• Nie Znaleziono Wyników

Jaką wodę pijemy na Jurze Częstochowskiej ?

W dokumencie L IP IE C -S IE R P IE Ń 1983 (Stron 40-49)

A rty k u ł napisany przez A utorkę w roku 1969 był przeznaczony do niezrealizowanego w ydaw ­ nictw a Częstochowskiego Oddziału PTTK. M a­

szynopis przechow ał i udostępnił działacz tu ­ w łasnoręcznie przez A utorkę — doświadczone­

go chem ika, m etodą ilościowej półm ikroanalizy chemicznej w w arunkach polowych, są w ażnym dokum entem naukow ym .

K ierując do druku tę pracę pragniem y u trw a ­ lić, nie pow tórzony dotychczas, dorobek przed­

wcześnie zm arłej koleżanki dr inż. M arii M ar- kowicz-Łohinowicz (por. Wspomnienie..., W szech­

św iat 1975, nir 3, str. 80—81).

Przew odniczący Sekcji Speleologicznej , PTP im. K opernika rozpuszczający się w wodzie zaw ierającej dw utlenek w ęgla (C 02). Źródłem dw utlenku w ęgla jest pow ietrze

Zw ierciadło wód gruntow ych jest granicą, oddzielają­

cą stre fę okresowego przesączania się wód i swobod­

nego ich przepływ u (czyli strefę aeracji) od sitrefy powszechnego nasycenia, w której wiszystkie

szczeli-W sz e c h św ia t, t. 84, n r 7—8/1983 185

C h a ra k tery sty k a ch em iczn a w y b r a n y c h próbek w o d y z obszaru J u r y C zęsto ch o w sk iej

T e m p e­

ratura w o d y

°C

Zawartość *)

