• Nie Znaleziono Wyników

jako działacz niepodległościowy w zaborze pruskim i w Odrodzonej Rzeczypospolitej

Antenaci Leona Janta Połczyńskiego

Legenda głosi, iż początek rodowi Połczyńskich dali dwaj wywodzący się z Brunszwiku rycerze – bracia Jan i Asmus (Erazm) Janthowie, którzy w dowód wdzięczności za oddane księciu Pomorza szczecińskiego Barnimowi usługi na-tury wojskowej oraz wierną służbę uzyskali w 1276 r. dwie wsie położone na pograniczu Pomorza Zachodniego z Pomorzem Gdańskim: Półczno i Jeleńcz1. Do przełomowego dla rodziny Jantów 1638 r., kiedy to uznano ich prawa szla-checkie, minęło siedem pokoleń. Dalszymi węzłowymi w dziejach rodziny da-tami były: 1700 r., kiedy do nazwiska dołączono drugi człon Połczyński, oraz początek XVIII w., który skutkował przeniesieniem, dzięki mariażom z Bo-rowiankami, siedziby rodu w okolice Tucholi. Jednym z najznamienitszych w tym czasie członków rodziny był urodzony w 1722 r. Maciej (zm. 1799 r.), uchodzący za założyciela linii wielkokomorskiej Janta Połczyńskich. Z porę-czenia władz Rzeczypospolitej piastował on kilka eksponowanych funkcji. Był stolnikiem inflanckim i stolnikiem czernichowskim, cześnikiem liwońskim oraz dworzaninem króla Augusta II Wettina (zwanego Mocnym). Trwałym śladem aktywności Macieja Janta Poczyńskiego pozostaje stojący do dzisiaj ko-ściół rzymskokatolicki w Dąbrówce. Dziedzic majętności wielkokomorskich wystawił go w 1766 r. w dowód wdzięczności za rzekome cudowne ocalenie od kuli rosyjskiej. Początkowo była to świątynia drewniana, potem przebudo-wano ją na murowaną, a w 1928r., z inicjatywy Leona Janta Połczyńskiego, dobudowano wieżę. W drugiej połowie XVIII oraz pierwszej połowie XIX w.

kolejne pokolenia Janta Połczyńskich dorobiły się kilku majątków (wszystkie usytuowane w rejonie Tucholi). Były to: Dąbrówka, Wielka Komorza i Wo-ziwoda oraz Wysoka i Mała Komorza. Ojciec Leona Janta Połczyńskiego – Adam (1839–1901) w 1874 r., po ich zjednoczeniu, był właścicielem obszaru

1 M. i L. Janta Połczyńscy, Pamiętniki, oprac. W. Jastrzębski, J. Szwankowski, Bydgoszcz 2013, s. 9–10.

liczącego około 3.500 hektarów. Był to więc jeden z najbogatszych Polaków na terenie zaboru pruskiego, z którym zaborca, chcąc nie chcąc, musiał się liczyć.

Jego prestiż wiązał się też z tym, że w latach 1887–1890, z ramienia polskiego środowiska Prus Zachodnich, był posłem do Reichstagu oraz w latach 1875–

1901 zasiadał, obok pięciu obywateli pochodzenia niemieckiego, w organie najwyższej władzy w Tucholi, tzw. Wydziale Powiatowym.

