• Nie Znaleziono Wyników

ISA RELLO .

Zdaje się — A n to n io ! F. C A LEN D A R IO .

Czemu on krąży p o całym p ałacu?

1 28 : "... \ . . '' w :

1SARELLO do wchodzącego właśnie A N T O N IA : S trzeż się! zw rócono na ciebie uw agę!

Czemu się w łóczysz jak cień? czego szukasz?

A N T O N IO .

Oglądam izby, w któ re w paść mam jutro...

F. C A LEN D A R IO . Plany ci dałem . Teraz zniknij z oczu i czekaj chwili, kiedy ognie greckie zapalą. W tedy zejdziemy się tutaj wraz z dożą...

ISA R ELLO spostrzegłszy, że się kłoś zbliża:

C icho! —

Rozchodzą się wszyscy w różne strony.

A N T O N IO doszedłszy do drzwi, zatrzymuje się i za­

wraca. Staje obok kotary. Tamci ju ż wyszli.

Wchodzi ALU I CA, idzie ku oknu.

A N T O N IO podbiega — klęka.

P a n i!

ALU 1 CA odwraca się przerażona.

A ! kto to ?

D ON N A ALUICA

A N T O N IO odrzuca kaptur.

W asz sługa!

ALU1CA.

A n to n io ! A N T O N IO .

Raczyliście mnie poznać! — dzięki za to ! ALU 1 CA.

Lecz p o co...?

A N T O N IO .

Chciałem was widzieć, nim księżną powitam ju tro !

ALU1CA.

Jeśli was spostrzegą...

A N T O N IO .

G d y b y śmierć stała u tych progów ...

ALU 1 CA.

C ic h o ! Wszakże w y siebie mym sługą nazw ali:

ja nie chcę tracić moich słu g ! Szanujcie tego, co moje!

A N T O N IO .

M u siałb y m sam siebie czcić, jakby św iętość, b o wasz jestem cały!

N ie dla mej braci i nie dla Faliera ju tro krew toczyć będę, jeno dla w as!

Panujcież, pani! Ja was chcę na tro n ie

widzieć! Św iat u nóg w aszych chcę zobaczyć, jako ten miesiąc p o d sto p ą M ad onny...

ALU1CA.

W y mnie nie w stydźcie!

A N T O N IO .

Jako kwiat p ło n iecie!

ALU 1 CA.

G d y będę księżną, to was zrobię, panie, śpiewakiem dw oru i śnić będę — drżąca — przy w aszych pieśniach...

A N T O N IO .

D otknijcie mi czoła d ło n ią ! na bój mnie pośw ięćcie ju trz e jsz y !

ALU 1 CA.

G dybym nie b y ła zamężna, to usty czoła waszego dotknąćbym gotow a, lecz w styd niewieści i cnota m ałżeńska nawet królow ej każą skąpić takiej

łaski, — więc d ło n ie wam daję, całujcie...

- 1 3 1

9*

A N T O N IO przyklęka.

Róża w nich, pani...

ALU I CA.

W ięc ją sobie weźcie...

A N T O N IO bierze kwiat* całuje jej ręce.

Dzięki wam, dzięki. N a mem sercu będzie jutro, jak puklerz... A jeśli... jeżeli...

ALU I CA.

C o?

A N T O N IO .

Jeśli zginę, to w y mi przyrzeczcie, że choć p o śmierci moje ch ło d n e czoło pocałujecie...

ALU I CA.

P rzy rzek am ! A N T O N IO .

O ! teraz czekam już tylko zgonu!

ALU 1 CA dosłyszała zbliżające się kroki- W stańcie raźno, ktoś się tu zbliża! Idźcie! —

132

A N T O N IO wstaje, zarzuca kaptur i wychodzi szybko, cisnąć otrzymaną różę do serca.

M A FFIO wchodzi, odrzuca kaptur.

Jesteście!

