• Nie Znaleziono Wyników

letni. ( wrzeszcząc przera~

i i i w ie ) Odday mi biezyk , Teresiu!. [c/o P i ­ sarza wey ) Mamo!., biczyk mi wzięła.

Law czy na. ( niecierpliw ie ) Wracaj ą.c się do tych Panienek*..

Pisarzowa, {da chłopczyka.) Cicho P ie­

siu* niekrzyez tak bardzo, [do Stolnikiew icza.) Mnie to cokolwiek przeraża..., zwłaszcza gdy cudze dzieci krzyczą., bo moje to są bardzo ciche.

Stolnikowa. ( w achlując się i sapiąc na g io s .) Moje robaki, to prawda że są swawol­

n e , wezoray mi obaliły sciwautkę... i wiel­

kiego hałasu narobiły...

54 PANIENKA

Łowczy na. ( z ła .) Wracając się do łych.

Panienek...

SŁoliiikie wicz (jzdmuchuj ąc sofiie piórze z k la p k i u rękaw a ) T o wszystko flaszki j dulei.e lip iey się spisał U ziudzio, bratuuek Paui Miecznikowey... H a , L a , h a l

Miecznikowa. ( obruszona mocno') Co tez W Pau Stolnikiewiczu, przypominasz takie drobnostki.... takie nicprzyzwoitoici w kotn.- p a n ii .

Stolnikicwicz. ( z g ra c y $ do H ra b h | ) W ystaw sobie Cmnlesse, i e to była scena o - ryginalna. Dziudzio będąc w niedzielę u Pa­

ni Miecznikowey D obrodziejki. .porywa nie­

spodzianie porcelanową pusz...

Miecznikowa, { n a p y te l) A ja raz jesz­

cze , i to bardzo proszę Pana Stolnikiewicza,.

jeżeli, ma przyzwoite względy i szacunek w in­

ny z sw ey strony dla płci naszey... ( krzykli­

w ie i p iskliw ie') jeżeli ma na uwadze... ( o- krą ca ją c sig do h r a b iu y , p o w sta je nieco i d y g a j vy czyim, aoiau , w o * )|ey obecności.

Z P E N S Y I . 55 się znayduje... nicchay, niezapomina, źe te względy i ten szacunek, wkładają na niego prawo...

Pisarzowa, (b io rą c się za se r c e ) Ser­

ce mi strasznie bije! Coddycha mocno') Ocli!., innie nawet bardzo głośne mówienie przeraza!

Łow czjrua. ( bardzo niecierpliwie.') W ra­

cając się do tych Panienek...

Stolnikowa. ( m rugając na Stolnikiew i- cza aby kończył.) Hm !... hui!..

Stoi nikiewicz. ( złośliwie i niedyskretnie) Cóż tu złego £e Dziwteip.* puszkę zróiem ...

Hrabina, Cpowainiey Słyszałam ju i o tero z ust samęy Pani M iecznikowęy, gdyśm y się widzimy onegdy...

Stoinikiewicz. ( zm ieszany. ) Nieprawda?

że to zabawne...

Miecznikowa, (p o g lą d a j ąo z wdzięcznoś­

cią na H rabinę i z nayzazartszym g rd iw em na S tolm kiew icza f m ówi do s i e b i e Przytnę ja tobie w e drzwiach nosa..

-Łowczyna. ( dobrotliwie z nadzieją w y ­ słuchania) Wracając się do tych Panienek.— /

56 PANIENKA

Hrabina* ( widocznie znudzona, zakry­

w a ją c u s la , mówi z p o ziew a ń iem ) Piękne mamy pogody «.

Stolnikowa. ( sapiąc ciągle i chłodząc s ię ) Upał nieznośny, cliociaź to ku wieczo­

rowi...

Hrabina. ( ze znaczeniem } Tak zwykle bywa przed burzą...

