• Nie Znaleziono Wyników

Kluczowe pojęcia i determinanty życia współczesnej Polonii w Niemczech Niemczech

Rozdział III. Wprowadzenie w problematykę badań środowisk polonijnych w Niemczech

3.4. Kluczowe pojęcia i determinanty życia współczesnej Polonii w Niemczech Niemczech

Rozważania na temat jakości pracy organizacyjnej stowarzyszeń polonijnych i aktywności ich członków129 w życiu społecznym tak kraju pochodzenia, jak i kraju osied-lenia, można rozpocząć dopiero po podjęciu się próby uporządkowania często kontro-wersyjnego stosowania pojęć. Niejednokrotnie już sam sposób korzystania z nich przez niektórych badaczy, nosi czasem wyraźne znamiona nie tylko używania ich, lecz wprost nadużywania. Dotyczy to przede wszystkim takiego pojęcia, jakim jest na przykład

„mniejszość narodowa”, dla którego samo ustalenie jednoznacznej definicji także dla umawiających się stron Polski i RFN było już dość trudne. Ponieważ „...istnieje wiele wskaźników, według których można przedstawić mniejszość, faktycznie jednak prawo międzynarodowe nie formułuje precyzyjnego opisu” - jak zauważa D. Płuchnowska130. Chciałbym więc tutaj przynajmniej w wielkim skrócie na potrzeby niniejszej pracy skoncentrować się jedynie na funkcjonalnym rozumieniu w Polsce i w Niemczech takich m.in. obiegowych pojęć, jak:

- mniejszość narodowa (nationale Minderheit), - ojczyzna (Heimat, Vaterland).

Moim zamiarem jest także wykazanie braku ich bezpośredniej zamienności dla funkcjo-nowania w języku polskim i niemieckim czy historycznie choćby już uwarunkowanej, dość znacznej niepewności i wzajemnej nieporadności ich stosowania. Natomiast samo znaczenie i propozycja rozumienia w dalszych rozważaniach takich pojęć jak: Polonia i patriotyzm zostały omówione już nieco wcześniej.

Poniższa analiza terminologiczna nie wyczerpuje na pewno wszystkich możli-wości uniwersalnego stosowania tych określeń przez nauki społeczne. Myślę jednak, że jest ona niezbędna na potrzeby niniejszej pracy choćby dla uściślenia i podkreślenia ich przede wszystkim coraz bardziej interdyscyplinarnego charakteru. Ponieważ na terenie Unii Europejskiej zarówno jej obecna wykładnia prawna, jak i potoczne rozumienie, zmieniały się jednak diametralnie. Badacz G. Janusz wyliczył, że tylko „...w Europie zawarto po 1945 r. prawie 100 umów dwustronnych zawierających klauzule o ochronie mniejszości narodowych”131.

Dla przypomnienia więc choćby tylko tych pierwszych, ważniejszych regulacji prawnych w najnowszej historii Europy, a dotyczących funkcjonowania i ochrony mniej-szości narodowych, wypada za B. Bartzem stwierdzić, że już „...w badaniach z czasu Ligi Narodów, które zajmowały się pojęciem mniejszości, trzy elementy tego pojęcia, tj.:

wspólny język, wspólna kultura i

wspólny los historyczny były zawarte bez wyjątku”132.

Przy omawianiu więc jakiejkolwiek definicji mniejszości będącej jeszcze dzisiaj w powszechnym użyciu, nieodzownym dla każdego badacza tej problematyki staje się najpierw przypomnienie także istotnego warunku, który pierwotnie zdefiniowany został w 1979 r. przez Francesco Capotortiego i przyjęty ostatecznie przez Komisję Praw Człowieka ONZ jako obowiązująca już urzędowa definicja mniejszości. Warunek ten mówi m.in. o istnieniu także takiej grupy ludności danego państwa, odróżniającej się jednak od pozostałych obywateli w „...wykazywaniu co najmniej przez istnienie poczucia solidarności, że zależy im (podkreślenie I.P.A.) na zachowaniu własnej kultury, to jest tradycji, religii lub języka”133.

W tym miejscu jedna moja uwaga: H. Kubiak podejmujący także obszerne próby uściśleń terminologicznych dotyczących mniejszości narodowych, w pracy „Mniejszości polskie i Polonia w ZSRR” zwrócił również uwagę na taki fakt, że nazbyt jednostronne stosowanie tych definicji „...wywoływało i nadal wywołuje zbyt wiele kontrowersji”134.

