rozstrzygnięty
VARIA
200 egzemplarzy. Tomik, zatytułowany Pasaże, został wydany z dużą starannością. Nad ostate-czną formą książki debiutującego wydawniczo autora pracowały niewiele starsze od niego, ale posiadające już spore umiejętności osoby – redak-tor, fotograficy, grafik. Konkurs zrealizowany został dzięki wsparciu finansowemu Prezydenta Miasta Zielona Góra Janusza Kubickiego.
Zwycięzca konkursu ma 22 lata, urodził się w Głogowie. Od października 2007 jest studentem filologii polskiej Uniwersytetu Zielonogórskiego.
W tym roku obronił pracę licencjacką poświęconą ewolucji i zmienności figury wampira w XX-wie-cznym procesie historycznoliterackim. Stypen-dysta Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w roku akademickim 2009/2010 oraz pięciokrotny stypendysta Prezydenta Miasta Głogowa. Autor
referatów na regionalnych i ogólnopolskich kon-ferencjach naukowych. Wiceprzewodniczący Studenckiego Koła Literaturoznawców działają-cego przy Instytucie Filologii Polskiej UZ. Od trzech lat juror oraz współorganizator regionalnego konkursu poetyckiego na wiersz jesienny, organi-zowanego przez Studenckie Koło Literaturoznaw-ców. Obecnie pisze pracę magisterską poświęconą europejskiemu romantyzmowi.
Laureatowi serdecznie gratulujemy zwycięstwa w konkursie, a młodych piszących zapraszamy do udziału w kolejnej edycji konkursu „Debiut poetycki Pro Libris”, która jest planowana na 2011 rok.
Poniżej publikujemy wybrane utwory nadesła-ne na konkurs.
Fot. Weronika Sulowska
Czynności
zamykam w słowie kilka kropel potu na co innego nie będę miał ochoty zapisuję
rozciągam gumę aż do zerwania opuszczam brudną firankę żeby nikt nie podejrzewał
o więcej i więcej na więcej
babki w piaskownicy z piasku rozdmuchał wiatr wieczorami ulice się zaludniają
ucieczka przed upałem nie wszystkim się udała jutro spadnie śnieg z deszczem
Jakub Rawski (godło KOBO)
* * *
Krzykiem moich zębów Zagryzam wargi –
Kropla krwi tak słodka jak karmel.
Uwalniam 7 głównych grzechów – Niech pospacerują trochę.
Sumienie odkładam na półkę Pełną zatrutych myśli.
Skrzętnie oddzielam wyuczone emocje Zaplątane wśród gałęzi żył.
Metodą wstrząsów zaburzam czas, Wabiąc wskazówkę zegarka w przeszłość.
Już prawie pusta ja –
Skonsumowana przez pajęczycę mucha – Zakreślam tęczówką bajeczne miraże Czas hibernacji –
Niech dusza przewietrzy się trochę...
Paulina Krystkowiak (godło KSYMENA)
Starość Starość
ma to do siebie że jedyne oparcie masz w lasce – i bynajmniej nie mówię o kobiecie
inna zaletą starości jest to że można sobie pochodzić
po pogrzebach dawnych przyjaciół i dziwić się tym jak to wielu mieli znajomych zastanawiam się kto przyjdzie na mój pogrzeb
i jak wielkim wyzwaniem będzie starość
Dariusz Muskała (godło TANKRED)
Czerwona królowa chodziliśmy razem
w siedmiomilowych butach stopy były suche trupów było wiele robiłaś to w sposób bezkompromisowy
los obdarowywał nas rozpakowanym momentem jakoś nie przepadaliśmy za niespodziankami choć wszystko płynie
my tkwiliśmy w jednym i tym samym miejscu nienaruszeni
zadbani jak obraz w domu starszej kobiety codziennie wycierany z kurzu i brudu
wracaliśmy z powrotem do swoich codziennych zajęć goniłem cokolwiek choć nie zamierzałem tego łapać
frajdę sprawiała mi sama pogoń i możliwość popełnienia błędu wiem też że gdy
malowałaś paznokcie czy czytałaś jakąś cholernie nudną książkę bałaś się o mnie
tego zimnego wieczoru padał deszcz mokry nurkowałem w jednej z kałuż
Sebastian Piórkowski (godło SZPIEG Z KRAINY DESZCZOWCÓW)
* * *
Chowa się pod skórą
Próbuje wydostać spomiędzy złotych włosów Udaję, że nie widzę jak się skrada
Próbuję znienawidzić A kiedy zbiegniemy razem z gór porośniętych lasami
Srebrzystymi myślami zasypiemy pijane serca Lepiej nie kusić zimnego ciała
Po cóż rozpalać
niebieskie oczy, które niegdyś w jednym kierunku patrzyły
I te usta do siebie pasujące Emilia Grzelak (godło BAJECZKA)
Pani Jesień
Jest artystką tak nam znaną, i maluje, i wykleja,
każdy dzień na nowo tworzy.
Raz to żółcią posmaruje wielkie drzewa,
potem znów czerwienią przyozdobi zasmucone lica.
Chodzi piękna i wyniosła,
dumnie kroczy po ulicach, parkach i ogrodach, w kroplach deszczu przeglądając się jak w lustrze.
Jeszcze morskie bywa niebo, słońce rozświetla nocne szarości, niskie temperatury oszronią liście, będzie tak jakby przeuroczyście.
