• Nie Znaleziono Wyników

KRONIKA LITERACKA

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1849, T. 1 (Stron 158-200)

Dwanaście śpiewów polskich z towarzyszeniem fortepia­

nu, przez Józefa Nowakowskiego, w Warszawie.

C i e s z y m y się zaw sze , ile ra zy w ię k s z y m z es z y te m p r a c te g o ro d z a ju z a t r u d n ia ć n a m się p r z y c h o d z i ; ra z d la te g o , że ich w ię cć j, bo u n a s rz a d k o i p o je d y n c z a ś p i e w k a się pokaże;

d ru g i raz d la te g o , że w w ię k s z ś j liczbie ł a t w i ć j d o strz ed z dążność i ro z u m ie n ie rzeczy a u t o r a ; trzeci r a z d la te g o , że np. z d w u n a s t u p ie ś n i c hoć kilka m usi być lep s zy c h d la ­ te g o tylko, żc n im o s ta tn ia s i ę na pisze , to p o p r z e d n i e m o ż n a p rz ejrzć ć i p o p r a w i ć ; c z w a r t y ra z d la te g o , że tak i z eszy t w y s ta rc z y na a r t y k u ł o k i lk u n a s t u w i e r s z a c h , co nie j e s t rz ec zą o b o j ę t n ą dla r e c e n z e n ta , c h cą ce g o s w e z dolności o r a - t o r s k ie w p i ę k n e m p r z e d s t a w i ć św ie tle .

Ż eby o tym zeszycie d a ć z g ó ry z danie, m a ją c e się p o tć m p rz e g lą d e m p o jedync zyc h u s t ę p ó w u s p ra w ie d liw ić , p o w i e m y , ż e n a m się zdaje do sy ć u d a t n y m : b o ć d la te g o s a m eg o , że p ie ś n i j e s t d w a n a ś c i e , w sz y s tk ie w y b o r n e nie m o g ą być p ra w ie . O p r a c o w a n i e m u z y c z n e n ie k tó ry c h pieśni, n ic z ś m d o słu c h a c z a nie p r z e m a w i a ; z nać, że nic są o w o c e m c h w il a r ty s ty c z n y c h , bo m ia ły b y b a r w ę . Ż eby j e d n a k n i c być

d r o b i a z g o w y m , p o ro b im y tylko p rz e lo tn e u w a g i przy każ­

dym n u m e r z e , a ro z b ie rz e m y o b s z e rn ie j j e d e n t y l k o , k tó ry d o s p o s trz e ż e ń n a jw ię c ć j d a je sp o s o b n o ś c i; z tern o strz e ż e ­ n i e m , że nic p o m in ie m y żadnój piękności bez jej w s k a z a n ia , a co z w a d , zam ilczym y; nie należy do u c h y b ie ń teg o ro d z a ju np . zła i n ie k o n s e k w e n t n a h a r m o n i a , sk rz y w ie n ie iloczasu j ę z y k a , n ę d zn a frazeologia, i t. p.

Z p ie rw sz y c h trz e c h pieśni, d w ie : „ K o c h a n k a do g w ia z d y "

i „ W i o s n a " sy p ió ra z n a n e g o na sz eg o sielskiego p isa rza St.

W . , trze cia j e s t t łu m a c z e n ie m z G o e t h e g o : Kennst du das Land i t. d. przez A. M . K a ż d a z tych pieśn i m a s w o j e p ię ­ k n o śc i i w ła ś c iw y c h a r a k t e r , a le w szy stk ie trzy p rz e k o n y ­ w a j <i nas o b ra k u d o k ła d n e g o przejęcia się k ażdy z o so b n a p rz e z k o m p o z y to r a , b o b y śm y nie spotykali w nich tego s a ­ m e g o f r a z e s u , k tó ry w piórw szej tak n a ry s o w a n y :

—■ -a/l- -FI -J-

~ 9

-I,

p o w t a r z a się w d ru g iej ( w i e r s z 3-ci t a k t 3 - c i ) i w trzccićj ( w i ć rs z 3,-ci t a k t 2 - g i , w ió rsz 4 - ty t a k t 2-gi). Go się tyczy p o d k ła d a n ia te x tu pod m u z y k ę , z ro b im y t u u w a g ę , żo p o ­ w t a r z a n i e w y r a z ó w lub c ałych fra z e só w , u s p r a w i e d l i w i ć się d a przcvyażnćm ich z n ac ze n iem w o k re ś le n iu s y tu a c y i, a lho p r z e d s t a w i e n i e m m u zy k ą is to tn ie w y d a t n y i o h ra z u z u p e ł ­ niającą. P o w t a r z a n i e dla z a o k rą g le n ia p e r y o d u m u z y c z n e ­ g o nię nie u s p r a w i e d l i w i a : jio rzecz j a s n a , że g d y m u z y k a szerzćj się ro z w ija niż w y ra zy , a n o w e j n ie d o d a je im siły, r o z w l e k ł ą b y ć m usi. T o do pieśni p ierw sze j. D r u g a razi s p rz e c z n o ś c ią d r u g i e j , tęsk n ej z w ro tk i te x t u z m u z y k ą w e ­ s o ł ą ; a trz e c ia , w e d ł u g n a s n a jw ię c e j z tych trz e c h z a j m u , j ą c a , w y k ra cz a n ieoddzieleniern c u d z y s ło w u : „ P ie lg r z y m ie n a s z , a c h ! co się z to b ą s t a ł o ! " od n a s tę p u ją c y c h w y r a z ó w i m u z y k ą silnie z łą czonych z p o p rz ed n ie m i : „ Z n a sz li t e n k r a j; "

z d a je się, ja k b y to jeszc ze posągi m ó w iły . W y r a z : l a u r , na d w i e z głoski ro z d ziela ć się nie m o ż e , a j a k o je d n o z g ło s k o w y i kończący o d c in e k fra z e s u , d w ó c h n u t a tern m niej c z t e ­ r e c h nieść na sobie nie p o w i n i e n , ja k m u to każe ro b ić p. N.

na str. 8, w iś rs z 1-szy. N ietylko n a tu r z e ję z y k a j e s t to n i e d o ­ g o d n e , ale tóź i o s ła b ia dz ie ln o ść w y r a ż e n i a w s t ro fa c h n a ­ s t ę p n y c h ; tym sp o s o b e m p rz y m io t m o w y czysto m uzy c zn y , z a m ia s t p o m a g a ć , zaszkodził k o m p o z y t o r o w i .

