• Nie Znaleziono Wyników

KATOLICCY M ODERNIŚCI WOBEC PROBLEMU EM ANCYPACJI KOBIET

W artykule krytycznej analizie poddana została próba pogodzenia katolicyzmu i feminizmu podjęta przez publicystów „Więzi". Dowodzę, że jest to próba nieudana, która zaowocowała rażąco niespójną propozycją ideologiczną. Fakt, że „katolicki feminizm"

usiłuje się propagować, proponuję wyjaśniać poprzez wskazanie na sprzeczność zachodzącą pomiędzy obiektywnym położeniem inteligencji, charakteryzującym się m.in. daleko idącym rozpadem tradycyjnego podziału ról płciowych, a posiadanym przez część tej grupy społecznej zasobem symbolicznym, którego istotnym elementem jest patriarchalna religia katolicka.

Główne pojęcia: katolicyzm, feminizm, dyskurs, władza, inteligencja.

K atolicyzm m a patriarchalny charakter, ruch feministyczny dąży do znie­

sienia p atriarch atu . Zdaw ałoby się zatem, że są to radykalnie przeciwstawne ideologie. Istnieje jed n ak obóz polityczny, mianowicie katolicki m odernizm , którego przedstawiciele starają się obie te tradycje godzić1. F a k t ten prow okuje

Instytut Filozofii i Socjologii PAN, 00-330 Warszawa, ul. Nowy Świat 72.

1 Katolicyzm polski wyraźnie dzieli się na dwa obozy. Jeden - nazwijmy go „integrystycznym”

- stanowią zwolennicy ścisłego respektowania doktryny katolickiej, nieufni wobec modernizacji i integracji z Europą. Wielu z nich propaguje ideę budowy państwa wyznaniowego, wielu jest zwolennikami teorii antykatolickiego spisku. Przedstawiciele tego obozu opowiadają się za konserwacją tradycyjnego podziału ról płciowych. Drugi obóz - nazwijmy go „modernistycznym”

(„progresywistycznym” , „lewicowym” lub zwolenników „katolicyzmu otwartego”) stanowią zwo­

lennicy umiarkowanych (na ogół) reform doktrynalnych i instytucjonalnych katolicyzmu, w tym takich, które pozwoliłyby tej religii zasymilować postulaty feminizmu. Charakteryzując bazę społeczną obu obozów wystarczy stwierdzić, że zaplecze integryzmu stanowią Kościół jako instytucja oraz masy ludowe, modernizm zaś m a wyraźnie inteligencki charakter.

Jakie w szczególności środowiska należy zaliczyć do obozu zwolenników katolickiego modernizmu? Otóż najbardziej proreformatorsko nastawione skrzydło „katolicyzmu otwartego”

tworzy grupa świeckiej i duchowej inteligencji, której intelektualne korzenie tkwią w koncepcjach międzywojennego personalizmu francuskiego, podjętych przed wojną przez środowisko

„Od-94 TOMASZ WOŹNIAK

do postaw ienia następujących pytań: czy włączenie (choćby niektórych) pos­

tulatów feminizmu w obręb doktryny katolicyzm u jest możliwe oraz dlaczego takie p ró by są podejm owane? Odpowiedzi n a te pytania poszukiwał będę analizując zasoby symboliczne katolickich m odernistów oraz ich położenie społeczne, jak o przedstawicieli inteligencji.

Aby ułatwić Czytelnikowi weryfikację przeprow adzanych przeze mnie zabiegów interpretacyjnych, skoncentruję uwagę na pojedynczym zbiorze tekstów, a mianowicie pracach poświęconych zagadnieniu relacji między feminizmem i katolicyzm em zawartych w czasopiśmie „W ięź”, w numerze ze stycznia 1998 roku. U w ażam , że ten zbiór tekstów jest reprezentatywny dla dyskursu katolickiego m odernizm u2.