Z jesienną paletą stąpa nierówno, ręka prowadzi odcieni pędzel,
do chwili kiedy jej koleżanka pani zima, bielą pokryje wszystko.
Ewa Roszak (godło LUBUSZANKA)
Deszcz
Płaczliwe anioły lejące stosy łez, tworzą na dole wielkie kałuże, nakładają kalosze, niosą
duże parasole ochronę przed dużymi kroplami deszczu, on tworzy przeszkody, dzieci mają huczną zabawę skaczą i bawią się na tyle ile mają energii, śmieją się w głos, a rodzice mają trochę odpoczynku dla siebie, a opiekuńczym wzrokiem opiekują się swoimi małymi dziedziczkami, a kiedy nastaje błogi wieczór idą,
żeby położyć je do ciepłych i wygodnych łóżeczek.
Beata Matyasik (godło BECIA)
Czekoladowo-pomarańczowy Ty Kiedy mi źle
Sięgam po czekoladę Jej słodki smak
Zagłusza wszelkie tęsknoty Kiedy mi smutno
Obieram z grubej skóry pomarańcze Napawam się energią
Soczystego owocu Smak czekolady Ma smak Twych ust W letnie krótkie noce Zapach pomarańczy To woń Twej skóry
Bezustannie emanującej życiem Nie mam
Ni słodyczy ni owocu Chodź
Monika Derczyńska (godło NITECZKA)
Getto cegła i mur
rośnie wysoko ludzka nienawiść chęć zabijania
a drut kolczasty na samym szczycie jest dopełnieniem zła zamknięcie w prawdziwym świecie,
bo getto żyje swoim rytmem każdym marnym dniem choć wydaje się inną planetą
to podły świat, gdzie życie wita się ze śmiercią to nasza męka, nasza droga
początek krótkiego życia
Budzę się i zasypiam każdego dnia ale mnie nie ma
chodzę i szukam ale nie wiem kogo
Getto zabrało nasze dusze...
Jesteśmy jak te cegły w murze kruche i bez możliwości ruchu manewru ucieczki...
Urszula Seifert (godło WOLONTARIUSZKA)
Rozcięte słońce
na cień gdy spadam gorącą kroplą na podbrzusze i na echo muzeum w trzewiach
rozlicznej płycie czasu – na bruk flâneur postrzępionej bryły
i kostek rozwichrzonego ciałka w sen – na pamięć i kurczowe toasty w krzyk na codzienność w burzy natręctw i na imię bezwzględnego czucia co nawadnia stracony czas iskrą na oczy które umierają
i przegrane usta współpolskie – rozcięte nadwiosenne słońce:
rozprysła farba w palcach na czekające ściany na niecierpliwe listki
w których splatamy się wiatrem
Krzysztof Kowalczyk (godło ROZCIĘTE SłOŃCE)
Każde dobre dzieło musi mieć kilka podsta-wowych cech, bez względu na sposób przekazu, na epokę, ideę i cel. Jedną z tych cech jest konieczność otwarcia i zamknięcia artystycznego przekazu w taki sposób, żeby dzieło samo siebie definiowało, żeby abstrahując od historycznych i kulturowych naleciałości, obraz, rzeźba, film czy dzieło literackie otwierało się i zamykało samo w sobie. Żeby mogło być bytem oddzielnym. Czy przyjmując te założenia, istnieje sens porównywa-nia bohaterów literackich i filmowych, czy jakichkolwiek innych, do tego w przestrzeni blisko stu pięćdziesięciu lat? Czy, mimo że zdajemy sobie sprawę z wiecznego pochodu bohaterów, powta-rzalności ich cech i wpływu poprzednich na przy-szłych, jest sens zastanawiania się nad tym zagad-nieniem? Myślę, że tak i to co najmniej z kilku powodów. Najważniejsze będą dla mnie dwa. Po pierwsze – świadome przywoływanie bohaterów i czerpanie z ich cech, a niejednokrotnie również z ich otoczenia. Po drugie – fakt, że wszelkie nawiązania, w tym przypadku oparte głównie nie tyle na filozofii czy sprawach głębszych, ale
przede wszystkim na sposobie działania i odno-szenia się do innych, dają odbiorcy dużą satys-fakcję, jeśli ten poznał wcześniej dzięki innemu autorowi pierwowzór postaci.
Za podstawę pracy posłużą mi postacie Sher-locka Holmesa i Gregory’ego House’a i nie będzie to wybór przypadkowy. Trzeba się na kimś oprzeć, a przecież zawsze można znaleźć postać wcześniejszą, do której możemy przyrównać bohatera. O bezpośrednim pierwowzorze Holme-sa wiemy dość dużo i nie jest to odniesienie do innych bohaterów literackich, a do człowieka z krwi i kości, o czym Arthur Conan Doyle wspominał, kiedy jego detektyw zaczął podbijać nie tylko brytyjskie tygodniki prasowe, ale też światową literaturę popularną. Doyle oparł postać Holmesa o znajomego, poznanego na studiach medycznych – Dr Bella1, który był lekarzem zajmującym się diagnostyką. Jego cechy zostały zaadaptowane w bardzo dużym stopniu, poczynając od przenikliwej inteligencji („Im bardziej ekscentryczny czy absur-dalny jest jakiś incydent, tym bardziej należy mu się przyjrzeć, a jakiś szczegół, który wydaje się Karol Graczyk