P ie ś ń 4 -ta „ W o j a k " St. W . z u p e łn ie n ie s z c z ę ś liw ą n a m się z d a je , a to nietylko dla s a m e g o p o m y s ł u m u zy c zn e g o (na­

śla d u ją c e g o z resz tą ry tm ic z n ie n u tę p o w s z e c h n ie przypisy­

w a n ą Szopenow i), a le i dla nadużycia jeg o . W o j a k , czy do rodziny, czy do k onia p r z e m a w i a , czy grozi w r o g o m , czy m ó w i o m o g ą c y m go s p o tk a ć z g o n i e , z a w s z e n a j e d n ę m e- lodyą się o d z y w a. P r ó c z t e g o , u d e r z a w tój p ie ś n i ja k b y u m y śln e z a n ie d b a n ie t e x t u p o d w z g lę d e m d e k l a m a c y i ; tak np. w ie rs z e :

S p i e s z ę , s p ie sz ę luby k o n iu ! S k a c z e . . . . le c im w n e t ! . . .

każe p a n N. c zytać b e z ż a d n e g o z n a k u p isa rsk ieg o , i tym s p o s o b e m dziarski i p e łe n ru c h u w i ś r s z , w c h a o s z am ie n ia .

^ e r 5 - ty „ P rz y c z y n a " te g o ż a u t o r a , z g ra b n ie j e s t u ł o ż o ­ ny; szkoda tylko, żc k o m p o z y to r s t o s o w n ą u w a g ą n ie o s t r z e g ł ś p i e w a ją c e g o , że to „ b rz y d k i i s t a r y " do d z ie w c z y n y p r z e ­ m a w ia . G d y się o tćm d o p ić ro przy k o ń c u d o w i a d u je m y , b ę d z ie się n a m z d a w a ł o , że j a k n a s t a r e g o z a lo tn o ś ć była z b y t lek k ą i ż w a w ą . Ś p ie w a ją c y p o w i n i e n n a ś la d o w a ć z n ę k a n ie , zuży c ie s ta ro ś c i; lepiejby je d n a k b y ło , by j u ż m u ­ zyka s a m a ro z u m ie ć t o d a w a ł a i u ł a t w i a ła n a ś la d o w a n ie . XV tym ro d z a ju lekkiej i kom icznej c h a r a k te r y s t y k i , z n a m y w naszej m u zy c e tylko d w a o b ra z k i St. M o n iu sz k i: „ D z ia d i B a b a " i „ K u m i K u m a . " (P a t r z : Ś p i e w n i k d o m o w y S t. M o ­ niuszki, poszyt 1-szy i 2-gi. W iln o ).

P i e ś ń 6 - t a „ G d z ie lu b i," także St. W . należy do n a jl e p ­ szych teg o z b io ru , i o d z n ac za się w d z ię c z n ą p r o s t o t ą . R ó ­ żnice w d u c h u w ie rs z a p o jęto i o d d a n o , i g dyby n ie w i ć r s z

1-szy str. 15.... )>a| e n ;e .u ; tam w y b ieg ło ść ż w a w a m u zy k i m im o s m ę tn e g o try b u ( m i n o r ) , m alu je r a d o ś ć ; i o d w r o t n i e , zniżenie in to n a c y i i z w o ln ie n ie r u c h u , przy w e s e ls z y m n a w e t z w ro c ie (major), s m u t e k w y ra ża . S ł o w e m , p io sn k a t o w y ­ borna.

N e r 7-iny „ P o s e ł ," i 8 -niy „ Ż y c z e n ie " o b a S t . W . nic by d o zarz uce nia nie p rz e d s ta w ia ły , g d y b y nie było nasz y m z w ycz a je m tro sk liw ie b a d a ć każdy p o m y s ł a u t o r a , co do j e g o w e w n ę tr z n e g o znaczenia, i obliczać s iłę użytych ś r o d k ó w do p e w n y c h c eló w . T a t o s k r u p u l a tn o ś ć ż ą d a ła b y w N r z e 7 -y m a k k o r d u 7A z a m ia s t 3h w p rzejściu z d ru g ić jfd o jtrz e c ió j c z ę ­ ści (w i ć rs z 4-ty, t a k t 1-szy), a w Nrze 8 -y m , by u d e rz a ją c y rys p r z e d g r y w k i :

p o w t ó r z o n y i u s p r a w i e d l i w i o n y b ył w d a ls zć m ro z w in ię c iu . T a k s a m o tn y , znaczy u s p o k o je n ie po j a k im ś ro z k o ły s a n iu , k t ó r e g o k r ó tk a a s p o k o jn a p r z e d g r y w k a nie p r z e d s t a w i a , d o k tó re g o t e k s t nie d a je p o w o d u , a k t ó r e przecież w p o - g r y w c e ja k b y e c h e m d o n a s p rz e m a w ia .