Pisarzowa, [ s ła ło ') Dla Boga, żeby tyl­

ko nie-grzmialo.. może już niedaleko są chmury...

Miecznikowa, [zpew nością') Niebo czy­

ste, wypogodzone , niema żadney obawy.

Hrabina, (niepokazując nic p o sobie ] Czasem burze niespodzianie przychodzą...

Ł o w czy na.. ( ionem p ra w ie b ła g a ją c y m ) Wracając się do tych Fanienek...

Stolńikiewicz. C w usta w iczn ych p o ru ­ szeniach} Ten piesek ca/y w yrużow any, h a ! h a ! h a !

Miecznikowa. ( p o w sta ją c z taburetu.) Mości Stolnikiewiczu, bardzo proszę. Mości Stolnikiewiczu...

Z P E N S Y I . 57 Pisarzowa. ( z cicha do stolnikowey) Kuzyn Patii; wyborny jest mężczyzna., lubię go za t o , ie starą mieczniku wę czasem przez alembik przepędzi .*

Stolnikiewicz. ( rozpierając się w kr ześle) Biedna kolka Hekuba z różo wemi uszkami, lia, Iia , ha !. . . ( ca łu ją c rękę miecznikówą } Już wręcey ani słowa.—

Łowczy na. ('która kichnąw szy r od w szy­

stkich r prócz hrabiny, odbiera w i w a t y , i dzię­

kuje dyganiem n a około9 zaczyna m ówić po­

woli ) W racając się tedy do tych Panienek..

Hrabina. Cw staje z k a n a p y i w szyscy zryw a ją się z k r z e s e ł) Muszę tez Paniom po­

kazać dzienniki mod paryzkich,. ostatnią pocz­

tą nadesłane. ( w ychodzi )

S C E N A II.

C i i s a m i p r ó c z HRABINY.

Stolnikiewicz. {p o u fa le do Miecznikom w e y ) Przepraszam nayczuley Panią moję, zą teu niewinny żarcik.... Cóż tu złego, iżbyć*.

my się byli trochę pośmiali? ha! hal hal

58 PANIENKA

Miecznikowa. ( z f u r i ą ) WPan jesteś*

"niijdyskret i papla! WPan- nieznasz żadnego uszanowania dla Dani w yższego urodzenia!

Stolnikowa. ( obrażona. ) Jak to się ma rozumieć, wyższego urodzenia?.. O! bardzo pro­

szę.... bardzo proszę...

Pisarzowa, (s p rzyciskiem do M leczn i- kowey. ) W ieleby o tein trzeba mówić> kto z Jdas ma więcey prawa...

Miecznikowa. ( nieposiadając się od zło- ' ści, krzyczy) Co pałasz to niepióro!..

Pisarzowa. ( szyderskó ) Co głowa to nie

Miecznikowa, (b a rd zo k rzykliw ie) Jak to!

J.ak to co głowa!.. Jaka g łow a/ albo to m by bez głowy!..

Pisarzowa..(uszczypliw ie) Ale tez prochu...

Miecznikowa. ( zryw ając się, groźnie.) Ach? to przechodzi wszelką,, niegrzeczność!...

Łowczy na. ( łagodnie ) Ciehol. cicho!... lub%

zgodą szanowne przyjaciółki... Wracając się...

Miecznikowa, (z deym tijąc ręka w iczki),Nie~

zniosę tego!.,, nie dar u je!., (do piolnikiew iczci

)

ZT P E N S Y I . 95 Suchy dowcipie!., głowo cynamonowa! figuro do postawienia przy drodze! elegancie zwietrzały.**

S G E N A I I L

p o p r z e d z a j ą cy i H R A B I N Ą .

/Hrabina, (ja k b y nienw aiała pow szechne­

go zam ieszania w salonie') Służę Paniom.—

(pokazuje rozm aite ryciny") negliży ki bardzo gustowne; garniruneczki jak z uiecbceuia.