Błędy feminizmu i wypaczenia katolicyzmu według publicystów „Więzi”

N a interesujący nas blok tekstów dotyczących feminizmu składają się:

kilkuzdaniow a n o ta „O d Redakcji” (s. 10); artykuł ks. Ireneusza M rocz­

kowskiego „N ow y feminizm w nauczaniu Ja n a Paw ła I I ” (s. 11-19); dyskusja redakcyjna „N ow y etap feminizmu czy pow rót do źródeł stworzenia?” (udział wzięli członkowie redakcji „W ięzi”: A n n a K aroń-O strow ska, Agnieszka M agdziak-M iszew ska, In k a Słodkowska i Zbigniew Nosowski, członkini kolegium redakcyjnego „W ięzi” Elżbieta A dam iak oraz s. Ew a Bońkow ska urszulanka SJK, s. 20-39); artykuły Aliny Petrow-W asilewicz „N iedobrze kobiecie być samej” (s. 40-44); Aliny Kozińskiej-Bałdygi „Kobiety, femi­

nizm, d e m o k ra c ja ” (s. 45—54); Jo a n n y P etry M roczkow skiej „Sprzeciw w obec Wielkiej Siostry” (s. 55-67); M ary A nn G lendon „Spojrzenie na nowy feminizm” (s. 68-79); M argaret 0 ’Brien Steinfels „Trudności nowego femi­

nizm u” (s. 80-90); Elżbiety A dam iak „Czego K ościół powinien nauczyć się od teologii feministycznej?” (s. 91-101) i ks. Józefa M ajewskiego „M acie­

rodzenia”. Zwolennicy katolicyzmu otwartego z entuzjazmem przyjęli Sobór Watykański II, nawołujący do ekumenizmu i dialogu z niewierzącymi. Poglądy tego typu wyrażane są przede wszystkim na łamach pism „Znak” i „Tygodnik Powszechny” . Nieco ostrożniejszy modernizm propagowany jest przez „Gościa Niedzielnego” i „Więź” (por. Gowin 1995: 229-277).

2 Swoje tezy formułuję na podstawie dobrej znajomości publicystyki katolickiej: „Droga”

4/1997; „Gość Niedzielny” 33, 37, 39/1995; „Nasz Dziennik” 281/1998-1999, 5,6,13, 18, 31, 33,36, 49, 51, 55, 60, 96/1999; „Niedziela” 3 i 16/93; 8, 10, 13,15, 26, 28, 35, 36,41,45/1995; 4, 6, 9-15,17, 20-24, 28, 31-34, 38, 40^13, 45-50/1996; 8, 10, 13, 16/1997; 29, 30, 35, 38/1988; „Rycerz Niepokalanej” 2, 7-12/1990; 2-12/1991; 1-12/1992; 1-12/1993; 1-12/1994; 1-6, 9-12/1995; 7-8, 11-12/1996; „W zrastanie” 7-8/1991; „Słowo. Dziennik Katolicki” 109,114/1996; 69/1997; „Tygod­

nik Powszechny” 45 i 52/1992; 8, 9, 11-17, 27,28, 30, 33, 34,40-47,49, 51-52/1993; 1-3,15, 17, 19, 25-27, 29-31, 33-40, 45-47, 49-52/1994; 10-12, 14-17, 19-24, 26-34/1995; 2-4, 8-11, 15/1997.

„Więź” : 8/1992, 1 i 6/1993, 12/1994, 3 i 6/1996, 2 i 6/1997, 2 i 5/1998; „Znak” : 5/1994, 3 i 8/1995, 1/1996, 6/1998, 1 i 6/1999. Podawanie bibliografii wydawnictw książkowych jest tu chyba zbędne.

KATOLICCY MODERNIŚCI WOBEC PROBLEMU EMANCYPACJI KOBIET 95 rzyńskie oblicze Ojca. Konsekwencje »nowych« akcentów w nauczaniu M agis­

terium K ościoła o B ogu” (s. 102-111).

Nie wydaje się konieczne streszczanie poszczególnych tekstów z osobna, omówię je zbiorczo. Ich zasadnicze przesłanie sform ułować m ożna w n a­

stępujących punktach:

1. Fem inizm zrodził się jak o ruch walczący o słuszne prawa, ale obecnie zszedł n a m anowce. Z pow odu swego radykalizm u przestał wyrażać prawdziwe aspiracje kobiet i stał się społecznie szkodliwy.

2. W przeszłości K ościół nie przeciwstawiał się dość stanowczo opresji kobiet, obecnie dojrzał jed n ak do reform , które pozwolą zatrzeć patriarchalny charakter katolicyzm u.

3. W tej sytuacji zarysowuje się możliwość, a nawet potrzeba stworzenia

„nowego fem inizm u”, czyli ruchu rów noupraw nienia kobiet powstałego jak o skutek pojednania zreform owanego katolicyzm u i złagodzonego femi­

nizmu.

