• Nie Znaleziono Wyników

KSIĘGA SZÓSTA*

W dokumencie Publius Cornelius Tacitus ROCZNIKI (Stron 135-159)

LATA 784 DO 790 OD ZAŁOŻENIA MIASTA, 31 DO 37 NASZEJ ERY ...Czterdzieści i cztery mowy w tej sprawie wygłoszono Prawdopodobnie z okazji procesu grożącego Liwii, która uwiedziona przez Sejana, otruła swego małżonka Druzusa w 23 r. n.e., z tych kilka z powodu obawy, większość, ponieważ był zwyczaj...

„...Byłem zdania Słowa jednego z oskarżonych stronników Sejana, wypowiedziane w domu do zgromadzonych przyjaciół, że to na mnie wstyd albo na Sejana nienawiść ściągnie.

Odwróciło się szczęście i ten wprawdzie, który go sobie za kolegę i zięcia był przybrał, samemu sobie przebacza; reszta jednak tego, któremu ku swej hańbie hołdowała, w zbrodniczy ściga sposób. Czy jest bardziej godne ubolewania być z powodu przyjaźni oskarżonym, czy swego przyjaciela oskarżać, tego nie mogę rozstrzygać. Ani okrucieństwa, ani łaskawości niczyjej nie będę na próbę wystawiał, lecz wolny i z siebie samego zadowolony niebezpieczeństwo uprzedzę.

Was zaklinani, abyście moją pamięć nie tyle w smutku, co w radości zachowali, zaliczając mnie także do tych, którzy chwalebnym zgonem ogólnej uniknęli nędzy."

Potem część dnia w ten sposób przepędził, że poszczególnych, jak który miał ochotę przy nim zostać i z nim mówić, u siebie zatrzymał albo odprawił; a kiedy jeszcze liczne było towarzystwo i wszyscy obserwując nieustraszoną jego minę, chwilę ostateczną za odległą jeszcze uważali — rzucił się na miecz, który w fałdach sukni miał ukryty. Nawet Cezar żadnym obwinieniem ani złorzeczeniem zmarłego nie ścigał, podczas gdy przeciw Blezusowi wiele hańbiących zarzutów był podniósł.

Następnie wniesiono przed senat sprawę Publiusza Witeliusza i Pomponiusza Sekundusa. Pierwszego obwiniali donosiciele, że klucze skarbu, którego pieczę sprawował, i kasę wojenną na usługi rewolucji oddał; drugiemu zarzucał były pre-tor Konsydiusz przyjaźń z Eliuszem Gallusem, który po ukaraniu Sejana schronił się do ogrodów Pomponiusza jakby do najbezpieczniejszego miejsca przytułku.

Zagrożeni znaleźli jedyną pomoc w stałości swych braci, którzy za nich poręczyli.

Później, gdy sprawę raz po raz odkładano, uprzykrzył sobie Witeliusz zarówno nadzieję, jak trwogę; zażądawszy więc rzekomo do prac piśmiennych scyzoryka, zadał sobie lekkie cięcie w żyły i w przygnębieniu ducha życie zakończył.

Natomiast Pomponiusz, którego cechowały bardzo wytworne maniery i świetne zdolności, znosząc przeciwny los z równowagą, przeżył Tyberiusza.

Potem uchwalono wytracić resztę potomstwa Sejana, jakkolwiek gniew ludu ostygał, a poprzednimi kaźniami ułagodziły się przeważnie umysły. Niesiono więc do więzienia chłopca, który już rozumiał, co mu grozi, oraz dzieweczkę, która tak dalece była nieświadoma, że ciągle zapytywała, co zawiniła i dokąd ją wloką; już więcej tego nie zrobi — mówiła — a skarcić ją można rózgą dziecięcą. Podają współcześni pisarze, że ją kat przed założeniem pętli zgwałcił, ponieważ uchodziło za rzecz niesłychaną dziewicę gardłem karać; że następnie, po uduszeniu, młodociane ich zwłoki na Gemonie wyrzucono.