(W ^Z y sc y p rzyp a tru ją sięy— dzieci biega- j ą z hałasem .)

Pisarzowa. ( na stronie do Stolnikowey.y Staroświecczyzna r nic więcey. Mówiąc po^

między uamr, hrabina się na niczem niezna.r—

StoluikOwa. (podobnież.')To wielka praw­

da Pani Kuzyno.

Łowczy na. (w id zą c ze- się j u z wszyscy napatrzyli ) Wracając się do tycli Panienek..

Hrabina. (p rz e ry w a j ąc) Właśnie tu jest.

bardzo piękny a rty k u ł o wychowaniu^PanienclŁ.

S C E N A IV.

C i i s a m j. DOKTO R BRANDT.

D oktor, (zrobiw szy ukłon do kołat u

do PANIENKA

u>i do H ra b in y .) Dopełniłem rozkazu Panu Szambelan zdaje się cierpieć....

W szystkie, (prócz H rabiny) Jakto? Sram—

belan je s t tu?..

Pisarzowa. J nieboraczek chory?) C i i mu to?.

Brandt. Podagra, nieco humorów— cokol­

wiek bólu głow y...

Wszystkie, (p ró cz H rabiny, przeryw ając jed n a drugiey,) Zwyczaynie stary człowiekt Starość nieradość!— Głowa romansami nabita!—

Opuszczony od swycii kuzynek!— Serce jego na chwilę niepróinuje!— Pretensye nieustające!—

Maligna, czysta malignał— Kocha się znowul P ew nie bez wzajemności!— Bo te ż za wiele żąda! —- Taka panienka nie dla niego!— (n a s tf- p u /e ch w ila milczenia.')

Łówczyna. ( korzystając z tey p a u z y ) Wracając się do tych Panienek ..

Hrabina. ( do DoLlora ) Mamy tu pię­

kny artykuł o edukacyi Pa ni e n. .

Brandt. .C zytałem go ju ż; wszakże Pani Hrabina mówi o tym,który jest wdzienuiku mody.

Hrabina. Tak jest. Rudabym żebyś

go

Z P E N S Y K

61

WPan; wytłumaczył*

Brandt. ( którego- d zieci otaczaj p r z e — cierającsię około niego J Bardzo chętnie; zwłasz­

cza że i dla matek, się przyda które często­

kroć naywainieyszey rzeczy zapominają wpajać W sw e córki, zachowania się przystoynie...

Pisarzowa. Ach? kiedy to teraz tak tru­

d no, zualość gdzie dobrą ochmistrzynię.

Brandt. O nie wierz Pani temu, potrzeba tylko chcieć szczerze, a znaydzie się najle­

psza , która potrafi uk.ształcić córkę Pani. Po­

dług mnie,.' wychowanie płci piękney zalezj' ua dobrych obyczajach, rozsądku , i czułem sercu;

reszta b ły s k o tk i mniey więcey użyteczne Stolnikowa. H a , przepraszam, ja na cze­

le kładę w yższe nauki; dlatego moja Babctka,, mogę się z nią pochlubić,, i e kiedyś będzie zaszczytem sw ey fa m ilii. Pomów no WPan z nią proszę. Ona WPana ździwi, jak mu zacznie opowiadać bitwy pod Mara toną, pod Arabell ą * pod Kannami; o Tezcuszii, o Sokratesie, o E zo- pie, i tylu innych sławnych bohatyrach greckich,

Bi undt. { p oglądając na ^h rabinę ) ' N

ic-6* PANIENKA

masz co mówić.... ale ja radziłb}^ Panfzartilast bitew i bóhatyrów, kazać ją uczyć nauki mo- ralney.— Co Panie clicecie z swoich córek po­

robić? Ż kimże ony tu na. wsi będą o histo- ryi traktować? Sądzę że feldmarszałek Eżop, toieprzyjedzie po córkę Pani , ale jaki poczci­

w y ziemianin, który będzie chciał znaleść w Pannie Babetce dobrą żonę, matkę i go.spodyirią.