Przedstawm y obszerniej poglądy wyrażone w interesującym nas zbiorze tekstów. Zacznijmy od odnotow ania tego, że autorzy uważają, iż społeczeństwa przeszłości odbiegały od ideału rów noupraw nienia kobiet (por. zwłaszcza s.

20-26). Elżbieta A dam iak pow iada nawet, że

„cała k u ltu ra i organizacja społeczna są patriarchalne, czyli (...) wykształ­

cone w aspekcie męskiej dom inacji” (s. 26).

W ynika z tego, że zasadnicze hasło feminizmu - tj. emancypacja kobiet - jest słuszne. N a czym zatem , zdaniem katolików , polegają wypaczenia feminizmu?

N ajkrócej m ówiąc, n a zbyt radykalnym zanegowaniu dotychczasowej form y ładu społecznego, w tym przede wszystkim tradycyjnego m odelu życia rodzinne­

go. Jo an n a Petry M roczkow ska pow iada, że feminizm m a, jak m arksizm , jedn ą naczelną zasadę i tłum aczy nią dosłownie wszystko. Z asadą tą jest ucisk kobiet.

O women studies a u to rk a pow iada, że uzyskały status dziedziny akademickiej, chociaż służą wywoływaniu wśród kobiet frustracji i nienawiści do mężczyzn (obie tezy n a s. 56). N atom iast adeptki teologii feministycznej posądza o to, że chodzi im o:

„(...) całkowite przewartościowanie, powtórzenie znanego (...) z biblijnej Księ­

gi R odzaju aktu pierw otnego nazw ania wszystkich rzeczy i zjawisk” (s. 57).

W interesujących nas tekstach wielokrotnie pojaw ia się sugestia, że radykal­

ny feminizm przestał stawiać sobie konkretne cele i stoczył się w nihilizm.

Fem inizm owi stawia się też zarzut sekciarstwa. M argaret 0 ’Brien Steinfels pisze np., że:

„N ie m ożna swobodnie rozm awiać o feminizmie. Nie m ożna go kryty­

kować. N aw et same kobiety m uszą przejść serię swoistych prób lojalności, by ruch kobiecy chciał je wysłuchać” (s. 84).

K onsekw encją tego rzekom o nadm iernego radykalizm u feminizmu jest u tra ta związku tego ruchu społecznego z prawdziwymi problem am i i pragnie­

96 TOMASZ WOŻNIAK

niam i kobiet. Z arzut ten w ielokrotnie pojaw ia się w interesujących nas tekstach, np. M ary A n n G lendon stwierdza, powołując się n a badania Elizabeth Fox- -Genovese:

„(...) Oficjalny feminizm odpycha kobiety swym negatywnym stosunkiem do m ałżeństw a i m acierzyństwa, antagonistycznym stosunkiem do m ęż­

czyzn, nietolerancją wobec odstępstw a od oficjalnych poglądów ruchu w takich kontrow ersyjnych sprawach, ja k aborcja czy praw a dla hom osek­

sualistów, w końcu brakiem zainteresowania praktycznym problemem codziennego utrzym yw ania równowagi pom iędzy pracą a rodziną” (s. 73).

W ygląda n a to, że zdaniem autorów interesujących nas tekstów feminizm ponosi dużą część winy za rozpad tradycyjnej rodziny i rozkład tradycyjnej etyki seksualnej. N ie jest to stwierdzane w prost, najczęściej dawane do zro­

zumienia. Przykładow o A lina Petrowa-W asilewicz powiada, że rozpad rodziny jest skutkiem bun tu kobiet, które oświadczyły, że nie chcą się dla niej już dłużej poświęcać (s. 41).

W niosek ogólny, wypływający z rozw ażań prow adzonych w interesujących nas tekstach n a tem at fem inizm u brzmi oczywiście tak, że ruch ten wymaga odnowy, polegającej n a porzuceniu radykalnych postulatów i naw iązania łączności z m asam i kobiet.

Przejdźmy do kwestii stosunku katolicyzm u do problem u emancypacji kobiet. A utorzy przyznają, że katolicyzm upraw om ocniał patriarchat. W inte­

resujących nas tekstach om ówiony został obszerny zestaw zagadnień związa­

nych z tym problem em : doktrynalnych, terminologicznych i instytucjonalnych.