A LU !CA upewniwszy się, że Jlntonio odszedł, zbliża się szybko ku niemu.

Tak, — jestem ! C zego chcieliście odem nie?

M A FFIO .

D w a słow a ty lk o : pozostaw w spokoju M ic h e la !

ALU! CA.

N ie wiem, co to znaczy, panie!

M A FFIO .

N ie graj kom edji! Z b y t dobrze się zn am y ! Przez cztery lata nie rzekłem ni słow a, nawet się w idzieć z to b ą nie starałem , chociaż... Urywa.

ALU1 CA.

C o — chociaż? B y łeś mym kochankiem?

To i cóż z teg o ? Kochałam cię dawniej, dzisiaj nie kocham. M yślałam , że przecie i ty zdążyłeś zapomnieć już o tem !

«33

M A FFIO . Tak, ale...

ALU! CA.

C óż więc znaczy dziś ta schadzka?

rozm ow a! g ro źb y !

M A FFIO .

P ozostaw w spokoju

M ichela! Ja — co przeszedłem , wiesz dobrze, i żyję! A le on teg o nie zniesie!

ALU 1 CA.

C óż mnie obchodzi M ic h e le ! Stosunku niema żadnego między nami.

M A FFIO .

N ie kłam !

nie kłam! Wiem w szystko, choć on się nie przyznał.

Zmiłuj się! O n cię kocha do szaleństw a!

on życie tra c i! zostaw go w sp o k o ju ! ALU 1 CA nagle zmienia ton.

A jeśli nawet... jeśli on mnie kocha i ja go kocham..., cóż to b ie do teg o !

M A FFIO . C hcę go ratow ać!

ALUICA.

Ratow ać ? M A FFIO .

P rzed tobą!

W yrwać go z rąk tw ych...

ALUICA.

A to w jaki sposób M A FFIO patrzy jej w oczy— prawie cynicznie.

Powiem mu w szystko...

A LU IC A gwałtownie.

N ie! tego nie zrobisz!

M AFFJO.

Zrobię.

ALUICA.

Więc zresztą s p ró b u j! — czy uw ierzy, gdy ja zaprzeczę...

M A FFIO . M n ie uw ierzy!

A LU IC A zmienia znów ton.

M a ffio ! M affio, jakiś ty przecie niem ądry!

W ierzysz napraw dę, że ja kocham jego?

B rzydotą swoją tylko na mnie działa i tą dzikością... N ic więcej! N i c więcej!

N ie bądź zazdrosny! N ic mnie z nim nie łączy ! M A FFIO .

A ! jak ty k łam iesz! jak ty kłam iesz ciągle!

ALU 1 CA łasząc się prawie:

Czyżem kłam ała, kiedy ci daw ałam usta całować... pom nisz? kiedy piersi moje tak drżały...

M A FFIO . L u ica!

ALU 1 CA przesuwa mu dłoń po twarzy.

C zy czujesz?

tak samo miękkie są dziś moje ręce i usta moje tak samo gorące...

jeszcze...

M A FFIO . L uica!

ALU 1 CA ruchem głowy zrzuca falę włosów.

Pocałuj me w ło sy ..

M A FFIO

mimowoli kryje twarz w jej włosach i całując, szepce:

Tak dawno... dawno...

136

ALU1 CA nagłym ruchem odsuwa się od niego i wybucha

Widzicie panie, że jestem bez maski...

DOŻA staje na progu.

A LU IC A

ciągnie dalej, udając, że go nie widzi.

...więc na zaczepki wasze nie odpowiem ,

zwłaszcza że nie wiem, z czyich ust wychodzą...

Odejdźcie, panie, idźcie na dziedziniec, tam są igrzyska i dziew pięknych zadość...!

M A FFIO wychodzi.

FALI ER O postępuje naprzód.

Kto to b y ł?

A LU IC A .

N ie wiem. Ktoś ze szlachty pono...

