• Nie Znaleziono Wyników

Rozrywki Przyjemne i Pożyteczne. T. 2 (1826)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Rozrywki Przyjemne i Pożyteczne. T. 2 (1826)"

Copied!
90
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

ROZR YWKI

PRZYJEMNE i POŻYTECZNE,

D Z I E Ł K O P O Ś W I E C O N E

L I T E R A T U R Z E , P O E Z Y 1 i R O M A N S O M ,

T JU le, d u lc i,

p b z ł z

K O N ST A N T Y N A MAJERANO W KIEG O,

Toiiik II.

w K R A K O W I E

i r D i v i a i h i J o z e f a M a t i c x i e o o ,

NAJLŁADEM W YDAW CY.

]8^6-

(3)

Z A P O Z W O L E N I E M Z W IE R Z C H N O Ś C I.

(4)

LIST A ALFABETYCZNA

P R E N U M E R A T O R Ó W » 0 D N I A . 8 M A J A

A n d . - -

B t i r o r o w s k i H r a b i * .

B e n s d o r f J a c e n t y _ ■ —

B r a t k o w s k i . W i n c e n t y »

B r o d o w s k i P r o f e s s o r M a l a r s t w a - -

B j 3 l r z o n o w * k i Ł . H r a b i a

B y s t r z o n o w s k i X . H r a b i a . S e n a t o r R . K r . .

C z e c h J o z e f . >

D e m b i ń s k i H e n r y k - O b : Kk P o ls :

D ó b i u s k i K r z y s z t o f P r e z e s T o w . D o b r o c r .

D u d r e w i c z - J a u A , M . - -

D z i k o w s k i T e o d o r .

E r b o r R u c h in . S e n a tu - -

F a c h i u c l t i M e c e n a s . _

. F l o r k i e w i c z K a j e t a n , O b y w a t e l R z p l t . K r a k o w s k . G o ł u c h o w s k i W i n c : S ę d z : A p p : G o s tk o w s k a W i n c e n t o w a B a r o n o w a G o s tk o w s k a M i k o ł a j o w a B a r o n o w a - - - G o c z a łk o w s k a zP it .z e t ó w . - . G r a b o w s k a zS c y p i o n ó w J e n e r a ł ó w * G r o d z i c k i F e l i x H r . S e n a t o r R . P . K .

K u r w ie k a z M a ł a c h o w s k i c h

K h i t t s l W i n c e n t y -

K l u b a X i ą d a

K o c h R u d o l f O b y w a t e l M i a s t a K r a k o w a .

K r o c l i m a l s k i ~

K u c ie u » k i S e n a t o r R . P . K . - Z i c b o w s k i O b y w a t e l K r ó l e s t w a P o la k ie g e

(5)

L u b o m i r s k i H e n r y lć X i a £ e - _ Ł

ll a ł a c h o w » k a W o j e : z H r a b i ó w W o d z i c k i c l i . P r , T o w . D o lir. I .

M a łe c k a 0 M . K . _ _ L

S J i n n R . S . _ _ _ L

IM ą c z y ń sk i J ń z e r O . M . K . - I .

M i e r u » z c w s t i A lc x a u c le r O r d y n a t _ . i.

M i e r o s z e w s k a J . z W i l c z k ó w . _ _ i .

M i k u ł o w s k i K. S. £ «. i .

M n i s z e c k H r a b i a _ i .

M . B . _ _ s .

O l e a r s k i W o y c i e c h K . H . _ I .

P o t o c k a A l f r . H r a b i n a z X i ą ź ą t C z a r t o r y s k i c h . - I .

P o t o c k i A r t h u r H r a b i a _ _ _ 1 0.

P o t u i i c k a z W o d z i c k i c l i H r a b i n a . _■ _ _ I .

P o l u lic k i, H r a b i a _ . - I .

P r o k o p o w i c z - - - I .

R e .u ib o w s k i P r e z e s T . C . _ - _ I .

R i ć a r d R ą d z c a S ta n u - _ I .

l l n s s o c k a z K a l i n o w s k i c h H r a b i n a _ - - I ,

R u e s o c k i H r a b i a _ - - I .

8 k o r u p k a H r a b i a - - I .

S o c z y ń s k i K a r o l , S e n a to r - - I .

S o c z y ń s k i BI a r . S ę d z ia A p p . - - I .

S o łty k o w a H r a b i n a z R u d n i c k i c h ' - - - I .

S t a d n i c k i J a n H r a b i a 8 - - - I .

S ta r z c u s k a K a r o l i n a IT r. z P o to c k ic h S t r a s z e w s k i F l o r y a n 0 . K r . P o l s . i R . K .

i . : , ' I . I .

S z c m b e k H r a b i a _ - - I .

S z ó p o w ic z - P r o f e s s o r U n i w . J a g ie ł] . 1 - I .

W a l e w s k a H r a b i n a z B z o w s k ic h — U - I .

" W a le w s k i H r a b i a - - - I .

W a l l c r 0 , M . K . - - - - — f I .

W c m l o w i T e r e s s a O b . K r . P o l s . - I .

" W ie lh o r s k a J e i i c r a ł o w a z D e m b i ń s k i c h - 3 1 " L " I .

W i l e z k o w a O . O . - _ - - I .

W o d z i c k a z J a b ł o n o w s k i c h H r a b i n a . P r . S e n a tu R . K r . I .

" W o d z ic k i J ó z e f H r a b i a c - ' ' - I .

W o d z i c k i K a r o l H r a b i a _ - - I .

Z a r z e c k i R a d z c a S i a n u R e z . i K o n s : G e n e r a ln y ,

Z b o r o w s k i H r a b i a -

I 1.

E y g tn u u lo w ic z 0 . M . K . - - - - I .

JkS

(6)

ROZRYWKI

PRZYJEMNE i POŻYTECZNE.

W Y P I S Y H I S T O R Y C Z N E .

P R O G R A M U R O C Z Y S T O Ś C I , N A P R Z Y J A Z D

J A N A III.

.Z fftm A ff Y WIEDEŃ J X I E T DO I R i i O W A.

K o k u i 6 8 5 .

W akta cli magistratnalłi3'cli krakowskie!^ są różne interessowne zdarzenia spisywane, z hi- stor}ra polską z wielu miar zw iązek mające a mianowicie pod względem obyczajów , prze­

m ysłu , sztuk i t p, które z niem ałą korzy­

ścią powiększyć mogą szacowne zbiory do dziejów ojczystych.

T ą myślą pow odow ani, zamierzyliśmy wyszukiwać i zgromadzać podobne skarby do ninieyszego dziełka, o ile zachowanie przy­

zwoitości , wzgląd na czasy i ludzi, niebędą lia przeszkodzie.—

(7)

6 W Y P I S Y

W Y C I . \ G Z K S I Ę G I 4 5 , A K T K O N S U L A R N Y C H K R A K O W S K I C H , . N A K A R C I E 6 8 1.

A c tu m i n P r a o t o r i o C ra c o — D z i a ł o s i ę n a R a t u s z u K r a — v i c n s i , F e r i a t e r t i a p o s l r i d i e Ł o w s i i m , w e a z r o d ę p o a w ię tc y F e a t i S a n c ta e L u c i a e Y i r g i n i s e t Ł u c j i F a n n i e i r u ę c z e n n ic z c e , M a r t y r i s > d ie d e c irn a q u a r t a D e - d n i a c z te r n a s te g o G r u d n i a , r o k u - c e m b r i s , A n n o D o m i n i M i l l e s i - p a ń s k i e g o , t y s ią c z n e g o s z e ś ć s e t - m o , s o x c c n te s im o ■ o c t u a g e s i - n e g o o ś m d ż ie s ią le g o t r z e c ie g o . — fflo t e r l i o . - -

Jru R esidentia Respectabilis M agistratu# Cra- copiens is, personaliter existens,Nobilis et Spectabi- lis Johannes Gaudentius Z a cherla, Consul et L on- chaeriis Cracopiensis

,

commissae nuper ex p a rte rl'riu m p h i fu l u r i

,

inpentionis R e lationeni fe c i t efusmodi:

(*)

, ”W edług affektacyey Waszmościów Panów zniósłszy się z Jmci Panem- M ech oni/n,na szczę­

śliw y JKMci Pana Naszego Miłościwego przy­

jazd i eliberacyą (oswobodzenie) Wiednia, tr y ­ u m f takowy wynaleźliśmy, któremu trzy mieysca w inny bydź naznaczone.