N a zagadnieniu zasobu pojęciowego katolicyzm u koncentruje uwagę prze­

de wszystkim ks. Józef M ajewski. W artykule „M acierzyńskie oblicze Ojca”

au to r stwierdza m .in.:

„(...) Poprzez wieki K ościół w odniesieniu do tajemnicy Niepojętego posługiwał się właściwie tylko językiem i m etaforyką - powiedziałbym - męskiego pochodzenia. N a naszych oczach jednak - w jakiejś mierze, ja k sądzę, pod wpływem osiągnięć teologii feministycznych - dokonuje się w nauczaniu M agisterium dowartościowanie języka teologii od strony m etaforyki kobieco-macierzyńskiej (...)” (s. 102).

Przejawami wspom nianego przew artościow ania jest, według ks. M ajew­

skiego, m .in. to, że ostatni dwaj papieże m ów ią o „m atczyności” Boga, a nowy K atechizm o „macierzyńskim ojcostwie” Boga. A u to r stara się wykazać, że rzeczone propozycje pojęciowe znajdują oparcie w użyciu kobiecej m etaforyki w odniesieniu d o Boga w Piśmie Św. K s. M ajewski odnotow uje, że następujące pojęcia: „obecność Boga w świecie”, „D uch Boży”, „Boży nakaz” i „Boże miłosierdzie” określane są słowami rodzaju żeńskiego (odpowiednio: „Sze- k in a”, R uach Jahwe, T o ra i rehem) (s. 102-103). Odnosząc się do Nowego Testam entu au to r m usi jed n ak stwierdzić z rozczarowaniem, że obraz Boga w nim zarysowany m a wyraźnie „ojcow ski” charakter. D o nielicznych

kontr-KATOLICCY MODERNIŚCI WOBEC PROBLEMU EMANCYPACJI KOBIET 97 przykładów należy porów nanie w jednej przypowieści Boga do kobiety p o ­ szukującej zagubionej drachm y (s. 103).

D la katolickich fem inistek nie mniej kłopotliwy problem niż męskie oblicze Boga stanow i postać Jezusa. N a ostrzu noża postaw iła sprawę Elżbieta A dam iak, pow tarzając za R osem ary R adford R uether pytanie:

„Czy m ęski Zbawiciel może odkupić kobiety? Inaczej mówiąc: czy wy­

zwolenia z grzechu seksizmu m oże dokonyw ać Zbawiciel - Bóg wcielony w człowieku-mężczyźnie?” (s. 98-99).

A dam iak skrótow o przedstaw ia sposoby, n a jakie p róbują rozwiązać ten problem katolickie feministki:

„Część radykalnych chrystologii feministycznych kwestionuje uniwersalny i wyłączny charakter zbawczej roli Chrystusa. Inne rozum ieją Jezusa jako mężczyznę pełnego, integralnego (H anna W olf), inne podkreślają w yjąt­

kowość relacji historycznego Jezusa i kobiet: On je wyzwala i uzdraw ia.

A kcentuje się przy tym wzajemność i równorzędność tych relacji (Elizabeth M oltm ann-W endel) bądź samo nastawienie Jezusa n a relacje, objawiające Boga jak o »m oc w relacji« (C arter Heyward). Podkreśla się w ątki wy­

rażające chrystologię poprzez kobiece obrazy: wczesnochrześcijańską sofia- -chrystologię (Chrystus jak o nosiciel Bożej M ądrości, E. Schuesser Fio- renza) czy obraz Jezusa jak o M atk i w pism ach średniowiecznej mistyczki Julianny z N orw ich (XIV )” (s. 10).

Sam a zaś A dam iak zachęca, by nie używać symboliki braterskiej i synow­

skiej, ale ogólniejszą, dziecięcą (s. 97).

Z perspektyw y katolickiego feminizmu jak o problem atyczny jaw i się kult m aryjny. Jest wątpliwe, czy M aryja m oże stanowić wzór osobowy dla kobiet wyem ancypowanych. W dyskusji redakcyjnej In k a Słodkowska w taki oto sposób próbuje skorygować tradycyjny wizerunek M atki Boskiej:

„M aryja ja k o wzór życia chrześcijańskiego to zresztą nie tylko M ateczka cicha i pok orna. T o postać niesłychanie dynamiczna, to najwyższy przejaw godności osoby ludzkiej. C ała encyklika Redemptoris M ater jest n a ten tem at. Papież pisze tam , że jeżeli M aryja jest »Służebnicą Pańską«, oznacza to »wyniesienie do najwyższego urzędu i godności M atk i Syna Bożego«, którego M aryja jest »szlachetną towarzyszką«. M aryja prowadzi do »porzą­

dku łaski«, gdzie »służyć - znaczy królować«. T en cel stawiany jest każdem u chrześcijaninowi. D la m nie bardzo też ważne są słowa o wolnej i czynnej posłudze niewiasty, poprzez k tó rą urzeczywistnia się »porządek łaski«.