Około tego samego czasu wprawiła w popłoch Azję i Achaję pogłoska bardziej podniecająca niż trwała, że Druzusa, syna Germanika, na wyspach Cykladach, później na lądzie widziano. Był to istotnie młodzieniec w tym samym wieku, którego niektórzy wyzwoleńcy Cezara rzekomo rozpoznali; ponieważ zaś towarzyszyli mu dla ułudy, dali się nieświadomi zwabić rozgłosem imienia, zwłaszcza że Grecy do tego, co nowe i cudowne, zawsze są skorzy. Że mianowicie umknął on z więzienia i udaje się do wojsk swojego ojca, aby do Egiptu albo Syrii wtargnąć — tak zmyślano i zarazem wierzono. Już zbiegała się licznie młodzież, już go powszechna sympatia otaczała radującego się teraźniejszością i próżną nadzieją, kiedy doszło to do uszu Poppeusza Sabinusa; ten, w Macedonii wówczas zatrudniony, Achają także zarządzał. Chcąc więc czy to prawdę, czy fałsz uprzedzić, spiesznie przejechał mimo Toronejskiej i Termejskiej Zatoki, potem przez Eubeję, wyspę Morza Egejskiego, przez Pireus przy brzegu attyckim, dalej przez korynckie wybrzeże i cieśninę Istmu przebrnął; a kiedy innym morzem do rzymskiej kolonii Nikopolis dotarł, tam się dopiero dowiaduje, że samozwaniec, sprytniej zapytany, kim jest, podał się za syna Marka Sylana; a skoro wielu z jego stronników rozproszyło się, wsiadł na okręt, jak gdyby do Italii podążał. Napisał też o tym Tyberiuszowi; nam jednak o początku i końcu tej sprawy nic więcej nie jest wiadome.

Pod koniec roku długo podsycana niezgoda konsulów doprowadziła do wybuchu.

Mianowicie Trion, który łatwo robił sobie nieprzyjaciół, a wyćwiczony był w zapasach palestry, mimochodem zarzucił Regulusowi opieszałość w tępieniu pomocników Sejana; tamten, zachowując się skromnie, o ile go nie zaczepiano, nie tylko odparował cios swego kolegi, lecz chciał go jeszcze jako winnego spisku pociągnąć do śledztwa. A chociaż wielu senatorów ich prosiło, aby zaniechali nienawiści, która im na zgubę wyjdzie, wytrwali w urazach i pogróżkach aż do chwili ustąpienia z urzędu.

Gneusz Domicjusz i Kamillus Skrybonianus objęli właśnie konsulat, gdy Cezar przeprawiwszy się przez cieśninę morską, która oddziela Kapreę od Surrentum, przejeżdżał mimo Kampanii, niepewny, czy ma wejść do stolicy, albo też, po-

nieważ powziął już był przeciwne postanowienie, udając, że zamierza tam przybyć. Często zatem lądował w okolicy, wstępował do ogrodów nad Tybrem,

lecz zaraz znów wracał do swych skał i na odludne morze, wstydząc się swoich zbrodni i żądz, którymi w tak nieposkromiony sposób zapłonął, że na modlę królów barbarzyńskich młódź wolno urodzoną porubstwem kalał. Nie tylko piękność i powaby ciała, lecz u jednych chłopięca skromność, u drugich blask przodków były dlań do chuci podnietą. Wtedy to dopiero wynaleziono nie znane przedtem nazwy sellarii tudzież spintriae, pochodzące od plugawości miejsca i rozmaitości oddawania się; a wyznaczeni do poszukiwania i sprowadzania ofiar niewolnicy stosowali dary wobec ochotnych, groźby wobec opornych, jeśli zaś tych krewny lub ojciec zatrzymywał — gwałty, porywania i własne swe zachcianki, jak wobec jeńców.

Tymczasem w Rzymie na początku tego roku, jak gdyby sromoty Liwii świeżo wykryto, a nie dawno już ukarano, nawet przeciw jej wizerunkom i pamięci srogie zapadały wyroki; żądano także, aby majątek Sejana skarbowi publicznemu zabrano i do prywatnej kasy cesarza ściągnięto, jakby co na tym zależało. Głosowali za tym w tych samych prawie albo nieco tylko odmiennych słowach, i to z wielką powagą, Scypionowie, Sylanowie i Kasjusze, gdy nagle Togoniusz Gallus, chcąc swą mizerną osobę między tak wielkie imiona wtrącić, ze śmiesznym odezwał się pomysłem. Otóż prosił on cesarza, aby wyznaczył senatorów, spośród których dwudziestu wybranych losem, z przypasanymi mieczami miało czuwać nad jego całością, ilekroć wkraczałby do kurii. Widocznie Togoniusz wziął na serio list, w którym Tyberiusz żądał dla swej ochrony jednego z konsulów, aby móc bezpiecznie z Kaprei do Rzymu przybyć. Tyberiusz jednak, który miał zwyczaj poważne rzeczy drwinami zaprawiać, podziękował senatorom za ich życzliwość.