Hrabina, (w id z ą c na co się zakosi’, w y ­ chodzi i m ó w i do B ra n d ta , ) Doktorze zabaw tu WPau Damy , ja za chwilę* powracam.—

Pisarzowa. (c/o B ra n d ta ) Ja moją córkę

■szczególni ey każę uczyć języków ,a osobliw ie po francuzku i po angielsku;, i miałam już tego róKu>

oddadź ją do stolicy na pensyą. Lecz w y­

staw sobie W P au ,, obesłałam z dziesięć M a d a - m ó w , ani jedna, niemo w i po angielsku.

Brandt, ( z niechcenia) Czemuż jey Pani samą nieuczysz tych języków? —

Pisarzowa. ( u ra żo n a ) Nas dawniej- ttgO' nieuczono,. ale..»

Brandt. (z otw artością) J obeszłyćcie się Panie bez tego; dla czegóż córkom swoim chcecie

zawra-Z P E N S Y I 63

ca<f głow y angielsczyzną? —* N ie mówię dla zw yczaju, aby po francusku mówiły,, zw łasz- '• cza , (lecz niechże się zaś Panie szczerości%

moją nieobrażą) jeżeli macie dla nich po sto tysięcy posagu,, albo w przeciwnym razie my­

ślicie je ukształeać na guwernantki; bo jeśli na dobre żon y matki i gospodynie: to po­

wtarzam , na nie się niezda; Tepiey by te pie­

niądze obrócić na co innego. U nas na w sir. ow - carz, fornal', dwórniczka uiezrozuinieją ża­

dnych- rozkazów po francuzku. N iem 6w ię

o panie nkacl* przeznaczonych mieszkać W sto­

łecznych miastach;, gdzie napływ cudzozieur^

ców, sam z siebie rodzi potrzebę znajomości o- boych jeży k ó w ; tam ona i kupcownie* i rze- mieślniczce się przyda.—

Pisarzowa. ( Jo żywego tlśnięba p o sa - gierns) Ja moją córkę wydam za mąż do stolicy... za doktora!... koniecznie muszę ją w y­

dać za doktora!... tylko nie za partacza!.

Stolnikowa. ( rozdąsaua ) Proszę?., więc kupcówna i . rzemieślniczka , ma bydź lepszą od.

atoliuko svi)y?i.

04 PANIENKA

Miecznikowa. ( z przekąsem ) Pan Doktór zanadto w iele ma szczerości.

Brandt. ( śmiejąc s i ę ) Dla tego teżPa­

ni Pisarzowa tak sobie życzy zięcia doktora....

( coraz bardziey niecierpliwiony od dzieci które się ustaw icznie cisną około n ieg o ) krót­

ko mówiąc, bardzo byście Panie dobrze zro­

biły , gdybyście wszystkie to piękne aniołki w ysłały na edukacyą do stolicy, bo na wsi....

[odsuwając rękę m ałey dziewczynki, która m u cią­

g n ie dewizkę od zegarka } nic się dobrego n it- nauczą,mianowicie pod względem przystoy ności.-

iiowczyna.. ( z cicha } Ja żacfhey z moich có­

rek niedałabyui na zepsucie obyczajów. Czegóż w stolicy nawykną? Plotek, obmowy, lnegrze- czności.

Brandt. Q ze znaczeniem ) A ja, kiedy mam Pani wyznać praw dę, to p lo tk i, nie­

grzeczno*^ i obmowa, ani w tysiączney czę­

ści niegrassują tyle j o miastach zwłaszcza

■większych, jak na wsi. T u to p raw dziueich siedlisko, tu ony uprawiają *ię lepicy niiclip

sze-Z P E N S Y I . 65 nifca. J jeśli Panie darujecie mi, tę moją pra­

wdę ulubioną, dla którey milo mi nawet zno­

sić naywiększe u razy, to wam otwarcie po­

wiem: źe przez dwadzieścia, i pięć lat zamiesz­

kania mego w stolicy , uicua słuchałem się tyle złego o znajomych i nieznajomych y ile tu za jeden, miesiąc. ( U ridząc ze wszystkie cztery, i Stolnik le w ic z,. jako uym ujący się za d u m a - m i , poglądają na niego, bardzo groźnie ) Bo*

ja nic nieob wijain w bawełnę. Na przykład.