P o m iły m m a z u r k u do s ł ó w B rodz ińskie go: „ O m ó j Ja siu z ło ty " i t. d. w y p e łn ia ją c y m N er 9-ty, n a s tę p u je „ W i a n e k "

L u d . O s iń s k ie g o ; n a d ty m u s t ę p e m z a trz y m a m y się dłu żć j, a b y c h o ć r a z w e jś ć w szczegóły o p r a c o w a n i a m u z y c z n e g o i w tym celu p rz y ta c z a m y cały te n w ie rszyk:

„ B a r d z o r a n i u c h n o w sch o d z iło s ł o n e c z k o , M a m a przy sz k lan n ć m o k ie n k u sie d z ia ła ;

„ Z k ą d ż e t o , p y t a m , p o w ra c a s z c ó r e c z k o ?

„ G d z ie ś t w ó j w ia n c c z e k na g ł o w i e z m a c z a ła ? "

— K t o tak r a n iu tk o m usi w o d ę n o sić , N ie dz iw , żc m o że sw ó j w ia n e c z e k z r o s i ć . —

„ E j ! zm yślasz dziecię! tyś z a p e w n e w pole

„ Z t w o i m c h ło p a k ie m w zaloty p o b i e g ł a ? "

— P r a w d a m a t u n i u , p r a w d ę w y z n a ć w o l ę ! W p o lu z m ło d z ia n e m c h w ile cz k a u b i e g ł a ; C zysta w ię c ro sa le tn ie g o p o r a n k a , P o s ia ł a łz a m i k w ia ty m e g o w ia n k a.

N iech k to ja k c h ce w ić rs z te n r o z w a ż a , znajdzie w n im tylko ig ras zk ę ; d z ie w c z y n a zrazu zapićra, a p o tć in w y z n a je p rz e d m a tk ą sc h a d z k ę s w o j ę z k o c h a n k ie m . O b r a z e k p a n a N . za w ió ra t r e ś ć t ę s a m ą niby, a rz ec zy w iś cie i n n ą : b o nie u w a ż a jćj za igraszkę. K t o m a c h o ć t r o c h ę w p r a w y w t ł u ­

m a c z e n i u sobie d ź w i ę k ó w m u z y c z n y c h ; k to p rz e k o n a n y jest 0 p o trz e b ie śc isłeg o z a s to s o w a n i a k o m p o zy c y i w o k a ln e j d o

t r e ś c i j u ż g o to w ć j i n ie y tć g a ją c śj z m ia n ie ; k to prz ypuszc z a u s i ł o w a n ia k o m p o z y to ra do o sią g n ię cia teg o c elu z d ąż a ją c e : te n p e w n i e z n ając te n w i e r s z y k , p o d ł u g p ie rw s z e g o p o jęc ia figlarny, u d e rz o n y z o sta n ie d z iw n ą n ie s to s o w n o ś c ią p r z e d - g ry w k i ja k k o lw ie k k r ó t k i ć j , a lb o n ie w i e d z ą c jeszcze o co c h o d z i , g o t ó w p r z e p o w i a d a ć t re ś ć d z i w n ą , s m u t n ą n a w e t . T a k ą isto tn ie j ą czyni m u z y k a p a n a N.; jćj to k m o c n o p rz y ­ p o m in a krój b allady, ale d la b r a k u sz e ro k ie g o ro z w in ię c ia treści, z o sta ł tylko z a m i a r e m , z a k ro je m . F o r m ę z e w n ę t r z n ą s t a n o w i ą : w s p o m n i a n a ju ż p r z e d g r y w k a , p ić rw s z y w s tę p w o k a ln y , dzielący się na trzy c zę śc i, z k tó ry c h je d n a z a w ie ra p ićrw sze d w a w i e r s z e , b ę d ą c e p rz y g o to w a n ie m sc e n ic z n ć m , że j e ta k n a z w ie m y , i z a p y ta n ie m a t k i ; d ru g a , w y b ie g d z ie ­ w czyny; trz e c ia , p o d e jrz e n ie m atk i. T u n a s tę p u je p rz e g ry w - ka (in te rm e z z o ), d ru g i u s t ę p w o k a l n y z a w ić ra ją c y w y z n a n ie d ziew czyny i d a w n ie js z y w s t ę p in s tru m e n ta ln y , k tó ry tym s p o s o b e m s ta ł się p o g r y w k ą i ś w ia d e c t w e m n i e j a k o , że po ję c ia k o m p o z y to ra o t r e ś c i , z g ó ry w y r o b i o n e były i w ni-

c z ś m nie u leg ły z m ia n ie . Z a s ta n a w ia ją c się n a d d u c h e m c zą stek fo rm ę sk ła d ając y c h , i pom ijając w s tę p o k tó r y m j u ż b y ła m o w a , w id z im y , że p o d p isa n ie d w ó c h p ić rw sz y c h 1 d w ó c h d r u g i c h w ie rs z y p o d j e d n ę i t ę s a m ą m u z y k ę , sto- s o w n ó m być nie m o ż e ; p ić r w s z e b o w i e m s ą p o p r o s t u o p o ­ w i a d a n i e m poety, d r u g i e ro z p o cz y n ają d y a lo g m ię d z y o s o ­ b a m i b ę d ą c e m i na scenie. G dyby f o r m a c ałości p io sn k ę tylko s t a n o w i ł a , p o łąc ze n ie to u jśćby m o g ło p r ę d z ć j ; ale w p o r ó w n a n i u z dalszćm o p r a c o w a n i e m treści, w y g lą d a s k ą p o i n ie s to s o w n ie . R o zdzielenie tych c z tś re c h w ie rsz y po d w a , ze s t o s o w n ć m w m u z y c e w y t ł u m a c z e n ie m , r o z s u ­ n ę ło b y k o rz y stn ie k ra ń c e form y, i d a ło b y a u to r o w i sp o s o ­ b n o ś ć silniejszego u c h a r a k te r y z o w a n i a m a t k i , czego nie z d o ła ła z ro b ić m u z y k a przy w y ra z a c h : „E j! zm yślasz dziecię"