Dzieciństwo, młodość, studia

Leon Janta Połczyński przyszedł na świat 25 maja 1867 r. w rodzinnym dworku w Wysokiej. Jego matka, Leontyna z Zabłockich, pochodząca z wiel-kopolskiego Czerlina, będąc w połogu, dostała wysokiej gorączki i w pięć dni później zmarła. Zrozpaczony ojciec zaproponował wówczas małżeństwo sio-strze Leontyny – Helenie. Adam i Helena Janta Połczyńscy okazali się w przy-szłości szczęśliwym małżeństwem. Z ich związku przyszło na świat jeszcze kil-koro dzieci – synowie: Adam i Stanisław oraz córki: Zofia (zmarła w wieku dziecięcym), Helena, Lucyna, Irena i Janina. Nauki na poziomie podstawo-wym pobierał Leon od nauczycieli domowych. W 1877 r. wstąpił do słynnego Gimnazjum Chojnickiego. Maturę uzyskał w 1886 r. Każde z kolejnych waka-cji szkolnych spędzał w rodzinnym dworze w Wysokiej2. Od 1874 r. mieszkał tutaj jego dziadek Józef Janta Połczyński (1811–1890). Posiadał on ogromną bibliotekę z polskimi książkami. Znany był także z tego, że udzielał młodzieży lekcji historii Polski. Po jego śmierci w styczniu 1890 r. „Dziennik Poznański”

w nekrologu napisał o nim m.in.:

Własną zatem zasługą Józefa było, że iskrę polską, tlejącą w głębi duszy, zdołał rozdmuchać do tak wielkiego ognia, że idea polskości i ojczyzna stała się później gwiazdą przewodnią...3.

W czasach gimnazjalnych Leon Janta Połczyński uczęszczał na tajne kom-plety z literatury i kultury polskiej, na które zapisywali się niektórzy uczniowie chojnickiej szkoły. Lektury omawiane na tych spotkaniach pochodziły ze zbio-rów wspomnianego już wcześniej jego dziadka, Józefa Janta Połczyńskiego.

Maturę Leon uzyskał w 1886 r. Na pierwszy semestr studiów wyższych zapi-sał się na kierunek prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Podczas podróży pociągiem do nowego miejsca edukacji poznał studenta Władysława Chełmickiego, dziedzica majątku Żydowo koło Gniezna, który następnie po-mógł mu zadomowić się w grodzie pod Wawelem. Wprowadził go także do działającego wówczas w Krakowie Konserwatywnego Związku Studenckiego,

2 W. Jastrzębski, Leon Janta Połczyński (1867–1961) – minister i senator z Borów Tucholskich, Toruń 2001, s. 14–20.

3 „Dziennik Poznański”, nr 27 z 2 II 1890 r.

grupującego osoby pochodzenia ziemiańskiego. W zwyczaju było, aby kolejni jego członkowie przygotowywali referaty na określony temat polityczny, po których odbywały się burzliwe dyskusje. Kiedy przyszedł czas na Leona Janta Połczyńskiego, postanowił on nie ukrywać swoich poglądów. Oscylowały one wówczas wokół ideologii Narodowej Demokracji. Mówca stwierdził jedno-znacznie, iż dziwi go u młodzieży polskiej pochodzenia ziemiańskiego brak zainteresowania gospodarką, a szczególnie dającym podstawy ludzkiej egzy-stencji rolnictwem, skutkiem czego wielka i średnia własność prywatna na wsi podupada. Kwitnie natomiast interes u Żydów, którzy zmajoryzowali wymia-nę gospodarczą pomiędzy miastem a wsią. Tę krytykę audytorium studenckie przyjęło bardzo źle. Z Leonem Janta Połczyńskim ostro polemizowano, a on – świeżo upieczony student – nie był w stanie sobie poradzić z odpieraniem zarzutów. Osamotniony, nie czuł się w Krakowie zbyt dobrze, a incydent ten przelał czarę goryczy. Przerwał studia i wrócił do domu4.

Po krótkim okresie pracy w majątku ojca na rok akademicki 1887/1888 Leon Janta Połczyński zapisał się na Wydział Prawa Uniwersytetu Berlińskiego.

