i
e f t
f 3 h i < ¿ S l 7
é é * O %&>
»LA BESTIA«
( D O N N A ALU1CA)
WSZELKIE PRAWA, A ZWŁASZCZA PRAWO WYSTA- WJANJA N A SC EN AC H ORAZ PRZEKŁADU SĄ WY
ŁĄCZNĄ 1 ZASTRZEŻONĄ W ŁASNOŚCIĄ AUTORA.
ODBITO W DRUKARŃ! W. L. ANCZYCA 1 S-K] W KRAKOW IE.
3 % 3 9 .
J E R Z Y Ż U Ł A W S K I
»LA BESTIA
V
D R A M A T W P IĘ C IU AKTACH O S N U T Y N A T L E D Z IE JÓ W W E N E C K IC H W XIV. W IEKU
V ' 7 ::fr.<S x x "
' y1'
> V ' ' 7 Marin Falier— da la bela moier,
’ : altri la galde e lui la mantien...
* V ^
✓r{T) ■ v . * i ^
W E LWOWIE 1906. — NAKŁADEM KSIĘGARNI H. ALTENBERGA. W WARSZAWIE E. W ENDE 1 SP.
Poświęcam
Tadeuszowi Pawlikowskiemu.
A rtyście —
sceny polskiej współczesnej ofiarnemu twórcy
— przyjacielowi.
O S O B Y D R A M A T U :
MARINO FAL]ERO, doża wenecki.
M ICHELE STEN O , członek Rady Czterdziestu, — (w pięćdziesiąt lat pó
źniej doża wenecki).
BERTUCCIO 1SARELLO, naczelnik robót w Arsenale.
FILIPPO CALENDAR ]O, budowniczy.
NICOLETTO CALENDAR ]O, jego syn.
ANTONIO DALLE B1NDE, śpiewak uliczny.
N1COLO DORO, gospodarz winiarni.
STEFANO TREY1SAN, kupiec.
BELTRAME BERGAMASCO, kuśnierz.
N1COLO BIONDO, notarjusz.
FRANCESCO BELES1N, rzemieślnik.
MARCO M UDA, żeglarz.
GIOVANNI DA CORSO, rybak.
MAFFIO MOROS1N1.
MORETTO ZORZ1.
PIETRO BOLLAN1.
N1COLO LI ON.
POSEŁ GRECKI.
Członkowie Rady Dziesięciu:
GIOVANNI MARCELLO, jeden z trzech »Głów« Rady.
LUCA DA LEZZE, pierwszy Inkwizytor Rady.
MARCO POLAN], sekretarz.
TOMASO SA NU D O . M1CALETTO DOLF1N.
PIĘTRO DA MOSTO.
MARINO V E N ]ER.
LAUDO LOMBARDO.
N1COLO TREV1SAN.
NI COLO FAL] ER.
Postacie w dramacie nieme.
DONNA ALUICA
1
Członkowie Rady Mniejszej:
GIOVANNI MOCEN1GO.
ALMORO VEN1ER.
Postacie to dramacie nieme.
TOMASO VI ADRO.
GIOVANNI SAÑU DO . PIERO TREV1SAN.
PANTALEONE BARBO.
DO N N A ALUICA, z domu GRADENIGO, druga żona M . Fallera, dogaressa.
D O N NA 1SABETA, wdowa po doży Franciszku Dandolu.
LUCJA X. GH1SL
Panny dworu dogaressy.
ELENA LOREDAN.
M ARIA SA N U D O . DEA DANDOLO.
CARTUZZA, córka Nicola Dora.
HEROLDZI, STRAŻ, DWÓR, GOŚCIE PŁCI OBOJEJ, MASKI, HAJ
DUCY, GONDOLJERZY i t. p.
Rzecz dzieje się w Wenecji; akt I. z końcem marca, następne w połowie kwietnia 1 35$. roku.
2
AKT k
Izba w mieszkaniu aoży we wschodniem skrzydle pałacu.
JP głębi dwa okna, — na lewo dwoje drzwi do dalszych pokojów, — z prawej drzwi, z korytarza wiodące.
D O N N A ALU 1 CA, dogaressa, kobieta trzydziestoletnia o bardzo bujnych miedzianych włosach — ubrana w bo
gaty strój domowy, stoi przy oknie i patrzy na kanał w dole. — W dużem krześle z przechyloną w tył głową siedzi rozparta LU CIA X. G H IS1, obok inne panny dworu:
E L E N A LO RED A N , M A RIA SA N U DO i najmłod
sza D EA D A N D O LO .
D O N N A ALU 1 CA
cofa się nagle od okna z lekkim okrzykiem.
A h !
E L E N A biegnie z M A R IĄ i D EĄ ku oknu.
C o tam ?
5
ALU! CA.
O na znów ! ta so w a ...
DEA, piętnastoletnia dziewczyna o czarnych włosach.
S try jn a ! ALU! CA.
W iedźma przeklęta!
M A R IA odchodzi od okna.
D onna Jsa b e ta ...
LUCIA, bardzo jasna blondynka, która przez cały czai siedziała nieporuszona.
K to? dogaressa?
ALU 1 CA.
To nie dogaressa!
to tylko w dow a p o d o ży ...
ELEN A .
C o niegdyś panow ał, pani, jak tw ój m ąż...
ALU] CA.
Lecz dzisiaj
um arł i o n a ...
LUCIA.
Pogląda w te okna, gdzie niegdyś b y ła dogaressą.
ALU! CA.
B y ła ! D E A.
Ja nie wiem, pani, co ci szkodzi w dow a po moim stryju?
ALU! CA.
N ieszczęście sprow adza na mnie jej w idok! A zawsze się patrzy, tak się tu patrzy, jakby urzec ch ciała...
DEA.
P a n i! staruszka to jest bogobojna —
we w dow ich szatach. W iesz, żyje w klasztorze...
ALU! CA.
Czemu codziennie p ły n ie tym kanałem ? DEA.
Zw ykła się modlić w San G iorgio M a g g io re ...
ALU1 CA.
A niech się modli, byłem nie m usiała
7
ja patrzyć na nią! — D o ść sm utny stąd widok, ten kanał wązki i rybackie d o m y ...
N ie wiem dlaczego w łaśnie te pokoje tylne mieszkaniem są Wenecji pana!
EL EN A .
D oża nie panem jest Wenecji, tylko pierw szym w urzędzie R zeczypospolitej, którą w ładają stare ro d y nasze,
Loredan, C o rn e r...
M ARIA.
S a n u d o ...
D E A.
D a n d o lo ...
ALU 1 CA.
A więc i Falier! więc i G radenigo, z których krwi jestem ! N ie zapominajcie, żem nadto żona d o ży ! dogaressa!
EL EN A .
Wszak nikt ci, pani, tutaj nie ubliża!
Czcimy cię w szy stk ie...
ALU 1 CA.
Tak! czcicie mnie, czcicie,
dopóki mąż mój mieszka w tym pałacu, lecz gdy w kościele stanie jego tru m n a ...
LUCIA.
N ie, nie! N ie chciała bym b y ć dogaressą, a zw łaszcza m łodą, która przeżyć m oże swojego męża! — R ód mój nie z try b u n ó w , nie p o d p isy w ał żaden G hisi aktu
fundacji tum u św iętego Jerzego, a przecież jestem księżniczką!