i t. d. Ż w a w a o d p o w i e d ź c ó rk i n a p ić r w s z e z a g a d n ie n ie m a tk i, d o sk o n a le p r z e d s t a w i a c hęć zbycia się n a tr ę tn y c h za­

p y ta ń i tc h n ie d r a ż l iw o ś c ią , niby t r u d n o p o w ś c i ą g a n y m

g n i e w e m i ż a le m za p o d e jrz e n ia ju ż p rz e w id z ia n e . N a w e t p o c z u w a n i e się d o w in y i s k w a p l i w o ś ć c h c ą c a się co prędzój zbyć k ł o p o t u , c e c h u ją ten frazes n a d z w y c z a j w c h a r a k te r bogaty, i p r a w d z i w i e m is trz o w s k i choć n ie d łu g i. T u ż n a ­ s t ę p u ją w y ra z y m a tk i „ E j ! zmyślasz d z ió c ię" B ylibyśm y za o d g r o d z e n i e m ich m a le ń k ie m od p o p rz e d n ic h u s p r a w i e d l i ­ wiali c ó r k i; c h a r a k le r l iy na tó m zyskał i p r z e d s t a w i e n i e t a k ż e , a ż y w o ść p ro w a d z e n i a nioby nie s t r a c i ł a , ho c h o ­ ciaż z r z ę d n a , nio tak sk o ra m a t k a j a k có rk a. Z daje się, ja k o b y w y p o w ie d z e n i e w r ę c z p o d e jrz e ń m a t k i , ja k i ś n a m y s ł, ja k ie ś w a h a n i e się w u m y śle córki z ro d z iło ; h o z a m ia s t o d p o w ie d z i, s n u je się n o w a myśl in s t r u m e n t a l n a ta m i o w d z ie , d o p ó k i s k r u c h a u r o c z y s t ć m „ p r a w d a ! " nio r o z w ią ż e u s t dz ie w c zynie . W y z n a n i e jćj p ły n ie o d tą d po tćj sam ćj m c l o d y i , k tó ra ro z p o cz ęła tłu m a c z e n ie t r e ś c i ; ale gdy p rz y ­ szło do w y r a z ó w „ p o s i a ł a " i t. d., ja k b y ję z y k a z a p o m n ia ła , j ą k a się d z i e w c z y n a : „ posiała... p o s i a ła p osiała łzam i!"....

a ty m c z ase m p rz y g ry w k a f o rte p ia n u j a k ie ś p rz e ry w a n o ł k a ­ nia słyszćć d a je (synkopy), ja k ą ś t r w o g ę czy boleść o b ja w ia (trem o lo ). Z a p e w n e j e s t t o e c h o duszy d ziew czyny, k tó ra w y r a ź n i e k ł a m i e , a raczćj tylko p ó ł p r a w d y o d k r y w a ; t a m ja k ie ś nieszc zę śc ie s ta ć się m u siało !... O s ta tn ie ta k ty po- g ry w k i in stru m e n ta ln e j p o ta k ić m p r z e p r o w a d z e n i u tre ś c i, d z iw n e p rz y b ić ra ją z n a c z e n ie ; z dają się p rz e m a w ia ć : n a s to koni nie dogoni!...

J e śliśm y się w p o j m o w a n i u m uzyki p a n a N. nie o m y lili, tak w ić rs z p rz y to c zo n y a u to r ro z u m ia ł i p r z e d s t a w i ł ; jeśli inaczój, t o s p a d n ie na nas z a rz u t o u r o j e n i e , a z w a lim y go n a k o m p o z y t o r a , o sk a rża jąc go o łu d z ą c ą p re te n s y ą . Ale n ic ! chęci a u to r a m uzyki zbyt są w id o c z n o by ich nio po jąć ale i z ad a le k o p o s u n i ę t e , by ich nie z g a n ić z te g o lu b o w e ­ go p o w o d u . W przytoczonój treści nic n i e m a , c oby poje­

c ie jć j p o d o b n e u s p r a w i e d l i w i a ł o ; a w i ę c a u t o r m u z y k i , tr e ś ć d r o b n ą w p re te n s y o n a ln y i n ie p r a w d z iw y o b ra z p r z e ­ r o b ił. J e śli j e d n a k tylko nasza ciężka fantazya n ic t a m d o t strz ed z nie u m i ć , t o a u t o r muzyki tó m p rz ynajm nie j z a w i n i ł że tre ś ć b o g a tą w zbyt c ia sn e w c isn ą ł ra m y , a lb o tó m jeszcze,

że treść choć b o g a t ą , ale m a ło ro z w i n ię tą s ł o w e m , n ie ­ zdolną tćż do p o w t a r z a n ia bez o s tu d z e n ia ż yw ości p r z e d s t a ­ w ie n ia , w p e w i e n ro d z aj sceny d ra m a ty c z n ó j ch ciał z a m i e ­ n i ć , a zm u szo n y b y ł s k u p i ć , co ty lk o w p e w n y c h o d s t ę p a c h d o b rz e w y g l ą d a ć m o g ło .