M ow a tu jest o M aryi, lecz zawsze myślę, że słowa te oddają istotę »nowego fem inizmu«” (s. 34).

Ogólnie rzecz biorąc, autorzy m ają poważne wątpliwości co do tego, czy K ościół m a do zaproponow ania odpowiednie wzory osobowe dla współczes­

nych kobiet i współczesnych m ałżonków . Swe wątpliwości uzasadniają zaś m .in.

tym, że beatyfikacje i kanonizacje m ałżonków są rzadkością. K aroń-O strow ska

98 TOMASZ WOŻNIAK

zwraca uwagę n a to, że w Kościele wzorcowe kobiety przedstaw iane są n a ogół w charakterystyczny „przesłodzony” sposób (s. 32).

W interesujących nas tekstach poczynione zostały także uwagi dotyczące instytucjonalnego aspektu problem u emancypacji kobiet, w tym kwestii udziału kobiet w życiu religijnym. Przykładow o Józef Majewski stwierdza, że logiczną konsekwencją przekształceń doktrynalnych jest przyznanie kobietom większej roli w liturgii, nie pow inny one pozostawać jedynie biernymi obserw atoram i działań - ja k to określa - „męskich aktorów Boskiego d ram a tu ”. A u tor przypom ina, że 11 lipca 1992 ro k u Ja n Paweł II zatwierdził instrukcję ze­

zwalającą, aby dziewczęta służyły do mszy na równi z chłopcami. Elżbieta A dam iak w spom ina zaś o - problem atycznym najwyraźniej w jej oczach - wyjaśnieniu niedopuszczania kobiet do święceń kapłańskich. M ianowicie według „D eklaracji w sprawie możliwości dopuszczenia kobiet do święceń kapłańskich” K ongregacji N auki W iary z 1976 rok u brak „naturalnego podobieństw a”, k tóre m usi zachodzić między kapłanem a Chrystusem , wy­

klucza zeń kobiety.

K ry ty k a patriarchalnego charakteru katolicyzm u pociąga za sobą niebez­

pieczeństwo przedstaw ienia dziejów K ościoła w bardzo ciemnych barw ach.

W interesujących nas tekstach neutralizowane jest ono przez idealizowanie działań K ościoła, ja k i położenia społecznego kobiet w przeszłości. I ta k np.

Jo an n a Petry M roczkow ska stwierdza, że chrześcijańskie przekonanie, że nie należy potępiać m aterii i bezwarun k owo sublimować „czystej duchowości” , przyczyniło się do zobaczenia w kobiecie partnerki m ęża i dow artościow ania seksualności oraz że rom antyczna m iłość znacznie zmitygowała patriarchalizm (s. 59). A lina K ozińska-Bałdyga stwierdza, że w Polsce patriarchat m iał w yjątkow o łagodny charakter, co wynikało z tego, że szlachta kultyw ująca rycerski stosunek do kobiet stanow iła w naszym kraju aż 10% społeczeństwa (s.

46). T en w ątek pojaw ia się też w dyskusji redakcyjnej. M agdziak-M iszewska pow iada w niej, że

„W Polsce nie m a popisu dla feminizmu również z pow odu odmienności polskiej tradycji. Fem inizm jest przecież owocem drobnomieszczańskiej kultury sprowadzającej kobietę do roli kury domowej. A w tradycyjnej polskiej kulturze nigdy ta k nie było” .

K ozińska-Bałdyga pow iada też, że w alka o przetrw anie w ciężkich w arunkach życiowych budow ała w ysoką pozycję kobiety w społeczeństwie socjalistycznym (s- 48).

Ja k wspom niałem, zreform owanie feminizmu i katolicyzm u pozwala, zdaniem publicystów „W ięzi” , na pogodzenie obu ideologii i stworzenie

„nowego fem inizm u” . W świetle zreferowanych powyżej wywodów łatwo się domyślić, że m iałaby to być ideologia dążąca do rów noupraw nienia kobiet, k tó ra jed n ak akceptow ałaby podstaw ow e dogm aty katolicyzm u i wyrzekałaby się legitym izowania aborcji, rozwodów i swobody seksualnej.