W dalszych moich badaniach będę starał się więc udowodnić, iż właśnie tenże warunek Capotortiego, „że zależy” ludziom dopominającym się o formalne przyznanie polskiej grupie statusu mniejszościowego135, tak naprawdę wcale nie może ich doty-czyć. Ponieważ grupie tej, funkcjonującej we współcześnie odmiennej nieco rzeczywi-stości pielęgnowania tradycji, jednak już dzisiaj chyba nie „zależy na zachowaniu” cech odróżniających ją od innych mieszkańców RFN. Tym samym nie spełnia ona, oprócz wielu innych jeszcze, moim zdaniem koniecznych, także i tego warunku. Jednym z dowodów na takie zaopiniowanie negatywną oceną większości starań polonijnych, jest tutaj moja aktywna obecność w roli uczestnika i organizatora spotkań, która dostarczyła mi argumentów poprzez analizę merytorycznę treści samych zebrań polonijnych w latach 1992-2002. Wynika ona również z osobistej znajomości przeze mnie wielu osób z ewidentnie już udokumentowanym pochodzeniem z tzw. polskiego obszaru kulturowe-go i jednoczesnekulturowe-go stwierdzenia braku jakichkolwiek aktywności tychże osób w życiu lokalnych organizacji i stowarzyszeń polonijnych. Świadczy o tym chyba również dość znikoma frekwencja na zebraniach nawet tych już zrzeszonych w stowarzyszeniach członków, kameralność takich spotkań oraz nagminne niestety, unikanie przez znaczną część osób, wykonywania różnych prac na rzecz organizacji wyższej użyteczności publicznej działających w ich środowisku. Także symptomatyczne jest tutaj negowanie i bezpodstawne czasem, jakże niekonstruktywne tylko krytykowanie zarówno dalszych planów, programów, projektów prac czy choćby permanentne również niepłacenie skła-dek członkowskich. Eskalacją takich postaw było także jawne demonstrowanie, jednak wyłącznie tylko roszczeniowych postaw i to głównie wobec pozostałych – jeszcze

aktywnych członków136. Dlatego poprzez obserwację takich postaw na przestrzeni 10 lat mojej osobistej aktywności w organizacji polonijnej jestem przekonany, że było to dość istotnym dowodem na rzeczywiste występowanie coraz bardziej widocznego braku prawdziwego zainteresowania losami własnej grupy mniejszościowej. Tym samym nie-postrzegania jej również już tylko jako jedyna, choć lokalnie może nadal ważna, konty-nuacja pewnych tradycji historycznych czy sentymentalno-folklorystycznych.

Natomiast najbardziej uwspółcześnioną i precyzyjną definicję pojęcia mniejszości narodowych znaleźć można w Deklaracji Kopenhaskiej z 1990 r., której wykładnia, a także innych na jej podstawie opracowanych dokumentów137, oparta została właśnie na kryterium występowania najpierw woli pojedynczej osoby, określającej poprzez taką postawę i tylko w ten sposób jej przynależność do mniejszości.

W punkcie 32 ww. Deklaracji zapisano bowiem: „Przynależność do mniejszości narodowej jest sprawą osobistej decyzji (podkreślenie I.P.A.) danego człowieka. Nie może ona pociągać za sobą jakiejkolwiek niekorzyści dla niego. Osoby należące do mniejszości narodowej mają prawo do swobodnego wyrażania, zachowania i rozwijania swojej tożsamości kulturowej, językowej i religijnej oraz prawo do zachowania i rozwijania swej kultury we wszystkich jej aspektach, wolni od jakichkolwiek prób asymilacji wbrew ich woli”138.

Na marginesie powyżej przytoczonych uwag warto może w tym miejscu jeszcze raz przypomnieć, że zaproponowana przeze mnie nieco wcześniej bardziej współczena definicja Polonii oraz dokonany jej podział tylko na aktywnych i pasywnych człon-ków, wyprowadzona została na podstawie analizy zacytowanej tu Deklaracji i dokumen-tów jej towarzyszących. Ponadto może wypada również jeszcze nadmienić, że także i F. Capotorti w swojej definicji mniejszości wcale nie wskazywał na taką sytuację, gdzie zwartość zamieszkania na danych terenach byłaby warunkiem istotnym i koniecznym do definitywnego uznania danej grupy za mniejszość. Tak, jak ma to miejsce, np. w przypadku Fryzów czy Serbołużyczan w RFN, spełniających dodatkowo przynajmniej jeszcze warunek istnienia znacznej odrębności językowej. Czy choćby także i w przy-padku uznanych za mniejszość przedstawicieli niemieckiej grupy narodowej zamiesz-kujących obecnie w Polsce.