Z a s ta n o w iliś m y s ię n a d tym n r e m z b io ru p a n a N. zbyt d łu g o w p o r ó w n a n i u z in n e m i; alo n a m nie ż a l , b o ś m y tu mieli sp o s o b n o ś ć p o k a z a ć , i z d o ln o ś ć m uzyki d o w y d o b y ­ w a n ia s k a r b ó w z ło n a nic niby n ie z n a c z ą c śj tre ś c i; i p r z e ­ k o n a ć się o p ię k n ó m z a p a tr y w a n i u się ha n ią k o m p o z y to ra . D w ó m o s t a tn i m p io sn e c z k o m : „ M a r z e n ie " St. W . i „ C ó ż ja w i n n a " N o w o s i e l s k i e g o , m a m y d o z arz u ce n ia i p o p rz e ­ dnio j u ż w s k a z y w a n y b ra k jed n o ś c i. C z e m u np. p i ć r w s z a nie tą s a m ą figurą i n s t r u m e n t a l n ą się kończy o sta te cz n ie k tó ra jćj o d p o c z ą tk u t o w a rz y s z y ? c z e m u w o s ta tn im tak c ie n o w y w p r o w a d z a m o t y w ? C z e m u w d ru g ić j t a k ie n i e p o ­ d o b i e ń s tw o w e trz e c h c zę śc ia c h p rz y g ry w k i in stru m c n ta ln ć j?

K o rz y śc i z te g o nie w id z im y , a s t r a ta w id o c z n a : bo n i e m a n a jg łó w n ie js z ć j c e c h y — je d n o ś c i m uzycznej; tć m p o trz e b n ie j- szój w p ieśni , że p ieś ń to j e d n a c h w ila liryczna.

Za ł a t w o ś ć ś p i e w u i p rz y g ry w k i, z a p e w n ie w ie lu m ił o ś n i ­ k ó w m uzyki o b o w i ą z a n y c h j e s t a u to ro w i. M n ie m a m y j e ­ dnak, że m ia n o w i c ie co do części i n s tr u m c n ta ln ć j, p o z b a w iło to k o m p o z y to ra r y s ó w c h a ra k te ry sty c z n y c h , i o b n iży ło w a r ­ tość n ie k tó ry c h n u m e r ó w . S z c zę śliw y , k o m u p r o s t o t ę fak­

tu ry z d o s a d n o ś c ią w y r a ż e n i a połączyć się uda!

J. S .

Berghaus: Physikalisches Atlas. Gotta. 2 Bandę.

W tym roku ukończonym został drugi tom atlasu B erghau- sa, którego tom pierwszy wyszedł w 1845 roku. Obszerny ten in folio a tlas, obejmujący wiele kart pięknie wykonanych, które przedstawiają graficznie wypadki najnowszych obserwa'.

T om I. s t j c i e i 1 8 » . 2 1

cyj fizyków, ge ologów i podań podróżników , traktuje kulę ziem ską pod wszelkiemi względam i. W y o b ra ż e n ie o w sze ch ­ stronności tego wielce sz a c o w n e g o dla nauki dzielą, najlepiej pow eźm iem y z przywiedzionej poniżej krótkiśj treści j e g o kart.

T oin pierw szy z ło ż o n y z 5 oddziałów , tra k tu je m eteorologią i klimatologią, hydrologią i hydrografią, geologią, m agnetyzm ziemski i geografią botaniczną. Z n a jd u je m y w nim sy s te m li- nij k rz y w y c h równo-ciepiycli (isoterme) Hum boldta, n a całej kuli ziem skiej, oddzielnie z a ś na północnej pół-kuli ziemskiej,

w ra z z granicam i wiecznego śniegu.

W tabelh załączonej obok planu tych liuij w Europie, d o ­ strz eg a m y , że w W arszaw ie:

Ś re d n ia roczna j e s t -{- 9 ° ,2 0

— w z i m i e — — 1°»8

— w iosny 8 ° ,6 M-n.i

— lata — 2 0 ° ,6

— jes ie n i — 9 ° ,6

T e wypadki, m ają być wzięte z trzechletnich o b se rw a cy j (?).

N astępnie idą karty przedstaw iające średni sta n barom etru, w ra z z oscyllacyam i ciśnień powietrza; karty w y o b ra ż a ją c e różne wiatry na kuli ziemskiej, wiatry stałe, i t. d. K arta prą­

dó w pow ietrznych na oceanie Atlantyckim, bardzo j e s t sz c z e ­ g ó ło w a i ciekaw a.

K arta spadającej średniśj ilości d e s z c z u , na którćj m iejsca deszczow e, np. S a h a ra , Gobi, w y b rz eż a Peru, Boliwy są zupełnie białe; m iejsca podrów nikow e najobfitsze w d eszcze, zupełnie ciemne, inne z a ś sto so w n ie do z n a n y c h o b se rw a cy j, sto p n io w o coraz m ocniejsze m ają cieniowanie.

K a rta ogólna stacyj m eteorologicznych; s z c z e g ó ło w a k a rta p rzypływ u m orza na całej kuli ziemskiej, u ło ż o n a przez W h e - well (G a m b rig d e ), bardzo nauczająca, p rz e d sta w ia ja w n ie w pływ , jak i w yw ierają w y s p y na zagięcia brzegów , w ą z k o ś ć k a n a ł ó w , na opóźnianie się chwili n a jw y ż s z e g o w e z b ra ­ nia m orza w pew nem miejscu i t. p. P o d o b n a j e s t karta sz c ze ­ g ó ło w a o c ea n u Atlantyckiego, Wielkiego, i Indyjskiego. Na tćj ostatniej, obo k linij jed n o c ze sn e g o przypływ u m orza w ró­

ż n y c h p u n k t a c h , o z naczone j e s t razem; sto s u n e k tem peratury

pow ietrza i strum ieni m orskich. N areszcie ka rta o b e jm ująca uktad rzek starego i n o w e g o św iata.

Atlas ten o b e jm u jejes zc z e: tablice w y o b ra ż a ją c e graficznie oscyllacye w ysokości w ody różnych rzek przez z n ac z n y prze­

ciąg czasu; karty z ja w isk w ulkanicznych w e d łu g dzieła Huffa.