L.p. M iejsce p ob ran ia p ró b k i oraz jej ch ara k ter

D ata pobrania

p rób k i w o ln eg o

c o 2

Ca2 + + + Mg2 + *) tw ard ość ogóln a

F e o g ó ln e

HCO— 2) tw a rd o ść w ę g la ­

n o w a

soj-

siarcza-n ów

ci—

ch lo rk ó w

1 Z ło ty P o to k — d eszczów k a 28.VII.68 • 17 6,0 12 n.w. •) 11 54 2

2 Z ło ty P o to k — d eszczó w k a 4. V III.68 15 3 33 n.w. 5 74 3

3 O lsztyn — d eszczó w k a 25.VIII.69 16 3 15 n.w. 7 n.w. 7

4 Z a w ie r c ie — d esz czó w k a 24.VIII.68 15 1 33 n.w. 7 31 3

5 P ilic a — 'śn ie g z leża ły (firn) 12.III.69 0 2 ślad n.w. 5 ślad 3

6 S ia m o szy ce — śn ie g j.w . 11.111.69 0 4 10 n.w. 5 6 3

7 Z aborze — wodty ro zto p o w e 9.III.69 0 4 40 n.w. 15 35 2

8 B e rk o w a G óra — z b io rn iczek n a ­ sk a ln y

26.VIII.68 22 4 170 n.w. 62 2

9 O lsztyn , Góra Z am k ow a — zb ior­

n ic z e k n a sk a ln y

13.IX.63 3 3 230 n.w. 50 182 15

10 G orzków , stu d n ia kopana w w a ­ p ie n iu (głęb. 20 m)

19.VIII.66 10 11 195 n.w. 190 24 5

11 M irów , stu d n ia u pod n óża ru in , w w a p ie n iu (ok. 15 m)

13.VII.66 9 18 290 n.w. 175 74 45

12 O lsztyn , stu d n ia w ie r c o n a p o w y ­ żej „ z a le w u ”

24.VIII.69 9 11 145 n.w. 132 n.w. 10

13 S u lisz o w ic e , stu d n ia w ie r c o n a 11.VII.66 10 l 2 160 n.w. 162 7 2

14 D zia ło szy n , źródło 19.VIII.68 10 7 190 n.w. 1/0 n.w. 17

15 K am yk, źródło 10.111.69 9 11 165 n.w. 125 16 7

16 W an cerzów , źród ło 5.III.69 9,5 15 150 n.w. 150 n.w. 3

17 J u lia n k a , źród ło 6.III.69 9 22 176 n.w. 195 n.w. 5

18 Z ło ty P o to k , Z r. Z y g m u n ta 7.III.69 8,4 22 162 n.w. 163 n.w. 5

19 O strężnik, źród ło o k reso w e 7.III.69 8,1 13 143 n.w. 135 5 6

20 Zaborze, źródiło 9.III.69 9,1 12 142 n.w. 125 8 6

21 Ż arki, źródło 7.III.69 8,6 11 150 n.w. 113 17 7

22 K rom ołów , źród ło W arty 11.III.69 7,2 25 270 n.w. 180 62 14

23 B zó w , źr. C zarnej P rzem szy 11.III.69 7,9 14 228 n.w. 150 52 7

24 P ilic a , źródło P ilic y 12.111.69 7*3 15 176 n.w. 157 13 4

25 S ia m o szy ce, źró d ło K rzty n i 11.III.69 8,5 13 166 n.w. 140 21 4

>) Z aw artość p od an a je st w m ilig r a m a c h n a litr , !) w p rzeliczen iu na m g fl w ę g la n u w apnia,") n. w . — n ie w y k r y to .. A n a ­

lit y k M. M a rk o w icz-Ł o h in o w icz *

ny, kanały i próżnie krasow e są całkowicie wypełnio­

ne wodą, płynącą pod ciśnieniem. W tej strefie roz­

puszczająca działalność w ody jest słabsza, gdyż nie ma już ona k o ntaktu z p o w ie trz e m . i nie może po­

chłaniać nowych porcji dw utlenku węgla. Tę właśnie wodę, ze strefy nasycenia pijem y wówczas, gdy czer­

piemy ją ze źródeł krasow ych (wywierzysk), z w ier­

conych studni głębinowych lub z tych studni kopa­

nych, które trafiły na „żyłę w odną”.

Przedstaw iony na rysunku (ryc. 1) schem at cyrku­

lacji krasow ej (według B. Geze’a) w ydaje się dość dobrze obrazować stosunki hydrogeologiczne Ju ry Częstochowskiej. N iekiedy wody opadowe, oprócz roz­

puszczonego dw utlenku w ęgla zaw ierają (szczególnie w okolicach Częstochowy i Zawiercia) -dość znaczne ilości siarczanów. Siarczany te pochodzą z zanieczy­

szczenia pow ietrza dym am i i pyłam i przem ysłow y­

mi. W prawdzie zawartość ich nie przekracza, jak do­

tąd (w 1968 r. przyp. red.) granic dopuszczalnego stę­

żenia, jednak obecność S O ^- w wodzie deszczowej jest pewnego rodzaju sygnałem ostrzegawczym.

Świadczy ona o tym , że skażenie wód pitnych może nastąpić nie tylko lokalnie (poprzez ścieki przem ysło­

we w ylewane do rzek, strum ień:, kam ieniołom ów lub na skrasow iałe wapienie) ale i n a całym obszarze J u ­ ry Częstochowskiej, poprzez zanieczyszczenie pow ie­

trza i wód opadowych. M usimy pam iętać o tym, że wapienie Ju ry Częstochowskiej, p rzykryte przepusz­

czalnymi piaskam i czw artorzędow ym i, są strefą wzmożonej infiltracji. I o tym , że skażenia poziomu wodonośnego nie można zlikw idow ać w okresie czasu mierzonego długością życia ludzkiego. W inniśm y więc

dbać o Ju rę Częstochowską, k tó ra jest nie tylko atrakcyjnym regionem turystycznym , ale też dostar­

cza nam doskonałej wody pitnej.