Także inny badacz, B. Bartz, nawiązując do podobnie relacjonowanego zjawiska społecznego w swoich badaniach nad mniejszościami etnicznymi mówi o powstawaniu sytuacji sztucznego nacisku, gdzie w wyniku zbyt stronniczego definiowania warunków integracji głównie przez społeczeństwo przyjmujące, to przede wszystkim właśnie sama

„...polityka etnicyzacji ...najpierw pozbawia mniejszości migracyjne praw partycypacji w życiu społecznym większości, wprowadzając je w trudne położenie socjalne, by potem umożliwić ich etykietowanie” 139.

Chyba jedyną więc prawdziwą i jednocześnie skuteczną przeciwwagą dla zaak-ceptowania takiego stanu, w którym imigranci przez wiele lat trwają niepewnie w ciągle jeszcze obcym dla nich środowisku, może być ostatecznie tylko ich udana integracja.

Udowadniająca najpierw, że również i imigranci poprzez aktywną współpracę mogą wnosić pozytywne elementy do otwartych na nich społeczeństw wielokulturowych oraz wskazująca na to, „...że przesiedleńcy mogą równoprawnie korzystać z zasobów społeczeństwa bez potrzeby utraty własnej identyfikacji przy założeniu, iż uznają wszystkie podstawowe prawa społeczeństwa przyjmującego”140. (tłum. I.P.A.).

Wielu polityków niemieckich i badaczy problematyki mniejszościowej powinno chyba ostatecznie zweryfikować już ich tezy wygłaszane jeszcze w niedalekiej prze-szłości, kiedy dość często jedyną prawdziwą przeszkodą do dalszego postrzegania roz-woju pozytywnych procesów integracyjnych zachodzących wśród imigrantów, nieposia-dających obywatelstwa niemieckiego, w rzeczywistości przez wiele lat niejednokrotnie było właśnie samo państwo niemieckie, „...odrzucające koncepcję tzw. nowych mniej-szości tworzonych przez ludność napływową, będącą imigracją ekonomiczną i nie posiadającą obywatelstwa kraju pobytu” – przypomina G. Janusz141.

Według tego Autora przystępujące ponad dwadzieścia lat później do Europejskiej Konwencji Ramowej o Ochronie Mniejszości Narodowych, 11 maja 1995 r., „...Niemcy – wobec braku zdefiniowania w niej pojęcia „mniejszość narodowa” – dały jednocześnie wykładnię podmiotową mniejszości narodowych w Niemczech, zastrzegając, że wobec braku definicji mniejszości narodowej pojęcie to w przypadku Republiki Federalnej odnosi się tylko do mających obywatelstwo niemieckie Duńczyków i Serbów Łużyckich, ...oraz do Sinti i Roma o niemieckiej przynależności państwowej”142.

Tutaj jedna moja uwaga odnośnie Sinti i Roma:

Wszelkie argumentacje podnoszone przez Polaków w publicznych dyskusjach i bardzo często wynikające z nich także nieuniknione kontrowersje dotyczące statusu za-mieszkałych w Niemczech Sinti i Roma zaliczanych do grupy Cyganów, którzy jednak uznawani są obecnie za mniejszość narodową, pomimo, że nie spełniają oni tak jak i tutejsza Polonia warunku zwartego zamieszkiwania, datują się oficjalnie dopiero od ostatecznego podpisania właśnie ww. Konwencji w 1995 r. Choć – jak słusznie zauważa G. Janusz – „przybycie Cyganów do Niemiec datowane jest na 1417 r. Przez wiele lat w polityce państwa niemieckiego traktowani byli oni jako grupa społeczna, a nie mniejszościowa”143.

Jednak ostatecznie, to dopiero właśnie okres transformacji ustrojowo-społecznej w Polsce - jak już wykazane zostało wcześniej – był prawdziwym początkiem przemian w odmiennym niż dotychczas postrzeganiu problematyki mniejszościowej i polonijnej.

Także przez polską stronę rządową. Stało się to konieczne, ponieważ już w 1992 r.