Równolegle z nauką prowadził ożywione życie towarzyskie i działalność społecz-ną. W Berlinie istniało duże środowisko studentów polskich. Spotkał tam praw-nika, potem profesora na uniwersytecie we Fryburgu – Ignacego Łyskowskiego (1864–1948), o dziewięć lat starszego maturzystę Gimnazjum Chojnickiego, ówczesnego prezesa Związku Studentów Polskich. Nawiązał też kilka przyjaźni, w tym m.in. z Antonim Kostaneckim (1866–1941), późniejszym profesorem ekonomii, oraz poetą Lucjanem Rydlem (1870–1918)5. W marcu 1888 r. Leon Janta Połczyński udał się do przebywającego na stypendium we Francji swego kuzyna Bronisława Dembińskiego (1858–1939), późniejszego znanego profe-sora historii na uniwersytetach we Lwowie, w Krakowie, Warszawie i Poznaniu.

Z miejsca zapisał się na kolejny semestr zajęć na paryskiej Sorbonie. Na wykłady w tamtejszym uniwersytecie nie uczęszczał jednak zbyt pilnie, bowiem wolał studiować sztukę wymowy w języku francuskim na rozprawach sądowych oraz mitingach politycznych. Dzięki kontaktom swego kuzyna ze środowiskiem pol-skiej emigracji, poznał osobiście Władysława Mickiewicza, syna wielkiego po-ety, i jego żonę Marię Malewską, zwaną powszechnie Marietką, wybitną malar-kę Olgę Boznańską i księcia Adama Czartoryskiego. Przez nich mógł nawiązać znajomości z przedstawicielami francuskich kół artystycznych i intelektualnych.

W czerwcu 1888 r. wyjechał w podróż po prowincji francuskiej, a następnie udał się na wycieczkę do Anglii, Belgii i Holandii6.

4 A. Brozowska, W. Jastrzębski, Leon Janta Połczyński (1867–1961) – ziemianin, polityk, działacz społeczny. Szkice Tuchol-skie, pod red. W. Jastrzębskiego, Bydgoszcz–Tuchola 1996, s. 287–290.

5 W. Jastrzębski, dz. cyt., s. 36.

6 Bronisław Dembiński (1858–1939) – wybitny historyk, polityk i działacz społeczny, zbiór studiów, pod red. W. Jastrzębskie-go, Toruń 2004; W. Jastrzębski, dz. cyt., s. 38.

Semestr na Sorbonie został Leonowi Janta Połczyńskiemu doliczony do studiów prawniczych w Berlinie. W związku z tym pozostały mu jeszcze dwa kolejne okresy studiowania oraz jednoroczna praktyka sądowa i upraw-niająca do otrzymania pierwszego stopnia oficerskiego służba w wojsku.

W 1889 r. zdał pierwszy egzamin prawniczy – referendarski, ze stopniem bardzo dobrym za pisemny oraz dobrym za ustny. Aplikację odbył w Sądzie Powiatowym w Tucholi, a w wojsku pruskim odsłużył jeden rok w jednostce kawalerii w Berlinie. Dopełnieniem uzyskania pełnego wyższego wykształce-nia prawniczego była konieczność zdawykształce-nia egzaminu asesorskiego. Procedurę tę Leon Janta Połczyński przeprowadził w 1894 r. na uniwersytecie w Jenie.

W czasie studiów przeżywał różne nastroje i rozterki. W okresach zwątpień podtrzymywał go na duchu ojciec Adam Janta Połczyński, który uważał, że w Prusach rolnictwo nie ma już przyszłości, w związku z czym jego synowie powinni mieć solidny fach w ręku. Jemu więc w dużej mierze zawdzięczał Leon Janta Połczyński swój rozwój intelektualny. Znał dobrze trzy języki:

polski, niemiecki i francuski, potrafił także porozumieć się po angielsku i po włosku.

Działalność gospodarcza i aktywność społeczna przed wybuchem I wojny światowej

Leon Janta Połczyński nie zamierzał kontynuować kariery prawniczej i traktował ukończenie studiów wyższych jako punkt wyjścia do szerszej dzia-łalności publicznej, szczególnie na polu polskości. Okazja do takiej właśnie ak-tywności pojawiła się wraz z przejęciem z rąk ojca w 1896 r. majątku, liczącego wówczas około 3.500 hektarów. Było to ogółem pięć folwarków z siedzibami w: Wysokiej, Małej Komorzy, Wielkiej Komorzy, Dąbrówce i Woziwodzie.

