• Nie Znaleziono Wyników

W

dniach 6–15 lipca 2018 r. odbyły się – nadmorskie kolonie dla dzieci niewidomych i słabowidzących  z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Laskach, które sfinansowano głów-nie ze środków FUNDACJI PZU.

Wyruszyliśmy autokarem w piątek rano, by po sześciu godzi-nach dotrzeć do Ośrodka Rehabilitacyjno-Wychowawczego dla Niewidomych w Sobieszewie.

Po pysznym obiedzie i zakwaterowaniu udaliśmy się do miej-scowego kościoła na pierwszopiątkową Mszę św., a następnie na pobliską plażę, by przywitać się z morzem. Pogoda sprzyjała, więc boso pochodziliśmy po plaży i zamoczyliśmy stopy w wodzie.

W sobotę spotkaliśmy się z p. Adamem, prezesem Ochotni-czej Straży Pożarnej, który oprowadził nas po obiekcie, a także w ciekawy sposób opisał ofiarną i często niebezpieczną pracę strażaków. Kolejną atrakcją była przejażdżka strażacką łodzią motorową, która ku wielkiej radości dzieci i opiekunów wywo-łała fale na Martwej Wiśle. Każdy miał okazję poczuć się przez chwilę strażakiem wyruszającym do akcji.

Po południu piękna pogoda zachęcała do plażowania, nieste-ty wysokie fale uniemożliwiały kąpiele. Po niedzielnej Mszy św.

była możliwość zwiedzania Sobieszewa, kupowania pamiątek i oczywiście lodów. Czerwona flaga powiewająca na plaży znowu pokrzyżowała nam popołudniowe plany kąpieli w morzu, ale na szczęście ciepły piasek zachęcał do zabawy. Po kolacji wszyscy

z piosenką na ustach: „Jedzie pociąg z daleka” mieli okazję prze-jechać się ciuchcią po sobieszewskim Ośrodku.

W poniedziałek udaliśmy się do Gdańska, by stamtąd wyru-szyć statkiem „Opal” na Hel. Podczas dwóch godzin rejsu mieli-śmy okazję pójść na mostek kapitański i spotkać się z kapitanem i sternikiem, którzy chętnie opowiadali nam o swojej pracy, a tak-że pozwolili przez chwilę potrzymać stery. Uczestnicy wycieczki poczuli się dzięki temu jak prawdziwi marynarze. Na Helu od-wiedziliśmy Fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Podczas karmienia fok wysłuchaliśmy interesującej prelekcji o tych bałtyckich ssakach. Natomiast w muzeum każdy mógł obejrzeć i pogłaskać wypchany eksponat.

Hati na plaży

Kolejnym punktem programu naszej wycieczki na Hel było wejście na latarnię morską. Pokonanie dwustu krętych stopni w górę, a następnie w dół, było prawdziwym wyczynem. Drogę powrotną odbyliśmy pociągiem. Dla wielu dzieci była to pierwsza tak długa podróż pojazdem szynowym.

We wtorek odwiedziliśmy Gdańsk, zaczynając od kręcenia się na kole widokowym, by następnie pospacerować po Starówce, poznając charakterystyczne miejsca i klimat tego wyjątkowego miasta. Tego dnia po powrocie do Ośrodka wreszcie mieliśmy okazję, by pokąpać się w morzu. Jak się później okazało, była to jedyna kąpiel podczas tego turnusu. Wieczorem wszyscy bawili-śmy się na dyskotece.

Damian u steru statku

W środę udaliśmy się do gdańskiego ZOO, gdzie pani Gra-żynka w bardzo ciekawy sposób opowiadała o życiu zwierząt, pokazując różne eksponaty, a podczas przejażdżki ciuchcią po terenie ogrodu wysłuchaliśmy kolejnych opowieści o mieszkań-cach tego miejsca. W mini ZOO dzieci miały okazje nakarmić i pogłaskać kózki, owce, króliki i lamę.

Poznając Trójmiasto, odwiedziliśmy również Sopot i Gdynię.