Wody krasow e J u ry Częstochowskiej należą do g ru ­ py wód najsm aczniejszych, są krysatałow o-przejrzy- ste, o niebieskaw ym odcieniu, chłodne latem i ciepłe zimą (gdyż m ają praw ie stałą tem peraturę rzędu 8—

10°C); są wodami w ęglanow o-w apniowym i o stosun­

kowo niewielkiej twardości. Tylko w niektórych stu ­ dniach kopanych w w apieniach m am y wody tw arde, lub bardzo tw arde. Dzieje się tak wówczas, gdy w studniach zbiera się woda bardzo powoli, sącząc się ciasnymi szczelinami tak, że proces rozpuszczania skały nazwać możemy z pew nym przybliżeniem

„łu-Schem at cyrkulacji krasow ej wód w m asywie w a ­ piennym, podścielonym w arstw am i nieprzepuszczal­

nym i (według G. Geze’a, 1965): I — .strefa okresowe­

go przesączania się wód, II — strefa stałego krąże­

nia wód, III — strefa powszechnego nasycenia, a — wywierzysko okresowe, b — w ywierzysko stałe

186 W s z e c h ś w ia t, t. 84, n r 7—8/1883 prześledzić „m etam orfozę chem iczną” wód opadowych

W S Z E C H Ś W I A T P R Z E D 100 L A T Y

charakterystycznych p taków należy przep yszn y skali- ku re k, lub, ja k go m iejscow i na zyw a ją kucza-piszku, czyli „ptak-św inia” lub tungi (Rupicola peruriana).

Trudno sobie w ysta w ić coś piękniejszego, nad k ilka

Wykorzystanie padliny. Grzebanie ciał zw ierząt, któ re padły ofiarą chorób zaraźliw ych, w szczegól­ nego w stanie nierozpuszczalnym .

K r o n i k a n a u k o w a ( h l g i j e n a l c h e m l j a r o l n i c z a ) . N . (N a - t a n s o n J .). W s z e c h ś w i a t 1883, 2 :479 (23 lip c a ) .

Botaniczki-amatorkl. Zim oziół północny (L innaea borealis), drobna roślinka z rodziny C aprifoliaceae, ba rd zo rzadka dla naszćj flo r y , dotąd bow iem znana

W sz e c h św ia t, t. 84, n r 7—811983 187 zmy, tego ogólnego, zasadniczego podścieliska, tej treści wszelkiego życia.

Nieustraszony badacz nie zraża się trudnościami, nauka bez w ypoczynku zryw a zasłony z tajników życia, a jeśli teraz jeszcze powierzchownie je zaled- dwie znam y i oglądamy, w iedzieć nie m ożem y, co przyszłe przyniosą nam w ieki. Sceptykom , z niedo­

wierzaniem patrzącym na prace myślicieli, zastana­

wiających się nad prawami życia, — odpowiem y sło­

w y najgenijalniejszego, najściślejszego i najbardziej w w yw odach powściągliwego badacza życia — Karola

łu enzymów? RNA organizmów eukariotycznych jest transkrybow any w postaci liniowej cząsteczki znacz­

nie dłuższej od ostatecznej form y tego kwasu. Jest to spowodowane obecnością w prekursorow ym RNA (preRNA) sekw encji przeryw nikow ych, zwanych in- tronam i (intervening seąuences) w odróżnieniu od od­

cinków niosących inform ację genetyczną, czyli egzo- nów. Liczba intronów jest różna w genach kodują­

cych rozm aite białka, ioh zaś znaczenie nie zostało jeszcze 'dokładnie poznane. Wiadomo jednak, iż w wyniku m odyfikacji p osttranskrypcyjnych introny są wycinane w drodze specyficznego procesu, którego ostatecznym efektem jest połączenie egzonów w czą­

steczkę dojrzałego RNA. Zagadnienie to spopularyzo­

wano już na łam ach „W szechśw iata” (A. Koj, 1980, 81 : 201).

Dotychczasowe badania w skazyw ały na udział co najm niej dwóch białek w tym procesie „cięcia i łą ­ czenia” (splicing process). D latego dużym zaskocze­

niem było opublikow anie w yników Cecha i w spół­

pracowników, którzy stw ierdzili, iż sekw encje p rz e ­ rywnikowe jednego z rybosom alnych kwasów ry b o ­ nukleinowych (rRNA) pierw otniaka Tetrahym ena thermophila mogą być usuw ane bez udziału enzy­ preRNA liniowych cząsteczek intronów , które n astęp­

nie przyjm ują postać kolistą. N iezbędnym i dla prze­

ewolucji, jakim są „podzielone” geny organizmów eukariotycznych.