„...KBWE powołała do życia stanowisko Wysokiego Komisarza do spraw mniejszości, którego zadaniem jest tłumienie konfliktów mniejszościowych w zarodku”144. Dlatego bez uprawiania dalszych politycznych odchyleń w stosowanych czasem zbyt łatwo par-tyjnych dogmatach oraz bez wykorzystywania także wielu historycznych uprzedzeń z przeszłości, zajęto się nareszcie uporządkowaniem tak nagminnie manipulowanych przez lata peerelowskich statystyk. Podjęto się również próby wypracowywania nowych możliwości współpracy między krajem i zagranicą.

Jak podaje jednak L. Dyczewski:

„Wedle ocen Ministerstwa Spraw Zagranicznych w końcu lat osiemdziesiątych za granicą mieszkało około 13,5 miliona Polaków, najwięcej w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej (8,3 mln), a następnie w Niemczech. Według szacunków tegoż Mini-sterstwa w Niemczech mieszkało blisko 1,5 mln osób polskiego pochodzenia ( 1,4 mln w RFN, 60 tys. w Berlinie Zachodnim i około 25 tys. w NRD)”145.

W swoim pierwszym, zacytowanym powyżej, zdaniu Autor mówi wprawdzie o ist-nieniu 13,5 mln Polaków poza granicami kraju, sugerując tym samym czytelnikowi, iż rozchodzi mu się prawdopodobnie tylko o osoby z polskim obywatelstwem, skoro nazy-wa je Polakami. Nie odpowiada to jednak faktycznemu stanowi prawnemu, ponienazy-waż jest to tylko szacunkowo przyjęta liczba. Ocenia ona bardzo ogólnie wielkość żywiołu polonijnego poza granicami Polski i to bez względu także na posiadane obecnie oby-watelstwo. W drugim zdaniu natomiast, dotyczącym już Niemiec, Autor mówi tym razem o ok. 1,5 miliona osób polskiego pochodzenia, popełniając tym samym kolejny błąd. W NRD mieszkało rzeczywiście ok. 25 tys. osób z polskim obywatelstwem, ale przecież o wiele więcej było tam przesiedleńców z polskim pochodzeniem. Zaś w samym Berlinie Zachodnim do ok. 60 tys. Polaków zamieszkałych legalnie, dodać należy jeszcze grupę kilkuset tysięcy osób z polskim pochodzeniem w drugim i trzecim pokoleniu, choć legi-tymujących się już tylko obywatelstwem niemieckim. O czym niestety ciągle zapomina wielu badaczy, stawiających bardzo często znak równości między pojęciami „Polak” i

„osoba polskiego pochodzenia” – jak to miało miejsce w powyższym przykładzie.

Również w przeprowadzonych badaniach własnych, inna badaczka J. Kiwerska napisała, np. używając określenia: „Polak posiadający obywatelstwo niemieckie...”146, zamiast według obowiązującego stanu prawnego jasno zdefiniować podmiot jej badań:

Niemiec polskiego pochodzenia. Jest to bowiem już zdecydowanie większa różnica for-malnoprawna niż stosowanie, np. także tylko w sposób zamienny takich terminów jak:

„mniejszość narodowa” i „mniejszość etniczna”147. Chyba że ów Polak z powyżej przed-stawionego przykładu posiadał nadal dwa, jednakowo dla niego ważne obywatelstwa.

Bardzo podobnie do moich powyższych uwag definiuje to zjawisko również G.

Janusz, zauważając, „...że w odróżnieniu od obywatelstwa, które jest jednoznacznie określane przez prawo, narodowość jest stanem świadomości każdego człowieka i wynikającą z tego stanu jego identyfikacją z daną grupą etniczną”148.

Natomiast zgodnie z materiałami na IV plenarne posiedzenie Międzyresortowej Komisji do Spraw Polonii i Emigracji przy Prezesie Rady Ministrów w dniu 26 września 1990 r., doszło ostatecznie do sformułowania i przyjęcia zupełnie nowej definicji, według której do środowiska polonijnego zaczęto dopiero zaliczać: „...wszystkich, którzy bez względu na kraj urodzenia i znajomość języka, zachowali tradycje polskiego pochodze-nia, przejawiają zainteresowanie dla polskiej kultury i zrozumienie dla polskich intere-sów narodowych”149. Zaś użyte również w tej definicji sformułowanie „przejawiają zain-teresowanie” koresponduje bezpośrednio także z zaproponowanym przeze mnie jedy-nym kryterium podziału Polonii na osoby aktywne i pasywne oraz wskazuje na odcho-dzenie już od powoływania się na „narodowść”, skoro sugeruje tylko zrozumienie dla polskich interesów narodowych (podkreślenie I.P:A.).

