• Nie Znaleziono Wyników

W muzeum w Berlinie znajdują się dwie zwyczajne kostki, jakich do grania u żyw ają; są tam już dłużej niż 200 lat i słyną pod nazwą kostek śmierci. Są one pamiątką następu­

jącego smutnego zdarzenia.

Za panowania elektora Fryderyka popełniono w domu powszechnie poważanego rusznikarza W altera przerażającą zbrodnię. W alter miał córkę dorosłą, bardzo piękną, a przy- tem poczciwą i pobożną. W szyscy znajomi z upodobaniem patrzali na nią, życząc jej w życiu wszelkiej pomyślności.

Pewnego wieczoru naraz znikła, nikt nie wiedział, gdzie się podziała. W ołano, szukano, wszystko nadaremno. Wkońcu znaleźli ją gdzieś w kącie podwórza ukrytą* — martwą. W pier­

siach miała ranę i prawie w samo serce była mieczem prze­

kłutą. Lecz któż to u czyn ił? Jakiż mógł być powód, że tak poczciwą dziewczynę zabito? N ikt na to pytanie nie miał od­

powiedzi. Można sobie wyobrazić, że sprawa ogromnie um ysły wzruszyła.

Podejrzenie padło na dwóch żołnierzy, k tórzy w wojsku księcia elektora służyli. Obydwa mieli rangę wachmistrzów.

Obydwóch widziano owego wieczoru rozm awiających z ową dziewczyną. Jeden z nich, imieniem A lfred, rozmawiał z nią u studni, na rynku, gdy koło wieczora poszła czerpać w odę;

drugi, imieniem R alf, przemówił do niej kilka słów na progu

jej domu, g d y z wodą wracała. Obydwóch pojmano, zamknięto w więzieniu, lecz każdy zapewniał, że jest niewinnym. W szyst­

kie dochodzenia jednak w skazyw ały, że jeden z. tych dwu zbrodnię popełnił. Powszechnie sądzono, że to zrobił lia lf, po­

nieważ b ył znany ze swej porywczości i dzikiego umysłu.

101

Dzicy w Australii.

Do tego przed sądem tak sobie zuchwale postępował, iż wszyscy tw ierdzili: Ten jest mordercą. A le udowodnić tego nikt nie zdołał; przeciwnie R a lf umiał rzeczy tak przedstawiać, iż po­

dejrzenie na A lfreda padało. W zięto na tortury jednego i dru­

giego, ale napróżno; żaden się do w iny nie przyznał.

B y śledztwo przecież jakoś zakończyć, rozkazał elektor, że się obydw a sądowi Bożemu poddać muszą. B ył to sposób szukania prawdy w dawniejszych czasach praktykowany. P o­

chodził jeszcze z czasów pogańskich, lecz w średnich wiekach

i później jeszcze dosyć go często używano. G dy ziemscy sę­

dziowie nie b y li w stanie dociec, gdzie jest prawda, oddano sprawę Bożemu sądowi, szukając przez ogień, przez poje­

dynek i t. p. odkryć winowajcę. Działo się to zawsze za prze­

strzeganiem pewnych religijnych obrządków- K to zwycięzko wyszedł, uchodził niew innym ; kto odniósł rany, b y ł wino­

wajcą. Ludzie jak mogli, szukali prawdy. W danym w y ­ padku rozkazał elektor, że obydw a podejrzani będą grali w kostki.

Kto więcej czarek wykaże, w yjdzie wolnym, kto mniej, ten za zbrodnię będzie ścięty mieczem.