E L E N A lekceważąco:
N a W schodzie!
LUCIA.
N a cudnym W schodzie, gdzie się w ład a jeszcze, jeśli się umie zd obyć sobie księstw o!
Greckiej królew ny krew w mych żyłach p łynie, a ojciec panem jest na w ysp dziesiątku...
E L E N A .
Za pozwoleniem R zeczypospolitej...
M ARIA.
1 dodaj: zgodą greckiego cesarza, którem u musi h o łd o w ać! Ja wiem to, i mój stry k przecie jest księciem na N axos.
9
ALU! CA.
I tak dw óch panów każdy ma nad sobą!
LUCIA.
A niechaj będzie! A doża w Wenecji ilu ich słucha? ilu członków w Radzie Wielkiej zasiada!
ALU 1 CA zamyśla się.
A są jeszcze przecie
— w e W łoszech naw et — praw dziw i książęta i ... księżne...
E L E N A .
P ew no, lecz jako o zaszczyt 0 obw atelstw o weneckie się p ro sz ą ...
Sam cesarz Stefan w B izancjum ...
LUCIA.
A ch ! dajcie w y mi już pokój z tą waszą W enecją!
N a w yspy moje chciałabym pow rócić, deptać po karkach mych rzezańców , śnieżne ciała niewolnic moich krwią rum ienić
1 czekać, ry c h ło jakie książę w schodnie czołem o rękę mą ojcu u d erzy ...
Zrywa się.
10
A ch ! tam się żyje! tam się żyje, wiecie!
M o rz e tam więcej błękitne i niebo, i róże pachną inaczej, niż tutaj, i krew inaczej krąży, paląc ż y ły — i pocałunki mężczyzn są gorętsze, ach! Wstrząsa się i zakrywa oczy.
ALU 1 CA z mitnowolnem zajęciem:
Jak pow iadasz? tak-że tam gorąco um ieją... pieścić?
LUCIA.
Tutaj nic nie w olno!
tu kryć się trzeba z każdym pocałunkiem , a tam — w śró d kw iatów ...
D E A.
] tutaj, g d y męża która d o stan ie...
LU CIA.
A ch, m ęża! co — m ęża!
M ą ż nie na m iłość jest, ale o d tego, aby swej pani d ał szaty złociste, i w zło te o b u ł trzew ice jej stopy,
i św iat p o d e s ła ł p o d jej trzew ik z ło ty — i d a ł jej w szystko, co trzeba, b y m ogła
, ---j— --- - . i j
bez troski oddać się szczęściu m iło śc i...
Kochanka — znajdzie sobie każda sama!
ALU 1 CA zamyślona — mimowoli:
Tak, lecz mąż musi być na to czemś więcej, niżeli — d o ż ą ...
Drgnęła, zrywa się i mówi, pokrywając pomieszanie:
C o ty pleciesz, L u c io ! to grzech d o p raw d y !
M ARIA.
G rzech mówić!
E L E N A .
G rzech słuchać!
D E A.
Jabym z kochankiem czy mężem — to jedno — p o szła i nędzę dzielić, gdybym tylko
k o ch ała...
ALU1CA.
G łu p i a ś !
LUCIA.
B rr! m iłość p rz y n ęd zy ! ALU 1 CA jakby myślom swym odpowiadała:
N ie, nie! to straszne! To b y ło b y stra sz n e ...
] 2 --- . —
C o to?
Słychać za oknem Ś P IE W
na nutę starej weneckiej piosenki:
Splende la luna nella laguna. . .
Lśnią się laguny
w blaskach miesiąca;
w napięte struny d ło ń moja trą c a ...
PA N N Y biegną ku oknom.
D E A.
M ARIA.
Kto śpiew a?
E L E N A wyglądając:
A ! to jest A n to n io ! LU CIA wygląda również.
Znasz g o ? W idziałam go nieraz w gondoli.
EL EN A .
Śpiew ak uliczny, pono z P adw y ro d e m ...
Ś P IE W brzmi dalej bez przerwy.
Poglądam w k o ło za mą w yśnioną, abym jej czoło
u b ra ł k o ro n ą ...
C zy będzie dziewką, czy też zamężną:
ja moją śpiewką
zrobię ją księżną!
ALU! CA.
S zczodry ten śpiew ak!
LUCIA.
A jaki jest ła d n y — ! ŚPIE W .
M iesiąc się sobie
dziwuje w w odzie;
księżną ją zrobię
w zaklętym grodzie!
Niechaj się schowa w cień żona d o ży ; moja królow a
po d o b n a z o r z y ! ---
>4
DEA.
Jak pięknie śpiewa! d o p raw d y ...
M ARIA.
P rz e c u d n ie ! LU C IA do Jłluiki:
Pani, ja go tu na g ó rę zawołam, czy pozw olicie?
ALU 1 CA z wahaniem.
N ie w iem ...
E L EN A .
M o ż e doża będzie się gniew ał — — ?
ALU 1 CA stanowczo:
D o ża? jeszcze czego!
N ie jest-żem panią? — Zaw ołaj go, — owszem.
LU CIA daje znaki przez okno.
Tak, tak! tu przyjdźcie! C hce was dogaressa w idzieć!
ALU 1 CA gniewnie:
D laczego mówisz, że ja chciałam ...
, .z : . - - ---=-_ = j 5
LUCIA.
A cóż to szkodzi? B ałb y się inaczej...
Wygląda.
W ysiadł z g o n d o li... w szed ł na sch o d y ... idzie!
E L E N A . C o mu pow iem y, g d y przyjdzie?
M ARIA.
A praw da!
LUCIA.
N iech zgadnie, któ ra z nas je st dogaressa!
ALU1CA.
D o b rze! Siadajmy w szystkie w jednym rzędzie.
Siadają.
D E A.
Pozna p o w ie k u ...
ALU 1 CA gniewnie:
Zapew ne! Smarkatej, jak ty, nie weźmie za W enetów panią!
M ARIA.
C icho! już idzie.
A N T O N IO D A LLE B1NDE, śpiewak uliczny, wchodzi i staje nieśmiało na progu.
Cześć wam, piękne p a n ie ...
LUCIA.
Której oddajesz cześć?
A N T O N IO . W szystkim.
M ARIA.
To ładnie, lecz przecie jedna z nas jest d o g aressą. . .
LUCIA.
Zgadnij-że, która?
A N T O N IO patrzy na nią.
Książęcy w y macie w ygląd i piękna je ste ś c ie ...
Urywa nagle, spojrzawszy na dogaressę.
LUCIA.
Ja ted y ?
A N T O N IO głosem z tekka drżącym:
N ie wiem i wiedzieć nie pragnę, lecz g d y b y m ...
DO N N A ALU (CA
>7
2
C o ?
A N T O N IO patrzy na dogaressę.
...ja m ógł tro n y rozdzielać i światu naznaczać w ładców , to p o ło w ę świata p o d wasze nogi zło ży łb y m , dostojna!
Chyli się przed nią.
M ARIA.
O d g a d ł!
E L E N A trochę złośliwie:
To nie dziw !
LU CIA zapatrzona w śpiewaka — do Eleny:
Jakiż on jest ła d n y ! E L E N A lekceważąco:
D o s y ć . . .