Karty traktujące geografią roślin, w s k a z u ją g ra n ic e , do których s i k a j ą niektóre rośliny, np. z b o ża , drzew o chlebow e, trzcina cukrowa, drzew o k a w ow e, b aw ełna, indygo, herbata, pieprz, kartofle i wiele innych. Obok z ałąc z o n e s ą ciapki, w y s ta w ia ­ ją c e na górach w y s o k o śc i, do których d o c h o d zą niektóre krze w y i drzew a. Karty m ag n e ty zm u ziem skiego, prz ed sta w iają południk m ag netyczny, linie rów nego n achylenia i rów nego natężenia m ag n e ty zm u ziem skiego.

Drugi tom atlasu, obejm uje geografią zoologiczną, a n tro p o ­ grafią i etnografią. Z a pom ocą k rzyw ych, w s k a z a n e s ą miej­

sca pobytu małp, zw ierząt w o rk o w aty ch , bezzębnych, g ru b o ­ skórnych, drapieżnych (oso b n a j e s t k arta m iejscowości, w któ­

r y c h poław ia n e s ą z w ierz ęta w y d a jąc e futra, rów nie j a k ro­

dzaju k ota), p r z e ż u w a ją c y c h , ptaków , z ie m n o w o d n y ch , w ę ­ żów ja d o w ity c h i t. p.

Opisując rozkład rodzaju ludzkiego pod w zględem ubioru ras, załączonem . j e s t n a m ałych m apka ch s to s u n e k siły, w z r o s t u ró ż n y ch ra s, sto s u n e k urodzenia w e d łu g pór ro­

ku i t. p.

Na oddzielnej karcie w s k a z a n e s ą m iejscow ości, po których g r a s u ją pew ne choroby.

Z a k o ń c z a ten tom oddział mapp, o b e jm u ją c y c h rozkład ziemi m iędzy ludy stale osiadłe, i wiodące k oc zując e życie.

K arta stopniow ego ośw iecenia ludów z am iesz k u jąc y ch św ia t, w ra z z m iąjscami ich pobytu, naucza, że ludy w y z n a n ia p ro ­ testanckiego w Europie n a jw yżej s to ją pod tym w zględem .

E tnograficzne karty różnych plemion lad o - G e rm a n ó w , Niemców, S ło w ia n i t. p. n a całej kuli ziemskiej, z a k o ń c z ą ją ten a tla s.

W y p isy w a ć wiele in nych bardzo w a ż n y c h i ciekaw ych sz c z e ­ gółow ych kart, z aw a rty ch w tym atlasie, granice tego pism a nie dozwaląją; przytoczyliśm y tylko w ażniejsze, gdyż i te z d a

-e się dostat-eczni-e p rz -e k o n y w a ją o o bsz-erności planu, p o ż y - tku i praw dziw ej p rzysłudze, j a k ą autorow ie w y d a n iem tćj pra­

cy publiczności wyświadczyli.

W zględnie do obszerności, piękności w y d a n ia, c ena w y n o ­ sząca u n a s około 3 7 m b . sr. jak k o lw ie k n iep rz y stęp n a dla wielu p ryw a tnych, w cale nie j e s t zbyteczną.

PIBIWfiM

S.P .

ul

ROZMAITOŚCI.

,i q II,,' « D ó f i i m j i d o til n

u - ...

W ydatki magistratu Starój Warszawy w roku 1 5 7 9 . Podał T L ipiński.

U p ł y n ę ł o j u ż lat 2 1 , jak Ł u k a s z G o ł ę b io w s k i w y d a ł: „ O p i ­ sa nie h isto ry cz n o -staty sty c zn e m ia s ta W a r s z a w y . ” Byłto p i e r ­ w s z y ra z p o ja w ia ją c y się o b ra z W a r s z a w y w o b s z e rn i e j ­ szych z a w a r t y r a m a c h , i a c z k o lw ie k n i e d o k ł a d n y , w w i e l u sw y c h z ary sa c h b łę d n y i n iekrytyczny, służył je d n a k za p r z e ­ w o d n ik a c h c ą c e m u się j a k o t a k o o b z n a jm io z m ie j s c o w ą d z ie jo w o śc ią . L ec z, co w o w ć j d o b ie bj ło m o ż e d o s ta te * c zn ć m d o z a s p o k o je n ia c ie k a w o ś c i czytelnika, dziś p r z e s t a ł o m ićć s w ą w a r to ś ć , gdyż p o s tą p iw s z y z n a c z n ie na d r o d z e b a d a ń histo ry cz n y ch , nie m o ż e m y ju ż p o p r z e s t a ć n ą w i a ­ d o m o śc ia c h , k tó re n a m a u t o r przed laty o g ło sił. P rz e ję ty t ą p r a w d ą j e d e n z u c zo n y c h naszych, w y g o t o w a ł w 3 e h p o d o ­ b n o t o m a c h opis W a r s z a w y ; ale trz y m a ją c g o w u taje n iu , d ra ż n i ty lk o naszę c ie k a w o ś ć i w y s ta w i a n a o c z e k iw a n ie p o z n a n ia n ie z n an y c h ró ż n o ro d n y c h s z c z e g ó łó w , k t ó r e d z ie ­ ł o to m a w s o b ie z a w i ś r a ć . Z a n o m i n o w a n y k o n s e r w a t o ­ r e m a k t d a w n y c h m ia s t a W a r s z a w y , p. A lex. W e j n e r t , w i ­ d z ą c bogaty zap a s n ietk n ięty ch d o t ą d m a t c r y a ł ó w , p rz e d ­ s ię w z ią ł j e w y d a w a ć w p iśm ie p o d ty tu łe m : Starożytności

Warszawskie, k tó ry c h p ićrw szy zeszyt u k a z a ł się w s t y ­ c zniu r. z. W każdym z n a s t ę p n y c h z e s z y tó w (w y s zło ich 9),

z n ajd u jem y w i a d o m o ś c i o b c h o d z ą c e n ietylko W a r s z a w i a ­

Z a *2 b e c z k i p i w a n a t e n n i e s z c z ę ś l i w y t r y u m f .