D obrze, żeś p rzy szed ł, — ciągle mnie nachodzą...

C hroń mnie, M arin o !

Garnie się żywo \u niemu.

FALI ERO obejmuje ją.

C ó ż się tu znów stało ? A LU IC A cofa się.

N ic... O brażają mnie... Żeś ty jest stary, to myślą, że ja cię kochać nie m ogę i że już w olno na cześć mą nastawać...

138

FALJ ERO.

Przydeptam ja ich — tych zuchwalców p o d ły c h — nim dw a dni miną...

ALU! CA.

N ie lubię tych zabaw, gdzie każdy w masce wejść bezkarnie może...

FAL] ERO.

Trzeba ci b y ło straży wezwać. Z resztą — dlaczego sama jesteś? G dzie tw e panny?

ALU] CA.

N udzą mnie... Chciałam odpocząć... G d y księżną będę, to zniosę ow e maskarady...

FAL3 ERO.

Tak... lecz dzisiejsza jeszcze jest potrzebna, ty wiesz... Urywa.

ALUJ CA.

Spiskowi ?

FAL] ERO potwierdza skinieniem.

Dzisiaj przyjść tu mają, gdy ognie greckie na dziedzińcu wszystkich zajmą...

J39

A jutro?

FALI ERO.

Inne buchną ognie...

Dziś mi przysięgę mają złożyć...

N1COLO LIO N

wbiega pospiesznie — w zwykłym stroju.

D ożo...!

FALI ERO odwraca się.

C o tam ?

LJON.

Rzecz ważna...

Spogląda na dogaressę.

ALU] CA.

W ychodzę na balkon, widzieć ig rz y sk a ..

FALI ERO.

P rzyjdę tam niebawem.

ALU 1 CA odchodzi, żegnana głębokim ukłonem Liona.

FALI ERO.

A więc?

ALU] CA.

LJON.

P rzed chwilą p rz y sz e d ł do mnie człowiek, znajomy kuśnierz, Beltram e, i m ów ił...

FALI ERO.*

C óż tak w ażnego pow iedział ten kuśnierz, że wam oddechu brakuje p o w tó rzy ć?

LIO N . Ż e po n o spisek...

FALI ERO.

C o ? ! LIO N .

— jakiś się składa,

by Rząd prześw ietnej Republiki zwalić...]

FA L1E R O niespokojnie:

] co wam m ów ił dalej?

LIO N .

C zyż nie dosyć!

O strz eg ł mnie, abym ju tro nie w ychodził, bo śmierć każdemu z szlachty grozi...

FALI ERO.

W ięcej ?

LIO N .

Więcej nic. Biegnę do R ady Dziesięciu...

FALI ERO.

Czyście mówili już w Radzie?

LIO N .

N ie jeszcze.

FALI ERO po chwili — panując ju ż nad sobą:

Jeśli nic więcej ponad tę p o g ło sk ę nie przynosicie, to m ało. S łyszałem o tem i rzecz już zbadałem . To bajki.

Śpijcie spokojnie i nie trudźcie Rady.

LIO N . Ależ...

FALI ERO.

P ow tarzam : Radzie ani sło w a!

Ja sam się spraw ą zajmę, — już zająłem nawet... Rzecz błaha, fałszyw a pogłoska.

N ie mówcie o tem nikomu, b y próżno

nie straszyć ludzi. — Pójdźcie zresztą ze mną...

Wychodzą obaj.

LU CIA wchodzi wraz z E L E N Ą .

To o n ! z pewnością... Poznałam go, m ówię! — 14 2

C oby tu ro b ił?

LUCIA.

A leż on! A n to n io ! B y ł tu — w tej sali... widziałam .

EL EN A .

Ten p o s e ł napraw dę bardzo przystojny... 1 p a trz y ł na mnie...

LUCIA.

M a czarny płaszcz z żółtem na głow ie wyszyciem...