(*) Zn a c z e n i e T b x t u . W R e z y d e n c y i s z a t i o w n r g o " m a g is tr a tu k r a k o w s k i e g o , z n a y d u j ą c y s i ę o s o b iś c ie S z l a c h e t n y P a n J a u G a u ­ d e n t y Z ą c h e r l a R k y c a i B u d o w n i c z y K r a k o w s k i , i s to s o w n ie d ń o d e b r a n e g o w e z w a n i a w z g lę d e m y y p m w i ć s i ę m a ją c e g o T r y u m f u z d a ł s p r a w ę w ty m s p o s o b ie ..

(8)

HISTORYCZNE. 7

”Nayprz<5d na jednein, e fjig ie s (wizeru­

nek.) Pana Naszego Miłościwego, m ajestate p len a ( wcałey świetności majestatu) , na koniu roz­

pędzonym , szablę w ręku trzym ając, pod którym na tablicy przy tlieatrum,; d ed ictiłio talia, (ta k i nap is,):

J o a n n i T e r t i o , a D s o d a ł o R c — J a n o w i I I I . z T io ż iy Ł a s k i I C r ń lo w i g i P o l o n i a r u m , O r t 'i o d ó x o , M a — P o l s k i e m u , P r a w o w i e r n e m u ,. \ V X . g a o D u c i L i l u a i i i a e , P r u s s i a e , L i t e w s k i e m u , R u s k i e m u , M a z o W : M a z o w i a e , S a r n o g itia e , L i v o n i a e , R u s k i e m u , Ź n u i d z k i e m u , J u f i a n c - S m o lo r is c ia e , K i i o v i a e , V o l h y h i i ]^[c m u } ' d n o l c u b t i e m u K i j o w s t . a e , P o d o l i ą e , F o d l a c h i a e , S e W - W o F y i J k : P o d o l s k i e m u , P o d la s k ':

r i a e , P o m c r a n i a e , C z c r i i i c h o r i a c Ś i e w i e r s k : P o m o r s k i e m u , C z j r n i — q u e . Q u o d i n s l i u e t u D i v i n i t a l i s , :c lio w s k i e m u ; K t ó r y * n a t c l m i o - m e n t i s m s g n i t u d i n o , M a x i m u m u i a b o s k ie g o , w ie lk o ś c ią ^ s w e g o u - O r h i s C h r i s t i a n ! H o s le m , c u ju s m y s ł u , n a y w ię k s z e g o n i e p r z y j a c i o - P o l e n l i a m a c F a s t u m a Y i e n u a m l a / ś w i a l a C h r z e ś c i j a ń s k i e g o p o tę g ę c t S l r i g o n i u m , J u s lis p r o s t r a v e r i t i d u m ę p o d W i e d n i e m i S tr y g o m e m A r m i s ; R eg -i s u o F o r t i s s i m o , T a t r i s p r a w i e d l i w y m o r ę ż e m z n i w e c z y ł P a t r i a e F o r t u n a l i s s i i n o , P u b l i c a e K r ó l o w i s w e m u N a y d i i e l n i ć y a z e m i i Q u ic f a tis F u u d a t o r i O n l i m o - O y c u O j c z y z n y N a y s z c z ę ś l i w s z e -

*nu, P o w s z e c h n e g o P o k o j u n a y l e p - s « c m u Z a ł o ż y c i e l o w i .

W e środku tedy tlieatrum , stad niaj^

s^llPF t ^ y w ysokie, kształtny i piekn^ r^bofą,

(9)

$ W Y P I S Y

na których miniatura ruina wyrażona będzie.

Nad tem i, chorągwi nieprzyjacielskich , buń- nznków, d zid , kopiy i głów tureckich sita, nad slupami zaś wieńce trzy. W pierwszym napis: V ic to r i. (Z w y cięzcy ) w drugim Tiir- ttmphatoiii [Tryumiatorowi ); w trzecim D e - fe n s o r i ("obrońcy,); a nad wieńcami stad ma e ffig ie s Króla Jinci Pana Naszego Miłościwego M a jesta le p l e n a , jak się w y zey namieniło.

Przy słupach zaś na dole, takowe wiersze będą:

H a e c t l i l i d e y o la U r b s , q u o d i i W i e r n e T u b i e m i a s t a , k t ó r e g d y — m a j o r a Y o l e r e t , - - H o c t o tu s s ta r e s b y z a m o ż n i e j s z e t y ł o , — N a te m s » * a u r e o i p s e l o c o . ł n ć m m ie y s c u s ia łb y ś z e z ło ta .

”Pod któremi slupami czterecli baszo tureckich, piękną ókulptiirą wyrażonych i w szaty według ich zwyczaju ubranych , na czte­

rech rogacli stojących, schyliwszy pod Panem głow y i karki swe. Przy pierwszym napis taki:

B a r b a r i e s s i c v i c t a ja c e s , s ic c o li a T a k le ż y s z b a r b a r z y ń s t w o z w y - s u p o r b a — J n m a g n o y i c i t J o a n n ę c i ę ż n n e , l a k k a r k i p y s z n e p r z e z k r ó -

D e u s . la W i e l k i e g o J a n a z w y c i ę ż y ł B ó g .

P izy Ilgim:

T u r c a r u m P r o c c r e s , y i c t i 'c a e — M o c a r z e T u r k ó w z w y c i ę ż e n i , i

«i<juc i l e l e l i j • > p r i u s i n r o » a le p i z n i s z c z e n i , K r ó l j u ż p i e r w c y

(10)

H ISTO RYCZNE g

\ ia i m p i a c o l l a p r e m i i . Ic a r k i- b e z b o ż n e la m ic u ( P o d C »oći—

n e m . )

Przy Illcim .

D i s c i t e L u n ic o Ł a e L c c l u c a s n o n T T ezcic s i ę X i f i j w o c l i w i l c y l e m n e r c g e n lc s — C o g i l u r c ii e - n i e p o g a r d r a c -n a r o d a m i L e c l i i c Y i c - t i a m ( u l m i u a l u n a p a l i . — m i. O ló ż :to i x ię'ż.y c, p r z y m u s z o ­

n y j f f f t z n o s i e p i o r u n y . —•

Przy IVtym.

C c r v ic e s V ic ti n o n l o l l a n t i m - N ie c T t z w y c i ę i c n i n ie p o d n o s s ą p l u s h n a lc s , — T o l l e r e 'C b r i ś l i a w -ięccy k a r k u n i e p r z y j a c i e ł e , k t ó r z y llu m fln i Y o lu e re fi d o m .— z iu a z c z y ć 'c h c i e l i • C h rz e ś c ija a s lw o -.

”Po bok zaś tych słupów, stać mają dwie osoby rzn ięte, jedna M ars, z prawey strony, lierb Kr^Sla Jmci, tarczą w ręku trzym ający,

2. takową inskrypcyą:

‘• L flc liic u s i n lc M a r s o R c x M a r s T jc c liic k i w l o b ie n i oz w y — m r i c l a u I r iu m p łia U — Sui> C lip c o c i ę ż o n y K r o i u t r y u m f u j e , p o n i e — ( ju o n ia m v i x e r i t i t l e lu a . —— w a ż t w o j ą l a r c z ą ( J a n i n a ) o n ż y ł.

”Z lew ey strony statua Pall a dis , herb K rólowey Jmci w ręku trzymająca, z taką iuskrypcyą.