Lecz kogóż — pisał — miałby pominąć, a kogo wybrać? Czy zawsze tych samych, czy raz po raz innych? Czy mieliby to być ludzie, którzy już piastowali urzędy, czy młodzieńcy?

prywatni czy spośród urzędników? Wreszcie, co by to za widowisko było, gdyby oni na progu kurii mieczów dobywali? A i życie niewiele byłoby mu warte, gdyby się je musiało orężem ubezpieczać. Tak oświadczył się przeciw Togoniuszowi w słowach umiarkowanych i nic więcej nie radząc, jak żeby wniosek umorzyć.

Atoli Juniusza Galliona, który wystąpił z wnioskiem, aby wysłużeni pretorianie osiągali prawo zasiadania w czternastu rzędach przeznaczonych w teatrze dla rycerzy, gwałtownie zgromił, zapytując go niby w cztery oczy, po co miesza się do żołnierzy, którzy tak rozkazy, jak i nagrody tylko od imperatora otrzymywać powinni. Zaiste odkrył on coś, czego boski August nie przewidział! Albo raczej jako zausznik Sejana liczył na niezgodę i bunt, aby prostacze umysły pod pozorem zaszczytu do rozluźnienia karności wojskowej podżegać. Taką odniósł nagrodę Gallion za swoje wyszukane pochlebstwo; został natychmiast usunięty z senatu, a potem wygnany z Italii; ponieważ zaś sarkano, że łatwo zniesie wygnanie, skoro obrał sobie słynną i rozkoszną wyspę Lesbos, ściągnięto go z powrotem do miasta

i oddano pod straż w mieszkaniach urzędników. W tym samym piśmie zmiażdżył Cezar byłego pretora Sekstiusza Pakonianusa, ku wielkiej radości senatorów, gdyż był to zuchwalec i złoczyńca, który tajemnice wszystkich szpiegował, a którego obrał sobie Sejan, aby przy jego pomocy na Gajusza Cezara sidła nastawić. Skoro to wyszło na jaw, wybuchły z dawna powzięte nienawiści i karę śmierci by nań uchwalono, gdyby nie był oświadczył swej gotowości do denuncjacji.

Kiedy jednak zaczął od Lukaniusza Latiarisa, tak oskarżyciel, jak i obwiniony, zarówno znienawidzeni, nader wdzięczne nastręczali widowisko. Latiaris, jak zaznaczyłem, główną niegdyś odegrał rolę w usidleniu Tycjusza Sabinusa, a teraz był pierwszym, który za to miał karę ponieść. Przy tej sposobności Hateriusz Agryppa zaczepił konsulów poprzedniego roku, zapytując ich, dlaczego teraz milczą, skoro przedtem wzajemnie grozili sobie skargą: oczywiście obawa i obustronne poczucie winy stoją im za przymierze; lecz senatorowie nie powinni tego zamilczeć, co słyszeli. Wtedy Regulus odpowiedział, że dość pozostaje czasu na zemstę, a on ją w obecności cesarza wykona, Trion zaś, że jest to rywalizacja między kolegami i jeżeli poróżnieni jakieś obraźliwe słowa rzucili, lepiej puścić je w niepamięć. Kiedy mimo to Agryppa nalegał, Sankwiniusz Maksymus, jeden z byłych konsulów, prosił senatorów, aby wyszukiwaniem nowych goryczy trosk władcy nie powiększali: jego samego stać na to, aby środki zaradcze ustanowił.

Tak ocalenie dla Regulusa, a odwłokę zguby dla Triona uzyskano. Hateriusz w tym większą popadł nienawiść; wszak człowiek ten, ospalstwem albo lubieżną bezsennością przywiędły, a z powodu gnuśności przed okrutnym nawet cesarzem bezpieczny, wśród swych pohulanek i sprośności nad zgubą dostojnych mężów przemyśliwał.

