• Nie Znaleziono Wyników

Krasiński i Weyssenhoff

W dokumencie Polsko-inflancka literatura romantyczna (Stron 172-177)

TERAPIA PRZYJAŹNI

IV. 3. Krasiński i Weyssenhoff

„Nobilitowany przez sentymentalistów list stał się w epoce romantyzmu jednym z gatunków najbardziej nośnych treściowo, gatunkiem posiadającym szerokie możliwości wzajemnego oddziaływania między nadawcą a adresatem, mogącym mieć swój oryginalny,

25 Kronika rodziny Weyssów Weyssenhoffów zestawiona podług dokumentów Józefa Weyssenhoffa, dz. cyt., s.

109.

26Tamże, s. 108.

27Tamże, s. 112.

28Zob.: A. Pawłowska: Henryk Weyssenhoff (1859 – 1922) zapomniany bard Białorusi. Warszawa 2006.

180 zaimprowizowany charakter. Romantyczne braterstwo dusz, potwierdzone w sposób najdoskonalszy właśnie w intymnym listowaniu, wpływało zarówno na dobór treści, jak i na formę epistolografii oraz na jej niebywały rozkwit ilościowy. Autor i adresat współtworzyli list, wpływali na jego wartość literacką i treściową”29 – pisze Zbigniew Sudolski, zaś w innym miejscu komentuje korespondencję Krasińskiego: „Aby uzyskać całe bogactwo swego wnętrza, całą złożoność romantycznego stosunku do świata i ludzi, Krasiński epistolograf musi oczywiście zapisać niemało arkuszy papieru; listowanie przeradza się w manię, staje się potrzebą i wytchnieniem serca: «Było niejaką ulgą dla mnie wynurzać, co czuję, chociaż na martwym papierze» - stwierdzał w liście do ojca z 9 listopada 1829 roku.”30 Zapewne mowa tutaj o terapeutycznej wartości samego aktu pisania romantycznego listu. A może podobną terapią było dla Zygmunta Krasińskiego korespondowanie31

W zachowanej korespondencji poety do Lucjana Weyssenhoffa odnaleźć można liczne świadectwa ich zażyłej przyjaźni

z przyjacielem – malarzem, rodem z Polskich Inflant?

32. Józef Weyssenhoff, charakteryzując Lucjana, pisze, że znalazł w dokumentach rodzinnych, dużą fotografię Krasińską, lecz nie podpisaną33. Natomiast w opublikowanej w 1909 roku serii listów poety do innego malarza – Ary Scheffera, odnajduje, jak zauważa, „jeden wymowny” ślad, tj. adresowany do Scheffera list Krasińskiego (w języku francuskim) z 16 czerwca 1853 roku. „List ten, [- mówi o nim w Kronice… - TR] oprócz świadectwa chlubnej przyjaźni, zawiera i powiadomienia o długim pobycie Lucjana W-ffa w Rzymie oraz o jego zamiłowaniu do malarstwa.”34 Krasiński polecał nim także Lucjana - Ary Scheferrowi w Paryżu, z prośbą, aby ten wpuścił go do swej pracowni i pokazał swe arcydzieła35

29 Z. Sudolski: Polski list romantyczny – niedoceniona literatura i dokument. [w tegoż:] Polski list romantyczny.

Red.: M. Janion. Kraków 1997, s. 18.

.

30 Z. Sudolski: Wstęp [w tegoż:] Korespondencja Zygmunta Krasińskiego. Studium monograficzne. Warszawa 1968, s. 14-15.

31 Marek Bieńczyk pisze: „W przypadku twórczości Krasińskiego, która w dużym stopniu jest twórczością epistolarną, kwestia współzależności między utworem literackim a listem, ich współudziału w wypowiedzeniu wyobrażeniowego doświadczenia, ma zasadnicze znaczenie. Sądzę, że stanowiący osnowę tego doświadczenia egzystencjalnego dylemat, dylemat życia – nieżycia, rysuje się w wyrazisty sposób zwłaszcza w korespondencji Krasińskiego. Dochodzi w niej (…) do pełnego ujawnienia tanatycznej uczuciowości.” Zob.: M. Bieńczyk:

Czarny człowiek. Krasiński wobec śmierci. Warszawa 1991, s. 19. „Listy potraktować można jako szczególny, bo fragmentaryczny zapis jego wewnętrznej, świadomie konstruowanej biografii.” – dopowiada Anita Napierała, zob.: A. Napierała: Funkcje cierpienia w antropologii romantycznej. Wizje i diagnozy Zygmunta Krasińskiego.