Józef D u 1 a k

N a t u r ę 1982, 300; 400

Chemiczna „propaganda” w świecie mrówek.

Sygnalizacja chem iczna (feromonowa) odgrywa w iel­

ką rolę w systemie w ym iany inform acji u owadów

e-C lSP°*e,1:zeAstw. W poprzedniej notatce pośiwię- o H 1 sy®n a^ zacii u m rów ek (W szechśw iat 1-2, 1979) po ałem przykład północnoam erykańskich gatunków

3*

z podrodzaju Raptiform ica, wyspecjalizow anych w po­

ryw aniu potom stw a (w celach niewolniczych) z innych mrowisk. Podczas napaści n a gniazda gatunków n ie ­ wolniczych m rówek Raptiform ica w ydzielają substan­

cje pobudzające je do walki, a zarazem w p ły w ają­

ce demobilfzująco na obrońców. Istnienie swoistych feromonów — „psychogazów” jest, jak się okazuje,

w i podziemnych tiuneli-podkopów. Dostawszy się do komory z cudzym potom stwem , w ydzielają lo tn ą sub­

stancję działającą jako rep elen t wobec imrówek-go- spodarzy. Pozwala to m rówkom -złodziejkom bezkar­

nie kraść ilarwy gatunkom , z którym i w fizycznym starciu nie m iałyby żadnych szans. Spraw iający to feromon, będący wydzieliną gruczołu jadowego, zos­

tał ostatnio zidentyfikow any jako trans-2-butylo- -5-heptyIopyrrolidyna.

W. Cz.

N a t u r w i s s e n s c h a f t e n 67, s. 144, 1980.

Chemiczne sygnały furażujących trzm ieli. Systemy chemicznego (feromonowego) pow iadam iania o p o k a­

rm ie są szeroko stosowane przez owady żyjące spo­

łecznie, a więc i pszczołowate. Jednym z przejaw ów tego typu sygnalizacji jest w ystępujące u trzm ieli z ja ­ wisko znakow ania kw iatów zaw ierających nektar, a zatem w artych odwiedzenia przez kolejne robotnice z danego roju. Zjawisko to — niedaw no w ykazane u północnoam erykańskiego gatunku B om bus vosne- senskii — znacznie uspraw nia proces pozyskiw ania pókarm u, ograniczając czas i koszty energetyczne, ja ­

188 W s z e c h ś w ia t, t. 84, n r 78/1983

— oczywiście ich największe, egzotyczne gatunki.

D. A. Niakle i J. H arp er (Proc. Entomol. Soc. Wash., 83, 4, 1981) przytaczają kilka znanych przypadków pożerania przez m odliszki żab, jaszczurek i ptaków oraz opisują zaobserw ow any przez siebie przypadek upolow ania i -/jedzenia m yszy (dł. 8-9 cm) -przez m o­

dliszkę Tenoderu aridAfolia sinensis. Biegnąca mysz została schw ytana przez ukrytego w śród roślinności rakterystyczny zapach, przypom inający piżmo. W ia­

domo już było w cześniej, że te n w łaśnie związek

M aleje zanieczyszczenie atm osfery w Londynie.

Oprócz pyłów w yrzucanych do atm osfery — w ażną rolę odgryw a ilość em itow anych do niej gazów, zw ła­

szcza d w u tlen k u siark i (S 0 2). Wiadomo, że porosty są bardzo w rażliw e n a obecność S 0 2 w atm osferze i są one dobrym , n a tu raln y m indykatorem poziomu zanieczyszczenia pow ietrza. F lo ra porostów Londynu jest system atycznie badana od początku X V II w ieku, dlatego Anglicy m ają pełny obraz zm ian, dotyczą­

cych czystości pow ietrza. Z anikanie niektórych ga­

tunków porostów stw ierdzono w Londynie na po­

m iarów plechy poszczególnych okazów, specjaliści orzekli, że pow rót porostów rozpoczął się przed 8—

gają przeróbce enzym atycznej oraz znacznie większa ilość, nieczynna, stanow iąca zapas kom órki. O statnio przez inne, konkurencyjne rośliny, może również mieć znaczenie dla utrzym ania rów now agi jonowej