H i c R e g i n a T i b i ju s lo s D c a c e n - T u B o g i n i , K r ó l o w a s p r a w i e - s e l h t m o r e s , — H o a lis nam c^u e t u i s d l i w e o d d a j e c i h o n o r y , i H i a f f i t w

■ y iu c ilu r a u j u u u . n i e p r z y j a c i e l z a t w ą p o m o c ą jssnj^

(11)

ioż W Y P I S Y

"Teatrum to dopełnia się gankami w kwadrat zabudowanemi,— a na czterech rogach na postumentach, będą kule. ogniste, które światło piękne wydawać mają, które jaksię wy­

św iecą, rożne ognie wymyślne: V i v a t R e x ! wyrażające nastąpią, oraz sztuki- różne ognio­

w e, za szczęśliwe JKM. P.N.M. sukcessy, indu- stryą Pusakarzy wynalezione.— Drugie thea- trum na le w o , na którein miasto Setin, (S e - c z e n y ) które się na Jmic Królewicza Jmci Jakóba naszym poddałojm m edio( w środku) miasta ko­

lumno, na którey statua Królewicza Jmci na koniu z mieczem dobytym r/i/asi tri-burku (w pędzie) po­

stawiona zostanie, a pod nogami Królewicza Jmci ^ a n a in sig n ia T iirc ic a , (różne znaki].

”Przy tey kolumnie takowa inskrypcja:

S c t i a o c a p to P r J ijc e p s J a p o b e W z i ę c i e m m i a s t a S e c z e n y K r ó - t r i u m p h a s —• H a e c d e c o r a t f r o n te m le w ic z u . J a k u b i e tr y n i f u j e s z . l e n : l a u r a p r i m a tu a m -.. p i e r w s z y w a w r z y n z d o b i c z o ło tw e * . J n t c r a p p la u s e s e t t r i ń m p b o s . M ię d z y p o k l a s k a m i - i T r y u m f a m i . .

vR*ice i ognie mają wypadać z miast-i.

Setina.— Na trzecim thcatriuii a d dexlratn (£go gra w e j 2 jod . Ratuszem, będzie w ielk i

(12)

JIISTORYCZNĘ' 1 1 Sinok ignipomus (ogień w yziew ający) repre­

zentujący fa ria iri T ńrcicam [wścfeklośd turecką) na którego z w ie ż y z w y so k a , orzeł PolSki cum armia ( z lierbami)' Króla Jmci, pióniliem rzuca, i' ten Smok ma tię na sztuki rozputuąd., ( ! !1'!. )' cum ia ti len:mate: [ z taką dewizą. J'

F a u e i h u s i m tr r e n s is v o l u i f s o r - P a ś z e z e k ą n i e z m i e r n ą c K c ia ł po-r K o r e V i e n n a n J , - N o n p o l u i t , p e r r a t - c h ł o n ą ć W i e d e ń , - N i e m ó g ł , n i e c h -

T u r c i c u s e r g o D r a c o . ż e g i n i e w i ę c S m o k t u r e c k i .

”Pod orłem zaś na w ieży , mą bydź ta ­ kow a inskrypcya:

F u l n i i p o l e n s y o l u c r i ś L e c l u - F i o r u n o w ł a d ń y o r z e ł Ł e c h i l ó w d u m r e g n a n t c J o a n n ę , — Ń u n t a n - z a p a n o w a n i a J a n a , n i e m ó g ł n i c - t u m p o t u i t s u b J o v e c ju a n d ó f u i t . g d y ś ty l e p o d w ł a d z ą J o w i s z a .

”Nad tym orłem białym ma bydź A nioł c u m laiiro r i r i d i, koronujący orła polskiego cum inscriptione.*

Y i c l o r i a e t d e c u s ab a lto , — Z w y c ię z lw o i c h w a ł a z w y s o k o ś c i

( Następujące zamknięcie tego aktu magi- stratualhego , dla krótkości umieszczamy tutay wj.ęzyku polskim , opuszczając zupełnie text ła­

ciński: X

(13)

i:> W Y P I S Y

”Co “wszystko na papierze odrysowane szlachetnemu magistratowi przedstawia.

^Magistrat miasta zwołany przez okolnik na posiedzenie temu celow i poświęconej roz­

patrzywszy się W planie i znaydując W}rnalc- zione ozdoby wybornemi, napisy dow cipnym i, ku sławie JKMei P.N M. ułożonym i, za podjęty pracę Szlachetnem u Panu Janowi Zaclzerla R a y- cy i Budowniczemu Krakowskiemu wdzięczność swoje oświadcza, i ten wynalazek naycliwa- lcbnieyszy w całości zatwierdzając, staraniu i biegłości teg o ż, wykonanie dzieła porucza}

mieysca zaś, dla posągu Królewicza po prawey, a dla Smoka po lew ey ręce, oznacza*

W I E R S Z Y K JACKA WOLSKIEGO w r. iG84.

N A Z W Y C I Ę Z T W Ó J A N A H I . N A P I S A N Y .

K l o ż to i W i e d e ń o b r o n ił J B is s u r m a n ó w w j g o n i ł ? I n n to I l i c i, n a s z K r d l, P a ń ,

*Vcatym { w i e c i e r s z a b lę z n a » .

(14)

P A N I E N K A Z P E N S Y I

CZYLI NOWY DON KISZOT.

R o m a n s p r a w d z i w y.

R O Z D Z I A Ł

I.

E T Y M O L O G I I A.

P a i t u r i u n t m a n te s

^Nieclize mi tedy Panna Lastenja D o - brodzieyka powiedzieć raczy, jak po francuzku.v*

W yszczerzyć zęby?——Co za myśl!.. Jak zęby w y­

szczerzyć po francuzku? Sądzę że tak jak i po polsku i po grecku i po arabsku; wszyst­

kie narody muszą jednakowo zęby w}'szczc- rza<5. — Ależ nie o to nam chodzi. Ja zapy­

tuję nayuniżcniey Panny Hrabianki, jakby te słowa, na francuskie przełożyć, podług mego systematu? — Teraz to jestem w domu; na- ty cli miast.., a La! juz w iem , o to tak: F ra n ­ ek ir les denn. — Ślicznie, wybornie! Pani

znasz doskonale etymologią i zaraz p tein szanowną Mamę Dobrodzieykę przekouaui*

(15)

*4 PANIENKA

„ Słowo' Wyszczerzyć ,pochodzi u nas o tfsscsćro-

„ ś c i , a że po francuzku szczerość zo wiemy

„ fr a n c h is e y przeto widocznie: fr a n c h ir les

„ deus , znaczy: wyszczerzyć zeby. O jn i 1.Q

„ niech świat powie co ch ce, ale nasz polski

9) język , ze wszystkiemi da się pogodzić za ), pomocy E ty m o lo g ii, jak o tem Sans b y t ,, naymocniey przekonywa.. Co Panię: na to

„ powiecie? Ja właśnie teraz tłumaczę nafiaiir ,, cuzkie, nowym etymologicznym sposobem,

„ dzieło Krasickiego: P an Pod s t o li. Z kilku słów- ,5 przekonacie się o całości. W eźm y naprzyfclad ,, pierwszy perjod w stępu przez Dra óchow- ,, sinego: P a n P o d sto li, je s t dzieło n a y p it—

j, knieysze i nayp ozy te c znieysze,. ja k ie n> kić-' rym kolunek bądź ję z y k u czytać można. Zga-

>f dniycieszjak przełożyłem?— Ciekawa rzecz!.- J} Oto tak: M aitre Sous la labie... uwazęie.tylko:

,, M aitre Souslalable est im ouyrage le plus j> propre a n ia n g er, p a r quelque langue aue n ce soit. Naturalnie M aitre jest P a n . zaws; e ,f. dobitniejsze jak M onsieur% Ale co Panie

(16)

Z P E N S Y I . t S

„ powiedzą na ten przymiotnik: le p lu s propre lf a m angerl O ja wiem że nie każdy po- ,t spolity Francuz rozgadnie tę przenośnią.—

„ To pewna Szambelanie , ja sama jey niero-

„ zumiem.— A ja domyślani się; to jest dow-

„ cipnie, prawdziwie dowcipnie i wysoko.—

„ Ach! Panna Lastenija Dobrodzieyka przeni-

„ kła mnie. Zważ. tylko dobra Mamo. Od ,, czegóż pochodzi ten przymiotnik; naypozy- ,; Icczriieysze! naturalnie od rzeczownika: po—

n ż y te k , a ten rzeczow nik, od czegożby po-

„ chodził źrodłoslownie , jeżeli nie od żyta ?'