Panie same , które mnie tak surowo mierzycie okiem, przyznaycie- się po;chrześcijańsku:. Jest- ź.e żyjąca pomiędzy wami* istota, którey- byście od stóp do głów naysrómotniey nie- obgadały? NieubJiźając Pani Łowczyny Dobro-*

dzieyce , przy poi ani cy sobie Pani obiad u Kasz- telanowey, jak bez litości oczerniłaś zacne ku­

zynki szanibelana?..— Pani Pisarzowo L czy po­

trafisz się- zaprzeć, jak poszarpałaś! sławę pocz­

ciw ego Plebana tw ey parafii? Pani Mieczni­

kow a nicchay się zastauowi, co jey wykro­

czyła Sędzi ua Spraw iedliw ska, że ją o mało na- zawsze nieporóżnitaś z mężem.? A Pani Stolników*;

czetn nagrodzisz sławę niewinney córce swego ekonoma, którą zaskarżyłaś o kradzież branso­

letek, zastawionych przez siebie u własnego karczmarza ? — A \yP au Panie Stoluikiewiczu , który przed dworna ty g< > d 11 i a n i i, do w i e d z i a w s z y się o prz\ byciu naszey hrabianki, obniosieś ją po caley okolicy, że się zakochała w jakimś sier­

żancie i że dla tego matka, czem prędzey ze sto­

licy wzięła ją na wieś?... A rumienicie się wszy­

scy, i radzibyście staremu Doktorowi nadadź imie lichego cyrulika?. — Lecz niebo zawsze opiekuje się niewinnymi: Alina i Hortensya pomimo waszych przypiskówr , poszły za iuą%

z tryumfem, i tey chwili w stolicy, zazdrość wszystkich plotkarz}' obudzają • Uostały mę­

żów nadob:i)'ch walecznych i.bogatych;— xfądz Pleban został kanonikiem i< członkiem kom-*

misy i rządowey oświecenia - sędzina jest przede miotem szacunku i miłości swojego męża, któ-i rego stryj b ogaty, zapisał jey w przeszłym tygodniu dziesięć tysięcy czerwonych złotych córką biednego ekonoma , wygrała na loteryi

66 PANIENKA

Z P E N S Y l 67 warszawskiey pięćdziesiąt tysięcy złotych, i dziś zostaje piękna małżonką dziedzica porządney wioski; nasza hrabianka...spoyrzyi 110 W Pan Stoluikiewiczn do parku... czy widzisz tęgrup*- pę... ( wszyscy z szydershim siniec hem zry w a ją się do o k n a , w mniem aniu ze ta m uzd mb ela­

na zobaczą) Oto pólkowfiik butanów, młody bogaty hrabia A lfon s, it nóg m aiki, blaga o rękę Lastenii!.. A co Mości Stolnikicwiczu, zayrzyi no W Pan w o e/y temu jakiemuś sier­

żantowi.? C do D a m ) Myślałyście Panic, że to będzie Szambelau, któregoście tey cli w iii wzięły- także na warsztat?..

Cóż teraz będzie z nami? Gdzież się po*-’

działa owa grożąca mina staremu Doktorowi?’