W produkcji roślinnej nastawiano się na uprawę podstawowych czterech zbóż oraz ziemniaków i buraków cukrowych, natomiast w hodowli – na trzymanie bydła i trzody chlewnej. Do przetwarzania produkcji rolnej służyły: własny młyn w Nadolniku oraz gorzelnia w Woziwodzie. Najlepszy interes robili Jan-ta Połczyńscy, dosJan-tarczając co tydzień do Berlina jeden wagon ziemniaków.

Był on odprawiany z najbliższej stacji kolejowej w Silnie i następnie tzw. ber-linką transportowany z Chojnic do stolicy Niemiec.

W 1897 r. Leon Janta Połczyński ożenił się z pochodzącą z patriotycz-nej rodziny polskiej Marią Komierowską (1878–1970). Była to osoba bardzo energiczna i zaradna, która włączyła się czynnie do zarządzania należącym do męża majątkiem ziemskim. W 1901 r. zmarł po długotrwałej chorobie Adam Janta Połczyński. W spadku po ojcu Leon Janta Połczyński odziedzi-czył członkostwo w Wydziale Powiatowym i w Prezydium Rady Nadzorczej

Banku Ludowego w Tucholi oraz udziały w Związku Spirytusowym w Sta-rogardzie Gdańskim. Senior rodu był także członkiem Centralnego Zarządu Towarzystw Rolniczych w Prusach Zachodnich – organizacji, która od 1874 r. próbowała zjednoczyć wysiłki wszystkich polskich producentów rolnych po to, by dać odpór dominującym w gospodarce rolnej regionu wpływom ziemian i bogatych gospodarzy niemieckich. Skupiał on pod swoją kurate-lą polskie kółka rolnicze, których w chwili rejestracji było dwadzieścia sześć i liczba ta przez ponad trzydzieści lat niewiele się zmieniła. Celem towarzystw i kółek rolniczych była rywalizacja z niemieckimi organizacjami podobne-go typu, wzmocnienie własnej działalności podobne-gospodarczej poprzez wzajemną pomoc i wspólne działania oraz krzewienie oświaty i postępu rolniczego.

3 maja 1906 r. na zjeździe w Pelplinie Centralny Zarząd Towarzystw Rolni-czych przekształcił się w Zachodniopruski Związek Kółek RolniRolni-czych z silną i scentralizowaną władzą w postaci tzw. Patronatu. Rok później, w listopadzie 1907 r., na kolejnym zjeździe w Toruniu mandat patrona nad ruchem uzy-skał Leon Janta Połczyński. Organem prasowym Związku był wychodzący od 1905 r. miesięcznik „Kłosy”.

Nowy patron osobiście bardzo aktywnie zaangażował się w działalność na rzecz polskiego rolnictwa. Na początku osobiście, korzystając z własnego sa-mochodu, objechał wszystkie większe polskie skupiska rolników istniejące na Pomorzu Gdańskim, namawiając do wstępowania do organizacji i roztaczając przed zdezorientowanymi polskimi chłopami perspektywę wzbogacenia się.

Zachęcał do szerszego korzystania przy uprawie roli z nawozów sztucznych i stosowania kwalifikowanego ziarna. Pokazywał możliwość zintensyfikowania produkcji i ulżenia ciężkiej pracy na roli poprzez wspólne zakupy nowocze-snych maszyn rolniczych i ustalenie ścisłego grafiku korzystania z nich. Postęp rolniczy krzewiły „Kłosy”, kursy uprawy i hodowli oraz częste, organizowane w terenie prelekcje specjalistów. Zachęcano też do posyłania dzieci rolników do organizowanych przez ruch kółkowy sezonowych szkół przysposobienia rolni-czego. Praca Leona Janta Połczyńskiego szybko przyniosła wymierne rezultaty.