Poznań 2008, s. 13.

32 Z. Sudolski notuje w przypisie jednego z listów do Konstantego Gaszyńskiego (6 maja 1847, Nicea), że

„znajomym, który zawiózł Koźmianowi rękopis Ostatniego, był Lucjan Weyssenhoff.” Zob.: Z. Krasiński: Listy do Konstantego Gaszyńskiego. Oprac.: Z. Sudolski. Warszawa 1971, s. 491.

33Kronika rodziny Weyssów Weyssenhoffów zestawiona podług dokumentów Józefa Weyssenhoffa, dz. cyt., s.

108.

34Tamże, s. 109.

35Te informacje czerpię z tekstu: Trzy listy Krasińskiego [w:] Krasiński żywy. Londyn 1959, s. 309.

181 Krasiński wiele razy wspomina nazwisko Lucjana również w listach do innych adresatów – Adama Sołtana36, Konstantego Gaszyńskiego37 i Delfiny Potockiej38. Pisząc do ukochanej (z Rzymu, 5 stycznia 1848 roku), autor Irydiona w kilku zdaniach rysuje nawet krótką charakterystykę swego przyjaciela:

„Tu wszyscy kaleczą i ranią, prócz Weyssenhoffa, bo Weyssenhoff to z dawnych, oglądał wiosny moje, niejako był jakby listkiem jednym na jakimsiś z krzewów rosnących koło drogi, którą wonczas chadzałem. Jerzego przyjaciel, do tego delikatny, porządny tkliwego serca – i biedny.”39

W tym samym liście do Delfiny, „panicz z Opinogóry”40uskarża się jej, z trawiącej go na wskroś melancholii:

„Wszystko mnie boli! (…) To strach, to strach, tak się zawsze rozbijać o melancholię, tak czuć, że się idzie ku przepaści bezducha i bezsił, bo codzienne cierpienie ducha i siły zatraca.”41

Być może na problematyce „melancholii”, warto się teraz zatrzymać, by zrozumieć sens kilku listów Zygmunta Krasińskiego, wysłanych do Lucjana Weyssenhoffa w ostatnich latach życia poety. Są one wymownym dowodem ich serdecznej przyjaźni. Pierwszy z nich, napisany 21 września 1854 roku, nie był w ogóle znany badaczom twórczości Krasińskiego.

Na jego trop, trafił jako pierwszy, Zbigniew Sudolski w maju 1997 roku. Badacz odnalazł go niespodziewanie w Litewskim Państwowym Archiwum Historycznym we Wilnie, w pokaźnym zespole archiwalnych dokumentów42, należących do rodziny Weyssenhoffów43

36 1840, Roma, 4-go kwietnia: „Rozpowiem o Twoim wyjeździe, Weyssenhoffa tymczasem pchnę na zwiady.

Nie lękaj się.” Zob.: Z. Krasiński: Listy do Adama Sołtana. Oprac.: Z. Sudolski. Warszawa 1970, s. 338.

i

37 [Heidelberg,] 15 lipca 1854: „Mój drogi! (…) Ściskam Cię z głębi duszy. Kuracją sumiennie i dopłekliwie weź, może by Ci jeszcze kilka kąpieli więcej nie zaszkodziło. Pani D[elfina] z bratem, którego paraliż naruszył w Badenie, Weys[senhoff] tu do 22, lecz się nie spiesz, bo Miro będzie pisał, co potrzeba, jednak zawsze tego miesiąca przybądź. Aug[ust] w Londynie.” Krasiński zwierza się tu także z wielkiego smutku: „Masz prawdę, że co mnie toczy, to nieubłagany smutek, nie przeparta niczym troska, robak jakiś nieśmiertleny, i czuję, że zginę nań. (…) Duch mój upada pod podłością choroby i położenia mego, tak, podłością, bo jużci to podle, by kobieta narażać się musiała na wszystko, a ten, który jej obronę przyobiecał, nie mógł nic, nic, nic!” Drugi cytowany fragment nawiązuje do przywołanego w dalszej części tekstu, listu Krasińskiego do Lucjana Weyssenhoffa z 21 września 1854 roku, w którym to poeta skarży się na „melancholię”. Oba cytowane tutaj fragmenty korespondencji pochodzą z edycji: Z. Krasiński: Listy do Konstantego Gaszyńskiego. Oprac.: Z. Sudolski, dz.

cyt., s. 498.

38Zob.: Z. Krasiński: Listy do Delfiny Potockiej. Oprac.: Z. Sudolski. t.III. Warszawa 1975, s. 639-640.