„ a do czegóż nam- żyto służy , jeżeli nie,; do- jedzenia? A więc naypoiylecznieyszy, jest lę v plus propre a manger: i ten miły wyra/.ik

„ znayduję bydź tak trafnym, jak Soulatablc,

„ Podstoli.— Prawdziwie że Pan Szambelan ,,

„ jest człowiek pełen genjuszu , przyznay Ma—

„ mo! — Pani mię chcesz rumienić; lecz wroć—

„ my się do . naszego, przedmiotu. Przystąp*-

„ m y-tedy , jeżeli nain Pani Hrabina pozw o—

„ li, do niemczyzny z Panną Lasteniją^ D o bra—

(17)

i6 PANIENKA

dzieyką.*— Lecz ju ż na stole Szamlielanie...

„ idźmy jeść.— Tylko jedna frazcczka. Naprzy- ,, kład, jakbyś mi Panno H rabianko prze- j, tłumaczyła, rozumie się za pomocą etymolo-

>, gii , ( bo ja tym tylko sposobem, bez lń- czyjego w pływ u, nauczyłem się języków

„ dnymy to wyrażenie: ™Móy kochany M ości ,, D obrodzieju'?— T o będzie bardzo trudne, ,, lecz 6próbuymy: ”M ein liebei\...— Bardzo do-

„ brzc , cóż daley? — Tego wyrazu M o i ci ,

j , niemogę w żaden sposób prze ni e ni czy ć.—

„ A można dosyć łatwo.-— Praw da, prawda*

„ już w iem , zaraz, o to tak: AJein lieber M a-

„ je s ta e t Gulmcicher.— Nay w yborniey, lecz

„ wolno też powiedzieć i tak: JVJein lieber ,, D u rch la u ch t Culmcichej', zwłaszcza mówiąc 0

,> do niższcy trochę osoby. Otóż to , co sie

„ nazywa, naydoskonaley i naywierniey cty- mologicznic tłumaczyć. Wyrazu A lohń, ja

„ sam długo szukałem w giermanizmie , i do- szedłem go tylko za pomocą filologicznych porównywań. Rzecz nader prosta. Mówię-

(18)

Z P E N S Y I 17

» m y ; Waszey Królewskiey Mości; Eurer Koe-

> iiiglichen MajesLaeŁ; W aszey X iążęcey Mo­

tt s.ci: Eurer F irstlichen DurclilaucliL. N ie jest- i) ze tu więc naywyrażniey M a jcsta et i D u rch - IciucJitj to samo co nasze M o śc i, z tą je- n dynie ro£tócą,;i© xiązc jest niższą osobą

») od królu? Wyraz Dobrodziey , nie jestże po-

»> dobnież trafny i prawdziwie niemiecki G ut-

» m aclier bo z g u t i m ach en złożony? Teraz i Panią Hrabinę zapewnić śmiało m ogę, źó

>> Panna Lasfcnija w wysokim stopniu znajo-

>, mość języków posiada , i żeby tym dokła-

» diney Na szczęśćcie pokojowy otworzył drzwi jadalnego salonu, i wonią gastronomi­

czna, nakazała milczenie etymologii.—

Pan Szambelan , którego w obszerniey- szym sposobie niżey odmalujemy, jest człowiek mający z górą lat 60, — oryginał rzadki w sw o ­ im rodzaju,— należący do rzędu tak nazwanych uiedogotowauycli uczonych; — Hrabina* dziedzi­

czka znacznych włości, w'dowa,kobieta w średnim wieku, pełna dowcipu, wesoła i uprzcyma, ma-

(19)

18 PANIENKA

ją ca szambelana za przedmiot pustych żartów;

Lastenija córka jey jedynaczka, odebrała nay- świetnieysze wychowanie w stolicy, a piękną obdarzona pamięci#, z łatwością nauczyła się jęz}'ków. Przed trzema tygodniami powróciwszy do domu, znając się doskonale na całym szarn- belanic : umiała zrecznie tralić w jego (Śmie­

szności, szczegółniey przygotowana będąc od sw ey matki na ten komiczny e x a m in , który jak widzieliśmy dopiero, tak zaszczytnie odby­

ła,. i śmiejąc się po kilka razy w sam nos szamb elano w i, zwiększała tylko w oczach je­

go swoje czarownicze powab)'. Stary Adonis, czując jeszcze zupełną młodość w sercu , szy­

dzące śmiechy Lasfenii, brał dobrą wiarą za oznaki radóści z oglądania jego osoby j niepa­

miętny na swoją twarz wywiędłą# na sw e nogi będące już w zupełnym stanie rokoszu ; powziął szlachetny zamiar ożenić się z Hrabianką, f k m ówił, dla zostawienia godnych nastę­

p c ó w , którzyby etymologią, uniwersalną roz-

(20)

Z P E N S Y I 19 Łrzewiali po jego zeyściu z tego świata i przeniesienia się do Olimpu.

Taki jest pierwszy zarys krótldey liisto- r y i, którą w następnych rozdziałach rozw i­

niemy Czytelnikowi, zastrzegając sobie zimną krew i nayłaskawsze pobłaienie wszystkich sześ<idziesięcioletniGh kochanków , ieniatych lub zamyślających świętokradzko żenić się z mło- demi Hrabiankami albo w złym razie,... nawet z ich S u b rella m i; aby jeżeli na niesmaczne dla siebie natrafią opowiadania, raczyli jo- puśęić w niepamięć, i miiiey z w aiać na praw­

dę.

R O Z D Z I A Ł II.

B 1 J O G- H A F I J A .

E t" n a s c i t u r r i d i c u l u a ta « « J

Pewni jesteśmy i£ nasi Czytelnicy domy­

ślają się j.uź potróclm , źe nie kto inny jak szambelan, ma bydź naczelnym bohatyreni ninieyszegp romansu; i ztąd mamy sobie za

(21)

po PANIENKA

powinność ułożyć najprzód kruciuchną jego bijografiją.

Człowiek ten , był niegdyś znaczną figurą 11 dw oru, albowiem trefniś królew ski, miał zawsze obowiązek wybierać z niego wzorki dla rozśmieszenia monarchy;— w woysku służąc , jako aYljutant drążkowy , przyczynił się nie do jednego zw ycięztw a, zostając o podał pi; ću bitwy: gdyż tym sposobem tchórzostwo jego niebyło zdolne przedrzeć się między szyki wal­

czących,- ażeby je pomieszać; obdarzony szcze­

gólnym genijuszem, był w takich łaskach u K róla, że ten myśli jego uprzedzał: bo gdy raz, tylko nawijasem przcbąknął o trudach przy­

wiązanych do swojego urzędu , zaraz dostał djmnnissyą , i od tego tez czasu , oddał się zupełnie samemu sobie.—

Powróciwszy na łono dziedzicznych włości w 3© roku żj'cia, nacechowanego trudami licz­

ny cl j urzędów ożenił się niebawem, i z wła­

snego natchnienia pokochał nauki tak dalece: że vr sam dzień '.ślubu, z pomocą Etymologii, zajął się

(22)

Z P E N S Y I a i zgłębianiem wszystkich umarłych i żyjących języków, aby z czasem to ważne odkrycie ogłosić światu. Wprawdzie mtodey szam belanow ey, podobna cześć dla Ilimena, niezdawała się mo­

że na swojem mieyscu; lecz z czasem to p o- dziwienie musiało ustąpić z g ło w y , na widok Żądzy nieśmiertelności w szambelanie, w yższey nad wszystkie doczesne wyobrażenia i pojęcia;