LUCJA namiętnie:
A ch ! b ard zo !
A LU IC A patrzy w oczy śpiewakowi.
1 dlaczegóż, człecze, mniebyście świata chcieli dać p o ło w ę ?
A N T O N IO . W y na królow ę jesteście stw o rz e n i!
EL EN A .
Łaska wam p atrzy z śm iałych, jasnych oczu, i czoło macie w yniosłe, bez zmazy,
a usta dumne, do rozkazyw ania — j dostojeństw o w całej swej p o sta c i...
Wam bym świat o d d a ł i b iłb y m wam cz o łe m ...
ALU! CA.
A cóż królow a pieśni waszej — ? A N T O N IO .
P a n i!
raczcie w ybaczyć mej piosnce prostaczej, że — was nie znając — szukała k ró lo w e j!
D ziś w iem : w y jedna jesteście na świecie!
M ARIA.
H o la! obrażasz nas, mości śpiew aku!
E L E N A .
Słusznie pierw szeństw o dajesz dogaressie, lecz i nam przecie też się coś należy!
A N T O N IO . Ja człek ubogi, jeden tylko miałem świat w swojej d u szy ...
M ARIA.
Więc nam nic nie dacie?
A N T O N IO .
Życzę wam szczęścia, ile B óg dać raczy ...
E L E N A . A mnie?
A N T O N IO . Wam? m ę ż a ...
LUCIA.
A mnie co dajecie?
A N T O N IO .
Wam, piękna pani? D ałb y m wam królestw o m iłości, byście w niem w szystką w ładali rozkoszą, krw aw e ściągając haracze z uszczęśliwionych waszym pocałunkiem rabów ust waszych. Lecz waszym poddanym jabym być nie chciał...
LUCIA.
Praw dziw i książęta 0 w olę ludu nie pytają, kiedy
kładą mu jarzmo. — D obrześ nas obdzielił 1 p o d o b ała nam się tw oja piosnka,
więc chociaż nie chcesz być moim poddanym , dam ci nagrodę — k ró lew sk ą... i moją!
20
Jestem księżniczka. N ig d y ś nie całow ał jeszcze księżniczki? — o to są me u s ta ...
Podaje mu twarz.
A N T O N IO cofa się.
Ja nie śmiem, pani. Z b y t hojna nagroda, nie zasłużyłem na n ią ... A jeżeli
o łaskę mogę p ro sić ...
ALU 1 CA.
Z ło ta chcecie za pieśń p o d okny naszemi śpiewaną?
Wyciąga rękę do szkatułki, którą jej jedna z panien podaje.
A N T O N IO .
N ie, nie chcę z ł o t a ! Lecz jeżeli m ogę p rosić o łaskę, to dajcie mi odejść stąd — bez nag ro d y !
ALU 1 CA.
Ja was nie rozum iem ...
A N T O N IO .
D o ść mi, że m ogłem was zobaczyć, pani.
Zadość. Za w ie le ... Jeśliby wam kiedy
pieśni trz a b y ło , a lb o . . . k rw i: w ołajcie,
ja mam o b o je : pieśń i krew gorącą,
a jestem dłu żn y wam w szystko — za szczęście, iż cud w idziałem !
Skłania się i wychodzi szybko.
LU CIA pogląda za nim.
D ziw ak niepojęty!
Żałuję teraz, żem go z a w e z w a ła ...
ALU! CA.
Owszem, jest d w orny i wcale do rzeczy ...
JPstaje, chodzi, — nagle zmieniając ton, mówi w podra
żnieniu :
Zresztą — ja nie wiem, pocoś go tu zw iodła?
O n głupstw a plecie! K rólestw o! królestw o i — d o g aressa! . . . D onna 1 sabeta,
w dow a p o d o ż y ... Wstrząsa się.
D laczego w y w szystkie
dziś mnie nudzicie? Do Lucii — prawie z nienawiścią:
Ty — grecka księżniczko!
Siada, opierając głowę na dłoniach.
O dejdźcie! przecie ja chora! widzicie!
Ja jestem chora, chcę mieć spokój, idźcie!
PANNY
zdumione wychodzą drugiemi drzwiami na lewo.
22
ALU I CA
po ich wyściu wstaje, bierze ręczne srebrne zwierciadło i przegląda się w niem uważnie. Po chwili szepce do siebie:
1 co mi z teg o ?
Opuszcza rękę ze zwierciadłem.
C o z tego ? c o z t e g o . . .
Słychać kroki i głosy ożywionej rozmowy; Jlluica rzuca zwierciadło i siada znów w głębi, tyłem się do drzwi
zwracając.
M A R IN O FALI ERO, doża, człek blizko siedmdziesięcio- letni, do starego dęba podobny, siwy ale krzepki>4> bystrych oczach, patrzących stanowczo z pod krzaczastych brwi — wchodzi, ubrany w domowy strój dożów. Z a nim postępują, rozmawiając z nim: G IO V A N N I M A RC ELLO , mąż w sile wieku, jeden z trzech ))Główa Ąady X . i LUCA DA LEZZE, zgrzybiały starzec z wielką siwą brodą,
pierwszy Inkwizytor tejże T\ady.
FALI ERO mówi żywo i stanowczo:
P osłow ie, mówię, d o b rze się sp raw ili;
niema p o w odu oskarżać ich!
LUCA DA LEZZE.
O tem my tylko sądzim !
FALI ERO.
A ja zaś pow tarzam , że zawrę pokój z G enuą!
23
G IO V A N N I M A R CELLO . Ty dożo nic tu zawierać nie możesz. Jedynie R zeczpospolita. . .
FALI ER O gniewnie:
N iech R zeczpospolita rąk mi nie wiąże! N iechaj mi pozw oli mianować p o słó w i w odzów , a jeśli przeciwko losom m ęstw o ich nie zdoła, niech nie oskarża ich łacno o zdradę!
Dajcie mi w d ło n ie w ojnę oną całą, a pew no, zamiast m yśleć o pokoju, zgniotę M edjolan i taki cios zadam pysznej Genui, że się nie podźw ignie za sto lat naw et!
G IO V A N N I M A R C E LL O chce mówić.
D o ż o . . .
FALI ERO przerywa mu.
Lecz dopóki podejrzliw ością w y w szyscy wzajemną rządzić się chcecie i miast mnie z a u fa ć ...
LUCA DA LEZZE surowo:
Panie! to praw a R zeczypospolitej
m ądre i zbaw cze! sądzić ich nie w o ln o ...
24
FALI ERO.
Dzięki tym praw om lud się dziś już burzy, zniszczony wojną, z której mieć nie może żadnej korzyści! przygnieciony jarzmem w aszego rządu, o d którego po n o
cięższe i jarzmo Turka b y nie b y ło !
W y wiecie o tem, lecz co was to obchodzi!
W y macie sw oje cele, w y — D z ie s ię c iu ...
G IO V A N N I M A R C ELLO . C óż my ? M y sługi R zeczy p o sp o litej. . .
FALI ERO.
Więc mnie słuchajcie! kiedym ja jej panem ! LU CA DA LEZZE po chwili milczenia:
D o ż o ! przypadkiem z u st ci się w y rw ało straszliw e sło w o ! k tó re samo jedno
jużby starczy ło — mimo tw e zasługi — byś p rz e sta ł być tem, czem j e s t e ś ..,
FALI ERO.