W oznaczony dzień zebrało się na rynku miasta wielkie zgromadzenie, w szyscy do głębi b y li poruszeni. P rz y b y ł sam elektor z całym swoim dworem, p rzy b y li sędziowie i duchowni miasta i inni dostojnicy na miejscu obecni, każdy z nicli w swojej urzędowej szacie. Równie ojciec zamordowanej panienki musiał stanąć na miejscu. Oskarżonym wytłumaczono, o co chodzi i jak się sprawa rozstrzygnąć powinna. W szystkie urzędowe osoby stanęły kołem, w pośrodku na ziemi postawiono bęben, kirem, czy li czarnym welonem powleczony, a na nim leżały dwie kostki do grania. Pierw szy miał niemi rzucić R alf. Stał wyprostowany, udając wcale obojętnego, i w ziąw szy kostki do ręki, rzekł: „ W kości grałem nieraz w mem życiu, ale nigdy jeszcze o tak w ysoki zakład. Szczęście zawsze miałem; może i dzisiaj mię nie opuści." Potem rzucił kostki na bęben i, o dziwo, 12 czarek okazyw ały, najwyższą liczbę, jaka być może. R alf patrzał z tryumfem na wygraną, a otaczających ogarnęła bo­

leść o los biednego Alfreda, któremu w szyscy b y li życzliw ym i.

Ten w ystąpił naprzód z spuszczonem obliczem, w ziął kostki do ręki i rzekł: ,,Ja pewnie tyle czarek nie uzyskam i topór mię czeka. Śmierci się nie lękam, bo już jej często spojrzałem w oczy, po raz ostatni w bitwie pod Fehrbellin; nie lękam się też, stanąć przed Bogiem, bo jestem niewinnym. Co mię jednak boli, to ta okoliczność, że życie moje i też śmierć moja jest hańbą okryta. O to jednak proszę i modlę się do Boga, by niewinność moją, jeśli śmierć poniosę, a morderca przy życiu będzie, czasu swojego na jasnią w yw iódł. Niech się dzieje wola Pana B o g a !" Do głębi serca będąc wzruszony, rzucił kostkami potężnie o bęben, aż się dźwiękiem ozwał. Ze wzruszeniem i ciekawością b y ły oczy wszystkich na kostki zwrócone, a cóż u jrzeli? Jedna kostka się rozłupiła, pokazując w jednej poło­

wie 6 a w drugiej połowie 1 cza rk ę; druga kostka pokazy­

wała czarek 6; a więc razem wszystkich trzynaście.

Powszechne zdumienie ogarnęło serca, bo coś podobnego nigdy się nie stało. To zdumienie jeszcze się wzrosło, gdy w idzieli, co się dzieje tuż przed nimi. R a lf pobladł jak chusta;

drżąc na całem ciele, upadł na kolana, przerażonym, jak grobo­

wym głosem te mówiąc słow a: „ Z czego ja dotąd jak z głupstwa szydziłem, to mi się strasznym, przekonywającym sposobem jako prawda przedstawia. Jest B óg na niebie, sędzia spra­

w iedliw y; zbrodniarza on karze, a nikt się przed Nim utaić nie zdoła. O tak jest; ja to uczyniłem, J a córkę tego męża zabiłem. W ten sam wieczór prosiłem ją o rękę; ona mię szorstko odprawiła, mówiąc, że z Alfredem jest zaręczona. Mnie Wskutek tego taki gniew ogarnął i taka nienawiść we mnie powstała, żem ją na miejscu mieczem zabił.“ Potem przystą­

piw szy do ojca zabitej, gorąco go prosił, aby mu odpuścił.

Do A lfreda przystąpiw szy, r z e k ł: „N ie na darmo wzywałeś Pana i w nim ufałeś, jego prawica cię ochroniła.“ Do duchownych podszedłszy, prosił ich pokornie, m ówiąc: „J a nie mam odwagi, sam Boga prosić o łaskę J e g o ; módlcie w y się za mnie, aby się raczył zmiłować nademną.“

W szy scy zgromadzeni do głębi serca b y li wzruszeni. W ra ­ cając do domu, czuli w głębi duszy, jak prawdziwem jest słowo Boga, które m ów i: „Spraw iedliw y jest Pan we wszystkich dro­

gach swoich." Ps. 145, 17.

Na pamiątkę onego dnia i nauki jego tak bardzo poważnej, ale też pocieszającej przechowano one kostki aż dotąd w muzeum.

— 103 —

Powiązane dokumenty