T erapia enzym atyczna z zastosowaniem erytrocytów nośnikowych. Skutki w ielu schorzeń dziedzicznych polegających na b rak u lub niedoborze określonego enzym u można usunąć lub złagodzić w prow adzając do organizm u b rak u jący enzym. W niektórych przy­

p adk ach (nagrom adzenie produktów metabolizmu) sam a obecność enzym u we krw i może przynieść po­

p raw ę stan u pacjenta; w innych pożądane byłoby w prow adzenie enzym u do kom órek odpowiednich organów. W ielokrotne danaczyniow e iniekcje p rep a­

rató w enzym atycznych nie są jed n ak zadow alającą m etodą terap ii, gdyż grożą pow ikłaniam i w postaci odpowiedzi im m unologicznej na podaw ane białko, a ponadto białka enzym atyczne są dość szybko w y­

dalane, zwłaszcza jeśli m ają n isk ą m asę cząstecz­

kową. O biecującą m etodą podaw ania enzymów jest w prow adzanie ich in vitro do k rw inek czerwonych.

E rytrocyty można poddać hemolizie hipotonicznej lub w silnym polu elektrycznym w roztw orze zaw iera­

jącym in teresu jące białko. In k u b acja w roztw orze izotonicznym w tem p eratu rze fizjologicznej prowadzi do ponownego zam knięcia (resealing) cieni erytrocy- tarn y ch , k tó re odzyskują norm alną b arierę przepusz­

W sz e c h św ia t, t. 84, n r 78/1983 189

cyty nośnikowe, przygotowane w optym alnych w a­

runkach, utrzym ują się w krw iobiegu równie długo jak norm alne erytrocyty.

G. B.

Biogenny m agnetyt detektorem pola magnetycz­

nego? Obserwacje zachowania się w ielu organizmów w skazują m. in., że niektóre bakterie, rekiny, pszczo­

ły i gołębie reag u ją na natężenie, a być może także i na kierunek pola magnetycznego Ziemi. Sugero­

wano, że gołębie w yczuw ają zm iany natężenia pola magnetycznego Ziemi rzędu 0,001%. Ostatnio w yka­

zano obecność m agnetytu (Fe30 4) pochodzenia bio­

gennego u chitonów, b ak terii w rażliw ych na pole magnetyczne, pszczół, gołębi i delfinów. M agnetyt jest substancją o najw yższej gęstości (5,1 g/cm3) spo­

śród wszystkich substancji biogennych. W jego bio­

syntezie bierze udział ferrytyna. Analiza różnych modeli stru k tu ry m agnetytu prow adzi do wniosku, że kryształy m agnetytu mogą pozwolić na czułość detekcji pola magnetycznego, k tórą obserwowano w doświadczeniach behaw ioralnych. miesiącach letnich znaczne ilości pyłów afrykańskich powodują pow staw anie gęstej mgły nad tropikalną strefą A tlantyku. W ieloletnie badania pozwoliły stwierdzić, że w miesiącach letnich pyły z nad A fry­

ki unoszą się na wysokość 5—7 km i mogą przebywać setki kilometrów, co pozwala im docierać do Morza K araibskiego i południowowschodnich obszarów USA.

O statnie badania, przeprowadzone w G ujanie F ra n ­

cząsteczek, przenoszonych przez A tlantyk m a średnicę powyżej 12 ixm; zarodniki w ielu grzybów m ają średnicę 5—20 (im — a więc mogą być przenoszone z Afryki do obu Ameryk. I wreszcie tak wielkie ilości pyłu m ają na pewno znaczny w pływ na w arunki nasło­

necznienia i stosunki tem peraturow e nad A tlantykiem . W. B-S.