Otoz zamiast historyi narodów , uczcie swe cór­

ki his tory i serca ludzkiego;' zamiast óbcych ję­

zyk ów , uczcie je mówić skromnie i cnotliwie oyczystym; tylko lekcy i nicowania sław y bli­

źn iego, niecimy od was niebiorą, a błogo-- sław ić będą swojemu wychowaniu. ( W id zą c- pow szechne zaw stydzenie i skruchęy w p a d a ' tv

68 PANTERKA

ton ła g o d n iejszyf) Dosyć tego,. powiedziałem Paniom, kazanie > klore day B<>.:e! aby wam do serc trafiło*. N iech to Wszystko zostanie przy. nas; już ja za sie b ie - ręczę , że nie wy­

plotę, ani słowa.,,

-W tey oliwili weszła hrabina, .prowa­

dząc z uprzeyniością Alfonsa i Lasteniją, i przed­

stawiła ich gościom , jako narzeczonych od kilku dopiero min uf.— Pułkownik po to wła­

śnie przyjechał;— przywiózł on z sobą ze­

zw olenie sw.ojrgo o y c a — list na)’piękniey za- Iccającey go od xięzn y , a nawet indult od*

biskupa. Stolnikiewicz był pierwszym który, tego pięknego zw iązku,. w wyszukanych wyra­

zach i Yir.stylu kautyczkowym śliczney parze winszował.— Po warzone kazaniem i . tym nie—

spodzianym widokiem baterye szambelańskie*.

nie umiały trzech, zliczy <5; cicha łowczyjia nie- i m ia ła się j u z H>racac do sw ych - P anienek x . dc> których przez cały czas, mimo naygor- Ijwsze usiłowania, w żaden sposób trafić nie- r ^ż, Filuś i Ilcjkuba znikły z pamięci

In d zk iey ’ a nawet wrzaskliwe ‘ dzieci zbiły się Mv jeden kątek i stały icicho jak owieczki.*—

Hrabina za wniyścicm zaraz postizegła, i e jey Doktór musiał tu wsz)8lkim dobre po­

zapisywać recepty; kazała w ięc na popicie ler- knrstwa, przynieść stolik z herbatą i zaprosiła stolnikowę, jako ze Wszystkich* dam najokazal­

szą, aby raczyła przyjąć na siebie cli a rak ter gospodyni. Ucieszona tym zaufaniem, tak była słodką i uprze}rmą, ie^cukrem i grzecznością- mi herbatę przesłodziła, a inne damy, któreby da‘w niey z zazdrości, palców sobie ponadgry,- ta ły , teraz b y ły wzorem uyruującey dobroci.

Biedny tylko Szambelan, nic o tem wsz3rst- kićm 'niew iedżąc,5 układał coraz bardziey omdle­

wający zamiar, przypuszczenia szturmu do ser­

ca śliczney Lastenji; lecz na cokolwiek pomy­

ślał, wspomnienie najeźdźcy pólkuwnika, od ra­

zu wszystko niw eczyło. Nadzieja tylko w mnie­

manych milijonaclj, ostatnią była ucieczką; mnie­

manych powiadamy dla tego, bo rzeczywiście i cz wartcy cząstki nieposiadał tych bogactw,

Z P E N S Y !

f $ PANIENKA

fc jakich się miał zwyczay przechwalać.^ Za­

proszony do sali, przyszedł tylko grać koncert na swoich nogach; albowiem sroga Podagraf jakby z piekłem zmówiona, zaintonowała nm od razu taką szatańską sy m fo n ję , ze wszystkiemi zębami Łahty wybijał, a oba wielkie palce, gra­

jąc w ciąż fu r io so , zdawały się za każdą razą przypominać ino różne grzechy, i zamiast do romansów, zapraszać go na rozmyślania etymo­

logiczne do łóżka.

Lecz właśnie potrzeba było zapomnieć o tey dis harm onii muzyczne}7, a wszelkie siły w y­

dobyć, dla pokazania się godnym w spófzalo- tuikicin Miła ń a-, . nicmającego jeszcze Jat trzy­

dziestu. Jakoż nia$e> ledwie kiedy niekiecły syknienie, potrafiło go wstrzymać od ciągłych wzdychań ku Lastenji, która zdawała się poglądać często na cierpiącego bohatyra z uczuciem.

