłaszewski. W yszły tylko dwa numery. Na karcie tytułow ej nru 1 wyliczono następujących autorów w spółpracu­ jących z pismem: Boy, W. Brumer, K. Estreicher, E. Leszczyński, S. M iłaszewski, G. Przychocki, S. W ysocka-Stanisław ska, A. Zelw erowicz. W nrze 2 pisali m.in.: W. Brumer, J. Munclinger, A. Zagórski i W. Zawistowski. Zamieszczono też pochleb­ ną recenzję S. M i ł a s z e w s k i e g o o Flircie z Melpomeną. W obydwu num erach brak nazw iska L. Schillera. Zadania pism a określił S. M i ł a s z e w s k i w artykule w stępnym (nr 1): „Znamiennym i powszechnym objawem ■— pisał — w życiu teatralnym u nas jest obecnie krytyka krytyki. U jaw nia się dążność do w yodrębnie­ nia z rodzaju człowieczego »ludzi teatru«. Im ponoć przysługiw ać ma w yłączne .p r a w o w ypow iadania się w sprawach sceny. »Zycie Teatru«, chcąc rozstrzygnąć to

zagadnienie, oddaje sw oje szpalty przede w szystkim praktykującym scenicznie, a n ie zaś »tylko teoretyzującym « teoretykom ”. W tym sam ym num erze B o y recenzował

Miłosierdzie R o s t w o r o w s k i e g o .

3 Prem iera Miłosierdzia (Charitas) K. H. R o s t w o r o w s k i e g o odbyła się w Teatrze Miejskim im. J. Słowackiego w K rakow ie 23 III 1920, w reżyserii S. W y­ sockiej, dekoracje w edług projektu J. Fedkowicza w ykonał Z. Wierciak.

4 Prem iera komedii G. C a i l l a v e t a i R. F l e r s a Zielony frak (w przekła­

dzie Z. J a c h i m e c k i e j ) odbyła się również 23 III 1920 w „Bagateli”, w re­ żyserii Z. N oskow skiego, dekoracje R. Czaplickiego.

5 Mowa o Flircie z Melpomeną. (Wieczór pie rwszy), zawierającym recenzje teatralne drukowane w „Czasie” od m arca 1919 do marca 1920. Recenzja Miłosier­

dzia była przedostatnia, a Zielonego fraka zam ykała tom.

c W ładysław K o ś c i e l s k i (1886— 1933) — w ydaw ca, poeta i tłum acz. W tym czasie prowadził w ydaw nictw o książkow e „Biblioteka P olsk a”.

7 W sezonie 1920/21 Leszczyński n ie w ystęp ow ał w „Bagateli” krakowskiej. 8 S altim banque — kuglarz, linoskok.

68

Kraków, 17 VI [1920] Miła pani Niusiu!

Pierw szy list pani dostałem dopiero przed parom a dniami, w 3 ty ­ godnie od jego daty, drugi zaś praw ie zaraz po nim, dlatego dopiero dziś na oba razem odpisuję. Istotnie myślałem już, że pani zamknęła

L IS T Y T A D E U S Z A B O Y A -Z E L E N S K IE G O D O A N N Y L E S Z C Z Y Ń S K IE J 2 4 9

moje konto w swojej buchalterii, bardzo się cieszę, że nie. Czytałem w pism ach różne kom plem enty, jakie na pani główkę w ysypali z po­ wodu C zarodziejki1 i poprzedniej roli, nie pam iętam jej ty t u łu 2. O w ystaw ieniu Bourgeois3 dowiedziałem się w ostatniej chwili, bo rzadko gazety w iduję, inaczej bym się może w ybrał na premierę, choć dosyć jestem apatyczny do wszystkiego. — Bardzo dziękuję pani Niusi za miłe słowa i za zaproszenie, zawsze wielką radość mi sprawi przyw itać się z panią, tylko żegnanie się ma w sobie jakiś smutek, na któ ry jestem w rażliwy, i dlatego coraz mniej chętnie ruszam się ze swego pokoju. Proszę mi donieść, jak się pani ma teraz, jak zdrowie, czy już zupełnie dobrze? Chociaż do tego czasu, kiedy mi pani odpisze, to może pani Niusia przejść koklusz, odrę, ospę w ietrzną etc., więc pytanie straci aktualność na ten przeciąg czasu. Tak długo pani Niusia zapada w milczenia! U Kościelskiego kończą się dwie książki druko­ wać 4 — jedna nowa, a jeden przedruk, i obiecują, że teraz już szybkim tem pem pójdzie. Bardzo wiele przyjemności m iałem z F re n k la 5, grał 3 role i rozkosznie po prostu. — Wczoraj pierwszy raz Kamiński w tym kinow ym dram acie Prokurator H allers6. Czytałem teraz różne doku­ m en ty do M usseta i George Sand z powodu Confession d’un enfant du