Wobec więc wszystkich powyżej zacytowanych uwag i faktów, zebranych odnoś-nie zgłaszanych obecodnoś-nie aspiracji, ale także i wobec oceny realnych szans Polonii do ostatecznego uznania nareszcie jej prawnego statusu w RFN jako polskiej mniejszości w Niemczech, uważam, że niestety większość takich starań oraz podnoszonych przez nią postulatów i używanych argumentów czy przedstawianych warunków należy ocenić negatywnie. M.in. dlatego ponieważ:

• Polonia nie spełnia żadnych kryteriów mniejszości religijnej,

• nie została ona także ukształtowana w historycznie odmiennych warunkach,

• większość przybyłych do Niemiec imigrantów z Polski posiada już obywatelstwo niemieckie,

• pozostali obywatele polscy przebywający legalnie w RFN, posiadają uznany sta-tus obcokrajowca, taki sam, jak i wszyscy inni członkowie Unii Europejskiej,

• kto zaś przebywając na obczyźnie nie czuje się Polakiem, ten i w przyszłości nie zechce prawdopodobnie utrzymywać również więzi z krajem pochodzenia150 poprzez udział w życiu organizacji polonijnych. Tak więc jest to już obecnie i zapewne pozostanie później, nadal bardzo osobistą decyzją każdego człowieka,

• występujące od lat trudności obserwowane przy próbach zorganizowania się ży-wiołu polskiego w Niemczech, świadczą także o ewidentnym już braku

zaintere-sowania i osobistego zaangażowania się na szerszą skalą w aktywną działalność społecznikowską coraz większej liczby osób. Na niemieckim rynku polonijnym dominuje więc „...wielka liczba organizacji, zwykle nielicznych i konkurujących ze sobą – nie tylko programami i działaniem, ale i próbą dyskredytacji innych w oczach niemieckich władz”151- jak słusznie zauważa Zb. Kurcz,

• w ramach istniejącego w RFN systemu prawnego i praktykowanego porządku społecznego, każdy członek stowarzyszenia zarejestrowanego (e.V. eingetrage-ner Verein czyli s.z. lub T.z., Towarzystwo zarejestrowane, przyp. I.P.A.), może bez żadnych przeszkód realizować prawie każde zainteresowania osobiste, bez względu na posiadane obywatelstwo, jeżeli zainteresowania te pozostają tylko w zgodzie z zatwierdzonym przez niemiecki sąd statutem takiego stowarzyszenia,

• aktywne pielęgnowanie odmienności postaw od reszty społeczeństwa niemiec-kiego jest coraz bardziej tylko indywidualną sprawą poczucia integracji każdego współmieszkańca RFN z jego środowiskiem i postrzegania lub nie, własnej w nim roli oraz miejsca. Co jednak już o znacznie zróżnicowanych i przeważnie tylko roszczeniowo demonstrowanych dotychczas postawach Polaków wobec innych, nie można chyba jeszcze dzisiaj jednoznacznie powiedzieć,

• także otwarcie granic Unii Europejskiej dla jej 25 państw członkowskich w dniu 1 maja 2004 r. i bezpośrednia bliskość terenów polskich do Saksonii z całkowitą likwidacją granic pomiędzy Polską i Niemcami w dniu 21 grudnia 2007 r. będą również w najbliższej przyszłości dodatkowo osłabiać poczucie więzi imigrantów polskich z ich organizacjami polonijnymi w Niemczech. Ponieważ zanikać będzie fizyczny i emocjonalny dystans do Polski wywołujący dotychczas chyba najwięk-szą potrzebę kontynuacji takich spotkań152.

Badacze piszący o współczesnej Polonii zamieszkującej w RFN „stare” kraje związkowe starali się w większości prezentowanych prac na ten temat przedstawić stan badań i udokumentować je możliwie dużą ilością materiałów źródłowych, pochodzących z jakże różnych i czasem jednostronnie tylko eksploatowanych archiwów153, spisów lud-ności czy suchych komunikatów rządowych. Taka wielorodność zainteresowań i cyto-wanych w przeszłości źródeł, doprowadzała do powstawania sytuacji badawczych, w których prawie wszystkie próby porównywania osiąganych wyników nie mogły być w pełni weryfikowane przez miarodajne prace innych154.