Następnie Kottę Messalinusa, który jako inicjator wszystkich najokrutniejszych wniosków od dawna był znienawidzony, przy pierwszej sposobności uznano winnym rozlicznych sprawek, a to że o Gajuszu Cezarze wyraził się jako o wątpli-wym mężczyźnie, a kiedy w dniu urodzin Augusty wśród kapłanów biesiadował, nazwał tę ucztę stypą pogrzebową; że użalając się na wpływy Maniusza Lepidusa i Lucjusza Arruncjusza, z którymi miał spór w sprawie pieniężnej, dodał te słowa:

„Tamtych wprawdzie będzie bronił senat, lecz mnie mój Tyberiuszek!" Na wszystkie te fakty składali dowody najprzedniejsi obywatele; a kiedy nań napierali, odwołał się do cesarza. Jakoż wkrótce potem wpłynęło pismo, w którym tenże na modłę apologii przypomniał początek swej przyjaźni z Kottą, czynił wzmiankę o częstych jego przysługach i żądał, aby słów złośliwie przekręcanych i niewinnych rozmów biesiadnych za występek nie poczytywano.

Wstęp do tego pisma Cezara wydawał się charakterystyczny; zaczął je bowiem tymi słowy: „Co mam do was pisać, zgro-

madzeni ojcowie, albo w jaki sposób pisać, albo czego w ogóle w tej chwili nie pisać? Jeśli wiem, niech mnie bogowie i boginie okrutniej zatracą, niż sam to

czuję, że co dzień ginę." Tak dalece własne zbrodnie i sromoty jemu samemu także na karę wyszły. Nie bez słuszności więc najznakomitszy z mędrców Sokrates wg Platona (»Gorgiasz« 524 E) zwykł był utrzymywać, że gdyby otworzono serca tyranów, ujrzano by je poszarpane i pełne ran; jak bowiem ciało chłosta, tak duszę rozdziera okrucieństwo, lubieżność i złe zamiary. Wszak Tyberiusza ani wysoka godność, ani samotność na tyle nie chroniły, żeby udręk serca i własnych kaźni nie musiał sam wyznać.

Wówczas senatorowie, upoważnieni, żeby oświadczyć się co do senatora Cecylianusa, który przeciw Kotcie najwięcej był wytoczył zarzutów, uchwalili, aby mu tę samą wyznaczono karę, co Aruzejuszowi i Sankwiniuszowi, oskarżycielom Lucjusza Arruncjusza; był to największy zaszczyt, jaki kiedykolwiek Kottę spotkał, którego aczkolwiek był szlachetnie urodzony, lecz z powodu zbytków zubożały, z powodu sromot zniesławiony — stopniem zadośćuczynienia zrównano z Arruncjuszem, człowiekiem najczystszego charakteru. Zapozwano potem Kwintusa Serweusza i Minucjusza Termusa.

Serweusz, były pretor, należał niegdyś do świty Germanika, Minucjusz pochodził ze stanu rycerskiego i korzystał w sposób umiarkowany z przyjaźni Sejana; stąd obaj żywsze budzili współczucie. Natomiast Tyberiusz, piętnując ich jako głównych uczestników w zbrodniach, wezwał starszego Gajusza Cestiusza, aby w senacie powiedział to, co do niego był napisał; tak Cestiusz podjął się oskarżenia.

Było to największym nieszczęściem owej epoki, że pierwsi w senacie najpodlejsze nawet donosicielstwa uprawiali, jedni otwarcie, wielu skrycie; i nie można już było odróżnić obcych od krewnych, przyjaciół od nieznajomych, świeżych faktów od takich, które dawna zaciemniła przeszłość. Zarówno na forum, jak przy uczcie na jakikolwiek temat prowadzone rozmowy stawały się przedmiotem skargi, w miarą jak komu pilno było uprzedzić drugiego i upatrzyć w nim winowajcę; jedni czynili to, aby samych siebie ochronić, a większość — ponieważ ich jakby zaraźliwa choroba ogarnęła. Zresztą skazani Minucjusz i Serweusz przyłączyli się do do-nosicieli, a w tę samą przepaść zostali wciągnięci Juliusz Afrykanus, rodem z galickiego miasta Santo, i Sejusz Kwadratus, którego pochodzenia zbadać nie mogłem. Wiem dobrze, że większość pisarzy procesy i kary wielu pominęła, czy to z powodu nużącego ich mnóstwa, czy z obawy, aby te wypadki, które im samym wydały się zbyt liczne i zasmucające, nie wywołały podobnego niesmaku w czytelnikach; nam niejeden fakt nasunął się jako godny poznania, aczkolwiek inni o nim nie wspomnieli.