Tak przepędziwszy dwadzieścia ośm lat życia z ukochaną m ałżonką, na łonie czystey etymologii, szambelan został wdowcem b e z ­ dzietnym . Z odmianą stanu i w ieku, nastą­

piła nieprzewidziana rew olucja w chęciach jego. Któżby temu uw ierzył? W trzydziestym .roku ożeniwszy się, jak widzieliśmy w yżey, zaraz po ślubie został Etymologiem, i zamknął się przed śliczną żoną;- a wpiędziesiątym dzie­

wiątym , ow dow iaw szy, chciał bydź dopiero młodym kochankiem i małżonkiem! .. Ależ ta­

kie sprzeczności nic niestanowią now ego, w rocznikach głupstw i dziwactw ludzkich; po- dobnych szambtlanów mamy tak znaczną licz*

(23)

22 PANIENKA

L ę , że clić^c ich przywrócić do roznmu, po- trzebaby domami czubków popowe miast za­

pełnić.—

Szambelan w nowych zalotach natrafiał n a same ciernia i głogi, jakie są zwykle u- działem odgrzewanych romansów*— Zaraz na­

zajutrz po śmierci nkochaney małżonki, udał się do sw ojey siostrzenicy A liny, w obliczu którey, palpitacye1 serca, spazmy i mglości , a naostatek rozpacz , tak doskonale udawał , iż go dobra dziewczyna o zupełną utratę ro­

zumu posądziła. Jakożniezawiodla się w tycli domysłach; albowiem w godzinę po pogrze­

bie , przysłał jey kosztowny pierścień, — w ty ­ dzień swoją minrjaturkę, rozumie się, już nie- d zisieyszą, którą w yjął z toaletki nieboszczki, i przy tera nayserdecznieysze oświadczenie mi­

łości.— ” B iedny w u j Ciszek zwaryjował,*„ powtó­

rzyła Alina ze łzam i, i schowała smutne do­

w ody tey praw dy, niedawszy żadncy odpo­

wiedzi. Nastąpiły m ocne, coraz mocnieysze attaki, za pomocą tey samey artyllej yi nerwo-

(24)

Z P E N S Y Ł ł 3

■Wey, jakiey użyto na wstępie: lecz Al i a a , jak dzielna Missolunga, odparta mężnie w szy­

stkie szturmy swojego Jbrahima, i widząc że n ieźarty, odpowiedziała.- N i e ! a pow ażny szam- belan pierw szy raz p o wyrzeczeniu się D w o­

ru, z wściekłością doświadczyć musiał, co to jest odeyść z kwitkiem.— Pierścień i miiiija- tura natychmiast odebrane, pojechały w no­

w e poselstwo do inney , jeszcze młodszey kuzynki Ilortensyi; lecz rów nież znalazłszy w iiiey niedostępny Gibraltar, pow róciły nawet nieobeyrzane.— T u już naprawdę zaczął cIiOt row ać szambelan i tak mocuo złorzeczył swym niewdzięcznym kochankom, źe od zbyteczney d ekla m a cyi, zapadł na chrypkę i posłał po lekarzy! — Smutny stan zalotnika, pow inienby którą był w zruszyćj lecz zimna niewzajemność

>na to nieszczęście do siebie, że prócz suche­

go politowania, nic w ięcey czuć niemoże ku cierpiącym dla niey gorączkę.—?

W ypadło w ięc z porządku odstąpić od oblę­

żenia, M issolungi i G ib ra lta ru ; lecz przed rozpo­

częciem nowych zaw odów ,w yw rzććsw ązem stęna

(25)

24 PANIENKA

obie niewdzięcznice.— Szambelan b ył u dworu, miał język wprawny do obmowy; w sąsiedztwie jego mieszkała stara M ieczn ik o w a , opuszczona od św iata i od grzechów , szczególna cnoty przyjaciółka, jedynie z miłości ku bliźniemu lubiąca obgadywać; — chuda P isarzow a Ziem r s k a , krzycząca zawsze bwałtu\.. na widok po- trąconego pieska, lub iiadeptauego robaczka, przez nadprzyrodzoną delikatność uczuciów;—■

otyła S to ln ikó w a , naygorliwsza nieutorka nie­

winności młodych panienek; - cicha Łowczyna gorsząca się i razem surowo powstająca na naymnieyszą obrazę wstydu w płci swojey...

Takie cztery baterye, użyte razem przeciwko eudzey sławie,— nietrudno sobie w ystaw ić, ja­

kie jey ciosy zadać mogły. Szambelan wszy­

stkie odrazu ponabijał i w ystrzelił z nich kartaczami, które się od wieyskich salonów a i do czeladnych izb rozleciały. Alina i Iio r- tensya w krotce przez Akademją Babińską, sławną w całey parafii z fV ym o w y i parad­

nych Jn skryp cyi, za uiegodue szacunku i czci

(26)

Z . r E N S Y I . 2S uznane , a wujaszek ich, Pan Szambelan, mę­

czeńskim laurem u w ieńczony.—

Na tey bohatyrskiey wj^prawie, liasz pomarszczony A donis, spędzi! całe dwa lata;

chęć ż jaką pragnął uszczęśliwić niewdzięczne swe kuzynki, zjednała mu niepospolitą chwałę a niebacznem dziewczętom naganę wszystkich sensatek. W ytchnąw szy z podjętych trądów, od­

św ieży w szy się nieco i odmłodziwszy, wyskro - baniem niektórych mieysc nieprzyzwoitych w metryce; w ygładzony szambelan , zajechał dom H rab in y*... w którym piękna Laśtenija, nie­

dawno z pensyi odebrana, jak mówiliśmy wyźey;

miała mu wynagrodzić wszystki.e spazm y, w nieszczęśliwych potyczkach z swojemi kuzyn­

kami naprózno odegrane;— gdy tym czasem te niegodne w ysokiego zaszczytu szambelaństwa, zganione przez cały areopag dostoynych ma- t r o n , nieczekając gorszych w ypadków , ucie­

k ły się pod opiekę żo łn ie r z y ; Alina bowiem poszła za podpółkownika huzarów , a Horten­

sja za majora z tegoż saraegę pólku.

T o m i k . a

(27)

PANIENKA R O Z D Z I A Ł III.

O B J A D I G O Ś Ć N I E P O T K Z E B N T ,

H u r ilo S ć w w y n io s łć m c z o l e , o g ic ii b y ł w ź r e n i c y t C z a p k a n a Io w ć ui u c lm , z n i s z c z e n i e w p r a w ic y .

Szanibelan prócz w ielu uderzających przym iotów , a mianowicie thórzostwa z ju- nakieryą nayścisley połączonego, zmyśloney pobożności i obłudy; był naybezczelnieyszyra łgarzem ,— uchodził jednak w okolicy za bar­

dzo szacownego człowieka. Nasz polski Pla­

ton K arpiński, bardzo dobrze w jed nem miey- scu powiedział: ”Sz niejeden przeżył swojego

„ kata który go miał w ramki oprawić... a prze- ,, ż y ł szacowany od lu d z i, ze umiał bielid

„ swoje brudy.,,— Nasz bohatyr romansu, nie- zabił wprawdzie nikogo , iliezdradiił kraju;

ale zabijał językiem wszystkich swych nie­

przyjaciół,— zdradzał niejednych wygórowaną i niezrozumianą gadaniną, która zazwyczay na prowincyi tak wysoko popłaca, źe mu nay większy dowcip i naukę łatwowierni przypisywali;— w o*

(28)

£ P E N S Y l sjfc

©liczu zas ludzi rozsądnych, uaysromotniey- sze popełniał sainobóystwo > chwal.ąc swoją głowę i serce.