39Tamże, s. 560.

40 J. Dackiewicz: Romantyczni w Italii. Warszawa 1978, s. 127.

41Z. Krasiński: Listy do Delfiny Potockiej. Oprac.: Z. Sudolski. t.III., dz. cyt., s. 565.

42W grupie rękopisów znajdują się cenne dokumenty, dotyczące głównie XVIII i XIX wieku.

43 Zob.: Lietuvos Valstybės Istorijos Archyvas (Vilnius), sygn. F 1505.

182 natychmiast (w tym samym roku) ogłosił w Pamiętniku Literackim44, w krótkim sprawozdawczym artykule pt.: Zygmunt Krasiński nadal pisze listy. Kreślone przez Krasińskiego z Heidelberga, przyjacielskie słowa, pod adresem Lucjana, przesycone są głębokim smutkiem i rezygnacją:

„Drogi mój Lucjanie! Dziś przewracając gazety zapylone na komodzie znalazłem pod nimi leżącą ową dziewczynę z Mola di Gatea, którąś Ty odjeżdżając musiał pod nie podsunąć, by mi na pamiątkę pozostała dawnych rzymskich czasów. Dzięki ci tysiączne za nią (ta sama, jak ta, którąś dał pani Delfinie). Dzięki Ci, mój drogi, dzięki i za telegrafy i listy Twoje. Dotąd nie byłem Ci odpisał, bo byłem wpadł w melancholiją najczarniejszą i dotąd w niej jestem. Dostałem paszport do kwietnia, w odpowiedzi na list Elizy. Zatem tu zimę przebędę, ale mi na zdrowiu źle i źle, i źle – i już obrzydło mi to miejsce, ale dla dalszych operacji muszę tu siedzieć, zresztą muszę i dlatego, że paszport tylko do Heidelberga. Jakem przeczuwał stało się – Ojciec bardzo zanękany dzieci odjazdem. Wszystko mię zabija, wszystko mię trapi, nęka, umęcza. Czuję, że czas mi już byłoby zniknąć z tej ziemi, na której tylko próżnym jestem ciężarem.

Kochaj mię, módl się za mną i żałuj mnie, bom w istocie zmarnował żywot i wszystkie dary żywota.

Potrzebowałbym albo niańki, albo uwidomionego Anioła Stróża, albo takiego przyjaciela, jak Ty ciągle przy sobie.

Ściskam Cię z głębi serca i nie mogę dalej”45

O autentyczności rękopiśmiennego listu, świadczy, dołączona do niego na osobnej karcie, króciótka notatka Michała Weyssenhoffa, przyrodniego brata Lucjana (jego matką byłą Petronela Paprocka herbu Cholewa), z 15 XI 1857 roku, z Baden Baden:

„Znalazłem niezmiernie dla mnie interesujące osobistości. W pierwszym rzędzie tych postawię zawsze hr. Zygmunta Krasińskiego, który mi (dzięki przyjaźni i czci dla brata mego Lucjana) podarował swoją fotografię. Ognista dusza tego człowieka, muszę wyznać, obudziła mnie i odrodziła.

Miły autograf jego włożyłem do tej książki. Jest to list pisany do brata mego Lucjana.”46

44 Zob.: Z. Sudolski: Zygmunt Krasiński nadal pisze listy. [w:] „Pamiętnik Literacki” 1997, z. 4.

45W swoim tekście list Krasińskiego cytuję za edycją Zbigniewa Sudolskiego: Z. Sudolski: Zygmunt Krasiński nadal pisze listy. [w tegoż:] Tropem detektywa. t.1. Studia i materiały. Warszawa 2009, s. 296. Dotarłam również do jego kopii (zaopatrzonej w notatkę M. Weyssenhoffa, potwierdzającą autentyczność listu). Zob.: Zał.

nr 2 – Pierwsza strona kopii listu Krasińskiego do L. Weyssenhofa (Lietuvos Valstybės Istorijos Archyvas (Vilnius), sygn. F 1505, Ap. Nr. 1., B. Nr. 92, k. 3).

46Notatkę Michała Weyssenhoffa również cytuję za powyższą edycją. Zob.: Z. Sudolski: Zygmunt Krasiński nadal pisze listy, dz. cyt., s. 297.