W 1914 r. na Pomorzu Gdańskim było już sto siedemnaście polskich kółek rolniczych, które skupiały 6.762 członków. Dzięki swej aktywności w kółkach rolniczych, dziedzic z Wysokiej w powiecie tucholskim stał się osobą ogólnie znaną w całym zaborze pruskim.

Leon Janta Połczyński jeszcze przed wybuchem I wojny światowej był prze-konany, że światowy konflikt może być dogodnym momentem do podjęcia przez Polaków starań o odzyskanie niepodległości. Nie wyobrażał sobie też tego, iż nowa Polska mogłaby funkcjonować bez Pomorza Gdańskiego, terenu położonego najbliżej Bałtyku od centrum kraju. Dostęp do morza traktował jako nieodzowny warunek budowy potęgi gospodarczej państwa polskiego.

Takie rozumowanie skłoniło go do działania w tym właśnie kierunku.

W okresie I wojny światowej

Tuż przed wybuchem I wojny światowej, w 1914 r. zawiązało się w Po-znaniu Koło Towarzyskie, zwane także Kołem Międzypartyjnym, skupiające polskich polityków różnej orientacji, m.in. endeków, konserwatystów, chade-ków i bezpartyjnych z zaboru pruskiego. Zbierali się oni na poufnych nara-dach, rozważając m.in. różne metody walki o niepodległość. Wśród dwudzie-stu dziewięciu uczestników tych spotkań było trzech przedstawicieli Pomorza Gdańskiego: Leon Janta Połczyński z Wysokiej, Stanisław Sikorski – właściciel Wielkich Chełmów w powiecie chojnickim oraz ks. Antoni Wolszlegier, pro-boszcz parafii w Pieniążkowie w powiecie kwidzyńskim.

We wrześniu 1915 r. działacze endeccy założyli w Lozannie w Szwajcarii Centralną Agencję Polską z wywodzącym się z zaboru pruskiego Marianem Seydą na czele, której celem miało być zabieganie o sprawę polską u państw Ententy. W 1917 r. Agencja przekształciła się w Komitet Narodowy Polski.

Właśnie z tymi instytucjami posiadali kontakty działacze polscy z zaboru pru-skiego. W 1916 r. działające w Poznaniu Koło Międzypartyjne powołało do ży-cia Tajny Międzypartyjny Komitet Obywatelski. Do organizacji tej przystąpili przedstawiciele: Narodowej Demokracji, Narodowego Stronnictwa Robotni-czego i Centrum Narodowego – założonego jako reprezentacja ziemian, w skład którego wchodził m.in. Leon Janta Połczyński, oraz kilku innych drobnych ugrupowań. Komitet działał na terenie całego zaboru pruskiego, powołując w powiatach swoich mężów zaufania. W lipcu 1918 r. Tajny Międzypartyj-ny Komitet Obywatelski zmienił nazwę na bardziej reprezentacyjną – Central-ny Komitet Obywatelski. Tajnego charakteru nie miał wyłonioCentral-ny z niego 12 listopada 1918 r., czyli dzień po zakończeniu działań wojennych w Europie – Wydział Wykonawczy Komitetu, który przystąpił do tworzenia Naczelnej Rady Ludowej – polskiej reprezentacji w zaborze pruskim. We wszystkich tych przedsięwzięciach czynnie uczestniczył Leon Janta Połczyński. Jeździł ponadto dosyć często, jako przedstawiciel ludności polskiej terenu Pomorza Gdańskiego, do Szwajcarii, chcąc tym samym uświadomić tamtejszym polskim działaczom znaczenie dostępu do morza dla przyszłego państwa polskiego. Dla tej ostatniej sprawy Leon Janta Połczyński podjął zabiegi także i w innym wykreowanym w toku trwania I wojny światowej ośrodku politycznym. Od 1916 r. Tajny Międzypartyjny Komitet Obywatelski w Poznaniu był w kontakcie z władza-mi wyłonionego na podstawie aktu 5 listopada dwóch cesarzy, niewładza-mieckiego i austro-węgierskiego – Królestwa Polskiego. Dziedzic z Wysokiej oraz adwokat z Grudziądza Stefan Łaszewski jeździli do Warszawy, do rządzącej tam Rady Regencyjnej, domagając się podjęcia starań na rzecz oderwania zaboru pru-skiego od Niemiec i włączenia jego terytorium do Królestwa Polpru-skiego. Leon Janta Połczyński, na zaproszenie Departamentu Gospodarstwa Społecznego