A czemże ja tutaj jestem, coby w arte b y ło ,
abym się łam ał codziennie p rzed wami?
G IO V A N N I M A R CELLO . D o ż ą . . .
25
LUCA DA LEZZE.
Tak, jesteś d o ż ą ...
FALI ERO.
B y łem więcej, kiedym p o d Zarą z b ił zagony H u n ó w i sta ł w e krwi i w sło ń cu !
LUCA DA LEZZE.
N ie więcej!
To b y ła tw oja sław a, dziś — Wenecji
blask oprom ienia tw e czoło, — lecz pomnij, że to Wenecji blask, a nie tw ój w łasny, w którym dziś chodzisz!
FALI ERO.
C zy to ma być groźba?
DA LEZZE.
N iech nas zachowa B óg, abyśm y śmieli grozić pierw szem u w R zeczy p o sp o litej. . . N asz obow iązek ty lk o . . .
2 6
FALI ERO.
D o b rz e ! d o b rze!
M A RC ELLO . Rada się zbierze za godzinę. W tedy projekt pokoju weźmiem p o d r o z w a g ę ...
Tymczasem żegnamy cię, d o ż o . ..
Cofają się obaj i wychodzą.
FALI ERO
zbliża się do milczącej Jłluiki i gładzi jej włosy. Potem zwolna podchodzi ku oknu i opiera się.
Z nużony je s te m ... Wygląda.
ALU 1 CA po chwili:
M a rin o . . .
M g ła znów pada... Jak wówczas, gdym p ły n ą ł, tam z A w injonu wracając, w ybrany
FALI ERO odwraca się.
C o, żono?
ALU1CA.
N ic.
FALI ERO wygląda znów.
dożą, na w ątłej gondoli, ażeby
wziąć rząd W enecji...
A LU !C A gorzko:
Rząd Wenecji, mówisz!
FALI ERO.
Tak, rząd W enecji... tak m yślałem w te d y ...
Z ły znak, prawili — . W m gle m inąłem statek po mnie w ysłany — z ło ty B ucintoro — i tak z wioślarzem jednym , na gondoli przybiłem — zamiast do bram y pałacu — m iędzy kolum ny dw ie — i na ląd w szedłem tam tędy...
ALU] CA.
C óż stąd?
FALI ERO.
To miejsce stracenia zbrodniarzy, w rogów R zeczypospolitej...
Po chwili:
N ie wiem, dlaczego dziś mi to przychodzi na m y ś l...
ALU 1 CA żywo:
M a r in o . . .
FALI ERO.
S łu c h a m . . .
ALU 1 CA.
Ja chcę mieszkać tam, w p o łu d n i o wem skrzydle — i na m orze patrzeć się z okien, na laguny...
FALI ERO.
D z ie c k o ! wszak tam jest sala W ielkiej R ad y ...
ALU 1 CA.
Zatem w skrzydle zachodniem, patrzeć na P iazzettę...
FALI ERO.
Tam S ąd C zterdziestu ma salę i drugą w y b o rcy do żó w ...
ALU 1 CA.
A doża się musi mieścić o d ty łu , nad wązkim kanałem i na ru d ery w idok mieć z sw ych okien!
FALI ERO.
G d y b y ż to o to chodziło je d y n ie ! --- Zwraca się.
A le co to b ie dzisiaj?
ALU 1 CA.
N ic mi nie jest, nic, nic! — Po chwili:
29
Przynajmniej każ zburzyć te domy, abym pow ietrza tutaj więcej m iała! —
FALI ER O gorzko:
W iesz, że ja kazać tutaj nic nie mogę, — nie jestem panem W enecji...
ALU I CA.
Więc czem że?..
FALI ERO.
S łyszałaś: dożą!
ALU! CA.
A ja?
FALI ERO.
D o g a re s s a ...
ALU! CA.
A gdy ty um rzesz?
FALI ERO.
Czemu przypom inasz, że jestem s ta r y ...?
ALU] CA.
B o sam nie pamiętasz
o tem ! — M n ie m łodą w ziąłeś! — a g d y ś p ro sił o moją rękę, to ś mi ob iecy w ał...
30
FALI ERO.
I d o trz y m a łe m !
ALU1CA z ironją:
Jestem dogaressą!
i p o twej śmierci, w dow a, będę pływ ać, jak I sabeta, tym oto kanałem
i p atrzy ć w okna — nowej dogaressy!
FALI ERO posępnie:
M y ślałem o te m ... i jesz cze... coś w ięcej...
N ie! — C ałe życie straw iłem na służbie, na tw ardej służbie Rzeczypospolitej, — b yłem p o d estą w pięciu miastach, posłem na W ęgrzech, w Pradze, u Świętej Stolicy, w M o n tfo rt, w Genui, — i na N e g ro p o n te służyłem , krwi swej nie szczędziłem nigdzie —, a gdym b y ł m ło d y — Jat te m u ... czterdzieści i p ię ć ...
ALU 1 CA.
M n ie jeszcze nie b y ło na św iecie...
FALI ERO.
A jam b y ł jednym z tych, co w krwi gasili b u n t Bajamonta, k tó ry chciał b y ć panem W enecji...
ALUJ CA.
1 cóż?
FALI ERO.
N ic. Dzisiaj mam siwe w ło s y ...
ALU! CA.
To w idzę!
FALI ERO.
M o ż e — gdybym — syna m ia ł...
ALU 1 CA.
G d y b y ś sy n a ...
FALI ERO.
...m ó g ł jemu zostawić w ła d z ę ... t o ...
ALU! CA.
W ład zę?
FALI ERO.
Lecz jestem bezdzietny...
] stary jestem. W ytrzymam do końca
i będę — doża — sługą sw y c h ... poddanych!
D la d o b ra ... szlachty! — R zeczypospolitej!...
ALU] CA.
G d y b y ś m iał s y n a ? ... f
32
FALI ERO.
C o m ówisz?
ALU1CA.
N ic, nic już.
M y ślałam t y l k o ... Urywa.
FALI ERO.
W ytrzymam do końca — sternik o dłoniach okutych — w tej b u rz y ...
N ie w arto ! — chociaż m ó g łb y m ... m ó g łb y m ...
Zwraca się do żony. G łu p s tw o ! A ty — p o mojej śmierci, będziesz — w dow a — poglądać w okna n o w e j... dogaressy! —
Wychodzi pierwszemi drzwiami na lewo.
ALU 1 CA po jego wyjściu:
N ie ! nie! nie będę! nie b ęd ę! — Już raczej...
Zamyśla się, siada.
Wkrótce po wyjściu doży wchodzi M IC H E L E ST E N O, dwudziestokilkoletni członek T{ady Czterdziestu. Wszedłszy, zatrzymuje się nieruchomie na progu. Ubrany jest w czarną togę sędziowską, włosy długie, z lekka kręte, ciemne, — ostre, namiętne rysy twarzy. Pod pachą trzyma plik papierów.
ALU 1 CA podnosi głowę — patrzy.
D O N N A AlUICA
33
3
M IC H E L E STE N O . Szukałem d o ż y ...
A LU ]C A wskazuje ręką-
P rzeszed ł do sw ych komnat.