183 Znawcy poety „od spleenów” powiedzieć mogą, że znalezisko Sudolskiego stanowi kolejną cegiełkę, służącą do zbudowania historycznoliterackiego wizerunku, skomplikowanej osobowości Krasińskiego, który kilka lat przed śmiercią, zmagał się uporczywie z melancholią i próbował nią przekreślić, niemal całe swoje, dotychczasowe życie. Oczywiście przytaknąć można na podobne głosy, a następnie przywołać XIX – wieczny „melancholijny”

dyskurs47

W liście, pisanym z Frankfurtu, 10 września 1858 roku, poeta prosi przyjaciela o wyświadczenie mu pewnej drobnej przysługi:

, a dalej, ciągle pytać, skąd płacz poety i zwątpienie. Można też zaprzeczyć albo przeczytać cytowany list, w świetle przyjaźni z Weyssenhoffem, która była przecież dla Krasińskiego, swoistą terapią. Mówią o niej pozostałe listy umierającego Zygmunta do Lucjana.

„Drogi Lucyianie!

Moi ci ten list móy wręcza – Wnuki szlę Dziadowi na parę tygodni. Sam byłbym ie powiózł, gdyby zdrowie rozpadłe nie kazało i to groźnym rozkazem do Emsu się udać – Walther dowodzi że mi grożą suchoty w przyszłości, ieśli zaraz teraz nie wydobędę się – skoro tylko 16ty minie proszę cię odwiedź mię w Ems dokąd iutro jadę – nadeszlę Ci ztamtąd ulicy nazwisko i numer domu Antoś ci odda 8 funt.

kaszy hreczanej białej i proszę cię racz mi ją przywieść, bo to iedyna jarzyna mi dozwolona – Gdyby co opóźniło Cię, to mi ią przyślij dyliżansem. Cieszę się całym sercem na myśl że wkrótce Cię uyrzę.”48

Prośba wydaje się zupełnie banalna i całkiem łatwa do wykonania – Weyssenhoff ma dostarczyć Krasińskiemu „8 funtów kaszy hreczanej białej”, gdyż jest to „jedyna jarzyna”, którą może jeść. Jest w niej też coś poruszającego, bo kieruje ją, do bliskiego mu, jak brata, przyjaciela. Dlaczego Krasiński poprosił właśnie o kaszę? Czyżby poszukiwał lekarstwa na jakąś fizyczną dolegliwość? Zbigniew Sudolski zauważa, że w tamtym okresie, poeta rzeczywiście poważnie podupadł na zdrowiu: „(…) latem tego roku znów przedsięwziął Krasiński rujnującą jego zdrowie kurację wodną, tym razem w Plomberies, Trouville i w

47Odsyłam tutaj do prac, poświęconych zagadanieniu „melancholii”, autorstwa m.in. Piotra Śniedziewskiego i Marka Bieńczyka. Zob., por.: P. Śniedziewski: Melancholijne spojrzenie. Kraków 2011; M. Bieńczyk:

Melancholia. O tych, co nigdy nie odnajdą straty. Warszawa 2012. Warto również przywołać najnowsze eseje autorstwa M. Bieńczyka, które pokazują nieco inny wymiar melancholii. Bieńczyk pisze: „Melancholia literacka potrzebuje opowieści, więc stawia często na tę drugą, przeciwstawną możliwość zawartą w melancholii:

nieznużonego dryfowania, łazikowania bez kresu.” Zob.: M. Bieńczyk: Melancholica. [w:] Książka twarzy.

Warszawa 2011, s. 86.

48List znajduje się w edycji: Trzy listy Krasińskiego [w:] Krasiński żywy. dz.cyt., s. 313-314. Jej autorzy, podają także, że „list ten dostał się do rąk Adama Sołtana, lecz wydawcy zbioru korespondencji uznali go widocznie za zbyt intymny i za mało ważny, by go ogłosić drukiem.” Zob.: Tamże, s. 309.

184 Ems. (…) Jesienią dosięga go nowy potężny cios – 24 listopada umiera w Warszawie gen.

Wincenty Krasiński. Schorowany syn nie jest nawet w stanie uczestniczyć w ostatnich chwilach i w pogrzebie ojca. To nowe nieszczęście rujnuje ostatecznie nadwątlony organizm poety. (…) Siły autora Nie-Boskiej nikną z dnia na dzień. Do cierpień żołądkowych i płucnych dołącza się jeszcze bezsenność.”49 Kasza, o którą prosił, mogła więc być, skutecznym lekiem na te niedomagania organizmu. Ale może jeszcze czymś więcej? Zatem, przyjrzyjmy się kaszy uważniej.

W dokumencie Polsko-inflancka literatura romantyczna (Stron 172-177)

Powiązane dokumenty