EL EN A . P o se ł grecki?

LUCIA.

N ie! A n to n io ! ] cóż mi p o se ł! C zyż on ma czerw one usta i oczy — jak ten mój — błyszczące?

E L E N A z lekceważeniem:

Śpiewak uliczny...

LUCIA.

D o ść jest dostojników , — praw ie na m ężów! — Lecz on...

ELENA.

- - - - - - - --- — 1 4 3

D o kochania?

LUCIA.

C zy do kochania, nie wiem ! lecz to pewna, żebym całow ać chciała jego wargi...

Są takie krwawe...

EL EN A .

N ie p a trz y ł na ciebie...

LU CIA.

] cóż mi o to ? Niechaj zamknie oczy!

N ie z tych ja jestem, któ re pragną, aby je całow ano! — Ja sama całuję,

gdy chcę! Tak samo, jak ow oc d o jrzały wysysam, — potem rzucam owoc, usta, — gdym już nie głodna... A le teraz pragnę czuć żar u st jego i c h łó d białych zębów...

Spogląda w otwarte drzwi.

Idzie tu, w idzisz!

EL EN A . To nie on!

LUCIA.

O n, pew no!

C zarny płaszcz, ż ó łte na głow ie wyszycie...

ELENA.

>44

Elena! idź ty... idź ty na dziedziniec!

Tam p o se ł grecki...

Złośliwie:

M o ż e w reszcie spojrzy na ciebie... Przecie wciąż na dogaressę nie może patrzyć...

ELEN A . To niepraw da!

LUCIA.

D obrze, już d o b rze! odejdź! — M o ja ty kochana!

Całuje ją gwałtownie.

Ty jesteś trochę do chłopca podobna, — daj u st!

Całuje ją znowu.

E L E N A chwytając oddech:

A ! — jak ty całujesz!

LUCIA.

C o ? praw da ?!

U m iem ! — N o , idź już!

Popycha ją ku drzwiom.

Wchodzi M 1C H E L E S T E N O — w płaszczu podobnym, jak Jlntonio. Kaptur odsłonił, idzie ku oknom, nie patrząc,

tyłem do dziew zwrócony. Lekki mrok pada.

D O N N A ALU IGA 1 O

E L E N A wychodzi.

LU CIA skrada się z tyłu, chwyta nagle Jffichela za szyję i z lekkim okrzykiem:

A n to n io ! — całuje.

M IC H E L E głosem zdławionym przez pocałunek:

Luica! — Nagle poznawszy się wzajemnie, odskakują od siebie.

LU CIA po chwili:

O bojeśm y się p o n o pomylili...

Spostrzega stojącą na progu dogaressę.

A ! — Wybiega szybko.

A LUJ CA, która weszła była przed chwilą, stoi we drzwiach nieporuszona.

M JC H E L E zobaczywszy ją, biegnie ku niej.

Szukam ciebie...

ALU 1 CA wyniośle:

C zy niema tu doży, k tó ry przed chwilą...?

Odsuwa stojącego w drodze Michela.

Pozw ólcie mi, panie...

1 4 6 ... ---

---M IC H E L E .

S tój! zostań! błagam ! — Już od dw óch tygodni chcę z to b ą mówić... Unikasz mnie ciągle...

ALU 1 CA.

A ty — szukając mnie, znajdujesz — Lucię...

M IC H E L E . L uica!

ALU! CA.

C zego? Chcesz się uniewinniać?

To niepotrzebne. Wszak ja nie mam praw a żądać w ierności o d ciebie, a choćbym miała — to nie chcę...

M IC H E L E . P o słu c h a j!

ALU 1 CA przygląda mu się.

N a szyi twojej jest jeszcze znak jej zębów — św ieży!

M IC H E L E .

T a k ! to znak zębów dziew czyny — nie L u c ii! — ale dziew czyny — m łodej...

ALU 1 CA.