Klasycznym przykładem jest tu choćby próba ustalania liczebności emigrantów polskich w Niemczech. Ile jest na ten temat prac badawczych na rynku, tyle istnieje nie zawsze pokrywających się wyników i szacunków155. Pomimo tego, że przez wszystkie powojenne lata trwał przecież nieustanny exodus milionów ludzi z Polski w kierunku

za-chodnim i mimo aktywnej obecności aktorów tego procesu w świadomości całego spo-łeczeństwa polskiego, gdy prawie każda rodzina miała jakiegoś członka gotowego do wyjazdu za granicę na stałe lub już tam przebywającego – to jednak w oficjalnej polityce państwowej na ten temat brakowało wiarygodnych prac zajmujących się tym (bez względu na kierunek i czas emigracji) „nieistniejącym formalnie”156 fenomenem społecz-nym. Na takie badania wówczas nie istniało podyktowane ustrojowo i politycznie przy-zwolenie. Tak w historycznie niedalekiej jeszcze przeszłości, jak i szczególnie już pod koniec istnienia PRL-u.

Dopiero więc nowa społeczno-polityczna sytuacja w Polsce, która ostatecznie za-początkowała procesy transformacji w całej Europie Środkowo-Wschodniej, przyniosła w kraju i w Niemczech konieczne zmiany w dotychczasowym postrzeganiu problemu mniejszości. Nagle bowiem okazało się, że właśnie mniejszości te, „...miały między innymi spełniać rolę pomostu między tymi społeczeństwami, a w pewnym sensie także pomiędzy państwami” – jak zauważa A. Kremer157. Na tle takiego rozwoju Autor ten ostrzega także, iż w związku z powyższym istnieje nadal zapotrzebowanie rozważań nad „...często pomijanym w publicznych dyskusjach zagadnieniem związanym... z posiadaniem ...obu obywatelstw przez szereg członków mniejszości”158. Autor mówi tu już jednak bardzo wyraźnie „...o dwóch obywatelstwach, a nie jak potocznie przyjęto o podwójnym obywatelstwie”159.

Tylko takie poruszanie istoty problemu, którego nie ujmują żadne, nawet najdo-kładniejsze statystyki, prowadziło badaczy tematu jedynie do mniej lub może bardziej dokładnych interpretacji liczbowych160. Można więc jeszcze w miarę dokładnie spraw-dzić, np. liczbę osób, które po przybyciu do RFN złożyły wnioski o nadanie im obywatel-stwa niemieckiego i później przyjęły je, pomimo oficjalnie istniejącego nakazu strony niemieckiej, mówiącego o innym jeszcze warunku koniecznym, mianowicie o przedłoże-niu dość formalnego „zaświadczenia-wniosku”, wystawionego przez odpowiedni wydział konsularny z potwierdzoną w nim zgodą na zwolnienie z obywatelstwa polskiego. Nie istnieje natomiast faktycznie żadna realna możliwość technicznej weryfikacji, czy wszy-stkie te osoby rzeczywiście oddały polskie paszporty po uzyskaniu obywatelstwa nie-mieckiego. Dlatego nie jest znana liczba osób posiadających dwa obywatelstwa. Można tego dokonać częściowo tylko na podstawie weryfikacji list imiennych osób składają-cych wnioski i następnie przeprowadzać żmudne ustalanie administracyjne czy polski paszport został przez każdą osobę oddany do konsulatu RP lub organu wydającego. O ile takie dane są jeszcze w ogóle możliwe do zrekonstruowania.

Dalej A. Kremer pisze:

„Ponieważ zdecydowana większość tzw. późnych przesiedleńców (Spätaussie-dler) nigdy nie złożyła wspomnianego wniosku, to pomimo uzyskania obywatelstwa

nie-mieckiego, nie utraciła także obywatelstwa polskiego. Warto podkreślić – zauważa Autor również – że występujące na tym tle nieporozumienie, np. nieposiadanie ważnego polskiego paszportu, nie oznacza nieposiadania obywatelstwa polskiego”161.

Stan taki – wygodny jest obecnie dla obydwu państw162. Podwyższa on m.in.

Stan taki – wygodny jest obecnie dla obydwu państw162. Podwyższa on m.in.