Na sopockim molo przyjemnie było pospacerować, poczuć po-wiew morskiego wiatru i spokojnie na ławeczce zjeść kanapki.

Z kolei w Gdyni poznaliśmy żaglowiec „Dar Pomorza”, spotkali-śmy marynarzy, którzy przez czterdzieści lat pływali po morzach i oceanach, zwiedzając cały świat. Między innymi dowiedzieliśmy się, że tym właśnie statkiem udał się na misję do Japonii św.

Maksymilian Kolbe. Tego dnia udało nam się umknąć przed ulewą, która się rozszalała, gdy ruszyliśmy autokarem w drogę powrotną do Sobieszewa.

W czwartek przed południem promem rzecznym przeprawi-liśmy się na drugą stronę Wisły do Mikoszewa. Stamtąd kolejką wąskotorową pojechaliśmy do Jantaru, do jedynego w swoim rodzaju muzeum, by wysłuchać opowieści pana Leszka, który mówił o życiu amerykańskich Indian i pokazywał zgromadzone przez czterdzieści lat autentyczne eksponaty. Muzeum założył sam i od lat prowadzi z wielką pasją i zaangażowaniem.

Po obiedzie zaś był czas na swobodny wypoczynek. Każdy spędzał czas na swój sposób: jedni przesiadywali w pokojach, rozmawiając lub słuchając muzyki, inni poszli na plac zabaw.

Tego dnia kolację zjedliśmy przy ognisku.

W piątek udaliśmy się na Kaszuby do Stryczej Budy do Ro-dzinnego Parku Rozrywki. Tam w parku miniatur zwiedziliśmy niemal cały świat, oglądając charakterystyczne budowle z różnych kontynentów. W krainie baśni dzieci rozpoznawały bohaterów ze znanych bajek, a najodważniejsi weszli do zamku strachu.

W gabinecie śmiechu można było pośmiać się z samych siebie,

przeglądając się w krzywych zwierciadłach. W parku gigantów każdy mógł poczuć się jak chomik kręcący się w beczkowej ka-ruzeli albo jak krasnal, np. przy wysokim kuchennym stole z ogromnym krzesłem. Na szczęście nikt nie przestraszył się gi-gantycznych owadów i ptaków w alejkach pobliskiego lasu. Naj-większym powodzeniem cieszyły się pojazdy z epoki PRL i inne zabytkowe czy filmowe samochody, w których można było usiąść i poczuć się jak kierowca lub bohater filmowy. Był to dzień pełen nowych doświadczeń i wrażeń.

W sobotę wysłuchaliśmy bardzo interesującej prelekcji pana Mirka o bursztynach: jak i kiedy powstały, co można z nich robić, w jaki sposób się je wykorzystuje i obrabia. Tego dnia niestety musieliśmy się pożegnać z morzem, biegając boso po plaży, opa-lając się i budując zamki z piasku. Dzień zakończyliśmy wspólną dyskotekową zabawą.

W niedzielę, w drodze powrotnej, zdobyliśmy jeszcze krzy-żacki zamek w Niedzicy, gdzie zjedliśmy obiad. Trochę zmęczeni,

W krainie baśni – Rodzinny Park Rozrywki

ale pełni nowych wrażeń i doświadczeń, po południu wróciliśmy do domu.

Bardzo dziękujemy wszystkim osobom, które pomogły nam spędzić miło i owocnie wakacyjny tydzień. Szczególne podzię-kowania składamy na ręce s. Hiacynty – kierowniczki Ośrodka w Sobieszewie. Dziękujemy wszystkim pracownikom, naszym wychowawcom: s. Zdzisławie, s. Germanie, p. Joannie, p. Ewie, p. Marcie, p. Albertynie, p. Leszkowi, wolontariuszkom: p. Ani i p. Paulinie, p. Marioli – pielęgniarce, naszemu kierowcy – p. Włodkowi. Jeszcze raz wielkie podziękowania dla FUNDA-CJI PZU, dzięki której mieliśmy okazję poznać wiele ciekawych miejsc i osób.

Podróż kolejką wąskotorową.

Zdjęcia: s. Zdzisława, Mariola i Robert Mazurek