M n ie te rzeczy nic nie obchodzą... P ro szę się z nią bawić...

M IC H E L E .

G dybym p o tra fił! gdybym na godzinę z d o ła ł zapomnieć o to b ie! Tak! chciałbym nawet zapomnieć! A le to w ysiłek

pró żn y ! — ty ś jedna jest na całym świecie!

i oprócz ciebie niema kobiet!

ALU! CA.

W id zisz!

a chciałeś uciec!

M IC H E L E .

C hciałem ! chcę! nie mogę W oła za tobą każda krwi mej kropla,

każdy nerw krzyczy i pragnie cię — jednej, jedynej, m o jej! Ramiona mnie bolą,

chcą się owinąć k o ło twej kibici, — gorączka usta mi pali, stęsknione za twojem ciałem...

ALU I CA.

A ch ! jakiś ty m ło d y ! jakiś ty m łody...

M 1C H E LE.

Czemu mnie unikasz?

W idzisz, że zdycham jak pies od tę sk n o ty ! — C o ty chcesz zrobić ze mną? Zakrywa oczy.

ALU! CA

szybkim ruchem, nie podnosząc opuszczonych rąk, zbliża się.

ku niemu, i rozsuwając swą twarzą jego dłonie, szuka ustami ust.

Chcę całow ać!

Tak, tak, i jeszcze... Całuje go.

M 1C H E L E

osuwa się na kolana i przyciska głowę do jej nóg.

C hciałbym umrzeć teraz...

ALU1CA, N ie! ty żyj dla mnie...

M 1C H E L E

powstaje i obejmując ją, okrywa pocałunkami.

D la ciebie, je d y n ie ! Kocham c ię ! kocham !

ALU1CA.

Czujesz, jakam tw oja?

czujesz, że każda cząstka mego ciała do ciebie tylko należy?

149

M 1C H E LE.

Ja drżałem , że cię już tracę...

ALU! CA.

N ic się nie zmieniło, — ta sama m iłość, ta sama tęsknota

i to oddanie... M o ż e naw et jestem

dziś więcej tw oja, niźli sam przypuszczasz...

M 1C H E LE.

W ięc pow iedz, pow iedz! czemu mnie unikasz?

D laczego nie chcesz...

ALU1 CA.

B o c h c ę b ard zo ! w łaśnie że chcę — dlatego.

M 1C H E LE.

N ie rozum iem!

ALU1 CA.

Kocham, rozum iesz? kocham! i w łaśnie dlatego

nie chcę się z tobą w idyw ać — do czasu... , P rz y to b ie myśleć nie m ogę o niczem,

jak tylko o nas, o tobie, o naszej

m iłości..., ustach tw oich — purpurow ych,

które mi pierw sze d a ły poznać rozkosz pieszczoty. — W idzisz, otw arcie to mówię...

A muszę teraz myśleć o czem innem!

Lecz czekaj tylko kilka dni, — dzień może...

MICHELE*.

To co?

ALU 1 CA.

N ic. Czekaj. Jeżeli się uda...

M IC H E L E . N ic nie pojm uję!

ALU 1 CA.

N ie trzeba pojmować, — trzeba, bym tylko zawsze m ogła liczyć na ciebie... Kochasz mnie?

M IC H E L E . Kocham.

ALU 1 CA.

To dobrze dobrze... b o kto wie... Jeśliby zaw iodły

w szystkie rachuby, to może... w raz z tobą...

na greckie w yspy... N ie! mówić nie trzeba — dzisiaj!

M IC H E L E radośnie:

LuicaJ W ięc skłaniasz się?

ALU I CA.

C zek aj!

Jeszcze nic nie wiem... Pom ów im y o tern...

M 1C H E L E .

Ju tro ? czy d o b rze? Zejdziem y się razem ju tro wieczorem ?

A L U !C A żywo:

Ju tro ? nie! N ie w ychodź, ju tro nie w ychodź z dom u!