Zaledwie .pierwsze odmieniono talerze*

które Szambelau z dziwną zręcznością nakła­

dał i oprzątał; zaraz podług swego zwyczaju

"Wyprowadził na scenę niegodziw e kuzynki rzucając na nie pioruny., których mordercze pociski nieoszczędzały i huzar.ów. ^Daruy mi

„ Sza mb elanie, odezwie się z ironią Ilra-

„ bina, ja tw ey zawziętości nie cli walę; sły-

„ s załam źe obiedw ie kochałeś.,.., tak nagła

t, zmiana uczuciów , wszystkie twoje wyrzuty -czyni mocno podcyrzanemi.— Ja miałbym ,) kochać tak zepsute dziewczyny? Pani Ilra-

>y bino! to jest potwarz... — O nieudaway) r -kochałeś nayprzód A linę, a potein Horten-

syą...„— C z uśmiechem odpowiedziano.) Niemasz okropnieyszego ciosu dla kłam­

ców, jak zdjęcie maski zieli fałszyw cy posta­

cią naowczas oni wpadają w nayw yższy sto­

pień szaleństwa... i już sami niewiedzą co naó- a*

(29)

a 8 PANIE MCA

•nią i co czynią. Szambelan tak nagle prawdą postrzelony, o mało nieodstrzełił obelgą prze­

ciwko całey płci nie wieści e y ,* lecz go uprze­

dziła Hrabina nader zimną u w agą, a bar­

dzo godną zachowania w pamięci wszystkich podobnych szambelanów: ” Wreszcie wierzay mi ,, W P a n , ("wyraz lV a c P a n y pierwszy raz ,, tu go spotkał od przyszłey Pani Teściow ey) że mężczyzna, zwłaszcza w wieku WcPana, , , obmawinjący kobiety: podobny jest do kra-

„ marzą, który niemogąc sprzedać zbyt przesta- ,, rzałego tow aru, tym daremniey i szkodli-

„ w iey dla siebie, złorzeczy nickupującym Naywybornieyszy kęs krucliey kuropat­

w y , zajeżdżający właśnie tcy ! chw ili do ust gościnnych. Szambelana, • w pół drogi się za­

trzymał , spadł z widelca na talerz, i takiey na­

brał ciężkości, że go już niemożna b}rło dźw i­

gnąć j-^na wyschley twarzy jego osiadła czerwo­

ność zaw stydzenia, którą w zrok przeniklivvy Lastenii, milczącey pod czas le y niesmaczney rozmowy , do reszty na wierzch wydobył:

(30)

Z P E N S Y L 2gt ł,Co się tyczy huzarów, rzecze daley Hrabina,

„ przyznasz mi. Sza mb elanie, i e niebezpieczna z niemi sprawa; — wiesz, i e oni nielubią długicii ,,. objaśnień i obrzędów, pałasz albo pistolet, cała

„ ich ceremonija.,,—- Ha, ha,ha!„— była sz)Tder- ska odpowiedź Szambelana.— ,rNieublizam Jego odwadze, lecz na wszelki prz)rpadek , Iepicy u-

„ , nikąd . przygód....• Ode tchnienie chwi­

low e z nadspodziewaney nawałnicy, ośmieli­

ło cokolwiek, thórzein podszjTte serce rycerza, i tyle mu wróciło przytomności , i e clicąc po­

prawić sławy , z nadętą junakieryją zawołał:

„ W łaśnie ja z niemi obiema zamierzam za naypicrwszem spotkaniem, porządnie sięroz-

„ prawić; bo przyznam się Hrabiny, i e lubo sam w wojaku niegdyś, i to z chwałą słu-

„ zyłein : niecicrpię ludzi tego stanu, i takje-

„ stem dziś na nich oburzony, i e gdy któ-

„ rego zobaczę > radbym nieledwie sani bydź

„ stroną zaczepną. O! niejeden już z tych

„ Paniczów doznał mojey odwagi.... Ja nielu- ihjbię żartować....,,— N agły turgotpojazdu przer-

(31)

PANIENKA

'val dalszą rozprawę Szambełana; lekki ko- Ei:yk \ f cztery kasztanki z Miska sprzężone, stawa przed pałacem Hrabiny;— linlan wysmu­

kły jak trzcina, z szybkością błyskawicy wpa- 9a na salon i z uymującą grzecznością oddaje Uszanowanie Baniom.— "Przedstawiam ci ko-

>> cliana Mamo hrabiego Alfonsa*... półkowni-

» ka hulano w , którego miałam zaszczyt p o -

» znad u Xięźny*... zeszłego karnawałuj, Miły uśmiech i gościcnne przyjęcie, nie - oawein posadziły liułana tuż przeciw szarnbe- Jańskiey godności , z którey zmieszanego obli­

cza, niemiłosierna Bladość1 spędziła swoje po­

przedniki rumieńce;— groźna postać pojedynko­

wa, ustąpiła mieysca, do niebios przebijającey pplćórże;— a znaczący rzut oka H rabiny, allc- goryczny uśmiech Łastenii, zastąpiły bzow ą herbatę na ealetn ciele Adonisa, źe wnet jak staroświecki zegarek mnóstwem pereł nabity, z wewnętrzney nawet orgauizacyi stał mu się- już podobnym, bo serce szanrbelańskie zupeł—

uje w takt zegarkowy bić zaczęło.— W idok

(32)

Z P E N S Y I

niemiłego przybysza ,. który w kilku minutach ściągnął na siebie podeyrzenie o współ zaloty do piękney I>asteini, posłużył na dobitkę.

Jakoż w tak zaufanym i otwartym sposobie m ówiła ona ciągle z półkownikiem , tyle mu różny cli pytań zadawala, tak często, a eo gor­

sza, tak mile uśm iechała si<^ do A lfonsa: żc clicąc niebezpieczeństwu utraty jc y , śpiesznic i skutecznie zaradzić, niebyło chwili do stra­

cenia. ”T rzeb a nam się tu w ziąic na swoje sposoby'*** (rozumie się obłudę, kłamstwo, p o- tw a r z ) w duchu pomyślał szambeTan: i k ie­

dy szczegóły tego śliczneg.o tema> rozkładał w niepew ney skutku nadziei; — niepostrzegł na nieszczęście: kilku pyfaó i odpowiedzi, cokolwiek z cicha zaszłych pomiędzy Lasteniją i Alfonsem^

tył.ud spoyrfceń na siebie.... w których by mógł był wyczytać, niehardzo pocieszającą wróżbę o desserze dzisieyszego obiadu.—

Hrabina ze sw ey strony * gotowała się już w cześniey na odpowiedź Szambelauowi;,skoro ją tylko zaczepi o Lastcnijąj, bo cel jego przy-

(33)

32 PANIENKA

jazdu już jey był poprzednio zwiastowany, i dosyć zimno przyjęty j.— kochała zaś tyle Swą jedynaczkę córkę i szacowała jey przy­

mioty : i e wybór przyszłego postanowienia, jey własnemu upodobaniu wyłącznie był zo­

stawiony__ "Przecieżmusiało koniecznie zayść

„ dotąd co nowego? (odezw ie się głośno La-

„ stenija do półkow nika,) to już trzy tygodnie

„ z okładem jak opuściłam stolicę?— Drobne

„ zdarzenia hrabianko i nic więcey. Jeden

„ exkupiec w podeszłym bardzo wieku, prze- ,, niósł się do czubków, z miłości niewzajcm- ,, riey.-(P ierw szą gruszka, dosyć tw arda do zg ry - ,, zien ia Szam belanow i. ) Ouegdy stal pod p ię ­ li girzem jakiś chudy Jegomość, za spotwarzenie

» pewney dziewczyny... (D w a spoyrzenia nagłe

» H ra b in y i I.a tte n ii na Szam belana, który się

„ chustką sperfum ow aną ocierał, w yrów nały i> dwóm, szczątkom . ) ” Czy nie od ciebie załata nas i; piim o , W ąsikiewiczu? (obraca się półko-

■Wnik do starego liułana, który wszedł te y chw ili na palcach do salonu, chcąc mu coś

(34)

Z P .E N S Y I . 33 do ucha powiedzieć.— Ni e , Pólkow niku, n ja tego bestyjalstwa nieużywani.— Ależ ty

„ lubisz czasem jeszcze adonisować, zwłaszcza

„ jak wyjedziemy za rogatki?— Słow o P ólko- , w n ik u , że piżinetn tak się brzydzę jak ż y -

„ dem.,,— Ilulau odszedł na powrót z dobrą miną, a Szambelan gryzł daley twardą grusz­

kę.—

>3A propos j rzecze znowu młody półko- ,, w n ik , byłbym naywazniej^szey okoliczności

„ zapomniał. O ! bardzo wielką i zaymnjącą nowość inamy dzisiay w stolicy; przybyły nam dwie śliczne huzarki.— Doprawdy? czy j, bydz może, odezwie się Lastenija?— Nieina- , c z e y , a te nawet jak mniemam, ztuteyszyeh

„ są okolic. ( Szam belan prosi lokaja o szklan-

„ kę wocly-... ) PodpółkowMiik Walczyński i ma­

jor Rembośz wyraźnie w tych stronach upa­

trzyli sobie nadobne towarzyszki. Ale też prawda, że obiedwie są śliczne, i dziś po wszystkich salonach przedmiotem ubóstwienia,.