KATOLICCY MODERNIŚCI WOBEC PROBLEMU EMANCYPACJI KOBIET 99

Czy udało się zasypać przepaść między katolicyzmem a feminizmem?

Czy publicystom „W ięzi” udało się wykazać, że współczesny feminizm stał się nadm iernie radykalny, sprzeniewierzając się tym samym idei emancypacji kobiet? Sądzę, że nie. D o k o n an a przez publicystów „W ięzi” krytyka feminizmu jest nierzetelna, nie została o p a rta na uczciwej prezentacji celów ruchu oraz jego wewnętrznego zróżnicow ania, nie została d o konana systematyczna analiza aktualnego stopnia realizacji ideału rów noupraw nienia, nie poddano pod rozwagę antropologicznych założeń ruchu3.

Rozwinięcie powyższych uw ag krytycznych zacznijmy od wyraźnego uświadom ienia sobie, jakie postulaty składają się n a hasło emancypacji kobiet:

1) zniesienie nieegalitarnych relacji wew nątrz rodziny i ubezwłasnowolnienia kobiet w kwestiach reprodukcji;

2) pełna, nie tylko form alna, ale i praktyczna równość wobec prawa;

3) równość ekonom iczna, w tym zniesienie dyskryminacji płacowej, wyrów­

nanie możliwości dostępu do różnych rodzajów pracy i wyrównanie szans awansu;

4) aktyw ność polityczna kobiet zbliżona do tej, jak ą dem onstrują mężczyźni.

Jest chyba oczywiste, że jesteśmy daleko od realizacji ideału społecznego wyznaczonego przez powyższe kryteria. Choć nierówności między płciami w świecie kultury zachodniej nieco zmalały, uprzywilejowanie mężczyzn jest nadal bardzo widoczne. K obiety są praw ie w ogóle nieobecne na szczytach władzy politycznej i gospodarczej, przem oc wewnątrz rodziny pozostaje p o ­ ważnym problem em , a form alna równość wobec praw a idzie w parze z dys­

krym inacją w praktyce (polegającą m .in. na „ulgow ym ” interpretow aniu w spraw ach rozw odowych obowiązków mężczyzn wobec rodziny i ostrzejszym karaniu dziewczynek w sądach dla nieletnich) (Fuszara 1995). W świetle wyliczonych powyżej faktów jest jasne, że jeśli feminizm nie chce sprzeniewie­

rzyć się ideałowi emancypacji kobiet, m usi pozostaw ać (z konieczności, a nie „z widzimisię”) ruchem radykalnym , to znaczy dążącym do głębokiego prze­

kształcenia ładu społecznego.

Powyższa uw aga stanow i w ystarczającą w gruncie rzeczy odpowiedź na zarzuty (sform ułowane najostrzej przez Joannę Petry M roczkow ską), mówiące, że feminizm m a, ja k m arksizm , jed n ą naczelną zasadę i tłum aczy nią dosłownie wszystko oraz że fem inistkom -teolożkom chodzi o powtórzenie znanego z K się­

gi R odzaju nazw ania wszystkich rzeczy. Przecież jeśli patriarchat jest „form ą hierarchii płci, k tó ra przenika wszystkie obszary życia społecznego i kultury” (s.

93), to rzeczywiście opis m echanizm u dyskryminacji kobiet m usi wiele zjawisk

3 D obre skrótowe omówienie tych problemów można znaleźć w artykule Marii Łoś opub­

likowanym w poświęconym feminizmowi numerze „Więzi” (Łoś: 1993: 53-67).

100 TOMASZ WOŹNIAK

wyjaśniać, zniesienie zaś tego ucisku wym aga niewiele mniej, niż „nowego nazw ania wszystkich rzeczy”.

Stawiany przez katolików feminizmowi zarzut antagonizow ania społeczeń­

stwa (w tym zarzut M roczkowskiej, że women studies uzyskały status dziedziny akadem ickiej, pom im o tego że służą wywoływaniu frustracji i nienawiści) opiera się n a określonej, solidarystycznej wizji ładu społecznego. W izja ta w kontekście danych o dyskrym inacji ze względu n a płeć okazuje się poznawczo i m oralnie nie do przyjęcia.