N a t u r ę 1981 (12 F e b r u a r y )

R E C E N Z J E

K. M a ś l a n k i e w i c z : Kamienie szlachetne. W y­

dawnictwa Geologiczne 1982, str. 396, ilustr. czarno- -białe i kolorowe, bibliogr., indeks rzeczowy, cena ją niestarannie (zwłaszcza bardzo kiepskie fotogra­

fie).

Nowe w ydanie poprzedza pięknie napisane w pro­

wadzenie pióra d r S. Czarnieckiego. Je st to biografia zmarłego w 1981 r. autora książki. Ten krótki szkic zawiera dane o działalności popularyzatorskiej prof.

Maślankiewicza oraz o jego pracy w Urzędzie P ro ­ i stosowanie kam ieni szlachetnych (sposoby rozpo­

znawania m inerałów i skał oraz ich obróbki ju b iler­

Prawdopodobnie został skradziony w kopalni Jagers- fontein i przeszmuglowany do Londynu. Zakupiło go konsorcjum pryw atnych handlarzy, kam ieni szlachet­

nych. Po oszlifowaniu w am sterdam skiej firm ie szli­ od pełnej niespraw dzalnych sensacyjek, parapsycho­

logii i naw et w różbiarstw a książki Róży i Bożeny Krzywobłookich Magia kryształów . Z opracowania tych autorek m ożna — jeśli bardzo się chce — cze­ nych popularyzotorów dobrym wzorem pisarstw a.

Z. W ó j c i k

190 W s z e c h ś w ia t, t. 84, n r 7—8/1983 tendencje popularyzatorskie nie spłyciły przedstaw io­

nego m ateriału. W ręcz przeciw nie, w książce można rozdziale autorzy o m aw iają poszczególne grupy fero­

monów, ch arak tery zu jąc zarów no ich budow ę che­ zastosow ania ferom onów do zw alczania szkodników.

D obry i w yw ażony te k st książki uzupełniają sta­

ran n ie dobrane ilu stracje. P odsum ow ując te k ró tk ie uw agi stw ierdzić należy, że książka Insect Phero­

m ones stanow i w swej klasie (popularyzatorsko- -w prow adzającej) niezm iernie cenną i interesującą pozycję. W inien ją przeczytać każdy, k to z obowią­

proponow ał czterdziestojednoletni etolog z O xfordu, R ichard Dawkins. Jego poprzednia, w ydana w 1976 chęci genu do replikacji. Powyższa personifikacja jest n iem al całkow icie niezgodna z m yślą Dawkinsa. P rzy ­ efek t fenotypow y genu (replikatora) jest najlepiej w idoczny jako jego w pływ n a św iat w szerokim tego słow a znaczeniu, tylko czasam i zaś n a pojedynczym organizm ie, w k tórym zdarzyło m u się znaleźć. Roz­

przestrzenione niem al krańcow o efekty fenotypow e zaw arł a u to r zwłaszcza w przedostatnim rozdziale

„A ction a t a distance” („Działanie na odległość”).

Godne odnotow ania w książce D aw kinsa, będącej bądź co bądź tra k ta te m biologii teoretycznej, jest szerokie stosow anie popartych lite ra tu rą przykładów . Dla zainteresow ania przyszłych czytelników wspom nę także o rozdziałach, k tó re noszą bardzo barw ne ty ­ książce można także znaleźć kontynuację interesu­

jącej niew ątpliw ie idei „m em u”, po raz pierw szy zresztą rozdział ,,Rediscorering the organism ” („Po­

w tó rn ie odkryw ając organizm ”) poświęcony jest b a r­

dzo już teoretycznym rozw ażaniom na tem at możli­

W sz e c h św ia t, t. 84, n r 7—8/1983 191

wej drogi ew olucyjnej, k tóra doprowadziła do po­

w stania asocjacji kom órek w postaci skom plikowa­

nych organizmów. Z aletą książki jest także in tere­

sująco opracowany słowniczek niektórych term inów genetycznych i ewolucyjnych, zamieszczony n a końcu.

