• Nie Znaleziono Wyników

W

ażne rozmowy, muzyka, śpiew, a w tle szum lasu i świergot ptaków. Tego mieli okazję doświadczyć uczestnicy warsz-tatów liturgiczno-muzycznych „Wszystko dla Boga”, które w dni-ach 19-22 czerwca odbyły się w Laskdni-ach. Współfinansowane były przez gminę Izabelin.

po latach znowu w chórze

Gdy na internetowej stronie Triuno przeczytałam informac-ję o warsztatach, zgłosiłam się na nie bez wahania. Śpiewanie sprawia mi przyjemność i mnie relaksuje, mimo że wiąże się też z ciężką pracą. Doświadczyłam tego zarówno na warsztatach, jak i wcześniej, w szkole podstawowej, gdy śpiewałam w laskowskim chórze prowadzonym przez wymagającą, dążącą do perfekcji siostrę Blankę. Do zapisania się na warsztaty „Wszystko dla Boga”

zachęciły mnie również nazwiska muzyków prowadzących zaję-cia. Byłam pewna, że skoro będą nimi Hubert Kowalski, Piotr Pałka i Leopold Twardowski, gwarantuje to wysoki poziom i daje pewność, że sporo się nauczę. Dodatkowym motywatorem była perspektywa spędzenia kilku dni w ciszy Puszczy Kampinoskiej, odwiedzenia starych kątów, spotkania znajomych oraz informac-ja, że będziemy śpiewać na Mszy, podczas której biskup Michał Janocha udzieli młodzieży bierzmowania. Obecny Biskup przez trzy lata był moim katechetą i pierwszym stałym spowiednikiem.

Moja klasa pojechała do Warszawy na obronę jego pracy doktor-skiej. Pamiętam to ważne wydarzenie, bo przepadły lekcje, w tym

matematyka, której nie cierpiałam. Ksiądz Michał się obronił, poradził sobie także z kolejną, dużo trudniejszą obroną od tej uniwersyteckiej, którą na cześć jego sukcesu przygotowaliśmy w szkole z naszą wychowawczynią panią Anią Gedyk.

Zajęcia rozpoczęliśmy Koronką do Miłosierdzia Bożego, oczywiście w wersji śpiewanej. Po krótkim przedstawieniu się poszliśmy na Mszę. Pierwsze ćwiczenia mieliśmy dopiero po kolacji, bo fani futbolu koniecznie chcieli obejrzeć mecz Polska – Senegal. Jednak potem nie było już luzów i mimo upału do końca intensywnie pracowaliśmy. Były ćwiczenia fizyczne na rozluźnienie mięśni, emisyjne i dykcyjne. Poznaliśmy kilkanaście utworów. Zapamiętanie tylu nowych tekstów nie było łatwe, ale na szczęście mieliśmy śpiewniki, które były dostępne również w brajlu. Panowie prowadzący pracowali z nami na zmianę.

Każdy miał nieco inny styl i wnosił coś niepowtarzalnego. Piotr rzeczowy, techniczny – jego rady pozwalały na precyzyjne do-pracowanie poszczególnych dźwięków. Hubert cierpliwy, z po-dejściem godnym najlepszych pedagogów, podczas przerw

otwarty na pogaduszki – motywował do pracy. Leopold uducho-wiony, dzielił się świadectwem życia. Natchniony, ale nie nawie-dzony – dzięki niemu ciężka praca dawała radość i pozwalała czerpać przyjemność ze śpiewu.

Wołaj pocieszyciela

Tuż przed Mszą z sakramentem bierzmowania zerwał się wiatr. Pogodowa aura wprowadziła nas w tematykę pierwszego czytania, w którym usłyszeliśmy o szumie z nieba, jakby uderze-niu gwałtownego wiatru napełniającym cały dom. W homilii Biskup mówił o darach i talentach. Otrzymujemy je dzięki otwar-ciu się na łaski Ducha Świętego, a rozwijamy w służbie drugiemu człowiekowi. Gdy znamy własne talenty, dostrzegamy je także u innych. Najbardziej poruszyły mnie słowa, które Biskup skie-rował do nas pod koniec Mszy: „Gdy przychodzi krzyż, przycho-dzi też Pocieszyciel. Gdy się zgubisz, wiesz, kogo wołać”. Po Mszy i koncercie uwielbienia wróciliśmy do Domu Rekolekcyjnego.