M IC H E L E przechodzi przez izbę.
A L U !C A nagle:
M ich el! —
M IC H E L E zatrzymuje się przy drzwiach, odwraca.
ALU 1 CA.
M ichele! N o — chodź tu taj! Bliżej! — M IC H E L E walcząc ze sobą:
Czemu mnie w ołasz — p a n i...?
ALU I CA.
W szak p rzyszedłeś, aby mnie widzieć.
M IC H E L E . N iepraw da!
ALU1CA ciszej:
C ałow ać ?
3 4 - ~ _
M 1C H E LE.
N ie, nie! niepraw da! J a ... szukałem d o ż y ...
Tu są w yroki sądu — ma p o d p isa ć ...
ALU I CA.
C óż! — te papiery m ó g ł zanieść kto in n y ...
N ie kłam! ty ś p rzy szed ł — dla mnie!
M 1C H E LE.
Zresztą — g d y b y naw et tak b y ło ...
ALU! CA.
A w idzisz! M u s ia łe ś ...
M 1C H E LE.
N a moją mękę!
ALU 1 CA.
Pójdź! — całuj mnie! Prędzej!
Czemużeś zw lekał?... Już trz y d n i... T ęskniłam ...
U sta mnie p a lą ... tak b a rd z o ... W iesz, wczoraj nie m ogły piersi me usnąć — z tęsknoty za twemi u sty ... Czujesz, jak w ezbrane?
M asz! pieść! gryź! całuj! — A ch! jakiś ty m łody!
Jak ja cię pragnę! — ty — czarny... ch ło p a k u ...
ty mój! m ó j... czarny...
Obie dłonie -wplata w jego włosy i ciśnie mu głowę do swej piersi.
35
*3
M IC H E L E po chwili obłędnych pocałunków zrywa się.
Luica! Luica!
ALU1CA.
N o co? C zy m ało?
M IC H E L E .
Ja w takich warunkach go tów oszaleć!
ALU ICA .
C zyż nie w arto dla mnie?
M IC H E L E . G ubię się! ginę!
A LU ICA .
W ięc idź w świat! Zapomnij o mnie i znajdź gdzie drugą w świecie taką, jak ja ..., ażeby tak cię całow ała,
jak ja ... Idź, M ichel, i znajdź taką złotą, jak ja ...
M IC H E L E .
D latego, żeś ty jedna w świecie, to ja się to b ą mam z innymi dzielić?
ALUICA.
D zielić? —
M IC H E L E . M a sz m ęża ...
ALU1CA.
Wszak w iedziałeś o tem ...
M IC H E L E .
Tak, tak, w iedziałem ! Lecz on b y ł daleko, p o sło w a ł w świecie, a weneckie praw o zabrania mężom, kiedy są w urzędzie, brać z sobą żo n y ...
ALU1CA.
W iedziałeś, że w ró c i...
M iC H E L E .
Tak, gdy go dożą obrano, w iedziałem , alem nie m yślał, że to takie straszne, — a dziś mnie o b łę d ogarnia! Luica!
przecież ty moja jesteś!
ALU 1 CA.
Jestem tw oja.
M IC H E L E .
C a ła !... Tw e ciało, któ re jam c a ło w a ł...
Pom yśl, że na twem ciele niema miejsca, któ reb y u st mych nie znało g o rący ch ...
37
ALU I CA.
Czuję to, czuję często tw oje usta na mojem ciele, naw et gdy cię niema p rzy m n ie...
M IC H E L E .
1 pom yśl, że te ra z ... on .J. stary ...
cieb ie... tak sam o...
ALU 1 CA.
Dzieciaku, dzieciaku!
i co ci o to? Wszak to nie tak samo!
1 czy ty myślisz, że on mnie zna taką, jak ty, stęsk n io n ą... p rag n ącą... i chętną?
Ja tw oja jestem! ciebie tylko pragnę!
Całuje go.
Czujesz? co? czujesz? N o , pow iedz! — A zresztą...
w ramionach je g o ... ja m y ślę ... o tobie...
M IC H E L E odtrąca ją gwałtownie.
W ięc i to jeszcze! A więc on mi kradnie ten dreszcz!
ALU1CA.
M ichele! M ichele! o n ... stary!
M IC H E L E .
To jeszcze gorzej! A ch! b rzy d zę się tobą,
38 — ■■ ■■ " - ■- - - =
kiedy pom yślę, że on cię dotyka — stary — zgrzybiały! że wodzi ustami oślinionem i. . .
A LU ICA .
N ie jest on zgrzybiały, jak lew wygląda! i nie jeden m ło d y ...
M IC H E L E . Ty mów mi jeszcze!
ALUICA.
W ięc p o co zaczynasz?
M IC H E L E .
D laczego? N ie wiem. Bo wciąż myślę o tem...
A LU ICA .
N ie myśl! To g łupstw o! Szkoda na to czasu.
Wyciąga rękę ku niemu.
Lepiej chodź, całuj!
M IC H E L E nie poruszając się z miejsca:
G ry zę w nocy palce i drę poduszki zębami na łożu,
lub na śmierć p iję ...
Z nagłym wybuchem:
Ja go nienawidzę,
słyszysz! Z azdrosny jestem naw et o to, że on p rz y tobie jest, ma codzień praw o patrzyć na cieb ie... podczas g d y ja muszę tylko jak złodziej...
A LU ICA .
B ogatszyś od niego, bo masz mnie c a łą ...
M 1C H E L E .
Ja chcę duszy twojej, wszystkich tw ych myśli!
A L U IC A z uśmiechem:
N ie kłam, M ichel, nie kłam i nie oszukuj siebie! Z moją duszą
cóżbyś ty ro b ił? U st chcesz moich tylko, moich uścisków, a nienasycony
jesteś i przez to zazdrosny! — Lecz ja się nie gniewam o to. Owszem, może naw et za to cię kocham, ty dziki chłopaku!
M JC H E L E . Słuchaj! bądź moja!
ALUICA.
Jestem!
M 1C H E LE.
N ie! nie jesteś!
40
A le ja p ro szę jeszcze raz ostatni:
bądź t y l k o moja!
ALUICA.
A to jakim cudem?
M IC H E L E . Rzuć go!
ALUICA.
Szalonyś?! Raz już p ow iedziałam ...
M IC H E L E .
N a greckich wyspach posiadłość niewielką mam i dom b ia ły ... W ysyłam okręty
na w schodnie m o rz a... W łaśnie jutro żagle ro zw in ą ... P om yśl! możemy przez m orze p o p ły n ąć razem — i zgubić się w świecie razem, na jońskim brzegu, na C ykladach...!
D om w śró d w aw rzynów jest tam — m urow any i ró że k rw aw e... Tam będą me usta
pieścić tw e stopy! tam ci szczęście stw orzę jasne, jak błękit! —
A LU ICA patrzy mu w oczy.
Ty m yślisz napraw dę,
że jabym m ogła żyć gdzieś w m ałym dom u
p o śró d w aw rzynów i za d w ór mieć c a ły '
róże p rzed oknem?
M IC H E L E .
Ja nie jestem biedny!
C ztery okręty moje są na m o rz u ...
ALU1CA.
Tak, tak, wiem o tem, ale cóż to znaczy?...