Pewnych w ad stylu D aw kinsa można by dopatrzyć tycznym czytaniu doskonałej przecież książki.

The Extended P henotype jest n apraw dę św ietną książką, dzięki słowniczkowi n ietru d n ą także dla lai­

ków. Tak, jak w przypadku The Selfish Gene żało­

wać należy, że dostępna jest dla wąskiego grona czytelników — w arunki są bowiem aż dwa: znajo­

mość języka angielskiego i posiadanie egzemplarza.

Myślę, że The E xtended Phenotype w ydany w 1982 roku jest książką tak młodą, że naw et kilkuletni cykl tłum aczenia, którego jest bardzo w arta, nie zmniejszyłby jej szans na popularność w naszym k ra ­ ju. The Selfish Gene zaś jest książką ze względu na swój popularnonaukow y ch arak ter ponadczasową.

Obie więc —• dobrze przetłum aczone — byłyby b a r­ złożone zostały przez delegacje K rakow skiego Środo­

wiskowego Zespołu K oordynacyjnego (organizatora obchodów), delegacje h arcerstw a i młodzieży szkol­

nej. W uroczystości b ra ły udział poczty sztandarow e dokonał ceremonii otw arcia krakow skich obchodów 510 rocznicy urodzin M. K opernika. Okolicznościowy wykład na tem a t związków M. K opernika z K rako­ Muzeum U niw ersytetu Jagiellońskiego. W śród ekspo­

natów związanych z M. K opernikiem należy w yróż­

nić tak cenne ja k kopię w pisu m łodego M ikołaja z Torunia na studia w 1491 r. oraz kom plet narzędzi astronomicznych M. K opernika w rek o n stru k cji F e­

liksa i Tadeusza Przypkow skich.

Przedstaw iona powyżej im preza rozpoczęła cało­

roczny cykl comiesięcznych spotkań w coraz to in­ ołaja K opernika zorganizowany przez H ufiec Śród­

miejski im. M ikołaja K opernika.

sytetu Jagiellońskiego. Znaczenie przew rotu wprow a­

dzonego przez nauką K opernika w poglądach na świat. Zwiedzanie Collegium Novum ze szczególnym uwzględnieniem Sali Kopernika. prof. Wojciecha Roeske K opernik jako łekarz.

19 lutego 1984 (niedziela), g. 14:

Złożenie kw iatów pod pom nikiem M ikołaja Ko­

pernika w hallu budynku Polskiej Akadem ii Nauk przy ul. Sław kow skiej 17.

O tw arte posiedzenie Oddziału K rakow skiego Pol­

skiego Tow arzystw a Astronautycznego w A uli PAN z okazji zakończenia obchodów 510 Rocznicy Urodzin M ikołaja Kopernika z w ykładem d ra S tanisław a Cza- reńskiego Dziesięć odkryć, począwszy od Kopernika, które zm ieniły poglądy na budową układu planetar­

nego.

Bolesław G o m ó ł k a

Brytyjska wystawa o Karolu Darwinie

W 1959 r. obchodzono w Polsce z ogrom nym roz­

m achem stulecie ukazania się podstawowego dzieła K arola D arw ina pt. On the Origin of Species (O po­

chodzeniu gatunków). Setna rocznica zgonu autora tego dzieła została w praw dzie zauw ażona (m. in. w Instytucie H istorii i Nauki, O św iaty i Techniki PAN posiedzenije Zespołu H istorii N auk Przyrodniczych z re feratem M. Głogoczewskiego oraz Zespołu H istorii w ybitnego n atu ralisty angielskiego. Niezwykle k la­

row ny scenariusz, doskonały dobór ilu stracji (foto­

grafie, mapki) czynił w ystaw ę bardzo kom unikatyw ­ ną naw et dla osób nie znających języka angielskiego (był zresztą katalog z tłum aczeniem — niekiedy n a ­ iw nym — tych tekstów n a język polski).

Ja k wolno sądzić, w ystaw a została pom yślana jako

W dokumencie L IP IE C -S IE R P IE Ń 1983 (Stron 40-49)

Powiązane dokumenty