’L a ste n ija od nich p iękn iejsza ! — p o m y -

(35)

34 PANIENKA,

Ąlał sobie Szam belan, chcąc osłodzić biedhemuk srcu, ten cios p iekieln ym ja d em zaprawiony.—

”Onegdy były na wieczorze u Xięźny*... któ­

ra im właśnie wspominała ciebie Hrabianko.—

„ A w ięc umiały wszędzie tyle zyskać sza- 5, cunku?,,-— (przyda H ra b in a , rzucając znowu okiem na Szam b elana , który ju z ledwie dy­

s z a ł na krześle, i wodę zim ną razem z o- w ocam i popijały utraciw szy połow ę zmysłów ,5j,Za kilka dni podpołkownilć ma z ulubioną

„ małżonką odwiedzić te okolice, dla interes-

„ sów....- podobno familiynycli-.1.,, ( 7 yu sp o jrza ł 'na szam belana i p o p ra w ił sobie lieb'anowych wąsików...} ”Coś mi tam prawrił o pistoletach, o y} plotkach; ale go niezroziuniałem dobrze...—

„ P rzebacz szanowna H rabino... (powie S ża m - }} belan,J m ała niedyspozycya..., krew z no- ,, sa .ę.,,— i po t}rcli słowach, już nie w spiżmo*- waną chustkę, ale w serw etę,rużow y nos wtuliw­

szy, podat rękę swojemu Tiaydókowi' i wyszedł widocznie. słaby... do innego pokoju.— RęsztćL

(36)

Z P E N S Y L 35 r szczegółów obiadowych niepotrzebni jo* opisów*

rzecz bardzo- naturalna-, że- się śmiano.—

R O Z D Z I A Ł IV.

W A Ż O D K R Y C I A . P Ó Ł K O W N I K w N I E B E Z P I E C Z E Ń S T W I E . U T R A C E N I A H R A B I A N K I — W I E L K A K A N O N A D A .

G -d y n o c z a z d r o s n y m p a lc o m ś c i e r a j ą c d n i a ś l a d y , C ie m n y p ła s z c z ; w le c z o z tylu-- d l a z b r o d n i i z d r a d y ..

Hrabina. ( znciychig-ąc szambelana. m g leja - c y m ) Cóż. to W Panu Szambclaiiic?... E l i ! bo to te niepotrzebne wspomnienia i zgryzoty.«

Szambelan. [bardzo cichym głosem .] Któż od nich kiedy byt wolnym.? W księdze moje­

go przeznaczenia musiało to już bydź zapisa­

ne,,... ażebym całe życie za moje. dobrodziey- stwa.y niewdzięczności doznawał...

Hrabina. Qprzeryu*ąiąc ) Przebacz młodym dziewczętom,— serce nie chłopiec Szambelanie.., W prawdzie ich nie wzajemność....

Szamb;ela-n ( w padając w g n iź w i zyu>ośi'r iah g d y b y w cale niebyt słabym. ) Ależ przysię­

gam P a n i; że w myśli m ejey nicpostalo,...

(37)

PANIENKA

Hrabina, {po n ie j aktem m ilczen iu .) Nieo- bnrzay się Szambelanie, to niedobrze,...niedo­

brze.— Przecież tw óy gniew na wieki trwać nie będzie.... Jle znam twoje k u zyn y, to b y ty nader szacowne Panienki, i przytem , Półko- wnik ma słuszność!., piękne bo piękne.—

Szamb elan. {w sta ją c równemi nogam i A ja powiadam, że brzydkie!..

Hrabina. [p a trzą c na niego z uśmiechem}

Cieszy mnie że ci lepióy...

Szambelan. ( niedosłyszą wszy d obrzeJ N ie­

zgrabne!,. nieprawdaż?

Hrabina. ( zp ic/ia i bardzo łagodnie j Obra­

żasz rzeczywistość Sża mb elanie. Ja tu powabnicy- sżych i zgrabnieyszych panienek nie widziałam przyna3rm niey, i pozwól sobie W Pan powie­

dzieć, że jesteś niesprawiedliwym... Tak dalece ńiegodzi się posuwać nienawiści,— bo tym spo­

sobem sami siebie krzywdzimy.—

Szambelan. {z ogniem) Pani jesteś niespra- wiedliwszą odemnie, mówiąc ż e tu picknieyszych panienek niewidziałaś. Ja nic rów nego w życiu

(38)

Z F E N S Y I 3 r łiieznałem twojey córce!..

Hrabina, [pogląda n a -n ieg o a p o łS m nr ohno) Chmurzy się od zachodu, będzie ulewa, gorąco jest nieznośne.—

Szambelan. [ w zdycha c zu le ) Lastenija jest bóstwem!..

Iirabina. [n ieu w a za j ąc na t o ) Słychać grzmoty o podał; ja dobrze mówię...

Szambelan (a uniesieniem ) D la nieybym oddał życiel.. cały majątek móy...

Hrabina, (do okna ] W aw rzyn c z e , o - beydź wszystkie pokoje i pozamykay okna...

Szambelan. [ ja k d a w n iey] Prżed kilka tygodniami spadły na innie' znaczne dobra w GaJicyi... zapisałbym!!....i

Hrabina. ( cięg le do W a w r z y ń c a ) P o ­ wiedz Pannie Jastrzęhskiey, niech przestrzeże o bliskiey newałności Hrabiankę i Pólko wnika;

albo sam ruszaj!... widzisz ich w tey w ielkiey alei przy kaskadzie..*

Szambelan. ( sła b iey] P a n i!., ulituy się uademną...

(39)

2S P A N lM K A

Hrabina. ( j a k b y o n ic te n i1 niewiedząc)}

Dla Boga! "czy znowu gorzcy? (d z w o n i) May stary doktór zawsae- na połowan-fu.... poślę pon­

urego natychmiast.

Szambelan. [ z ro sp a czą i nadzieją) Uczy­

nię tw ą córkę Pani, dziedziczką dwóch mili jo­

nów....

Hrabina

(

dzwoni powtórnie, lokay wćTi&~

d z i.) Pan Brandt poluje pod'Olszanką* w sia- day na konia ... proś go aby natyclnńkst wra­

cał-. ( p o odeyściu lokaja, mówi do Szanibela- na z ' dw uznacznością)• W tym wieku nit?nale­

ży z zdrów rem żartować .» '

Szambelan. (p r z e r a z o n y)' Czterdzieści sześć Jat niespełna;., to nie jest jeszcze ;wit‘k „pode—

szły... Ja kocham i ubóstwiam Hi»abian'kę!..

Hrabi na. ( siadai. na krztjśle.iniówi bardzo>

zimno, ji Bagatela zaszkodzić m oze.—

Szambelan ( z. cicha i półgłosem ') Niemi;..

Pani.... na to nieodpo wiadasz?...

Hrabina, ( j a k by g łu c h a

>)

Prawdziwie ze- odwiedziny Półkownika b yły dla nas niespo­

dziewane:... Przyjemny też to chłopiec.