Otóż w owym czasie, kiedy to wszyscy inni przyjaźni z Sejanem kłamliwie się wypierali, rycerz rzymski Marek Terencjusz, z tegoż powodu obwiniony, odważył się za nią ująć, tak rzecz swą przed senatem wywodząc: „Wprawdzie mojemu lo-sowi mniej może na korzyść wyjdzie winę mą uznać, niż się jej zaprzeć, lecz jakikolwiek sprawa moja weźmie obrót, chcę wyznać, że byłem przyjacielem

Sejana, że przyjaźni jego szukałem, a z pozyskanej cieszyłem się. Widziałem go jako kolegę mego ojca na czele kohort pretoriańskich, potem piastującego na raz urzędy miejskie i wojskowe. Jego krewnych i powinowatych zasypywano zaszczytami; im bardziej ktoś był zaufanym Sejana, tym walniejszy miał tytuł do przyjaźni Cezara; przeciwnie, komu on był wrogi, ten musiał walczyć z obawą i nędzą. Nie wymieniam nikogo dla przykładu; lecz wszystkich tych, którzy, jak ja, w ostatnim zamachu udziału nie brali, będę bronił z narażeniem mojego jedynie życia. Wszak nie czciliśmy Sejana z Wulsynii, lecz członka rodziny klaudyjskiej i julijskiej, wśród których przez skoligacenie miejsce sobie zdobył, twego, Cezarze zięcia, twego w konsulacie towarzysza, człowieka, który te same co ty funkcje w państwie spełniał. Nie naszą jest rzeczą oceniać, kogo ponad in-

nych i z jakich przyczyn wynosisz: tobie najwyższą decyzję we wszystkich sprawach bogowie oddali, nam chwała posłuszeństwa została. Dalej, my patrzymy na to, co nam w oczy wpada: kto od ciebie ma bogactwa i zaszczyty, kto najwięcej może pomóc lub zaszkodzić; a że to Sejan posiadał, nikt przeczyć nie będzie.

Skryte myśli cesarza i jego tajemne zamiary badać — nie wolno i niebezpiecznie, a i tak nie podobna by ich dociec. Nie myślcie, zgromadzeni ojcowie, o ostatnim dniu; Sejana, lecz o szesnastu jego latach. Także przed Satriuszem i Pomponiuszem schylaliśmy czoła; również z jego wyzwoleńcami i odźwiernymi zawrzeć znajomość za coś wielkiego uważano. Jakże więc? Czy taka obrona ma być dozwolona wszystkim bez różnicy? Oczywiście nie: należy jej słuszne granice zakreślić. Knowania przeciw państwu, zamachy mordercze na imperatora — niechaj będą karane; lecz co się tyczy przyjaźni i usług, niech i ciebie, Cezarze, i nas rozgrzeszy ta okoliczność, żeśmy się ich wspólnie pozbyli."

Stanowczość mowy tudzież fakt, że znalazł się człowiek, który to wypowiedział, co wszystkim leżało na sercu, podziałały do tego stopnia, że jego oskarżycieli — z uwzględnieniem dawniejszych ich wykroczeń — ukarano wygnaniem albo śmier-cią. Potem nadeszło pismo Tyberiusza, zwrócone przeciw byłemu pretorowi Sekstusowi Wistyliuszowi, którego jako ulubieńca swego brata Druzusa do przybocznej swej kohorty był przeniósł. Powodem niełaski wobec Wistyliusza było, że jakieś pismo przeciw Gajuszowi Cezarowi, traktujące go jako rozpustnika, albo rzeczywiście ułożył, albo wymysłom dano wiarę. Wykluczony z tego powodu od stołu cesarza, próbował starczą ręką cios sobie zadać, potem jednak żyły podwiązał i prosił pisemnie cesarza o łaskę; lecz otrzymawszy bezwzględną odpowiedź, znów żyły otworzył. Zaczem gromadnie pozwani zostają o obrazę majestatu Anniusz Pollion i Appiusz Sylanus wraz ze Skaurusem Mamerkusem i Sabinusem Kalwizjuszem, a do Polliona ojca dodano syna Winicjanusa — mę-żowie słynni rodem, a niektórzy na najwyższych urzędach.