Nastąpiła kolacya, i na pociechę szambc- lana, niejaka panna w symfonii.— Nic 011 niejadł i nic niepiłj oblicze ubóstwioney kochanki, sta­

wało mu za wszystko. Łagodne weyrzeni*,

0-Z P E f t s Y i .

hróconycli przeciwko niemu od niejakiego cza­

su bateryi; z całym wyziewem zabijających kar- taezy, których dawniey przeciw svoim kuzyn­

kom tak starannie używał, zdawały mu się ro­

kować pomyślną przyszłość. Skruszone sztuką lekarską damy, dalekie b yły złey myśli; pierw­

szy raz im się przytrafiło pod czas biesiady, o nikim źle niewspom nieć;— była to budująca wieczerza pańska. —

W esołość prawie powszechna ożywiała przysmaczki, Stolnikiewicz pogląilając raz na doktora, drugi raz na półkownika, niemogł bez niejakiry obaw y przypominać sobie sierżanta. — Uprzeyma i wesoła Hrabina, po skoriczoney wieczerzy, przeznaczyła gościom pokoje; nastą­

piły życzenia D obrey nocy,— a za przykładem gospodyni i my tegoż samego czytelnikom z ser­

ca żyezemy; gdyż w ten moment, sławny re­

gularnością nasz krakowski ratuszny zegar, bije dwunastą i nakazuje zgasić świeczkę. —

7 2 PANIENKA . ' H O Z D Z l / i Ł VI.

'N O C R O M A N T Y C Z N A i S N Y , Ł A S T E N IJA i NIEBOSZCZKA PO D W O J E W O D Z IN A SA N B O M IEH SK A . —

J u k l e g ł , ta k w s t a ł n i e k o n le n t J e g o m o ś ć D o b r o d z ie j.

”Z d a je się ze m i teraz pozwolisz cokolwiek

spocząć, g d y sam zasypiasz ta k smaczno?• rzecze

„ clónlilie kula wy Aśmodeuszek, który poprzednie ,, rozdziały do sło w a m i podyktował, i ledwite

„ oczy zmrużyłem, przyśnił mi się natychmiast w

„ swojey kominiarskiey postaci: Żebyś ty w ie-

„ d z ia ł; ( mówił daley,) j a k na ciebie rozkocha^

,, 72 e stare w u ja szkif stryja szki lub dziadunie,

„ których riay słodsze m arzeni a , tw oim diąbeh- j, skini rom ansem do g óry nogam i przew racasz, ., krzywo poglądać będą? J a k niejeden z nich yf ożeniony, za to, ze będzie m u sia ł p rze d swo- j ą ■ dwudzieste letnią połow i czką, ukryw ać to ja d o w ite piśifio, w obawie izby który z moich a rogatych b raci, obudzając j ą ze snu urojo- a neg ° szczęścia na łonie starych g ra tó w , ńie- ,, u k a za ł j e y o p o d a ł p ra w d ziw eg o p rzezna- w czenia rozkw itajacey młodości} na ciebie dr

u-ji tomiku. L u c y fe r a , tysiąc przekleństw w y - y9 p rzez wierne opowiadanie cudzych grzechów ? W ie s z co? je ż e li możesz, w ykreśl jeszcze ten

„ ro zd zia ł i z ca ły m twoim D oktorem ; bo j a j, sam nięzyczę sobie dostać się w je g o ku ra -

„ cyą...,r — Umilkł Asmodeuszek i czekał mey odpowiedzi, — lecz niepamiętam czyli dojakiey przyszło : to tylko wiem z pewnością, ze nie­

bawem przeniósł mnie do pałacu Hrabiny a- ie b y resztę zaczętego romansu, z wiernością K laurena opowiedzieć. Nayprzód więc znala­

złem się w pokoju, gdzie za firanką czysto­ dwie nitki naykosztownicyszych p ereł, dwa rzędki ząbków w yglądafy, skutkiem nieładu,

74 PANIENKA jey czysty oddech, woniami rozkoszy napeł­

niony;— z pod dolney części zasłonki, trzy tyl­

ko zaokrąglone paluszki, drobne jakby od nożyny d ziecięcia, na chłód się wydobyły.