(40)

Z P E N S Y I ,

Szambelan. {zło śliw ie} ZilSffl go... z o - piiiii powszechney.

Hrabina, (z p o w a g ę } Pewna jestem, ie ta mu Iionor czyni;

Szambelan. (skrzyw ia ją c usta) N ienayw ię­

kszy...

Hrabina. ( prędko ~) Czy tak?..

Szambelan. (/;? zyg ryza ją cp a zn o kci ) Po­

ło w ę majątku przegrał w karty, a połow ę za­

dłużył na inne zbytki.—

Hrabina. Q w sta/e .') Niezła zaleta;.. dziękuję;

uniżenie.,, ( niedow ierzając§ Jestźcś W Pan isto­

tnie o tein przekonany?.'.

Szambelan. ( z uniesieniem ~) Kownie jak.

cala Publiczność.

Hrabina. {p a tr zą c m it w o czy) Gdyby mi to kto inny mówił, sądziłabym że jest p o t w a l ’-

cą; ale tak zacny i bez in tereso w n y obywa t£l:

jak Y/Pani...

Szambelan. ( nieco zm ieszany) Nieobma- wiam, broił Boże!' ja niecierpię obmowy., lecz;

to jest człowiek liaygorszyclł obyczajów... '

(41)

4 0 PANIENKA

Hrabina-. £ m ówiąc nagle ) Doprawdy ? Czegóż ja się to dowiaduję?— O bardzo wdzię­

czna jestem WTPanu...—* Przestrzegę zaraz inoją córkę .. takiego Jegomości....

Szambelau. ( na ta rczyw ie) Trzeba się od razu pozbyć.

Hrabina. £ bardzo żywo ) Bezwątpienia...

( chodzi p o .p o ko ju ,} Niemasz co robić...

Szambelau. ( tonem błagalnym .') Wraca­

jąc się do moicli . uczuciów ku Lastenii...

hrabino!... matko wspaniałomyślna!..

Hrabina. ( ja k b y tego niesłyszała.) Któż by się po nim spodziewał?

Szambelau. (p ręd ko } Ja, lubię jasno i jak człowiek lionoru działać. Moja szczerość, otwar­

tość krótko mówiąc... chcę bydź szczęśliwym i u- szczęśli wić Lasteuiją... Zaraz w Lipcu jedisicmy do Paryża.... (je szc z e p r ę d z e y Na przyszłą wiosnę de W łoch.... jesień i zimę przepędzie- my w W iedniu... albo ...

Hrabina ( zam yka okno) Nawałnica się zbliża... ( a n ie c h c e n ia ) Jednakie mi się niezda-

(42)

Z P E N S Y I . 4 i je, a icb y tak dalece miody i ukształcony Hra­

b i a . . (p atrząc nagle w okno) Dla Boga a i pięć pojazdów!.,Niewczesne odwiedziny iw cale niepożądane...—

Szambelan. (z a trzy m u ją c ją , n a . kola­

n a ch .) A w ięc bez żadney, nadziei?..

Hrabina, (podnosząc g o ) Co W Pan czynisz? (śm ieją c s ie j Prawdziwie gdyby nas kto tak zastał, rozumiałby...— śmieszne rzeczy tnóglby sobie wystawić....

Szambelan. Um rę, jeżeli moją niezo-

stanie ! . . ,

Hrabina, ( z powagą") Szamb elanie, gdy­

byś dobrą radę chciał przyjąć, życzyłabym ci zaprzestać próżnych układów. Człowiek w tym wieku, powinienby myśleć ospokoyności....

nie zaś... ( u im iech a jn c si( z dobrocią') o ro­

mansach....

Szamb elan. (przym uszając się') Moje łzy,.,, moja rozpacz, niechay cię Pani wzruszą...

Hrabina. ( znudzona i obruszona nieco gniew em .') Oświadcz się W Pan m °ley córce,

(43)

4 2 P \N T E N ^ A

to od nióy tylko zależy. (O dćhodząo} Do asobacźenia;— pragnę Go uyrzeć zdrowszym.,,

Na deszcz i bnrzę ani się muchy niego- niły , równie jak na pomyślność przedsięwzięć

•szamb etan a. Upłynęło z półgodziny lub wię- eey , niżeli zdołał się nam yśleć, czy zostać chorym, czy się połączyć z przybyłemi gośćmi w salonie, których 011 sam pomimowolnie, ten cały l1hańspbrt Ściągnąłdla hrabiny.-Lecz wy­

pada tu uprzedzić czytelników o dwóch okoliczr nościach, dotychczasową epokę poprzedzają­

cych , ażeby ich tym lepiey przygotować dp- następnych. —-

Hrabina już od roku wiedziała , że A l­

fons kocha jey córkę i jest od n iey kocha-;

n y ; że w domu X iężny widywali się z so*

5 lecz ż e ta"miłość, niebyła dotąd ■ uroczy­

ście zdeklarowaną, a Lastenija mając dupierc*

lat' szesnaście w chwili poznania półko wnika,, mogła czas jakiś zostawać jeszcze na P ensyij dla ukończenia w yższych nauk; powierzywszy ją przeto opiece troskliw ej X iężn y*.-. sw ey

(44)

Z P E N S T I . 43 przyjaciółki orł serca, niespieszyła się z bliż­

sze in wyrozumieniem A lfonsa, znając go z naypochrebnieyszey opinii przyjaciół, których sposób myślenia szacowała, i z wielu pięknych czynów, jakimi się w ostatniey woyuie w sław ił.

A lfons, wprawdzie lubił grać w karty. •- Chęt­

ka do tey zabawy, rodzi się zwykle w obo­

zach,— lecz grał bez namiętności; a z resztą bo ż y ł dósyć okazale, jednakże mu właśni ko~

ledzy przydomek małego skąpca , oszczędnisia^

wśród żartów nadawali, i czasem dosyć słu­

sznie. Cała w ięc powieść chytrego Etymologa była nowo zm yśloną, z którey się hrabina w duchu śmiała, zostawując go w rozum ieniu, że sw óy towar dobrze jey sprzedał.—

Kłamstwo i samochwalstwo do. niczego dobrego nieprzy wiodą; zw ykłe ich rozwiąza­

nie kończy się wstydem i wzgardą. Szarn- belan , byw ał często w domu hrabiny., niżeli jeszcze Łastenija z pensyi powróciła. Kobie­

ty wesołe i ży w e , lubią czasem podobnych o - iygin ałów dla rozrywki.

O dwiedziwszy ją przed miesiącem, zo~

Cytaty

Powiązane dokumenty

pow szechn ie na nagrobkach w idzir.ne, zna- jyionumentum Dccakum, Pom nik pośw ięcon y.... filis et filiabus

A le niech się Pawełek nietrosz- czy ,— przyjdzie czas, ze sam inaczey sądzić mnie będzie. (Otwiera stolik i wydobywa

©brussy wszystkie, płótna wszystkie które się nie w y b ie liły , gzła szyte, tnwalnie szyte oddaję, niech się tem podzielą obiedwie, a daszeczki i pofkonierze

T u ani sposób dłużey zostać: bo choćby Pan Okęcki moią sromotę zamilczał, to ludzie o- liego wytrąbią na cały świat; koniecznie tedy należy z ląd się

W szytko się tedy- z opatrzenia boskie- go po utściwemu rozgarnęło, i miasto w ielkiey biedy , nadarzył nam się ieszcze fortuuuy za- robeezek, bomy tu przez

ży; lecz jakiż był jego smutelc, gdy zastawszy ją płaczącą, dowiedział się o niebezpiecznym stanie zdrowia jey matki, która nagle zapadła ostatniey nocy!—

Felsbach, ożenić się powtórnie z trzech ba ról 230 w ażnych przyczyn: Nayprzód że miał dopiego i lat 5o,— pow tóre kilka córeczek dorastających—.. potrzecie i

Eliza która miała grać rolę W andy: po przeczytaniu o- statniey sceny przez autora, wymawiając się od niey, zasmuciła uai bardzo tak niespodzia-... Tak był