M IC H E L E .
Tak! w obec tego co ci mąż tw ój daje!
ALU! CA.
C o mi tro n daje!
M IC H E L E .
Ja w szystko zdobędę dla ciebie!
ALU I CA.
D obrze. D asz księstw o? zdobędziesz w yspy w śród morza greckiego, jak Ghisi,
G iustinian, Venier, Barozzi, Q uerini — , abym ja m ogła tam — księżna — panow ać?
M IC H E L E . Św iat ci dam cały !
ALU] CA.
H a, ha! próżne słow a!
gdzie masz pieniądze, by zaciągnąć wojska?
jakie znaczenie, b y poszli za to b ą?
M 1C H E L E . W ięc się przekonasz!
ALU! CA.
A zatem — zdobyw aj dla mnie to księstw o! G d y będziesz już panem, pójdę za to b ą ... b y ć m o że... jeżeli
tutaj w Wenecji nic się nie odm ieni...
M 1C H E L E . Ty mnie nie kochasz!
ALU! CA.
Jaki żeś ty g łu p i!
W łaśnie że kocham! b o nie chcę, b y troska albo żal jaki m iłość mą zniszczyły!
Kocham cię, ale — widzisz — ja mam rozum ...
i wiem, że oprócz m iłości ku tobie...
G dybym nad sobą, nad swojem pragnieniem
— jak ty — panow ać nie umiała, dzisiaj, zamiast jak księżna mieszkać w tym pałacu, byłabym pew no zamknięta w klasztorze albo też z miasta naw et w yśw iecona — i ty b y ś w te d y ...
M 1C H E L E .
N ie, nie! ty nie kochasz!
— : - . - : - r r r r = T T T T T = --- . --- _ 4 3
A LU ICA .
G łupcze — pow tarzam ! — kocham cię, chcę, pragnę, i przez to w ła śn ie ... To w szystko dla ciebie!
M u sz ę w ysoko stanąć, tak! w ysoko,
b y cię móc kochać, nie tęskniąc za niczem, — kochać cię! sły szy sz? i nie bać się ś w ia ta ...
A ch! ty nic nie wiesz jeszcze! — M IC H E L E .
C o takiego?
A LU ICA .
N ie, nie! nie pow iem ! Ty jesteś szaleniec, to b ie nie m o żna... A le g d y b y ś w iedział...
M IC H E L E . C o?!
A LU ICA .
Później m o że... Dzisiaj nie nalegaj...
M IC H E L E . ja chcę! mów zaraz!
A L U iC A
N ic nie pow iem ! Idzie w głąb, otwiera drzwi.
D o ż o !
z Sądu C zterdziestu p rz y n ió sł ktoś wyroki
i chce wam oddać, byście p o d p isa li!
"Zwraca się do Michela.
Spocznijcie, panie! D oża zaraz przyjdzie!
M JC H E L E . L u ica!
ALU! CA.
Słucham . Czyście rzec co chcieli?
FALI ERO wchodzi.
M IC H E L E skłania się przed dożą.
O to w y ro k i...
FALI ERO bierze papiery.
Sąd skończył o b rad y ? M 1C H ELE.
W łaśnie przed chw ilą...
FALI ERO przegląda wyroki-
D o b rze już. Odejdźcie.
Sam kanclerzowi oddam , g d y przeczytam . M IC H E L E wychodzi z głębokim ukłonem.
FALI ERO
przeglądając dalej papiery, mówi po jego odejściu:
N ie lubię, kiedy tutaj mi się kręci ten m ło d z ik ...
= 45
Po chwili:
S ły szy sz ? ALUICA.
S ły szę. C óż poradzę.
O n jest urzędnik i ma w stęp do doży.
FALI ERO.
A le ja nie chcę!
A LU ICA .
A więc mu zapowiedz, albo zmień praw a R zeczy p o sp o litej...
FALI ERO.
Słuchaj, ja jestem stary — i uważać m uszę...
A LU IC A . Uważaj.
FALI ERO. '
W iesz, krążą p o mieście różne pogłoski, mnie ubliżające,
a jeszcze więcej — tobie. Ja nie wierzę, znam cię! lecz nie chcę, ażeby szarpano cześć dogaressy i żony F aliera...
ALUICA.
Jakie p o g ło sk i...?
FALI ERO.
N ie chciałem ci m ów ić...
Kiedyś na tronie mym w sali posłuchań znalazłem kartkę z tym o to n apisem ...
Wyjmuje kartkę i daje jej.
ALU] CA czyta:
»M arino Falier — piękną ma źoneczkę!
»inny ją pieści, on ją utrzym uje!«
Mnie kartkę w ręku i chowa.
Czemu mi dajesz ten papier?
FAL] ERO.
B o musisz uw ażać...
ALU ! CA.
M u szę uważać, powiadasz, a ty ?
FALI ERO.
Ja?!
ALU1 CA,
Juści. Czyjaż to je st wina, że sław ę moją w zięto na języki ?
FALI ERO.
M o ja ?!
47
ALUJCA.
A pew no! M a sz mnie, m łodą żonę, a jak dbasz o mnie? Kto cię kiedy w idział ze mną? Przez lata całe gdzieś p o świecie jeździłeś, samą mnie tu zostaw iając...
FALI ERO.
Byłem na służbie R zeczypospolitej...
ALU I CA.
A więc się nie skarż, gdy R zeczpospolita hańbi ci żonę! — W róciłeś tu — dożą — i znow u samą wiecznie mnie zostaw iasz!
FALI ERO.
Ty wiesz, mój u rz ą d ...
ALU1CA.
A ch ! co mi tw ój urząd ty służko szlachty! m arny cieniu księcia!
A zresztą kto wie, jakie ty masz spraw y, dlaczego żonę zaniedbujesz! B oże!
wszak tw ój poprzednik, A ndrea D andolo też m iał łe b siwy, kiedy z Izabellą Fieschi-Visconti ro zp o czął m iło stk i...
FALI ERO.
D zieck o !...
ALUICA.
N ie tykaj moich w ło só w ! M o ż e temi rękami pieściłeś p rzed chwilą
inną kobietę, którą z moich panien,
Lucię lub M arię... A ch ! b rzy d zę się tobą, b ru d n y mi jesteś!
FALI ERO.
C zyś ty oszalała!
A LU ICA .
N a tom starcowi m ło d o ść swoją d ała!
] to dziś taka hańba mnie spotyka,
w łaśnie dziś, kiedy pow iedzieć ci miałam, że będziesz ojcem!
FALI ERO.
Co? ty jesteś w ciąży?
A LU ICA . Tak jest, oddaw na!
FALI ERO.
D laczego dopiero dzisiaj mi mówisz?
DO N N A ALUICA. 4
49
ALU] CA.
A bom ja nie chciała, ażeby ży ło to dziecko!
FAL] ERO.
Jak?!
ALU! CA.
S ły s z y s z ! N ie chciałam zrodzić żyw ego! 1 p o co mieć doży syna? czyliż mu zostawi
tro n swój? Są jeszcze w e W łoszech książęta, E ste, Carrara, V isconti, G onzaga
i Scalighieri! Im w arto dziedziców rodzić, lecz Fallier... N a co to b ie syna?