siècle 7. — To bardzo zabawne i wzruszające, ta ich historia.

Zatem do widzenia, pani Niusiu, teraz już wątpię, ale prędzej gdzieś z początkiem jesieni,

szczerze oddany

Boy Podw ójny arkusz papieru listow ego o form acie 15X20 cm, w kolorze blado- krem owym , zapisane s. 1—3 atram entem fioletow ym . Datę roczną ustala premiera

Czarodziejki.

1 A. D [ o b r o w o l s k i ] („Kurier W arszawski” 1920, nr 130) z okazji premiery sztuki M. F i j a ł k o w s k i e g o Czarodziejka pisał: „Obok Fertnera, który ognis­ k ow ał w sobie głów ną uw agę w idzów i ich sym patię bez zastrzeżeń, dowody uznania ze strony publiczności zbierali i inni artyści. P. Belina jako bohaterka ty ­ tu łow a istotnie czarowała w dziękiem osobistym, naturalnością gry i świeżością uczucia. Rólka niew ielka, praw ie epizodyczna, dzięki tej interpretacji nabrała znaczenia i należytej w ypu kłości”. Prem iera Czarodziejk i odbyła się w Teatrze Letnim 10 V 1920. R eżyserow ał sztukę E. Gasiński.

2 Mowa o 5-aktow ej kom edii K. G l i ń s k i e g o Szaławiła, w której grała m. in. Beliną, a którą Teatr K rotochw ili w W arszawie rozpoczął w r. 1920 sezon teatraln y pod kierunkiem E. Gasińskiego.

3 Kom edię M o l i e r a Mieszczanin szlachcicem (w przekładzie B o y a ) w ystaw ił Teatr Polski 15 VI 1920, w reżyserii R. Bolesław skiego. Przedstaw ienie zakończyła p ierw sza oryginalna pantom im a w W arszawie, do której m uzykę skom ponował K. S z y m a n o w s k i .

4 Instytut w ydaw niczy „Biblioteka Polska”, który prow adził W. K ościelski, drukow ał w tym czasie t. 1 K o m ed ii M u s s e t a w przekładzie В o y a i wyd. 2

5 M ieczysław Frenkiel w ystąpił w „Bagateli” w r. 1920 trzykrotnie w następu­ jących sztukach: Pan poseł M. F i j a ł k o w s k i e g o (2 VI), Ziuta, m o ja żona P. G a v a u l t a i R. C h a r v a y a (5 VI), Grube r y b y M. B a ł u c k i e g o (И VI). W recenzji Grubych r y b („Czas” 1920, nr 139) B o y napisał o Frenklu: „Nie będę analizował szczegółów tej nowej kreacji, czuję, że ilekroć m ów ię o Frenklu, wpadam w ton nieprzyzw oicie liryczny, w jakim nie jest przyjęte, aby m ężczyzna w sile w ieku m ów ił o drugim m ężczyźnie, powiem tylko, że kto nie w idział Frenkla, jak gra w w ista, jak tańczy w alca i prowadzi kadryla, jak śpiew a swe: »Złote litery, złote litery...«, jak sunie do panny w koperczaki i rozważa sobie szczęśliw ość stanu m ałżeńskiego — kto tego n ie widział, powtarzam, ten dobrowolnie zubożył sw oje życie w sposób zarówno lekkom yślny, jak niepow etow any. Punctum, kropka”.

6 Kazim ierz K a m i ń s k i sw oje gościnne w ystęp y w „Bagateli” w K rakowie rozpoczął rolą tytułow ą w sztuce P. L i n d a u a Prokurato r Hallers. Premiera 16 VI 1920.

7 Zob. przyp. 7 do listu 64.

69

20 VI 1920

Powiązane dokumenty