M 1C H E LE.

C o to znaczy?

ALU! CA.

Jeśli mnie kochasz — zostań ju tro w domu.

M IC H E L E . Dlaczego ?

ALU] CA.

C hcę tak. N ie w yjdziesz? Przysięgnij!

C hoćby się nie wiem co działo — nie w yjdziesz?

Ty się zachować musisz dla mnie, w razie...

, 5 2 . ■: = - - ■-=

M IC H E L E po chwili milczenia:

Jakaś myśl straszna p rzy szła mi do głow y...

C o to ma znaczyć?!

ALU I CA.

N ic...

M IC H E L E zaniepokojony:

Tu coś się dzieje...

Spotkałem w łaśnie p rzed chwilą Liona, bieg ł, szukał doży... m ów ił, że go d o szły wieści o spisku, o rzezi — na jutro...

N ie chciałem w ierzyć p o g ło sce...

ALU I CA niespokojnie:

O n m ó w ił?

d o kogo?

M 1C H E LE.

D o m nie! —

ALU 1 CA.

W ięcej nikt nie sły sz a ł?

M 1C H E L E .

N ikt. S zukał doży... Po chwili: Jezusie! M a ry jo ! teraz rozum iem! Lion coś pow iadał,

że pono dożę chcą ob w o łać księciem...

G d y b y tak b y ło ...?

ALU! CA.

M 1C H E LE.

Ty wiesz o tym spisku?

ALUJCA.

G dybym ja ju tro miała zostać — księżną?

M IC H E L E z wybuchem:

Lion do doży p o szed ł, miast do Rady Dziesięciu! B oże! Chce wybiec.

A LU !C A zatrzymuje go.

C o chcesz zrobić?

M JC H E L E .

Biegnę do Rady...

ALU1CA.

Zgubić mnie? — i na sąd w ydać?

M IC H E L E zatrzymuje się — nagle:

Tak! raczej ciebie p o d sąd R ady oddać, ni źli zaprzedać ojczyznę!

ALU1 CA chwyta go.

M i che! e!

154

M IC H E L E szarpie się.

P uść mnie! krwią w łasną m oże to zapłacę, b o żyć nie zdołam , ciebie oskarżyw szy, lecz dziś ocalę Wenecję!

ALU 1 CA.

A dziecko!

M 1C H E LE.

C o ? jakie dziecko?!

ALU! CA.

Wszak ja jestem w ciąży...

M IC H E L E z nieludzkim, przytłumionym rykiem:

Z nim?

ALU 1 CA.

Z tobą, M ich el! Przecież tylko z to b ą ! M IC H E L E słania się — jak nieprzytomny...

O Boże, B oże!...

ALUI CA patrzy na niego — ju ż spokojna.

1 czemuż nie idziesz

do R ady — skarżyć... w ydać mnie...? ratow ać ojczyznę, jako bohater...!

M IC H E L E jedną myślą zajęty:

1 moje dziecko p o d obcem nazwiskiem...!

>55

M ichele!

cóż imię znaczy? Przecież ono t w o j e , chociażby nie wiem jak się n a z y w a ło !

N a tro n ie przyjdzie na św iat tw oje dziecię!

W idzrsz, ja w szystko dla ciebie, dla dziecka tw ego, naszego dziecka, dla naszego...!

M IC H E L E . 1 ty... ty — m ożesz...!

ALU ICA .

P ełn a jestem ciebie!

C hoć ciebie niema p rz y mnie, to ja czuję, jak krew tw a krąży w mych żyłach... gorąca...

M IC H E L E .

1 ty — pom im o to — zostajesz p rzy nim?

p rzy mężu?

A LU ICA .

M ic h e l! ja teraz inaczej

nie mogę... *

M IC H E L E . Jakto? — pójdź ze mną!

ALUICA.

Szaleńcze!