P o co ja bóle mam znosić i resztę
piękności mojej, gasnącej w tych murach, niszczyć wydaniem na św iat dziecka! P o co?!
FALI ERO.
Zamilcz, k o bieto! Ty blużnisz! ty grzeszysz!
Jeśli ja będę mieć syna...
ALU] CA.
To ze mną
razem p o śmierci twojej będzie p a trz y ł
5 °
w okna pałacu, kędy się u ro d z ił!
— A może urząd p rzy doży dostanie!
FALI ERO.
D o ść już słó w próżnych. Jeśli syn się zrodzi, to będzie tutaj p anow ał!
ALU] CA.
Jeżeli
szlachta go zechce w ybrać dożą — kiedy starcem już będzie — i now ego pana, lalkę w swych ręku, pokaże lu d o w i:
»O to wasz doża, jeżeli tak chcecie!«.
FALI ERO.
N ie z łaski szlachty i nie z chęci ludu będzie on księciem, ale z mojej woli.
ALU1 CA.
Tybyś śmiał...?
FALI ERO.
T ron mój musi — odziedziczyć!
ALUICA.
W ięc postanawiasz...?
= 51
4 *
FALI ERO.
Tak. B yć w ładcą tutaj.
A LUICA.
N areszcie!
FALI ERO.
Dawniej już nieraz myślałem:
w czemże jest Falier od panów ze Scali gorszy lub naw et choćby od V iscontich?
N ieraz, gdym m usiał ulegać przew adze szlachty na radzie, krew w e mnie kipiała, ale mi zaraz ręce opadały:
poco? dla kogo? — ja stary, bezdzietny!
A LUICA.
Będziesz m iał syna, jeno daj mu księstw o!
FALI ERO.
Dam.
A LU IC A po chwili:
Ty to zrobisz. Tak, ty jesteś silny — jak lew... i zd o łasz w ykonać co zechcesz!
Kocham cię za to — wiesz, ty lwie mój stary!
FALI ERO.
Jedyna moja! przecież to dla ciebie...
B o mimo w szystko — możebym się w zdrygnął
52
p rzed tym zamachem na spokój ojczyzny, zw łaszcza dziś, kiedy w ojną skołatana...
ALU I CA.
C zy się już wahasz? Wszakże naw et państw o zyska, gdy ty je ujmiesz w silne dłonie...
FALI ERO.
Tak jest, masz słuszność. Z resztą — chcesz być i będziesz księżną. Kupujesz to sobie, [księżną dając mi syna. Zanim na świat przyjdzie,
zwalę rząd szlachty i sam się o głoszę jedynym panem dziedzicznym W enecji!
Tak ci przysięgam na głow ę dzieciny, k tórą w swem ło n ie nosisz!
Hałas na korytarzu.
G ŁO S BERTUCC1A 1SARELLA.
G dzie jest doża?!
Drzwi się otwierają, z łoskotem wpada B ER TU C C IO 1SARELLO.
FALI ERO.
Czego tu chcecie?
BER TU C C IO 1SARELLO chwyta oddech.
Panie, czy ty w ładasz Wenecją? C zy tu są jakie ustawy?
53
czy też magnatom w olno jest bezkarnie obywateli bezcześcić i krzyw dzić?
FALI ERO.
Kto w y jesteście i co wam się stało?
B ERTU CC IO 1SARELLO.
Jestem Bertuccio Isarello, g łó w n y naczelnik ro b ó t w A rsenale miejskim.
Giani D andolo p o h ań b ił mnie panie!
G dym mu p rzy stęp u do w arsztatów w zbraniał, jako mam praw o, on — ten szlachcic b u tn y — w tw arz mnie u d erzy ł!
FALI ERO.
] żyje?
ISA RELLO po chwili ponuro:
N ie miałem broni... W iesz, panie, w Wenecji nie wolno mieczów nam nosić... Radcom jeno służy taki przywilej...
FALI ERO.
P ocoś do mnie przyszedł?
ISA RELLO .
Skarżę się, dożo.
FALI ERO.
D o A w o g a d o ró w rzecz ta należy...
1SARELLO.
To są w szystko krewni lub przyjaciele mego napastnika. — Spraw iedliw ości chcę, panie, na szlachtę, która pom iata obyw atelam i!
FALI ERO.
C zy wiesz, że doży ni słuchać nie w olno skarg bez orszaku sześciu W ielkich Radców?
1SARELLO.
To jest odpowiedź? Źlem się ted y w y b rał...
P ono nam będzie trzeba nosić miecze — mimo zakazu. B ądźcie zdrow i, dożol
FALI ERO.
Czekaj! mówiłem, że doża nie może słuchać twej skargi, lecz może... Faliero.
Rozumiesz?
1SARELLO patrzy mu w oczy — po chwili:
N ie śmiem...
55
FALI ERO.
P o co chciał D andolo wejść do warsztatów?
ISA RELLO .
N ie wiem, panie. M ó w ił, źe polecenie ma z R ady Dziesięciu,
a gdym się doży zakazem zasło n ił, on was lżył...
FALI ERO.
M n ie lży ł, czy też... dożę?
ISA RELLO .
P a n ie ! jesteście dożą!
FALI ERO.
] p rzeto nie mogę
być sprawiedliwym , jakbym teg o pragnął...
ISA RELLO . W ięc bądźcie...
FALI ERO.
Czemże?
ISA RELLO .
Są sło w a tak ciężkie,
że lepiej, kiedy w duszy pozostają...
FALI ERO.
Jak g ro t w sajdaku?
ISA RELLO .
B e łt już na cięciwie leży i d rży już niecierpliw a ręka,
co zgina majdan...
FALI ERO.
A b y ubić?...
ISA RELLO .
H y d rę — dzi esi ęci ogłow ą.
FALI ERO po chwili milczenia:
P rzyjdź tu dzisiaj do mnie, g d y noc zapadnie. A pow iedz swym braciom, by... mieli miecze w domach.
ISA RELLO .
Zrozum iałem . Przyjdę, nim straże na noc u w ró t staną.
FALI ERO.
Tak. Teraz odejdź.
ISA RELLO .
B óg wam dopomagaj, szlachetny panie!
Wychodzi.
FALI ERO w chwilę po wyjściu Jsarelli:
P ierw szy sprzym ierzeniec...
ALU 1 CA półgłosem do siebie:
D rugi, a może trzeci...
FALI ERO.
Co?
ALU! CA.
N ic. M yślę, aby cię tylko nie zaw iódł.
FALI ERO.
Znam ludzi.
N ienaw iść przeciw rządom szlachty płonie, trzeba mi tylko w yzyskać ten pożar...
ALU1CA.
D la nas!
FALI ERO wstrząsa głową.
D la dziecka naszego!
ALU 1 CA.
A w tedy...
H E R O L D wchodzi.
Rada D ziesięciu na sądy się zbiera!
FALI ERO drgnął, po chwili mówi:
O dejdź i pow iedz, że doża w net przyjdzie.
H E R O L D wychodzi.
ALU 1 CA.
Czemuś sposępniał?
FALI ERO.
N ic. Rada Dziesięciu...
ALU! CA.
Zdepcesz ich!
FALI ERO.
A lb o oni mnie. H a ! trudno...
Kości rzucone, co ma być, to będzie.
KONIEC AKTU PIERWSZEGO.