Widząca koleżanka pomogła mi znaleźć Biskupa. Chwila roz-mowy z byłym nauczycielem sprawiła mi dużą radość.

plany na przyszłość

Mam nadzieję, że przygotowanie oprawy muzycznej uroczystej Mszy i koncertu uwielbienia to dopiero początek naszej współpra-cy z tak znakomitymi specjalistami. Panowie obiecali, że poprow-adzą dla nas warsztaty przed beatyfikacją Matki Czackiej.

Jeśli się odbędą, myślę, że warto wdrożyć kilka usprawnień. Lo-gistycznie byłoby znacznie prościej, gdyby wszystkie głosy i in-strumentaliści ćwiczyli w tym samym budynku. [Czy nie przesz-kadzaliby sobie nawzajem?] Gdy część ćwiczyła w Domu Rekolekcyjnym, a część w Domu Przyjaciół, traciliśmy dużo cza-su na przemieszczanie się. Uważam też, że warsztaty powinny mieć charakter zamknięty. Osoby wpadające tylko sporadycznie dezorganizowały pracę. Trzeba było wracać do utworów, które już opanowaliśmy i nie było wiadomo, jakimi zasobami dysponu-jemy. Jako wychowanka podnoszącej wysoko poprzeczkę śp. siostry Blanki, na zajęciach której lał się pot i czasami łzy, od prowadzących chętnie usłyszałabym, co powinnam poprawić.

Myślę, że amatorów również warto korygować, bo dzięki temu mają szansę się rozwijać i nauczyć czegoś nowego.

Bardzo się cieszę z udziału w warsztatach. Pośpiewałam pod fachowym okiem profesjonalistów, poznałam wartościowych ludzi i się „zresetowałam”. Chętnie wezmę udział w kolejnych.

Okiem amatora i fachowca

Jolanta Łojkowska, sopran, widząca uczestniczka: „Warsztaty były pewnego rodzaju doświadczeniem praktycznym, dzięki któ-remu nawet osoby nieczytające nut, lecz śpiewające ze słuchu, mogły opanować melodie w poszczególnych głosach. Dzięki tech-nikom przekazanym przez prowadzących, powtarzaniu i popra-wianiu błędów, osoby niemające wykształcenia muzycznego do-skonale radziły sobie z utworami skomponowanymi przez prowadzących zajęcia. Duże zaangażowanie, cenne uwagi, ale przede wszystkim ogromne pokłady cierpliwości pozwoliły osią-gnąć w tak krótkim czasie doskonałe brzmienie tego patchwor-kowego chóru”.

O opinię poprosiłam również prowadzących. Zapytałam, jak pracowało się im z grupą, w której były także osoby niewidome.

Przemyśleniami podzielił się Piotr Pałka: „Dziękuję Panu Bogu za czas warsztatów w Laskach. Dziękuję za każdą osobę, za Świa-tło, które świeci w ciemności... szczególnie naszych serc. Praca w grupie z osobami niewidomymi była dla mnie pierwszym ta-kim doświadczeniem. Pokazała, że można w takiej grupie przy-gotować śpiewy na liturgię i uwielbienie. Pokazała piękno i „inne spojrzenie” naszych braci i sióstr – niewidomych. Zawsze podczas pracy warsztatowej cenna jest każda osoba, która chce śpiewać Panu. Staramy się w tym pomagać, dzieląc się doświadczeniem muzycznym, ale może jeszcze bardziej doświadczeniem Pana Boga w naszym życiu. To On pozwala nam słyszeć dźwięki, któ-rymi potem możemy się wspólnie modlić i oddawać chwałę Panu.

On tego nie potrzebuje. Potrzebujemy tego my. A wspólnota bardzo w tym pomaga. Za każde spotkanie i osobę, za każdą rozmowę i wspólną modlitwę: Alleluja”.

Józef Placha