ALUICA.

dziecko nazwisko musi mieć! rodzinę!

M ó j mąż mu daje tro n ! — a ty co? hańbę!

M 1C H E LE.

Tak być nie m oże! Ja cię nie zostaw ię

z nim ani ch w ili! — D ziś mu jeszcze pow iem 0 wszystkiem...

ALU1CA.

D o b rze. Idź, pow iedz. M n ie zgubisz 1 dziecko swoje... 1 stracisz mnie przytem .

B o jeśli tak mnie skrzyw dzisz, nigdy, nigdy nie będę tw oja! Po chwili:

Słuchaj mnie, M ichele, Falier jest stary... a p o jego śmierci

otrzym asz z ręką moją... tro n ... i dziecko...

M IC H E L E .

T ron? na szlacheckiej wolności ruinie o p arty ? N ie chcę! N ie dopuszczę zguby ojczyzny! nigdy!

ALU1CA.

W ięc idź! skarż mnie Radzie...

M IC H E L E po chwili wewnętrznej walki:

N ie, nie potrafię! nie m ogę! nie zdołam !

Z nagłym wybuchem — klękając:

L u ica! b ła g a m ! błagam raz ostatni 3

To jest rzecz straszna! to zbrodnia — podw ójna!

N ie gub ojczyzny — i siebie nie kalaj, żyjąc z człowiekiem, k tó ry nie jest ojcem tw ego dziecięcia! U chodź razem ze mną!

Ja ci dam szczęście! dam m iłość — ogromną!...

Ty chcesz panow ać? d o b rz e! będziesz panią na greckich w yspach...

ALU 1 CA niecierpliwie:

C o mi w yspy greckie, dopóki tutaj m ogę zostać księżną!

M 1C H E L E zrywa się.

N ie będziesz księżną! N azb y t jestem słaby, aby cię wydać, — teg o nie potrafię,

nie zgubię... dziecka! — ale to przysięgam , że ju tro zbiorę szlachtę i obronię

"Wenecję, albo — legnę sam!

ALU1CA.

N ie zrobisz t e g o !

M 1C H E LE.

Przysięgam ! Póki moja ręka wolna...

358

ALUICA.

W ięc ręka tw a nie będzie w o ln a ! J{zuca się ku drzwiom i krzyczy:

A w o g a d o r i! s tr a ż ! s łu ż b a ! gdzie d o ż a ! ? M 1C H E LE.

C o ro b isz!

ALUICA.

B ronię się — a razem ciebie!

Wpadają G O Ś C IE w maskach i bez masek, S T R A Ż N I­

CY, HAJDUCY z pochodniami, PA N N Y DW ORU, RADCY, nakoniec i DOŻA.

FALI ERO.

C o się tu sta ło ?

A LU IC A wskazuje na Michela.

Ten człek mnie o b raził!

FALI ERO.

Tyś śmiał — !

M 1C H E LE.

N iepraw da!

A LU IC A do Michela:

W ięc pow iedzcie prawdę!

M IC H E L E skłania głowę w milczeniu.

159

ALU I CA.

N ie śmiecie przeczyć! D o ż o ! gdym tu w eszła, on jednę z panien moich m iał w objęciach!

— a gdym w zburzona karcić go poczęła, on skoczył ku mnie i chciał g w a łt mi zadać!

P atrzcie! na szyi jego znak mych zębów, bom ja zębami bronić się m usiała!

L ż y ł mnie! i dożę! — i... R zeczpospolitą!

GLOSY ZGROZY W ŚRÓD G O ŚC I:

R zeczpospolitą!

FALI ERO do straży:

Wziąć mi tego człeka!

Rada C zterdziestu spraw ę tę o są d z i!

tymczasem zamknąć w więzieniu, niech czeka, aż go sąd wezwie...

Wyprowadzają M IC H ELA.

Z a oknami odblask jaskrawy.

FALI ERO.