Item, zegarmistrzu),wi za k w n r t . i l ... ..

Złote grosze

Żeby mistrz p o w ę d ro w a ł, kazali m u dać p a n o ­

w ie na drogę 15

D. 16 nooembris, p r z y w ę d ro w a ł mistrz, dałem

m u jego o b y c z a j... 7 '4 D. 4 decembris, m istrzow i co ć w ic rto w a ł chło­

pa, co k raw ca z a b i ł . ... 1 D. 12 decembris, od 2 pró b złodziejów . . . . -- 12 Ilem, co je ścin ał... -- 15 D . 19 decembris, od 3 pró b m istrzow i po 6 gr. -- 18 Kem, p rz y w ę d ro w a ł m is trz , d ałem jeg o o b y ­

czaj . . . ... 7V2

Wiadomość bibliograficzna o życiu i pracach naukowych Ludwika Bojanusa (1).

B ojanus (Ludw ik H enryk) d o k to r medycyny i chirurgii, professor w e tc ry n a r y i i anatom ii porów naw czćj w b. uni­

w ersytecie w ileń sk im , ra d c a s t a n u , k a w a le r o r d e r ó w Ś.

A nny II klassy i Ś. W ło d zim ićrza IV klassy, członek w ielu akadem ij i uczonych tow arzystw ; urodził się dnia 16 lipca 1 776 r. w B iszw ciler, mieście w Alzacyi. P o c z ą tk o w e n a ­ uki p o h ićrał w gim nazyum w mieście ro d z in n ć m , a n astę­

p nie po przeniesieniu się sw ej familii d o D a n n s z ta d u , kosztem W . księcia w ejm arsk ie g o udaw szy się do u n iw e rs y te tu

f l ) L u b o żywot B o jan u sa ogłoszony oso b n o prz ez prof. E ic h - walda po łacinie, n a d to umie sz cz ony był k ilk a k ro tn ie w p ism a c h k rajo w y ch i zagranic znych, mię dzy k tó r e m i szczególnie pięk n ie w y p ra co w an y , j e s t p ió ra g o d n e g o j e g o u czn ia i n a stęp c y na k a te ­ d rę , zacnego i uczone go prof. Ad. F e r d . A d a m o w icz a (w W iz er.

R oztrząs . n a u k , 11. W ilno, 1836); na prośbę, atoli kilku miłośn ików n a u k i wielbicieli Bo jan usa w W arszaw ie, z ro b ił em no w y wy ciąg z p o m ie n io n y ch p r a c i dzie ł bibliog raficznych , celem u łatw ie n ia w w yszuka niu r o z p r o s z o n y c h , a nigd zie ra ze m n i e s p is a n y c h

d zie ł teg o uc zonego professora.

Tom I. S ty c z e ń 1H40. 2 2

w Jenie, nauce lekarskićj pod sław nym i: Ilufelandem i L o d e- rem pośw ięcał się, i tam w r . 1797, a w 21 ro k u sw e g o ży­

cia, stopień doktora medycyny i chirurgii otrzym ał. W s p a r ­ ty szczodrobliwością tegoż księciu, u d a ł się potem do W ić- d n ia, gdzie pod J a n e m P iotrem F ra n k ie m w sw ej sztuce do sk o n alił się, i ze znakom itszem i le k a r z a m i, a m ianow icie Gallem zaprzyjaźnił. P o w ró ciw szy w r. 1798 do D arm - sz ta d u , praktyce lekarskićj przez d w a lata pośw ięcał się, poczóm w r. 1801 kosztem rządu, za p a n o w a n ia L u d w ik a 1 landgrafa licssen-darmsztadzkiego, w ysłany został do obcych k rajó w , dla w ydoskonalenia się w nauce w eterynaryi, celem założenia w yłącznćj w tym przedm iocie szkoły. P rzez trzy lala 1 8 0 1 — 1 803 podróżując, b aw ił w A lforeio, P aryżu, L u g d u n ie ; z P aryża u d a ł się do L o n d y n u , p o tś m do H a n o ­ w e r u , W ić d n ia , B erlin a, Drezna i K o p e n h a g i, zw iedzając w szędzie zakłady publiczne lub p ry w a tn e n a u k o w e , tudzież znaczniejsze stada koni i ow czarn ie, oraz głów niejsze szkoły w e te ry n a r y i, dla zgłębienia tej nau k i, a w niektórych miej­

scach, p rzygotow ano prace publicznie w y d a w a ł. Za p o w r o ­ tem do D a r m s z ta d u , gdy założenie p ro je k to w a n śj szkoły w eterynaryi do skutku nie przyszło, a w końcu 1803 ro k u ogłoszono zostały p ro g ra m a ta k o n k u rs o w e do w akujących k a te d r w n o w o przekształconym i św ietnym uniw ersytecie w ile ń s k im ; B ojanus p o d ał się w dn iu 29 k w ietn ia 1804 r.