Zadrżeli więc senatorowie — bo któż między tylu dostojnikami nie miał krewnego albo przyjaciela? — atoli Celsus, trybun kohorty miejskiej, a wówczas jeden z

donosicieli, wydarł niebezpieczeństwu Appiusza i Kalwizjusza. Sprawę Polliona, Winicjanusa i Skaurusa Cezar odłożył, aby ją osobiście wraz z senatem zbadać, lecz pod adresem Skaurusa zamieścił pewne złowieszcze uwagi.

Nawet kobiety nie były wolne od niebezpieczeństw. Ponieważ nie można ich było o zamachy na władzę w państwie obwiniać, z powodu łez je oskarżano; i tak stracono staruszkę Wieję, matkę Fufiusza Geminusa, ponieważ zabitego syna opłakiwała. To załatwiano w senacie. Nie inaczej z zasądzenia cesarza Weskulariusz Flakkus i Juliusz Marynus zostali na śmierć posłani, dwaj jego najdawniejsi przyjaciele, którzy towarzyszyli mu na Rodos, a na Kaprei byli mu nieodłącznymi druhami. Weskulariusz był niegdyś pośrednikiem w zasadzkach na Libona, a przy współudziale Marynusa Sejan zgniótł był Kurcjusza Attyka. Tym chętniej przyjęto do wiadomości, że własne ich przykłady obróciły się przeciw samym doradcom. Około tegoż czasu arcykapłan Lucjusz Pizon zmarł naturalną śmiercią, co było rzadkością przy tak dostojnym stanowisku. Nigdy on ze służalczym zdaniem z własnego popędu nie wystąpił, a ilekroć konieczność nań napierała, umiał je rozumnie miarkować. Wspomniałem już, że miał ojca byłego cenzora; wiek jego doszedł do lat osiemdziesięciu; na zaszczyt triumfu zasłużył sobie w Tracji. Lecz główny tytuł do jego sławy stąd pochodził, że jako prefekt miasta, stałej od niedawna władzy i tym cięższej wobec nienawykłych do posłu-szeństwa ludzi — z dziwnym umiarkowaniem używał.

Mianowicie dawniej, jeśli królowie, a następnie urzędnicy stolicę opuszczali, aby jej bez rządów nie pozostawiać, wybierano tymczasowo kogoś, kto by sprawiedliwość wymierzał i nagłym wypadkom zaradzał; i tak miał Romulus Dentera Romuliusza, potem Tullus Hostyliusz Numę Marcjusza, a Tarkwiniusz Pyszny Spuriusza Lukrecjusza na jej czele postawić.

później poruczali tę władzę konsulowie; a istnieje jeszcze cień tej instytucji, ilekroć z powodu świąt latyńskich wybiera się prefekta, który funkcje konsularne wykonywa. Zresztą August podczas wojen domowych przełożył Cylniusza Mecenasa ze stanu rycerskiego nad ogółem spraw w Rzymie i nad całą Italią.

Potem, zawładnąwszy państwem i licząc się z wielkim przyrostem ludności jako też z powolnością procedury prawnej, wybrał jednego z byłych konsulów, aby tenże trzymał w karbach niewolników i takich obywateli, którzy, o ile się przemocy nie boją, wskutek zuchwalstwa do buntu są skłonni. Messala Korwinus był pierwszym, który ten urząd, a po niewielu dniach zarazem zwolnienie z niego otrzymał, twierdząc, że sprawować go nie umie; potem Taurus Statyliusz, aczkol-wiek w podeszłym aczkol-wieku, wybornie go utrzymywał; następnie Pizon przez piętnaście lat jednakim cieszył się uznaniem i na mocy uchwały senatu pogrzebem publicznym został zaszczycony.

Potem wniósł w senacie trybun ludowy Kwintylian sprawę dotyczącą jednej księgi Sybilli, którą Kanidiusz Gallus, jeden z kwindecymwirów, chciał włączyć

do liczby innych ksiąg tejże wieszczki i żądał na to uchwały senatu. Gdy wniosek ten bez dyskusji przegłosowano, przesłał Cezar do senatu pismo, w którym dał lekką odprawę trybunowi jako dla młodego wieku nie znającemu dawnej tradycji.

do liczby innych ksiąg tejże wieszczki i żądał na to uchwały senatu. Gdy wniosek ten bez dyskusji przegłosowano, przesłał Cezar do senatu pismo, w którym dał lekką odprawę trybunowi jako dla młodego wieku nie znającemu dawnej tradycji.

W dokumencie Publius Cornelius Tacitus ROCZNIKI (Stron 135-159)

Powiązane dokumenty