Jeśli pam ięta się o tym, że dyskrym inacja kobiet jest zjawiskiem niemal odwiecznym i uniwersalnym, także zarzut oderw ania od prawdziwych pragnień kobiet, staw iany feminizmowi przez publicystów „W ięzi” nie jest trafny.

Prawdziwe, rzeczywiste pragnienia kobiet są ukształtow ane przez patriarchalną kulturę, wobec czego niewiele kobiet zdaje sobie sprawę z istnienia dyskrym ina­

cji ze względu n a płeć. Większość z nich przykraw a swoje pragnienia odpowied­

nio do stojących przed nimi, ograniczonych możliwości. U w aga powyższa stanowi też d obry p u n k t wyjścia do sform ułow ania odpowiedzi n a stawiany feminizmowi zarzut sekciarstwa. O tóż nie każda kobieta m a dostatecznie jasn ą świadomość istnienia hierarchii płci, aby być feministką, tymczasem jak każdy ruch społeczny, feminizm wym aga niejakiego konform izm u społecznego od swoich działaczek.

T rzeba też odnotow ać fakt, że określenie „skrajny feminizm” wykorzys­

tywane jest przez publicystów „W ięzi” do upraw om ocnienia praktyki przypisy­

w ania ruchow i poglądów i postaw szokujących, bez jasnego określenia, ja k bardzo są wpływowe, ja k n a przykład w wypowiedzi poniższej:

„Słychać bowiem głosy, że ciąża jest »skolonizowaniem« ciała kobiecego, a płód »pasożytem«. Jest to więc ja k widać sprzeciw wobec natury w sensie biologicznym ” (s. 63).

D o p óki jed n ak nie zostanie wyraźnie określony zasięg owych wypaczeń, tez mówiących, że feminizm stał się

„elitarny, pseudonaukow y, fanatyczny, społecznie szkodliwy, w najlepszym przypadku śmiechu w a rt” (s. 55),

nie m ożna uznać za uzasadnione.

W idać wyraźnie, że autorzy analizow anych tekstów - m oże za wyjątkiem Elżbiety A dam iak - słabo rozum ieją sposób m yślenia feministek, praw dopodo­

bnie przede wszystkim dlatego, że przyjm ują esencjalistyczną koncepcję „m ęs­

kości” i „kobiecości” .

O to kilka dow odów n a rzecz powyższej tezy. W wypowiedziach p u b ­ licystów „W ięzi” w ielokrotnie przywoływany jest postulat Ja n a Paw ła II

„poszukiw ania autentycznego geniuszu kobiety i w yrażania go we wszystkich form ach życia społecznego” . K s. M roczkowski przytacza z ap ro b atą opinię J a n a Paw ła II, że „ciało pom aga dojrzewaniu (psychicznemu - T .W .) poprzez w styd” - jak o b y wstyd nie był reakcją uw arunkow aną kulturow o (i zróżnicow a­

KATOLICCY MODERNIŚCI WOBEC PROBLEMU EMANCYPACJI KOBIET 101 n ą w odniesieniu do płci), ale biologicznie, niczym wydzielanie kwasów żołądkowych. N atom iast K ozińska-Bałdyga stwierdza, że kobiety podejm ują decyzje w sposób bardziej dem okratyczny, tudzież, że panow aniu mężczyzn zawdzięczamy rozwój m otoryzacji kosztem złej sytuacji w mieszkalnictwie, służbie zdrow ia, opiece społecznej i oświacie (s. 52-53). Ujęcie to naturalizuje różnice między płciami, trak tuje bowiem styl m yślenia i działania obu płci jako w rodzony, a nie jak o skutek społecznego podziału pracy, polegającego na przypisaniu kobietom ról opiekuńczych i zwolnieniu mężczyzn z udziału w wielu aspektach procesu reprodukcji.

Jakie cechy publicyści „W ięzi” przypisują kobietom ? Oczywiście te, których okazywania się w naszej kulturze od kobiet wymaga: przypisują kobietom bierność i delikatność, uznając je za szczególnie predystynowane do prac dom owych i w ypełniania zadań opiekuńczych. Przy czym nie jest to najwyraź­

niej w pełni świadomy (tj. dokonany po rozważeniu kontrargum entów ) wybór, ale raczej milczące założenie, ujawniające się poprzez szereg stereotypów.

niej w pełni świadomy (tj. dokonany po rozważeniu kontrargum entów ) wybór, ale raczej milczące założenie, ujawniające się poprzez szereg stereotypów.

Powiązane dokumenty