n a kandydata do katedry w e tery n ary i, przesyłając zarazem ro z p r a w ę w języku niem ieckim , zaw ićrającą ogólny rozbiór tój nauki. W skutku tój ro zp raw y , rad a u n iw e rs y te tu o b ra ła go i potw ierdziła w tymże ro k u na professora z w y ­ czajnego publicznego z d w o m a d o d a tk o w e m i k u rs a m i, to- jesl: dozo ru kliniki w eterynarskięj, i w y k ład u anatom ii p o ­ rów naw czej. W roku 1800 przybył B ojanus do W ilna, i zaczął w yk ład ać dla uczniów medycyny w eterynaryą; w kil­

ka zaś lat później i an a to m ią p o r ó w n a w c z ą , którychto p rz e d m io tó w przed nim nikt w tym kraju nie w yk ład ał n i­

gdzie. W tymże sam y m czasie dał w ofierze dla u n iw e rs y ­ tetu liczną sw oję bibliotekę w eterynarską, św ieżo w tedy z za­

granicy sprow ad zo n ą. P o ro k u 1807 uczestniczył w dozo­

rze lekarskim szpitalów w ojskow ych, i kilka n a d e r w ażnych dzieł i ro z p ra w w przedm iocie w etery n ary i z d ru k u wydał- W późniejszym czasie p ra w ie zupełnie pośw ięciwszy się a n a ­ tomii p o ró w n a w c z ć j, w iele w niój w ażnych i pięknych odkryć poczynił, w iele ro z p ra w n apisał i ogłosił, które uw ieczniły s ła w ę Bojanusa, i są dotąd jed y n e w sw ym r o ­ dzaju. N adto był 011 w W ilnie tw ó rc ą gabinetów w e te ry ­ naryjnego i anatom ii p o ró w n a w c z ć j, a wskrzesicielem z o o ­ logicznego.

Z w ątło nc z d ro w ie przymusiło go do opuszczenia W iln a w ro k u 1824, a po pięcioletnich p ra w ie cierpieniach, z m arł w D arm sztadzie dnia 2 kw ietnia 1827 r. m ając lat 51. C e ­ chą wszystkich prac tego męża, m ów i p. A dam ow icz, była ścisłość w szczegółowych badaniach, i w e w n ę trz n e p rz e k o ­ nanie o stopniu pew ności, z ja k ą w n io s k o w a ć m ożna o n a u ­ ce przyrodzenia w ogóle z pojedynczych faktów , służących jćj za p o d staw ę. W szystkie przedm ioty nauk przyrodzonych przez Bojanusa w y pracow ane, ró w n ie najzawilsze, ja k o też najprostsze, noszą na sobie znam ię przyjem nego w y k ła d u , i żyw ość u m ysłu zgłębiającego przyrodzenie. T eż sa m e z a ­ lety, towarzyszyły i u stn em u na lekcyach publicznych n a u ­ czaniu; a szczęśliwa ła tw o ś ć w ysłow ienia i przyjem ny o rg a n , czyniły j e bardziej jeszcze dziolnemi. B yłato, m ó w i dalćj czcigodny jego uczeń, p ra w d z iw a rozkosz słyszćć i w idzićć B ojanusa, kiedy w pięknym amfiteatrze kreślił od ręki trafny dla uczniów rysunek, w tćjże chwili objaśniał go w yborną potoczystą łaciną, a w tych objaśnieniach zaw sze rzUcał śm ia­

łe, d ow cipno i płodne myśli.

W sądzeniach o rzeczach n au k o w y c h był bardzo przeni­

kliw y i rozw ażny; p o stę p o w a ł z p e w n ą m eto d ą i krytyką;

w zdaniach atoli sw oich nie był uparty, jeśli go słuszne d o ­ w o d y inaczćj przekonały. Szczęśliwe połączenie ta le n tu rysowniczego ze znajom ością anatom ii, u ła tw ia ło m u b a d a ­ nia, i d o pom agało do zadziwiającej w opisach ścisłości.

R ysunki jego anatom iczne ow cy i żó łw ia, o braz szlachet­

nego konia w truchcie, p o rtrety jego, w łasnćj żony i przy­

jaciela sw ego naturalisty Langsdorfa, pozostaną d o w o d e m

jego pilnie kształconych m alarskich zdolności. — Bojanus był tkliwy, silnych uczu ć, te m p e r a m e n tu żywego, urazy nie­

ła tw o zapominający, ale p raw y i o tw arty , w przyjaźni stały, dla każdego uprzejm y. Cudzoziem iec, wszystkim uczonym k rajo w co m o d d a w a ł spraw iedliw ość. Skrom ny, w każdćj okoliczności życia unikał okazałości św iatow ych; nie za­

ję ty sol).'), w zględny dla drugich i pam iętny na ubogich.

W z ro s tu był w ięcćj niż m iernego, b u d o w y silnćj chociaż szczupłćj, w ło s ó w ciemnych, tw arzy pociijgłćj i rum ianćj, nosa prostego w ydatnego, oczu w ielkich ciem nych i peł­

nych życia, w zro k u łagodnego, ujęcia miłego i w esołego;

p rzytćm cały przyjem ną i niew ym uszoną p o w a g ą tchnący.

O prócz ję z y k ó w ojczystego i łacińskiego, posiadał grecki, Francuzki, angielski, duński, w ło sk i, rossyjski i polski. P o ­ św ię c a ł się niekiedy dość szczęśliwie d robnój poczyi, lubił i znał m uzykę, konną jazdę i fechty. Dzieł i r o z p r a w jego d ru k ie m ogłoszonych, osobno lub po rozm aitych pism ach

O prócz ję z y k ó w ojczystego i łacińskiego, posiadał grecki, Francuzki, angielski, duński, w ło sk i, rossyjski i polski. P o ­ św ię c a ł się niekiedy dość szczęśliwie d robnój poczyi, lubił i znał m uzykę, konną jazdę i fechty. Dzieł i r o z p r a w jego d ru k ie m ogłoszonych, osobno lub po rozm aitych pism ach

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1849, T. 1 (Stron 158-200)

Powiązane dokumenty