59
AKT ]].
Winiarnia rybacka nad kanałem. Ściana w głębi otwiera się trzema szerokiemi arkadami na kanał, do którego wiedzie kilka kamiennych stopni. Składane drzwi drewniane, zamyka
jące arkady, rozwarte są obecnie. Widać w perspektywie po
grążony w wieczornym mroku kanał i szeregi domów po obu stronach. W winiarni troje drzwi; jedne z prawej na uliczkę i dwoje z lewej do mieszkania gospodarza. Parę prostych drewnianych stolików i słomą wyplatane krzesła. Ił pułapu
lampa oliwna.
Z a stołem przy winie siedzi kuśnierz B E LT R A M E BER- GAM ASCO. Przy drzwiach, gotowi do odejścia, notarjusz N JCO LO B IO N D O , FRA N C ESC O B ELES1N far
biarz, M ARCO M U DA żeglarz, G IO V A N N I DA CORSO rybak i kilku innych. Wśród nich NI COLO
DORO, gospodarz winiarni.
B IO N D O .
Falier musi p rzed ludem zło ży ć przyrzeczenie, tak jak je dotąd składają dożow ie p rzed szlachtą. M usi obiecać: W szystkim dać rów ne prawa...
63
M UDA.
Zaw rzeć pokój z G enueńczykam i!
B IO N D A liczy na palcach.
To drugie. Potem ...
B ELES1N .
D ać obyw atelom w stęp do Wielkiej Rady...
B IO N D O . N iech będzie i to . Bez różnicy.
B ELES1N . Zmniejszyć podatki...
B IO N D O . To czwarte...
DORO.
A przedew szystkiem znieść Radę Dziesięciu... N a zaw sze!
B IO N D O . ] M niejszą Radę...
DA CORSO.
W olne ry b o ło stw o bez o p ła ty daniny...
64 : - :
B E LT R A M E od stołu:
N o , i p o sto cekinów każdemu, albo i dom... Ja bo chcę koniecznie mieć dom i tyła!
B E L E S IN .
N iechby on tylko b y ł spraw iedliw y...
M UDA.
Jak nie będzie, to na jego miejsce weźmiemy in
nego !
DA CO RSO do gospodarza:
N o , bywajcie zdrow i. B óg zapłać za wino.
DORO.
Za m ało. Więc można na was liczyć?
B E L E S IN . D ajcie znak tylko.
B IO N D O . M am y swoich ludzi...
DORO.
To dobrze, to d o b rze! Ju tro wam powiem...
G O Ś C IE wychodzą.
DORO podchodzi do Bel trama, siada przy nim.
Więc dw ustu ludzi, m ów iłeś?
DONNA ALUICA.
= 6 5
5
B E LT R A M E popijając wina:
M o że być i dw ustu, jak się uprę. — D acie mi Cartuzzę?
DORO.
Dam. A le czy zechcą iść za tobą?
BELTRA M E.
N ib y kto?
DORO.
Ci ludzie.
B ELTR A M E.
H e, he, he! Ojcze! W idzicie te pięści? Uderza w stół.
Jak Beltram e co pow ie, to się go słucha! Ludzie go szanują!
DORO.
Tak, ty w pięści mocniejszy jesteś, niż w głow ie...
BELTR A M E.
Ja i g łow ę mam dobrą, tylko tro ch ę za dużo piję..
N o , a jak ona potem nie zechce?
DORO.
Cartuzza? M u si. 1 tak czas ją w ydać!
BELTRA M E.
To mi się podoba! Dajcie pyska ojcze, i wina jeszcze
trochę! Ja zapłacę! — B o to widzicie, ze mną jest
tak : jak się na co uprę, to żeby tam ! — Ja wiem, że ta wasza Cartuzza... różnie o niej m ówią! Tu rozmaici pankow ie zachodzą p o nocy, ale cóż z tego, kiedy mnie się podoba i ożenię się z nią! H a, ha, ha! niepraw da, ojcze? N apijcie się ze mną!
DORO.
D obrze, dobrze. A le tych ludzi masz już g o to w ych?
B ELTR A M E przyświadcza głową.
Szklarzy z M u ran o ... Oni na szkło mają lekkie palce, ale pańskie łb y dobrze tłu c potrafią!
DORO.
Jak tylko dam znak... M o ż e jutro, pojutrze...
BELTRAM E.
O na mnie zresztą dość lubi. Podobam jej się, bo jestem m ocny c h ło p ! — A jakby mnie potem słu
chać nie chciała, albo tam jeszcze z kim... na boku...
to jak zawalę tą garścią! — DORO.
Tak z nią nie dasz rady.
BELTRA M E.
Co — nie dam rad y ? Ja — pókim d o bry, tom
dobry, ale jak w zło ść w padnę! C o rp o di D io !
Chwyta próżną flaszkę ze stołu i z całym rozmachem rzuca w kąt.
DORO.
U p iłeś się. N ie ró b hałasu!
CARTUZZA wbiega na dźwięk stłuczonego szkła.
C o się tu stało?
B ELTR A M E.
To nic, — ja tylko jestem tro c h ę w esoły! — Jak się masz, C artuzza! Bierze ją pod brodę.
CARTUZZA odtrąca go.
Idź, pijaku!
BELTRA M E.
A cóż to, nie w olno mi się napić trochę na nasze zarękowiny?
CARTUZZA.
Jeszcze do nich daleko!
DORO do córki:
Sprzątnięto w komorze?
CARTUZZA.
Tak, ojcze...
68
--- --- ~ ~ - - .1 : : ... :DORO.
B o może dzisiaj... Spostrzega wchodzącego Tsarellę.
A w łaśnie!
ISA R ELLO wszedłszy z prawej, zrzuca płaszcz i przy
stępuje szybko do gospodarza.
C ó ż, dobrze?
DORO.
Chodźcie do kom ory, to wam w szystko opow iem ...
ISA RELLO . S tarego nie ma?
DORO.
M a tu przyjść później —- ze synem. Także A ntonio...
ISA RELLO . D obrze. Idzie naprzód na lewo.
DORO na boku do Cartuzzy:
Jak przyjdzie stary pan Filippo, to mi pow iedz z araz!
CARTUZZA.
Tak.
DORO.
A dla Beltrama bądź grzeczna, pamiętaj! Ja go p o trzebuję, rozum iesz? j a g o p o t r z e b u j ę !
Wychodzi za Isarellą.
A ch! co mi tam!
B ELTRA M E pogtąda za Tsarellą.
Cartuzza, to on też będzie z nami ? CARTUZZA.
N ie Wiem. Siada w drzwiach i wyglądając na kanał, zaczyna sobie nucić.
M a tu ś moja, a więc tobie*) już opowiem praw dę c a łą : na balkonie stałam sobie
wczoraj w ieczór z chustką białą, — nie wiem w jakim to sposobie, że na ziemię spadła chusta, on ją p o d n ió sł i na usta
w ziął i cało w ał — tak d łu g o — wciąż...
BELTRA M E.
Kogo tam w ypatrujesz?
CARTUZZA.
M o jeg o kochanka. Nuci znów:
C óruś moja, jeśli owa m iłość tylko jest uczciwa, to ja zgodzić się gotow a...
*) Stara piosnka wenecka.