Tymczasowej Rady Stanu Królestwa Polskiego, 1 grudnia 1916 r. wygłosił w Warszawie wykład – jak się można domyślać – na temat rolnictwa, który uznano za bardzo wartościowy dla tamtejszej pracy organizacyjnej. Stał się więc tutaj znany i stąd nie powinna dziwić propozycja skierowana pod jego adresem przez formującego w połowie stycznia 1919 r. drugi w kolejności rząd niepod-ległej Rzeczypospolitej Ignacego Jana Paderewskiego – objęcia teki ministra rol-nictwa. Obaj politycy spotkali się i stwierdzili, iż jest to wniosek przedwczesny, bowiem jeszcze w tym czasie nie było żadnej decyzji o charakterze międzynaro-dowym co do przynależności Pomorza Gdańskiego do Polski7.

Sytuacja Leona Janta Połczyńskiego w jego miejscu zamieszkania, w Wyso-kiej, była jeszcze przed wybuchem I wojny światowej dosyć dwuznaczna. Z jed-nej strony, jako poważany bądź co bądź obywatel państwa pruskiego i Cesarstwa Niemiec, bogaty ziemianin, członek najwyższych władz powiatowych, musiał przestrzegać przepisów i wywiązywać się ze swoich podstawowych obowiązków, z drugiej jednak, jako działacz ruchu polskiego, był uważnie obserwowany przez władze, czy jego działania nie stanowią zagrożenia dla Niemiec. Jego położenie stało się jeszcze trudniejsze po wybuchu wojny. W swoich wspomnieniach nie raz nadmieniał, że był dyskretnie obserwowany. Musiał jednocześnie uważać, by nie wpaść w sidła jakiejś prowokacji, a takowe sytua cje próbował prokuro-wać ówczesny zwierzchnik powiatu tucholskiego, landrat Max Tortilowicz von Batocki. Już na początku wojny na forum Wydziału Powiatowego doszło do następującej, opisanej przez Leona Janta Połczyńskiego sytuacji:

Na pierwszym zebraniu wojennym w Wydziale Powiatowym landrat zako-munikował, że Francja pożycza Rosji na wojnę 5 miliardów franków w złocie zapomogi, która będzie przesłana samochodami. Czujność wobec tego powinna być ogólna, a tymczasem obiega Tucholę wiadomość, jakoby w moich lasach ko-morskich była stacja przeładunkowa i opatrunkowa dla obcych samochodów. Tym razem już bez ogródek nazwałem tę wersję idiotyczną, zważywszy, że jazda kilku tysięcy samochodów, przez mobilizujący się kraj niemiecki, mogła być tylko pomy-słem idioty, a zresztą landrat przecież obowiązkowo powinien był sprawdzić stan rzeczy w moich lasach, odległych 6 do 10 kilometrów od szosy...8.

Za absurdalne uznali podejrzenia landrata także inni członkowie Wydziału Powiatowego. Tym niemniej, przez cały okres trwania wojny Leon Janta Poł-czyński musiał uważać, aby nie narazić się na pomówienia o działanie na szkodę państwa niemieckiego. Szczególnie dotyczyło to jego aktywności na niwie Za-chodniopruskiego Związku Kółek Rolniczych. Starał się jednocześnie odgrywać rolę lojalnego obywatela, wspomagając różne akcje służące wspieraniu gospodarki wojennej, m.in. wziął udział w zbiórce kosztowności na zakup broni i amunicji.