G łow a Lastenii, jakby w dąsach z batystowym czepeczkiem , o podał od niego spoczywając, wystawiała pobojowisko stoczoney walki n ie­

winności tryumfujące}^, z swawolnym synem W enery. Ta czarownicza powierzchow ność, była obrazem snu, którego opisanie znayduje- m y tu niepotrzebnem;— każda śliczna dziew­

czyna, w w ilią ślubu, miała by nam do w yrzucenia, żeśm y ją tym zawczcsnym opi­

sem , pozbawili słodyczy, jaką niewinne za­

chwycenie przynosi; było b y to niebacznie do­

puszczać się błędu tych niecierpliwych gadu­

ło w , którzy nam roz'wiązańie ciekaw ey ope­

r y lub kom edyi, zaraz w samym początku, natrętnie opowiadają.—

W oka mgnieniu, odwiedziłem sypialnią czterech bateryi . chrapiającycli. T u wzamiaii niebardzo pożądanego obrazu wdzięków po­

wierzchowności, wolałem sen ich w idzieć, który naturalnie b ył taki, że przed każdą sze­

regi obmówionych snuły się ustawicznie. Miecz­

nikowa z boleścią serca patrzeć musiała na

ostatnią ze swoich ofiar sędzinę, w czutych uści­

skach cnota odzyskanego m ęża; pisarzowa na zaszczyconego plebana dostojeństwy; stoi ni ko wa na tę nieznośną ekonom ów nę, w ślubnym u- biorze paradującą nowym koczykicm w piąt­

kę, z przepysznetni krakowskieuii chomcnty , jakich nigdy Pan Stolnik niebyt wstanie po­

ce poufale z naypierwszemi Damami,— odbie­

raj ące uszanowanie od naypierwszych m i­

nistrów, jen era łó w , xiążąf., hrabiów!.... T o jest. moenieysże niż sa la m ij ak! to bolesnieysze niż c/iira g ra }która przy robocie pończoszki, czę­

sto się także bawiła z szacowne mi paluszkami Jeymości.—

Lecz nay cieką wszy był dla mnie, sen rozkochanego Szarnbelana. Po długich m edy- tacyach, w chwili mego przybycia dopiero zaczął chrapać, budząc za każdem odetchnie- niem wszystkie szyby u okien.— Naywierniey*

sza z kochanek jeg o , przestała mu dogrywać, spał więc nad wszelkie spodziewanie smaczno i z początku dosyć szczęśliw y: Lastenija w białey szacie, w śród rozkoszney niziny, uwień­

czona kwiatam i,. zarzuca mu pieszczoną rącz­

kę ua ramiona i głosem modney żonki prze­

Z P E N S Y L

mawia: ”Ale czy pewno móy aniele będzie-* śledzić oczyma utracone bożyszcze: stawa przed i)ini miła staruszka, w czarnym aksamitnym

jf c a ły ja k b y ś ju z był nabalsamowany za iycia?

3, rzony szambelan, ) chcę zostawić następców.r—

a M u szta rd a p o obiedzie! m usztarda!.. mówię a Tf^aszmości; Niepotrzebna parada! obok

czub-;> kal.... która niezawodnie W a szm o ści czeka., t, od kazdey... choćby D y a n n y . . . — Znikła ba­

czub-;> kal.... która niezawodnie W a szm o ści czeka., t, od kazdey... choćby D y a n n y . . . — Znikła ba­

Powiązane dokumenty