G reckie ognie palą już na dziedzińcu... Proszę, idźcie patrzyć...

Ja zbyt znużony — pozostanę tutaj

wraz z dogaressą... Lecz w y idźcie, proszę...

160 '

G O Ś C IE wychodzą, zostaje tylko przy drzwiach sześciu H AJD U K Ó W z pochodniami i PA N N Y DWORU.

FALI ERO

pogląda w okno, a potem zwraca się do hajduków.

O dejdźcie!

JE D E N Z HAJDUKÓW

zakłada pochodnię w'pierścień na ścianie a następnie bie­

rze pochodnię od drugiego, chcąc ją również założyć.

FALI ERO spostrzegłszy to:

D osyć. M ożecie już odejść.

HAJDUCY wychodzą.

A LU !C A do panien:

W y także idźcie... Czekajcie w komnatach, aż was zawezwę...

PA N N Y wychodzą.

W sali słabo rozświetlonej jedną pochodnią zostaje tylko DOŻA z DO G A RESSĄ .

FALI ERO po chwili milczenia:

Tak w zburzony jestem ową napaścią...

ALU! CA.

M niejsza. Później powiem

... ... .--- ■■ 1 6 1

DONNA ALUICA

w szystko, jak b y ło . B y tylko d o jutra zo sta ł w zamknięciu... O n i p rzyjdą zaraz?

FALI ERO.

Tak jest, za chwilę... Urywa.

ALUICA.

C hciałeś coś pow iedzieć FALI ERO.

Trzeba się spieszyć. D ziś jeden ze szlachty przy n ió sł pogłoskę... G łu ch e wieści chodzą...

ALUICA.

Czyn je ubiegnie. C oś z ro b ił z szlachcicem?

FALI ERO.

U spokoiłem i w zbroniłem dalej rozgłaszać...

A LU ICA . Rada?

FALI ERO.

N ie wie nic.

ALUICA.

N ie trzeba mówić spiskowym. G otow i się przeląc...

FAL] ERO.

1 ja tak myślę...

ALU! CA.

O b y już nadeszło to j u t r o ! B o ż e ! Słania się.

FALI ERO podtrzymuje ją.

C o to ? ALU1CA.

Jestem słaba...

FALI ERO.

Przejdziesz do kom nat?

ALU1CA.

N ie. Chcę zostać tutaj.

U siądę tylko.

FALI ERO

prowadzi ją i sadza na podwyższeniu na krześle dożów.

Podczas ostatnich zdań sala napełniała się powoli cicho wchodzącymi ludźmi. Są to spiskowi: F1L1PPO C A L E N ­

DARIO i syn jego N 1C O LETTO , B E R T U C C IO 1SA- R E L L O , S T E F A N O T R E V I S A N , A N T O N I O

D A LLE B1NDE i N1COLO DORO.

FALI ERO spostrzegłszy ich, postępuje ku nim żywo:

Jesteście już w szyscy?

F. C A LEN D A R IO . Tak, panie. Wskazuje ręką:

S yn mój N i col, dalle Bindę, Trevisan...

FALI ERO do Trevisana:

W itaj, przyjacielu...

F. C A LEN D A R IO . D o ro , — w szyscy jesteśm y.

1SARELLO.

N a ju tro gotow i...

N 1CO LETTO . walczyć...

TR EV ISA N .

— b y ciebie na tro n wynieść, panie...

FALI ERO.

Dajcie mi ręce... O prócz was nikt nie wie, że z mym udziałem spraw a się rozegra?

1SARELLO.

N ie w ie nikt...

FALI ERO.

D obrze.

164

F. C A LEN D A R IO .

A le w szyscy wierzą, jak my wierzym y, że użyjesz, panie,

w ładzy, by w skrzesić spraw iedliw ość w świecie...

1SARELLO.

— pognębić dumnych...

TREVISAN.

TREVISAN.

Powiązane dokumenty