7 W. Jastrzębski, dz. cyt., s. 73–86.

8 M. i L. Janta Połczyńscy, dz. cyt., s. 186.

Organizator struktur polskiej władzy na Pomorzu

W listopadzie 1918 r., po klęsce Niemiec w I wojnie światowej, na terenie zaboru pruskiego, w tym i Pomorza Gdańskiego, z inspiracji Tymczasowego Komisariatu Naczelnej Rady Ludowej, powstawały liczne powiatowe i lokalne Rady Ludowe. W Tucholi miejscowi działacze polscy założyli 15 listopada Powiatową Radę Ludową z ks. Bronisławem Łaskim jako przewodniczącym.

Leon Janta Połczyński od początku brał udział w jej pracach. 17 listopada 1918 r., po nabożeństwie w kościele parafialnym w Raciążu, zwołał wiec miej-scowej ludności. Uchwalono rezolucję domagającą się natychmiastowego wprowadzenia do miejscowej szkoły nauczania w języku polskim. Postulat ten osobiście dziedzic Wysokiej przeniósł na forum Powiatowej Rady Ludowej, o czym świadczy notatka zamieszczona na łamach „Gazety Grudziądzkiej”:

[...] Tuchola. Dnia 24 XI odbył się wiec w sprawie naszego położenia politycz-nego i w sprawie wyborów do organizacji [...]. Następnie dr Połczyński z Wysokiej przedstawił prawa nasze do szkół polskich. Dowiedzieliśmy się, że rada ludowa po-wiatowa stawiła u inspektora szkolnego wniosek o natychmiastowe zaprowadzenie nauki religii w języku polskim oraz nauki pisania i czytania polskiego w szkołach ludowych pow. tucholskiego. Sprawa ta przesłana została do ministerstwa oświaty i przez władze tutejsze i prezesa regencji, uznana jako żądanie uzasadnione...9.

Wprowadzenie języka polskiego do nauczania w szkołach szczebla pod-stawowego doczekało się – przy czynnym udziale Leona Janta Połczyńskiego – szczęśliwego finału, i to w stosunkowo krótkim czasie. 4 stycznia 1919 r.

„Kurier Poznański” napisał, co następuje:

[...] Zabiegi Rady Ludowej w Tucholi w sprawie szkoły polskiej są pomyślne.

31 XII inspektor szkolny oświadczył, że wniosek zatwierdziła rejencja i od 7 I 1919 r.

w tych szkołach ludowych, w których są nauczyciele mówiący po polsku, rozpocznie się nauka polskiego – czytania i pisania dwie godziny w tygodniu w czasie szkolnym i jedna po godzinach trzy razy w tygodniu. Koszty poniosą gminy. Elementarze, ka-techizmy, historię świętych ma na składzie księgarz p. Wolski z Tucholi10.

Na dzień 1 grudnia 1918 r. Powiatowa Rada Ludowa zwołała wiec miesz-kańców Tucholi i okolic, podczas którego dokonano wyboru delegatów do Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu. Z każdego z czterech rejonów wybrano po dwóch delegatów. Z Bysławia i Wielkiego Mędromierza delegatami zostali:

Jan Maciejewski i Leon Janta Połczyński. Sejm Dzielnicowy zebrał się w Po-znaniu w dniach 3–5 grudnia 1918 r. i wybrał 80-osobową Naczelną Radę Ludową oraz stojący na jej czele Komisariat. Powstały także dwa Podkomisa-riaty: w Bytomiu dla Górnego Śląska i w Gdańsku dla Pomorza Gdańskiego,

9 „Gazeta Grudziądzka”, nr 141 z 3 XII 1918 r.

10 „Kurier Poznański”, nr 3 z 4 I 1919 r., s. 1.